Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Miliony protestowały przeciwko SOPA i PIPA

Recommended Posts

Wikipedia poinformowała, że 162 miliony osób widziały witrynę w dniu protestu przeciwko SOPA. Osiem milionów przeszło do podstrony z danymi kontaktowymi swoich przedstawicieli w parlamencie.

Z kolei na stronie Google’a petycję przeciwko SOPA podpisało 4,5 miliona osób, a Los Angeles Times informuje, że na Twitterze pojawiło się 2,4 miliona wpisów poświęconych ustawie. Ponadto umieszczony przez Marka Zuckerberga na Facebooku wpis przeciwko SOPA zyskał ponad 490 000 głosów poparcia.

Swoje poparcie dla SOPA wycofało kilkunastu senatorów, dzięki czemu żadna ze stron nie ma obecnie większości.

Zebrano również ponad 100 000 podpisów pod petycją do prezydenta Obamy by zawetował ustawę PIPA.

W związku z tak dużym sprzeciwem, jest bardzo mało prawdopodobne, by Izba Reprezentantów i Senat nadal pracowały nad obiema ustawami w ich obecnym kształcie. Obie izby odwołały planowane głosowania.

Stop Online Piracy Act i Protect IP Act przewidywały, że sąd będzie mógł nakazać amerykańskim firmom, by zablokowały dostęp do zagranicznych witryn podejrzewanych o rozpowszechnianie pirackich treści. Przewidziano też możliwość wydania zakazu przetwarzania płatności, wyświetlania reklam czy umieszczania odnośników dotyczących zagranicznych witryn z pirackimi materiałami. Ustawy przewidywały też, że właściciele praw autorskich mogli pozwać witryny, które podejrzewają o przechowywanie pirackich materiałów.

Obie ustawy umożliwiały zatem podjęcie takich działań, jakie na podstawie Digital Millennium Copyright Act mogą być podejmowane wobec witryn znajdujących się na terenie USA. Przepisów DMCA nie można bezpośrednio stosować wobec witryn zagranicznych, stąd pomysł na uchwalenie SOPA i PIPA.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bardzo dobrze :) Mariuszu przydałoby się jeszcze coś wspomnieć o ACTA bo o ile SOPA i PIPA to podwórko USA to ACTA dotyczy już nas.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zwłaszcza, że o ile SOPA/PIPA to normalnie traktowane ustawy, o które naparzanie trwa od chwili ich zgłoszenia, to ACTA podczas negocjacji było tajne. Nawet nie jestem pewien, czy części tego "porozumienia" nadal nie są poufne. A dotyczy toto wszystkich - każdy może mieć telefon z "nielegalnym" dzwonkiem.

  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Taka jest różnica pomiędzy społeczeństwami Europy a USA, z ich silnym przywiązaniem do wolności, silnym społeczeństwem obywatelskim itp.

Dziwię się zresztą, że społeczeństwa, które praktycznie codziennie zgadzają się na odbieranie im wolności w coraz większej liczbie spraw, nagle zaczynają protestować przeciwko ACTA.

 

A wracając do tematu pisania o ACTA - przejrzałem tekst traktatu i nie wiem, czy jest o czym pisać. Nie wiem, czy ACTA wprowadza jakiekolwiek rozwiązania, które byłyby w tej chwili nieobecne w naszym prawodastwie. Ktoś wie coś na ten temat?

 

Co do poufności - to podobno umowy międzynarodowe są zwykle tak negocjowane. Tu raczej pojawiają się uwagi pod adresem naszego rządu. Bo jak zwraca uwagę VaGla:

1. Dlaczego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie publikuje w swoim serwisie dokumentów zawierających informacje publiczne i w jaki sposób Prezes Rady Ministrów chciałby to zmienić.

