Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Waga wpływa na raka piersi

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli w okresie pomenopauzalnym kobieta przytyje (nawet umiarkowanie), może to zwiększyć jej ryzyko zachorowania na nowotwór piersi.

Zwiększenie się masy ciała o 9,9 kg oznacza, zgodnie z wyliczeniami zespołu amerykańskich naukowców, wzrost ryzyka zachorowania na raka piersi aż o 18 procent. Co ważniejsze jednak, panie, które zrzucą tyle samo zbędnych kilogramów, zmniejszają ryzyko o 57%! Szczegółowe wyniki zaprezentowano na łamach Journal of the American Medical Association.

Brytyjscy onkolodzy podkreślają, że omawiane studium wykazało, że nigdy nie jest za późno na odchudzanie.

W Polsce corocznie odnotowuje się ok. 10-11 tys. nowych przypadków zachorowań na nowotwory złośliwe piersi i, niestety, liczba ta stale rośnie. Wzrasta też liczba spowodowanych nim zgonów. Rak piersi jest najczęstszym nowotworem złośliwym wśród kobiet, zapada na niego 1:12 kobiet.

Zgodnie z danymi z ubiegłego roku, największy przyrost liczby zachorowań odnotowuje się po 40. roku życia, ale największa zachorowalność występuje po pięćdziesiątce, z kulminacją po przekroczeniu 60. roku życia (dane Śląskiego Centrum Zdrowia Publicznego).

Badacze z Brigham and Women's Hospital oraz Harvard Medical School podążali przez 26 lat śladami 87 tys. kobiet w wieku od 30 do 55 lat. Odnotowywali ich wagę w wieku 18 lat i przyglądali się, jak zmieniała się ona w czasie.

Pięćdziesiąt tysięcy pań przeszło menopauzę w okresie trwania studium. W ich przypadku dokonano również oceny zmiany wagi po tym wydarzeniu.

Odkryto, że u kobiet, które po 18. roku życia przytyły o 24,9 kg lub więcej, ryzyko zachorowania na nowotwór złośliwy sutka było o 45% wyższe w porównaniu do pań utrzymujących swoją wagę na stałym poziomie. Okazało się też, że 15% spośród badanych przypadków raka można było przypisać przytyciu o 2 kg lub więcej od ukończenia 18 lat.

Utrata zbędnych kilogramów zabezpieczała przez nowotworem. Naukowcy wyjaśniają, że schudnięcie po okresie menopauzy obniża poziom estrogenów we krwi, który ma wpływ na tworzenie się raka. Hormony te powodują powstawanie oraz rozwój większości nowotworów piersi. Dzieje się tak, ponieważ stymulując rozwój komórek rakowych, przyczyniają się do wzrostu i powiększania masy guza.

Badacze z zespołu dr Heather Ellassen konkludują: Dane wskazują, że przybieranie na wadze w życiu dorosłym, zwłaszcza po menopauzie, zwiększa ryzyko raka piersi u kobiet w wieku pomenopauzalnym, podczas gdy utrata wagi jest związana ze zmniejszeniem prawdopodobieństwa zachorowania. Dlatego też kobiety powinno się przestrzegać przed tyciem przed i po menopauzie, aby zredukować ryzyko poprzekwitaniowego raka piersi.

Dr Sarah Rawlings z Breakthrough Breast Cancer dodaje: Bez względu na to, czy jest się przed, czy po menopauzie, należy pamiętać, że nadwaga wiąże się z wieloma problemami zdrowotnymi, takimi jak zwiększone ryzyko chorób serca, wysokie ciśnienie krwi oraz inne rodzaje nowotworów.

