Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Licencja na zabijanie (się)

Rekomendowane odpowiedzi

Prof. Simon Chapman z Uniwersytetu w Sydney zaproponował wprowadzenie licencji dla palaczy. Jego artykuł ukazał się w PLOS Medicine, podobnie zresztą jak polemika innego eksperta specjalizującego się w zdrowiu publicznym, prof. Jeffa Collina z Uniwersytetu w Edynburgu.

Obaj panowie zgadzają się w jednym, że palenie zabija, a ponieważ dotyczy to ok. 50% tej grupy, można uznać, że żadna inna ludzka aktywność, z wojną włącznie, nie zbiera aż tak krwawego żniwa.

Co zatem proponuje Chapman? Każdy palacz dostawałby, oczywiście za opłatą, inteligentną kartę z pamięcią i procesorem. Licencjonowanym sprzedawcom wolno by było wydawać produkty tytoniowe wyłącznie jej posiadaczom. Łamiący prawo, zarówno palacze, jak i handlarze, płaciliby wysokie grzywny. Uzyskanie karty miałoby być obowiązkowe, ale nieuciążliwe. W karcie kodowano by wybrany podczas składania wniosku limit. Australijczyk postuluje ustalenie 3 poziomów liczby papierosów: 1) 1-10 dziennie (co oznacza maksymalnie 70 tygodniowo), 2) 11-20 dziennie (maks. 140 tyg.) oraz 3) 21-50 dziennie (maks. 350 tyg.). Przy zakupie kartę przeciągano by przez terminal, który sygnalizowałby, czy limit został już przekroczony, a jeśli tak, to kiedy najwcześniej można wybrać się do sklepu po zaopatrzenie.

Ponieważ jednorazowo dałoby się wykupić 2-tygodniowy zapas papierosów, wizyty w punktach sprzedaży nie musiałyby być zbyt częste. Im wyższa zadeklarowana liczba, tym wyższa opłata za kartę. Chapman uważa, że przez to palacze musieliby się zastanowić, czy wystąpić o lub przedłużyć licencję, rozważaliby też obniżenie wybieranych maksimów, co sprzyjałoby rzucaniu nałogu. Roczną opłatę uiszczano by w kwartalnych ratach albo w całości. Chapman podkreśla, że podobny system już funkcjonuje w aptekach, bo w końcu recepta jest czasową licencją. Co więcej, np. w Japonii, gdzie większość papierosów kupuje się w automatach, palacze chcący z nich skorzystać muszą mieć licencje.

Polemizujący z naukowcem z antypodów Collin uważa, że wprowadzenie licencji odciągnęłoby uwagę od rzeczywistego wektora epidemii (przemysłu tytoniowego). Koncentrowanie się na jednostce mogłoby nasilić stygmatyzację palaczy i zmarginalizować biednych. Brytyjczyk przyznaje, że w krajach, gdzie na co dzień posługuje się cyfrowymi kartami ID lub gdzie nie ma większych obiekcji odnośnie do dysponowania danymi osobowymi przez państwo, powiązanie zakupu wyrobów tytoniowych z kartami byłoby pewnie prostsze zarówno technicznie, jak i politycznie.

Jak nadmienia Collin, studia dot. godzin sprzedaży i gęstości rozmieszczenia sklepów monopolowych wykazały, że ograniczanie dostępności szkodliwych produktów działa na korzyść programów zdrowia publicznego. Wg niego, te same publikacje pokazują jednak, że z wszędobylskością wyrobów tytoniowych należy się rozprawiać inaczej niż za pomocą modelu licencji dla palaczy. Próba zmodyfikowania struktury środowiska sprzedaży drogą wprowadzania kart wydaje się dziwaczna, gdyż uderza przede wszystkim w konsumentów.

Akademik z Edynburga podkreśla, że priorytetami są za to podatki wymierzone w opłacalność przemysłu, upewnienie się, że osiągnięcie prozdrowotnych celów nie jest podkopywane wynalazczością, np. bezdymnym tytoniem czy e-papierosami, a także bazowanie na osiągnięciach Australii w zakresie generycznych opakowań na papierosy (o akcji Melanie Wakefield z Cancer Council Victoria pisaliśmy w lipcu br.).

Spodziewając się krytyki, Chapman z góry rozprawia się w swym artykule z potencjalnymi zarzutami, w tym dotyczącymi kosztów administracji czy rozwoju czarnego rynku. Jeśli chodzi o tytoniowe podziemie, badacz z Sydney dowodzi, że skoro uzyskanie licencji byłoby proste i stosunkowo tanie, podejmowanie ryzyka nie miałoby większego sensu.

