Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Gerezy abisyńskie (Colobus guereza) tworzą przed świtem buczące chóry. Naukowcom pracującym w lasach deszczowych Ugandy po raz pierwszy udało się sprowokować takie zachowanie. Wszystko wskazuje na to, że małpy dołączają do śpiewu, by pochwalić się swoimi rozmiarami i pozycją (Behavioural Ecology and Sociobiology).

Główną autorką badań, które przeprowadzano na terenie Budongo Conservation Field Station, była Anne Marijke Schel z St Andrews University. Jak ujawniają biolodzy, śpiewy rozpoczynają się nawet 2 godziny przed świtem (czasem fala buczenia i pohukiwań przetacza się przez las więcej niż raz), chyba że poprzedzająca noc była zimna i wilgotna. Ogólnie zachowanie jest bardzo zaraźliwe.

Gdy w ramach eksperymentu próbowano zachęcić małpy do wycia, wyszło na jaw, że nie jest to wcale takie proste, co sugeruje, że zanim zdecyduje się odpowiedzieć, potencjalny "śpiewak" bierze pod uwagę wiele zmiennych. Sukces zapewniało jedynie trwające dobrze ponad pół minuty nagranie, które odtwarzano, gdy w odległej części lasu realizował się wokalnie inny chór.

Przygotowując się do eksperymentu, naukowcy nagrywali zawołania gerez. Trochę to trwało, ale w końcu odkryliśmy, że jesteśmy w stanie stworzyć chór, odtwarzając zawołania nieprzerwanie przez ok. 60 s. Wokalizacje pojawiały się o wiele szybciej niż wtedy, gdy zjawisko rozwijało się naturalnie - tłumaczy Schel. Brytyjczycy zaobserwowali, że z największym prawdopodobieństwem odpowiadano stosunkowo małym samcom. Sądzimy, że chodzi o to, że jeśli woła ktoś mały, warto uciec się do kontrzaśpiewu, by pokazać, że jest się kimś większym i bardziej dominującym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W odległości zaledwie 900 kilometrów od Bieguna Południowego odkryto pozostałości lasu deszczowego sprzed 90 milionów lat. Analiza znalezionej tam gleby z okresu kredy wykazała obecność korzeni, pyłków i zarodników. To dowodzi, że klimat był wówczas znacznie cieplejszy niż dotychczas sądzono.
      Odkrycia dokonał niemiecko-brytyjski zespół naukowy z Centrum Badań Polarnych i Morskich w Niemczech oraz Imperial College London. Współautorka badań profesor Tina van de Flierdt z Imperial, powiedziała: zachowanie pozostałości po lesie sprzed 90 milionów lat jest czymś wyjątkowym, jednak jeszcze bardziej zaskakujące jest to, czego się dowiadujemy. Nawet w czasie nocy polarnej bagniste lasy deszczowe mogły rosnąc w pobliżu Bieguna Południowego, pokazując nam, ze klimat był wówczas cieplejszy niż sądziliśmy.
      To również sugeruje, że poziom CO2 w atmosferze był w tym okresie wyższy, niż przypuszczano, co może być przyczynkiem do zmian w modelach klimatycznych dla tamtego okresu. Środkowy okres kredy (115–80 milionów lat temu) to okres największego rozkwitu dinozaurów i jednocześnie najgorętszy okres ostatnich 140 milionów lat. Poziom oceanów był wówczas o 170 metrów wyższy niż obecnie, a średnie temperatury w tropikach mogły sięgać 35 stopni Celsjusza.
      Niewiele jednak wiemy o warunkach, jakie wówczas panowały w okolicach bieguna południowego. Teraz naukowcy odkryli tam pozostałości lasu deszczowego, który mógł być podobny do lasów występujących obecnie na Nowej Zelandii. I to mimo faktu, żę przez cztery miesiące w roku panuje na tym terenie mrok. Obecność lasu deszczowego sugeruje że średnie temperatury wynosiły tam około 12 stopni Celsjusza. Mało prawdopodobne, by był tam jakikolwiek lód.
      Pozostałości gleby z tropikalnego lasu pochodzą z osadów pobranych w pobliżu lodowców Pine Island i Thwaites w Zachodniej Antarktyce. Uwagę naukowców przykuła część osadów o nietypowym kolorze. Przeprowadzili więc skanowanie tomografem komputerowym i ujawnili gęstą siec korzeni, które były tak dobrze zachowane, iż można było zobaczyć strukturę poszczególnych komórek. Próbka zawierała też olbrzymią ilość pyłków i zarodników, w tym pierwsze znalezione na tej szerokości geograficznej pozostałości roślin kwitnących.
