Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Brytyjskie Home Office poinformowało, że skany tęczówki, wbrew wcześniejszym planom, nie znajdą się w systemie National Identity Register (Narodowy Rejestr Danych Osobowych). Tym samym jedyną informacją biometryczną zapisaną w dowodach osobistych czy paszportach będą odciski palców.

Rejestr będzie przechowywał odciski wszystkich 10 palców, a zapis wyglądu tęczówki możne znaleźć się tam jedynie opcjonalnie.

James Hall, szef Identity and Passport Service poinformował, że o rezygnacji ze skanowania tęczówek zdecydowały koszty całej operacji. Każda dodatkowa informacja biometryczna oznacza spory koszt. Sądzę, że możemy osiągnąć nasz cel – zapewnienie ochrony tożsamości naszych obywateli – bez konieczności skanowania oka.

Urzędnicy zauważyli przy tym, iż większość krajów wymaga jedynie fotografii i odcisków palców. Postanowili więc trzymać się międzynarodowych standardów.

Decyzja taka to kolejny przykład rezygnacji rządu Jej Królewkiej Mości z kolejnych zabezpieczeń. Niedawno ogłoszono, że nie powstanie jedna centralna baza danych z informacjami o wszystkich obywatelach. Będą one przechowywane w trzech różnych miejscach. Ministerstwo Pracy i Emerytur będzie przechowywał informacje biograficzne, dane biometryczne znajdą się w gestii Home Office, a pozostałe informacje będzie miał na swoich serwerach Identity and Passport Service.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jedna z najstarszych technik identyfikowania przestępców, badanie odcisków palców, została właśnie znacznie udoskonalona. W ciągu trzech lat w ręce policji trafi narzędzie, pozwalające na twierdzenie, co jadła, czego dotykała czy jakich kosmetyków używała osoba, która pozostawiła odciski.
      Gdy pozostawiamy odcisk palca, to na dotykanej powierzchni pozostaje nie tylko zarys linii papilarnych, ale również materiał z powierzchni skóry oraz z gruczołów potowych. Obecnie policja jest w stanie identyfikować tylko linie papilarne, a ta technika daje bezpośrednie efekty tylko wówczas, gdy taki sam odcisk już znajduje się w bazie danych. Ponadto odcisk może być na tyle niewyraźny czy zamazany, iż uzyskanie odpowiedniej jakości rysunku linii stanie się niewykonalne.
      Doktor Simona Francese, główna autorka badań, wykorzystała spektroskopię masową, a jej zespół stworzył specjalny proszek do ujawniania odcisków na różnych powierzchniach. Proszek ten, po naniesieniu na odciski, tworzy kryształy zawierające substancje, które pozostawił właściciel odcisków. To pozwala zidentyfikować zanieczyszczenia, takie jak narkotyki, materiały wybuchowe czy kosmetyki, które znajdują się na skórze - mówi Francese.
      Podczas testów naukowcy dowiedli, że podejrzany dotykał wcześniej prezerwatywy. Z kolei doktor Francese, badając własne odciski wykryła ślady kofeiny z kawy, którą wcześniej wypiła.
      Badanie odcisków palców straciło na znaczeniu w związku z rozwojem technik badania DNA. Teraz okazuje się, że odciski mogą zdradzać o wiele więcej, niż tylko układ linii papilarnych. „Możemy uzyskać nie tylko obraz, ale całą historię o przestępcy, dowiedzieć się jaki jest. Możemy powiedzieć o nim więcej niż dotychczas" - mówi Francese.
      Brytyjskie Home Office zainwestowało 80 000 funtów w dalsze badania. Uczona mówi, że policja powinna uzyskać dostęp do nowej technologii w ciągu dwóch-trzech lat.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niemiecka firma Dermalog Identification Systems opracowała mechanizm zabezpieczające czytniki linii papilarnych przed ich oszukaniem za pomocą martwej tkanki. Zapobiegnie to np. takim sytuacjom jaka miała miejsce przed laty w Malezji, gdy przestępcy porwali właściciela mercedesa zabezpieczonego czytnikiem linii papilarnych, a następnie odcięli mu palec, by móc korzystać z samochodu.
