Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Palenie marihuany na 3 godziny przed prowadzeniem samochodu 1,92 razy zwiększa ryzyko wypadku, zwłaszcza ze skutkiem śmiertelnym.

Zespół profesora Marka Asbridge'a z Dalhousie University przeprowadził metaanalizę 9 badań obserwacyjnych, w przypadku których łączna liczebność prób poszkodowanych w wypadkach osób wynosiła 49.411. Naukowcy wyliczyli prawdopodobieństwo wypadku, gdy palenie marihuany potwierdziły badania toksykologiczne pełnej krwi (występował w niej psychoaktywny metabolit THC - 11-OH-THC) albo sam kierowca wspominał, że palił 3 godziny przez wypadkiem lub później, a jednocześnie wykluczono picie alkoholu i zażywanie narkotyków innych niż marihuana.

Nie wiadomo, jaki dokładnie poziom THC (tetrahydrokannabinolu) upośledza umiejętności psychomotoryczne potrzebne do prowadzenia pojazdów mechanicznych, ponieważ w większości studiów (6) poprzestawano na wykryciu THC we krwi, a tylko w 3 ustalano stężenie głównej substancji psychoaktywnej konopi. Mimo że nie sprawdzaliśmy wpływu dawki na ryzyko i powagę wypadku, badanie kierowców, którzy zginęli, ujawniło większe ilości THC we krwi. Choć stopień upośledzenia zdolności prowadzenia samochodu może nie być tak duży jak przy upojeniu alkoholowym, to jednak się pojawia i wymaga reakcji służb zdrowia publicznego [oraz ustawodawców] - napisano w raporcie opublikowanym na łamach British Medical Journal.

Wiele z badań oceniających wpływ konopi na zdolność kierowania samochodem prowadzi się w laboratorium, dlatego choć mają one wysoką trafność wewnętrzną (na zmienną zależną wpływa tylko zmienna niezależna), nie wiadomo, jak wyniki uzyskane na symulatorze mają się do stylu prowadzenia prawdziwego auta. Ich uczestnikami dość często są palacze marihuany z długim stażem, którzy wykonują zadania nie odzwierciedlające złożoności jazdy w naturalnych warunkach. Z tego powodu naukowcy skoncentrowali się na studiach obserwacyjnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badania wpływu marihuany na nasze zdolności psychomotoryczne już dawno przeprowadzono i zdaje się że nie mają większego wpływu, jeśli już to znacznie mniejszy mają wpływ od alkoholu (a może porówynawalny z papierosami, kawą, etc. )

Z badań "naukowcy" mogli wysnuć złe wnioski, przykładowe bardziej prawdopodobne rozwiązanie:

- Palaczami marihuany są najczęściej młodzi, niedoświadczeni ale i zbyt pewni siebie kierowcy

- "Wypadek po marihuanie" ma miejsce w trudnych warunkach, marihuana często jest palona wieczorem na lub przed imprezą, a po imprezie zawsze jest zwiększone ryzyko wypadku

Naukowcy powinni być bezstronni, a nie zdziwiłbym się gdyby takie badania były sponsorowane przez przeciwników marihuany. Są prostsze i bardziej obiektywne sposoby zbadanie wpływu narkotyku na organizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

należy wziąć również pod uwagę inne trochę sprzeczne badania http://moto.gadu-gad...liczbe-wypadkow

Przepraszam za niepotrzebny post nie zaoważyłem odnośnika na końcu tekstu (bądż go wczoraj nie bylo ;) )

One nie są sprzeczne. Może artykuł jest nieprecyzyjny (przeczytałem go). Marihuana ma pewne działanie przeciwdepresyjne, rozluźniające i osoba, która pali regularnie - może być bardziej opanowana na jezdni. I skojarz fakt, że jeśli ktoś pali regularnie to nie znaczy, że ZAWSZE przed siadnięciem za kółko pali jointa!

Badania wpływu marihuany na nasze zdolności psychomotoryczne już dawno przeprowadzono i zdaje się że nie mają większego wpływu

Jeśli nie mają większego wpływu to po co jarać? Ja piję kawę nałogowo i wiem, że czasem pogarsza moją zdolność koncentracji/analizy - za to poprawia nastrój. Ale sam przyznasz, że każdy zmieniony nastrój - zaburza zdolność do koncentracji jaką jesteś w stanie uzyskać bez tegoż nastroju.

