Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

W Pompejach cmentarz był też wysypiskiem

Rekomendowane odpowiedzi

Cmentarze w starożytnych Pompejach były zarówno nekropoliami, jak i miejscami składowania odpadów. Doktorantka Allison Emmerson z University of Cincinnati przeprowadziła badania terenowe, dzięki którym wyjaśniono, czemu w i wokół grobowców znajdują się pryzmy śmieci, w tym zwęglone kości zabitych zwierząt, ceramika czy materiał budowlany.

Odpadki leżą nawet w doskonale zachowanych grobowcach, które wyglądają jak w roku 79, ponieważ utrwaliła je cienka powłoka popiołu i lapille, materiału piroklastycznego wyrzucony podczas erupcji Wezuwiusza.

Studium Amerykanki obala wcześniej obowiązujące teorie odnośnie do pompejańskich odpadów. Archeolodzy badający Pompeje w XIX w. zakładali, że grobowce wypełnione odpadkami i pokryte graffiti musiały popaść w ruinę i nie zostać odbudowane po wydarzeniu poprzedzającym pamiętny wybuch Wezuwiusza o niemal 2 dekady. W 62 r. miało bowiem miejsce silne trzęsienie ziemi. Zgodnie z przyjętym na wiele lat scenariuszem, groby uległy wtedy zniszczeniu, a mieszkańcy mieli na głowie o wiele pilniejsze sprawy niż ich restaurowanie.

Dziewiętnastowieczni eksploratorzy i kontynuatorzy ich prac zgodnie zakładali, że wszystkiemu winne jest katastrofalne trzęsienie, ponieważ wydawało im się nie do pomyślenia, by ktoś mógł uważać nekropolię za dobre miejsce do składowania odpadów. W ciągu ostatniego 15-lecia pojawiały się jednak dowody, że Pompeje stanęły na nogi po trzęsieniu i w 79 r. przeżywały okres "drugiej młodości" jako ważne miasto w jednym z najbogatszych rejonów Cesarstwa Rzymskiego. Skoro tak, to skąd tyle śmieci na cmentarzach? Ludzie nie zaniechali przecież dbania o tereny pochówkowe w większym stopniu niż miało to miejsce w przypadku przestrzeni publicznej.

Gdy w 2009 r. Emmerson rozpoczęła prace w Pompejach, zauważyła, że w odróżnieniu od dzisiejszych cmentarzy, które są położone raczej na uboczu, np. na terenach zielonych, tamtejsze groby znajdowały się wzdłuż arterii komunikacyjnych. Wiele wskazuje też na to, że podejście mieszkańców Pompejów do odpadów było zupełnie inne od naszego. Doktorantka natrafiła bowiem na pomieszczenie, w którym cysterna na wodę pitną i przeznaczoną do mycia znajdowała się między dwoma dołami gnilnymi. Oba były w całości wypełnione odpadkami w postaci porozbijanej ceramiki, zwierzęcych kości i resztek innych pokarmów, np. pestek winogron i pozostałości po drylowaniu oliwek.

Archeolodzy stwierdzili, że śmiecie swobodnie rozsypywano na podłodze domostw, na ulicach (czasem do dużej wysokości, przez co tworzyły warstwy), na peryferiach oraz wzdłuż murów miejskich. Nie ma dowodów na to, by w Pompejach istniało jakieś centralne wysypisko. Niewykluczone więc, że ludzie żyli w bezpośredniej bliskości wytwarzanych przez siebie odpadków i uważali to za normę. Skoro mieszkańcy uciekali się do cmentarnej reklamy - w stylu "głosuj na mnie" lub "wkrótce odbędą się zawody sportowe" - to czemu nekropolie nie miałyby stanowić jednego z wielu miejsc składowania śmieci?

