Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Nowa asteroida nie uderzy w Ziemię

Rekomendowane odpowiedzi

Atronomowie z Krymskiego Obserwatorium Astrofizycznego na Ukrainie odkryli 8 października nową dużą asteroidę. Obiekt o średnicy około 400 metrów zbliżył się przedwczoraj do Ziemi na odległość 6,7 miliona kilometrów. Asteroida 2013 TV135 jest zatem jednym z 10 332 obiektów bliskich Ziemi (NEO), które znalazły się w katalogu prowadzonym przez NASA. Przed czterema miesiącami informowaliśmy o odkryciu dziesięciotysięcznego NEO.

Po tygodniu obserwacji orbity 2013 TV135 stwierdzono, że obiekt powróci w pobliże naszej planety w 2032 roku, a obecne prawdopodobieństwo, że uderzy w Ziemię obliczono na 1:63 000. Innymi słowy, z 99,998-procentowym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, że w 2032 roku asteroida nie uderzy - mówi Don Yeomans, odpowiedzialny w NASA za Near-Earth Object Program Office. To nowe odkrycie. Spodziewam się, że kolejne obserwacje znacząco zmniejszą prawdopodobieństwo uderzenia, aż do jego całkowitego wyeliminowania. Podobnie stało się z głośną asteroidą Apophis.

Yeomans przypomina, że pierwszy obiekt bliski Ziemi odkryto w 1898 roku. Przez kolejne sto lat znaleziono około 500 takich obiektów. Później, gdy w 1998 roku NASA uruchomiła program obserwacji NEO zaczęto znajdować je szybciej niż kiedykolwiek przedtem. W najbliższych latach, dzięki nowym urządzeniom, możliwości NASA w tym zakresie znacznie się zwiększą.

Spośród wspomnianych 10 000 NEO około 10 procent stanowią obiekty o średnicy przekraczającej kilometr. Na szczęście dla nas, żaden z nich nie stanowi obecnie zagrożenia, a specjaliści podejrzewają, że dotychczas nie zauważyliśmy jedynie kilkudziesięciu tak dużych NEO. Im większe NEO tym mniej ich występuje. Uczeni szacują, że istnieje około 15 000 NEO o średnicy 140 metrów i około 500 000 o średnicy około 30 metrów. Za groźne uznawane są NEO o średnicy co najmniej 30 metrów. Tak duże obiekty, jeśli spadną na zaludnione tereny, mogą wyrządzić poważne szkody. Problem w tym, że o ile znaleziono prawdopodobnie niemal 30% NEO o średnicy 140 metrów, to znamy mniej niż 1% tych o średnicy 30 metrów.

Wszystkie ośrodki naukowe, które zajmują się obserwacją NEO, przesyłają swoje dane do Minor Planet Center. Tam obserwacje są porównywane ze znanymi obiektami, nadaje się im unikalne oznaczenia i oblicza orbity. Gdy w 1992 roku zaczynałem prace nad klasyfikowaniem asteroid i komet, rzadko odkrywano NEO. Obecnie każdego dnia znajduje się średnio trzy NEO, a co miesiąc do Minor Planet Center napływają setki tysięcy danych o zaobserwowaniu asteroid - mówi Tim Spahr, dyrektor Minor Planet Center.

W 2005 roku Kongres USA nakazał NASA znalezienie i skatalogownie 90% NEO o średnicy większej niż 140 metrów. Ocenia się, że gdy cel ten zostanie osiągnięty, to ryzyko niespodziewanego uderzenia w Ziemię obiektu tej wielkości zostanie zmniejszone 100-krotnie w porówniu z epoką sprzed obserwacji. Co więcej, współczesna technologia pozwoli na zmianę trasy zagrażającego nam NEO. Oczywiście o ile wystarczająco wcześnie zostanie on zauważony.

Obecnie podstawowa trudność tkwi właśnie we wczesnym zauważeniu nadlatującego obiektu. W ramach projektu ATLAS (Asteroid Terrestial-Impact Last Alert System) Stany Zjednoczone tworzą system ostrzegawczy składający się z ośmiu naziemnych teleskopów. Ma on zostać uruchomiony przed końcem 2015 roku. System będzie w stanie z 1-tygodniowym wyprzedzeniem zauważyć asteroidę o średnicy 45 metrów, a z 3-tygodniowym - obiekt o średnicy 137 metrów. Uderzenie takiego meteorytu w duże miasto doprowadziłoby do gigantycznych zniszczeń. Dzięki ATLASowi możliwa będzie ewakuacja ludności i ocalenie części infrastruktury. System nie zapobiegnie uderzeniu.