 

Obaj mnie wnerwiliście, bo jakiś czas temu przeczytałem newsa na tvn24.pl, w którym jest o wypadku - facet, który wyjarał doprowadził do wypadku, swoim terenowym autem zmiażdżył jadącego do pracy w przeciwnym kierunku mężczyznę. Mężczyzna, który zginął był mężem i ojcem. Niestety nie znalazłem notki (a przekopałem 176 wiadomości: http://www.tvn24.pl/szukaj.html?wideo=0&q=marihuana ) Nie znalazłem źródła, ale możecie mi wierzyć.

 

Jeśli byłbym sędziom to nieważne dla mnie czy facet zasnął na kółkiem, w jego organiźmie wykryto marihuanę i jest to czynnik przez właśnie który zginął mąż, tata. Usprawiedliwienie/przelicznik na to jakby to był alkohol/że mniej promili niż 0,2 byłby niewystarczający. Jeśli byłbym sędziom w tamtej sprawie - maksymalny wyrok, renta dla rodziny. Takie "wypadki" są niewybaczalne.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słuchanie radia podczas jazdy, czy rozmawianie przez komórkę też i co z tego?

 

Normalny człowiek nie jeździ samochowem po wypaleniu trawki - tylko totalny

idiota i niedorozwój siada za kółko po wypiciu alkoholu czy zapaleniu trawki!

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jeśli nie mają większego wpływu to po co jarać? Ja piję kawę nałogowo i wiem, że czasem pogarsza moją zdolność koncentracji/analizy - za to poprawia nastrój. Ale sam przyznasz, że każdy zmieniony nastrój - zaburza zdolność do koncentracji jaką jesteś w stanie uzyskać bez tegoż nastroju.

A po co się pali papierosy ?

Pali się po to aby się zrelaksować, a to nie ma większego związku z "psychomotoryką" jeśli wiesz w ogóle co to znaczy. W ten sposób myśląc to można odwrócić: zestresowany kierowca też częściej powoduje wypadek. Uzależnienie od kofeiny nie pozwala nam rano trzeźwo myśleć bez kawki - też powinno się ZAKAZAĆ i dać 5 lat za posiadanie łyżeczki kawy. To samo z papierosami, gdyby zrobić badania, to rzucający palenie - powodują minimum 10x częsciej wypadki. W przypadku trawki - mam teorię że wzrost liczby wypadków (tylko 1,92) ma związek głównie z niskim wiekiem i brakiem wyobraźni (pokrywa się statystyka wzrostu wypadków i wieku zażywających marihuany), jednoznaczne wnioski z badań są błędne.

 

Obaj mnie wnerwiliście, bo jakiś czas temu przeczytałem newsa na tvn24.pl, w którym jest o wypadku - facet, który wyjarał doprowadził do wypadku, swoim terenowym autem zmiażdżył jadącego do pracy w przeciwnym kierunku mężczyznę. Mężczyzna, który zginął był mężem i ojcem. Niestety nie znalazłem notki (a przekopałem 176 wiadomości: http://www.tvn24.pl/...o=0&q=marihuana ) Nie znalazłem źródła, ale możecie mi wierzyć.

Jeśli byłbym sędziom to nieważne dla mnie czy facet zasnął na kółkiem, w jego organiźmie wykryto marihuanę i jest to czynnik przez właśnie który zginął mąż, tata. Usprawiedliwienie/przelicznik na to jakby to był alkohol/że mniej promili niż 0,2 byłby niewystarczający. Jeśli byłbym sędziom w tamtej sprawie - maksymalny wyrok, renta dla rodziny. Takie "wypadki" są niewybaczalne.

