Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

GPS pomoże zaoszczędzić na ubezpieczeniu samochodu

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki umowie pomiędzy producentem nawigacji samochodowej firmą TomTom, a brokerem ubezpieczeniowym Motaquuote, powstał nowy produkt, który pozwala kierowcom zaoszczędzić na kosztach ubezpieczenia. Każdy kto wykupi ubezpieczenie Fair Pay Insurance musi do niego dokupić urządzenie TomTom Pro 3100, które nie tylko zawiera moduł nawigacji satelitarnej, ale również ostrzega kierowcę przed niebezpiecznymi manewrami. Urządzenie zwraca uwagę, gdy kierowca hamuje zbyt późno czy ścina zakręty. Dodatkowo do zestawu dołączane jest urządzenie śledzące Link, które monitoruje sposób jazdy. Kierowcy na wstępie płacą obniżone składki ubezpieczeniowe, jednak jeśli jeżdżą w sposób ryzykowny ubezpieczyciel zwiększa im opłaty. „Zerwaliśmy z generalizowaniem i mówimy klientom, że jeśli są dobrymi kierowcami, to my im awansem wierzymy. Od razu oferujemy im ulgi w ubezpieczeniu“ - mówi Nigel Lombard, dyrektor odpowiedzialny za Fair Pay Insurance. „To coś innego niż oferują inne podobne systemy, gdzie najpierw przez wiele miesięcy trzeba udowodnić, że jeździ się bezpiecznie“ - dodaje.

Dodatkową korzyścią z wykorzystywania TomTom Pro 3100 jest dostarczanie przez urządzenie aktualizowanych co dwie minuty informacji o ruchu na drogach. „Oferujemy unikatowe połączenie nawigacji satelitarnej, informacji nt. ruchu na drogach i danych telemetrycznych, dzięki czemu promujemy bardziej oszczędną i bezpieczną jazdę“ - stwierdził Thomas Schmidt z TomToma.

Informacje nt. zachowania kierowcy są przekazywane do firmy ubezpieczeniowej, w której ma wykupioną polisę. Kierowca może za pomocą internetu sprawdzać informacje. System też ostrzega, gdy rośnie ryzyko podniesienia składki ubezpieczeniowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ot i pojawił się sposób na przemycenie systemu do monitorowania kierowców...

Później będą mandaty na podstawie GPS urządzeń obowiązkowo montowanych w samochodach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I oczywiście to policja zleciła TomTomowi oraz ubezpieczycielowi zainstalowanie tych urządzeń, żeby w przyszłości żerować na kierowcach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikros No morze nie zleciła ale protestować nie będzie. To jak z przesyłaniem rent i emerytur na konto w banku. To jest ratowanie pkb i gospodarki i banków które w oparciu o te pieniądze wykreują następne.

 

Tak daleko posunięta personalizacja wypatrzy ubezpieczenia. I jest generalnie szkodliwa dla wszystkich. Mechanizm jest taki ze to tylko sposób na ubezpieczenie grupy małego ryzyka.

Pierwszy który wprowadza takie ubezpieczenia ściąga z rynku śmietankę w ten czy inny sposób. Ubezpiecza ich tanio bo to niskie ryzyko. Tylko ze ryzyko spada na ubezpieczycieli nie stosujących tego typu metod i zostają w portfelu z czymś co można by nazwać czymś na kształt instrumentów pochodnych, tylko ze to ryzyko jest opłacane sprawiedliwie przez innych, innymi słowy wzrasta im składka. Generalnie jest to niedobre dla rynku i w efekcie dla użytkowników. Bo jak u innych normalnych ubezpieczycieli składki wzrosną to u tych tanich tak samo i w rozrachunku końcowym klient zapłaci więcej mając poczucie ze jest taniej niż gdzieś indziej.

 

Ogólnie wszystkie systemy działające w oparciu o dawanie marchewki za informacje o sobie są złe w końcowym rozrachunku. Ale tak skonstruowana jest nasza gospodarka ze premiuje złe rozwiązania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ubezpiecza ich tanio bo to niskie ryzyko. Tylko ze ryzyko spada na ubezpieczycieli nie stosujących tego typu metod i zostają w portfelu z czymś co można by nazwać czymś na kształt instrumentów pochodnych,

 

Rozumiem, dyskontowanie przewagi konkurencyjnej jest złe bo prowadzi do wycięcia konkurencji.

 

tylko ze to ryzyko jest opłacane sprawiedliwie przez innych, innymi słowy wzrasta im składka.

 

Rozumiem, że to źle - zły kierowca nie dostanie taniego ubezpieczenia.

 

Ogólnie wszystkie systemy działające w oparciu o dawanie marchewki za informacje o sobie są złe w końcowym rozrachunku. Ale tak skonstruowana jest nasza gospodarka ze premiuje złe rozwiązania.

 

Sprawa jest prosta: GPS daje dowód umiejętności. Zweryfikowany kierowca ma tanio. Niezweryfikowany albo taki który nie chce się poddać weryfikacji ma drogo. Koniec. Wolny rynek nie ucierpiał. Jest "tylko" problem prywatności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, dyskontowanie przewagi konkurencyjnej jest złe bo prowadzi do wycięcia konkurencji.

 

Tak, W ujęciu konsumenta tak. Prowadzi to do monopolu czy oligopolu. Przykładem są ubezpieczenia direct. Ludzie pobiegli a teraz uciekają. Ubezpieczenie wzajemne opiera się na solidarności. W momencie ich zbytniej personalizacji tracą sens. To jest ciekawy mechanizm tak naprawdę jest to marchewka która jest połączona sznurkiem z kijem. Lokalna optymalizacja kosztów kowalskiego ściągnie na niego podwyżkę cen. To jest taki oscylator. Ubezpieczenie spersonalizowane są chwilowo tańsze. Ale reszta ubezpiecza gorszych klientów więc ubezpieczenia drożeją. Klient spersonalizowany dostaje podwyżkę bo "wszystko drożeje" choć firma ubezpiecza niskie ryzyko. Efekt jest taki ze bezpieczny kierowca płaci więcej niż by płacił w systemie solidarnym a kierowca w części solidarnej systemu płaci jeszcze więcej. To jest robienie sobie długofalowo krzywdy. Ale ludzie się na ten numer bardzo dobrze nabierają.

 

Rozumiem, że to źle - zły kierowca nie dostanie taniego ubezpieczenia.

Dobry też dostanie droższe zły po prostu jeszcze droższe. To jest po postu sposób na dekompozycje rynku tak by ściągnąć jeszcze więcej z niego. Jest to tez podkopywanie idei systemu. Szczególnie ze rynek ubezpieczeń komunikacyjnych jest rynkiem w dużej mierze ubezpieczeń obowiązkowych.

I tak miało być od początku ze i ubezpieczony ma obowiązek zawrzeć ubezpieczenie jak i ubezpieczyciel nie może go odmówić. Dzięki temu portfel ryzyka się sam uśredniał. Ale w pewnym momencie wpadli na pomysł zarządzania portfelem ryzyk i tak nie można powiedzieć klientowi na OC spie...r ale można mu wyliczyć składkę na 10 tys.

