Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Zadziwiająco różnorodne płetwale

Rekomendowane odpowiedzi

Największe zwierzęta, jakie kiedykolwiek żyły na Ziemi, płetwale błękitne, zostały niemal całkowicie wytrzebione przez człowieka. Przeprowadzone właśnie badania wykazały zadziwiająco dużą różnorodność genetyczną tych zwierząt, co pozwala mieć nadzieję, że gatunek przetrwa.

Płetwale błękitne to giganty. Długość ich ciała może przekraczać 30 metrów, a waga sięgac 180 ton. Zanim ludzie zaczęli w XIX wieku masowe na te zwierzęta w samych tylko okolicach Antarktyki żyło ich nawet ponad 300 000. W 1966 całkowicie zakazano polowań, a gdy ostatni waleń został nielegalnie zabity przez radzieckich wielorybników w 1972 roku na Ziemi pozostało mniej niż 400 tych zwierząt. Obecnie populacja się odradza i liczy 2200 osobników.

W latach 1990-2009 naukowcy wykonali biopsje u 218 zwierząt. Badania materiału genetycznego właśnie zakończono i ze zdumieniem odkryto, że jak na tak olbrzymie przetrzebienie gatunku płetwale błękitne charakteryzuje bardzo wysoka różnorodność genetyczna.

Główna autorka badań, Angela Sremba z Oregon State University przypuszcza, że do zachowania bioróżnorodności przyczyniła się długowieczność waleni. Przypuszcza się, że mogą one żyć 70-100 lat. Okres intensywnych polowań trwał stosunkowo krótko, dzięki czemu te nieliczne zwierzęta, które go przeżyły, były zróżnicowane genetycznie.

Zgubą antarktycznego płetwala błękitnego były jego olbrzymie rozmiary. Był najbardziej pożądanym łupem wielorybników. Mimo, że był tak intensywnie eksploatowany, bardzo mało o nim wiemy. Udokumentowaliśmy podróż jednej z samic, która w ciągu czterech lat przemieściła się z jednego końca Antarktydy na drugi, przebywając co ponad 6650 kilometrów w ciągu czterech lat. To pierwsza od czasu zakończenia polowań dokumentacja podróży konkretnego osobnika - mówi Sremba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Płetwale błękitne to największe zwierzęta na Ziemi, ale jednocześnie jedne z najtrudniejszych do zauważenia. Są też niezwykle rzadkie. Szacuje się, że okres polowań na wieloryby przetrwało mniej niż 0,15% populacji płetwali błękitnych. Tym bardziej cieszy fakt, że prawdopodobnie na Oceanie Indyjskim żyje duża nieznana dotychczas grupa karłowatych płetwali błękitnych.
      Płetwale błękitne dzielą się na trzy podgatunki. Dwa z nich osiągają długość 28–30 metrów. Natomiast płetwal błękitny karłowaty dorasta do 24 metrów długości. Naukowcy z australijskiego Uniwersytetu Nowej Południowej Walii (UNSW) najprawdopodobniej zidentyfikowali nieznaną dotychczas populację. A dokonali tego dzięki... systemowi do wykrywania prób jądrowych.
      Organizacja CTBTO (Comprehensive Nuclear-Test-Ban Treaty Organization), która dba o przestrzeganie międzynarodowego zakazu prób z bronią jądrową, używa od 2002 roku sieci zaawandowanych hydrofonów, które mają wykrywać dźwięki potencjalnych prób jądrowych. Nagrania z hydrofonów, które wyłapują wiele innych dźwięków, są dostępne dla naukowców i wykorzystywane w badaniach środowiska morskiego.
      Naukowcy z UNSW, którzy analizowali takie nagrania, zauważyli silny nietypowy sygnał pochodzący od wieloryba. Gdy bliżej mu się przyjrzeli okazało się, że sygnał ten to odgłos grupy płetwali błękitnych karłowatych, ale nie należy on do żaden z grup, które wcześniej zaobserwowano na tym obszarze. Na samym środku Oceanu Indyjskiego znaleźliśmy nieznaną dotychczas populację płetwali błękitnych karłowatych. Nie wiemy, ile zwierząt jest w tej grupie, ale musi ich być bardzo dużo, biorąc pod uwagę liczbę zarejestrowanych odgłosów, mówi profesor Tracey Rogers.
      Płetwale błękitne na półkuli południowej jest bardzo trudno badań. Żyją one z daleka od wybrzeży i nie wyskakują na powierzchnię, nie robią takich spektakularnych pokazów jak humbaki. Bez tych nagrań nie mielibyśmy pojęcia o tej populacji, dodaje profesor Rogers.