2. Jeśli premier wiedział, co podpisuje [VaGli chodzi o to, czy premier wiedział, co podpisuje gdy podpisywał uchwałę pozwalającą na ratyfikację ACTA przez Polskę], a wcześniej brał udział w spotkaniach z internautami, na których ten temat kilka razy był podnoszony, to dlaczego nie zrealizował danej wcześniej obietnicy, że taka zgoda rządu na podpisanie traktatu nie będzie udzielona przed wyjaśnieniem z opinią publiczną wszystkich kontrowersji zgłaszanych przez polskie i europejskie organizacje pozarządowe od ponad 2 lat?

3. Dlaczego Polska i Unia Europejska ma przystępować do porozumienia, które - jak twierdzi Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa narodowego - nie ma mieć wpływu na polskie i europejskie prawodawstwo? Jaki jest sens takiego traktatu, skoro - jak twierdzą - w polskim porządku prawnym już istnieją mechanizmy, o które rzekomo zabiegamy w przystępując do tego traktatu? Jak się to ma do tego, że ACTA ma jednak wywierać wpływ w sferze prawa karnego, a więc dotykać prawodawstwa krajów podpisujących (i potem ratyfikujących) porozumienie? Co różni ACTA od takich umów międzynarodowych, których Polska już jest stroną, jak traktaty WIPO, TRIPS, Konwencja Berneńska i inne umowy międzynarodowe dotyczące własności intelektualnej?

4. Ponieważ rząd deklarował wielokrotnie, że chce stanowić prawo oparte na dowodach: jakie konkretnie polskie przedsiębiorstwa zyskają i w jaki sposób zyskają, na przyjęciu takiego porozumienia jak ACTA?

 

A te pytania, to nic innego, jak moje pytanie na wstępie o nagłe protesty przeciwko ACTA, gdy społeczeństwo zgadza się codziennie na odbieranie wolności.

Share this post


Link to post
Share on other sites
gdy społeczeństwo zgadza się codziennie na odbieranie wolności.

 

Codziennie ktoś kradnie ci złotówkę z konta a ty o tym nie wiesz (dlatego się zgadzasz :) ) taki protest to uświadomienie wszystkim że taki proceder ma miejsce i nie wszyscy się będą zgadzać na to od tej pory (zmienią hasła dostępu).

Share this post


Link to post
Share on other sites

Głównym beneficjentem ACTA będzie i tak USA. Dla tego u siebie mogą to robić legalnie a wszędzie indziej po partyzancku.

 

Ad 1 jak to nie publikuje opublikowali jako scan ważący hohoho.

 

ad 2 premier nie do końca jest od wiedzenia wszystkiego ma od tego ludzi lale niektórych powinien wywalić to raz. A resztę bardziej za pysk chwycić to dwa. Trzy nie wieżę ze ta partyzantka przechodziła bez wiedzy premiera. A co do opinii publicznej to właśnie chodzi o to żeby jej nikt nie pytał o nic.

 

Ad 3 Bo będzie mieć, ale najpierw powadzą ze nie będzie a potem jak akceptują acta to powiedzą ze muszą to i owo zmienić. Bo umowy międzynarodowe i muszą przestrzegać i w zasadzi to wiecie rozumiecie mamy związane ręce.

 

Ad 4 Wpływ na polską gospodarkę będzie ujemny to jest po prostu kolejny pomysł z serii jak zwiększyć popyt na dolara i wywołać sztuczny przepływ pieniądza.

Jak zresztą GMO żarówki energooszczędne limity CO2 czy inne pierdoły.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jeszcze krąży nieśmiała teoria - kto wie, może nawet spiskowa - że to wszystko ma odwrócić uwagę ludków od tego, co obecnie najważniejsze. Ile już chcą za ropę na stacji? I czemu rzepakowy zawsze równa to tej ceny?

Share this post


Link to post
Share on other sites

No właśnie to jest to do czego ja ciągle wracam.... ludzie zajmują się akcyjnie ACTA-mi, które być może nawet niczego nie zmieniają, a jednocześnie pozwalają, by połowę ceny paliw stanowiły podatki, by państwo utrzymywało monopol w przemyśle paliwowym, by rynek paliw był rynkiem regulowanym.