 

Sprawa jest prosta: GPS daje dowód umiejętności. Zweryfikowany kierowca ma tanio. Niezweryfikowany albo taki który nie chce się poddać weryfikacji ma drogo. Koniec. Wolny rynek nie ucierpiał. Jest "tylko" problem prywatności.

Problem prywatności jest podstawowy. Bo na tych informacjach TomTom tez swoje lody ukręci nie dzieląc się nijak ze mną. Jak działa taki "sprawiedliwy" system ubezpieczeń możesz zobaczyć w Anglii. Efekt jest taki ze wszyscy w zębach z zaciśniętymi zwieraczami zanoszą worki kasy.

Używane auto kosztuje mniej niż roczne ubezpieczenie. Poprostu czasem wszystkim opłaca sie dzielić równo a czasme sprawiedliwie.

Natomiast po stronie ubezpieczyciela liczy sie maksymalizacja wydatków na ubezpieczenia lub minimalizacja portfela ryzyk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ubezpieczenie spersonalizowane są chwilowo tańsze. Ale reszta ubezpiecza gorszych klientów więc ubezpieczenia drożeją. Klient spersonalizowany dostaje podwyżkę bo "wszystko drożeje" choć firma ubezpiecza niskie ryzyko.

 

Nie jeśli na rynku działa konkurent skłonny obniżyć marżę i zaoferować niższą cenę. Wolny rynek z założenia chroni klienta. Śmiem twierdzić, że monopole i oligopole łatwiej tworzą się w warunkach rynku sterowanego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest wolny rynek! A taka zabawa z portfelem ryzyk to nic innego jak reczne sterowanie. Bo to ruguje konkuręcje co sam zauwazyłes pisząć "dyskontowanie przewagi konkurencyjnej".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest wolny rynek! A taka zabawa z portfelem ryzyk to nic innego jak reczne sterowanie. Bo to ruguje konkuręcje co sam zauwazyłes pisząć "dyskontowanie przewagi konkurencyjnej".

 

Opisujesz układ w permanentnym sprzężeniu zwrotnym: podnosimy ceny bo u konkurencji jest drogo. Rzeczywistość pokazuje, że ceny się stabilizują - kto się myli ? Ty czy rzeczywistość ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadko się mylę ;).

Niestety rzeczywistość mam po swojej stronie. Rynek ubezpieczeń nie jest rynkiem konkurencyjnym a oligopolistycznym dodatkowo obarczonym wysokimi barierami wejścia a do tego pewnymi prawnymi ograniczeniami które tworzą pewien problem. Nie można rozpatrywać rynku oligopolistycznego jak konkurencyjnego. Powiedzmy ze to jest pewna forma „zmowy” chodzi o to ze na takim rynku nie specjalnie opłaca się konkurować ceną. I zauważ ze nikt nie konkuruje ceną w sensie stricte czyli obniżając własną marże. A szuka oszczędności przez manipulowanie ryzykiem to jest wyszukiwanie sposobów na ubezpieczanie małego ryzyka.

To powoduje uzyskanie pewnej przewagi konkurencyjnej. Która właśnie służy do tego żeby na niej zarobić. Ale efekt jest taki jak pisałem. Podwyżka cen u konkurencji staje się uzasadnieniem dla podwyżki dlaczego ? Bo można. Nie musi być zachowana niska cena bezwzględna starczy ze będzie różnica między punktem odniesienia w tym przypadku ubezpieczycielem z toksycznym portfelem. Firma ubezpieczeniowa ma zdoić ile klient ma to nie jest instytucja charytatywna. Poza tym klient ma obowiązek mieć OC. Tu nie trzeba polową cna klienta sam przyjdzie bo praktycznie nie ma wyboru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mikros No morze nie zleciła ale protestować nie będzie.

Czyli co, miała się postawić, żeby tylko miłośnicy węszenia spisków byli szczęśliwi?

To jak z przesyłaniem rent i emerytur na konto w banku. To jest ratowanie pkb i gospodarki i banków które w oparciu o te pieniądze wykreują następne.
Oj, słabiutko to wymyśliłeś. Przesyłanie kasy przez Pocztę Polską jest diabelnie drogie, a poza tym pamiętaj, że w ten sposób ZUS odebrał Poczcie Polskiej, państwowej i będącej w katastrofalnej sytuacji finansowej, znaczne źródło przychodu. Słabiutko, naprawdę.
Tak daleko posunięta personalizacja wypatrzy ubezpieczenia.

No ba, przecież składki powinny być ustalane na podstawie wyroków szklanej kuli.

Mechanizm jest taki ze to tylko sposób na ubezpieczenie grupy małego ryzyka.

Doskonale! To tylko pokazuje, jak cudownym zjawiskiem jest wolny rynek.

Pierwszy który wprowadza takie ubezpieczenia ściąga z rynku śmietankę w ten czy inny sposób. Ubezpiecza ich tanio bo to niskie ryzyko.

Masz rację, powinien dla równowagi fundować darmowe polisy piratom-recydywistom.

jak u innych normalnych ubezpieczycieli składki wzrosną to u tych tanich tak samo i w rozrachunku końcowym klient zapłaci więcej mając poczucie ze jest taniej niż gdzieś indziej.

Przykro mi, ale kompletnie się mylisz. Zawsze znajdzie się firma, która będzie chciała zaproponować to samo taniej, a jeśli dodatkowo będzie to mogła zrobić nie podejmując przy tym wielkiego ryzyka (wszak mówimy o grupie niskiego ryzyka), to będzie to wprost idealne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, słabiutko to wymyśliłeś. Przesyłanie kasy przez Pocztę Polską jest diabelnie drogie, a poza tym pamiętaj, że w ten sposób ZUS odebrał Poczcie Polskiej, państwowej i będącej w katastrofalnej sytuacji finansowej, znaczne źródło przychodu. Słabiutko, naprawdę.

 

Wcale nie słabiutko

Pieniądz który przynosi listonosz jest istniejącym pieniądzem papierowym. Który zostaje w kieszeni (skarpecie) a na rynek trafia tylko jak babcia czy dziadek ma potrzebę kupić chleb czy tam sponsorować wnuczkowi dopalacze.

Pewna pani profesor na pewnym wykładzie z makroekonomii podsumowała sprawę tak: Z punktu widzenia ekonomii najlepiej było by jak by konsument wydał wszystkie swoje przychody pierwszego dnia.

Pieniądz przelany na konto jest tylko nic nie znaczącym zapisem. Dlaczego bo bank ten pieniądz pożycza zostawiając sobie tylko troch rezerwy na płynność. Tylko ze pożyczone pieniądze przelewane są z konta na konto gdzie znowu stanowią depozyt. I tak z jednej emerytury czy renty nagle w gospodarce pojawia się kupa kredytów. A o pocztę się nie martw bo podatnik im w ten czy inny sposób zapłaci. Jak nie tak to jakiś przetarg pod pocztę ustawią, jakiśprzetarg poczta wygra zwolnieniem z VAT a jak nie to dźwigną ceny a jak całkiem splajtuje to będzie podatnik zasiłki wypłacał.

 

No ba, przecież składki powinny być ustalane na podstawie wyroków szklanej kuli.