      Wykonana przez naukowców rekonstrukcja klimatu wykazała, że średnia roczna temperatura na tamtym obszarze wynosiła około 12 stopni Celsjusza, czyli była sporo wyższa niż w Polsce. Z kolei średnia temperatura w miesiącach letnich to około 19 stopni Celsjusza. Temperatura wody w rzekach i bagnach dochodziła do 20 stopni Celsjusza, a ilość opadów dorównywała obecnej ilości opadów w Walii.
      Przed naszymi badaniami uznawano, że w kredzie koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze wynosiła około 1000 ppn. Jednak z modeli uwzględniających zdobyte przez nas dane wynika, że taka jak opisywana temperatura na Antarktyce może być osiągnięta przy koncentracji CO2 rzędu 1120–1680 ppm, mówi główny autor badań, doktor Johann Klages z Centrum Badań Morskich i Polarnych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tropikalne lasy deszczowe odgrywają kluczową rolę w globalnym systemie klimatycznym (są największym lądowym pochłaniaczem CO2). Ponieważ zajmują dużą powierzchnię i są produktywne przez cały rok, mają też olbrzymi wpływ na globalny cykl obiegu węgla. Choć w ostatnich latach zlewnię Amazonki nawiedziły ciężkie susze, czynniki wpływające na wrażliwość lasu deszczowego na suszę nie są zbyt dobrze poznane.
      W najnowszym studium prof. Pierre Gentine z Uniwersytetu Columbia wykazał, że fotosynteza w wysokich lasach amazońskich (o wysokości powyżej 30 m) jest 3-krotnie mniej wrażliwa na zmienność opadów niż w lasach nieprzekraczających 20 m.
      Wyższe lasy okazały się starsze. Miały też większą biomasę i głębsze systemy korzeniowe, które dając dostęp do wilgoci zgromadzonej w niższych warstwach gleby, zapewniały większą odporność na suszę.
      Choć starsze i wyższe lasy wykazują mniejszą wrażliwość na zmienność opadów (susze), silniej reagują na fluktuacje temperatury i wilgotności powietrza, a te będą narastać wraz ze zmianą klimatu. Nasze badania pokazują, że las amazoński nie reaguje jednorodnie [...].
      Podczas badań zespół Gentine'a posłużył się zdalną obserwacją fluorescencji chlorofilu (fluorescencja chlorofilu służy do usuwania nadmiaru pochłoniętej energii świetlnej). Amerykanie zbierali też dane nt. opadów, niedosytu wilgotności, a także wysokości drzew. Oprócz tego szacowali wiek lasu i biomasę nadziemnej części drzew.
      Autorzy publikacji z pisma Nature Geoscience podkreślają, że uzyskane wyniki pokazują, że np. wylesienie może zwiększyć wrażliwość lasów na suszę (drzewostany staną się wtedy bowiem młodsze).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ponad 3 tys. lat temu w Afryce Środkowej zniknęły duże połacie lasu deszczowego, który został zastąpiony sawannami. Do tej pory zakładano, że powodem była zmiana klimatu, jednak najnowsze badania pokazały, że zaobserwowanych przekształceń nie da się wyjaśnić wyłącznie w ten sposób. Tym, co mogło wspomóc działanie klimatu, była działalność człowieka.
      Zespół Germaina Bayona z Francuskiego Instytutu Badania Morza w Plouzané analizował rdzenie osadów dennych z ostatnich 40 tys. lat z ujścia rzeki Kongo. Poszukiwano markerów geochemicznych, w tym wodoru wskazującego na poziom opadów, potasu i glinu.
      Rdzenie ujawniły, że nasilone wietrzenie chemiczne rozpoczęło się ok. 1500 r. p.n.e., co pokrywa się z pojawieniem się na tym terenie ludów Bantu. Wietrzenie chemiczne w próbkach z wcześniejszych okresów odpowiadały zmianom w opadach, jednak po 1000 r. p.n.e. już tak nie było.
