Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Jedzenie z puszek źródłem bisfenolu A

Rekomendowane odpowiedzi

Jedne z pierwszych badań dotyczących poziomu bisfenolu A w organizmach osób żywiących się puszkowaną żywnością wykazały, że wystarczy przez 5 kolejnych dni jeść zupę z puszki, by poziom BPA zwiększył się o 1200 procent. Bisfenol A to związek chemiczny używany do produkcji tworzyw sztucznych i żywic epoksydowych. Takimi żywicami są pokrywane puszki na żywność. BPA jest też wykorzystywane jako przeciwutleniacz w żywności i kosmetykach.

W ubiegłym roku Kanada uznała BPA za substancję toksyczną. Na terenie Unii Europejskiej zakazano dodawania BPA do butelek dla niemowląt.

Od pewnego czasu wiemy, że picie napojów przechowywanych w pewnych rodzajach plastikowych butelek może zwiększyć stężenie BPA w organizmie. Nasze badania wykazały, że jeszcze większym problemem może być puszkowana żywność - mówi Jenny Carwile z Wydziału Epidemiologii Uniwersytetu Harvarda.

U zwierząt stężenie BPA wyższe od 50 mikrogramów na kilogram zaburza zdolności rozrodcze. Nie wiadomo, czy podobnie działa on u ludzi. Naukowcy z Harvard University badali stężenie BPA w mikrogramach na litr moczu, więc przełożenie tego na mikrogramy na wagę ciała nie jest możliwe. Jednak, jak zauważa Carwile, już poprzednie badania wykazały, że nawet niższe stężenia bisfenolu A, niż te stwierdzone podczas najnowszych badań, mogą mieć wpływ na pojawienie się chorób sercowo-naczyniowych, cukrzycy i otyłości.

W badaniach brało udział 75 osób. Podzielono je na 2 grupy, z których jedna przez pięć kolejnych dni jadła świeżą zupę, a druga - puszkowaną. Badanych proszono, by poza tym w żaden sposób nie zmieniali trybu życia. W moczu osób jedzących zupę z puszki poziom bisfenolu A był o 1221% wyższy.

Nie wiadomo, jak długo BPA pozostaje w organizmie. Sądzi się, że jest on wydalany z moczem.

