Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Niezniszczalne skarpetki z kevlarem

Rekomendowane odpowiedzi

Przekonanie, że to tylko konsumenci swoimi portfelami sterują trwałością produktu, można tłumaczyć jako logiczną obronę przed kolejną teorią spiskową. Ja jednak powrócę do filmu na ten temat, w którym jakaś organizacja ekologiczna, wzięła się za wyjasnienie tego co być może jest tylko mitem. Aby wylkuczyć wniosek z pierwszego zdania, wzięli się za produkty najbardziej markowe i słynące zawsze z niezawodności w swoich ketagoriach. Oparli się głownie (wszystkiego nie pamiętam) na statystykach i opiniach serwisantów. Zdanie tych ludzi było jednoznaczne: awaryjość po pewnym ( dla przyzwoitości) czasie po minięciu gwarancji drastycznue rośnie. Przy czym włąsnie w okresie gwarancyjnym awaryjność jest corac mniejsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardziej podejrzaną i mniej godną zaufania od ekologów grupą zawodową są chyba tylko politycy.

 

Poza tym po przeprowadzeniu dostatecznie dużej liczby wywiadów z łatwością możesz udowodnić dowolną tezę - wszystko jest kwestią doboru treści.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardziej podejrzaną i mniej godną zaufania od ekologów grupą zawodową są chyba tylko politycy.

Dokładnie, ekolodzy tak w zasadzie sami nie wiedzą czego chcą, czego by nie sprawdzili to okazuje się "be". Między innymi dlatego że to wszystko wymaga pieniędzy, a ci z pieniędzmi oczekują korzystnych dla siebie "rozstrzygnięć". Patrz np Rosja i gaz łupkowy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gwoli ścisłości - ekologia to nauka o zależnościach międzygatunkowych. Nie ma ona wiele wspólnego z ochroną przyrody, nawet tak szeroko pojętą, jaką stosują "ekolodzy". Można więc mówić najwyżej o "obrońcach przyrody", choć i tu należy to traktować z dużą rezerwą - większość tego typu organizacji to zwykła łobuzerka, wyłudzanie pieniędzy i torpedowanie kolejnych inwestycji. Co gorsza, robią czarny PR prawdziwym obrońcom przyrody.

 

Prawdziwi obrońcy przyrody są gatunkiem zagrożonym wyginięciem. Proponuję utworzenie fundacji "Brońmy Obrońców" zbierającej fundusze na ratowanie przedstawicieli tego gatunku, tworzenie im miejsc do życia i powiększania populacji.

Obecnie przedstawicieli gatunku Defendus Naturis z rodziny Ecologus coraz częściej myli się z przedstawicielami tej samej rodziny z gatunku Defendus Pecunis, co niekorzystnie wpływa na warunki bytowe tych pierwszych. Fundacja BO postuluje izolację gatunku Defendus Pecunis od środowiska naturalnego w celu uratowania Defendus Naturis od niechybnej zguby, inwestorów od problemów podczas realizacji inwestycji, a darczyńców od bezsensownego drenażu portfeli. Być może dzięki temu uda nam się ograniczyć szkodliwość ekspansywnego gatunku "ekologów" i wesprzeć działania prawdziwych (przepraszam za określenie) obrońców przyrody.

Bo Przyroda Jest Najważniejsza!

P_.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Węgiel pozostałby aktywny do pierwszego prania. Trzeba by wykluczyć potrzebę takowego, ale i tak węgiel dość szybko może się wyczerpać.

Można by też dodać jonów srebra, ale to z kolei powodowałoby wzrost ceny.

Chyba jednak pozostanę przy klasyce.

