Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Gość macintosh

nie zgadzam się obiekcjami virusława,

tym bardziej, że za dużo nie wniósł do tematu,

co do siebie: chciałem, żeby dyskusja pokazała co jest takiego szczególnego w kobietach,

co zrobić, żeby relacja nabierała pełni a potem na nowo się tworzła jeszcze pełniejsza

(??)

ale przyznać muszę, że algorytmu nie ma,

niech kobiety będą cudem(!!)

;)  ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
co jest takiego szczególnego w kobietach

Nic. Płeć przeciwna (przeciwieństwa się przyciągają' date=' naturalny mechanizm zaszyty w mózgach samców i samic :'] ).

co zrobić' date=' żeby relacja nabierała pełni a potem na nowo się tworzła jeszcze pełniejsza[/quote']

Po prostu jesteś naturalny, nie udajesz nie-wiadomo-kogo, rozmawiasz... sam wtedy wiesz, czy coś z tego będzie czy a.

niech kobiety będą cudem

Cud jak cud... dla Ciebie cudem jest kobieta, dla drugiego komputer, dla trzeciego jakaś książka, dla czwartego jedzenie, dla piątego jeszcze coś innego...

 

A Virusław mógłby się porozumiewać po polsku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Post ten, jest to, moje to, chaotyczne podsumowanie to o późnej porze TO .

Zsyntetyzowałem trochę moich(i nie moich) Kopalnianych myśli(stronniczo i tendencyjnie). [cieszę się, że Kopalnia to jakby dzienniczek - można obserwować jak zmienia się swoje nastawienie do różnych rzeczy w czasie, gdzie 't' dąży do śmierci(jeszcze mi >2/3 życia pozostało<przeciętnego polaka>)]

Nic. Płeć przeciwna (przeciwieństwa się przyciągają, naturalny mechanizm zaszyty w mózgach samców i samic :] ).Po prostu jesteś naturalny, ... rozmawiasz... sam wtedy wiesz, czy coś z tego będzie czy a.Cud jak cud... dla Ciebie cudem jest kobieta

:to jest tak:

Człowiek, który jest kobietą i na którego patrzy się jak na siebie, ale w innym świecie uczuciowo-emocjonalno-myślowym : to byłoby piękne* , gdyby tamta świadomość miała permanentną interakcję z moją świadomością - czyli dbać o siebie nawzajem.

8)

 

 

* piękno [ to prostota, która wypełnia cały świat (pozytywna emocja i za każdym razem inna) ] = uczucie

Czasem coś się długo robi(daje to uczucie szczęścia) i pojawia się moment, że dalej brnąć się nie da. Potrzebny jest reset, żeby móc brnąć, ale gdzieś indziej. Wtedy to co się robiło traci sens(sens w znaczeniu 'piękno'). Wszystko od początku.

Dzieje się tak jeśli real zwiąże się z swoją umysłową rzeczywistością.

Jak być niezależnym od takiego świata?

Jeżeli masz jakiś cel w życiu (cele), dążysz do nich, to jest kolejnym etapem do twojego szczęścia.

Jeżeli potrafisz podziwiać piękno otaczającego cię świata...

Jeżeli u twojego boku towarzyszy ci bliska osoba...

Czasem mam większą prędkość myślenia czy nanoszenia się pewnych obrazów od innych. Dzisiaj zauważyłem, że też mogę być wolniejszy i to w prostych sytuacjach. Spowolnienie dzieje się gdy nie przebywa się w "swoim świcie"(niespodzianka). Niespodziewane sytuacje to momenty gdzie góra staje się dołem, w pierwszej chwili nic do siebie nie pasuje. Ideał mojego szczęścia jest prosty: zakochać się lub uprawiać ogródek.

W opcji 1 ma się Kogoś takiego z Kim razem można coś wymyślać jak jest podłączone do wspólnego świata.

Opcja 2: "uprawiać ogródek" to inaczej "znaleźć swoje klocki Lego i resztę mieć gdzieś"

Jeśli uda się 1 to 2 będzie znakomitym rozwinięciem dla 1. Jeśli 2 to jeden jest zagrożone, albo inaczej: ma się ideały, które wykraczają poza standardy kulturowe(ryzyko szybkiej rezygnacji z potencjalnej Ktosi).

Frustruje mnie, że nie da się wbić umysłu na interesujący poziom na życzenie. Dzień się kończy i zachodzi niechciany reset(sen). Ponowny start i implementacja nowego świata. Bo na stary nie ma się wystarczająco czasu. Jedyny sposób eliminacji ciągłych resetów to obudowanie istniejącego real'a w jakąś rutynę(nieprzekombinowywać z myśleniem, ale ciągle dodawać coś nowego do swoich wrażeń<w rutynie, ale ciągle powtarzane mogą być doskonalsze>).

Rutyna to też standardowy program działania(vel systematyczność), gwarantujący stabilizację wahań a w konsekwencji pełniejszy potencjalny rezultat. Może jestem bardziej niestandardowy niż norma dla niestandardowości przewiduje.

Wg macintosha najlepsza jest opcja szczęścia nr: (1) + 2 = (1*bilion)

Nie wiem jak to zrealizować. Zaczynam od 2(alternatywna rzeczywistość, +stabilizator strumienia świadomości w postaci rutyny). Zaczynam od opcji 2, ale tylko na potrzeby uzyskania dużo lepszej opcji 1.

A może zbyt intensywnie szukasz szczęścia? Ono czasem leży pod nogami, tylko my rozglądamy się zbyt daleko i tego nie dostrzegamy.

No to już wiem co zrobić 8)

Trzeba przytrzymać tą emocję, którą się naprawdę lubi i dzięki niej widzi się jakieś piękno.

Piękno nie jest takie abstrakcyjne jak się wydaje. Ale takie które każdy nosi w sobie - piękno, żadne nadzwyczajne tzw. pojęcie należące do 'kultury wysokiej'. Chodzi, w pojęciu piękno, o to żeby włożyć w nie to co można w sobie budować i każdego dnia widzieć, że to coś w tobie(co sobie wybrałeś) jest lepsze i że może być zawsze.

no i :

mój płytki osąd, że kobieta jest złożona i przekombinowana musi działać, bo inaczej nie zmierzałbym do poznania jej istoty/duszy/przeżyć/marzeń; mimo, że uważasz, że to uproszczenie to ono pomaga ;) czyli daje motywację, z resztą nie może być nudno, więc trzeba przekombinowywać  :)

ja trzymam się zdania 'Doc'a  8)

trafia człowieka jak piorun i po nim, skończony

nie zaszkodzi poczytać troche o dyplomacji

tym bardziej jakby piorun trafił...