Znacznie lepiej wygląda sytuacja w przypadku wielkich asteroid, takich, które spowodowałyby problemy na skalę globalną. NASA sklasyfikowała i śledzi 95% bliskich obiektów o średnicy większej niż 1 kilometr. Yeomans zapewnia, że w ciągu najbliższych 100 lat żaden z nich nie będzie stanowił zagrożenia. Uderzenie w Ziemię tak wielkiego meteorytu miałoby katastrofalne skutki. Prawdopodobnie cywilizacja by przetrwała, ale nie w takiej formie, jak obecnie - mówi Yeomans.

Ekspert wyjaśnia, że już teraz dysponujemy technologiami, które umożliwiłyby uchronienie Ziemi przed tego typu zagrożeniem. Rozbicie o powierzchnię takiego obiektu dużego pojazdu pozwoliłoby na zmianę jego trajektorii. Jednak, jak uważa Yeomans, aby się to udało, konieczne są miliardy dolarów oraz wczesne ostrzeżenie. Musi ono nadejść co najmniej na 10 lat przed obliczonym uderzeniem obiektu w planetę. Dobra wiadomość jest taka, że tak wielki obiekt powinniśmy zauważyć kilkadziesiąt lat wcześniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Przed czterema miesiącami informowaliśmy o odkryciu dziesięciotysięcznego NEO."

Przykro mi, ale strona nie istnieje. Pomijam kwestię 'dziesięciotysięcznego' Near Earth Object. Może jakaś jednostka fizyczna?

"W najbliższych latach, dzięki nowym urządzeniom, możliwości NASA w tym zakresie znacznie się zwiększą."

Reklama stanów, zjednoczynymi się zwiących?

"Im większe NEO tym mniej ich występuje." Zupełny 'shocking'. Powaliło mnie to zupełnie. :D

"Wszystkie ośrodki naukowe, które zajmują się obserwacją NEO, przesyłają swoje dane do Minor Planet Center." Pewnie rząd USA tak by chciał. :D

"Tam obserwacje są porównywane ze znanymi obiektami, nadaje się im unikalne oznaczenia i oblicza orbity." Trochę im nie wyszło - pewna misja marsjańska zakończyła się glebomordyzmem. Jakoś chłopcy nie uzgodnili miar SI ze 'stopami' i 'łokciami'.

"W 2005 roku Kongres USA nakazał NASA znalezienie i skatalogownie 90% NEO o średnicy większej niż 140 metrów." :D

"Co więcej, współczesna technologia pozwoli na zmianę trasy zagrażającego nam NEO." Ciekawe, JAK? :D

"Oczywiście o ile wystarczająco wcześnie zostanie on zauważony." :D :D :D

Dobra, już mi się dalej nie chce. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do obrony przed takimi obiektami mamy:

-znaną z filmów broń jądrową która wiadomo w jaki sposób poradzi sobie lub nie

-holowniki grawitacyjne które orbitując blisko obiektów które nam zagrażają zmieniając ich trajektorie

-kiedyś czytałem o podgrzewaniu powierzchni komet laserem, co powoduje odparowanie gazu i nadanie komecie innego kierunku

-lądowniki kinetyczne które wykorzystują asystę grawitacyjną by uderzyć w asteroide z ogromną prędkością wybić ją z jej toru

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czy inaczej nie monitorujemy 100% nieba ... więc równie dobrze może teraz lecieć sobie asteroida która nas zmiecie.

Dobrze mieć system wczesnego ostrzegania, ale jeszcze lepiej jest mieć sprawdzone metody zapobiegania uderzeniom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałem, że nie jest możliwe by uderzyło nas z zaskoczenia, jezeli cos jest o godzine od nas to na 100% już to wychwycimy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1h w skali globu to i tak zaskoczenie nic w zasadzie nie zdarzysz uratować ...