Nie wolno też zapominać, że nie tylko nadmierna waga stanowi jeden z czynników ryzyka, ale że prawdopodobieństwo zachorowania wzrasta z wiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby ktoś stwierdził, że mokry sufit zwiększa ryzyko, że podłoga też będzie mokra to byśmy go wyśmiali. Powinien przecież się zastanowić dlaczego sufit jest mokry, czy nie ma dziury w dachu, czy pada deszcz, czy pękła jakaś rura i tak dalej. Samo stwierdzeni, że przyczyną mokrej podłogi jest mokry sufit i jak wysuszymy sufit to ryzyko, że podłoga będzie mokra jest znacznie mniejsze uznalibyśmy za banał. Ale jak wykonamy badania "naukowe" określimy korelacje, prawdopodobieństwo, istotność i stwierdzimy, że suchy sufit jest związany ze zmniejszeniem prawdopodobieństwa mokrej podłogi to .... już jest odkrycie naukowe godne publikacji na łamach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czepiasz się czegoś w danym opracowaniu ? Czy źle, że ktoś sprawdził jaka jest zależność między zmianami wagi w okresie przed i po menopauzalnym, a ryzykiem zachorowania na raka piersi ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkładanie tłuszczu dowodzi (zależy gdzie) iż PM osobnika dostrzega zagrożenie i przygotowuje sie do obrony gromadząc zapasy (w biodrach - lęki egzystencjonalne np: mało kasy, w barkach - zagrożenie osobiste np: głupi i czepliwy szef, w udach - lęk przed obowiązkami np:dzwigać nadmiar zobowiązań) dokładniejszych informacji można się doszukać w necie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czepiasz się czegoś w danym opracowaniu ? Czy źle, że ktoś sprawdził jaka jest zależność między zmianami wagi w okresie przed i po menopauzalnym, a ryzykiem zachorowania na raka piersi ?

Moja czepliwość wynika z tego, że moim zdaniem :

"Nauka śmieciowa" rozwija się wraz ze wzrostem liczby instytucji naukowych, obniżaniem ich standardów oraz pojawianiem się nowych, nierecenzowanych, działających poza systemem peer-review czasopism, chociaż i renomowane periodyki nie mogą się przed nią uchronić. Niestety, prawo Sturgeona, mówiące, że 90 proc. wszystkiego to bzdety, stosuje się również do nauki.
Cały artykuł na :http://riad.usk.pk.edu.pl/~naszapol/np62/str31_35.shtml

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Ty, będąc klinicystą z wieloletnim doświadczeniem, jesteś zapewne odpowiednią osobą do oceny jakości i przydatności uzyskanych wyników?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

/

A Ty, będąc klinicystą z wieloletnim doświadczeniem, jesteś zapewne odpowiednią osobą do oceny jakości i przydatności uzyskanych wyników?

Uważasz, że powinno się zakazać pewnym ludziom oceny wyników badań? Proszę o jasną deklarację moderatora. W razie potwierdzenia już znikam z tego forum i będziesz mógł bez zakłóceń wielbić na kolanach każde wyniki naukowych badań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nowy jesteś, @m zajmuje się tym od zawsze.

Też klęczysz przed PM ale przynajmniej odnosisz się do problemu a nie dyskryminujesz  osoby

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Uważasz, że powinno się zakazać pewnym ludziom oceny wyników badań?

Nie, absolutnie nie. Tyle, że wrzucanie wyników do szufladki "śmieciowa nauka" sugeruje, że określasz je jako bezużyteczne albo przeprowadzone niepoprawnie pod względem merytorycznym. Tymczasem podejrzewam, że nie masz doświadczenia, by oceniać ich przydatność dla klinicystów, a tym bardziej nie masz podstaw oceniać ich jakości merytorycznej na podstawie krótkiej notki prasowej. Chyba dostrzegasz różnicę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem podejrzewam, że nie masz doświadczenia, by oceniać ich przydatność dla klinicystów, a tym bardziej nie masz podstaw oceniać ich jakości merytorycznej na podstawie krótkiej notki prasowej. Chyba dostrzegasz różnicę?

Mam się Ciebie pytać czy moje doświadczenie jest wystarczające?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile przeczytałeś z tych 10 000 000 (dziesięciu milionów) artykułów z ubiegłego roku że ich bronisz, wiekszość to stare spostrzeżenie ubrane w nowe szaty z pominięciem dawno wynalezionego rozwiązania ( bez publikacji w internecie) czasem wręcz komiczne żebranie o fundusze na dalsze badania (tutaj(KW) też tej propagandy nie brakuje).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mam się Ciebie pytać czy moje doświadczenie jest wystarczające?

Zwróciłem Tobie jedynie uwagę, licząc, że choć przez chwilę pomyślisz, czy nie mam przypadkiem racji. Możesz się ze mną zgodzić, możesz też nie - ale wyrażając swoją opinię na forum automatycznie dajesz mi prawo do odpowiedzi na nią. Tak się składa, że moim zdaniem ustalenie listy czynników ryzyka zachorowania to sprawa piekielnie istotna, bo może doprowadzić do zwrócenia szczególnej uwagi na osoby wyjątkowo narażone na chorobę nowotworową. Z kolei z drugiej strony możliwe jest zmniejszenie liczby badań u osób, które wykazują minimalne ryzyko, w celu zmniejszenia kosztów i dyskomfortu dla pacjentów.