Idea ubezpieczenia opiera się na uśrednianiu ryzyka między uczestników. Do wszelkich zabaw z tym modelem w końcu dopłaca konsument bo i taki interes ma ubezpieczyciel. Ta zabawa i jej podobne jest tak robiona żeby wyglądała na łakomy kąsek nad tym naprawdę pracują specjaliści z różnych dziedzin.

 

Doskonale! To tylko pokazuje, jak cudownym zjawiskiem jest wolny rynek.

Rynek ubezpieczeń nie jest rynkiem wolnym! Był by jeśli mógł bym się ubezpieczyć lub nie czyli w pełni zarządzać swoim ryzykiem.

 

Masz rację, powinien dla równowagi fundować darmowe polisy piratom-recydywistom.

 

Ubezpieczenie OC nie jest dla pirata tylko dla jego powiedzmy ofiar. Dla tego właśnie jest obowiązkowe. Wolnorynkowe powiedzmy jest AC tylko ze tam ubezpieczyciel nie sprzeda ci ubezpieczenia na którym nie zarobi. Ale ponieważ ubezpieczenie OC jest obowiązkowe i powszechnie nie powinno tu być kombinacji. Bo to jest golenie jaj kapslem. Tak jak ludzi trzeba chronić obowiązkowymi ubezpieczeniami tak samo należy ich chronić przed tego typu zabawami. Efekt tego jest jeden drożeją ubezpieczenia wszystkim. Obowiązkowe ubezpieczenia to nie jest miejsce do robienia pieniędzy. Jak się to jakiejś firmie nie podoba to niech świadczy swoje usługi gdzieś indziej.

 

Przykro mi, ale kompletnie się mylisz. Zawsze znajdzie się firma, która będzie chciała zaproponować to samo taniej, a jeśli dodatkowo będzie to mogła zrobić nie podejmując przy tym wielkiego ryzyka (wszak mówimy o grupie niskiego ryzyka), to będzie to wprost idealne.

 

Nie nie znajdzie się taka firma. Taka obnizaka jest pozorna. Jesli jest to ubezpieczneie tylko direct i ktoś chce szkodę likwidować przez telefon jego sprawa. Ale tu oszczędność klienta bierze się z tego ze firma na nim oszczędza. Nie na sobie. To jest sprawa klienta bo tu jest wybór jak ktoś chce przez telefon jego sprawa. Ale zabawy tego typu jak wyzej to destabilizacja rynku. A to się zawsze kończy tak samo spekulujący z pełnymi kieszeniami śmieją się z frajerów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Z punktu widzenia ekonomii najlepiej było by jak by konsument wydał wszystkie swoje przychody pierwszego dnia.

Oczywiście, że tak. I właśnie dlatego lepiej jest, żeby pieniądze leżały w banku i stawały się źródłem środków na kredyty (z których powstaną bardziej wymierne korzyści w postaci inwestycji), niż leżały w skarpecie całkowicie bezużyteczne.

A o pocztę się nie martw bo podatnik im w ten czy inny sposób zapłaci.
O to niestety się martwię, ale nie zmienia to faktu, że Twoja teza nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości.
Rynek ubezpieczeń nie jest rynkiem wolnym! Był by jeśli mógł bym się ubezpieczyć lub nie czyli w pełni zarządzać swoim ryzykiem.

Obowiązkowe jest tylko ubezpieczanie się, a nie ubezpieczanie się na określonych warunkach. A więc o ile masz obowiązek uczestniczyć w rynku, o tyle same warunki jego funkcjonowania jak najbardziej pozwalają określać go jako rynek wolny.

Ubezpieczenie OC nie jest dla pirata tylko dla jego powiedzmy ofiar. Dla tego właśnie jest obowiązkowe. Wolnorynkowe powiedzmy jest AC tylko ze tam ubezpieczyciel nie sprzeda ci ubezpieczenia na którym nie zarobi.

Sugerujesz przez to, że na OC nikt nie zarabia? Wolne żarty :)

Ale ponieważ ubezpieczenie OC jest obowiązkowe i powszechnie nie powinno tu być kombinacji.

Ależ to nie są żadne kombinacje. To doskonały sposób na sprawiedliwy przydział składek, a przy okazji jest to doskonałe narzędzie motywujące do bezpiecznej jazdy.

 

Obowiązkowe ubezpieczenia to nie jest miejsce do robienia pieniędzy

Gdyby nie były, to by ich nie robiono. Poza tym OC nie byłoby obowiązkowe, gdyby kierowcy uczciwie rozliczali się z konsekwencji swojej głupoty. Nie robiąc tego, sami ściągnęli na siebie problemy, a dziś - jak to zwykle bywa w tego typu sytuacjach - szukają winnych wszędzie, byle nie spojrzeć na siebie.

Nie nie znajdzie się taka firma. Taka obnizaka jest pozorna.

Wprost przeciwnie - to najbardziej oczywisty efekt konkurencji pomiędzy firmami.

Ale tu oszczędność klienta bierze się z tego ze firma na nim oszczędza. Nie na sobie.

I co w tym niby złego? Firma znalazła lukę na rynku, dzięki której maksymalizuje zyski - po to przecież powstała.

zabawy tego typu jak wyzej to destabilizacja rynku.

No tak, zapomniałem jak biedne są firmy ubezpieczeniowe i jak bardzo trzeba ratować ten rynek :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że tak. I właśnie dlatego lepiej jest, żeby pieniądze leżały w banku i stawały się źródłem środków na kredyty (z których powstaną bardziej wymierne korzyści w postaci inwestycji), niż leżały w skarpecie całkowicie bezużyteczne.

 

No ale może o tym powinien jednak decydować właściciel pieniędzy? Niestety jak uczy doświadczenie z takich pieniędzy najlepiej wychodzą bańki i kryzysy, a pieniadze sa inwestowane w "skomplikowane produkty inwesycyjne"

 

O to niestety się martwię, ale nie zmienia to faktu, że Twoja teza nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości.

Hmm w sumie to nie wiem o co się martwisz. Ja jestem zdania ze jak mam do poczty dokładać to niech lepiej jest to za jakieś jej działanie (choć ani emerytem ani rencistą nie jestem)

 

Obowiązkowe jest tylko ubezpieczanie się, a nie ubezpieczanie się na określonych warunkach. A więc o ile masz obowiązek uczestniczyć w rynku, o tyle same warunki jego funkcjonowania jak najbardziej pozwalają określać go jako rynek wolny.

Nie przez to ze dobiera mi się podstawową decyzje rynek nie jest wolny a ja mogę sobie wybrać co najwyżej między kulką a stryczkiem, nikt mnie nie pyta czy mi się egzekucja podoba.

Rynek nie jest wolny bo są wysokie bajery wejścia na niego klient nie ma wyboru nieskorzystania więc i tak gdzieś pójdzie nie ma się co zabijać konkurując ceną. To właśnie taka nieoficjalna zmowa rynku oligopolistycznego. Choć czasem przybiera formę oficjalnej. No ale jak się kilka firm dogada to jest zmowa konkurencyjna. Ale jak sobie powołają jakieś ciało stowarzyszenie czy co tam to już jest wspólna reprezentacja branży choć efekt taki sam.

