Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Śmigłowce skorzystają z "wynalazku" humbaków

Rekomendowane odpowiedzi

Obserwacje humbaków (Megaptera noveangliae) pozwoliły niemieckim inżynierom udoskonalić... helikoptery. Specjalistów z Niemieckiego Centrum Lotniczego i Kosmicznego (DLR) zainteresował fakt, że pomimo obecności olbrzymich płetw piersiowych, humbaki są w stanie wykonywać pod wodą skomplikowane akrobacje i błyskawicznie zmieniać kierunek poruszania się.

Rotor śmigłowca odpowiada za zapewnienie siły ciągu, kontrolę kierunku oraz prędkości. Gdy wirnik się obraca, jego łopata, która porusza się w tym samym kierunku, co śmigłowiec, szybciej przesuwa się do przodu niż łopata poruszająca się w kierunku przeciwnym. Ta różnica w prędkości powoduje powstawanie turbulencji, wibracji oraz jest przyczyną niestabilności. Te niekorzystne zjawiska nabierają na sile przy szybkim locie i zmianach kierunku. Możliwe jest też utrata siły nośnej przez łopatę poruszającą się w kierunku przeciwnym do śmigłowca.

Kai Richter i jego koledzy z DLR zastanawiali się, czy coś podobnego do guzów na płetwach piersiowych humbaka pomogłoby w udoskonaleniu wirników. Uczeni przeskalowali te guzy do rozmiarów wirnika i stworzyli gumowe pierścienie o średnicy 6 milimetrów. Następnie przymocowali po 186 takich pierścieni do krawędzi natarcia każdego z wirników.

Zaobserwowano, że taki zabieg znacząco zmniejszył zakłócenia pracy rotora. Piloci testowi potwierdzili, że widza różnicę w zachowaniu maszyny w powietrzu. Wyniki pierwszy lotów są na tyle obiecujące, że Niemcy złożyli wniosek patentowy i pracują nad udoskonaleniem swojego projektu. Oczywiście w przyszłości na łopaty wirników nikt nie będzie naklejał kawałków gumy. Odpowiedni kształt otrzymają one już w fabryce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z budowy płetw humbaka wynika, że nie zawsze przepływ laminarny jest najlepszy - guzy na krawędzi natarcia płetw zaburzają swobodny przepływ wody, powodując przepływ turbulentny wokół górnej ich powierzchni i co było zaskakujące dla naukowców zwiększają znacząco ich siłę nośną.

Ten sam model budowy można wykorzystać do modyfikacji większości już istniejących konstrucji latających jak i pływających:

- śruby okrętowe - zmodyfikowane powinny ograniczyć zużycie paliwa statków

- płaty nośne wodolotów - ograniczenie ich wielkości

- skrzydła utralekkich samolotów - ograniczenie wielkości

- skrzydła samolotów transportowych - zwiększenie ich nośności lub zmniejszenie rozmiarów przy zachowaniu dotychczasowej

 