"poradnik podrywacza"? przecież kobieta to ODWIECZNA ZAGADKA LUDZKOŚCI(!) i nieziemsko(nieskończenie/niepomiernie...kobieta) złożony organizm(psycho-fiz)  ::(

No i popatrzcie - potrzebują wiary w siebie:

Czytając to forum przechodzę pewną metamorfoze spojrzenia na płęć męską  :) pochlebiam wam, wiem  :P nie wiem  dlaczego, bo na ogół jestem bardzo wyrozumiała na wszystkie wady i ogólnie negatywne strony każdego człowieka :) wracając do tematu, otóż zauroczył mnie tryb myślenia o kobietach niektórych z was :) to ogromnie miłe i fascynujące, że na świecie istnieją jeszcze pojedyńcze jednostki mężczyzn posiadających jakieś wyczucie co do wyrachowanych zachowań wobec kobiet, można rzec, że takich mężczyzn to ze świecą szukać  :) w większości mam styczność (niestety) tylko z takimi osobnikami, którzy są nachalni, niekulturalni i nazbyt nie błyszczą inteligencją, za to ogromem słów, które dobierają nadwyraz pobieżnie  :) nie mieszkam w wielkim mieście to też znajomość z płcią przeciwną ogranicza się do tych osób co mieszkają w niedalekim zasięgu mojej miejscowości i przeraża mnie fakt, że taka część otaczających mnie chłopaków nie ma pojęcia o kulturalnym podejsciu i zachowaniu się przy dziewczynie. Maniery w ich przypadkach występują tylko przy fakcie zapoznania się,a z czasem zanikają, pozostaje po nich tylko ślad :) Jak wyżej wspomniałam jestem wyrozumiała, także przyzwycziłam się do takiego zachowania, trochę zrozumiałam i zaakceptowałam, a teraz mnie olśniło, że jednak opisywani w wielu ciekawych książkach mężczyźni to nie tylko wytwór wyobraźni autorki powieści :) mam tylko jedną obawe, że mój zachwyt wypowiedziami z forum, znikłby po spotkaniu się i chwili rozmowy z nadwacą owych treśći :) często tak bywa... pozdrawiam :)

no ale:

Zapytali kiedyś trzech mężczyzn, czy lepiej mieć żonę, czy kochankę. Mówi pierwszy:

- Ależ oczywiście, że żonę! Ta stabilność w uczuciach, pewność jutra, spokój ducha - bezcenne!

Zapytali drugiego:

- Bez wątpienia lepiej mieć kochankę. Adrenalina, nowe wrażenia, ciągłe szaleństwa - to jest to!

Zapytali trzeciego, naukowca:

- Najlepiej jest mieć i żonę, i kochankę. Żona mysli, że jestem u kochanki, kochanka, że u żony. A ja... tup, tup, tup, do laboratorium

 

;D

a naukowiec:

Imponderabilia : niezłe;

chodziło mi o "kreatywność naukowca", bo sugerowałoby to, że naukowiec:

1) jest namiętny

2) chce stałości w uczuciach

3) jak ma tego(1i2) dość to "zagłębia się w swój świat"

4) ale potem wraca(1,2,3)

5) gdybym został n. to chciałbym jednej kobiety jak w 1i2, czyli 2 w jednym(wtedy "szacun" spełniony)

..Inaczej to nie ma sensu.

Dlatego potrzeba mieć w jednej kobiecie

i żonę

i kochankę

i naukowca.

 

Naukowca... którym 'też' sam jesteś, jeśli jesteś lub inna wspólna pasja(wspólna pasja - lepszy związek).

A ja jednak myślę, ze czasem warto odpocząć od siebie. Tak dla zdrowia.

Zaczynam myśleć, że związek to takie coś co może dać nieprzewidziane efekty. Wtedy nie ma reguł, trafi człowieka, skończony. Zastanawiam się czy da się to jakoś ująć...

Dobrze, że napisałeś o odpoczywaniu od siebie, bo jeszcze bym się wycofał ze znajomości za szybko, kiedy chodziłoby tylko o małe przegrupowanie.

Po prostu: żeby związek się nie sypnął.

Albo, żeby nie wytracał tempa.

Jak nie jesteś ustabilizowany w jakimś twierdzeniu to skaczesz/miotasz się.

W ewolucji może pomóc pojęcie prawdy - takie pojęcie, dzięki któremu ostatnio "jestem na fali" => Prawda to pasja i wiedza. (Pasja i Wiedza oddziaływują na siebie wzajemnie - wzajemnie się doregulowują). => tutaj napisałem o tym trochę obcesowo(odgórnie), ale pokazywałem już Wcześniej co mam na myśli.

Dla uproszczenia można powiedzieć: "ewolucja myśli, opartej o wzajemnie oddziaływujące pojęcia pasji i wiedzy". No i trzeba Wiedzieć, że każdy człowiek zmiennym jest => "Don't be perfect... evolve!"

No jak ten poziom spadł...

Bywa :(

Cała ta forumowa jatka to "thinking in progress".

Kobieta to taki facet tylko, że ładniejsza, za resztę odpowiadają hormony i pociąg seksualny i parę wątków kulturowych.

No i dodatki(pakiet emocji) jakie dała nam ewolucja, żebyśmy mieli czym się pocieszyć.

Bo jakikolwiek zwierzak bez emocji byłby zombie(nawet gorzej, "to! to! przecież, nie żyje..", martwe).

To napęd którego się nie tłumaczy. Ale zastanawiamy się co zrobić, żeby te emocje nie rozbiły się na pierwszym kroku.

Zwierzaki realizują się szybko i instynktem - ludzie tak samo tylko, że my jak już mamy "miłość" to nie puszczamy, bo mamy jeszcze większy haj, jak razem możemy w tym "trwać", czyli:

Zależy też, kogo pytasz. W takich pytaniach to ma się na myśli jednorazową przyjemność (jak dla kogoś jest to rutyną, to wiadomo, że woli ciuch - bo coś fajnego za darmo, w czym pochodzisz przez jakiś czas, więc nie kończy się szybko).

...takie coś co nie kończy się szybko. -Ale wierzymy, że to jest to, to jest prawda i nie da się przejść koło tego obojętnie.

Czyli "kroczek po kroczku". Ale dopiero jak kroczek osiągnął odpowiedni pułap, to widzisz, że pojawia się 'coś nowego' i wtedy dorzucasz jeszcze parę kroczków, ew. się natniesz, ale jak "ziemia jest dobrze ubita" to się nie natniesz. Obserwować, ale nie oczekiwać, wogóle nie oczekiwać! @#4$s&

Tylko patrzeć, jak widzisz gdzie jesteś to idziesz za ciekawością, ale pamiętaj o "ubitej ziemi".

Powtarzasz moje słowa, trochę inaczej zapisane...Forumowa jatka... ROTFL.

To taki facet... tylko że ona uchoduje w sobie embriona, płoda, a Ty nie :P

Emocje są wiele bardziej potrzebne w innych aspektach naszego życia.

A słyszałeś o takich rybkach jak skalary (takich przypadków w naturze jest więcej) które łączą się na całe życie?

co do siebie: chciałem, żeby dyskusja pokazała co jest takiego szczególnego w kobietach,

co zrobić, żeby relacja nabierała pełni a potem na nowo się tworzła jeszcze pełniejsza

(??)

ale przyznać muszę, że algorytmu nie ma,

niech kobiety będą cudem(!!)