Przecież to, co się dzieje wokół ACTA, to tylko PROSTA i LOGICZNA konsekwencja tego, na co ludzie od lat powalają. Skoro pozwala się politykom na ciągłe ograniczanie naszej wolności i jeszcz się ich za to nagradza wybierając ich po raz kolejny, to dlaczego nagle niby mieliby przestać odbierać wolność? W końcu ciągle i wciąż są zachęcani do jej odbierania.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dość trywialnie, zwiększając strumień pieniędzy który popłynie do USA z tytułu własności intelektualnej.

Nie zależnie czy ktoś kupi dolary za złotówki żeby im zapłacić czy oni sprzedadzą złotówki żeby kupić dolary.

Można to inaczej określić jako zmianę proporcji wymiany handlowej. Jeśli wolisz w ujęciu mniej skutkowym.

Chodzi o to ze USA musi światu sprzedawać więcej niż kupuje to dla ich gospodarki być albo nie być bo jest duża ale nie wydajna i nie ważne czy będzie to ajfom, stinger, f16, m16, lady gaga, consulting czy banknoty. No i lepiej jak forsę dostanie jakaś firma pośredniczącą jakiś dystrybutor czy coś niż na przykład Metallica za koncert bo oni połoza kolejna bańkę na koncie w Szwajcarii albo kupią sobie jakąś wyspę na archipelagu wysp hula-gula i efekt będzie taki jak by się nic nie stało. Dlaczego USA z okazji konfliktu w Gruzji nic nie zrobiło? Bo postanowili spokojnie poczekać aż im ruscy cały sprzęt rozpieprzą bo przybiegną po nowy. Trochę się musieli w USA wkurzyć swoją droga jaki się okazało ze się naszymi gromami a nie stingerami od ruskich oganiali.

Ja mam jednak już fundamentalne wątpliwości co do tego kierunku. W sensie ze na ryku spowoduje to więcej szkody niż pożytku. Bo nie będzie konwersji piractwa 1:1 na zysk. Powiem więcej ta konwersja będzie nie wielka. Bo jak ktos od czasu do czasu piracki film obejrzał to sobie daruje a jak ktoś oglądał po 2 dziennie to go nie będzie ani na jedną 10 tego.

Ale może wcale nie o to chodzi w prost to znaczy o konwersje piratów. Największym przypadkiem piractwa jest instytucja biblioteki. Zamkniemy biblioteki ? No nie najwyżej ktoś na przykład skarb państwa będzie musiał odpalić komuś dole. Oczywiście nie każdemu z osobna wiec pewnie powstanie jakaś organizacja zbiorowego zarządzenia praw blebleble dla bibliotek. Efekt tego będzie taki ze kowalski czy książki czyta czy nie czyta będzie biblioteki dotował. Tylko ze będzie jak z lekami refundowanymi które w Polsce są praktycznie najdroższe w Europie bo refundowane.

USA to jest wielka pijawa która wysysa inne gospodarki. Niestety to co wysysa przeżera i co chwile musi gdzieś bydła narobić tylko po to żeby zwiększyć rynek zbytu na coca-cole.

 

Przemek Kobel na jakim poziomie.

Na poziomie naszego kraju grubo nie sadze. Im to acta to jak kartofel na hemoroidy.

Na poziomie światowym trwa to za długo żeby coś tym przykryć poza tym problem się pojawił jak wyszedł spod pierzyny. Jak by nie to to za chwile było by po kaszlu, wicie rozumicie umowy międzynarodowe i każdy z sygnatariuszy tą bajeczkę powtórzy u siebie i okazuje się na koniec ze się acta samo się uchwaliło niczym prawda objawiona.

Poza tym to nie odwraca uwagi od cen ropy po tego skutki zady widzi przy dystrybutorze.