P_.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Bardziej podejrzaną i mniej godną zaufania od ekologów grupą zawodową są chyba tylko politycy.
Dokładnie, ekolodzy tak w zasadzie sami nie wiedzą czego chcą,
większość tego typu organizacji to zwykła łobuzerka

BTW:

zauważcie jak upadł autorytet słusznej działalności, poprzez nieumiejętnie prowadzone działania,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BTW:

zauważcie jak upadł autorytet słusznej działalności, poprzez nieumiejętnie prowadzone działania,

Raczej działania pod kątem pieniędzy i własnej wygody a nie ideałów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I właśnie o tym mówię. Jakość jak najbardziej jest osiągalna, tylko po prostu ludzie przywykli do kupowania najtańszch produktów, przez co sami siebie wpędzają w problemy z jakością. O drogich pralkach pisałem zresztą wcześniej ;)

Nie widzę powodu dla którego jakikolwiek sprzęt miał by mnie przeżyć. Zwłaszcza że technika idzie do przodu, i te "średniaki" mają coraz niższe koszty eksploatacji. Przecież nie jest tak że pójdę za te 5 lat (albo i później) do sklepu i będą takie pralki jak ta co ją 2 lata temu kupiłem.

To samo powiecie o żarówkach czy np. drukarkach? Dlaczego żarówka MUSI się popsuć, a drukarka przestać drukować. Pralka jak pierze to pierze, dlaczego ma się popsuć. Piszecie o jakiś "cudach" techniki, a pralka predom prała 20-30 lat, lodówka minsk chłodziła 30 lat i co chcecie mi powiedzieć, że wtedy to kosztowało krocie, bo "jakość kosztuje"? G... prawda. Robiło się tak, że miało działać, a nie tak jak teraz, a to łożysko padnie, a to silnik, a pompa wody to najlepiej co chwila. I też mówię o średniej półce cenowej.

Jak ktoś nie chce, żeby jego agd go przeżywało, NO PROBLEM, sprzedaj, wyrzuć, what ever, a ktoś biedniejszy przygarnie, a nie, "ma się popsuć, bo i tak sobie chętnie kupię nowe". Mi nie przeszkadzała 30letnia pralka, prała jak wszystkie inne w 30-40-60-90 stopniach i nawet nieźle wirowała. Po ~30 latach poszła na złom. Moja 5-letnia amica już coś "chrzęści" pod bębnem.

Tym sterowaniem portfelem to tylko taka fajna przykrywka... Zapytajcie z serwisach rtv czy Wam naprawią LCD czy plazme...

 

radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że jakość kosztuje. Jak chcesz mieć solidne i dobrze uszczelnione łożysko z porządnej stali, to to kosztuje. Jeśli chcesz mieć lodówkę ze sprężarką pobierającą 2x więcej niż obecne, która poradzi sobie przy każdej temperaturze zewnętrznej, to oczywiście da się to zrobić - tylko ile będzie ona żarła prądu (lub: ile musiałaby kosztować, aby przy mniejszym zużyciu być bardziej odporną na warunki zewnętrzne)?

 

Żarówki? Przypominam, że dzisiejsze żyją bez porównania dłużej niż jeszcze 10 lat temu, z kolei markowe świetlówki żyją bez porównania dłużej od no-name'ów i dają znacznie przyjemniejsze światło (przy tych samych parametrach nominalnych), co potwierdziłem wielokrotnie. Chybiłeś.

 

Moglibyśmy tak w nieskończoność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jedna kwestia, drogi Radarze: pralka Predom albo telewizor Rubin były obiektami o znikomym, w porównaniu z dzisiejszym AGD, stopniu złożoności. Jeśli coś się zepsuło, to do wyboru było kilkanaście siermiężnych i prostych, ale także trwałych części. Łatwo było takie kupić i wymienić, niektórzy naśladowcy Adama Słodowego potrafili nawet sami takie ustrugać. Obecne urządzenie ma multum elektroniki, do tego bardzo dużo elementów mechanicznych - dokładniejszych, ale czasem bardziej awaryjnych. Elementarny rachunek prawdopodobieństwa wskazuje, że takie urządzenia powinny psuć się częściej. I psują się częściej. A części zamienne bywają tak drogie, że nie opłaca się nie kupić nowego ustrojstwa.