 

waldi - skoro tak ci strasznie źle z tym, jaka nauka jest beznadziejna, to po co tu jeszcze siedzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
waldi - skoro tak ci strasznie źle z tym, jaka nauka jest beznadziejna, to po co tu jeszcze siedzisz?

 

Dotknąłeś bardzo ważnej sprawy we właściwym wątku...

Otóż ja przeczytałem 1000 artykułów i się dzielę teraz twoja kolej ... można zaoszczędzić mnóstwo czasu i kasy (no chyba że zaczniesz grabić pod siebie, wtedy musisz podać źródła  ;D). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie martw się, przy przytaczaniu danych podaję źródła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwróciłem Tobie jedynie uwagę, licząc, że choć przez chwilę pomyślisz, czy nie mam przypadkiem racji.

[/quote ]

Mikroos nie mam nic przeciwko a nawet wręcz oczekuję, że inni uczestnicy skrytykują moje poglądy. I twoja wypowiedź

Tak się składa, że moim zdaniem ustalenie listy czynników ryzyka zachorowania to sprawa piekielnie istotna, bo może doprowadzić do zwrócenia szczególnej uwagi na osoby wyjątkowo narażone na chorobę nowotworową. Z kolei z drugiej strony możliwe jest zmniejszenie liczby badań u osób, które wykazują minimalne ryzyko, w celu zmniejszenia kosztów i dyskomfortu dla pacjentów.
jest właśnie taka jakiej oczekuję. Natomiast twierdzenie, że jestem niekompetentny, głupi, za wysoki, rudy i tak dalej i z tego powodu nie powinienem zabierać głosu jest czym innym. Jest sprowadzeniem dyskusji na poziom, który mi nie odpowiada, i nie będę w tym uczestniczył. Wierzę, że się rozumiemy i na tym zakończmy zgłębianie tematu.

 

 

 

waldi - skoro tak ci strasznie źle z tym, jaka nauka jest beznadziejna, to po co tu jeszcze siedzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problemu by nie było, gdybyś napisał po prostu, że uważasz te wyniki za mało istotne. Tymczasem poszedłeś znacznie dalej i wrzuciłeś je do jednego worka z naukowymi oszustwami, idiotyzmami i badaniami prowadzonymi w sposób niedopuszczalny od strony metodologii. Mam nadzieję, że teraz sytuacja jest dostatecznie jasna, bo chyba masz rację - nie warto ciągnąć tej rozmowy dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problemu by nie było, gdybyś napisał po prostu, że uważasz te wyniki za mało istotne. .

Widzę, że jednak masz problem. Ja napisałem, dlaczego wyniki uważam za mało istotne. Ty odniosłeś się do mnie nie do moich argumentów. Różnicę wyjaśni może cytat z wikipedii.

Argumentum ad personam (łac. argument skierowany do osoby) – pozamerytoryczny sposób argumentowania, w którym dyskutant porzuca właściwy spór i zaczyna opisywać faktyczne lub rzekome cechy swego przeciwnika, nie przebierając przy tym w słowach. W ten sposób unika stwierdzenia, że jego racjonalne argumenty zostały wyczerpane, a jednocześnie sugeruje audytorium, że nasze poglądy są fałszywe. Dodatkowo, obrażanie oponenta ma na celu wyprowadzenie go z równowagi, tak by utrudnić mu adekwatne reagowanie na przedstawiane postulaty.

Artur Schopenhauer w swoim dziele Erystyka wskazuje, że jest to ostatni sposób nieuczciwej argumentacji, który stosuje się, gdy wszystkie inne sposoby zawodzą i nie ma szans na wygranie sporu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale jeżeli ktoś tu kogoś pierwszy próbował obrazić, to zrobiłeś to Ty, atakując zaocznie odkrywcę tej zależności jako autora "śmieciowej nauki" (a to już jest zarzut sporego kalibru). A to już jest podwójnie niesprawiedliwe, bo nie dość, że jest obraźliwe, to jeszcze nie daje zainteresowanemu obrony własnego stanowiska. Poza tym mieliśmy podobno kończyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nowy jesteś, @m zajmuje się tym od zawsze.