Co jednak nie zmienia faktu ze z gospodarką światową jest tak licho ze aż Usa musi kolejną wojnę ropętać. Iran będzie zakatowany do 2 lat albo przez USA albo Izralel z błogosławieniem i wsparciem jak USA. Pytanie jest jedno czy Obama zakatuje przed wyborami czy zrobi wyborców w spritea.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Powstaną nowe zespoły które będą grały bez wołania za prawa autorskie, filmy kręcone przez amatorów i lokalne sieci przyjaciół bez dostępu do globalnej.

Share this post


Link to post
Share on other sites

ACTA podczas negocjacji było tajne.

 

Jak odpowiedź na zapytanie szwedzkiego dziennikarza: http://www.svd.se/mu...cta_532861a.pdf ;-)

 

Nie wiem, czy ACTA wprowadza jakiekolwiek rozwiązania, które byłyby w tej chwili nieobecne w naszym prawodastwie.

 

Głównie chodzi o wprowadzenie nadrzędności prawa europejskiego w tej kwestii i udostępnianie danych osobowych stronie trzeciej, a nie sądowi/prokuraturze, no i żądanie zaprzestania nie na ich wniosek.

 

 

A KW nie protestuje? :P

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Google ujawniło swoją pilnie strzeżoną tajemnicę. Koncern, jako pierwszy dostawca chmury obliczeniowej i – prawdopodobnie – pierwszy wielki właściciel centrów bazodanowych, zdradził ile wody do chłodzenia zużywają jego centra obliczeniowe. Dotychczas szczegóły dotyczące zużycia wody były traktowane jak tajemnica handlowa.
      Firma poinformowała właśnie, że w ubiegłym roku jej centra bazodanowe na całym świecie zużyły 16,3 miliarda litrów wody. Czy to dużo czy mało? Google wyjaśnia, że to tyle, ile zużywanych jest rocznie na utrzymanie 29 pól golfowych na południowym zachodzie USA. To też tyle, ile wynosi roczne domowe zużycie 446 000 Polaków.
      Najwięcej, bo 3 miliardy litrów rocznie zużywa centrum bazodanowe w Council Bluffs w stanie Iowa. Na drugim miejscu, ze zużyciem wynoszącym 2,5 miliarda litrów, znajduje się centrum w Mayes County w Oklahomie. Firma zapowiada, że więcej szczegółów na temat zużycia wody przez jej poszczególne centra bazodanowe na świecie zdradzi w 2023 Environmental Report i kolejnych dorocznych podsumowaniach.
      Wcześniej Google nie podawało informacji dotyczących poszczególnych centrów, obawiając się zdradzenia w ten sposób ich mocy obliczeniowej. Od kiedy jednak zdywersyfikowaliśmy nasze portfolio odnośnie lokalizacji i technologii chłodzenia, zużycie wody w konkretnym miejscu jest w mniejszym stopniu powiązane z mocą obliczeniową, mówi Ben Townsend, odpowiedzialny w Google'u za infrastrukturę i strategię zarządzania wodą.
      Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że Google'a do zmiany strategii zmusił spór pomiędzy gazetą The Oregonian a miastem The Dalles. Dziennikarze chcieli wiedzieć, ile wody zużywają lokalne centra bazodanowe Google'a. Miasto odmówiło, zasłaniając się tajemnicą handlową. Gazeta zwróciła się więc do jednego z prokuratorów okręgowych, który po rozważeniu sprawy stanął po jej stronie i nakazał ujawnienie danych. Miasto, któremu Google obiecało pokrycie kosztów obsługi prawnej, odwołało się od tej decyzji do sądu. Później jednak koncern zmienił zdanie i poprosił władze miasta o zawarcie ugody z gazetą. Po roku przepychanek lokalni mieszkańcy dowiedzieli się, że Google odpowiada za aż 25% zużycia wody w mieście.