Choć dyskusję panów Chapmana i Collina można, oczywiście, uznać za niekończące się odbijanie piłeczki, jest to z pewnością odbijanie inspirujące intelektualnie i erystycznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

doskonały pomysł. należy go rozszerzyć na: cukier, mięso, sól, tłuszcz, alkohol, zeszyty, buty,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za korzystanie z zeszytów i butów nie ponoszą odpowiedzialności inni obywatele, którym nikotyniści obciążają system opieki zdrowotnej bardzo kosztowną terapią antynowotworową, czasem też rentą dla krewnych etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za korzystanie z zeszytów i butów nie ponoszą odpowiedzialności inni obywatele, którym nikotyniści obciążają system opieki zdrowotnej bardzo kosztowną terapią antynowotworową, czasem też rentą dla krewnych etc.

 

Zaraz, zaraz... państwo mówi tak: "masz nam płacić tyle i tyle, bez możliwości negocjacji ceny i zakresu ubezpieczenia, a w zamian masz prawo do leczenia". Więc nikotyniści działają tylko i wyłącznie w ramach oferowanego im ubezpieczenia.

Czy jest paranoją, że osoba, która, powiedzmy, dba o zdrowie, nie pali, nie pije, zdrowo się odżywia i prowadzi zdrowy tryb życia musi płacić większą składkę od nałogowego palacza i alkoholika, który co i rusz trafia na pogotowie czy do szpitala? Owszem, jest paranoją. Ale to paranoja spowodowana istnieniem państwowego przymusu, a nie istnieniem prawa do szkodzenia sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem palaczem ale zarejestruję się jako nałogowiec. Zacznę odsprzedawać swoje "kartki na fajki" i będę wreszcie bogaty! Tylko wariatowi, który nigdy nie żył w komunie i nie ma pojęcia do jakich kombinacji zdolni są ludzie w centralnie planowanym systemie rozdzielczym mógłby wpaść na równie poroniony pomysł i jeszcze polemizować na temat jego słuszności :))

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem podobny pomysł z licencją na zabijanie (się) ze 3 lata temu - żeby koszty przerzucić na dłuższe okresy, dzięki czemu łatwiej powinno być rzucić, trudniej zacząć, dzięki licencjom byłaby lepsza kontrola i opieka zdrowotna z akcyzy ... http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,208181

Potem zostały zaostrzone przepisy ... ale mam wrażenie że parę miesięcy później już przestały być przestrzegane - od wielu knajp należy trzymać się z daleka dla swojego zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za korzystanie z zeszytów i butów nie ponoszą odpowiedzialności inni obywatele

 

Owszem ponoszę koszty cudzego nieopanowanego zużycia butów i zeszytów. Od skażenia środowiska przy produkcji po koszty utylizacji zużytych kapci. Tak właściwie, wszystkie koszty Twojego istnienia ponoszę również ja. A chodzi o to by nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego zawsze się znajdzie jakiś faszysta, który uważa, że wie lepiej i może pouczać innych jak mają żyć. Palaczem nie jestem i uważam, że jest to obrzydliwy nałóg. Pozwlanie na wprowadzanie takich przepisów to poczatek państwa policyjnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Licencje może były by ok, ale nie do ograniczania zakupów, a właśnie do rozliczania kosztów (ewentualnego) leczenia i taki ktoś po prostu musiałby płacić większą składkę zdrowotną (jako "grupa podwyższonego ryzyka na własne życzenie").

 

Natomiast co do tytoniu, nałogu itp. to warto przeczytać baaardzo długi artykuł dlaczego tak ciężko walczyć z tym nałogiem (o czym media raczej milczą, a warto się zapoznać):

 

http://wolnemedia.net/zdrowie/tajne-dokumenty-koncernow-tytoniowych-cz-1/

http://wolnemedia.net/zdrowie/tajne-dokumenty-koncernow-tytoniowych-cz-2/

 

radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Licencje może były by ok, ale nie do ograniczania zakupów, a właśnie do rozliczania kosztów (ewentualnego) leczenia i taki ktoś po prostu musiałby płacić większą składkę zdrowotną (jako "grupa podwyższonego ryzyka na własne życzenie").

radar

 

Konstytucja gwarantuje równy dostęp do ochrony zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że sytuacja w której jedna osoba chodzi do lekarza często i korzysta z jego usług wielkrotnie, natomiast druga potrzebuje pomocy lekarskiej raz na jakiś czas i właśnie wtedy opkazuje się, że budżet na dany rok już się skończył i musi czekać... To w żadnym wypadku nie jest równy dostęp do ochrony zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W pełni zgadzam się z postami Mariusza Błońskiego (15 listopad 2012 - 19:36) i Voyteca (15 listopad 2012 - 22:14). Od ubezpieczyciela i presji jego klientów zależy, czy pobierał będzię od palaczy większą składkę.