A żeby coś zrobić to chyba wystrzelić atomówki aby taką asteroidę rozkruszyć i być może zniwelować uderzenie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Czytałem, że nie jest możliwe by uderzyło nas z zaskoczenia, jezeli cos jest o godzine od nas to na 100% już to wychwycimy

 

Na 100% wychwycimy to na klatę. ;) Współcześnie ani USA, ani Rosja nie dysponują technologią, która pozwoli na na sensowny 'przechwyt, zwłaszcza czegoś odpowiednio masywnego. 'Wojny gwiezdne' na niższych orbitach, przy niższych prędkościach względnych, też nie są 'przewidywalne i wygrywalne'. O efekcie Kesslera nie wspomnę - oglądałeś już 'Grawitację'? Polecam. Bo widzisz, jakoś nie potrafimy 'przechwycić' tych wszystkich śmieci, które krążą nad naszymi głowami, całkiem blisko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie porównujmy "walnięcia atomówką" do przechwytywania (bez niszczenie czegokolwiek na orbicie) śmieci.

Aczkolwiek zgadzam się, że nie jesteśmy w stanie nie tylko przechwycić, ale i wykryć wszystkiego co leci.

 

Czy ktoś wykrył chociaż 1h wcześniej meteoryt z Czelabińska?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Aczkolwiek zgadzam się, że nie jesteśmy w stanie nie tylko przechwycić, ale i wykryć wszystkiego co leci. Czy ktoś wykrył chociaż 1h wcześniej meteoryt z Czelabińska?

 

Ale czy ja postulowałem coś takiego, jako rzecz realną? :) Warto się zastanowić, co mają na myśli ludkowie od 'szybkiego reagowania', którzy mówią o 'systemie szybkiego reagowania'. Szybko schodzić do piwnicy? :D

 

Edit: 'Walnięcie atomówką' narobiłoby tyle śmieci, że o lotach w 'kosmos' możemy zapomnieć na dobre miliony lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czelabiński miał "tylko" 14 metrów średnicy i nie stanowił zagrożenia nawet w skali lokalnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 metrów to 14 metrów. Skoro potrafimy śledzić radarem pikosatelity, sześciany o boku około 20 cm...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby meteoryty też znajdowały się równie blisko i bylibyśmy w stanie określić gdzie szukać konkretnego z nich, to na pewno nie byłoby problemu z ich śledzeniem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czelabiński miał "tylko" 14 metrów średnicy i nie stanowił zagrożenia nawet w skali lokalnej.

 

Jak to nie? Detonacja spowodowała sporo zamieszania, zniszczeń w mieniu i obrażenia, głównie od szkła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gdyby meteoryty też znajdowały się równie blisko i bylibyśmy w stanie określić gdzie szukać konkretnego z nich, to na pewno nie byłoby problemu z ich śledzeniem :)

No i tu jest właśnie pytanie: czy nie widzieliśmy go, bo był:

- za mały (patrz pikosatelity)?

- nie znaliśmy jego pozycji (pozycje satelit znamy "bo znamy" czy widzimy je na radarze?) ?

Dodatkowo, nadzorując przestrzeń kosmiczną i orbity satelitów opieramy się na "znanej pozycji" czy przemiatamy ją radarem podobnie do stacji radiolokacyjnych systemów p.lot? Jak się uszkodzi i zboczy z kursu to czekamy aż sam nas o tym poinformuje?

Rozumiem, że może tu chodzić o rozdzielczość pomiaru, w końcu przestrzeń nad Ziemią to spory kawałek... przestrzeni, ale jakby tak umieścić sieć takich stacji radiolokacyjnych na orbicie geostacjonarnej (lub dalej), które przemiatałyby przestrzeń w kierunku od-Ziemi to może byłby lepszy efekt niż korzystanie z naziemnych radioteleskopów?

 

Jak to nie? Detonacja spowodowała sporo zamieszania, zniszczeń w mieniu i obrażenia, głównie od szkła.

egzaktli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jak to nie? Detonacja spowodowała sporo zamieszania, zniszczeń w mieniu i obrażenia, głównie od szkła.

Nie doszło nawet do szturchnięcia środowiska, a w zagrożeniu lokalnym właśnie o to chodzi. Mogło nawet zabić parę osób i podpalić kilka budynków nadal nie kwalifikowało by się to jako zagrożenie lokalne. W zagrożeniu lokalnym czyli najmniejszym jaki się bierze pod uwagę przy NEO musiało by wyryć krater o kilkuset metrach średnicy, skazić obszar w promieniu 100 kilometrów, nigdzie nie ma dokładnych danych ale sądzę że właśnie takie coś zaczęło by się liczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

No i tu jest właśnie pytanie: czy nie widzieliśmy go, bo był:

- za mały (patrz pikosatelity)?