:)  ;D

Zgadzam się z Tobą, Barbaro, ale (tu piłeczka leci do Tymka) nawet jeśli do tego dojdzie, wcale nie oznacza to automatycznie, że miłość jest nieaktualna. Można nie być godnym dalszego trwania w związku, ale niekoniecznie musi to oznaczać całkowite wygaśnięcie uczucia.

... i tak można aż Kopalnia się zapcha naszymi Kopalniakobajtami

:)

 

//cytowałem głównie siebie (bo to honor i zaszczyt cytować mac'a) - mój post! napisz swój! (!!!)

 

jak ktoś uważa inaczej to zapraszam na ubitą ziemię 8)

 

Oto teza(ten post), teraz potrzebna jest jeszcze antyteza. Potem konieczna będzie synteza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
A może zbyt intensywnie szukasz szczęścia? Ono czasem leży pod nogami, tylko my rozglądamy się zbyt daleko i tego nie dostrzegamy.

Matko?! Czyli jakaś leży pod nogami i prosi byś ją wziął!? :-X

jak ktoś uważa inaczej to zapraszam na ubitą ziemię 8)

To poznałeś już jakąś, czy tylko rewidujesz myśli w skutek braku doczesnych postępów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

uwaga: nie czytać (to moja myśl, w postaci niestrawnej - mam prosty umysł)

to tylko opinia co do siebie, nie jest to wołania o pomoc - po prostu wiem czym się zająć

 

Matko?! Czyli jakaś leży pod nogami i prosi byś ją wziął!? :-X

mikroos pisał do mnie i dla mnie - ma rację, ja nie mam nic pod nogami(podłogę, tylko ;)

To poznałeś już jakąś, czy tylko rewidujesz myśli w skutek braku doczesnych postępów?

Rewidowałem poglądy. Zachwyciłem się swoim wyobrażeniem i pomyślałem, że jest do przyjęcia.

Ale pozostaje punkt na który nie odpowiedziałem i nikt nie odpowiedział:

Czy da się to zachować, żeby zawsze było jak na początku?

Żeby było to możliwie - konieczne do spełnienia są następujące warunki:


  • [1]Trzeba mieć wewnętrzny świat dobrze poukładany(mieć swój własny porządek inny od innych porządków) ale z szacunkiem do całego świata.
    [2]Gdy nastąpi sytuacja, która niszczy porządek to jest się w kropce - potrzeba wtedy wiary, która podpowiada, że da się wszystko poukładać..

To oczywiste, ale sytuacje ekstremalne też nie mogą przez to przejść: to moja sytuacja wyjściowa.

1 - do spełnienia

2 - kształtuje pkt 1 w czasie rzeczywistym

 

<sfrustrowany> i wiem, że bez sensu - to był post którego nie można czytać(zaznaczone na wstępie)

<obojętność, którą jak najszybciej chcę wypchnąć>

 

dalej nie można czytać, bo jest jeszcze bardziej bez sensu

 

################################################

tak określona "rzecz" zmusza do określenia pod_pojęć:

co to jest wiara?

================================

# szacunek.. do jakiego świata?

================================

# czy "porządek w głowie" jest możliwy jako stan umysłu? -tu pojawia się rozgałęzienie:

* "porządek w głowie" jest uważany jako relacja do każdego z elementów otaczającego świata

* "porządek w głowie" jako stan - widząc takie pytanie, zadaję sobie inne pytanie: "co ja mam, teraz, w głowie"? - ja stwierdzam, że nic(stan tymczasowy), ale ktoś inny ma różne rzeczy do zrobienia i jest w wirze akcji fajnych rzeczy - czy te rzeczy są Dobre?

================================

# "Dobre"

================================

################################################

 

Temat zbyt szeroki, żeby rozmawiać na pojedynczych przypadkach,

- jednak rozsądnie możne potraktować go ze zdrowym rozsądkiem.

 

Jeśli w tym tekście jest coś ciekawego to ten tekst jest zaproszeniem do dyskusji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
mikroos pisał do nie i dla mnie - ma rację, ja nie mam nic pod nogami(podłogę, tylko ;) )

Z mojej strony to był taki żart. Też mam pod nogami podłogę. Dobrze ją mieć.

Czy da się to zachować, żeby zawsze było jak na początku?

We wszechświecie jest jedna rzecz niezmienna - zmienność. Co rozumiesz przez zachować to co na początku, uczucia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Co rozumiesz przez zachować to co na początku, uczucia?

Nie chodzi tylko o dobry nastrój. Tylko o to, żeby móc oddziaływać na siebie i na drugą osobę tak, żeby wzajemnie się kształtować - jak dla mnie to warunek konieczny, bo inaczej się wyłączam.

Uczucia tak - super przy poznawaniu, ale i tak nie_bardzo zanim przekroczy się bramkę akceptacji/zaufania. A kiedy już jest się w związku, a jest się zmęczonym czy sfrustrowanym to pogadać a nie ulegać swojej słabości np. kawa/piwo/net - to oznacza - super zaufanie, bez niego:  "Falling Down" albo "Going Down - The Bunker"

 

 

 

film "Falling Down" jest o kimś bardzo sfrustrowanym, warto zobaczyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Nie chodzi tylko o dobry nastrój. Tylko o to, żeby móc oddziaływać na siebie i na drugą osobę tak, żeby wzajemnie się kształtować - jak dla mnie to warunek konieczny, bo inaczej się wyłączam.

Ależ oczywiście, ta osoba będzie wpływać na ciebie, zmieniać cię, od pierwszego "dotknięcia" i tak samo będzie to zachodzić w drugą stronę. "siebie poznajemy tylko przez innych".

Uczucia tak - super przy poznawaniu, ale i tak nie_bardzo zanim przekroczy się bramkę akceptacji/zaufania.

Musi być akceptacja, porozumienie ma maxa. Inaczej to lipa. Taka bramka nie powinna istnieć, no zależy jeszcze od konceptu i sytuacji.

jest się zmęczonym czy sfrustrowanym to pogadać a nie ulegać swojej słabości np. kawa/piwo/net - to oznacza - super zaufanie, bez niego:  "Falling Down" albo "Going Down - The Bunker"

Eeee... nie rozumiem, chyba nie chodzi ci o uzależnienie od...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Eeee... nie rozumiem, chyba nie chodzi ci o uzależnienie od...

Nie mam żadnego uzależnienia.

Zdanie było zbyt rozbudowane.