      Na podstawie dotychczas ujawnionych przez Google'a danych eksperci obliczają, że efektywność zużycia wody w centrach bazodanowych firmy wynosi 1,1 litra na kilowatogodzinę zużytej energii. To znacznie mniej niż średnia dla całego amerykańskiego przemysłu wynosząca 1,8 l/kWh.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      W lutym Facebook zaczął usuwać posty, w których twierdzono, że koronawirus SARS-CoV-2 jest dziełem człowieka. Działanie takie było częścią kampanii mającej na celu usuwanie fałszywych stwierdzeń na temat COVID-19 i szczepionek. Posty automatycznie usuwano, a użytkownik, który wielokrotnie takie treści publikował, narażał się na blokadę konta. Teraz Facebook znosi zakaz i pozwala na publikowanie informacji o tym, że SARS-CoV-2 został stworzony przez ludzi.
      W świetle toczącego się śledztwa dotyczącego pochodzenia COVID-19 oraz po konsultacjach z ekspertami ds. zdrowia publicznego, zdecydowaliśmy, że nie będziemy więcej blokowali twierdzeń, jakoby COVID-19 był dziełem człowieka. Będziemy nadal współpracować z ekspertami by dotrzymywać kroku zmieniającej się naturze pandemii i aktualizować naszą politykę w miarę, jak pojawiają się nowe fakty i trendy, oświadczyli przedstawiciele Facebooka.
      Do zmiany polityki Facebooka doszło po tym, jak The Wall Street Journal poinformował, że amerykańskie służby specjalne zdobyły wskazówki sugerujące, iż wirus mógł wydostać się z laboratorium. Zdaniem służb, w listopadzie 2019 roku trzech pracowników Instytutu Wirologii w Wuhan trafiło do szpitala z objawami podobnymi do grypy.
      Facebook z jednej strony poluzował algorytmy ograniczające wolność wypowiedzi, z drugiej zaś strony, tego samego dnia, zaczął ostrzej traktować użytkowników, którzy regularnie rozpowszechniają fałszywe informacje.
      Zgodnie z nowymi zasadami, jeśli posty jakiegoś użytkownika zostaną wielokrotnie oznaczone jako fałszywe, Facebook usunie wszystkie jego posty, nawet te, które jako fałszywe nie były oznaczone. Ponadto użytkownicy, którzy mają w ulubionych profile rozpowszechniające fałszywe informacje, będą przed tymi profilami ostrzegani za pomocą wyskakujących okienek.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Prawnikom Google'a nie udało się doprowadzić do odrzucenia przez sąd pozwu związanego z nielegalnym gromadzeniem danych użytkowników przez koncern. Sędzia Lucy Koh uznała, że Google nie poinformował użytkowników, iż zbiera ich dane również wtedy, gdy wykorzystują w przeglądarce tryb anonimowy.
      Powodzi domagają się od Google'a i konglomeratu Alphabet co najmniej 5 miliardów dolarów odszkodowania. Twierdzą, że Google potajemnie zbierał dane za pośrednictwem Google Analytics, Google Ad Managera, pluginów oraz innych programów, w tym aplikacji mobilnych. Przedstawiciele Google'a nie skomentowali jeszcze postanowienia sądu. Jednak już wcześniej mówili, że pozew jest bezpodstawny, gdyż za każdym razem, gdy użytkownik uruchamia okno incognito w przeglądarce, jest informowany, że witryny mogą zbierać informacje na temat jego działań.
      Sędzia Koh już wielokrotnie rozstrzygała spory, w które były zaangażowane wielkie koncerny IT. Znana jest ze swojego krytycznego podejścia do tego, w jaki sposób koncerny traktują prywatność użytkowników. Tym razem na decyzję sędzi o zezwoleniu na dalsze prowadzenie procesu przeciwko Google'owi mogła wpłynąć odpowiedź prawników firmy. Gdy sędzia Koh zapytała przedstawicieli Google'a, co koncern robi np. z danymi, które użytkownicy odwiedzający witrynę jej sądu wprowadzają w okienku wyszukiwarki witryny, ci odpowiedzieli, że dane te są przetwarzane zgodnie z zasadami, na jakie zgodzili się administratorzy sądowej witryny.