 

Sugerujesz przez to, że na OC nikt nie zarabia? Wolne żarty

Nie sugeruje ze nikt nie zarabia choc różnie bywa. Sugeruje ze jeśli mają obowiązek świadczenia takich usług to nie powinni kombinować i działać tu mniej więcej na podobnej marży. To długofalowo się wszystkim opłaca.

 

Ależ to nie są żadne kombinacje. To doskonały sposób na sprawiedliwy przydział składek, a przy okazji jest to doskonałe narzędzie motywujące do bezpiecznej jazdy.

A dlaczego? Przecież bezpieczeństwo jazdy jest uwzględnianie poprzez zniżki. Tutaj mówimy o stylu jazdy który tylko statystycznie koreluje się z bezpieczeństwem. Co jak za 5 lat okażę się ze styl jazdy jest uwarunkowany genetycznie? Daj nam swoje DNA dostaniesz zniżkę? O za ryzyko zawału za kierownica będzie zwyżka. A może istnieje statystycznie istotna korelacja między kolorem oczu, rasą, pochodzeniem społecznym czy ilorazem inteligencji a bezpieczeństwem za kółkiem? Może rowerzyści powodują więcej wypadków niż wrotkarze czy wędkarze?

Jest tu tez istotny kretynizm. Dynamicznie jeżdżący kierowca rajdowy który nad pojazdem panuje jak nad ręką jest groźniejszym kierowcą niż 75 letni emeryt który boi się gazu dodać i samo zagorzenie sprawia jadąc 50 na autostradzie.

 

 

 

Gdyby nie były, to by ich nie robiono. Poza tym OC nie byłoby obowiązkowe, gdyby kierowcy uczciwie rozliczali się z konsekwencji swojej głupoty. Nie robiąc tego, sami ściągnęli na siebie problemy, a dziś - jak to zwykle bywa w tego typu sytuacjach - szukają winnych wszędzie, byle nie spojrzeć na siebie.

OC jest obowiązkowe dla ubezpieczyciela i stanowi furtkę do innych ubezpieczeń na których dopiero wolnorynkowo zarabiają. OC chroni innych przed głupotą głupka nie jego. Puki co należę do tych którzy są dla ubezpieczyciela czystym zyskiem.

 

Wprost przeciwnie - to najbardziej oczywisty efekt konkurencji pomiędzy firmami.

Na wolnym rynku regulowanym tylko popytem i podażą. I bez dysproporcji pozycji reprezentujących popyt i podaż. Dla czego nie ma takiej konkurencji o której piszesz na rynku energii elektrycznej?. Dla czego nie ma takiej konkurencji na rynku paliw? Dlaczego nie ma takie konkurencji na rynku taksówek wszyscy chcą tyle samo a pod dworcem 10 raz więcej. Bo nie musi być!! I wszystkim jest dobrze bez niej.

Dlaczego stacja X sprzedaje w jednym miejscu paliwo drożnej niż w innym? Bo może a klienci i tak kupią. Powiem więcej sprzedają je tak drogo jak tylko mogą. I to nie konkurencja to reguluje tylko elastyczność cenowa popytu. Weźmy powierzchnie biurowe nikt nie popuści w danej okolicy i wszyscy cenę trzymają. Dlaczego? Bo nikt nie chce być tym który sobie sam przywali.

 

I co w tym niby złego? Firma znalazła lukę na rynku, dzięki której maksymalizuje zyski - po to przecież powstała.

Widzisz jeśli klient chce mieć taniej taki sposób to jego sprawa. To jest walka konkurencyjna. I ludzie się z ubezpieczeń direct szybko wyleczyli.

http://gospodarka.ga...bezpieczen.html

 

No tak, zapomniałem jak biedne są firmy ubezpieczeniowe i jak bardzo trzeba ratować ten rynek

 

 

Nie trzeba pomagać trzeba za pysk przytrzymać bo jak będą sobie świnie podkładać to zapłaci za to konsument.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewna pani profesor na pewnym wykładzie z makroekonomii podsumowała sprawę tak: Z punktu widzenia ekonomii najlepiej było by jak by konsument wydał wszystkie swoje przychody pierwszego dnia.

 

Ja tylko do tego, bo mnie zatkało.

Pani profesor jest, delikatnie mówiąc, niezbyt mądra. Rozwój jest możliwy tylko dzięki oszczędności, akumulowaniu kapitału, bo to pozwala na udoskonalenia, inwestycje. Jeśli wszyscy będą natychmiast wydawali wszyskto na konsumpcję to nikt nigdy nie będzie niczego udoskonalał ani inwestował, bo nie będzie miał pieniędzy na maszyny, budynki, zatrudnienie ludzi itp. itd.

Pani profesor twierdzi innymi słowy, że dla ekonomii najlepszy jest zastój i utrzymywanie produkcji oraz innowacyjności na tym samym, zastanym poziomie. Piekarz, zdaniem genialnej pani profesor, nie powinien odkładać pieniędzy na naprawę zużywających się maszyn, na ich wymianę, na zakup lepszych maszyn czy na powiększenie piekarni. Powinien od razu wszystko wydawać na mąkę i inne produkty oraz na własną konsumpcję. Tylko co, zdaniem pani profesor, ten piekarz zrobi, gdy mu się maszyna zepsuje? Za co ją naprawi lub za co kupi nową, skoro wszystko wydaje na bieżąco?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To założenie powstało na bazie naiwnego przekonania, że jeśli pieniadze są w ciągłym obrocie, to nie ma też problemu z kredytami. Ale jeśli to naiwne przekonanie przyjmiemy, to ta teoria nawet ma pewien sens, tylko po prostu nie w prawdziwym świecie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
No ale może o tym powinien jednak decydować właściciel pieniędzy?

Niestety doświadczenie pokazuje, że jest to całkowicie niemożliwe w przypadku tak wysokich kwot jak zwrot kosztów związanych z wydatkami. O ile na poziomie rozważania ideałów zgadzam się z Tobą, o tyle życie pokazuje, że jest to mrzonka.

Hmm w sumie to nie wiem o co się martwisz. Ja jestem zdania ze jak mam do poczty dokładać to niech lepiej jest to za jakieś jej działanie (choć ani emerytem ani rencistą nie jestem)
Ależ ja nie wyraziłem żadnej swojej opinii na ten temat. Podałęm w wątpliwość jedynie Twoje całkowicie błędne przekonanie, że państwo myślało o własnych finansach, próbując wymusić na emerytach posiadanie konta.
Nie przez to ze dobiera mi się podstawową decyzje rynek nie jest wolny a ja mogę sobie wybrać co najwyżej między kulką a stryczkiem, nikt mnie nie pyta czy mi się egzekucja podoba.
Widzisz, z OC jest tak jak z podatkiem: liczenie, że obywatele dobrowolnie zrzucaliby się na nowe drogi jest tak naiwne, że trzeba ich do pewnych wydatków zmusić i po to właśnie są podatki. I podobnie jest z ubezpieczeniami za odpowiedzialność cywilną: doświadczenie pokazało, że ściągalność pieniędzy od sprawców jest tak niska, a kwoty do wypłacenia tak duże, że jedynie obowiązek coś tu da. Nie jest to fajne, ale akceptuję taką formę odpowiedzialności za wyrządzane szkody. Poza tym zwróć przy tym uwagę, że AC, czyli w większości ubezpieczenie od własnej głupoty, jest całkowicie dobrowolne.
Rynek nie jest wolny bo są wysokie bajery wejścia na niego klient nie ma wyboru nieskorzystania więc i tak gdzieś pójdzie nie ma się co zabijać konkurując ceną.
A mimo to konkurencja istnieje, a rozpiętość cen dla danego kierowcy sięga niekiedy kilkuset procent. To pokazuje, że absolutnie nie masz racji.
Nie sugeruje ze nikt nie zarabia choc różnie bywa. Sugeruje ze jeśli mają obowiązek świadczenia takich usług to nie powinni kombinować i działać tu mniej więcej na podobnej marży. To długofalowo się wszystkim opłaca.

