Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Najszybsza pralka na świecie

Rekomendowane odpowiedzi

Mitsubishi Electric zaproponuje swoim japońskim klientom najszybszą pralko-suszarkę na świecie. Urządzenie jest w stanie wyprać 9 kilogramów ubrań w 35 minut, i wysuszyć 6 kilogramów w ciągu 145 minut.

Rzecznik prasowy firmy, Kazuhiko Mizuno, podkreśla: To nie tylko kwestia oszczędności czasu, ale także oszczędności energii.

Zauważył, że ustawiony pionowo bęben jest najbardziej skuteczny podczas prania. Tymczasem najefektywniej suszy się ubrania, gdy bęben ustawiony jest ukośnie.

Urządzenie potrafi więc zmieniać położenie bębna, dzięki czemu optymalnie wykorzystuje tłoczone do wewnątrz gorące powietrze, które suszy pranie.

Mitsubishi rozpocznie sprzedaż pralko-suszarki w maju. Nic nie wiadomo o tym, by miało ono
trafić na rynki inne niż japoński.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz

zastanawiam się jak duza bedzie ta pralka,skoro bedzie kąt obrotów zmieniać??zeby dotego była mała to już byłoby zbyt piękne,nawet jak na dzisiejszą technologie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt

a co w tym dziwnego? wymiarami pewnie bedzie niewiele wieksza niz to 9kilogramowe pranie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pomysł polsko-niemieckiego konsorcjum przyniesie oszczędności i zmniejszy zanieczyszczenie środowiska. W projekcie REWARD uczestniczą naukowcy z Wydziału Inżynierii Chemicznej i Procesowej Politechniki Warszawskiej.
      W pralniach przemysłowych na 1 kg suchych tekstyliów zużywa się do prania nawet 10 litrów wody i 6 g środków piorących – opowiada dr hab. inż. Maciej Szwast, kierujący pracami zespołu z PW. W pralniach, które dziennie piorą 15 ton tekstyliów (zwłaszcza pościel hotelowa i szpitalna, odzież robocza i szpitalna), dzienne zużycie wody sięga nawet 150 tys. litrów, zaś zużycie środków piorących (piorące, zmiękczające, wybielające) około 90 kg. Powstaje zatem duża objętość ścieków zanieczyszczonych tymi chemikaliami, ale również wszystkim tym, co na pranych tekstyliach było.
      Nawet 15 razy mniej
      Polsko-niemiecki zespół chce odzyskiwać większość wody zużywanej w czasie prania, a przy okazji, o ile będzie to możliwe, także część środków piorących. Odzyskana woda mogłaby wracać do procesu prania (na etapie prania wstępnego), a detergenty – zmniejszać ilość dodawanych nowych środków piorących do kolejnych cykli prania.
      Oczywiście w takiej technologii powstaje strumień ścieków, ale nie jest to już 150 tys. litrów dziennie, tylko na przykład 10 – 20 tys. – zaznacza dr hab. inż. Maciej Szwast. Jest to duża oszczędność wody dla zakładu, mniejszy zrzut ścieków i oczywiście duża korzyść dla środowiska naturalnego.
      Nowość
      Jak to się odbywa? Członkowie konsorcjum postanowili wykorzystać proces zintegrowany składający się z filtracji membranowej oraz indukcji dipoli.
      W filtracji membranowej wykorzystujemy nasze własne membrany mikro-/ultrafiltracyjne – są to materiały filtracyjne (trochę coś na wzór sitka) o otworach na poziomie ułamków (nawet setnych części) mikrometra – wyjaśnia dr hab. inż. Maciej Szwast. Przez membranę przepływa woda wraz z rozpuszczonymi w niej związkami, w tym środkami piorącymi. Natomiast zatrzymywane są elementy, które są większe niż pory (otwory) w membranie – czyli w szczególności cząstki stałe tworzące brud, a także tłuszcze i białka (w szczególności tworzące micele ze środkami piorącymi).
      Tak uzyskany filtrat można ponownie użyć w procesie prania.
      Indukcja dipoli to metoda znana głównie w przemyśle metalurgicznym – tłumaczy dr hab. inż. Maciej Szwast. Tu specjalnej konstrukcji elektroda nadaje cząstkom stałym (w naszym przypadku włókienkom tekstyliów lub cząstkom brudu) ładunek elektryczny, dzięki czemu tworzą one większe aglomeraty, co pozwala je łatwiej zatrzymywać na membranie.
      Jak zaznacza naukowiec z Politechniki Warszawskiej, moduły membranowe od kilku lat są instalowane pralnicach. Mają one jednak na celu jedynie podczyszczenie wody zrzucanej do ścieków – precyzuje. Wydaje się, że my jako pierwsi poważnie zajęliśmy się tematem zamykania obiegu wody w pralni.
      Potwierdzenie w badaniach
      W ramach projektu wykonano już dwa badania w warunkach rzeczywistych – czyli na prawdziwej pralnicy przemysłowej. Woda (a właściwie ścieki) pobierane po procesie prania zasadniczego były oczyszczane na instalacji pilotowej wyposażonej w moduł membranowy oraz elektrodę dipolową. Tak oczyszczoną wodę można było potem wykorzystać w kolejnym cyklu prania.