Inna sprawa, że są bardzo porządne urządzenia, prawa rynku jednak podyktowały im wyższe ceny. Ot i wszystko.

 

Jeszcze taka stara dykteryjka: powinno się kupować polskie auta. Co z tego, że częściej się psują - łatwiej można kupić do nich części.

Miłych zakupów!

P_.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze taka stara dykteryjka: powinno się kupować polskie auta. Co z tego, że częściej się psują - łatwiej można kupić do nich części.

Miłych zakupów!

P_.

To my mamy polskie auta? Myślałem że tylko fabryki zagranicznych marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą długowiecznością żarówek to trzeba ostrożnie:

http://www.tvn24.pl/...owka,26827.html

Już niemal od początku powstania żarówek technologia pozwalała na produkcję żarówek długowiecznych. To tylko kwestia braku zanieczyszczeń.

http://technologie.g...jektowanym.html

Niestety to prawda.

Pamiętam rower babci przedwojenny i z jakimi rozwiązaniami ciekawymi, pamiętam maszynę Singera.

I pamiętam wszystkie te g... które ostatnio kupuję żeby się szybko popsuły.

Oczywiście powstają nowe produkty i czasem słaba jakość jest konsekwencją prostych zasad-bardziej skomplikowane łatwiej się psuje. Rosjanie przez długi czas działali na lampach - bo były bardziej odporne na impuls jądrowy niż tranzystory. NASA ma urządzenia na mikroprosesorze 4004, ponieważ bardziej niezawodne są, chociaż mają ułamek możliwości dzisiejszych układów.

Ale pomijając te bardzo skomplikowane i niespotykane dawniej urządzenia, urządzenia które były produkowane kiedyś i dziś na masowy użytek, kiedyś były produkowane porządnie.

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat rowery to mój ukochany temat, jak powszechnie wiadomo ;)

 

Powiem w ten sposób: rowery o trwałości porównywalnej z modelami przedwojennymi można dostać do dziś, i to za rozsądne pieniądze. Będą miały stalowe ramy, niezniszczalne przekładnie planetarne, bardzo odporne na przebicie opony itd. Wada? Taki rower waży 20-25 kg, czyli tyle, co rower przedwojenny. Jeżeli jesteś gotowy wnosić go codziennie na 4. piętro, to bardzo proszę - ale ilu chętnych się znajdzie? Ludzie sami chcą lżejszych rowerów, więc czemu tu się dziwić, że otrzymują produkt z mniej trwałego aluminium?

 

Podobne przykłady można by mnożyć, ale mam nadzieję, że ogólna idea jest zrozumiała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroos, ale rama się nie psuje (pomijając downhill), a przekładnia planetarna nie waży 10kg.

 

Ja Was rozumiem, złożoność powoduje awaryjność, gorsze materiały powodują awaryjność, ALE niech to będzie awaryjność przypadkowa, a nie zaplanowana.

 

Jak kupuje tanią chińszczyznę, np. łopatkę do piasku to widzę, że jest zrobiona z byle g. i się zaraz połamie, ALE mogę się z nią obchodzić ostrożnie i może mi posłuży dłużej i tu ok, awaryjność jest podyktowana materiałem, konstrukcją (np. bez wzmocnień na rogach) itp. i taka cena. I teraz albo będę miał ją długo albo nie, zależy ode mnie. Co jeśli została zaprojektowana tak, że po 100 wbiciach w piasek materiał przy rączce się zużyje? Nie ważne jak delikatnie będę się z nią obchodził to i tak się zużyje i pęknie. To to moim zdaniem jest już oszustwem i nie można tego tłumaczyć złym materiałem tylko złą wolą producenta.

Łopatka może nie jest najlepszym przykładem, ale idea jest jasna.