Masz chyba rację. Mikroos chyba nie widzi różnicy między argumentem ad personam i ad meritum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Ty takie komentarze, jak ten waldiego, nazwałeś wcześniej "odnoszeniem się do problemu, a nie dyskryminowaniem osoby" ;D na dodatek sam nie zauważasz, że to Ty pierwszy obraziłeś autora tego odkrycia bezpodstawnymi oskarżeniami - komedia po prostu ;D Odpuśćże już sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Metastatyczne nowotwory piersi najczęściej dają przerzuty do kości. Przerzuty takie często udaje się ustabilizować i zarządzać nimi przez długi czas. Czasem jednak dochodzi do wznowy. Badania prowadzone właśnie przez naukowców z Baylor College of Medicine pomagają wyjaśnić, dlaczego nowotwory piersi z receptorem estrogenowym (ER+) dają wznowy w kościach, a następnie innych tkankach
      Naukowcy pracujący na modelach zwierzęcych zauważyli, że komórki kości otaczające guz ER+ tworzą środowisko, które zmniejsza ekspresję receptorów estrogenowych w tych komórkach, co prowadzi do oporności na terapię endokrynną. Wyniki tych badań opublikowano w piśmie Developmental Cell. Podczas innych badań ten sam zespół naukowy stwierdził – o czym możemy przeczytać na łamach Cell – że mikrośrodowisko kości prowadzi do takiego przeprogramowania komórek nowotworowych, które wspomaga przerzuty.
      Przerzuty do innych organów to główna przyczyna zgonów z powodu nowotworów. Moje laboratorium interesuje się tym od wielu lat, mówi profesor Xiang H.-F. Zhang. Nowotwory piersi najczęściej dają przerzuty do kości. Tajemnicą jednak pozostaje, dlaczego w ponad 2/3 przypadków, przerzuty nie ograniczają się do kości, ale pojawiają się też w innych organach, prowadząc do śmierci.
      Naukowcy wykorzystali cały szereg technik badawczych, dzięki którym stwierdzili, że mikrośrodowisko kości ułatwia dalsze przerzutowanie nowotworów piersi i prostaty do kolejnych organów. Odkryliśmy, że mechanizm ten jest napędzany przez epigenetyczne przeprogramowanie, które nadaje komórkom nowotworowym rozprzestrzeniającym się z kości właściwości podobne do komórek macierzystych.
      Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że gdy komórki nowotworu z receptorem estrogenowym (ER+) umiejscowią się w kościach, zmniejszają ekspresję receptora estrogenowego, co czyni je mniej podatnymi na terapie skierowane nakierowane na ten receptor. Odkryliśmy, że do zmiany takiej prowadzą komórki osteogenne, dodaje doktor Igor Bado.
      Interakcja komórek nowotworowych z komórkami osteogennymi prowadzi też do zainicjowania zmian w ekspresji genów, które nadają komórkom nowotworowym właściwości podobne do komórek macierzystych, takie jak możliwość odnawiania się i różnicowania w różne typy komórek.
      Odkryliśmy, że mikrośrodowisko kości działa jak stacja zasilająca dla komórek nowotworowych, zwiększając ich możliwość przerzutowania do innych organów. Badania te wspierają hipotezę mówiącą, że wiele przerzutów może być inicjowanych nie w guzie pierwotnym, ale w guzach wtórnych, dodaje Weijie Zhang.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Politechniki Opolskiej (PO) opracowali i wydrukowali model 3D żyły z guzem w środku. Zrobili to doskonale. Rzeczywisty model był nam potrzebny do dokładnego zwizualizowania guza, co pozwoliło prawidłowo zaplanować operację i jej zakres [patologiczna struktura ciągnęła się wewnątrz dużej żyły od serca aż po miednicę] – wyjaśnia prof. Grzegorz Oszkinis z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu.
      Nieoczywista diagnoza
