Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

W ogródkach przydomowych, choć w tym przypadku lepiej chyba mówić o podręcznych, można uprawiać różne rzeczy, mało kto wpadłby jednak jak dziesięcionóg Kiwa puravida na pomysł hodowli mikrobiologicznej. Krab ma na swych szczypcach wiele różnych bakterii, które potem zjada.

Odkrywcą gatunku K. puravida jest Andrew Thurber, ekolog morski z Uniwersytetu Stanowego Oregonu. Był zaskoczony, że na te zwierzęta natrafiono dopiero teraz, ponieważ wcale nie są małe i występują masowo, w dodatku 6 godzin drogi od głównego portu Kostaryki.

W odróżnieniu od reszty ekipy, Thurber wcale nie był nastawiony na odkrywanie nowych gatunków. Pływał na łodzi, skąd prowadzone były badania geologiczne. Jego towarzysze studiowali wycieki metanu na dnie oceanu. W pewnym momencie pilot pojazdu podwodnego Gavin Eppard zauważył 9-cm kraba, który machał szczypcami nad jednym z wycieków. Po wynurzeniu wręczył go Thurberowi.

Wypustki pokrywające całe ciało K. puravida są oblepione hodowlami symbiotycznych bakterii, które pozyskują energię z nieorganicznych gazów z wycieków. Podczas posiłku zwierzę przeczesuje ogródki grzebieniopodobnymi elementami aparatu gębowego.

Bakterie, którymi żywi się K. puravida, są blisko spokrewnione z bakteriami żyjącymi w kominach hydrotermalnych. Thurber uważa, że krab nie bez powodu macha szczypcami nad wyciekiem gazu. Wg ekologa, w ten sposób aktywnie uprawia swoje ogródki. Ruch zapewnia bowiem dostawy świeżego tlenu i stanowi namiastkę kąpieli siarkowych.

Thurber potwierdził, że bakterie stanowią podstawę diety K. puravida. Profil izotopów węgla i kwasów tłuszczowych występujących w organizmie dziesięcionoga pasuje do organizmów, które nie korzystały z energii słońca. Oznacza to, że K. puravida polega na bakteriach z wycieku, a nie fitoplanktonie.

 