Na to prawo już jest, przed jazdą nie można przyjmować żadnych związków psychoaktywnych (nie ma chyba mowy o wpływie na motorykę), tak więc nie można przyjmować żadnych środków nasennych, większości antydepresantów, psychotropów, narkotyków i wg. prawa nie powinno mieć to żadnej różnicy czy ktoś pił alkohol, palił maryśkę, czy brał tabletki na uspokojenie - kara powinna być taka sama. Niestety praktycznie nie słyszałem o karach za złe stosowanie leków, mimo że jest to coraz częstsze.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fuzja! Nie wojujemy, lubię Cie :)

A po co się pali papierosy ?

Pali się po to aby się zrelaksować, a to nie ma większego związku z "psychomotoryką" jeśli wiesz w ogóle co to znaczy.

Mój kolega, lata temu w liceum palił dwa papierosy jednocześnie, puls 200. Ja czasem piję 3 kawy w ciągu 2h, a niegdyś, jak miałem mniejszą tolerancję wypicie jednej mocnej mogło powodować: szczękościsk, niepokój, drżenie niektórych mięśni (specyficznie: palec serdeczny lewej ręki).

Czyli wpływ jest, ale nie większy.

 

Tak, wiem co to psychomotoryka, nigdy wcześniej nie wiedziałem o tym słowie, ale trudno nie odgadnąć ocb.

W ten sposób myśląc to można odwrócić: zestresowany kierowca też częściej powoduje wypadek. Uzależnienie od kofeiny nie pozwala nam rano trzeźwo myśleć bez kawki - też powinno się ZAKAZAĆ i dać 5 lat za posiadanie łyżeczki kawy. To samo z papierosami, gdyby zrobić badania, to rzucający palenie - powodują minimum 10x częsciej wypadki. W przypadku trawki - mam teorię że wzrost liczby wypadków (tylko 1,92) ma związek głównie z niskim wiekiem i brakiem wyobraźni (pokrywa się statystyka wzrostu wypadków i wieku zażywających marihuany), jednoznaczne wnioski z badań są błędne.

Generalnie to biję pianę tylko do zażywania substancji i ich wpływu na wypadkowość. Zaniepokoiłem się, że mogę mieć do czynienia ze zwolennikiem trawy + auto. Ale cieszy mnie, że tak nie jest :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/51-alkohol-i-nauka/275-picie-alkoholu-a-prowadzenie-pojazdow.html

 

Dla leniwców ;) "W porównaniu z kierowcami, którzy nie pili alkoholu, ryzyko śmiertelnego wypadku (w którym bierze udział tylko jeden samochód) u kierowców z poziomem alkoholu 0,02%-0,04% jest wyższe 1,4 razy; przy poziomie 0,05%-0,09% - 11,1 razy; przy poziomie 0,10%-0,14% - 48 razy; wreszcie przy poziomie alkoholu powyżej 0,15% szacowane ryzyko jest wyższe 380 razy [8]."

 