      Bioakustyk, doktor Emmanuelle Leroy, która pierwsza zauważyła sygnał od płetwali, mówi, że najpierw spostrzegła horyzontalne linie na spektrogramie. Linie te na konkretnych częstotliwościach pokazują, że mamy do czynienia z silnym sygnałem, dużą emisją energii, stwierdza. Uczona, chcąc sprawdzić, czy to nie jakiś przypadkowy sygnał, przejrzała wraz z zespołem całość danych zebranych przez CTBTO w ciągu 18 lat. Okazało się, że sygnał się powtarza.
      Każdego roku rejestrowane były tysiące takich sygnałów. Tworzą one główny element krajobrazu dźwiękowego oceanu. Nie mogły pochodzić od pary waleni, musiały pochodzić od całej populacji, cieszy się uczona.
      Specjaliści oceniają, że odgłosy wydawane przez płetwale błękitne mogą rozchodzić się w wodzie na odległość 200–500 kilometrów. Mają one odmienną strukturę niż śpiew innych waleni. Humbaki są jak wykonawcy jazzu. Cały czas zmieniają swój śpiew. Płetwale błękitne to tradycjonaliści. Wydają proste ustrukturyzowane dźwięki, wyjaśnia profesor Rogers. Jednak mimo tej prostoty, dźwięki różnią się miedzy sobą. Różne populacje płetwali błękitnych karłowatych zamieszkujących Ocean Indyjski wydają różne odgłosy.
      Wciąż nie wiemy, czy rodzą się z takimi różnicami czy się ich uczą, mówi Rogers. To fascynujące, że na Oceanie Indyjskim mamy populacje, które cały czas wchodzą w kontakt pomiędzy sobą, a wciąż zachowują różnice w wydawanych odgłosach. Ich śpiew jest jak odcisk palca, który pozwala nam śledzić te populacje, gdy przemierzają tysiące kilometrów, dodaje uczona.
      Nowa populacja zyskała nazwę „Chagos” od archipelagu, w pobliżu którego po raz pierwszy zarejestrowano jej odgłosy. Analiza danych wykazała, że przemieszcza się ona od wybrzeży Sri Lanki po północne wybrzeża Australii Zachodniej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niskie zróżnicowanie genetyczne rysia iberyjskiego (Lynx pardinus), najbardziej zagrożonego wyginięciem europejskiego drapieżnika, może nie zmniejszać szans gatunku na przeżycie. Genetycy z Wielkiej Brytanii, Danii i Hiszpanii badali DNA wyekstrahowane ze skamieniałości rysi iberyjskich i stwierdzili, że w ciągu ostatnich 50 tys. lat gatunek stale wykazywał niewielkie zróżnicowanie genetyczne, czyli w jego przypadku małe, utrzymujące się przez dłuższy czas populacje są normą (Molecular Ecology).
      Wcześniej ekolodzy obawiali się, że małe zróżnicowanie genetyczne położy kres rysiom iberyjskim w wyniku chowu wsobnego i obniżonej zdolności przystosowywania się do zmian środowiskowych. Co ciekawe, podobny spadek różnorodności genetycznej widywany u innych kotowatych, np. gepardów czy lwów z Ngorongoro, można wyjaśnić tzw. efektem wąskiego gardła. U podłoża efektu wąskiego gardła leży kataklizm/katastrofa; często w tym kontekście wspomina się np. o skutkach działalności człowieka. W przypadku rysiów iberyjskich liczebność populacji można do pewnego stopnia wytłumaczyć czymś innym niż poczynania człowieka czy zmiany klimatu. W końcu była ona niska od zawsze, a kiedyś człowiek nie mógł przykładać do tego ręki. W przeszłości występowało po prostu więcej niezbyt dużych populacji.
      Naukowcy z 3 wymienionych na wstępie krajów wyekstrahowali DNA z kości i zębów rysia iberyjskiego (wiek skamieniałości pozwalał na ocenę stanu populacji tego zwierzęcia na przestrzeni ok. 50 tys. lat). Analiza zazwyczaj bardzo zmiennego mitochondrialnego DNA pokazała, że różnorodność genetyczna L. pardinus zawsze była niewielka.