 

Super zaufanie, bo bez niego:  koniec.. ale jak pojawi się mała dylatacja to trzeba nad nią popracować od razu jak się zobaczy. To takie rzeczy co do wstępu w Ważnej Relacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

wracajac  do tresci artykulu to wniosek jest jeden-amerykanki nie maja dobrego seksu. kobieta potzrebuje w zyciu faceta dla ktorego bedzie jedyna i najwazniejsza. taki mit-schemat ksiezniczki i krolewicza tkwiacy w glebi duszy w kazdej kobiecinie. "przepusc mnie w drzwiach i podsun krzeslo w restauracji a poczuje sie jak dama"

wniosek z dyskusji: moglabym sie zakochac w mac'u

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

wracajac  do tresci artykulu to wniosek jest jeden-amerykanki nie maja dobrego seksu. kobieta potzrebuje w zyciu faceta dla ktorego bedzie jedyna i najwazniejsza. taki mit-schemat ksiezniczki i krolewicza tkwiacy w glebi duszy w kazdej kobiecinie. "przepusc mnie w drzwiach i podsun krzeslo w restauracji a poczuje sie jak dama"

wniosek z dyskusji: moglabym sie zakochac w mac'u

Nie rozumiem.. mac jest w typie królewicza?

Nawet gdyby ktoś taki się wydał to po jakimś czasie wszytsko normalnieje.. jeśli się wydał

Stan "normalny" i stan "k.." raczej by się przeplatały - inna wersja jest nieprawdopodobna lub zła lub plastikowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

doszłam do wniosku ze krolewicz to zle wyrazenie...powinno być rycerz. i to zmienia postac rzeczy.

jesli nie traktujesz kobiety pzedmiotowo ale zauwazasz jej indywidualnosc, jesli widzisz w niej tajemnice, jesli szanujesz ja i walczysz i jej wzgledy to jest to juz prawie postawa rycerska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Odpowiem za ~1h, teraz uciekam.

Wydaje mi się, że facet powinien być rycerzem z Twoojej definicji, ale kobieta powinna być "Magiem zza siedmiu Mórz i Tajemniczych Lasów" , no nie?

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

kobieta poinna być...kobietą. taka prawdziwą, a nie udawaną i zniszczoną przez podły świat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

kobieta poinna być...kobietą. taka prawdziwą, a nie udawaną i zniszczoną przez podły świat

Każdy człowiek, niezależnie od położenia na Globie, powinien mieć czas dla "takich swoich" niezależnie od momentu życia. Inaczej zapomina kim jest. Nie wie kim był. Nie wie, że żyje - jest biernym obserwatorem z amnezją i gorączką.

Niech żyją "takie swoje" !! - tylko one w człowieku powinny być.. w gorszej wersji 8h się pracuje nie w tym co rozwija "takie swoje", w jeszcze gorszej wersji zabija<na śmierć lub aż do śmierci>.

Kobieta powinna być sobą z imienia i się tym cieszyć i móc obserwować się za każdym razem w różnych sytuacjach na nowo.. na "inaczej_lepiej..zawsze_lepiej" - czyli jak człowiek, który jest człowiekiem któremu nic co ludzkie nie jest mu obce.

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

a nie uwazasz że od kobiety oczekuje sie wrodzonej wrażliwości a od męzczyzny siły i to determinuje sposób patrzenia na człowieka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

a nie uwazasz że od kobiety oczekuje sie wrodzonej wrażliwości a od męzczyzny siły i to determinuje sposób patrzenia na człowieka?

Ja umiem tylko turbo śmigłowo na rowerku po moim mieście uczelnianym. Nie wyglądam na RoboCop'a.

Wrażliwość u kobiet:

.... gdyby były takie wymagania i dotyczyły wszystkich absolutnie to nie padłyby słowa: "...nic co ludzkie nie jest mi obce".

Z takiej wymuszonej wrażliwości płynie sztuczność, a jeśli nie sztuczność to taka osoba może mieć zaburzony obraz świata -> takie wymagania(wg mnie) blokują komunikację.

Średnio się z tym spotykam o czym piszesz. Ale uważam, że jak już jakieś osoby mają kontakt to rozmawiają o tym co w serduchu. Prawdą jest, że takie wymaganie może psuć normalną ekspansję myśli.

Może tej ekspansji myśli nie być - schemat kulturowy w jakimś układzie ludzi. Gdy się dostrzeże, że takie wymagania są dla samych wymagań to trzeba uciekać - bo nie można być sobą na 100% .

Ale czasem to nie jest wymaganie tylko dodatek - wtedy nie przeszkadza.. chyba, że kogoś z tych ludzi dyskryminuje -> zależy co kto ceni i szukać ludzi w dobrym miejscu. Te kryteria, o których piszesz i ludzie mają spełniać je między sobą - mogą nie być pełne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

siła ale taka wewnetrzna. nie chodzi o to żeby wygladac ja robocop bo to jest sztuczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Ja bym "siłę wewnętrzną" zamienił na "dążenie do celu".

 

Załóżmy, że zaproponowałaś pewien podział, pogadajmy o nim:

Wtedy relacja k/m ma sens gdy : facet obmyśla realizację celu a kobieta go doprecyzowuje.

W taki sposób kontakt jest zabużony, a ci ludzie są ze sobą, ale jakby obok siebie.

To zależy od preferencji - czasem preferencje nie są dyskutowane - i to jest złe.

Zgadzam się z Tobą, że taki podział jest sztuczny - jest biurokratyczny, czyli odgórny - nie dyskutuje z "nic co ludzkie nie jest mi obce".

Mógł powstać w wyniku zapożyczenia z kultury albo ludziom przestało na sobie nawzajem zależeć i biorą to co jest, bo boją się(każdy sam w sobie) że "świat się zawali"

-> nie decydują się na żaden krok i zastanawiają się na "planem B" - czyli też nie przeżżywają emocji w nim zawartych. Są radośni z doskoku..  Uporządkowani i nudni, bo trwają w czymś co nie pozwala na ekspansję myśli/zachwytu - dlaczego tak uważam? bo jeśli role są sprecyzowane(zawarte w wymaganiach) to jakby nakazują myślenie w konkretnej kategorii a spontaniczny mózg potrafi wszystko.. czyli tacy ludzie odcinają się od swojego człowieczeństwa.

 

(i pewnie miałaś na myśli coś innego niż po ja po "Wtedy..") ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

społeczeństwo narzuca nam schematy myślenia i zachowania.musimy sie ich uczyc i stosowac żeby nie odstawać a jak ktoś od nich odstepuje to jest autsajderem.

nie bawiło mnie chodzenie z klasą do dyskoteki co weekend, następnie opowiadanie do środy co kto ile wypił a potem po piątku planowanie co kto ile wypije. nie bawiły mnie głupawe piosenki, które słyszałam na kazdej przerwie puszczane z coraz to lepszych telefonów. nie bawił mnie również obowiązkowy brak szacunku do nauczycieli.

teoretycznie nie nadawałam się do szkoły.

kiedy odbywała sie jakakoklwiek dyskusja na lekcji to glos zabierałam ja i ewentualnie dwie osoby. reszta klasy zyła dalej bezproduktywnym zyciem.

ale to i tak wszystko wg schematów bo społeczeństwo jest schematyczne.

nie zatrzymujemy się. pędzimy. nie zauwarzamy jednostek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

mam taką jedną z wielu (nie tylko związanych ze sferą seksualna) intymną chwilę kiedy mój, teraz juz były, chłopak, po seksie przytulił się do mnie...tak twarzz przy twarzy i łza...wypłyneła z jego oka...spłynęła po moim nosku a następniedo mojego oka...to było naprawdę intymne i wzruszające biorac pod uwage fak że to był nasz ostatni raz. w zyciu nie zamieniłabym tego wspomnienia na ciuszki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

do Twojego ostatniego posta w wątku:

Też chciałbym mieć taki 100% kontakt z umysłem drugiej osoby. Właśnie taki, żebym dbał o tą osobę i wiedział jak taki kontakt(ciągle, cały czas) jest kruchy - właśnie wtedy się kocha tą osobę. To jest Miłość.