PS: oczywiście nikogo nie namawiam do jazdy po trawie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Święty nie byłem więc z doświadczenia. Marihuana się nudzi - to tak z perspektywy kilkunastu lat, kiedy mnie to jarało ;). KAWY nie piję jakieś 6-7 lat i jak kiedyś po ciężkim spotkaniu w pracy wypiłem kawę to naprawdę bałem się wsiąść do samochodu (w głowie się kręciło, rzeczywistość rozmywała) - aha swego czasu piłem 5 siekier (4 łyżeczki) dziennie i nie robiło to na mnie wrażenia. Nidy w życiu po gandzi tak się nie czułem, naprawdę po 2 piwach byłoby bezpieczniej. Jednak to taka skromna obserwacja. PAŃSTWO, PAŃSTWA POZWALAJĄ NA TO Z CZEGO JEST AKCYZA  I PODATKI, świadomie uzależnili społeczeństwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ryzyko przedwczesnego porodu u kobiet, które palą w ciąży, jest dwukrotnie wyższe niż dotychczas sądzono - donoszą badacze z Uniwersytetu w Cambridge. Z ich najnowszych badań wynika, że kobieta paląca w ciąży jest narażona na 2,6 razy większe ryzyko urodzenia wcześniaka, niż kobieta niepaląca. Ponadto, jak dowiadujemy się z badań opublikowanych na łamach International Journal of Epidemiology, palenie oznacza, że dziecko narażone jest na 4-krotnie większe ryzyko, iż będzie zbyt małe, jak na wiek ciąży, a to z kolei grozi licznymi komplikacjami, w tym problemami z oddychaniem i większą podatnością na infekcje.
      Kobiety w ciąży nie powinny w ogóle palić papierosów, powinny też ograniczyć spożycie kofeiny. Palenie tytoniu wiąże się bowiem ze zwiększonym ryzykiem ograniczenia wzrostu płodu, niską wagą urodzeniową i przedwczesnym urodzeniem. Badania wskazują też na związek tytoniu ze stanem przedrzucawkowym. Natomiast wysokie spożycie kofeiny jest powiązane z niższa wagą urodzeniową i, być może, z ograniczeniem wzrostu w okresie płodowym. Kofeiny jest jednak trudniej uniknąć niż tytoniu, gdyż znajduje się ona nie tylko w kawie, ale również w herbacie, czekoladzie, napojach czy niektórych lekach.
      Dotychczas badania nad wpływem tytoniu i kofeiny na rozwój płodu opierały się głównie na informacjach o spożyciu tych substancji uzyskiwanych od samych kobiet. Tego typu prace obarczone są jednak ryzykiem sporego błędu.
      Naukowcy z University of Cambridge i Rosie Hospital zaangażowali do swoich badań ponad 4200 kobiet, które w latach 2008–2012 odwiedzały szpital w ramach programu badawczego Pregnancy Outcome Prediction. Czterokrotnie w czasie ciąży pobrano im próbki krwi do analizy.
      Do analizy wpływu palenia na ciążę wytypowano 914 kobiet. Naukowcy badali u nich poziom kotyniny, metabolitu nikotyny. Okazało się, że tylko 2/3 kobiet, u których wykryto kotyninę, przyznawało się do palenia papierosów. To oznacza, że badania z krwi są bardziej wiarygodne, niż badania oparte na wywiadach. Na podstawie analiz stwierdzono, że 78,6% ciężarnych nie było wystawionych na działanie dymu tytoniowego, 11,7% było wystawionych w pewnym stopniu, a 9,7% podlegało stałej ekspozycji na dym.
      W porównaniu z kobietami, które w ogóle nie paliły i nie były wystawione na dym tytoniowy, panie mający ciągły kontakt z papierosami były narażone na 2,6 razy większe ryzyko przedwczesnego porodu. Dotychczasowe badania, opierające się na metaanalizach, mówiły, że ryzyko takie jest o 1,24 razy większe.
      Dzieci palaczek były średnio o 387 gramów lżejsze niż dzieci kobiet niepalących. To aż 10% mniej niż średnia waga urodzeniowa. To zaś zwiększało ryzyko niskiej wagi urodzeniowej (poniżej 2500 gramów) i związanych z tym problemami rozwojowymi, jak np. gorszy stan zdrowia w przyszłości.
      Od dawna wiadomo, że palenie w ciąży jest szkodliwe dla dziecka. Nasze badania pokazują, że jest bardziej szkodliwe, niż uważano. Narażono ono dziecko na potencjalnie poważne konsekwencje w postaci zbyt powolnego rozwoju płodowego i zbyt wczesnego urodzenia, mówi profesor Gordon Smith.