 

http://ncannasse.fr/...ng_your_printer

 

http://en.wikipedia.org/wiki/Planned_obsolescence

 

I o to mi tylko chodzi.

 

radar

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mikroos, ale rama się nie psuje (pomijając downhill)

Oj, zdziwiłbyś się :D Sam połamałem już dwie w życiu, a DH nie uprawiałem nigdy.

a przekładnia planetarna nie waży 10kg.

Waży jakieś 1600 g i jest wykonana z BARDZO prostych materiałów (praktycznie sama stal), podczas gdy większość piast w nowoczesnych rowerach ma mnóstwo elementów aluminiowych i tytanowych.

Co jeśli została zaprojektowana tak, że po 100 wbiciach w piasek materiał przy rączce się zużyje? Nie ważne jak delikatnie będę się z nią obchodził to i tak się zużyje i pęknie.

Problem w tym, że nie masz żadnego dowodu, jakoby było to świadome i celowe działanie, a nie tylko zaniedbanie.

To to moim zdaniem jest już oszustwem i nie można tego tłumaczyć złym materiałem tylko złą wolą producenta.

To się nazywa niezgodność towaru z umową i podlega normalnej reklamacji. Poza tym gdyby to bylo takie proste jak piszesz, to urządzenia byłyby produkowane w taki sposób, aby można je było tanio naprawiać, ale z jednoczesnym embargiem na części zamienne - wtedy to dopiero byłoby tanio. Tymczasem hipotezę o cięciu kosztów i zaniedbaniu potwierdza bardzo mocno fakt, że urządzenia są dziś niemal wyłącznie w całości wymieniane, co jest kompletnie wbrew interesowi producenta, bo w razie wymiany okres gwarancji liczony jest od nowa.

Łopatka może nie jest najlepszym przykładem, ale idea jest jasna.
No właśnie nie bardzo :)

 

Co do linku o drukarce: tu znów wchodzimy na grząski teren. Możesz się oburzać na blokowanie działania drukarki po wydrukowaniu 1500 stron, co faktycznie miłe nie jest. Ale jednocześnie w ten sposób producent wymusza pewne działania ze strony użytkownika związane z konserwacją tego sprzętu. Tak się składa, że na co dzień widzę, jak szalone pomysły i oczekiwania potrafią mieć klienci, i jestem absolutnie pewny, że zaraz znaleźliby się ludzie, którzy po 15000 stron zaczęliby narzekać, że jakość wydruków spada i w ogóle wszystko do d... A tak, masz jasno określony limit i wiesz, że przez ten okres masz pełną gwarancję idealnej jakości wydruków, którą możesz egzekwować. Warto spojrzeć na to z tej strony - a oprócz tego pamiętać, że dobrowolnie wybrałeś taki a nie inny sprzęt, a drukarek bez podobnych blokad są na rynku tysiące, więc wciąż masz wybór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę Państwa, mam złą wiadomość.

Teleskop Hubble'a jest, jak na współczesne standardy, porównywalny pod względem skomplikowania z wzmiankowaną łopatką. Mało co może się zepsuć. Jednak - zepsuło się, czego efektem był zabieg nałożenia największej w naszym układzie planetarnym soczewki kontaktowej. To nie była zresztą jedyna misja naprawcza, nie o to jednak mi chodzi. Teleskop działa od 22 lat - i nie przesłał jeszcze ostatniego zdjęcia.

Teleskop Spitzera działa od 9 lat. Długo już nie pociągnie - jest bardzo skomplikowany. Jego zwierciadło jest chłodzone ciekłym helem, a ten wciąż wycieka. Uprzedzam pytania - tak, naukowcy o tym wiedzieli; tak, naukowcy nic z tym nie zrobili; tak, za wszystko zapłacą "We, People" i tak, to było sterowanie trwałością produktu. Powiem więcej - oba teleskopy zostaną spalone w atmosferze.