Generalnie, kiedy obywatel Rzymu stawał ze śmiercią twarzą w twarz, bardziej skupiał się na wspomnieniach niż na życiu po życiu. Ludzie chcieli być zapamiętani, a sposobem na to był okazały grobowiec przy uczęszczanej trasie. Innymi słowy, o grobach i cmentarzach nie myślano w kontekście cichej kontemplacji. Grobowce były pokazami czy częścią codziennego życia [...], także jego brudu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
cysterna na wodę pitną i przeznaczoną do picia

 

czy woda pitna różni się czymś od wody do picia, czy to niezamierzone masło maślane? ;)

 

coś się też chyba zepsuło na stronach niebędących forum, pomimo zalogowania się w prawym górnym rogu ciągle wyświetla się odnośnik "zaloguj się" - nie powinien się przypadkiem wyświetlać mój login, tak jak na stronach forum?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięĸi poprawione.

 

Co do "zaloguj się". To nie błąd. Wklejam odpowiedź naszego programisty, bo kwestia była już poruszana: "Tak, to jest jedna z rzeczy do poprawienia. Forum okazało się bardzo oporne na łączenie aplikacji pod różnymi domenami. Pracujemy nad tym. W tej chwili pasek "zaloguj się" działa w trybie awaryjnym."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Picia-mycia, ciekawa literówka ;)

 

Co do "zaloguj się". To nie błąd. Wklejam odpowiedź naszego programisty, bo kwestia była już poruszana: "Tak, to jest jedna z rzeczy do poprawienia. Forum okazało się bardzo oporne na łączenie aplikacji pod różnymi domenami. Pracujemy nad tym. W tej chwili pasek "zaloguj się" działa w trybie awaryjnym."

 

Znam ten ból, też jestem programistą i też czasem się serwisami www zajmuję, dzięki za info, że Invision Power Board jest trudne w integracji. Życzę powodzenia Panu programiście ;) Pytanie na przyszłość - jest jakieś określone miejsce (wątek na forum, adres e-mail, może nawet bugtracker) do zgłaszania takich błędów, żeby nie spamować pod artykułami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W niektórych kulturach przodków chowano w rogu chaty, traktowano jak żywych tylko bez ciała. Zakładanie cmentarzy poza miastem brało się z tego że młode pokolenia nie były w porządku wobec starych i bały się ich. Dobra rada: "czcij (szanuj i pamiętaj ) ojca i matkę swoją abyś długo żył i dobrze ci się powodziło na ziemi" najwyraźniej rozciągała się poza czasem i granicą śmierci fizycznej.

Pompeje byłyby czymś pośrednim miedzy chatą a współczesnym cmentarzem , taką dużą rodziną gdzie życie toczyło się wśród nagrobków .

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zakładanie cmentarzy poza miastem brało się z tego że młode pokolenia nie były w porządku wobec starych i bały się ich.

Wiadomo. Przecież choroby zakaźne nieznośny smród zwłok biorą się ze złego traktowania i braku miłości. A prawdziwy miłujący potomek powinien przecież zwłoki własnych rodziców przechowywać w szafie na znak szacunku, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W innych kulturach stosowano kremację, a tak a pro-po kremacji ktoś mi opowiadał że :

w czasach mody paczek żywnościowych ze stanów do Polski , otwierają paczkę a tu obok pieprzu i innych produktów taka ładna solniczka z morską solą (a może inną egzotyczną przyprawą) no to siup do zupy, trochę na kanapki dopiero jak przyszedł list z prośbą o pochowanie wujka w rodzinnej ziemi padł blady strach :D , bo połowę już go nie było.

 

A tak na marginesie:

Wiecie?? Jaki jest wagowo główny składnik (pierwiastek) ciała ludzkiego?? w człowieku o wadze 70kg jest go prawie 46kg ??

 

 

 

 

 

 

 

 

. ...... to Tlen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"W innych kulturach stosowano kremację"

 

Prawie wybrnąłeś... Problem w tym, że prochy chowano albo rozrzucano, ale na pewno nie przynoszono do domu, żeby znajdowały się w otoczeniu domowników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest jakieś określone miejsce (wątek na forum, adres e-mail, może nawet bugtracker) do zgłaszania takich błędów, żeby nie spamować pod artykułami?

 

Pod notką jest "Zgłoś" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
ale na pewno nie przynoszono do domu, żeby znajdowały się w otoczeniu domowników.