      Spożywanie kofeiny u ciężarnych oceniano zaś badając poziom jej głównego metabolitu, paraksantyny. Analizę prowadzono u 915 kobiet. Okazało się, że 12,8% badanych miało niski poziom tego metabolitu, u 74,0% występował poziom umiarkowany, a u 13,2% - wysoki poziom. Autorzy badań nie znaleźli dowodów na związek pomiędzy spożyciem kofeiny a niekorzystnym oddziaływaniem na dziecko.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Długotrwałe zażywanie marihuany jest powiązane ze zmianami epigenetycznymi, donoszą naukowcy z Northwestern University. To już kolejne badania pokazujące, że używanie tego narkotyku wpływa na zmiany w ludzkim genomie. W 2018 roku uczeni z Duke University wykazali, że składnik aktywny marihuany, THC, wywołuje zmiany genetyczne w spermie, wpływając na szlaki sygnałowe i zmieniając metylację DNA. Teraz okazuje się, że zmiany epigenetyczne widoczne są również w próbkach krwi.
      Już wcześniej zauważyliśmy w sposobie metylacji DNA związki pomiędzy użyciem marihuany, a procesem starzenia się. Chcieliśmy sprawdzić, czy marihuana wpływa na konkretne czynniki epigenetyczne i czy czynniki te są powiązane ze zdrowiem, mówi jeden z autorów najnowszych badań doktor Lifang Hou.
      Naukowcy analizowali próbki krwi pobrane w odstępie 5 lat od około 900 dorosłych. Uczestników badań wypytano zarówno o to, czy ostatnio używali marihuany oraz o ich historię używania tego narkotyku. Następnie stworzono profile metylacji ich DNA i poszukiwano zmian spowodowanych używaniem marihuany.
      Wiele z zauważonych w ten sposób zmian powiązano z procesem proliferacji komórek, szlakami sygnałowymi hormonów, infekcjami i zaburzeniami zdrowia psychicznego. Zaobserwowaliśmy związki pomiędzy długotrwałym używaniem marihuany, a wieloma znacznikami epigenetycznymi. Co interesujące, stale też obserwowaliśmy pewien marker powiązany z używaniem tytoniu, co może sugerować, że tytoń i marihuana w podobny sposób wpływają na zmiany epigenetyczne, mówi Hou.
      Badania nie wykazały przyczyn takich zmian, ani nie pokazały, czy zmiany te w jakiś sposób wpływają na zdrowie, mogą stanowić jednak użyteczny punkt wyjścia do przyszłych badań nad epigenetycznymi skutkami używania marihuany. Mamy tutaj świeży wgląd w związki pomiędzy używaniem marihuany, a czynnikami epigenetycznymi. Potrzebne są dodatkowe badania by stwierdzić, czy związki te występują u różnych populacji. Dalsze badania nad wpływem marihuany na czynniki zdrowotne powiązane z wiekiem mogą dostarczyć informacji na temat długoterminowych skutków używania marihuany, dodaje główny autor badań, doktor Drew Nannini.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ruszasz na urlop? Wiesz, jak przygotować samochód do podróży? Przed wyjazdem w daleką trasę powinieneś dobrze sprawdzić stan techniczny pojazdu, a także zabrać ze sobą odpowiednie akcesoria. Niech nic nie zaskoczy Cię podczas wyjazdu, a na pewno wrócisz wypoczęty!
      Jak przygotować samochód na wakacyjną podróż?
      Oczywiście każdy samochód powinien być regularnie sprawdzany, nie tylko przed wyjazdami na wakacje. Jednak jak wiemy w praktyce, bywa z tym różnie. Pamiętaj, że kiedy wybierasz się daleko od domu, koniecznie powinieneś przygotować auto do trasy. Zwłaszcza jeśli zabierasz ze sobą rodzinę. Zapewnienie bezpieczeństwa podróżującym bliskim to absolutny priorytet każdego kierowcy. Przygotowanie samochodu nie polega wyłącznie na sprawdzeniu jego stanu technicznego, ale także zabraniu odpowiednich akcesoriów lub narzędzi. Powinieneś także upewnić się, jaki zakres ubezpieczenia obejmuje Twoje auto i podróżujące z Tobą osoby.
      Sprawdź pobliski warsztat na trasie Twojej podróży:
      https://motointegrator.com/pl/pl/warsztaty
      Sprawdzenie stanu pojazdu i krótki serwis przed wyjazdem