 

 

 

to co poniżej napisałem wcześniej(mało istotne wobec tego co powyżej ;) ):

Ja się ćwiczyłem na rowerze i na mojej klawiaturce.. ach, to były czasy  ::)

Nawet nie wiem co moi koledzy robili. I nie wiem jak to dokładnie było u Ciebie. I czy u Ciebie wrażliwe były dziewczyny dyskotekówki(??). Ale nie zgodzę się z Tobą w jednym punkcie na który teraz patrze z dystansu, ale też nie pochwalam i uważam, że coś takiego jest u każdego zadowolonego z życia człowieka.

Jest to błogość - stan, którego się nie tłumaczy, który ćmi zdolność do zadawania pytań.

U każdego? Gdy odpowie się na swoje pytania a nieskończoność stanie się całkiem bliska to wskakuje się na ten stan.. tyle, że używa innych rekwizytów.. np. zamiast "kto ile wypił" jest "jaki ja spokój odczówam gdy piję tą herbatę o poranku".

Mamy podział: są ludzie ze skłonnością do pytań, którzy mają silne uczucie do "stanu niewiedzy" - I : ludzi u których trudno jest wytworzyć takią zdolność do takiego uczucia w świecie pędu(szczurków wyścigowych).

I : można stracić tą zdolność. I jeszcze czwarty stan- ktoś kto pytał i pyta tyle, że w pewnym błogostanie - pytania straciły głębię.

reszta klasy zyła dalej bezproduktywnym zyciem.

ale to i tak wszystko wg schematów bo społeczeństwo jest schematyczne.

nie zatrzymujemy się. pędzimy. nie zauwarzamy jednostek.

Zatrzymywania uczy się każdy sam dla siebie, nikt nie pomoże - oprócz księżniczki-maga albo księcia-rycerza(pomoże ktoś - zależnie od stopnia zaprzyjaźnienia i ew.płci).

...zatrzymywania albo chociaż bacznej obserwacji -> w przypadku mijania tego co otacza.

Ja nie wiem jak to jest z uczuciem przynależenia: każdy tego potrzebuje. Mi zacznie odpowiadać to uczucie dopiero kiedy na 100% zgodzę się, że to co inni realizują prowadzi do wyższego celu(którego wymiaru nie potrafię sprecyzować).

Mi sie wydaje, że schematom zaczyna się ulegać kiedy nic nie płynie (albo za mało płynie) ze świata wewnętrznego.

To nigdy nie jest nawet tak, że w 100% rozumie się najlepszego przyjaciela.. co dopiero jakąś grupę - czyli nikt nie wie po co z tą grupą jest, co każdy z nich rozumie, czuje. Dlatego, ja zawsze, z założenia czuję się źle kiedy widzę nadmiar śmiechu u wielu osób - co oni wiedzą co mnie obchodzi, na ile interesuje? Simulacra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

Też chciałbym mieć taki 100% kontakt z umysłem drugiej osoby. Właśnie taki, żebym dbał o tą osobę i wiedział jak taki kontakt(ciągle, cały czas) jest kruchy - właśnie wtedy się kocha tą osobę. To jest Miłość.

 

miłość to nieustanny zachwyt..nad wszystkim...nad trzepotem rzęs drugiej osoby...nad odciskiem na stopie...nad błedami w ortografii...

 

właśnie:

 

 

odczówam

 

bez wrażliwości nie da sie nikogo pokochać...

 

a smiech jest zasłoną...barierą...puste dziewczyny najwięcej się śmieją

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ufff... (10 stron!) Prawie zapomniałem jaki jest temat wątku :(

...jednak wypowiedzi okazały się ciekawsze niż sam news.

Postaram się dodać coś od siebie.

 

Najłatwiej poznać kobietę która jest tzw "pusta" (nie lubię tego określenia ale mój język jest ograniczony) gdyż jest najbardziej widoczna, przykuwa uwagę i to jest jej celem.

 

W drugą stronę, najłatwiej jest poznać "pustego" faceta który jest najbardziej widoczny, przykuwa uwagę i stara się zaimponować (rzadko wiedzą).

 

Obydwa typy ludzi ma łatwe zadanie przy poznaniu się gdyż działają w prosty sposób (nie zawsze prymitywny), porozumiewa się intuicyjnie i bez

zahamowań.

 

Niestety trudno poznać kobietę która "jest na poziomie" (to potężny i subiektywny skrót myślowy tego określenia), nie wystarczy iść na dyskotekę, do klubu itp. trzeba liczyć na zbieg okoliczności - ja przynajmniej nie znam miejsc gdzie można nawiązać kontakt z taką osobą. Owszem można iść do teatru, na wystawę ale poznanie odpowiedniej osoby jest dużo trudniejsze niż w przypadkach "prostych". Do tego tzw "brak czasu" (czyli marnowanie czasu na sprawy pilne zamiast na naprawdę ważne) spowodowany "wyścigiem szczurów" (więcej, szybciej, aby tylko być najlepszy z najlepszych i osiągnąć "sukces(?!)"). Mocno uogólniając: efekt jest taki że osoby ambitne i wartościowe nie mają łatwego życia, a szczęśliwi są ludzie bez wielkich ambicji. Oczywiście są wyjątki ale to tylko wyjątki. ...przynajmniej ja tak to odbieram :;)

 

macintosh, jeśli chcesz aby Twoje wszystkie posty zostały prawidłowo zrozumiane nie tylko przez osoby które Cię znają (skoro piszesz na forum to zakładam że tak jest) staraj się pisać np. na brudno(w notatniku), po chwili (gdy ustaną/zmienią się emocje) to przeczytaj i napisz to samo w PROSTY sposób (btw, pisać prosto nie oznacza, że piszesz prymitywnie)  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

dobra uwaga do macintosha. ;) ja jego posty czytam po 3 razy zeby je dobrze zrozumiec. :)

 

uwazam ze bez sensu jest szukanie potencjalnego partnera w konkretnych miejscach. to jak wyruszanie na łowy.

 

porozumienie dusz może sie zdarzyc w kazdym miejscu.

 

Obydwa typy ludzi ma łatwe zadanie przy poznaniu się gdyż działają w prosty sposób (nie zawsze prymitywny), porozumiewa się intuicyjnie i bez

zahamowań.