      Na odpowiedź tę natychmiast zwrócili uwagę prawnicy strony pozywającej. Ich zdaniem podważa ona twierdzenia Google'a, że użytkownicy świadomie zgadzają się na zbieranie i przetwarzanie danych. Wygląda na to, że Google spodziewa się, iż użytkownicy będą w stanie zidentyfikować oraz zrozumieć skrypty i technologie stosowane przez Google'a, gdy nawet prawnicy Google'a, wyposażeni w zaawansowane narzędzia i olbrzymie zasoby, nie są w stanie tego zrobić, stwierdzili.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Sąd Federalny dla Północnego Okręgu Kalifornii zatwierdził ugodę, w ramach której Facebook ma wypłacić użytkownikom 650 milionów dolarów odszkodowania za to, że bez wyraźnej zgody poddał ich zdjęcia obróbce za pomocą technologii rozpoznawania twarzy. W ramach ugody trzej powodzi otrzymają po 5000 USD, a niemal 1,6 miliona innych użytkowników może odebrać od Facebooka po co najmniej 345 dolarów.
      Sprawa rozpoczęła się w 2015 roku, gdy trzech mieszkańców Illinois złożyło proces zbiorowy przeciwko serwisowi społecznościowemu. Oskarżyli oni Facebooka, że złamał prawo stanu Illinois poprzez stworzenie mechanizmu oznaczania użytkowników, który wykorzystywał skanowanie zdjęć twarzy bez wyraźnego zezwolenia zainteresowanych osób. Stanowy Biometric Information Privacy Act pozwala obywatelom na pozwanie firmy, która bez ich zgody zbiera dane biometryczne.
      Mechanizm oznaczania zdjęć Facebooka pozwala użytkownikom na oznaczanie ich znajomych, a narzędzie Tag Sugestions wskazuje, kim może być oznaczana osoba.
      Gdy pozew trafił do sądu, prawnicy Facebooka utrzymywali, że jest on bezpodstawny i zapowiadali obronę. W 2019 roku Facebook zmienił działanie swojego mechanizmu tak, że jest on dobrowolny.
      Praktyką amerykańskich sądów jest dążenie do zawierania przedsądowych ugód w tego typu sprawach. Sędzia James Donato właśnie zatwierdził ugodę. W sądowych dokumentach czytamy, że jest to jedna z największych ugód dotyczących kwestii naruszenia prywatności,a każdy zainteresowany przystąpieniem do sporu otrzyma co najmniej 345 dolarów odszkodowania.
      To nie jedyne problemy Facebooka związane z ochroną prywatności. Przed dwoma tygodniami rozpoczęto też pozew zbiorowy w Londynie. Jest on związany ze skandalem wokół Cambridge Analityca. Pozew złożył dziennikarz Peter Jukes, który oskarża Facebooka, że dał aplikacji firmy trzeciej dostęp do danych milionów użytkowników. Dane te zostały później wykorzystane przez Cambridge Analytica.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Google zagroził zbanowaniem całej Australii, a Facebook zapowiada, że usunie ze swojego news feeda treści z australijskich mediów. Wszystko dlatego, że parlament Australii toczy debatę na temat ustawy, zgodnie z którą firmy takie jak Google i Facebook zostałyby zobowiązane do zapłaty autorom za treści, które wykorzystują. Ustawa przewiduje, że jeśli strony nie doszłyby do porozumienia ws. stawek, koncerny internetowe musiałyby płacić stawki określone w ustawie.
      Dyrektor Google Australia, Mel Silva, poinformowała, że ustawa taka stanowiłaby „niebezpieczny precedens”, a sama firma przedstawiła rządowi ultimatum, w którym grozi, że przestanie świadczyć swoje usługi na terenie Australii.