No właśnie nie, bo TO właśnie jest zmowa cenowa :) A mimo to, jak widać, na rozwiniętych rynkach ubezpieczyciele walczą o pieniadze klienta i oferują jak najtańsze usługi dla określonych grup klientów.

Tutaj mówimy o stylu jazdy który tylko statystycznie koreluje się z bezpieczeństwem.

Całe ubezpieczenia opierają się na korelacjach i na statystyce - firma przyjmuje pewne założenia dotyczące wypadkowości na podstawie określonych danych i w ten sposób tworzy sobie mądre tabelki. A im lepsze ma do tego narzędzia, tym bardziej sprawiedliwe są stawki, czyli mniej niebezpieczni płacą więcej, a bezpieczni mniej. Wszystko samo się reguluje, a przy okazji - tak jak pisałem wcześniej - powstaje w ten sposób doskonałe narzędzie motywujące do bezpiecznej jazdy.

Co jak za 5 lat okażę się ze styl jazdy jest uwarunkowany genetycznie? Daj nam swoje DNA dostaniesz zniżkę?

Wówczas będziesz miał możliwość wyboru innej firmy, która takich wymogów nie postawi. Proste.

A może istnieje statystycznie istotna korelacja między kolorem oczu, rasą, pochodzeniem społecznym czy ilorazem inteligencji a bezpieczeństwem za kółkiem? Może rowerzyści powodują więcej wypadków niż wrotkarze czy wędkarze?

Powtarzam jeszcze raz: ofertę wybierasz sam.

Jest tu tez istotny kretynizm. Dynamicznie jeżdżący kierowca rajdowy który nad pojazdem panuje jak nad ręką jest groźniejszym kierowcą niż 75 letni emeryt który boi się gazu dodać i samo zagorzenie sprawia jadąc 50 na autostradzie.

No to emeryt stwarza zagrożenie czy nie stwarza? Zdecyduj się :) Poza tym wszystko o czym mówisz pokazuje tylko, że narzędzia pozwalające na ustalenie wypadkowości w poszczególnych grupach mają ogromny sens, więc strzelasz sobie w stopę.

OC jest obowiązkowe dla ubezpieczyciela i stanowi furtkę do innych ubezpieczeń na których dopiero wolnorynkowo zarabiają.

Ale i tak firma ubezpieczeniowa zarabia na OC, więc wszystko jest w normie.

Puki co należę do tych którzy są dla ubezpieczyciela czystym zyskiem.

Moje gratulacje, ale to nic nie wnosi do dyskusji.

Na wolnym rynku regulowanym tylko popytem i podażą. I bez dysproporcji pozycji reprezentujących popyt i podaż.

I w każdej z grup kierowców masz popyt i podaż: popyt tworzą kierowcy o określonej oczekiwanej/statystycznej wypadkowości, a podażą jest oferta ubezpieczycieli dla każdej z grup. Szukasz więc dziury w całym, bo pomimo obowiązku uczestnictwa w tym rynku, sam rynek jest wolny.

Dla czego nie ma takiej konkurencji o której piszesz na rynku energii elektrycznej?. Dla czego nie ma takiej konkurencji na rynku paliw? Dlaczego nie ma takie konkurencji na rynku taksówek wszyscy chcą tyle samo a pod dworcem 10 raz więcej. Bo nie musi być!!

Otóż to. Najwidoczniej konsumenci zaakceptowali taki stan rzeczy i mimo wszystko korzystają z określonych dóbr i usług. A przykład firmy ubezpieczniowej, która wdraża nową usługę, pokazuje tylko, że na rynku istnieje grupa klientów generujących popyt na tę usługę, a więc konkurencja jest na tym rynku potrzebna i oczekiwana.

Dlaczego stacja X sprzedaje w jednym miejscu paliwo drożnej niż w innym? Bo może a klienci i tak kupią. Powiem więcej sprzedają je tak drogo jak tylko mogą.
Ale jednocześnie tam, gdzie będzie konkurencja, obniży tę cenę. I tym samym znowu strzelasz sobie w kolano, bo dokładnie taka sytuacja jest opisywana w artykule, co dowodzi, że jest to rynek konkurencyjny.
Nie trzeba pomagać trzeba za pysk przytrzymać bo jak będą sobie świnie podkładać to zapłaci za to konsument.

Każdy ekonomista na garnuszku korporacji i wielkiego biznesu będzie mówił to samo, BO KAŻDA INNA OPINIA BYŁABY DLA NIEGO UCIĘCIEM GAŁĘZI, NA KTóREJ SIEDZI :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mariusz Błoński.

To tylko pewien skrót skrót myślowy. Wcale nie chodzi o to ze ludzie mają wszystko wydawać. Po prostu z punktu widzenia ekonomi lepiej by było jak by wydali wszystko pierwszego dnia niż nie wydali.

Ale ekonomia to taka nauka w której rozwiązaniem efektywniejszym od wypłacania górnikom zasiłku dla bezrobotnych było by podzielenie górników na dwie grupy i płacenie jednej za zakopywanie pieniędzy które będą wypłatą dla tych drugich jak tylko sobie je wykopią.

Mimo ze to jak w tym kawale o Jasiu

Przyszedł Jasio ze szkoły i mówi do taty:

- Dostałem piątkę i w mordę!

- Za co dostałeś piątkę?

- Bo pani zapytała mnie ile jest 7x6, a ja powiedziałem, że to

jest 42!

- A za co w mordę?!

- Bo pani zapytała mnie ile jest 6x7.

Tu ojciec zdziwiony:

- Przecież to jeden ch.j!

- No, też tak powiedziałem!

 

Sens tego stwierdzenia jest taki ze jeśli konsument wyda forsęstymuluje gospodarkę bo wykreuje efektywny popyt. Nie ważne na co w sensie czy to będzie konsumpcja czy inwestycja.

Piszesz o akumulowaniu kapitału cóż to jest nie efektywne należy akumulować aktywa które będą generować kapitał. I nic nie stoi na przeszkodzie żeby mając forsę zakumulować je już dziś a nie jutro. Generalnie chodzi o przepływ pieniądza. Nie chodzi o to ze firma ma skonsumować zysk ale wydać np. na nowa maszynę to pewna różnica.

Piszesz:

Pani profesor twierdzi innymi słowy, że dla ekonomii najlepszy jest zastój

Właśnie nie ruch jest najlepszy. Pieniądz który może być wydany dziś a będzie wydany jutro hamuje gospodarkę. Ale to jest takie ekonomiczne założenie.