      Wietrzenie chemiczne może być wywołane naturalnie przez opady deszczu i erozję, ale przyspiesza je też wycinka drzew oraz intensywny rozwój rolnictwa. Ponieważ ok. 3000 lat temu zrobiło się bardziej sucho, naukowcy spodziewali się ograniczenia wietrzenia, a nie wzrostu, który ujrzeli w rdzeniach. Bayon sugeruje, że Bantu intensywnie ścinali drzewa, by zrobić miejsce pod pola i dymarki do wytopu żelaza. Przekształcając wzorce erozji gleby, wspomogli zmianę klimatu. Naukowcy nie umieją ustalić, w jakim dokładnie stopniu działalność ludzi odpowiadała za zastąpienie lasu deszczowego sawanną, ale biorąc pod uwagę osady, sądzą, że w znacznym.
      Wg Francuzów, uzyskane wyniki pomogą zinterpretować procesy zachodzące w dzisiejszych lasach deszczowych, np. w Amazonii, gdzie w pierwszej dekadzie XXI w. odnotowano dwie susze.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy zauważyli, że część gatunków ptaków, które lokalnie wyginęły wskutek pofragmentowania lasów Amazonii, powróciła do swoich dawnych siedlisk.
      Główny autor badań, Philip Stouffer z Louisiana State University, oraz współpracujący z nim naukowcy z National Audubon Society, University of North Carolina i The Heinz Center, przez ponad 25 lat obserwowali ptaki zamieszkujące 11 fragmentów lasu tropikalnego o powierzchni od 1 do 100 hektarów. Obserwacje rozpoczęto jeszcze przed wycinkami lasu.
      Podczas pierwszej dekady zauważono zniknięcie zwierząt, później część z nich wróciła, a inne lokalnie wyginęły.
      Dzięki długotrwałej obserwacji badania potwierdzają, że fragmentacja lasu tropikalnego powoduje, że lokalnemu wyginięciu gatunku towarzyszy powtórna kolonizacja terenu, która jest zależna od wielkości ocalałego habitatu - zauważa Saran Twombly z National Science Foundation, która finansowała badania.
      Obserwowane obszary brazylijskiego lasu uległy pofragmentowaniu zgodnie z polityką rządu, który zachęca do wycinania lasu i pozyskiwania nowych pastwisk, wymaga jednak, by pozostawiać nietknięte niewielkie fragmenty.
      Populację ptaków policzono przed wycinką, a następnie powtarzano badania w latach 1985, 1992, 2000 i 2007. Naukowcy zaobserwowali, że straty w populacji ptaków wahały się od 10% w miejscach, gdzie pozostały duże fragmenty lasu do 70% tam, gdzie oszczędzony las był najmniejszy. Ptaki albo ginęły, albo opuszczały dany teren. Ostatnio, w związku ze zmniejszeniem intensywności działalności rolnej, zauważono szybsze odradzanie się populacji.
      Przed wycinką uczonym udało się złapać w sieci 101 gatunków ptaków. W roku 2007 złapali 97 gatunków w co najmniej jednym z ocalonych fragmentów. Uczeni zauważają, że ptaki zaczęły traktować fragmenty lasu tak, jakby stanowiły one całość. Niestety, istnieją też gatunki, które są bardzo wrażliwe na fragmentację i te lokalnie wyginęły. Warto tutaj zauważyć, że badaniami objęto tylko ptaki osiadłe, a nie gatunki migrujące.
      Philip Stouffer mówi, że być może podobne zjawisko powrotu zwierząt można będzie zaobserwować w innych pofragmentowanych ekosystemach, szczególnie tam, gdzie zauważono niespodziewanie małą liczbę gatunków, które lokalnie wyginęły.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przedstawiciele Uganda Wildlife Authority (UWA) twierdzą, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat pogłowie zwierząt z tutejszych parków narodowych i rezerwatów znacznie wzrosło. Rzeczniczka organizacji Lillian Nsubuga ujawniła, że wg ostatnich danych, od 1999 r. populacja niektórych gatunków podwoiła się.
      Specjaliści sądzą, że korzystne zjawisko to wynik poprawy monitoringu, skutecznego zachęcania lokalnych społeczności do działań na rzecz ochrony fauny i ustabilizowania sytuacji politycznej w kraju. Największy wzrost liczebności odnotowano w odniesieniu do impali (Aepyceros melampus). Podczas spisu sprzed 11 lat było ich ok. 1600, a teraz doliczono się ponad 35 tys. Los zaczął też sprzyjać zebrom, hipopotamom i kobom śniadym (Kobus ellipsiprymnus).
      Odkąd z północnej Ugandy wypędzono członków organizacji partyzanckiej Lord's Resistance Army (LRA, pol. Armia Oporu Pana), ograniczono kłusownictwo w Parku Narodowym Wodospadów Murchisona.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...