Dawniej porządniejsze rzeczy wystrzeliwali w kosmos. Taki Mir, na przykład.

Ech...

P_.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście zapomniałeś przy tym wziąć pod uwagę, jak wiele razy obcinano budżet na Spitzera.

 

BTW Mir porządny i niezawodny? Błagam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę Państwa, mam złą wiadomość.

Teleskop Hubble'a jest, jak na współczesne standardy, porównywalny pod względem skomplikowania z wzmiankowaną łopatką. Mało co może się zepsuć. Jednak - zepsuło się, czego efektem był zabieg nałożenia największej w naszym układzie planetarnym soczewki kontaktowej.

To nie była awaria tylko "wada fabryczna" okazało się zwyczajnie że zwierciadło nie ma idealnego kształtu, o ile dobrze pamiętam defekt był liczony w mikronach. Że nie był skomplikowany zaprzeczę. Swoją drogą mir jak najbardziej psuł się na potęgę.

 

ps co do rozwiązań "nie psujących się" to na przykład można by dać co najwyżej "prowizorki" bo to zwykle "toporne" rozwiązania w których nie ma co się popsuć. Jeśli natomiast mamy masę części, dużą precyzję wykonania etc to siłą rzeczy psuć się musi, bo jest ku temu masa okazji (statystyka się kłania). Niezawodność to prostota a nie stare.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczucie humoru? Nie.

Czytanie cudzych postów? Nie.

Wrażliwość na sugestie? Nie.

Uczepienie się jak (pardon!) pijany płotu abstrakcyjnej historyjki o tym, co nam lata nad głowami i patrzy? Tak!

Tylko, broń Boże, nie bierzcie tego do siebie! Nie miałbym na kogo utyskiwać.

Wciąż niezrozumiany

P_.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, zdziwiłbyś się :D Sam połamałem już dwie w życiu, a DH nie uprawiałem nigdy.

Przyznaję, że nie jeżdżę i się nie znam, ale radzę Ci z dobrego serca, zacznij się odchudzać :P

 

Problem w tym, że nie masz żadnego dowodu, jakoby było to świadome i celowe działanie, a nie tylko zaniedbanie.

 

Drukarka?

 

Statystyka się kłania również z drugiej strony. Jeśli produkty psują się najczęściej tuż po (pojęcie względne, ale pewnie takie dane można by wyciągnąć) gwarancji to jest to statystycznie niemożliwe, aby to był przypadek.

 

To się nazywa niezgodność towaru z umową i podlega normalnej reklamacji.

Poza tym gdyby to bylo takie proste jak piszesz, to urządzenia byłyby produkowane w taki sposób, aby można je było tanio naprawiać, ale z jednoczesnym embargiem na części zamienne - wtedy to dopiero byłoby tanio.

Jeśli jest embargo na części. I do tego to też zmierza (zapędy UE do zabronienia handlu nieoryginalnymi częściami samochodowymi).

Tymczasem hipotezę o cięciu kosztów i zaniedbaniu potwierdza bardzo mocno fakt, że urządzenia są dziś niemal wyłącznie w całości wymieniane, co jest kompletnie wbrew interesowi producenta, bo w razie wymiany okres gwarancji liczony jest od nowa.

Nie opłaca jeśli producentowi zdarzy się wpadka i produkt popsuje się tuż przed końcem gwarancji, a nie tuż po. Kwestia proporcji, jeśli na 1000 sztuk 5-10-50 psuje się przed, a reszta po to co ma się nie opłacać?