      Prof. Marek Gierlotka, kierownik Oddziału Kardiologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu i Kliniki Kardiologii Uniwersytetu Opolskiego, opowiada, że pacjentka została przyjęta do szpitala, bo w badaniu ultrasonograficznym stwierdzono obecność dużej, nieprawidłowej struktury wewnątrz serca, która sięgała daleko w dół, wewnątrz dużej żyły, aż na wysokość miednicy. Wstępna diagnoza w tomografii komputerowej wskazywała na zakrzep, tym bardziej że chora rok wcześniej miała zator tętnicy płucnej.
      Ostatecznie przypadek okazał się o wiele bardziej skomplikowany, dlatego żeby wszystko ustalić i zaplanować leczenie, nawiązano współpracę z licznymi specjalistami: radiologami, patomorfologami, kardiochirurgami, chirurgami naczyniowymi, ginekologami i specjalistami od modelowania 3D z PO.
      Wykonaliśmy dodatkowo rezonans magnetyczny i obraz, który zobaczyłam, okazał się bardziej skomplikowany. Okazało się, że mamy do czynienia z rozległym nowotworem rozpoczynającym się od narządów rodnych, który rozrastając się wewnątrz dużej żyły, sięgał aż do serca – wyjaśnia dr n. med. Katarzyna Sznajder, kierownik Zakładu Klinicznego Diagnostyki Obrazowej USK UO w Opolu.
      Guz był tak duży, że odpowiednia objętość krwi nie dopływała do serca, przez co pacjentka nie tolerowała wysiłku i mdlała. Najpierw operatorzy zajęli się fragmentem guza od strony serca, a później usunięto przeważającą część nowotworu z miednicy i jamy brzusznej, czyli [z] narządów rodnych i żyły. W trakcie zabiegu chirurdzy wypreparowali żyłę główną dolną od żył biodrowych i nerkowych. Nacięli ją i usunęli całego guza.
      Pomoc specjalistów od modelowania 3D
      Pod względem merytorycznym pracami zespołu z PO kierowali prof. Jarosław Zygarlicki i prof. Mirosław Szmajda. Wobec wątpliwości co do dokładnej lokalizacji guza w żyle w oparciu o przeprowadzone w naszym zakładzie badania obrazowe, poprosiliśmy ich o opracowanie i wydrukowanie modelu 3D żyły z guzem w jej wnętrzu – wyjaśnia dr Sznajder.
      Prof. Andrzej Cichoń (również z PO) tłumaczy, że prace składały się z 3 zasadniczych faz: 1) detekcji obrysów żyły i zmiany patologicznej na podstawie przekrojów TK, 2) komputerowego modelowania żyły i zmiany oraz 3) ostatecznego wydruku 3D.
      Analiza ponad 1,5 tys. obrazów z tomografii komputerowej
      Ponieważ planowany czas prac był bardzo krótki, zadania należało podzielić. Analizą ponad 1500 obrazów tomografii komputerowej zajęła się ekipa studentów inżynierii biomedycznej (Anna Wieczorek, Karolina Nowak, Wiktoria Krak, Aleksandra Kawiak i Szymon Nieckarz), doktorantów (mgr inż. Anna Froń i mgr inż. Mirosław Chyliński) i naukowców PO (dr inż. Łukasz Nagi i prof. Mirosław Szmajda).
      Ze względu na złożoność zagadnienia i trudność interpretacji obrazów TK, szczególnie w przypadku badania zakontrastowanych żył, cały zespół został przeszkolony przez lek. med. Andrzeja Falbę, członka ekipy radiologów z USK, po czym w ciągu 3 dni (i nocy) zespół dokonał stosownych obrysów, zweryfikowanych finalnie przez dr. Falbę – relacjonuje prof. Szmajda.
      Modelowanie komputerowe i ostateczny wydruk 3D
      W drugiej fazie prac należało stworzyć wirtualny model przestrzenny żyły i patologicznej zmiany i zapisać w postaci umożliwiającej druk 3D (dla żyły, dla zmiany i dla całości). Zastosowaliśmy metody maszerujących sześcianów oraz triangulacji. Dzięki tym metodom zostały wygenerowane siatki trójkątów, które ostatecznie odwzorowały z zadaną dokładnością modele żyły oraz zmiany patologicznej. Następnie modele te posłużyły do przygotowania plików wejściowych do drukarki 3D - opowiada prof. Zygarlicki.
      W 3. fazie drukowano fizyczny model, dobierając najpierw odpowiednie surowce do uzyskania nieprzezroczystej zmiany i przezroczystych ścian żyły.
      Prof. Oszkinis podsumowuje, że po zabiegu nie wystąpiły żadne komplikacje. Stan pacjentki szybko się poprawiał. Została już wypisana do domu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Osoby, które uważają się za ważące zbyt dużo – niezależnie od tego, czy rzeczywiście mają nadwagę – cechują się mniejszą wytrwałością w działaniu – wynika z badania przeprowadzonego przez polskich naukowców.