 

 

wyglada to niezwykle schematycznie. i smutno. ona się smieje on pokazuje jaki z niego macho. wiązrą się ze sobą a nie wiedzą o sobie nic istotnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Profesor Marco Hirnstein z Uniwersytetu w Bergen w Norwegii bada, jak czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne wpływają na różnice pomiędzy płciami w zdolnościach poznawczych i jakie mechanizmy neurologiczne leżą u podłoża tych różnic. W przypadku większości zdolności umysłowych różnic takich nie ma lub są pomijalnie małe. Istnieją jednak zadania, w których przeciętnie wyraźnie lepsze są kobiety, a w innych średnio wyraźnie lepsi są mężczyźni, mówi uczony.
      Hirnstein postanowił przyjrzeć się kwestiom związanym ze zdolnościami językowymi, które uznawane są za domenę kobiet. Przyjmuje się, że panie mają lepszą fluencję słowną oraz lepiej wypadają w zadaniach związanych z zapamiętywaniem słów.
      Przewaga kobiet w posługiwaniu się językiem ma polegać np. na tym, że gdy trzeba wymienić słowa zaczynające się na konkretną literę czy należące do konkretnej kategorii, panie radzą sobie z takimi zadaniami lepiej. Czy jednak na pewno? Prowadzone dotychczas badania nie dawały jednoznacznej odpowiedzi, a ostatnia metaanaliza badań na ten temat została przeprowadzona w 1988 roku.
      Hirnstein i jego zespół siedli więc do metaanalizy, do której wybrali traktujące o temacie rozprawy doktorskie, prace magisterskie oraz badania opublikowane w pismach naukowych. W ten sposób zebrali ponad 500 badań, w których łącznie brało udział ponad 350 000 osób. Analiza wykazała, że kobiety są rzeczywiście lepsze, chociaż różnica pomiędzy płciami nie jest bardzo znacząca. Kobiety są lepsze, a przewaga ta utrzymuje się w czasie przez okres całego życia. Jest jednak dość mała, mówi Hirstein.
      Co interesujące, naukowcy zauważyli, że w badaniach, których głównym autorem była kobieta, przewaga pań w posługiwaniu się językiem była większa, niż w badaniach, gdzie głównym autorem był mężczyzna.
      Badania tego typu nie tylko zaspokajają naszą ciekawość dotyczącą różnic pomiędzy płciami. Przydadzą się też w... medycynie. Choroby neurodegeneracyjne diagnozuje się m.in. za pomocą testów słownych. Na przykład przy diagnozowaniu demencji wiedza o tym, że kobiety są generalnie lepsze od mężczyzn pozwoli uniknąć sytuacji, w której demencja nie jest rozpoznawana, mimo że istnieje, a w przypadku mężczyzn będzie można uniknąć postawienia diagnozy o demencji tam, gdzie jej nie ma. Obecnie wiele testów tego typu nie bierze bowiem pod uwagę różnic pomiędzy płciami.
      Wyniki badań opisano na łamach Perspectives on Psychological Science.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Młodzi mężczyźni o dość wysokich dochodach są grupą najbardziej podatną na manipulacje za pomocą pseudoprofesjonalnego pustosłowia dotyczącego finansów. Badamy proces decyzyjny dotyczący spraw finansowych. Wiele osób uważa, że ekonomia i rynki kapitałowe są trudne do zrozumienia. Mamy tam do czynienia z pozornie imponującą terminologią, pełną żargonu i sloganów, których w pełni nie rozumiemy, mówi profesor Gustav Tinghög z Uniwersytetu w Linköping.
      Obiektem badań były manipulacje za pomocą profesjonalnie brzmiącego pustosłowia. Niekoniecznie jest ono nieprawdziwe, ale składa się z luźno powiązanych terminów, które brzmią profesjonalnie i znacząco. W rzeczywistości takie pustosłowie nic nie znaczy. Służy ono jedynie zmyleniu słuchacza.
      Już wcześniejsze badania wykazały, że osoby podatne na takie pustosłowie mają mniej analityczne umysły i niższą inteligencję słowną. Takie osoby często wierzą w nieprawdziwe informacje i teorie spiskowe. Badania wykazały też, że osoby potrafiące dobrze wylewać z siebie takie pustosłowie są postrzegane jako bardziej inteligentne od innych. To akurat najczęściej jest prawdą.
      Gustav Tinghög. Daniel Västfjäll i Mario Kienzler skupili się na pustosłowiu dotyczącym finansów. Na przekazach brzmiących profesjonalnie, które jednak są całkowitym nonsensem. Wyniki swoich badań opublikowali właśnie w Journal of Behavioral and Experimental Finance. Uczeni skonstruowali specjalną skalę, na której badani mieli oceniać znaczenie zdań będących zarówno całkowitym nonsensem, jak i cytatami ze zdobywców Nagrody Nobla z dziedziny ekonomii. W ten sposób naukowcy sprawdzali zdolność badanych do odróżnienia sensownego przekazu ekonomicznego od pustosłowia.
      Badania przeprowaono na ponad 1000 osobach, a każda z nich miała ocenić wypowiedzi dotyczące produktów i usług finansowych, takich jak inwestycje, pożyczki czy zarządzanie pieniędzmi. Uczestników pytano m.in. czy oceniane przez nich zdania zawierają prawdę czy kłamstwo.
      Okazało się, że grupą najbardziej podatną na manipulacje dotyczące finansów są młodzi dobrze zarabiający mężczyźni. Przeceniają oni bowiem swoją wiedzę na temat finansów. Z kolei grupą, która najlepiej potrafiła wyłapać manipulacje i pustosłowie dotyczące finansów były starsze kobiety o niższych dochodach. One bowiem nie przeceniały swojego doświadczenia w finansach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Pompejach dokonano kolejnego fascynującego odkrycia. Tym razem są nim niemal idealnie zachowane szczątki dwóch mężczyzn – najprawdopodobniej niewolnika i jego pana. Naukowcy sądzą, że obaj zginęli podczas próby ucieczki. Ich szczątki znaleziono w willi na obrzeżach Pompejów.
      Najprawdopodobniej mężczyźni przeżyli pierwszą erupcję Wezuwiusza, która pokryła miasto grubą warstwą popiołu. Zginęli następnego dnia, gdy miasto zniszczyła lawina piroklastyczna. Obaj leżeli blisko siebie, a ich zwłoki znaleziono w miejscu, w którym odkryto stajnię ze zwłokami generalskich koni.
      Zdaniem ekspertów młodszy z mężczyzn liczył sobie 18–25 lat. Niektóre kręgi miał skompresowane, co wskazuje, że wykonywał pracę fizyczną. Był robotnikiem lub niewolnikiem. Starszy mężczyzna, w wieku 30–40 lat, był silniej zbudowany. Obaj zginęli w korytarzu willi. Naukowcy mają nadzieję, że kolejne wykopaliska pokażą, gdzie mężczyźni zmierzali i jaką rolę odgrywali w eleganckiej willi.