      Podróże zazwyczaj planowane są z odpowiednim wyprzedzeniem. Upewnij się więc wcześniej w jakim stanie są najważniejsze podzespoły Twojego pojazdu. Sprawdź poziom zużycia klocków hamulcowych, a także stan bieżnika opon. Jeśli cokolwiek budzi Twoje wątpliwości, udaj się do mechanika. Ważne jest także sprawdzenie poziomu płynu chłodniczego i oleju. Jeśli poziom jest minimalny, konieczne będzie ich uzupełnienie. W bagażniku warto wozić także zapasową butelkę oleju i płynu chłodniczego. Nigdy nie wiadomo, co spotka Cię po drodze. Dzięki przygotowaniu zapasu będziesz mógł uzupełnić stan płynów, aby bezpiecznie dojechać do warsztatu samochodowego w razie wycieków. Przed wyjazdem warto także udać się na szybki przegląd do mechanika. Podda weryfikacji także stan zawieszania oraz stan pasków osprzętu, które również lubią niezapowiedziane odmówić posłuszeństwa. Przy okazji warto także odgrzybić i „nabić” klimatyzację. W końcu czeka Cię kilkugodzinna podróż, a lato bywa upalne.
      Co zabrać ze sobą w wakacyjną podróż?
      Przede wszystkim, sprawdź koło zapasowe. Powinieneś mieć także ze sobą pasujący klucz i lewarek, za pomocą którego możliwe będzie podniesienie auta. Wiele samochodów nie przewiduje już miejsca na koło zapasowe. Wtedy konieczne jest wożenie tak zwanego „zestawu naprawczego” składa się on z pianki wypełniającej ubytki w oponie oraz kompresora, z pomocą którego możliwe jest napompowanie koła. W bagażniku pojazdu koniecznie powinien znaleźć się także trójkąt ostrzegawczy oraz ważna gaśnica samochodowa. Obowiązkowym wyposażeniem, choć często lekceważonym, jest kamizelka odblaskowa, którą powinieneś założyć podczas nieoczekiwanych postojów. W bagażniku powinno się również znaleźć miejsce na apteczkę, mimo, że nie jest ona wymagana w świetle przepisów.
      W podróż zabierz także podstawową skrzynkę z narzędziami. Powinny się w niej znaleźć: taśma izolacyjna, opaski zaciskowe, zestaw wkrętaków i kluczy płasko oczkowych i zapasowe żarówki. Choć w nowoczesnych autach niewiele można naprawić samodzielnie, warto mieć takie podstawowe narzędzia. Z ich pomocą możesz naprawić np. bagażnik dachowy. Poza tym przygotuj akcesoria ułatwiające jazdę. Powinien to być uchwyt do telefonu, a także ładowarka samochodowa. Jeśli nie korzystasz z map Google, powinieneś zabrać ze sobą również nawigację GPS. Mogą przydać się również okulary przeciwsłoneczne z polaryzacją, jeśli masz spędzić za kółkiem wiele godzin.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zalegalizowanie rekreacyjnej marihuany może mieć wpływ na używanie innych substancji oraz zażywanie innych substancji w połączeniu z marihuaną. Dlatego też naukowcy z University of Washington postanowili sprawdzić, czy i jak legalizacja marihuany w stanie Waszyngton wpłynęła na używanie alkoholu, nikotyny i środków przeciwbólowych wśród młodych dorosłych oraz czy i jakie zmiany zaszły w trendach używania tych substancji wraz z marihuaną.
      Wielu przeciwników legalizacji niemedycznej marihuany wskazywało, że może być ona substancją przecierającą drogę do używania innych szkodliwych substancji. Argumentowali, że po zalegalizowaniu marihuany młodzi ludzie, którzy nie sięgnęliby po nią, gdyby nie była legalna, zaczną też eksperymentować z innymi narkotykami.
      Rekreacyjne użycie marihuany zostało zalegalizowane w stanie Waszyngton w 2012 roku. Naukowcy przeanalizowali dane pochodzące badań sondażowych z lat 2014–2019. Badaniami tymi objęto łącznie 12 500 osób, które były podzielone na dwie grupy wiekowe: 18–20 lat i 21–25 lat. Co istotne, stan Waszyngton zalegalizował rekreacyjną marihuanę jedynie dla osób, które ukończyły 21. rok życia. To również granica wieku, która pozwala legalnie kupić alkohol.