      Początkowo wyniki wydawały się bardzo zaskakujące [potem wszystko ułożyło się w spójną całość]. Niewielka różnorodność genetyczna wśród żyjących przedstawicieli gatunku to nic niezwykłego, ale kiedy ludzie przyglądali się DNA skamieniałości – zwłaszcza starszych niż 10 tys. lat – zazwyczaj różnorodność była o wiele wyższa – tłumaczy szef zespołu naukowców Ricardo Rodríguez from the Instituto de Salud Carlos III w Madrycie.
      Dzięki współpracy ze specjalistami z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL) udało się znaleźć wytłumaczenie zaobserwowanego wzorca. Tak małe zróżnicowanie genetyczne w tak długim okresie wskazuje, że wielkość populacji była umiarkowana. Skoro małe populacje mogły tak długo istnieć z małą różnorodnością genetyczną, powinno nam to coś powiedzieć o przeżywalności podobnych zagrożonych wyginięciem gatunków we współczesnych czasach – wyjaśnia prof. Mark Thomas z UCL.
      Ryś iberyjski, zwany też rysiem lamparcim lub pardelem, jest uznawany przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody za krytycznie zagrożony gatunek. Kiedyś zamieszkiwał cały Półwysep Iberyjski, jednak i tutaj zadziałał w końcu efekt wąskiego gardła i obecnie w południowej Hiszpanii żyją 2 izolowane populacje, które obejmują łącznie nie więcej niż 279 osobników. Zmniejszenie pogłowia tych rysi stanowi konsekwencję zniszczenia habitatów, ograniczenia liczebności głównej ofiary – królika europejskiego, a także nadmiernych polowań.
      Co najważniejsze, wyniki pokazują, że niska różnorodność genetyczna rysia iberyjskiego nie jest wskaźnikiem kryzysu populacyjnego – podsumowuje dr Love Dalén ze Szwedzkiego Muzeum Historii Naturalnej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przy jednym kłapnięciu paszczą płetwal błękitny (Balaenoptera musculus) połyka porcję kryla, która zapewnia mu do 480 tys. kilokalorii. Zespół Boba Shadwicka z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej wykazał też, że polowanie dostarcza waleniowi 90-krotnie więcej energii od jej ilości, jaka zostaje spalona podczas nurkowania.
      Płetwale nurkują maksymalnie na kwadrans, chociaż Kanadyjczycy tłumaczą, że w zasadzie mogłyby pozostawać pod wodą dłużej, ponieważ zabierają ze sobą we krwi i mięśniach spory zapas tlenu. Dotąd dywagowano, że nie mogą sobie pozwolić na luksus ponad 15-minutowego nurkowania, gdyż zużywają za dużo energii. Jak się jednak okazało, to nieprawda. Sądzono, że olbrzymie opory, z jakimi ma do czynienia zwierzę podczas polowania oraz przyspieszanie tak olbrzymiego ciała musi odbywać się sporym kosztem - stwierdził Shadwick. Były to jednak spekulacje, gdyż dotychczas nikt nie potrafił przeprowadzić odpowiednich pomiarów. Uczony skontaktował się ze specjalistami, którym udało się przymocować hydrofony, czujniki ciśnienia oraz przyspieszeniomierze do ciała zwierzęcia.
      Dzięki temu Shadwick dowiedział się, że płetwal potrafi na raz wchłonąć ilość krylu, która zapewnia mu 90-krotnie więcej energii niż zużywa na pojedyncze zanurzenie się. Takie zanurzenie trwa od 3,1 do 15,2 minuty i podczas niego zwierzę jest w stanie pożywiać się sześciokrotnie.
      Dokonanie obliczeń wymagało od uczonych detektywistycznej pracy. Na podstawie dźwięku wydawanego przez wodę obliczono prędkość walenia pod wodą. Następnie skorzystano z obserwacji, z których wynikało, że otwarta paszcza walenia nadyma się jak spadochron. Poproszono więc eksperta od aerodynamiki spadochronów o pomoc w utworzeniu matematycznego modelu obliczania sił działających na paszczę zwierzęcia. To pozwoliło obliczyć, że pomiędzy jej otwarciami zwierzę zużywa 3226 kilodżuli energii.