 

Co do linku o drukarce: tu znów wchodzimy na grząski teren. Możesz się oburzać na blokowanie działania drukarki po wydrukowaniu 1500 stron, co faktycznie miłe nie jest. Ale jednocześnie w ten sposób producent wymusza pewne działania ze strony użytkownika związane z konserwacją tego sprzętu. Tak się składa, że na co dzień widzę, jak szalone pomysły i oczekiwania potrafią mieć klienci, i jestem absolutnie pewny, że zaraz znaleźliby się ludzie, którzy po 15000 stron zaczęliby narzekać, że jakość wydruków spada i w ogóle wszystko do d... A tak, masz jasno określony limit i wiesz, że przez ten okres masz pełną gwarancję idealnej jakości wydruków, którą możesz egzekwować. Warto spojrzeć na to z tej strony - a oprócz tego pamiętać, że dobrowolnie wybrałeś taki a nie inny sprzęt, a drukarek bez podobnych blokad są na rynku tysiące, więc wciąż masz wybór.

Grząski teren to to jest dlatego, bo zamiast pisać, że drukarka wydrukuje 1500 stron i ją blokować (bo przecież jakość, taaaa) można napisać, że gwarancja jakości wydruku obejmuje pierwsze 1500 stron, a potem już nie, ale NIE blokować drukarki (udając, że się popsuła, bo ile osób wie o takim limicie?) ... ciekawe czy ta jakość tak spadnie po tych 1500.

 

radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grząski teren to to jest dlatego, bo zamiast pisać, że drukarka wydrukuje 1500 stron i ją blokować (bo przecież jakość, taaaa) można napisać, że gwarancja jakości wydruku obejmuje pierwsze 1500 stron, a potem już nie, ale NIE blokować drukarki (udając, że się popsuła, bo ile osób wie o takim limicie?) ... ciekawe czy ta jakość tak spadnie po tych 1500.

Coś takiego mają zdaje się HP-ki. poza tym jak już pisano jest masa drukarek bez tego ogranicznika w "wkładach", te z nim są przeznaczone dla tych którzy muszą mieć najwyższą jakość wydruku niezależnie od kosztów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Drukarka?

Odpowiedziałem na to.

Statystyka się kłania również z drugiej strony. Jeśli produkty psują się najczęściej tuż po (pojęcie względne, ale pewnie takie dane można by wyciągnąć) gwarancji to jest to statystycznie niemożliwe, aby to był przypadek.

Ale wciąż nie masz dowodu na to, że jest to celowe niszczenie produktu, a nie po prostu zaniedbanie. W ten sposób, używając pojęcia planowanej trwałości, możesz też oskarżyć projektanta mostu o to, że zaprojektował go pod udźwig 100 ton, a ten bezczelnie pękł pod naciskiem 300 ton.

Jeśli jest embargo na części. I do tego to też zmierza (zapędy UE do zabronienia handlu nieoryginalnymi częściami samochodowymi).

Wprost przeciwnie - nie tak dawno wprowadzono zakaz anulowania gwarancji, jeżeli w samochodzie zainstalowano nieoryginalne części, a nie miały one bezpośedniego związku z awarią.

Podobne prawo wprowadzono w związku z flashowaniem i rootowaniem komórek: http://matija.suklje.name/rooting-and-flashing-your-device-does-not-void-the-warranty-in-eu

 

Nie opłaca jeśli producentowi zdarzy się wpadka i produkt popsuje się tuż przed końcem gwarancji, a nie tuż po. Kwestia proporcji, jeśli na 1000 sztuk 5-10-50 psuje się przed, a reszta po to co ma się nie opłacać?

opłacałoby się jeszcze bardziej, gdyby w okresie gwarancji sprzęt naprawiano, a tak dzieje się skrajnie rzadko.

Grząski teren to to jest dlatego, bo zamiast pisać, że drukarka wydrukuje 1500 stron i ją blokować (bo przecież jakość, taaaa) można napisać, że gwarancja jakości wydruku obejmuje pierwsze 1500 stron, a potem już nie, ale NIE blokować drukarki (udając, że się popsuła, bo ile osób wie o takim limicie?) ...

Widać, że nie miałeś nigdy kontaktu z obsługą klienta :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...