      W ciągu ostatnich kilku lat w Pompejach dokonano fascynujących odkryć. Znaleziono m.in. mężczyznę, którego mózg zamienił się w szkło,  zwłoki 2 kobiet i 3 dzieci czy inskrypcję wskazującą, że Pompeje zostały zniszczone później, niż dotychczas sądzono.
      Ruiny Pompejów zostały odkryte w XVI wieku, a wykopaliska rozpoczęto w 1748 roku. Dotychczas znaleziono ponad 1500 ludzkich zwłok. Szacuje się, że erupcja Wezuwiusza zabiła około 2000 mieszkańców Pompejów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mężczyźni stanowią większe zagrożenie na drogach niż kobiety, a pojazdami nieproporcjonalnie zagrażającymi innym uczestnikom drogi są motocykle. Takie wnioski płyną z badań opublikowanych na łamach British Medical Journal. Badania te, w przeciwieństwie do wielu wcześniejszych, brały pod uwagę nie tylko sposób korzystania z drogi, ale też rodzaj pojazdu, jakim się poruszamy liczbę przebytych kilometrów.
      Ryzyko związane z ruchem drogowym jest zwykle oceniane w przeliczeniu na mieszkańca danego kraju. Jednak w ostatnim czasie coraz częściej zbiera się dane, które pozwalają obliczyć ryzyko w zależności od liczby przejechanych kilometrów czy czasu podróży. To zaś pozwala specjalistom na dokonywanie bardziej szczegółowych ocen, związanych z wykorzystaniem konkretnego środka transportu.
      Rachel Aldred i Rob Johnson z University of Westminster oraz Christopher Jackson i James Woodcock z University of Cambridge postanowili szczegółowo sprawdzić zagrożenie, jakie na drogach Anglii stanowią różne kategorie kierowców oraz różne pojazdy.
      W podsumowaniu badań [PDF] czytamy, że w przeliczeniu na każdy przejechany kilometr, autobusy i ciężarówki stwarzają największe ryzyko spośród samochodów dla innych użytkowników drogi, a rowery stanowią najmniejsze ryzyko. Motocykle stwarzają zaś znacząco większe ryzyko niż samochody. Ryzyko zgonu innych użytkowników drogi stwarzane na każdy kilometr przejechany przez samochody osobowe i furgonetki jest większe na drogach wiejskich. Generalnie, ryzyko jest większe na większych drogach, co sugeruje związek ryzyka z prędkością. Nie dotyczy to jednak ciężarówek. Mężczyźni stwarzają większe zagrożenie niż kobiety, z wyjątkiem sytuacji, w której kierują autobusami. Mężczyźni są też nadreprezentowani jako kierowcy pojazdów stwarzających większe ryzyko.
      Autorzy badań oceniali ryzyko dla innych użytkowników drogi stwarzane przez rowery, samochody osobowe (w tym taksówki), furgonetki, autobusy, ciężarówki i motocykle. Uwzględniali przy tym płeć kierowcy oraz rodzaj drogi. Drogi zostały podzielone na główne w obszarach miejskich, boczne w obszarach miejskich, główne w obszarach pozamiejskich, boczne w obszarach pozamiejskich oraz niesklasyfikowane. Ryzyko zgonu szacowano w przeliczeniu na każdy miliard kilometrów. Wykorzystano dane dotyczące wypadków na terenie Anglii w latach 2005–2015. Jako, że szacowano ryzyko stwarzane dla innych użytkowników drogi, z danych tych usunięto informacje o 24% wypadków, w których zaangażowanych był wyłącznie pojazd sprawcy oraz o 3% wypadków, gdzie nie określono rodzaju pojazdu sprawcy.
      W zestawie analizowanych danych większość informacji (85% wszystkich poszkodowanych i 75% ofiar śmiertelnych) przypadało na kolizje dwóch pojazdów. W takim wypadku ofiary przypisywano drugiemu z pojazdów. Na przykład jeśli doszło do kolizji samochodu i roweru, w której ranni zostali i kierujący rowerem i kierujący samochodem, wówczas rannego rowerzystę przypisywano do ryzyka stwarzanego dla innych uczestników drogi przez samochód, a rannego kierowcę – do ryzyka stwarzanego dla innego uczestnika drogi przez rower.
      Jeśli w kolizji brało udział więcej pojazdów podobnej wielkości, poszkodowanych przypisywano losowo do każdego z pojazdów. Gdy zaś było więcej pojazdów o różnej wielkości, każdego z poszkodowanych przypisywano do ryzyka stwarzanego przez największy z pojazdów.
      W analizie nie uwzględniono autostrad, gdyż tam nie jest dopuszczalny ruch pieszych ani wielu rodzajów pojazdów.
      W sumie naukowcy mieli więc do przeanalizowania wypadki, w których zginęło 14 425 osób (to 69% wszystkich wypadków śmiertelnych w badanym okresie), w tym 4509 pieszych. Uczeni mieli do dyspozycji informacje o liczbie kilometrów przejeżdżanych w Anglii przez poszczególne typy pojazdów, informacje o podziale płci wśród posiadaczy praw jazdy, o kategoriach praw jazdy wydanych kobietom i mężczyznom itp. itd. Na przykład, jako że kobiety stanowią 4% posiadaczy praw jazdy upoważniających do kierowania pojazdami o ładowności powyżej 3500 kg, badacze przyjęli, że kobiety odbywają 4% podróży takimi pojazdami.
      Z analizy dowiadujemy się, że samochody osobowe można powiązać z 66% ofiar śmiertelnych na drogach, ciężarówki z 16,5%, furgonetki z 9%, autobusy z 5,3%, motocykle z 2,3%, a rowery z 0,4%. Widoczne są różnice w proporcjach w zależności od rodzaju drogi. Na przykład na dużych drogach pozamiejskich ciężarówki są powiązane z 23,6% ofiar śmiertelnych. Z kolei autobusy powiązano z 9,3% ofiar śmiertelnych na dużych drogach miejskich i z 7,8% ofiar śmiertelnych na podrzędnych drogach miejskich.
      Okazuje się, że na wszystkich rodzajach dróg autobusy są powiązane z 19,2 wypadkami śmiertelnymi na każdy miliard kilometrów. Dla ciężarówek jest ot 17,1 zgonów na miliard kilometrów. Motocykle, pomimo ich niewielkich rozmiarów, są powiązane z 7,6 zgonów na miliard kilometrów. Z kolei samochody, które powodują najwięcej zgonów, można powiązać z 3,3 zgonów wśród innych użytkowników dróg na każdy miliard kilometrów. Furgonetki to 2,6 zgonów, a rowery to 1,1 zgonu.
