Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Dron sobie poradzi

Rekomendowane odpowiedzi

Jedną z najpoważniejszych wad przeciętnych dronów jest ich niewielki zasięg. Bezzałogowe pojazdy są napędzane za pomocą energii elektrycznej. Tymczasem akumulatory są ciężkie, więc dron nie może zabrać ich zbyt wiele. Tym bardziej jeśli ma zabrać jeszcze jakiś dodatkowy ładunek.

Naukowcy z MIT-u postanowili nie czekać na pojawienie się na rynku bardziej pojemnych akumulatorów. Zamiast tego pracują nad rozwiązaniem, dzięki któremu drony samodzielnie będą uzupełniany energię. W Computer Science and Artificial Intelligence Laboratory (CSAIL) trwają prace nad urządzeniem, które jest w stanie samodzielnie odnaleźć linie wysokiego napięcia, wylądować na nich i uzupełnić energię.

Podczas testów wykorzystywany jest niewielki jednosilnikowy dron, który potrafi posadowić się na miejscu nawet gdy wieje wiatr. Urządzenie wykorzystuje technikę wzorowaną na ptakach. Zwierzęta rozpościerają skrzydła i manewrują tułowiem tak, by precyzyjnie wylądować. Dron osiąga taki sam rezultat dzięki podniesieniu do góry nosa, gwałtownej stracie prędkości i opadnięciu na kabel. Lądowanie zostało opanowane, a obecnie naukowcy pracują nad samodzielnym odczepieniem się drona od linii wysokiego napięcia i ponownym starcie.

 

 



« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
jest w stanie samodzielnie odnaleźć linie wysokiego napięcia, wylądować na nich i uzupełnić energię

Ukraść znaczy się chcą mój padawanie...

 

Kurcze, nieźle to zrobili, atmega, magnetometr, procesor i całkiem ciekawie to działa. Szkoda tylko, że zasięg wykrywania linii to chyba 4 metry :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż z tego, że 4 metry? Ma kamerkę? Nawigator najedzie... Ciekaw jestem, czy ktoś myśli już o "cięższych" dronach. Do "przechwytywania" energii oczywiście. No dobra, do kradzieży. To może być niezły interes. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te co mają kamerkę (oczywiście cywilne) są i tak ograniczone zasięgiem sygnału sterującego, to bardziej dla tych "dalekosiężnych".

Co ciekawe pisząc to przypomniało mi się, że podobny pomysł padł już dużo wcześniej właśnie dla wojska. Chodziło o możliwość pobierania energii z sieci przez komandosów zrzuconych na terytorium wroga i... właśnie o małe zwiadowcze drony. Aż poszukam, bo może opracowali do z grantu DARPA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ciekawe Radar, że wystarczy być "dużym", by dostawać nawet granty na pomysły dotyczące kradzieży. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawy pomysł, wystarczy żeby w skrzydle ukryć cewkę i już możemy "kraść" prąd z linii wysokiego napięcia. Duże maszyny raczej nie będą mogły sobie wisieć na kablach, a małe drony mają akumulatory o pojemności 30-100Wh. Rzeczywiste straty z elektrowni są jeszcze mniejsze bo część z tej energii tak czy siak ucieka. Myślę, że jakiś niewielki ryczałt rzędu 5zł miesięcznie powinien pokryć straty. Większym problem będzie usuwanie maszyn które utknęły na kablach, albo naprawy po maszynach które spowodowały zwarcie.

 

Pomysł niby fajny, ale silne pole elektromagnetyczne wokół linii energetycznych może zakłócić sygnał sterujący, operator mógłby stracić wizję i kontrolę nad maszyną. Lądowanie, start i odejście od linii powinny być zautomatyzowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Pomysł niby fajny, ale silne pole elektromagnetyczne wokół linii energetycznych może zakłócić sygnał sterujący, operator mógłby stracić wizję i kontrolę nad maszyną. Lądowanie, start i odejście od linii powinny być zautomatyzowane.

 

Oczywiście. Operator tylko wskazuje cel. Jak pilot myśliwca. ;)

Ale właściwie można pójść dalej. Drony mogą błądzić jak mrówki naprowadzając się same natężeniem pola elektromagnetycznego przewodów. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczyma wyobraźni już widzę kolejne dzieło naśladowców Hitchcock'a - pod tytułem "DRONY" :ph34r:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Drony mogą błądzić jak mrówki naprowadzając się same natężeniem pola elektromagnetycznego przewodów. :)

Wadą tego rozwiązania jest małe prawdopodobieństwo "trafienia", czyli to co napisałem w pierwszym post-cie: szkoda, że tylko 4 metry.

 

wystarczy żeby w skrzydle ukryć cewkę i już możemy "kraść" prąd z linii wysokiego napięcia.

No właśnie... szkoda, że w ogóle musi lądować zamiast lecieć np. wzdłuż linii!

 

Lądowanie, start i odejście od linii powinny być zautomatyzowane.

Ciekawe, że z tym startem mają w ogóle problem. Linia WN jest wysoko, wystarczyłoby "się puścić" i nabierając prędkości wyjść z lotu nurkowego, to żaden problem przy tak lekkiej konstrukcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wisi nosem do góry, więc nie taki proste jest puszczenie się i wyjście z lotu nurkowego, choć rzeczywiście da się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo ja wiem? Przy tej skali nie jest to raczej lot nurkowy, tylko zwykły spadek swobodny. ;)

Radar, co do mojego drugiego zdania, było to futurystyczne. Kto powiedział, że nieco lepsze czujniki ograniczą drona do 4 m? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spadek swobodny i raczej na plecy. Przy wychylonym sterze wysokości powinien szybko się obrócić.