Ma to tez w sobie pewną pułapkę. Bo nadmierna podaż pieniądza powoduje ze jest on lokowany w byle czym i dziadostwo nabiera wartości przez spekulacje a to jest problem jak koś powie sprawdzam.

 

Mikroos przy takim założeniu zmniejsza się potrzeba kredytowania. Ale to jest tak ze banki są częścią życia i nikt nie trzyma no moze poza emerytami forsy w domu więc ta forsa i tak jest w rekach banków i pozwala w oparciu o ta forsę kreować pieniądz. No tylko ze tańszy bo jest na niego mniejszy popyt bo pieniądz biega po rynku.

 

 

Niestety doświadczenie pokazuje, że jest to całkowicie niemożliwe w przypadku tak wysokich kwot jak zwrot kosztów związanych z wydatkami. O ile na poziomie rozważania ideałów zgadzam się z Tobą, o tyle życie pokazuje, że jest to mrzonka.

Od wielu lat to działało. To jest po prostu pomysł na zastrzyk gotówki do systemu bankowego.

 

Podałęm w wątpliwość jedynie Twoje całkowicie błędne przekonanie, że państwo myślało o własnych finansach, próbując wymusić na emerytach posiadanie konta.

Swoich z jednej strony ale to jednak efekt lobbingu banków. Policz sobie same porwizje za prowadzeniekont, wypłaty w okienku bo emeryci nie beda z kart korzystac etc.

 

Widzisz, z OC jest tak jak z podatkiem: liczenie, że obywatele dobrowolnie zrzucaliby się na nowe drogi jest tak naiwne, że trzeba ich do pewnych wydatków zmusić i po to właśnie są podatki. I podobnie jest z ubezpieczeniami za odpowiedzialność cywilną: doświadczenie pokazało, że ściągalność pieniędzy od sprawców jest tak niska, a kwoty do wypłacenia tak duże, że jedynie obowiązek coś tu da. Nie jest to fajne, ale akceptuję taką formę odpowiedzialności za wyrządzane szkody. Poza tym zwróć przy tym uwagę, że AC, czyli w większości ubezpieczenie od własnej głupoty, jest całkowicie dobrowolne.

 

Widzisz ja to rozumie nie musisz mi tego tłumaczyć. Ja wiem ze OC Nowaka jest na wszelki wypadek i to dla mnie dla mnie. Ale to nie oznacza ze to jest wolny rynek. Ja nawet na ten „podatek”od jazdy samochodem akceptuje pod warunkiem ze jakiś „celnik” jak to w biblii nazywano poborców nie kombinuje.

 

A mimo to konkurencja istnieje, a rozpiętość cen dla danego kierowcy sięga niekiedy kilkuset procent. To pokazuje, że absolutnie nie masz racji.

Problem jest jednak taki ze te różnice są in plus a nie in minus. I są to przejawy zaporowych cen mających inne cele. Pewna firma nie ciała ubezpieczać motocykli jak znajomemu wyliczyli kilka lat temu 4 tyś za OC na pewien motocykl to zdębiał. W innej firmie niej zarzadajacej portfelem ryzyk dostał ofertę o te setki % niższą. Żeby było śmieszniej ten motocykl jest meblem pokojowym u znajomego i nie służy do jazdy. Teraz w ogóle jest zarejestrowany „na żółto” i nie musi mieć ciągłości OC. Ojciec natomiast ze swoimi zniżkami i zniżką za „zabytka” płaci tak śmiesznie pieniądze za swój motocykl ze nawet nie ma się co bawić w czasowe OC. Swoją droga kiedyś w jakimś kalkulatorze sprawdzał sobie OC na auto i jak na pyt o rok produkcji najstarszego posiadanego pojazdu wpisał sobie piźdzka+głowa rodziny + bezszkodowa jazda etc to mu wyszło na koniec tak śmieszne pieniądze ze stwierdził ze ta firma nie jest poważna i tak ojciec zakończył „współprace” z ubezpieczycielami direct.

 

No właśnie nie, bo TO właśnie jest zmowa cenowa A mimo to, jak widać, na rozwiniętych rynkach ubezpieczyciele walczą o pieniadze klienta i oferują jak najtańsze usługi dla określonych grup klientów.

Widzisz tu jest sprawa kluczowa tzn grup oni walczą tam gdzie walczyć nie muszą.

 

Całe ubezpieczenia opierają się na korelacjach i na statystyce - firma przyjmuje pewne założenia dotyczące wypadkowości na podstawie określonych danych i w ten sposób tworzy sobie mądre tabelki. A im lepsze ma do tego narzędzia, tym bardziej sprawiedliwe są stawki, czyli mniej niebezpieczni płacą więcej, a bezpieczni mniej. Wszystko samo się reguluje, a przy okazji - tak jak pisałem wcześniej - powstaje w ten sposób doskonałe narzędzie motywujące do bezpiecznej jazdy.

Nie powstaje poza tym pakujesz ludzi do wspólnego worka z napisem statystyka. Jeśli już tak to powinno postać tą statystyką na wyższym poziomie. I ponawiam pytanie co jeśli skorelowany z bezpieczeństwem jest iloraz inteligencji albo rasa albo inna cecha na którą nie ma osoba wpływu?

To może od razu wprowadźmy podatek od bycia debilem?

 

Wówczas będziesz miał możliwość wyboru innej firmy, która takich wymogów nie postawi. Proste.

Nie będę. A jeśli będę to nie będzie to wybór. Bo przez „słabszą” statystykę ta firma i tak będzie droższa.

 

Powtarzam jeszcze raz: ofertę wybierasz sam.

Wcale nie jest powiedziane ze bede mieć tn wybór

 

No to emeryt stwarza zagrożenie czy nie stwarza? Zdecyduj się Poza tym wszystko o czym mówisz pokazuje tylko, że narzędzia pozwalające na ustalenie wypadkowości w poszczególnych grupach mają ogromny sens, więc strzelasz sobie w stopę.

Przeczytaj jeszcze raz. Ze zrozumieniem. TOMTOM ma oceniać styl jazdy. Dynamiczna jazda = duże ryzyko. I w takim świecie emeryt który naraża się na zostanie staranowanym przez tira na autobanie jest bezpieczniejszym kierowca od Hołowczyca. To jest problem statystyki w ze tak powiem sytuacjach brzegowych. Ale dość szybko się pojawia w stwierdzeniu ze ja i mój pies statystycznie mamy po 3 nogi. Statystyka jest statystyką i powinna pozostać na pewnym poziomie uogólnienia.

 

Moje gratulacje, ale to nic nie wnosi do dyskusji.

Dokładnie tyle samo co:szukają winnych wszędzie, byle nie spojrzeć na siebie.

 

I w każdej z grup kierowców masz popyt i podaż: popyt tworzą kierowcy o określonej oczekiwanej/statystycznej wypadkowości, a podażą jest oferta ubezpieczycieli dla każdej z grup. Szukasz więc dziury w całym, bo pomimo obowiązku uczestnictwa w tym rynku, sam rynek jest wolny.

 

Nie jest bo mój brak wyboru określa strategie strony podażowej. To ze posiadam wybór między świnką a ospą nie znaczy ze jest wolny rynek tylko ze mam wolny wybór i to tylko spośród dostępnych opcji.