Chiałbym zwrócić uwagę na brak źródła i autora.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Konstytucja gwarantuje równy dostęp do ochrony zdrowia.

Dostęp jest/byłby równy, ale wysokość ubezpieczenia nie musi.

Idź do ubezpieczyciela i powiedz, że chcesz się ubezpieczyć na życie, ale uprawiasz sporty ekstremalne.

 

Ja nie jestem za włażeniem z butami w życie każdego człowieka, ale zauważcie pewien dysonans. Z jednej strony chcemy żyć samodzielnie, aby "państwo" za nas nie decydowało o naszym życiu (palę nie palę, zapinam pasy nie zapinam), a z drugiej chcemy wszystkiego od "państwa" po równo niezależnie od własnej odpowiedzialności (palę to sobie szkodzę i dlaczego ktoś inny ma ponosić konsekwencje twojej głupoty? Pomijam fakt całkowitego zakazu palenia ze względu na to, że paląc szkodzi się też osobom postronnym!!! )

 

radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dostęp jest/byłby równy, ale wysokość ubezpieczenia nie musi.

 

Jeśli wysokość ubezpieczenia (kwota do której ubezpieczyciel pokrywa wydatki) nie jest równa dla wszystkich to dostęp jest nierówny.

Jeśli masz na myśli składki, to już dzisiaj nie jest równy bo składki płacimy różne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli wysokość ubezpieczenia (kwota do której ubezpieczyciel pokrywa wydatki) nie jest równa dla wszystkich to dostęp jest nierówny.

Jeśli masz na myśli składki, to już dzisiaj nie jest równy bo składki płacimy różne.

Oczywiście miałem na myśli składki, tak jak w pierwszej wypowiedzi.

Dokładnie tak, już jest nierówny, ale powinien zostać "skorygowany", względem tych, którzy dla wygody/przyjemności/fanaberii itp. szkodzą sobie i innym. Nie jest Twoją winą, że jesteś stary i z tego powodu masz problemy zdrowotne. Nie jest Twoją winą, że ogólnie masz problemy zdrowotne w każdym wieku, ale pod warunkiem, że sam świadomie i nieprzymuszony sobie nie szkodzisz bez powodu (spaliny też szkodzą, ale transport drogowy jest niezbędny... a papierosek nie jest niezbędny)

 

radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście miałem na myśli składki, tak jak w pierwszej wypowiedzi.

Dokładnie tak, już jest nierówny, ale powinien zostać "skorygowany", względem tych, którzy dla wygody/przyjemności/fanaberii itp. szkodzą sobie i innym. Nie jest Twoją winą, że jesteś stary i z tego powodu masz problemy zdrowotne. Nie jest Twoją winą, że ogólnie masz problemy zdrowotne w każdym wieku, ale pod warunkiem, że sam świadomie i nieprzymuszony sobie nie szkodzisz bez powodu (spaliny też szkodzą, ale transport drogowy jest niezbędny... a papierosek nie jest niezbędny)

 

Całkowicie się z Tobą zgadzam a nawet bym trochę to rozszerzył: kwartalne badania na obecność popularnych używek i narkotyków ważenie i urzędowo potwierdzone wskaźniki BMI, HWR, poziom tłuszczu, ciśnienie i wszystkie takie wskaźniki mogące świadczyć, iż delikwent nie szanuje społecznego dobra jakim jest jego zdrowie. Zaświadczenia te przedstawiane byłyby komisji lekarskiej ustalającej czy delikwent jest tylko chory czy też krnąbrny i stosownie wyznaczałaby składkę zdrowotną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest dyskusja o wyższości jednych świąt nad drugimi.

Tego typu reglamentacja to zawsze reglamentacja. Jak sie jakieś dobro reglamentuje to powstaje czarny rynek i zał reglamentacja bierze w łeb i jest gorzej jak było.

Najwięcej chorób płuc jest tam gdzie najwięcej jest tanich papierosów ze wschodu.

Papieros nie za bardzo może byc drogim towarem bo powstaje patologia pod nazwa czarny rynek i przemyt.

Nie za bardzo jest jak ograniczać dostęp do służby zdrowia bo to jest u nas jeden z przywilejów. Nie pozbawiony patologi bo jak by przyjąc ze leczymy porostu wszystkich to na to zarobiło by pewnie samo zredukowanie kosztów związanych z obsługa ubezpieczanych rmua srmua i tak dalej.

weźmy bezrobotnych płaci za nich ubezpieczenie państwo tylko ze zamiast po prostu uznać ten fakt forsa płynie w dół do urzędu pracy zeby ten mógł ja wpłacić w imieniu bezrobotnego do ZUS po co ta droga? Żeby na każdym szczeblu byli urzędnicy tylko od tego? Przyjmujemy ze bezrobotni sa ubezpieczeni i mamy cud bo spadnie liczba bezrobotnych.