      Prawo do nieograniczonego linkowania pomiędzy witrynami to podstawa działania wyszukiwarki, jeśli nowe przepisy weszłyby w życie działanie wyszukiwarki byłoby związane z olbrzymim ryzykiem finansowym i operacyjnym i nie mielibyśmy innego wyjścia, niż zaprzestanie oferowania usług Google Search na terenie Australii, stwierdziła Silva podczas przesłuchań przed Senatem. Dodała przy tym, że firma jest skłonna do płacenia mediom za tworzone przez nich treści i podała przykład około 450 tego typu umów, jakie Google podpisało z firmami na całym świecie.
      Premier Australii Scott Morrison oświadczył, ze jego rząd nie będzie reagował na groźby. Niech wszystko będzie jasne. To Australia określa, co można robić na terenie Australii. Takie decyzje są podejmowane przez nasz parlament i przez nasz rząd. Tak to działa w Australii. Ci, którzy się z tym zgadzają, są przez nas chętnie widziani.
      Najlepszym dowodem na to, że sprawy zaszły za daleko jest fakt, że prywatna firma, korzystając ze swojej monopolistycznej decyzji, próbuje zastraszać suwerenne państwo, mówi Chris Cooper, dyrektor organizacji Reset Australia, która stara się o uregulowanie działalności koncernów technologicznych.
      Z kolei przedstawiciele australijskiego Facebooka stwierdzili, że jeśli nowe przepisy zostaną uchwalone, to nie tylko media, ale również zwykli Australijczycy nie będą mogli umieszczać w news feedzie odnośników do australijskich mediów. Josh Machin, dyrektor ds. polityki w Facebook Australia powiedział podczas przesłuchania przed parlamentem, że w feedzie przeciętnego użytkownika informacje z mediów stanowią jedynie 5% treści i Facebook nie odnosi z nich zbyt dużych korzyści finansowych.
      Słowa te skomentował Dan Stinton dyrektor australijskiej wersji Guardiana, który stwierdził, że informacje prasowe angażują użytkowników Facebooka, powodują, że ci dłużej w serwisie pozostają, klikają, więc dziwić mogą słowa Machina twierdzącego, że nie przynosi to serwisowi korzyści materialnych.
      Niezależny senator Rex Patrick porównał odpowiedź Google'a z reakcją Chin, które zagroziły Australii wojną handlową, gdyby australijskie władze prowadziły śledztwo ws. wybuchu pandemii COVID-19. Wy nie usiłujecie chronić praw użytkowników do wyszukiwania. Wy usiłujecie chronić swoje konto bankowe, stwierdził Patrick.
      Przeciwnicy narzucenia regulacji twierdzą, że bronią wolnego internetu. Jednak Dan Stinton zwraca uwagę, że wolny internet, o którym mówią, przestał istnieć wiele lat temu i obecnie jest zdominowany przez kilka wielkich amerykańskich korporacji. Sinton dodaje, że z Facebooka korzysta 17 milionów Australijczyków, a z Google'a – 19 milionów. O tym, co Australijczycy robią w internecie decydują algorytmy tych firm, stwierdza Stinton. Smaczku całemu sporowi dodaje fakt, że przedstawiciele Google'a przyznali, iż w ramach eksperymentu celowo ukrywali w wyszukiwarce pewne treści. Zapewnili jednak, że to nie problem, gdyż były one ukrywane przed 1% australijskiej populacji.
      Nowa ustawa trafiła do parlamentu po 18-miesięcznym przeglądzie dokonanym przez Australijską Komisję ds. Konkurencji i Konsumentów. Urząd stwierdził, że monopolistyczna pozycja gigantów IT, jaką ci mają w stosunku do mediów, jest groźna dla demokracji.
      W spór włączył się rząd USA. Jego przedstawiciele wyrazili zaniepokojenie próbą regulowania na drodze ustawowej pozycji graczy rynkowych.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...