Podobne przykłady można mnożyć :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie powinno dziwić - z tego samego powodu pofałdowaną powierzchnię mają np. piłeczki golfowe oraz stroje pływackie typu "skóra rekina" (których nazwa - nawiasem mówiąc - też nie wzięła się znikąd...). Nie wspomnę nawet o tym, że stosunkowo niewielka branża rowerowa już dawno wykorzystała to samo zjawisko, czyli delikatne zaburzenie przepływu powietrza w celu zmniejszenia skoku ciśnienia, który powstałby przy idealnym przepływie laminarnym, do produkcji coraz "szybszych" obręczy do kół rowerowych (http://www.racecar-engineering.com/wp-content/uploads/2011/04/zipp_404cc_dimples_600.jpg), a nawet ubrań kolarskich o fakturze optymalizującej przepływ powietrza wokół ciała zawodnika. Jestem wręcz zaskoczony, że branżą lotnicza - dysponująca gigantycznymi środkami na rozwój - dopiero teraz zauważyła te same zjawiska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Humbaki każdego roku odbywają migrację długości nawet 16 000 kilometrów, przemieszczając się z regionów polarnych w tropiki, gdzie się rozmnażają i wychowują młode. W wędrówkach mogą im jednak przeszkadzać wąsonogi, skorupiaki, które zasiedlają ich skórę. Jeśli będzie ich zbyt dużo, wywołają dodatkowy opór podczas pływania, przez co humbak niepotrzebnie traci energię. Naukowcy z Griffith University zaobserwowali, że humbaki korzystają z „podwodnego spa”, którym pozbywają się wąsonogów, martwego naskórka i nadmiaru bakterii.
      Doktor Jan-Olaf Meyncke i jego zespół z Whales and Climate Research Program and Coastal i Marine Research Centre przyczepili do humbaków specjalne urządzenia, zawierające m.in. kamerę wideo, hydrofon, czujniki ciśnienia, temperatury czy GPS. Uczeni śledzili migrujące zwierzęta pomiędzy sierpniem 2021 a październikiem 2022. Gdy odzyskali nagrania i je przeanalizowali zauważyli, że walenie tarzały się po dnie morskim położonym na głębokości do 49 metrów i pokrytym piaskiem i kamieniami. Za każdym razem zwierzę najpierw powoli przesuwało się po piasku naprzód, a następnie obracało na jeden bok lub wykonywało pełen obrót, mówi Mynecke. Zachowanie takie miało miejsce zawsze w kontekście społecznym. Dochodziło do niego po zalotach, konkurowaniu ze sobą lub po innej formie interakcji społecznej, dodaje uczony. Dlatego też specjaliści przypuszczają, że korzystanie z „odnowy biologicznej” miało na celu przede wszystkim oczyszczenie tych miejsc, które były wykorzystywane w kontaktach społecznych.
      Dzięki ocieraniu się o piasek i kamienie humbaki pozbywają się wąsonogów oraz martwego na skórka, w którym żyją bakterie. Ich zbytnie nagromadzenie może być niebezpieczne, gdyby zwierzę odniosło ranę, zatem regularne usuwanie naskórka wraz z bakteriami pozwala na utrzymanie zdrowego mikrobiomu skóry. Naukowcy zaobserwowali też, że opadający naskórek waleni był łakomym kąskiem dla wielu gatunków ryb, w tym dla młodego karanksa nowozelandzkiego.
      Wielorybnicy już w połowie XIX wieku donosili o walach grenlandzkich ocierających się głowami o skały, w ostatnich latach zachowanie takie zostało naukowo udokumentowane u tego gatunku. W przypadku humbaków zauważono nie tylko, że pozbywanie się naskórka i wąsonogów jest powiązane z zachowaniami społecznymi, ale że zwierzęta wracają w to samo miejsce, by się tarzać na dnie. Naukowcy przypuszczają, że przyczyną powrotów jest idealny skład dna, na którym leży mieszanina piasku i kamieni.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Michael Packard, zawodowy poławiacz homarów, znajdował się około 14 metrów pod wodą, gdy nagle poczuł uderzenie, wokół zapadła ciemność i poczuł, że się przemieszcza. Pięćdziesięciosześciolatek sądził, że został zaatakowany przez jednego z rekinów, które powszechnie występują w pobliżu Cape Cod w stanie Massachusetts. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że nie czuje ani ugryzienia, ani bólu.