      Niemieccy specjaliści wykorzystali fakt, że żywa tkanka zmienia kolor pod wpływem nacisku. Jest to spowodowane wyciskaniem krwi z naczyń włosowatych.
      Testy wykazały, że początkowo, gdy dochodzi do pierwszego kontaktu palca z czytnikiem, skóra absorbuje światło o długości 550 nanometrów, a po przyciśnięciu, absorbowane jest światło o długości 1450 nm. Zmian takich nie zauważono, gdy posłużono się palcami nieżyjących osób.
      Spektrum światła było mniej więcej identyczne dla żyjących i inne dla martwych - mówią badacze Dermalog.
      Jednak posłużenie się odciętym palcem to niejedyny sposób na oszukanie czytników linii papilarnych. Znacznie bardziej popularne jest wykonanie żelowego odlewu palca bądź też wykonanie go na podstawie fotografii odcisku. Nad systemami, które uniemożliwiłyby tego typu oszustwo pracuje szwajcarski Instytut Nauk Policyjnych.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki odciskowi palca, który w dużym stopniu przypomina ślad znaleziony na przechowywanym w Pinakotece Watykańskiej obrazie Święty Hieronim na pustyni (1479-81), odkryto najprawdopodobniej nowy portret pędzla Leonarda da Vinci. Przedstawia on młodą kobietę i jest datowany na koniec XV wieku.
      Dokonali tego specjaliści z pewnego paryskiego laboratorium. Dzięki ich wysiłkom zmieniono nie tylko katalogowe, ale i historyczne miejsce, zajmowane przez obraz uznawany dotąd za dzieło niemieckie z początku XIX wieku. Wcześniej portret uwiecznionej z profilu kobiety dwukrotnie – w 1998 i 2007 r. - sprzedano za ok. 19 tys. dolarów. Teraz jego cena znacznie wzrosła i szacuje się ją na kilkadziesiąt milionów dolarów.
      Odcisk palca znaleziono w górnym lewym rogu obrazu. Pozostawił go czubek wskazującego bądź środkowego palca. Bardzo przypomina on ślad wykryty na wizerunku świętego Hieronima ze Strydonu. Dzieło to powstawało na początku kariery renesansowego mistrza, kiedy nie korzystał on jeszcze z pomocy asystentów. Stąd wniosek, że ślad palca należał właśnie do Leonarda.
      Analizy w podczerwieni wykazały znaczące podobieństwa stylistyczne obu obrazów. W jednym i drugim przypadku rysunek i cieniowanie wykonała osoba leworęczna (a da Vinci nią był).
      Ubiór i uczesanie modelki odpowiada modzie mediolańskiej z końca XV wieku. Datowanie radiowęglowe dało zresztą podobne rezultaty. Martin Kemp, emerytowany profesor historii sztuki z Uniwersytetu Oksfordzkiego, sądzi, że kobietą z portretu mogła być Bianca Sforza.
      Obraz mierzy 33x23 cm. Do odkrycia jego prawdziwej tożsamości doprowadziły wątpliwości ostatniego właściciela, Kanadyjczyka Petera Silvermana.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niewykluczone, że najnowsze osiągnięcia technologiczne znacząco utrudnią życie oszustom czy złodziejom telefonów komórkowych. Specjaliści zastanawiają się bowiem nad przydatnością emisji otoakustycznej (OAE) w technologiach biometrycznych.
      Gdy do naszych uszu dociera jakiś dźwięk, komórki w ślimaku wibrują, wzmacniając go. Steruje nimi mózg, który nakazuje wzmacniać preferowane dźwięki i wyciszać te mniej pożądane. Jednak kurczenie się i rozszerzanie komórek powoduje, że wydają one własne dźwięki. Zjawisko to nazywane jest emisją otoakustyczną. Specjaliści badając emisję, badają jakość słuchu.