      Z artykułu opublikowanego na łamach Journal of Adolscent Health wynika, że po zalegalizowaniu marihuany badane grupy spożywały mniej alkoholu i miało w nich miejsce mniej epizodów poważnego upijania się, niż w analogicznych grupach przed legalizacją marihuany. Zmniejszyło się też spożycie leków przeciwbólowych oraz produktów zawierających nikotynę, z wyjątkiem e-papierosów. Naukowcy byli zaskoczeni wzrostem użycia e-papierosów, ale doszli do wniosku, że nie miał on związku z legalizacją marihuany, ale w tym przypadku wystąpił efekt nowości i mody, gdyż e-papierosy zdobyły popularność w całym kraju. Trend wzrostowy nie był w ich przypadku spowodowany dostępnością do legalnej marihuany.
      Autorzy badań nie byli w stanie stwierdzić czy podobne zjawiska zaszły odnośnie używania marihuany równocześnie z innymi substancjami. Ta kwestia wymaga dalszych badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wiele twierdzeń o dobroczynnym wpływie medycznej marihuany nie znajduje potwierdzenia w badaniach, informuje doktor Jodi Gilman z Center for Addiction Medicine na Massachusetts General Hospital. Stał on na czele grupy badawczej, które zauważyła, że u osób zażywających medyczną marihuanę w celu walki z bólem, depresją i lękiem, pojawiają się zaburzenia związane z używaniem marihuany, a jednocześnie pacjenci ci nie odczuwają poprawy tam, gdzie marihuana miała im pomagać.
      Przeprowadziliśmy pierwsze randomizowane badania wśród pacjentów, którzy otrzymali kartę upoważniającą do zakupu medycznej marihuany. Stwierdziliśmy, że jej użycie może nieść ze sobą negatywne konsekwencje. Osoby próbujące zwalczać za jej pomocą ból, niepokój i lęk nie zauważyły żadnej poprawy, natomiast osoby cierpiące na bezsenność informowały o poprawie jakości snu, mówi Gilman. Badaczy najbardziej zmartwił fakt, że u osób cierpiących na niepokój i depresje rozwijały się zaburzenia związane z używaniem marihuany. Zaburzenia te to kolejność zwiększania dawek, by pokonać rozwijającą się tolerancję oraz zażywanie jej pomimo widocznych problemów fizjologicznych i psychologicznych związanych z użyciem tego środka.
      Medyczna marihuana jest dostępna w 36 stanach USA i w Dystrykcie Kolumbii. Jej użycie dopuszczono w przypadku olbrzymiej liczby schorzeń i dolegliwości. Do zakupu marihuany do celów medycznych uprawnieni są posiadacze specjalnych kart. Jednak obecny system wydawania takich kart powoduje, że są one przyznawane nie przez lekarza prowadzącego, a przez innych lekarzy, którzy mogą je wydawać na postawie pobieżnych badań, nie muszą proponować innych metod leczenia i sprawdzają, czy marihuana pomogła osobom, którym te karty wydali. Marihuana, traktowana jest tutaj jako środek medyczny, ale nie jest objęta regulacjami dotyczącymi innych leków.
      Badacze z Massachusetts General Hospital rozpoczęli swój eksperyment w 2017 roku. Wzięło w nim udział 269 dorosłych osób, które chciały otrzymać kartę zezwalającą na zakup medycznej marihuany. Część tych osób otrzymała karty natychmiast, a części powiedziano, że muszą poczekać 12 tygodni. Następnie przez 12 tygodni śledzono losy obu grup. Okazało się, że w grupie, która od razu otrzymała kartę, ryzyko wystąpienia zaburzeń związanych z użyciem marihuany było 2-rotnie większe niż w grupie oczekującej. Do 12. tygodnie takie zaburzenia wystąpiły u 10% grupy, która otrzymała kartę, a w przypadku osób, które otrzymały ją ze względu na odczuwany niepokój lub depresję, niekorzystne objawy zauważono u 20%.
      Wyniki naszych badań pokazują, że istnieje konieczność poprawienia systemu przyznawania kart, szczególnie tam, gdzie są one wydawane osobom cierpiącym na niepokój i depresję. To te osoby są bowiem narażone na zwiększone ryzyko działań niepożądanych marihuany, mówi Gilman. Pacjenci muszą otrzymywać lepszą informację. Obecnie sami decydują o wyborze produktu, dawkowaniu i często nikt nie sprawdza skutków takich działań, dodaje Gilman.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...