 

radar zgadzam sie z Tobą nie palenie powinno byc jak zniżka za bezszkodową jazde ale Mariusz Błoński tez ma racje co do konstrukcji naszego systemu.

 

Puco Ty tez masz racje

 

knezmej ale nasz system nie jest ubezpieczeniem właśnie dla tego ze jest powszechny i solidarny. To jest po prostu ściepa. A ubezpieczyciel nie ma możliwości zarządzania ryzykiem. Jeśli damy taka możliwość system nie będzie solidarny sprawiedliwy społecznie, będzie rynkowy niestety powstanie pewna grupa ludzi z tego systemu wykluczonych dziś ze względu na palenie a jutro ze wzgledu na kolor skóry czy predyspozycje genetyczne. To tez nie jest dobre.

 

radar składka nie musi byc równa i nie jest. Ale jest różnicowana ze względu na społecznie sprawiedliwe kryteria. Jeśli pozwolisz zarządzać ryzykiem ubezpieczycielowi to to ze jesteś stary stanie sie własne Twoim problemem. Tu nie ma złotego środka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest dyskusja o wyższości jednych świąt nad drugimi.

 

No nie bardzo. Wszyscy naraz nie mogą mieć racji. Tzn. dwa sprzeczne poglądy nie mogą być jednocześnie prawdziwe.

Błąd leży u podstaw. Gdybym postulował wpisanie do Konstytucji zasady "równego dostępu do mercedesów" to większość uznałaby to za absurd. Taka sama zasada w odniesieniu do zdrowia nie budzi większego oporu. A kiedy okazuje się, że nie każdy może dostać mercedesa to zaczyna się pokazywanie komu się nie należy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jacenty dwa w gruncie rzeczy sprzeczne zdania moga byc prawdziwe. Nie moga w jednej ze tak powiem przestrzeni ale to troche jak Kurta Gödela.

 

Jedna rzeczywistość jest to co mamy a drugą i kolejnymi jest to co powinniśmy lub moglibyśmy mieć. I zależnie od tego w której sie umieścisz w według Twojej przestrzeni pewne zdania bedą prawdziwe a inne nie. Tu nie jest problemem sprzeczność zdan ale sprzeczność tego co jest z tym co powinno.

Jak to mówia punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Jedna kwestia to jest problem tego co z tym zrębic w ramach systemu jaki jest a inna jest to jaki system powinien być.

 

Mercedesy wpisane w konstytucje? czemu nie pod warunkiem ze bedzie na to państwo stac. To znaczy bedzie państwo w stanie każdemu zabrać tyle zeby go mercem uszczelinowić. Ale jeszcze lepiej ciągnąc na te merce forse z zagranicy. Libia takie cuda miała ale to był system za bardzo kontrastujący z demokracją made in USA i cocacoli kupować nie chcieli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całkowicie się z Tobą zgadzam a nawet bym trochę to rozszerzył: kwartalne badania na obecność popularnych używek i narkotyków ważenie i urzędowo potwierdzone wskaźniki BMI, HWR, poziom tłuszczu, ciśnienie i wszystkie takie wskaźniki mogące świadczyć, iż delikwent nie szanuje społecznego dobra jakim jest jego zdrowie.

:)

Dlatego napisałem, że nie jestem zwolennikiem takiego czegoś... W pewnym sensie lepszą sytuacją (z punktu widzenia kogoś żyjącego "zdrowo") powinien być brak składek jakichkolwiek, a za swoje leczenie płacimy sami. Palisz? Pal (chociaż nie podoba mi się, że ktoś mnie truje mimo, że nie palę), żresz g..no, to żryj, chcesz przekroczyć BMI x5 to ok... ale w razie jakby co, to sam potem za to płać, a nie płacz, że "państwo mi nie zapewniło", "system jest niesprawiedliwy", "jak miałem odłożyć na bypassy, nowe płuco czy wątrobę?"

Powyższe oczywiście nie jest idealne, bo niektórzy zachorują poważnie "ot tak", rak, itp, czy ogólnie choroby przewlekłe...

Jak to zrobić, żeby nie płacić za beztroskę innych, a nie krzywdzić "pechowców"?

 

radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczytajcie sobie dział artykuły na http://tyton.bnx.pl troche ciekawostek na temat

I sie skusiłem i kliknąłem

 

a tam na dole strony (cytat dosłowny):

 

"Artykół zapozyczony"

 

Tak ze dziękuje postoje. To jest pan Krzysztof Jarzyna ze Szczecina jesteście wolni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...