      Wtedy zdał sobie sprawę, że znalazł się w paszczy wieloryba. Mężczyzna ocenia, że był współczesnym Jonaszem przez około 30 sekund. Nagle waleń wypłynął na powierzchnię wystawił głowę i zaczął nią potrząsać, wyrzuciło mnie w powietrze i wylądowałem w wodzie, mówił po wyjściu ze szpitala. Packarda z wody wyciągnął kolega, Josiah Mayo, z którym łowili homary.
      Charles Mayo, ojciec Josiaha, ekspert ds. waleni w Center for Coastal Studies mówi, że tego typu wydarzenia są bardzo rzadkie. Humbaki, bo to właśnie z tym gatunkiem Packard miał bliskie spotkanie, nie są agresywne. Zwierzę najprawdopodobniej polowało właśnie na ryby, gdy na drodze jego otwartej paszczy znalazł się nurek.
      Jooke Robins, również z Center for Coastal Studies, dodaje, że odżywiające się humbaki otwierają paszczę i przemieszczają się szybko, starając się wchłonąć jak najwięcej pożywienia. W tym czasie mogą nie widzieć wszystkiego, co mają przed sobą. Myślę, że dla zwierzęcia to było również zaskakujące zdarzenie, dodaje.
      Zdaniem Robbins Packardowi nie groziło połknięcie. Humbaki nie mają wystarczająco dużego przełyku, by mógł przezeń przejść dorosły człowiek. Nie oznacza to jednak, że był całkowicie bezpieczny. Gdyby wstrzymał oddech w momencie, gdy humbak go wypluł na powierzchni, mogłoby dojść do zatoru. Musiał zachować zimną krew. Żeby wyjść cało z takiej sytuacji trzeba być profesjonalistą. Przeżył, bo jest mądry, twardy i ma szczęście.
      Ani Mayo, ani Robbins nigdy wcześniej nie słyszeli o przypadku, by człowiek znalazł się w paszczy humbaka.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Można sobie wyobrazić zdumienie biologów morskich, gdy na wysepce Marajó w ujściu Amazonki odkryli martwego młodego długopłetwca (humbaka). Członków grupy Bicho D'Água zaalarmowały krążące nad namorzynami sępy.
      Zwierzę o długości prawie 8 m utknęło w roślinności ok. 15 m od brzegu. Ekipa z Municipal Secretariat of Health, Sanitation, and Environment zbadała truchło. Nie wykryto widocznych urazów. Przed sekcją zwłok nie da się więc stwierdzić, co było przyczyną zgonu. Na razie powtarzane są 2 teorie: 1) że zwierzę wyrzuciła silna fala pływowa albo 2) że zginęło ono w oceanie, a później zostało przetransportowane w głąb lądu przez ludzi.
      Ponieważ ciało walenia jest zbyt duże i znajduje się w odległej, trudno dostępnej okolicy, naukowcy pobrali do zbadania próbki.
      Nie jesteśmy pewni, jak humbak się tu znalazł, jednak przypuszczamy, że poruszał się blisko brzegu i pływy, które były na przestrzeni ostatnich dni znaczne, uniosły go i wepchnęły na ląd w namorzyny - uważa specjalista z Bicho D'agua Institute.
      Większą tajemnicą niż to, jak waleń trafił na ląd, jest jednak to, co w ogóle robił w pobliżu Brazylii o tej porze roku. Między sierpniem a listopadem długopłetwce są często widywane dalej na południe u wybrzeży stanu Bahía. Na północy przy ujściu Amazonki, zwłaszcza o tej porze roku, są jednak rzadkim widokiem.
      Niektórzy przypuszczają, że cielę zostało odseparowane od matki w czasie migracji na południe.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pewna samica humbaka (Megaptera novaeangliae) pobiła rekord długości podróży w kategorii ssaków. W poszukiwaniu partnera przepłynęła co najmniej 9800 km od Atlantyku do Oceanu Indyjskiego.
      Po raz pierwszy sfotografowano ją w grupie innych waleni na znanym tarlisku w okolicach rafy Abrolhos Bank u południowo-wschodnich wybrzeży Brazylii w sierpniu 1999 roku. Po ponad 2 latach – we wrześniu 2001 r. – ssaka ponownie sfotografowano. Tym razem miało to miejsce na tarlisku koło wyspy Île Sainte-Marie (leży ona u wschodnich wybrzeży Madagaskaru). Samicę można było rozpoznać dzięki unikatowemu kształtowi ogona oraz wzorowi plam na skórze po jego spodniej stronie.