 

Otóż to. Najwidoczniej konsumenci zaakceptowali taki stan rzeczy i mimo wszystko korzystają z określonych dóbr i usług. A przykład firmy ubezpieczniowej, która wdraża nową usługę, pokazuje tylko, że na rynku istnieje grupa klientów generujących popyt na tę usługę, a więc konkurencja jest na tym rynku potrzebna i oczekiwana.

 

Pewną forma akceptacji cen paliw są protesty. Znowu twierdzisz ze brak wyboru to wybór.

 

Ale jednocześnie tam, gdzie będzie konkurencja, obniży tę cenę. I tym samym znowu strzelasz sobie w kolano, bo dokładnie taka sytuacja jest opisywana w artykule, co dowodzi, że jest to rynek konkurencyjny.

 

Mylisz się w mojej okolicy powiedzmy 5 km mam z 7 stacji więcej tylko aptek. Ceny z kosmosu Kilkanaście kilometrów dalej paliwo kilka groszy tańsze ale o tyle ze się jechać nie opłaca. To nie ma nic wspólnego z konkurencją między sobą.

 

Każdy ekonomista na garnuszku korporacji i wielkiego biznesu będzie mówił to samo, BO KAŻDA INNA OPINIA BYŁABY DLA NIEGO UCIĘCIEM GAŁĘZI, NA KTóREJ SIEDZI

 

Przeczytałeś zawartość linka? Jak Ci umknął podam jeszcze raz . http://gospodarka.ga...bezpieczen.html

 

Link 4 chciał był konkurencyjny i co wygenerował sobie stratę która pokryli jego klienci gdzieś indziej albo pokryją + odsetki. Innym też popsuli rynek tylko ze inni mieli to z czego sfinansować link4 nie i pękł. Teraz się chwali ze nie jest direct. Już nie chce być tani. Albo wiedzę która mam oni musieli zdobyć w boju albo to był po prostu od początku wał nakierowany na zrobienie w trąbę klienta i upolowanie go po to żeby mu podnieść ceny co by jednak było namacalnym dowodem moich tez.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mikroos przy takim założeniu zmniejsza się potrzeba kredytowania. Ale to jest tak ze banki są częścią życia i nikt nie trzyma no moze poza emerytami forsy w domu więc ta forsa i tak jest w rekach banków i pozwala w oparciu o ta forsę kreować pieniądz.

Gdyby jeszcze tak było, byłoby super. Problem w tym, że doświadczenia sprzed kilku lat pokazały, że jest to jedynie mrzonka, a kredyty w rzeczywistości są udzielane na absolutnie wszystko, bo w razie ryzyka niespłacenia długiem zawsze można handlować i spekulować, byle tylko odrzucić go od siebie jak gorącego ziemniaka.

Od wielu lat to działało. To jest po prostu pomysł na zastrzyk gotówki do systemu bankowego.

Wprost przeciwnie - wydając kasę na ubezpieczenie ograniczasz ilość pieniądza będącego w bieżącym obiegu i tym samym - dostępnego dla banków.

Swoich z jednej strony ale to jednak efekt lobbingu banków. Policz sobie same porwizje za prowadzeniekont, wypłaty w okienku bo emeryci nie beda z kart korzystac etc.

Co nie zmienia faktu, że Twój argument całkowicie mijał się z rzeczywistością.

Ja wiem ze OC Nowaka jest na wszelki wypadek i to dla mnie dla mnie. Ale to nie oznacza ze to jest wolny rynek.

Ależ wprost przeciwnie. Jest to "niewolny" rynek tak samo jak "niewolny" jest rynek artykułów spożywczych, bo coś w końcu musisz jeść (i naprawdę nie zmienia tego fakt, że tu masz przymus natury biologicznej, a tu - prawnej; przymus to przymus, a mimo to rynek może być wolny).

Problem jest jednak taki ze te różnice są in plus a nie in minus.

LOL! Tym samym próbujesz powiedziec, że jak jeden ma drożej, to drugi nie ma taniej? :D

Pewna firma nie ciała ubezpieczać motocykli jak znajomemu wyliczyli kilka lat temu 4 tyś za OC na pewien motocykl to zdębiał. W innej firmie niej zarzadajacej portfelem ryzyk dostał ofertę o te setki % niższą.

No i sam widzisz, że konkurencja istnieje, a każda firma ma swoją grupę docelową. Idealnie potwierdzasz tym samym, że rynek ubezpieczeń jest rynkiem konkurencyjnym i wolnym.

w jakimś kalkulatorze sprawdzał sobie OC na auto i jak na pyt o rok produkcji najstarszego posiadanego pojazdu wpisał sobie piźdzka+głowa rodziny + bezszkodowa jazda etc to mu wyszło na koniec tak śmieszne pieniądze ze stwierdził ze ta firma nie jest poważna i tak ojciec zakończył „współprace” z ubezpieczycielami direct.

Kolejny dowód na to, że jest to wolny rynek - w każdej chwili możesz zmienić usługodawcę. Ostatecznie decyzję podejmujesz własnym mózgiem i portfelem.

Widzisz tu jest sprawa kluczowa tzn grup oni walczą tam gdzie walczyć nie muszą.

Skoro nawet tam walczą, to tym lepiej.

Nie powstaje

Ależ oczywiście, że powstaje :) Jak rąbniesz w kogoś i składka podskoczy Tobie o 100%, to pomyślisz dwa razy, nim następnym razem zaczniesz się zachowywać niebezpiecznie.

poza tym pakujesz ludzi do wspólnego worka z napisem statystyka.

Dokładnie to samo robi sklep ustalając ceny, producent samochodów tworząc ofertę, producent butów tworząc kolekcję na sezon 2012 itd... Przecież to normalne, że przedsiębiorca stara się dopasować ofertę do rynku - tym samym jest to kolejny dowód na to, że rynek ubezpieczeń jest rynkiem wolnym.

Jeśli już tak to powinno postać tą statystyką na wyższym poziomie.

I właśnie ten przykład pokazuje, że powstają kolejne coraz bardziej zaawansowane algorytmy ustalania składek, innymi słowy: coraz dokładniejsze narzędzia do tworzenia statystyk.

I ponawiam pytanie co jeśli skorelowany z bezpieczeństwem jest iloraz inteligencji albo rasa albo inna cecha na którą nie ma osoba wpływu?

Jak to co? Zapłaci więcej, bo jest bardziej niebezpieczna. Powiem więcej: jeśli osoba jest niebezpieczna i ma tego świadomość, to powinno to być wzięte pod uwagę przy rozliczaniu konsekwencji wypadku także przez sąd.