      Ryzyko znacznie się różni w zależności od typu drogi. Samochody ciężarowe stwarzają znaczne, podobne, ryzyko na wszystkich rodzajów dróg. Jednak już w innych typach pojazdów widać różnice. Motocykle stwarzają trzykrotnie większe ryzyko na dużych drogach miejskich niż na podrzędnych drogach miejskich. Podobny wzorzec widoczny jest w przypadku autobusów. Tutaj każde miliard kilometrów przejechanych na dużych drogach miejskich jest powiązane z dwukrotnie większą liczbą zgonów wśród innych uczestników ruchu niż miliard kilometrów przejechany na podrzędnych drogach miejskich.
      W przypadku rowerów ryzyko na dużych drogach pozamiejskich jest znacznie wyższe niż dla wszystkich innych typów dróg. W przypadku samochodów osobowych, furgonetek i rowerów ryzyko jest generalnie wyższe na drogach poza miastami niż w miastach.
      Naukowcy przedstawili też dane dotyczące osób rannych w wypadkach, jednak są to dane mniej wiarygodne, gdyż większość wypadków z rannymi nie jest zgłaszanych na policję. Obowiązek taki dotyczy tylko wypadków z ofiarami śmiertelnymi.
      Okazuje się też, że mężczyźni stwarzają większe zagrożenie na drogach niż kobiety. W przypadku samochodów osobowych i furgonetek kierowanych przez mężczyzn zagrożenie zgonem dla innych uczestników drogi jest 2-krotnie większe niż w przypadku tych samych pojazdów kierowanych przez kobiety. Jeśli zaś mężczyźni siadają za kierownicę ciężarówki, to na każdy miliard kilometrów stwarzają oni 4-krotnie większe zagrożenie niż w przypadku kobiet. Jeszcze gorzej jest w przypadku motocykli. Tutaj ryzyko stwarzane dla innych uczestników drogi przez mężczyzn jest aż 10-krotnie wyższe, niż gdy motocyklem kieruje kobieta.
      Kobiety i mężczyźni kierujący rowerami i autobusami stwarzają dla innych porównywalne ryzyko na każdy miliard kilometrów.
      Ogólnie rzecz biorąc z badań wynika, że autobusy i ciężarówki stwarzają na drogach znacząco większe zagrożenie niż samochody osobowe i furgonetki. Ryzyko stwarzane przez motocykle plasuje się pomiędzy ciężarówkami/autobusami a osobówkami/furgonetkami, co, biorąc pod uwagę wielkość motocykli oznacza, że stwarzają one nieproporcjonalnie duże zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Najmniejsze zagrożenie stwarzają rowery.
      Większe drogi wiążą się z większym zagrożeniem, ale nie dotyczy to ciężarówek. Mężczyźni stwarzają od 2 do 4 razy większe zagrożenie na drogach niż kobiety, ale i tutaj są dwa wyjątki – autobusy gdzie zagrożenie jest podobne i motocykle, gdzie zagrożenie stwarzane przez mężczyzn jest znacznie wyższe.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Obniżanie poziomu złego cholesterolu LDL zmniejsza ryzyko zawału i udaru. Za idealne uznaje się poziomy poniżej 100 mg/dl. Czy jednak stężenie LDL może być zbyt niskie? Okazuje się, że prawdopodobnie tak, bo kobiety z LDL poniżej 70 mg/dl są ponad 2-krotnie bardziej zagrożone udarem krwotocznym niż kobiety z poziomem LDL wynoszącym 100-130 mg/dl.
      Autorzy raportu z pisma Neurology odkryli również, że panie z najniższym poziomem trójglicerydów miały podwyższone ryzyko udaru krwotocznego w porównaniu do ochotniczek z najwyższym ich stężeniem.
      Naukowcy podkreślają, że udary krwotoczne są o wiele rzadsze od udarów niedokrwiennych. Są trudniejsze w leczeniu, a przez to bardziej śmiertelne.
      Obniżanie poziomu cholesterolu i trójglicerydów, np. przez modyfikację diety bądź zażywanie statyn, to popularna metoda zapobiegania chorobom sercowo-naczyniowym. Nasze duże badanie pokazuje jednak, że u kobiet bardzo niskie stężenia także niosą za sobą pewne ryzyko. Kobiety mają wyższe ryzyko udaru niż mężczyźni, po części dlatego, że żyją dłużej, dlatego jasne sprecyzowanie metod obniżania ryzyka jest bardzo istotne - podkreśla Pamela Rist z Brigham and Women's Hospital w Bostonie.
      Badanie objęło 27.937 kobiet w wieku 45 i starszych, uczestniczek Women's Health Study, u których całkowity cholesterol (LDL, HDL i trójglicerydy) określono na początku studium. Naukowcy analizowali dane medyczne, by określić, ile pań przeszło udar krwotoczny.
      Średni okres, w którym śledzono losy ochotniczek, wynosił 19 lat. W sumie zidentyfikowano 137 przypadków udaru krwotocznego.
      Udar krwotoczny wystąpił u 9 z 1069 kobiet z poziomem cholesterolem rzędu 70 mg/dl bądź niższym, w porównaniu do 40 z 10.067 ze stężeniem cholesterolu między 100 a 130 mg/dl. Po wzięciu poprawki na inne czynniki, które mogą wpływać na ryzyko udaru, np. na wiek, palenie czy nadciśnienie, stwierdzono, że kobiety z bardzo niskim poziomem LDL są 2,2-krotnie bardziej zagrożone udarem krwotocznym.
      W przypadku trójglicerydów panie podzielono na 4 grupy. Kobiety z grupy z najniższym stężeniem miały poziom na czczo wynoszący 74 mg/dl lub mniej albo poziom nie na czczo wynoszący 85 mg/dl bądź mniej. U kobiet z najwyższego kwartyla poziom na czczo wynosił ponad 156 mg/dl, a nie na czczo ponad 188 mg/dl.
      Amerykanie zauważyli, że udar krwotoczny miały 34 (0,6%) kobiety spośród 5.714 z najniższym stężeniem trójglicerydów, w porównaniu do 29 (0,4%) spośród 7.989 z najwyższym ich stężeniem. Po wzięciu poprawki na inne potencjalnie istotne czynniki, naukowcy stwierdzili, że przedstawicielki najniższego kwartyla były 2-krotnie bardziej zagrożone udarem.
      Dla cholesterolu całkowitego i dobrego cholesterolu HDL nie stwierdzono różnic dot. ryzyka udaru krwotocznego.
      Kobiety z bardzo niskim poziomem LDL lub niskim stężeniem trójglicerydów powinny być monitorowane przez lekarza pod kątem innych modyfikowalnych czynników ryzyka udaru. Chodzi np. o nadciśnienie i palenie [...]. Potrzebne są też dalsze badania, które pokażą, jak obniżyć zagrożenie udarem krwotocznym u pań z bardzo niskim poziomem LDL i niskim stężeniem trójglicerydów - zaznacza Rist.
      Ograniczeniem studium jest fakt, że poziomy cholesterolu i trójglicerydów mierzono tylko raz, na początku badań. Poza tym gdy mierzono te wartości, wiele ochotniczek przeszło już menopauzę, przez co akademicy nie sprawdzili, czy status menopauzalny w jakiś sposób modyfikuje związek miedzy poziomami cholesterolu oraz trójglicerydów i udarem krwotocznym.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...