http://www.youtube.com/watch?v=r3fJAHWTNpc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ule królowych pszczół, które spółkują z 15 i więcej samcami, są zdrowsze i bardziej produktywne, bo korzystają z obecności bardziej zróżnicowanych bakterii symbiotycznych i są trapione przez mniejszą liczbę bakterii z grup patogenicznych. Odkrycie naukowców może pomóc w walce z zespołem masowego ginięcia pszczoły miodnej (ang. Colony Collapse Disorder, CCD).
      Analizowano mikroorganizmy występujące w przewodzie pokarmowym, na ciele oraz w pożywieniu. Heather Mattila, ekolog pszczoły miodnej z Wellesley College, oraz Irene L.G. Newton z Indiana University porównywały ule, w których królowe miały 15 i więcej partnerów z koloniami, gdzie matki kopulowały z tylko jednym trutniem, a populacje robotnic były zunifikowane genetycznie. Panie posłużyły się pirosekwencjonowaniem 16S rRNA (16S rRNA to jeden z rRNA syntetyzowanych przez bakterie). Stwierdziły, że w tych pierwszych występowało 1105 aktywnych gatunków bakterii, a w drugich 781. W zróżnicowanych genetycznie koloniach występowało o 40% więcej potencjalnie korzystnych bakterii, a w zunifikowanych o 127% więcej potencjalnych patogenów.
      Amerykanki ustaliły, że w koloniach pszczół dominują 4 grupy bakterii, które u innych zwierząt pomagają w przetwarzaniu pokarmu: 1) bakterie z rodziny Succinivibrionaceae (występują one np. w żwaczu krów), 2) bakterie z rodzaju Oenococcus, wykorzystywane przez ludzi w fermentacji wina, 3) bakterie z rodzaju Paralactobacillus oraz 4) bakterie z rodzaju Bifidobacterium (można je znaleźć w jogurcie). W ulach matek promiskuitycznych aktywność probiotycznych Paralactobacillus i Bifidobacterium była o 40% wyższa.
      Nasze wyniki sugerują, że genetycznie zróżnicowane [populacje] pszczoły korzystają z obecności bardziej rozbudowanych społeczności bakteryjnych, co może stanowić klucz do poprawy zdrowia i odżywienia kolonii [...] - wyjaśnia Mattila. [...] W genetycznie podobnych koloniach w przewodzie pokarmowym występuje wyższa aktywność potencjalnych patogenów roślin i zwierząt - dodaje Newton.
      U pszczół bakterie przewodu pokarmowego spełniają niezwykle ważną rolę - pomagają w przekształceniu pyłku w pierzgę. Jest to pokarm larw i młodych pszczół, który powstaje w wyniku fermentacji mlekowej pyłku roślin. Większość badaczy uznaje, że niewłaściwe odżywianie upośledza zdolność kolonii do walki z problemami zdrowotnymi, np. CCD.
      W ramach wcześniejszych badań Mattila wykazała, że bardziej zróżnicowane kolonie są też bardziej produktywne. Dzieje się tak m.in. dlatego, że robotnice w większym stopniu wylatują na pożytek i częściej stosują złożone metody komunikowania, np. tańczą, wskazując, gdzie znajduje się źródło pokarmu.
      Newton i Mattila dysponowały bogatym materiałem do badań. Zdobyto próbki i później klasyfikowano ponad 70,5 tys. bakteryjnych sekwencji genetycznych. W studium uwzględniono 12 kolonii zróżnicowanych genetycznie i 10 zunifikowanych.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na dnie Zatoki Hajfy znaleziono grecki hełm z brązu. Specjaliści z Wydziału Archeologii Morskiej Izraelskiej Służby Starożytności szacują, że pochodzi z V-VI w. p.n.e. Jego wierzch pokryto złotym płatkiem. Wokół otworów na oczy wiją się węże, widać też zdobienie z pawiego ogona lub liścia palmy oraz motyw lwa.
      Nie wiadomo, w jakich okolicznościach hełm trafił na dno: czy ktoś go upuścił, czy też zatonął z właścicielem i łodzią, która nadal leży gdzieś pod osadami. Prawdopodobnie należał on do najemnika, który walczył dla Necho II - faraona z XXVI dynastii saickiej. To za jego panowania Nabuchodonozor II najechał Egipt i spustoszył Deltę Nilu.
      Hełm odsłoniła w 2007 r. holenderska pogłębiarka. Później do akcji wkroczyli konserwatorzy ze Służby Starożytności, którzy stwierdzili, że jest on bardzo podobny do hełmu odkrytego w latach 50. ubiegłego wieku w pobliżu włoskiej wysepki Giglio na Morzu Śródziemnym (tej samej, obok której w styczniu br. rozbił się wycieczkowiec Costa Concordia). W przypadku włoskiego artefaktu wiek oceniono na 2600 lat, co pomogło w datowaniu nowszego znaleziska.
      Koby Sharvit, dyrektor Wydziału Archeologii Morskiej, twierdzi, że doskonale zachowany hełm z Zatoki Hajfy jest jednym z najbardziej zdobnych elementów wczesnej greckiej zbroi, jakie kiedykolwiek znaleziono. Biorąc to pod uwagę, należy założyć, że jego właściciel był osobą majętną. Akademicy podejrzewają, że pochodził z Jonii i był dowódcą najemników, którzy zawędrowali aż tutaj, by wziąć udział w tłumieniu powstania w Gazie czy walczyć z królem Judy Jozjaszem albo Babilończykami.
      Pojawiły się też sugestie, że łódź, na której stacjonował właściciel hełmu, handlowała z osadą Tell Abu Hawam. W czasie wykopalisk prowadzonych tu w latach 1932-1933 znaleziono bowiem ceramikę pochodzącą z Koryntu, a w ostatnich latach dotarto do warstw dobrze zaplanowanego miasta z licznymi greckimi naczyniami.
      Izraelczycy ustalili, że hełm typu korynckiego wykuto z pojedynczego arkusza brązu. Dzięki temu nakrycie nadal skutecznie zabezpieczało głowę, ale było sporo lżejsze. Nosal i części chroniące policzki były grubsze od potylicznej okolicy dzwonu. Pawia (lub liść palmowy) umieszczono się na czole, a lwy na napolicznikach.