      Zdaniem badaczy brak wytrwałości u osób z negatywnym obrazem własnego ciała może być efektem internalizacji (czyli uznania za własne wartości, norm, poglądów itp., narzucanych początkowo z zewnątrz) krzywdzących stereotypów. Osoby z nadwagą lub otyłością często są postrzegane jako nieatrakcyjne, leniwe i mało konsekwentne. Gdy same zaczynają tak o sobie myśleć, ich poczucie własnej wartości spada i pojawiają się problemy natury psychologicznej.
      Mgr Wojciech Styk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II wraz ze współpracownikami z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie oraz Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie sprawdzali, jak obraz ciała oraz rzeczywisty wskaźnik masy ciała (BMI) wiążą się z wytrwałością w dążeniu do osobistego celu oraz umiejętnością kontrolowania rozpraszających myśli i wspomnień.
      Pomysł na badanie zrodził się z moich osobistych doświadczeń (w młodości miałem nadwagę) i doświadczeń osób, które zrzuciły zbędne kilogramy, a mimo to ocena ich własnego ciała była nadal negatywna. Jedna z pacjentek po skutecznej diecie i osiągnięciu prawidłowej masy ciała powiedziała, że mimo tego sukcesu, gdyby na ulicy ktoś zawołał: "Hej, gruba", ona odwróciłaby się pierwsza… Szukałem potwierdzenia tego zjawiska i jego źródła – opowiada mgr Styk.
      W badaniu wzięło udział 135 ochotników, którzy za pomocą strony internetowej dzielili się informacjami dotyczącymi wymiarów ciała oraz odczuciami na jego temat. Badani zaznaczali, czy uważają, że ważą zbyt dużo, zbyt mało lub w sam raz. Następnie rozwiązywali proste labirynty. Mieli za zadanie rozwiązać ich jak najwięcej – bez ograniczenia czasowego i jakiejkolwiek motywacji zewnętrznej.
      Okazało się, iż uczestnicy o prawidłowej masie ciała byli bardziej wytrwali w działaniu (rozwiązywali więcej labiryntów), niż osoby z nadwagą lub otyłością. Cechowali się też większą odpornością na dystraktory (czynniki rozpraszające), tzn. potrzebowali przeciętnie mniej czasu na przejście pojedynczego labiryntu.
      Już w poprzednich badaniach brak wytrwałości u osób z nadwagą i otyłością łączono z trudnościami w powstrzymywaniu nieistotnych myśli lub wspomnień, np. o jedzeniu lub wyglądzie, oraz sugerowano, że mogą one prowadzić do przejadania się i utrzymywania zbyt wysokiej masy ciała. W niniejszym badaniu także uzyskano korelację pomiędzy BMI a umiejętnością kontrolowania pobocznych myśli, ale była ona słaba.
      Co ciekawe mniejszą wytrwałością w działaniu charakteryzowali się również badani, którzy po prostu postrzegali siebie jako ważących zbyt dużo. Dotyczyło to szczególnie osób, które w istocie miały podwyższony BMI, ale także uczestników o prawidłowej masie ciała.
      Prawie jedna trzecia badanych, mimo posiadania prawidłowej masy ciała, oceniła, że waży zbyt dużo i osiągnęła gorsze rezultaty w analizowanych wskaźnikach wytrwałości, niż badani, którzy ocenili swoją wagę jako prawidłową – piszą autorzy.
      Obecnie badania są kontynuowane – chcemy zbadać mechanizm działania specyficznych wyobrażeń umysłowych tzw. symulacji mentalnych, które są stosowane jako jedna z metod wzmacniania wytrwałości osób odchudzających się. Mam nadzieję, że wyniki tych badań pomogą osobom walczącym z nadwagą i otyłością. Badania są prowadzone w podobnej formie jak poprzednie (przez internet) oraz "na miejscu" z grupą osób uczestniczących w programie odchudzania prowadzonym przez dietetyka i psychologa wspierającego uczestników – dodaje mgr Styk.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Większość ofiar nowotworów umiera w wyniku pojawienia się przerzutów. Wciąż jednak stosunkowo niewiele wiemy o samym mechanizmie przerzutowania. Naukowcy z Cancer Research UK Cambridge Institute przeprowadzili właśnie badania genetyczne guzów pobranych od 10 pacjentek, które zmarły na raka piersi. We wszystkich przypadkach nowotwór był oporny na różne metody leczenia.