 

Jaki masz problem z dzbankiem popiołu żeby stał na kominku?? kiedy w popielniku leżą skremowane rośliny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jaki masz problem z dzbankiem popiołu żeby stał na kominku??

Ależ ja nie mówię o problemach. Ja jedynie mówię o tym, jak było - a jakoś nie wydaje mi się, by powszechną praktyką było w dawnych czasach mieszkanie z prochami zmarłych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli chcemy zachować historyczny charakter cennego kulturowo miejsca, nie możemy szpecić go nowoczesnymi urządzeniami. Co jednak, gdybyśmy chcieli skorzystać z energii słonecznej w takich miejscach? Okazuje się, że rozwiązaniem są... niewidoczne panele fotowoltaiczne. Takie właśnie panele, do złudzenia przypominające terakotę, zostały zainstalowane na Domu Wettiuszów w Pompejach.
      Panele wyglądają jak rzymskie terakotowe dachówki, ale wytwarzają energię elektryczną, za pomocą której podświetlamy freski, wyjaśnia Gabriel Zuchtriegel, dyrektor Parku Archeologicznego w Pompejach. Pompeje to bardzo rozległe stanowisko. Jego oświetlenie sporo kosztuje, a doprowadzenie energii elektrycznej tradycyjnymi metodami szpeci zabytki. Dzięki zastosowaniu nowatorskich paneli fotowoltaicznych zmniejszono i rachunki za prąd i liczbę kabli, które nie dodają urody miastu sprzed ponad 2000 lat.
      Nietypowe panele to dzieło firmy Dyaqua. Mogą one przypominać kamień, drewno, beton czy cegłę, dzięki czemu świetnie komponują się z różnymi strukturami. Panele tej firmy wykorzystywane są już m.in. w miastach Evora w Portugalii i Split w Chorwacji, ułożono je na Narodowym Muzeum Sztuki 21. Wieku w Rzymie czy w miejscowości Vicoforte we Włoszech. Jesteśmy stanowiskiem archeologicznym, ale chcemy być też laboratorium, w którym łączy się zrównoważony rozwój z szacunkiem dla dziedzictwa kulturowego. Nasza inicjatywa nie jest jedynie symboliczna. Każdego roku odwiedzają nas miliony turystów. Chcemy za ich pośrednictwem wysłać w świat sygnał, że dziedzictwem kulturowym można zarządzać inaczej, w sposób bardziej zrównoważony, dodaje Zuchtriegel.
      Dyrektor zapowiedział, że na Domu Wettiuszów się nie skończy. Panele fotowoltaiczne będą dodawane podczas renowacji kolejnych zabytków.
      Każdy z modułów wykonano z polimerów absorbujących fotony. Na pierwszej warstwie polimeru znajdują się standardowe krzemowe ogniwa fotowoltaiczne. Przykrywa się je specjalną drugą warstwą polimeru, który dla naszych oczu jest nieprzezroczysty, ale przepuszcza promienie słoneczne. Docierają one do ogniw pozwalając na wytwarzanie energii, a my nie widzimy ogniw, tylko przedmiot do złudzenia przypominający terakotową dachówkę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pomysły przodków nie przestają nas zadziwiać. Na załączonych zdjęciach możecie zobaczyć pistolety-pułapki oraz „trumienne torpedy”, wykorzystywane do ochrony grobów przed rabusiami. W XIX wieku, w związku z szybkim rozwojem medycyny i uczelni medycznych, pojawiło się duże zapotrzebowanie na zwłoki do przeprowadzania sekcji. Zaspokajaniem zapotrzebowania zajmowały się gangi rezurekcjonistów, okradające świeże groby z ciał.