To może od razu wprowadźmy podatek od bycia debilem?
Niegłupi pomysł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie będę.
Ależ oczywiście, że będziesz.
A jeśli będę to nie będzie to wybór.
Oczywiście, że będzie, bo firm jest kilkadziesiąt, a swojego usługodawcę wybierasz osobiście.
Bo przez „słabszą” statystykę ta firma i tak będzie droższa.
Niekoniecznie, co udowodnił przykład Twojego kolegi próbującego ubezpieczyć motocykl. Znów coś Ci nie wyszło.
Wcale nie jest powiedziane ze bede mieć tn wybór
Tak samo wcale nie jest powidziane, że chleb nie zacznie kosztować nagle 50 zł, a mimo to jakoś nie kosztuje. Dlaczego? Bo to WOLNY RYNEK.
Przeczytaj jeszcze raz. Ze zrozumieniem. TOMTOM ma oceniać styl jazdy. Dynamiczna jazda = duże ryzyko. I w takim świecie emeryt który naraża się na zostanie staranowanym przez tira na autobanie jest bezpieczniejszym kierowca od Hołowczyca.
I taki algorytm Tomtom (a dokładniej: współpracujący z nim ubezpieczyciel) ma prawo zastosować, bo jest to element jego ryzyka inwestycyjnego. Jeśli na tym straci, to jest to wyłącznie jego strata, a jeśli algorytm okaże się sukcesem, bo zbije fortunę.
To jest problem statystyki w ze tak powiem sytuacjach brzegowych.
Mających znikomy wpływ na rynek i na wyniki finansowe spółek - a więc wszystko pod kontrolą.
Ale dość szybko się pojawia w stwierdzeniu ze ja i mój pies statystycznie mamy po 3 nogi. Statystyka jest statystyką i powinna pozostać na pewnym poziomie uogólnienia.
Tylko zrozumże wreszcie to, że cały rynek opiera się na statystyce: Twoje ukochane banki tworzą ofertę na podstawie statystyk, oprocentowanie lokat tworzy się na podstawie statystyk, oferty cenowe w salonie fryzjerskim też tworzy się na podstawie statystyk! TAKI JEST BIZNES.
Nie jest bo mój brak wyboru określa strategie strony podażowej. To ze posiadam wybór między świnką a ospą nie znaczy ze jest wolny rynek tylko ze mam wolny wybór i to tylko spośród dostępnych opcji.
Tak samo musisz kupować jedzenie, a mimo to nikt rozsądny nie powie, że rynek spożywczy nie jest wolny.
Mylisz się w mojej okolicy powiedzmy 5 km mam z 7 stacji więcej tylko aptek. Ceny z kosmosu Kilkanaście kilometrów dalej paliwo kilka groszy tańsze ale o tyle ze się jechać nie opłaca. To nie ma nic wspólnego z konkurencją między sobą.
Wprost przeciwnie: to pokazuje, że tam, gdzie jest wiele podmiotów na rynku, konkurencja się zaostrza. Znów strzelasz sobie w stopę.
Przeczytałeś zawartość linka? Jak Ci umknął podam jeszcze raz . http://gospodarka.ga...bezpieczen.html
Oczywiście, że przeczytałem. I co z tego? Najwidoczniej dany model biznesowy nie wypalił, więc próbują innego. Równocześnie na rynku pojawiły się inne firmy z usługami typu direct i wszystko wraca do normy. A nawet jeśli się okaże, że dany model w ogóle nie działa, to powstanie inny - ot, kolejny dowód na to, że jest to wolny rynek poszukujący innowacji, a nie ogarnięty stagnacją, do czego próbujesz mnie nieskutecznie przekonywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chce wchodzić w te starcie tytanów dyskusji, ale kilka zdań o wolnym rynku np. polskich ubezpieczeń. Tak się składa że kiedyś OC było też ukrytym podatkiem dla niepraworządnych obywateli, którzy pragnęli mieć lepszy samochód niż te produkowane w demoludach. Nawet łatwo było to zrobić bo domoludach auta nie przkeraczały 1600cc pojemności, więc OC na auto zachodnie o pojemności 2litry było ponad dwukrotnie wyższe. Po upadku komuny taki stan rzeczy: do 1600 tanio, powyżej 1800 drogo, powyżej 2000 b.drogo, powyżej 3000 z księżyca, utrzymywał się z dobrych 10 lat mimo istnienia oprócz PZU innych niby konkurencyjnych firm. Nijak to się miało oczywiście do szkód powodowanych przez stare demoludowe auta ze słabymi hamulcami bez abs-ów, w porównaniu do aut nowocześniejszych, ale z większymi silnikami. A wolny rynek na dobre to zweryfikował dopiero po wejściu ubezpieczycieli typu direct. Więc niewidzalna ręka wolnego rynku jest przy pewnych sytuacjach oligopoli bardzo (po)wolna.

Nie, żebym był przeciw wolnemu rynkowi. Nic lepszego niby nie ma.

Ale wszystkim wierzącym bezkrytycznie w moc wolnego rynku, polecam wybrać się do kina na może nie wybitny, ale ciekawy film "Moneyball"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale wszystkim wierzącym bezkrytycznie w moc wolnego rynku, polecam wybrać się do kina na może nie wybitny, ale ciekawy film "Moneyball"

 

Bo prawdziwy wolny rynek to efemeryda wrażliwa jak mimoza. Wystarczy mała ingerencja by stracił swój przydomek "Wolny". Mało kto może robić stal czy produkować samoloty ale nie widzę przeszkód by osoba mająca 50 K plnów nie mogła wystartować z własną firmą ubezpieczeniową lub bankiem.Tymczasem jedyne co może zrobić to zostać lichwiarzem ;)

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki umowie pomiędzy producentem nawigacji samochodowej firmą TomTom, a brokerem ubezpieczeniowym Motaquuote, powstał nowy produkt, który pozwala kierowcom zaoszczędzić na kosztach ubezpieczenia. Każdy kto wykupi ubezpieczenie Fair Pay Insurance musi do niego dokupić urządzenie TomTom Pro 3100, które nie tylko zawiera moduł nawigacji satelitarnej, ale również ostrzega kierowcę przed niebezpiecznymi manewrami. Urządzenie zwraca uwagę, gdy kierowca hamuje zbyt późno czy ścina zakręty. Dodatkowo do zestawu dołączane jest urządzenie śledzące Link, które monitoruje sposób jazdy. Kierowcy na wstępie płacą obniżone składki ubezpieczeniowe, jednak jeśli jeżdżą w sposób ryzykowny ubezpieczyciel zwiększa im opłaty. „Zerwaliśmy z generalizowaniem i mówimy klientom, że jeśli są dobrymi kierowcami, to my im awansem wierzymy. Od razu oferujemy im ulgi w ubezpieczeniu“ - mówi Nigel Lombard, dyrektor odpowiedzialny za Fair Pay Insurance. „To coś innego niż oferują inne podobne systemy, gdzie najpierw przez wiele miesięcy trzeba udowodnić, że jeździ się bezpiecznie“ - dodaje.
      Dodatkową korzyścią z wykorzystywania TomTom Pro 3100 jest dostarczanie przez urządzenie aktualizowanych co dwie minuty informacji o ruchu na drogach. „Oferujemy unikatowe połączenie nawigacji satelitarnej, informacji nt. ruchu na drogach i danych telemetrycznych, dzięki czemu promujemy bardziej oszczędną i bezpieczną jazdę“ - stwierdził Thomas Schmidt z TomToma.
      Informacje nt. zachowania kierowcy są przekazywane do firmy ubezpieczeniowej, w której ma wykupioną polisę. Kierowca może za pomocą internetu sprawdzać informacje. System też ostrzega, gdy rośnie ryzyko podniesienia składki ubezpieczeniowej.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...