      Możliwe, że emisja otoakustyczna jest indywidualną cechą każdego człowieka. Jeśli tak, to można by na jej podstawie identyfikować osoby dzwoniące. Złodziej, który ukradł nam tożsamość i spróbuje dodzwonić się do naszego banku by wydać dyspozycje przelewu pieniędzy, nie odniesie sukcesu. Pracownik infolinii wyśle mu bowiem przez telefon serię dźwięków i odbierze emisję otoakustyczną z jego ucha. Jeśli nie będzie ona zgodna z wzorcem naszej emisji - połączenie zostanie przerwane. Podobne zabezpieczenia można będzie zastosować w telefonach komórkowych - z urządzeń będą mogły korzystać tylko osoby o wcześniej zdefiniowanym wzorcu emisji otoakustycznej.
      Stephen Beeby, inżynier z University of Southampton, zauważa, że podczas badania słuchu, gdy lekarz traktuje nasze ucho serią kliknięć, siła i częstotliwość emisji otoakustycznej wydają się różnić u każdego człowieka. Różnica ta jest spowodowana indywidualnymi różnicami w budowie wnętrza ucha. Beeby i jego zespół badają teraz, czy zjawisko OAE da się wykorzystać w systemach biometrycznych. Odpowiedź na to pytanie powinniśmy poznać w połowie przyszłego roku.
      Zadanie nie jest łatwe, gdyż np. u osób, które piły alkohol emisja jest słabsza, częstotliwość OAE zmieniają też leki, infekcje ucha czy zalegająca woskowina. Ponadto, jak zauważa Tony Mansfield z National Physical Laboratory, trzeba wykazać, że OAE nie zmienia się w czasie. Odcisk palca pobrany od osoby 20-letniej pozwoli ją zidentyfikować nawet 50 lat później. Nie wiadomo, czy OAE też jest cechą niezmienną.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Skanery tęczówek coraz częściej pojawiają się na lotniskach czy na wyposażeniu straży granicznej. Choć technologię uznaje się za 10-krotnie dokładniejszą od zwykłego badania odcisku palca (fałszywe rozpoznania zdarzają się bowiem raz na milion identyfikacji), pojawia się jedno ważne pytanie: czy jeśli ktoś będzie miał zapalenie którejś z części oka lub zapadnie na inną chorobę narządu wzroku, to zostanie nadal rozpoznany?
      Na początku skanery wykonują zdjęcie całego oka, a następnie odfiltrowują wszystko oprócz obrazu tęczówki. Na tej podstawie tworzony jest numeryczny kod, czyli rodzaj matrycy. Podczas późniejszego ustalania tożsamości obraz sczytywany z tęczówki jest porównywany z przechowywanym w bazie. Dopóki stwierdzana jest zgodność z ok. 70% pól matrycy, wszystko jest w porządku. Nie można mówić o 100-procentowym dopasowaniu, ponieważ zmieniają się warunki oświetleniowe i stopień rozszerzenia źrenicy.
      Co jednak, gdy choroba, np. zapalenie spojówek, twardówki (łac. scleritis) lub nadtwardówki (łac. episcleritis), spowoduje, że oko ulegnie zaczerwienieniu? Sytuacja może się pogorszyć jeszcze bardziej w przypadku zapalenia tęczówki, które prowadzi do zmiany jej kształtu.
      Tariq Aslam i zespół z Princess Alexandra Eye Pavilion zebrali 54 osoby z różnymi schorzeniami narządu wzroku. Skany ich oczu wykonano zarówno przed, jak i po zakończeniu leczenia. Myśleliśmy, że skanery sobie z nimi nie poradzą, tak się jednak nie stało. Tożsamość została potwierdzona w przypadku większości jednostek nozologicznych. Udało się to nawet w przypadku jaskry. Test oblano wyłącznie w przypadku zapalenia tęczówki. Spośród 24 pacjentów, u których je zdiagnozowano, skanery nie rozpoznały po terapii 5.
      Inni oftalmolodzy podkreślają, że podobne badania należy powtórzyć z większą liczbą ochotników, a zdjęcia warto by wykonywać przed, w trakcie i po leczeniu. Uważają też, że skoro technologia skanowania tęczówki bywa zawodna, zawsze warto mieć na podorędziu inny system identyfikacji.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...