      Rodziny uciekały się do różnych sposobów ochrony miejsc pochówku. Z relacji chirurga Bransby'ego Blake'a Coopera z Wielkiej Brytanii wiemy, że wykorzystywano m.in. znane od co najmniej XVII wieku pistolety-pułapki używane do ochrony posiadłości przed rabusiami czy lasów przed kłusownikami. Broń taka była umieszczana w chronionym miejscu, a od spustu przeciągano linki. Wystrzał następował, gdy złoczyńca nastąpił na linkę. Jak przekonuje Cooper, na cmentarzach taka metoda nigdy się nie sprawdziła. Rezurekcjoniści – o ile nie współpracowali z grabarzami lub strażnikami cmentarza – wysyłali na pogrzeb kobietę, która obserwowała, gdzie umieszczana jest broń i jak przeciągane są linki. W nocy przychodzili na cmentarz i kradli ciało, a następnie wszystko, włącznie z pułapką, ustawiali na swoim miejscu tak, by nie było widać śladów ich działalności.
      W 1825 roku Edward Harbord, 3. baron Suffield stwierdził, że kłusownicy to praktycznie jedyne osoby, które unikają postrzelenia przez ukrytą w lasach broń i przywołując przypadek, w którym przestępcy rozmontowali pułapkę, a następnie zamontowali ją na publicznej drodze, omal nie zabijając w ten sposób młodej kobiety, zaproponował wprowadzenie zakazu stosowania tego typu rozwiązań. Propozycję barona odrzucono, jednak już w 1827 roku, po kilku kolejnych wypadkach, wprowadzono zakaz ustawiania pułapek z broni mogącej zrobić komuś krzywdę. Przez jakiś czas w takich pułapkach stosowano więc ślepe naboje, jednak los takich rozwiązań był przesądzony.
      Rezurekcjoniści działali też w USA. Ich najgłośniejszym „wyczynem” była kradzież ciała kongresmena Johna Scotta Harrisona, syna prezydenta Williama Henry'ego Harrisona i ojca prezydenta Benjamina Harrisona. Jego zwłoki znaleziono w Ohio Medical College i ponownie pochowano.
      W Stanach Zjednoczonych opracowano też skuteczniejsze sposoby walki z rabusiami grobów. Jak donosił Stark Country Democrat, dnia 17 stycznia 1881 roku pewien rezurekcjonista, niejaki Dipper, zginął na cmentarzu w Mount Vernon w Ohio, a jeden z jego wspólników doznał złamania nogi. Był to wynik działania „trumiennej torpedy” autorstwa artysty Philipa K. Clovera.  Uzyskał on w 1878 roku patent na wkładaną pod wieko trumny „torpedę”, która strzelała, gdy złodzieje otwierali trumnę. Jeszcze inny rodzaj torpedy opatentował w 1881 roku sędzia Thomas N. Howell. Tutaj broń była zakopywana nad trumną i z nią połączona. Całość działała jak mina, ładunek wybuchał, gdy rabuś nastąpił na linkę.
      Pomimo kilku spektakularnych przypadków użycia „trumiennych torped” – z których część to zapewne plotki – tego typu urządzenia nigdy nie cieszyły się szczególną popularnością. Były to dziwactwa wytwarzane po to, by zarobić na powszechnej obawie przed obrabowaniem grobu bliskiej osoby. Tak naprawdę trzeba było przez kilka dni lub tygodni pilnować grobu, by ciało na tyle się rozłożyło, żeby było bezużyteczne, stwierdza antropolog doktor Kate Meyers Emery.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W sklepie przy Via dell'Abbondanza w Pompejach odkryto szczątki samicy żółwia greckiego (Testudo hermanni) z jajem w obrębie karapaksu. Wcześniej w Pompejach znajdowano już co prawda żółwie, ale zazwyczaj miało to miejsce w ogrodach i na terenie domus, np. w willi Juliusza Polibiusza. Jak podkreślono w komunikacie Parku Archeologicznego Pompejów, to pozostałość bogatego ekosystemu, a zarazem archeologiczne świadectwo końcowej fazy życia miasta - już po trzęsieniu ziemi w 62 r., a jeszcze przed śmiercionośną erupcją w roku 79.
      Odkrycia dokonano w ramach prac w Termach Stabiańskich, prowadzonych przez specjalistów z Wolnego Uniwersytetu Berlińskiego, Uniwersytetu Oksfordzkiego i Università degli Studi di Napoli „L'Orientale”.