      Badania te pokazały, że nasza metoda oczyszczania jest skuteczna – mówi dr hab. inż. Maciej Szwast. Dodatkowe badania, prowadzone zgodnie z niemieckimi normami przemysłu pralniczego, dowiodły, że jakość prania nie pogorszyła się podczas stosowania wody zregenerowanej w stosunku do jakości prania z wykorzystaniem wody świeżej. Główny cel projektu – odzysk wody – został zatem zrealizowany.
      Czy pomysł zostanie wdrożony?
      Aktualnie trwają prace nad zmniejszeniem ilości dodawanych środków piorących w kolejnych cyklach prania, a także przygotowywanie analiz ekonomicznych takiego rozwiązania, zarówno dla warunków polskich, jak i niemieckich.
      Celem projektu REWARD jest opracowanie technologii oraz jej ocena ekonomiczna. Nie obejmuje on już wdrożenia. Ale jest ono wielce prawdopodobne, w dużej mierze ze względu na doświadczenia i kompetencje członków konsorcjum. A są to, poza Politechniką Warszawską, Polymemtech sp. z o.o. (polski producent instalacji membranowych), Hollywood Textile Service – jedna z większych pralni przemysłowych w Polsce, Hochenstein  Institute (prywatny ośrodek badawczy z Niemiec), ATEC (niemiecki producent instalacji membranowych) i AQON (niemiecki producent instalacji przemysłowych, w tym indukcji dipolowej).
      Trzon zespołu z PW stanowią dr hab. inż. Maciej Szwast i mgr inż. Daniel Polak. W prace zaangażowana jest także grupa dyplomantów z Wydziału Inżynierii Chemicznej i Procesowej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Specjaliści z Microsoftu i Mitsubishi pracują nad nowym typem ekranu dotykowego. Technologia LucidTouch ma umożliwić korzystanie z obu stron – tyłu i przodu – ekranu zamontowanego w urządzeniu przenośnym.
      Użytkownik trzymając w dłoniach urządzenie może sterować nim palcami dotykającymi ekranu zarówno z przodu, jak i z tyłu. Palce znajdujące się z tyłu będą widoczne na ekranie w postaci półprzezroczystego cienia rzutowanego na wyświetlacz.
      Ekrany pozwalające na jednoczesne sterowanie wieloma palcami są znacznie łatwiejsze w użyciu, niż sterowanie urządzeniami za pomocą klawiatury. Są też coraz popularniejsze, do czego przyczyniło się zastosowanie ich w palmtopach i, przede wszystkim, w iPhonie.
      Jednak używanie ich nie jest pozbawione problemów. Im więcej palców używamy do ich obsługi, tym większą część wyświetlacza zasłaniamy. Ponadto w miarę ich miniaturyzowania nasze palce stają się proporcjonalnie większe.
      Badacze zaczęli swoją pracę od połączenia dostępnego w sklepach 7-calowego ekranu dotykowego z touchpadem, który przykleili z tyłu. Mogli więc sterować wyświetlaczem z obu stron, nie widzieli jednak palców znajdujących się z tyłu. Dołączyli więc do zestawu kamerę internetową, dzięki której rzutowali obraz palców na ekran. Ponadto, by poradzić sobie z precyzyjnym sterowanie, każdy z palców dotykających touchpada ma przypisany niewielki punkt, który wyznacza miejsce, w którym ekran jest aktywny.
      Dokładny opis technologii zostanie zaprezentowany podczas konferencji User Interface Software and Technology, która odbędzie się w październiku.
      Oczywiście, autorzy LucidTouch zdają sobie sprawę, że ich prototyp jest w chwili obecnej niepraktyczny ze względu na dołączoną kamerę. Zaproponowali więc kilka rozwiązań tego problemu.
      Jeden z ich pomysłów polega na zaprzęgnięciu samego touchpada do rzutowania na wyświetlaczu obrazu palców znajdujących się z tyłu. Touchpady potrafią bowiem już w tej chwili dość dokładnie zmierzyć w jakiej odległości znajduje przedmiot, za pomocą którego nimi sterujemy. Można więc dostroić je tak, by rejestrowały cały palec, a nie tylko tę jego część, którą są dotykane. W ten sposób mogłyby przekazywać informacje, które posłużyłyb do rzutowania obrazu palców na znajdujący się z przodu wyświetlacz.
      Inny pomysł do zastosowanie działających w podczerwieni diod LED i czujników, które wykrywałyby światło odbite od dłoni.
      Twórcy LucidTouch napisali oprogramowanie obsługujące wyświetlacz i użyli go do przetestowania nowej technologii na grupie ochotników. Okazało się, że w niektórych zastosowaniach może być ona niezastąpiona. Podczas jednej z prób ochotnicy widzieli tradycyjną klawiaturę wyświetloną u dołu ekranu. Używali jej w tradycyjny sposób. Gdy jednak klawiaturę podzielono na dwie części i obie umieszczono pionowo, po bokach wyświetlacza, większość zaczęła używać również tylnej części wyświetlacza. Ponadto połowa badanych wolała korzystać z tyłu podczas przeciągania obiektów czy nawigowania po mapach.
      Zainteresowanie wykorzystaniem technologii LucidTouch będzie najprawdopodobniej zmieniało się w zależności od aplikacji, z jaką użytkownik będzie pracował.
      Patrick Baudisch, jeden z naukowców pracujących nad LucidTouch, uważa, że jednymi z pierwszych aplikacji, w których LucidTouch znajdzie zastosowanie będą przenośne gry wideo.
      W Sieci dostępny jest klip wideo demonstrujący pracę nowego wyświetlacza.