- nie znaliśmy jego pozycji (pozycje satelit znamy "bo znamy" czy widzimy je na radarze?) ?

Dodatkowo, nadzorując przestrzeń kosmiczną i orbity satelitów opieramy się na "znanej pozycji" czy przemiatamy ją radarem podobnie do stacji radiolokacyjnych systemów p.lot? Jak się uszkodzi i zboczy z kursu to czekamy aż sam nas o tym poinformuje?

Rozumiem, że może tu chodzić o rozdzielczość pomiaru, w końcu przestrzeń nad Ziemią to spory kawałek... przestrzeni, ale jakby tak umieścić sieć takich stacji radiolokacyjnych na orbicie geostacjonarnej (lub dalej), które przemiatałyby przestrzeń w kierunku od-Ziemi to może byłby lepszy efekt niż korzystanie z naziemnych radioteleskopów?

Zagwozdka jest we wzorze na powierzchnię sfery ( promień do kwadratu).

Obszar, który przeczesują radiolokacyjne radary lotnicze, czy nawet śledzące pikosatelity, nijak się ma do pola powierzchni sfery analizowanej pod kątem lokalizacji obiektów kolizyjnych z Ziemią ( im wcześniej tym lepiej = im dalej tym lepiej = promień rośnie).

Umieszczenie radarów na orbicie, nie zmniejszy tej powierzchni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zagwozdka jest we wzorze na powierzchnię sfery ( promień do kwadratu). Obszar, który przeczesują radiolokacyjne radary lotnicze, czy nawet śledzące pikosatelity, nijak się ma do pola powierzchni sfery analizowanej pod kątem lokalizacji obiektów kolizyjnych z Ziemią ( im wcześniej tym lepiej = im dalej tym lepiej = promień rośnie). Umieszczenie radarów na orbicie, nie zmniejszy tej powierzchni.

Otóż to i do tego zmierzałem, bo w takim razie, co za różnica czy meteoryt ma 14, 140 czy 1400 metrów średnicy skoro i tak obserwujemy tylko wycinek sfery w pobliżu(!) Ziemi, nie mówiąc o większych odległościach. Stąd też moje wątpliwości co do w/w szacunków ile to % potencjalnych zagrożeń o zadanej średnicy widzimy, a ile nie.

W 2005 roku Kongres USA nakazał NASA znalezienie i skatalogownie 90% NEO o średnicy większej niż 140 metrów... System będzie w stanie z 1-tygodniowym wyprzedzeniem zauważyć asteroidę o średnicy 45 metrów, a z 3-tygodniowym - obiekt o średnicy 137 metrów. Uderzenie takiego meteorytu w duże miasto doprowadziłoby do gigantycznych zniszczeń.

Więc jak to się ma do tego o czym mówimy?

 

EDIT:

Ciekawe, że podają czasy, z jak dużym wyprzedzeniem będą w stanie je wykryć tak jakby każdy meteoryt podróżował w przestrzeni z tą samą, stałą prędkością. Co jeśli ten o średnicy 137 metrów skorzysta z asysty grawitacyjnej np. Marsa i będzie poruszał się 3x szybciej? To już nie 3 tygodnie tylko tydzień.

Z początku myślałem, żeby zamiast radiolokacji zastosować sieć fotokomórek, miliardy tanich w produkcji nadajników wypuścić w przestrzeń wokół Ziemi, które świeciłyby na jakiejś długości fali w kierunku Ziemi, gdzie byłyby obserwowane. Przelot obiektu przesłaniałby światło co ułatwiałoby wykrycie zagrożenia, ale nie wiem czy nie zakłócałoby to za bardzo prac badawczych typu deep space, no i zasilanie.

Drugą opcją byłoby też miliardy czujników, ale wysyłających sygnał radiowy/alarmowy tylko w przypadku nagłej zmiany przyspieszenia (zderzenie/zakłócenia grawitacyjne od przelatującego obiektu).