      Gada znaleziono w warstwie złożonej z gruzu. W czasie przebudowy sklepu nr 6 w okresie między trzęsieniem ziemi a erupcją Wezuwiusza żółwica zdołała wejść do nieużywanej przestrzeni i wykopać jamę.
      Żółwicę udokumentowano i usunięto w 3 fazach: najpierw zajęto się karapaksem (ok. 14-cm), a następnie szkieletem i plastronem. Znalezisko przetransportowano do Laboratorium Nauk Stosowanych Parku, gdzie zostanie przebadane przez tutejszych zooarcheologów.
      Dyrektor Parku Archeologicznego Gabriel Zuchtriegel podkreśla, że po trzęsieniu ziemi w 62 r. n.e. nawet w centrum nie wszystkie domy odbudowano, dlatego pewne rejony miasta były rzadko uczęszczane i stały się habitatem dzikich zwierząt. Rozwój term w tym samym czasie jest z kolei świadectwem wielkiego zaangażowania w przywrócenie życia po katastrofie; niestety wszystko zostało zniszczone przez wybuch Wezuwiusza w 79 r.
      Żółwica uzupełnia obraz relacji między pompejańską kulturą i naturą, a także społecznością i środowiskiem.
      Sklep nr 6, w którym dokonano odkrycia, był początkowo połączony z termami za pośrednictwem drzwi w północnej ścianie (następnie drzwi zamurowano). Na pewnym etapie przed trzęsieniem ziemi w 62 r. w południowo-zachodnim rogu wybudowano tu czworoboczny basen. Żółwicę znaleziono tuż za nim, w rogu między północną ścianą zbiornika a wschodnią ścianą sklepu. Szukając bezpiecznego miejsca na złożenie jaj, samica wykopała mały tunel, rozpoczynający się na poziomie gruntu po trzęsieniu ziemi. Na jego końcu znajdowała się jama.
      W nadchodzących latach analiza znalezisk organicznych, a także badania rolnictwa, ekonomii i demografii Pompejów oraz zaplecza miasta będą priorytetem naszej strategii badań, ochrony i waloryzacji [...] - dodał Zuchtriegel.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Parku Archeologicznym Pompejów pracę rozpoczął Spot, czworonożny robot, który pomaga w monitorowaniu zabytkowego miejsca i dba o bezpieczeństwo jego pracowników. Spot przeprowadza inspekcję ruin, dostarczając nagrań, które następnie są wykorzystywane podczas badań archeologicznych i podejmowania decyzji dotyczących m.in. konieczności przeprowadzenia prac zabezpieczających.
      Spot pracuje w ramach szerszego projektu o nazwie Smart @ POMPEI. W jego ramach tworzony jest inteligentny samowystarczalny system zarządzania Parkiem. Obecnie w ramach projektu pracują Leica BLK2FLY, czyli pierwszy latający skaner laserowy zdolny do autonomicznego wykonywania skanów 3D oraz wspomniany już Spot firmy Boston Dynamics. Analizą danych dostarczonych przez urządzenia zajmują się specjalne stworzone na potrzeby Pompejów inteligentne platformy.
      Postęp technologiczny w dziedzinie robotyki, sztucznej inteligencji i systemów autonomicznych doprowadził do pojawienia się rozwiązań, które łatwo znalazły zastosowanie w przemyśle i produkcji. Dotychczas nie stosowano takich rozwiązań w archeologii, gdyż to rozległe heterogeniczne środowisko. Dzisiaj, dzięki współpracy z przemysłem wysokich technologii chcemy przetestować roboty w podziemnych tunelach wykopanych przez złodziei rabujących Pompeje. Tunele takie to często bardzo niebezpieczne miejsca. Dzięki robotom będziemy w stanie szybko i bezpiecznie je eksplorować, mówi dyrektor Parku Gabriel Zuchtriegel.