      Następnie uczeni sprawdzili w literaturze fachowej dane na temat morfologii paszczy waleni, dokonali specjalistycznych pomiarów szczęk tych zwierząt przechowywanych w muzeach oraz sprawdzili gęstość występowania krylu. Okazało się, że zwierzę może za jednym zamachem pochłaniać kryl o łącznej wartości energetycznej od 34 776 kJ do nawet 1 912 680 kJ. Biorąc pod uwagę zużycie energii potrzebne na wynurzanie się i zanurzanie obliczono, że pojedyncze zanurzenie zapewnia zwierzęciu 90-krotny zysk energetyczny.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy zauważyli pierwsze oznaki powrotu największych zwierząt na świecie na szlaki, którymi przemieszczały się zanim zaczęto masowo je zabijać. Po raz pierwszy od 1965 roku, kiedy to zakazano połowów komercyjnych, płetwale błękitne przemieściły się pomiędzy Kolumbią Brytyjską a Zatoką Alaska. W piśmie Marine Mammal Science naukowcy z Cascadia Research Collective, NOAA i kanadyjskiego Departamentu Rybołówstwa i Oceanów opisali 15 przypadków zauważenia płetwali w pobliżu Kolumbii Brytyjskiej i Alaski. Cztery z tych zwierząt widziano wcześniej niedaleko wybrzeży Kalifornii. Obserwacje sugerują, że płetwale powróciły na tradycyjne szlaki migracji.
      Odkrycia dokonano porównując zdjęcia płetwali wykonane od 1997 roku w północnej części Pacyfiku z niemal 2000 fotografii tych zwierząt u zachodnich wybrzeży USA.
      Płetwale błękitne zostały niemal całkowicie wytępione w XIX wieku. Po okresie polowań ich populacja na północy Oceanu Spokojnego nigdy się nie odrodziła. Lepsza sytuacja była na południu. Obecnie na Ziemi żyje od 5 do 12 tysięcy płetwali. Są uznawane za gatunek zagrożony.
      Naukowcy nie wiedzą, co skłoniło zwierzęta do powrotu na dawne szlaki migracji. Być może zmieniający się klimat spowodował, że kryl, ich główne źródło pożywienia, przesunął się bardziej na północ.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przeprowadzone badania wskazują, że pula genów żyjących obecnie ludzi pochodzi od stosunkowo niedużej liczby mężczyzn i bardzo licznych kobiet. Wniosek? Ludzie najprawdopodobniej byli przez długi okres poligamistami.
      Autorami odkrycia są naukowcy z Uniwersytetu Arizona. Badali oni strukturę chromosomu X - jednego z dwóch chromosomów płci, występującego zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn (drugi z chromosomów płci, występujący wyłącznie u mężczyzn, jest określany jako Y). W komórkach ciała kobiety występuje on w dwóch unikalnych dla danej osobniczki kopiach, zaś u mężczyzny występuje jeden, również charakterystyczny, chromosom X, a także jeden chromosom Y.
      Ponieważ podczas rozrodu potomstwo otrzymuje po jednym chromosomie z każdej pary, oznacza to, że matka przekazuje jeden ze swoich chromosomów X każdemu dziecku, lecz chromosom X ojca odziedziczą wyłącznie córki, a więc mniej więcej co drugie dziecko. Wynika z tego, że kobiety mają dwukrotnie większy wpływ na różnorodność genetyczną ludzkości w zakresie chromosomu X, niż mężczyźni, a im więcej kobiet w danej populacji doczeka się potomstwo, tym zmienność jest większa. Wpływ przedstawicieli obu płci na różnorodność pozostałych chromosomów jest równy, gdyż oboje przekazują potomstwu po jednym z chromosomów należącym do każdej pozostałej pary.
      Opierając się na powyższych założeniach badacze obliczyli teoretyczny stopień zmienności genetycznej przy założeniu pełnej monogamii wśród ludzi. Następnie pobrano próbki DNA do badań genetycznych od przedstawicieli sześciu grup etnicznych: Molinezyjczyków, Basków, jednej z populacji chińskich, a także trzech plemion afrykańskich: Mandenka, Biaka oraz San. Okazało się, że w rzeczywistości w zakresie chromosomu X różni nas znacznie więcej, niż wynikałoby z teoretycznych założeń. Wyjaśnienie tego zjawiska mogło być tylko jedno: poligynia, czyli posiadanie przez jednego mężczyznę wielu partnerek seksualnych. Jak tłumaczy Michael Hammer, jeden z naukowców prowadzących badanie, ludzie są uważani za średnio poligynicznych, pochodzą zaś od [wysoce] poligynicznych naczelnych.
      Co ciekawe, obowiązująca obecnie w większości świata monogamia nie wywarła jeszcze widocznego wpływu na nasz genom. Michael Hammer tłumaczy to następująco: nie wiem, od jak dawna towarzyszy nam monogamia. Wygląda na to, że niezbyt długo z punktu widzenia ewolucji.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...