      Te 10 przypadków dość dobrze reprezentowało główne podtypy raka piersi. U ośmiu kobiet występował podtyp z receptorem estrogenowym (luminalny B HER2-), w tym u trzech był również obecny receptor HER2 (luminalny B HER2+), jedna pacjentka zmarła na nowotwór nieluminalny HER2+, a u jednej stwierdzono nowotwór potrójnie negatywny. W sumie pobrano 181 próbek guzów.
      Jako, że komórki wszystkich guzów pochodzą od komórek oryginalnego guza z mutacjami, które doprowadziły do choroby, w przypadku każdej z kobiet można było stworzyć rodzaj drzewa genealogicznego jej choroby, wskazującego, w jaki sposób poszczególne komórki były ze sobą powiązane i jak dawno oddzieliły się one od siebie. Liczba mutacji jest rodzajem zegara, mówi szef grupy badawczej, Carlos Caldas.
      Analiza filogenetyczna genomu pokazała, że w każdym przypadku – z wyjątkiem jednego – liczne przerzuty można pogrupować do niewielkiej (max. 3) liczby kladów. Każdy z tych kladów był zasiedlony przez populację komórek odpowiedzialnych za przerzuty, a populacja ta pochodziła od wspólnego przodka. W każdym z indywidualnych przypadków przerzutów mutacje w komórkach były albo dzielone z innymi członkami kladu, albo też były charakterystyczne dla danej komórki. To zaś sugeruje, że przerzutowanie jest pojedynczym wydarzeniem. Co więcej, segregacja chromosomów w każdym kladzie była niemal ukończona i zaobserwowano jedynie ograniczoną liczbę przypadków rozsiewania się pomiędzy kladami.
      Zdaniem ekspertów wszystko to świadczy o tym, że w nowotworach piersi dochodzi do ograniczonej liczby – prawdopodobnie maksymalnie 3 – incydentów rozsiewania się guzów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zespół z Mayo Clinic nauczył układ immunologiczny myszy zwalczania czerniaka złośliwego. Do spokrewnionego z wirusem wścieklizny wirusa pęcherzykowatego zapalenia jamy ustnej wprowadzono DNA pobrane z ludzkich komórek czerniaka. Dzięki temu szereg genów można było wprowadzić bezpośrednio do guza. Na wczesnym etapie badań w mniej niż 3 miesiące z minimalnymi skutkami ubocznymi wyleczono 60% gryzoni.
      Sądzimy, że ta technika pozwoli nam zidentyfikować całkowicie nowy zestaw genów, które kodują antygeny ważne dla stymulowania układu odpornościowego, tak aby odrzucił on nowotwór. [...] Zauważyliśmy, że by odrzucenie guza było najskuteczniejsze, u myszy kilka białek musi ulegać jednoczesnej ekspresji - tłumaczy dr Richard Vile.
      Wierzę, że uda nam się stworzyć eksperymentalne szczepionki, dzięki którym po kolei wyeliminujemy wszystkie nowotwory. Szczepiąc przeciwko wielu białkom naraz, mamy nadzieję leczyć guzy pierwotne i chronić przed wznową.
      Szczepionki powstające w ramach nurtu immunoterapii nowotworowej bazują na spostrzeżeniu, że guzy przystosowują się do powtarzalnych ataków układu odpornościowego, zmniejszając liczbę antygenów na powierzchni komórek. Przez to układowi odpornościowemu trudniej jest je rozpoznać. O ile jednak nowotwory mogą się nauczyć ukrywać przed zwykłym układem odpornościowym, o tyle nie są w stanie uciec przed układem immunologicznym wytrenowanym przez zmodyfikowany genetycznie wirus pęcherzykowatego zapalenia jamy ustnej.
      Nikt nie wie, ile antygenów układ odpornościowy widzi na powierzchni komórek nowotworowych. Doprowadzając do ekspresji wszystkich białek w wysoce immunogennych wirusach, zwiększamy ich widoczność dla systemu odpornościowego - wyjaśnia dr Vile.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...