      Od 2012 roku aktywność złodziei rabujących Pompeje wyraźnie się zmniejszyła, gdyż włoska policja zintensyfikowała wysiłki na rzecz walki z nimi. Jednak na terenie otaczającym Pompeje wciąż znajdowane są nowe tunele wykopane przez rabusiów.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas prac archeologicznych na średniowiecznym cmentarzu w Deiningen w Bawarii znaleziono rzadkie dobra luksusowe. Archeolodzy odkryli grzebień z kości słoniowej ozdobiony niezwykłymi scenami animalistycznymi oraz misę z Afryki z niespotykanymi znakami. Na przedmioty natrafiono w bogato wyposażonych grobach z VI wieku.
      W tamtych czasach musiały być to naprawdę luksusowe przedmioty, cieszy się konserwator generalny profesor Mathias Pfeil, dyrektor Bawarskiego Krajowego Biura Ochrony Zabytków. To pokazuje, jak daleko sięgały kontakty handlowe nawet po upadku Cesarstwa Rzymskiego.
      Obecnie trudno powiedzieć, jak takie luksusowe przedmioty trafiły na tereny zamieszkane przez Alamanów, nad którymi władzę sprawowali Frankowie. Mógł to być podarunek władcy dla ważnego poddanego, część trybutu lub łup wojenny.
      Grzebień znaleziono w grobie mężczyzny, który zmarł w wieku 40–50 lat. Wraz z nim do grobu złożono długi miecz, włócznię, tarczę i topór bojowy. Mężczyzna musiał być znaczącym członkiem swojej społeczności, a obecność ostróg i szczątki ogłowia wskazują, że walczył konno. Przy prawej stopie znaleziono pozostałości torby, a w niej nożyce i piękny grzebień z kości słoniowej.
      Oba te przedmioty służyły do dbania o włosy i brodę. Grzebienie są spotykane w grobach z wczesnego średniowiecza, ale nie mają takiej konstrukcji, nie są wykonane z kości słoniowej, ani nie są tak wysokiej jakości jak ten z Deiningen. Pochodząca z VI wieku rzeźba w kości słoniowej to niezwykle rzadkie znalezisko. A grzebień jest tym bardziej niezwykły, że uwidoczniono na nim świecką scenę, na której widzimy zwierzęta podobne do gazeli uciekające przed drapieżnikami.
      Naukowcy nie są w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy mamy tu rzeczywiście do czynienia z przedstawieniem zwierząt z Afryki – na co wskazywałyby gazele. Zabytku nie ma też z czym porównać. Nie znamy innych grzebieni z tego okresu z podobnymi przedstawieniami. Więc to nie tylko niezwykłe odkrycie archeologiczne, ale również ważne dzieło sztuki, mówi odpowiedzialny za wykopaliska doktor Joahnn friedrich Tolksdorf. Pojedyncze zdobione grzebienie z tego okresu można zobaczyć z Luwrze, muzeum w Kairze oraz w Muzeum Watykańskim, jednak wszystkie one zostały ozdobione motywami chrześcijańskimi.
      Misa została odkryta w grobie kobiety zmarłej w wieku 30–40 lat. Wraz z nią złożono biżuterię, żywność i czółenko tkackie. Wiadomo, że misa nie jest miejscowej produkcji, to afrykańska ceramika czerwonopolerowana, wytwarzana pomiędzy I a VII wiekiem w prowincji Afryka Prokonsularna, przede wszystkim na terenie dzisiejszej Tunezji. Ceramika ta była szeroko rozpowszechniona w basenie Morza Śródziemnego, jednak tutaj mamy do czynienia z pierwszym przykładem takiego zabytku odkrytego tak daleko na północy.
      Na dnie misy widzimy odciśnięty krzyż, a na jej krawędziach widnieją wyryte znaki przypominające pismo. Nie wiadomo, czy to przypadkowe gryzmoły, litery, symbole ozdobne czy może magiczne. W państwie Franków korzystano z alfabetu łacińskiego, a Alamanowie chętnie sięgali po runy. Często spotyka się je w formie krótkich napisów na różnego typu obiektach. Najczęściej są to ustalone formułki lub podpisy właścicieli przedmiotu. Nie wiadomo jednak, czym są znaki na misie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...