 

EDIT2:

No dobra:) Z ciekawości sobie policzyłem i wyszło, że sfera o promieniu 1 mln km ma powierzchnię ~ 1,26*10^13 km^2 :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie doszło nawet do szturchnięcia środowiska, a w zagrożeniu lokalnym właśnie o to chodzi. Mogło nawet zabić parę osób i podpalić kilka budynków nadal nie kwalifikowało by się to jako zagrożenie lokalne. W zagrożeniu lokalnym czyli najmniejszym jaki się bierze pod uwagę przy NEO musiało by wyryć krater o kilkuset metrach średnicy, skazić obszar w promieniu 100 kilometrów, nigdzie nie ma dokładnych danych ale sądzę że właśnie takie coś zaczęło by się liczyć.

 

Środowiska naturalnego w minimalnym stopniu, bo budynki przejęły falę uderzeniową, a i sama była dość skromna, ale naruszyło ludzki ekosystem. Ponad tysiąc rannych osób nie jest czymś akceptowalnym raczej (choć biorąc pod uwagę prawdopodobieństwo takiego zdarzenia w stosunku do ilości i ciężkości obrażeń ofiar wypadków komunikacyjnych, to asteroidy sromotnie przegrywają). Wystarczyłby inny kąt podejścia, nieco inna struktura i te 500 kT mogło powstać w wyniku zderzenia, choć faktycznie akurat ta była na to zbyt mała. Miej na uwadze, że co innego taka detonacja nad tunguskim lasem, a co innego nad Nowym Jorkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i tu jest właśnie pytanie: czy nie widzieliśmy go, bo był:

- za mały (patrz pikosatelity)?

- nie znaliśmy jego pozycji (pozycje satelit znamy "bo znamy" czy widzimy je na radarze?) ?

Dodatkowo, nadzorując przestrzeń kosmiczną i orbity satelitów opieramy się na "znanej pozycji" czy przemiatamy ją radarem podobnie do stacji radiolokacyjnych systemów p.lot? Jak się uszkodzi i zboczy z kursu to czekamy aż sam nas o tym poinformuje?

 

Pozycje pikosatelitów znamy, bo wiemy gdzie powinny być. Potem już tylko radarem określamy ich rzeczywiste położenia z dodatkową dokładnością. Jak zboczy z kursu to szukamy w najbliższych okolicach miejsca gdzie być powinien, bo przecież daleko uciec nie mógł.

A nawet gdybyśmy rzeczywiście śledzili pikosatelity nie mając zielonego pojęcia gdzie one są... To meteory, które się znajdą na podobnej wysokości tez zauważymy. Ale taki system "wczesnego ostrzegania" da nam sygnał na kilkadziesiąt sekund przed faktem.

Potrzebna rozdzielczość obserwacji musi wzrastać o kwadratu odległości z jakiej chcemy namierzyć obiekt, więc jak chcemy mieć 1 000 000 km... tylko czy ten milion to wystarczy? Przy 30 000 km/h (przybliżona prędkość Ziemi na orbicie słońca) daje nam to 33h rezerwy, a wiele ciał niebieskich będących na kursie kolicyjnym z Ziemią będzie poruszać się dużo szybciej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Z początku myślałem, żeby zamiast radiolokacji zastosować sieć fotokomórek, miliardy tanich w produkcji nadajników wypuścić w przestrzeń wokół Ziemi, [...] Drugą opcją byłoby też miliardy czujników, ale wysyłających sygnał radiowy/alarmowy tylko w przypadku nagłej zmiany przyspieszenia (zderzenie/zakłócenia grawitacyjne od przelatującego obiektu)

Ciekawy pomysł, tylko, że jeśli będzie ich miliard, i niech każdy ma masę dajmy 1 kg, to musielibyśmy wysłać na orbitę masę z tysiąc razy większą od tej, którą wysłaliśmy do tej pory. Chyba czas szukać sponsora. :) Możliwości lotów kosmicznych wśród takiego śmiecia też małe. I Han Solo nie da rady. :D

 

Przy 30 000 km/h (przybliżona prędkość Ziemi na orbicie słońca)

Nie wiem, co to za Ziemia, bo nasza Ziemia porusza się z prędkością prawie czterokrotnie większą. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście, źle spojrzałem na jednostki na wikipedii

107210 km/h (ok. 29,76 km/s)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ciekawy pomysł, tylko, że jeśli będzie ich miliard, i niech każdy ma masę dajmy 1 kg

Musiałoby być więcej niż miliard... ale masa to maks 5g. czyli 200x mniej :)

 

Jakby nie patrzeć, lipa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...