 

Pewnie nie ograniczą, zresztą mogą mieć preinstalowane położenie sieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zdąży się obrócić. Wiesz na jakiej wysokości zwykle wiszą przewody wysokiego napięcia? :)

 

Mogą. Ale ja bym stawiał na autonomiczność. To właśnie sukces ewolucyjny mrówek. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zależy od masy i powierzchni nośnej. Ten z filmiku obróci się po 3m.

 

Sukces ewolucyjny to odnieśli ludzie, bo pamiętają gdzie co jest położone i nie potrzebują ścieżki feromonów żeby trafić do jedzenia i... zawsze mogą użyć raid na owady ;)

A na poważnie to zachowując niewielką masę, a zwiększając zasięg to ok.

W całej tej "technologii" jest jeden minus, linia WN ma dość ograniczoną obciążalność, więc raz, że drony nie mogą rosnąć w nieskończoność, a dwa pasuje nauczyć je jeszcze lądować niedaleko słupa i jeszcze tam gdzie nie wylądował żaden inny dron, nie jest oblodzone etc.

Drony VTOL mogłyby może opuszczać tylko odpowiedni przewód z uchwytem będąc w zawisie nad linią. Takie "tankowanie" w powietrzu. Albo pantograf i jak tramwaj wzdłuż linii :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spadek swobody z 3m odbywa się w czasie ok. 0,77s, a prędkość uzyskana wówczas to coś ok. 28 km/h. Nie jestem znawcą aerodynamiki lotu dronów, ale wydaje mi się, że dron to nie latawiec albo samolocik papierowy. ;)

 

Co do sukcesu, to kiedyś podobny odniosły dinozaury. Ale wiesz jak skończyły? :D

Co do Twojego "raidu", to jakoś wszyscy tego używają, stosuje się nawet specjalne opryski, a komary jak żarły, tak żrą. :D O mrówkach już nie wspomnę...

Ale pójdę dalej i zahaczę o Lema. Dobre drony nie będą potrzebowały linii WN czy NN, ale będą kierowały się na burze. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Spadek swobody z 3m odbywa się w czasie ok. 0,77s, a prędkość uzyskana wówczas to coś ok. 28 km/h. Nie jestem znawcą aerodynamiki lotu dronów, ale wydaje mi się, że dron to nie latawiec albo samolocik papierowy. ;)

Czy Ty obejrzałeś w ogóle ten filmik pod artykułem? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz obejrzałem. Ale chyba jest tu rozdźwięk między tytułem artykułu, a filmikiem. Bo ten "glider" to samolocik papierowy, o którym wspomniałem. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taki pomysł miałem z 10 lat temu, tylko ze drony miały służyć do... niszczenia infrastruktury przesyłowej u wroga.

Atak praktycznie nie do obrony, bo nie istnieją systemy które byłyby w stanie skutecznie zestrzeliwać "małe latające roboty" (dzisiaj zwane dronami) zdolne pokryć tak wielki obszar. Jedna drona byłaby w stanie linie dokonać cięć w setkach punktów na kilkudziesięciu liniach w ciągu nocy.

Nawet znając zagrożenie koszta ochrony linii byłyby bardzo wysokie. Prawdopodobnie jedynym rozwiązaniem byłyby własne drony "myśliwiskie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Taki pomysł miałem z 10 lat temu, tylko ze drony miały służyć do... niszczenia infrastruktury przesyłowej u wroga.

 

Szkoda, że na tym nie zarobiłeś, bo pomysł 10 lat temu kupiłoby wielu… :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jedna drona byłaby ...

Nic dziwnego, że pomysł się nie zrealizował, skoro zrobiłeś z drona dziewczynkę.;)

One z natury niechętne wszelkim destrukcjom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe spostrzeżenie, ale dyskusyjne. Mój znajomy powiedziałby, że dziewczyny drony są szczególnie predestynowane do przegryzania kabli (o ile te ostatnie są rodzaju męskiego…). ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh, drony-dziewczynyki byłyby idealne(!) do działań destrukcyjnych, ale tylko przez krótki _okres_ w miesiącu ;)

 

A pomysł się nie zrealizuje, bo taki dron-niszczyciel ma niestety mały zasięg, a będzie on jeszcze mniejszy, gdy sobie przegryzie ten kabel zanim się naładuje (raz).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
drony nie mogą rosnąć w nieskończoność

Ale będą mogły, można sobie wyobrazić drona podlatującego zachaczającego linkę i lądującego na ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ale będą mogły, można sobie wyobrazić drona podlatującego zachaczającego linkę i lądującego na ziemi.

No i co? Nie dość, że kradnie "mój" prąd, "na moje niebo wlata" to jeszcze mój trawnik/uprawy ma wygniatać? Kto za to zapłaci? Społeczeństwo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
No i co? Nie dość, że kradnie "mój" prąd, "na moje niebo wlata" to jeszcze mój trawnik/uprawy ma wygniatać?

 

Podejrzewam, że tu może być pomocna łagodność kobiet. Bo o ile jeszcze na kradzież i na nieba „wlatanie” oko przymknie, to już trawnika nie odpuści… I niech taki dron nie wyobraża sobie, że zwykłą miotłą (albo ścierą) dostanie jeno. ;)

 

Edit: nie muszę, ale jednak dodam. Dron, który przydeptałby wypielęgnowaną rabatę kwiatową już w momencie przysiadania jest martwym dronem. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...