      Obecnie eksponat znajduje się na wystawie w Narodowym Muzeum Morskim w Hajfie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Holenderski fizjolog z Maastricht University Mark Post poinformował, że jeszcze bieżącej jesieni może powstać pierwszy hamburger z próbówki. Post pracuje na stworzeniem metod masowej produkcji w laboratorium mięśni szkieletowych z komórek macierzystych. Ma on nadzieję, że w przyszłości jego wynalazek wyeliminuje potrzebę hodowli zwierząt.
      Jego pierwszy hamburger znajduje się wciąż w fazie eksperymentalnej jednak, jak powiedział Post podczas sympozjum „Następna rewolucja rolnicza“, odbywającego się podczas dorocznego spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Postępu w Nauce, do jesieni mają powstać tysiące fragmentów tkanki, które połączymy w hamburgera. Post poinformował, że jego badania otrzymały dofinansowanie w wysokości 250 000 euro. Sponsoruje je prywatna osoba, która chce w ten sposób przyczynić się do ochrony środowiska i wyżywienia świata.
      Pozyskiwanie mięsa i produktów mlecznych współczesnymi metodami wymaga większej ilości ziemi, wody, roślin i przyczynia się do wytwarzania większej ilości odpadów niż produkcja wszystkich innych rodzajów żywności.
      Do roku 2050 światowe zapotrzebowanie na mięso może zwiększyć się aż o 60%. Tymczasem większość ziemi nadającej się na pastwiska jest już wykorzystywana. Jedynym sposobem zwiększenia produkcji mięsa jest zatem zamiana w pastwiska kolejnych terenów. To może odbywać się tylko kosztem przyrody, utraty bioróżnorodności, będzie oznaczało większą emisję gazów cieplarnianych oraz częstsze epidemie.
      Hodowla zwierząt to największe zagrożenie w skali globalnej jakie sobie szykujemy. Co więcej jest to metoda nieefektywna, która od tysięcy lat nie uległa radykalnej zmianie - mówi Patrick Brown z Wydziału Medycyny Stanford University.
      Brown jest tak bardzo przekonany, że sytuacja musi ulec zmianie, iż założył dwie firmy i ma zamiar poświęcić resztę życia na badania nad stworzeniem substytutów mięsa i produktów mlecznych. Mają być to produkty nie do odróżnienia od prawdziwego mięsa czy mleka, które jednak w całości będą powstawały z roślin.
      Zarówno Brown jak i Post mówią, że ich pomysłami nie zainteresowała się żadna z firm zajmujących się produkcja mięsa.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Takao Furuno, właściciel kilkuhektarowego pola we wsi Keisen na japońskiej wyspie Kiusiu, zrezygnował z nawozów sztucznych i pestycydów, powierzając ich zadania kaczkom. Metoda wcale nie jest nowa, wystarczyło powrócić do korzeni...
      Hodowane przez niego kaczki, na których dodatkowo zarabia, sprzedając ich mięso, żywią się owadami i chwastami. Nie ruszają przy tym ryżu. Pływając i brodząc, wprowadzają do wody tlen i wzruszają glebę, a ich odchody stanowią naturalny nawóz.
      Sześćdziesięciojednolatek obniżył koszty produkcji rolnej. W porównaniu do sąsiadów, osiąga o 1/3 wyższe plony. Furuno jest nawet autorem podręcznika nt. tradycyjnej uprawy z pomocą ptaków pt. Moc kaczki. Wydał też książkę kucharską z przepisami na kaczkę w wielu wydaniach.
      Choć zaczęto o nim intensywniej pisać dopiero w zeszłym roku, ekologicznym rolnictwem para się już od 1978 r. Na początku w uprawę musiał wkładać dużo wysiłku. Szczególnie uciążliwe było pielenie ryżu. W 1988 r. odkrył jednak metodę swoich przodków - hodowlę kaczek na polach. Gdy poradził sobie z chorobami ptaków i atakami ze strony błąkających się psów, szybko zaczął osiągać imponujące rezultaty.
      Drobni rolnicy z Tajlandii, Laosu czy Kambodży, którzy poszli w jego ślady, podwoili swoje przychody, a wydajność ich pól wzrosła aż o 30%. Ważne jest to, że "kaczy" ryż można sprzedać o 20-30% drożej od zboża spryskiwanego pestycydami i podlewanego nawozami. Specjaliści podkreślają, że ryzyko ekonomiczne związane z wprowadzeniem kaczek nie jest duże, bo ich hodowla pozwala zdywersyfikować źródła przychodu. Pionier szacuje, że "jego" metodę wdrożono w 75 tys. farm na terenie Azji, w tym w ponad 10 tys. japońskich.
      Furuno nie tylko sam napisał książkę, ale i trafił na karty opracowania pt. 80 ludzi, którzy zmienili świat autorstwa Sylvaina Darnila i Mathieu Le Roux. Podążając tropem ciekawostek na jego temat, nie można nie wspomnieć, że w 2002 r. wystąpił na forum ekonomicznym w Davos.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Włoska policja i straż przybrzeżna próbują rozwiązać zagadkę tajemniczego zniknięcia 3,5-tonowej figury świętego Franciszka z Paoli, która stała na dnie morza u wybrzeży Kalabrii.
      Wotywna figura z brązu mierzy ponad 2 metry (2,2 m). Umieszczono ją na głębokości 29 metrów na betonowym postumencie. Jak można się domyślić, kradzież lub zmycie przez prąd morski byłyby bardzo trudne. Obecnie stróże prawa sprawdzają hipotezę, że rzeźba została wyrwana za pomocą sieci rybackich. Jeśli ktoś łowił na tym terenie nielegalnie, wyjaśniłoby się, czemu nie zgłoszono takiego incydentu.
      Policja bierze też pod uwagę doniesienia mieszkańców Paoli, którzy twierdzą, że po zniknięciu figury, które miało miejsce 30-31 grudnia, na pace ciężarówki widziano przypominający ją ładunek. Oznaczałoby to, że święty Franciszek został ukradziony na zamówienie.
      Włosi rozmieszczają rzeźby wzdłuż brzegu, by chronić w ten sposób rybaków, żeglarzy i wszystkich innych, którzy na co dzień mają do czynienia z morzem. Choć wydarzenie zasmuciło mieszkańców, przyczyniło się do bezcennego odkrycia. Nurkowie badający miejsce domniemanego przestępstwa odkryli wrak 15-metrowej łodzi sprzed kilkuset lat.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...