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Philadelphia University pracują nad włóknami i materiałami trwale nasączonymi zapachami. John Pierce, profesor psychologii, uważa, że można by w ten sposób stworzyć przyjemnie pachnące koce lub pościel, odświętnie poperfumowane ubrania czy wreszcie niemal bezwonne stroje gimnastyczne.
      Zespół badawczy najbardziej skoncentrował się na rozwiązaniach dla sportowców, ale pomysły można z powodzeniem wdrożyć w odniesieniu do tkanin wykorzystywanych w domu (np. w ręcznikach) albo w dziewiarstwie.
      John Pierce, inżynier Fernando Tovia oraz Natalie Weathers pracują nad metodą bezpośredniego wprowadzania woni do włókien. Metody konwencjonalne bazują na wypełnionych substancjami zapachowymi niewielkich kapsułkach, które umieszcza się na powierzchni przędzy po zakończeniu tkania. Zapach uwalnia się, kiedy miniopakowania pękają podczas codziennego użytkowania przedmiotów. Problem polega jednak na tym, że kapsułki często pękają w czasie transportu lub podczas przechowywania w sklepie czy magazynie, czyli zanim klient ma szansę włożyć ubranie pierwszy raz na siebie.
      Technologia ekipy Pierce'a pozwala na związanie materiału z barwą i zapachem już podczas tkania. Nici z wonią i kolorem stanowią zewnętrzną warstwę. Wszystko odbywa się w jednym etapie. Zapach powinien się utrzymać przez ok. 10-15 prań, czyli podobnie jak w przypadku mikrokapsułek, ale sam proces produkcyjny jest tańszy.
      Wyprodukowano 100 szalików (białych, pomarańczowych i fioletowych), które pachną cytrusami i lawendą. Naukowcy chcą poprosić wolontariuszy, żeby je nosili, a potem opowiedzieli o swoich wrażeniach oraz opiniach.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Japońskie firmy NTT DoCoMo i Mitsubishi Electric zamierzają wymienić 1,3 miliona baterii w telefonach komórkowych. Wyprodukowane przez Sanyo ogniwa mogą się przegrzewać i wywoływać pożary.
      Felerne baterie zostały wyprodukowane przed czerwcem 2006 roku i znalazły się w telefonach D902i NTT DoCoMo, a niektóre z nich zostały użyte też w produkowanych przez Mitsubishi modelach D902iS oraz D903iS. Wadliwe urządzenia mają nadrukowany numer seryjny D06.
      Richard Sedgwick, rzecznik prasowy Sanyo poinformował, że w niektórych bateriach mogą wystąpić niewielkie deformacje elektrony, która styka się z warstwą izolacyjną i ją uszkadza.
      Sanyo jest, obok Sony, największym na świecie producentem baterii litowo-jonowych.
      Samo Sony przeżywało w bieżącym roku poważne problemy ze swoimi bateriami. W efekcie firma musiała wymienić około 9,6 miliona baterii, co kosztowało ją około 444 milionów dolarów.
       
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...