      To najdłuższa udokumentowana wędrówka w wykonaniu ssaka; dłuższa o 400 km od najdłuższej sezonowej migracji, o jakiej kiedykolwiek wspominano [i mniej więcej 2-krotnie dłuższa od odległości przebywanej zwykle przez te walenie] – podkreśla dr Peter Stevick z College of the Atlantic w Bar Harbor.
      Obserwacja ta bardzo zaskoczyła biologów, którzy dotąd sądzili, że to raczej samce humbaków, a nie samice wybierają się tak daleko w poszukiwaniu partnerki, dodatkowo wydawało się, że M. novaeangliae migrują raczej między półkulą północną i południową (od żerowiska do tarliska i na odwrót). Rekordowe osiągnięcia samicy mogą jednak sugerować, że humbaki przemieszczają się nie tylko wzdłuż południków, ale także w kierunkach wschód-zachód. W przyszłości trzeba to będzie sprawdzić, na wypadek gdyby był to tylko wyjątek potwierdzający regułę.
      Nowe wiadomości nt. zwyczajów humbaków są na wagę złota. Gatunek został bowiem znacznie przetrzebiony przez wielorybników (na szczęście się odradza). Poza tym doliczono się 7 grup rozmnażających się we własnym gronie, co rodzi obawy przed ograniczeniem puli genetycznej.
      Stevick sądzi, że samica odbyła de facto dwie podróże. Gdybym miał zgadywać, powiedziałbym, że zwierzę odbyło normalną migrację do Antarktyki [aby się pożywić] i stamtąd obrało kurs na Madagaskar. Wg Amerykanina, takie wyprawy pozwalają gatunkowi na lepsze przystosowanie. Gdyby ssaki ciągle wracały na gody w to samo miejsce, a w międzyczasie zaszłaby jakaś zmiana środowiskowa, adaptacja mogłaby się już nie powieść.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda wyposażyli niewielkie śmigłowce w interesujący system sztucznej inteligencji. Dzięki niemu maszyny uczą się latać obserwując manewry wykonywane przez inne śmigłowce. Testy wykazały, że taki bezzałogowy helikopter, tylko dzięki obserwacji, jest w stanie samodzielnie wykonać cały program akrobatyczny przewidziany w swojej kategorii sportowej.
      Profesor Andrew Ng, który wraz ze swoimi studentami stworzył "inteligentne" maszyny, mówi, że są one w stanie wykonać każdy manewr, który wykonuje człowiek.
      Ekspertów najbardziej zadziwia fakt, że maszyny potrafią uczyć się przez obserwację. Podkreślają, że to olbrzymi postęp w pracach nad autonomicznym helikopterem. Stworzenie oprogramowania sterującego autonomicznym śmigłowcem, który ma wykonywać skomplikowane manewry, jest bardzo trudne, gdyż helikoptery, w przeciwieństwie do samolotów, to bardzo niestabilne maszyny.
      Naukowcy ze Stanforda przyznają, że gdy wyznaczyli sobie już zadanie, to okazało się, iż trudno jest zdefiniować podstawowe pojęcia. Cóż bowiem znaczy w przypadku helikoptera by "latał dobrze"? Dlatego też rozpoczęli współpracę z ekspertami, którzy specjalizują się w prowadzeniu zdalnie sterowanych śmigłowców. Wielokrotnie rejestrowali wykonywane przez nich akrobacje i stworzyli program, który analizował dane i wyznaczał idealna trajektorię lotu - taką, której poszukiwali ludzie sterujący maszynami.
      Uczeni wyposażyli swoje helikoptery w odpowiednie oprogramowanie, żyroskopy, przyspieszeniomierze, magnetometry i odbiorniki GPS.
      Twórcy autonomicznych śmigłowców mówią, że można by je wykorzystać do poszukiwania min czy obserwacji pożarów na terenach leśnych. Dzięki dostarczonym przez nie danym strażacy szybko dowiadywaliby się o nowych ogniskach pożarów czy o konieczności wycofania się z danego terenu. Jednak, jak zauważa profesor Ng, żeby zaufać danym z autonomicznych śmigłowców, muszą być one niezawodne i latać być może tak dobrze, jak najlepsi piloci na świecie.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...