Jednak prowadzone w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy badania spowodowały, że w coraz większej liczbie krajów władze zastanawiają się nad wprowadzeniem ograniczeń dotyczących używania BPA. Przede wszystkim chcą zmniejszyć ekspozycję niemowląt i kobiet w ciąży na ten środek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed 20 laty naukowcy przypadkowo odkryli, że bisfenol A (BPA) uwalniający się z plastikowych klatek, w których trzymano samice myszy laboratoryjnych, uszkadza DNA ich komórek jajowych. Teraz ten sam zespół informuje, że alternatywne bisfenole, którymi zastąpiono BPA w plastkowych opakowaniach, naczyniach i innych produktach, powodują podobne problemy u myszy.
      Dla nas to deja vu, mowi Patricia Hunt z Washington State University. Tym razem negatywne skutki nie były tak silne, zatem trudniej było je zauważyć. Jednak gdy u myszy zaobserwowano znane już problemy, naukowcy rozpoczęli serię eksperymentów z bisfenolami, które zastąpiły BPA.
      Naukowców interesowało przede wszystkim, czy współczesne plastiki są niebezpieczne dla zdrowia ludzi. Myszy badano więc wystawiając je na takie dawki bisfenoli, jakie odpowiadają ekspozycji ludzi używających plastików wolnych od bisfenolu A.
      Jeśli u ludzi występuje taka sama reakcja na bisfenole co u myszy, to na negatywne skutki narażonych jest wiele kolejnych pokoleń.
      Nawet gdybyśmy natychmiast przestali używać bisfenoli, to skutki będą odczuwalne przez około trzy pokolenia.
      Jako, że obecnie używa się wielu różnych bisfenoli, Hunt uważa, że potrzebne są kolejne badania pozwalające stwierdzić, które z tych środków są najmniej szkodliwe. Uczona podejrzewa też, że inne szeroko stosowane środki chemiczne, w tym parabeny, ftalany i opóźniacze palenia mogą równie negatywnie co bisfenole wpływać na płodność.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Bisfenol A, substancja stosowana powszechnie do wyrobu plastikowych opakowań, butelek jedno- i wielorazowego użytku coraz częściej postrzegana jest jako poważne zagrożenie dla zdrowia. Oskarża się ją między innymi o wywoływanie chorób mózgu (demencji, alzheimera), sprzyjanie torbielom jajników, sprzyjanie powstawaniu nowotworów, podejrzewa się ją o sprzyjanie otyłości, dowiedziono też, że zaburza prawidłowy rozwój homarów.
      Bisfenol A, należący do alkilofenoli, między innymi zaburza komunikację pomiędzy neuronami, chroni komórki nowotworowe, przede wszystkim zaś szkodliwe jest jego chemiczne podobieństwo do żeńskich hormonów, które zakłóca funkcjonowanie wielu procesów w organizmach.
      Do tej pory jednak niewiele krajów zdecydowało się na ograniczenie używania bisfenolu A, ponieważ jest on bardzo istotnym elementem gospodarki. Ograniczenia wprowadziły Australia, kilka stanów USA oraz Kanada, która jako jedyna uznała go za związek toksyczny. W Europie jedynie Francja i Dania ograniczyły jego stosowanie w produktach dla dzieci, aż do trzylatków włącznie w przypadku Danii.
      Możliwe, że w najbliższym czasie ograniczenia w stosowaniu bisfenolu A zostaną wprowadzone w całej Unii Europejskiej. Taki krok rozważa wysoki komisarz do spraw zdrowia Komisji Europejskiej, John Dalli. Spowodowany jest on opinią ekspertów Europejskiego Urzędu Bezpieczeństwa Żywności. Uznali oni, że pomimo uznania bisfenolu A za bezpieczny w małych stężeniach, istnieje duży margines niepewności.
      Jak komunikuje rzecznik Dalliego, Frederic Vincent, odbyło się już spotkanie na ten temat z przedstawicielami przemysłu, pierwszy szkic rozporządzenia ma zostać upubliczniony w pierwszym kwartale przyszłego roku. Zakaz obejmie produkcję i sprzedaż butelek dla dzieci zawierających bisfenol A.
      Zakaz taki musi zostać zatwierdzony przez Parlament Europejski oraz kraje członkowskie, trudno więc na razie oceniać, kiedy mógłby wejść w życie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pod koniec lat dziewięćdziesiątych na Long Island Sound (atlantyckie wybrzeże Stanów Zjednoczonych pomiędzy Long Island a Connecticut) zauważono poważny spadek populacji homarów. Jak pokazywały badania, z nieznanego powodu bardzo wzrosła śmiertelność tych skorupiaków. Zjawisko nasilało się przez całą ostatnią dekadę, niepokojąc ekologów i rujnując przedsiębiorstwa zajmujące się komercyjnym poławianiem owoców morza. W ostatnim czasie ilość odławianych homarów spadła do jednej szóstej poziomu z roku 1998. Poszukiwanie przyczyny zajęło lata i pochłonęło trzy miliony dolarów ze specjalnego programu.
      Początkowo, jako odpowiedzialny czynnik, zidentyfikowano jedynie powszechną chorobę dotykającą pancerze tych dziesięcionogów. Powodują ją różnego rodzaju infekcje wirusowe, czy pasożytnicze. Nieznana jednak była przyczyna tej epidemii i nie wyjaśniała ona aż takiej śmiertelności.
      Badaniami zajął się kosztujący trzy miliony dolarów projekt The New England Lobster Research Initiative, zrzeszający 15 instytucji naukowych z obszaru Nowej Anglii. Wśród badaczy znalazł się Hans Laufer profesor Wydziału Biologii Molekularnej i Komórkowej na Na Koledżu Sztuk i Nauk Wyzwolonych (College of Liberal Arts and Sciences). To właśnie on dokonał przełomu w poszukiwaniach przyczyny. Winne śmiertelności homarów okazały się powszechnie występujące w wodzie - i znane już ze swojej szkodliwości - alkilofenole, czyli substancje chemiczne powszechnie wykorzystywane w detergentach oraz przy produkcji plastiku, na przykład butelek. Związki te, między innymi znany już Bisfenol A (BPA) mają strukturę i działanie podobne do żeńskich hormonów płciowych występujących powszechnie u niemal wszystkich gatunków na Ziemi. Wypłukiwane z wysypisk i spływające kanalizacją alkilofenole zakłócają poprawny rozwój wielu wodnych organizmów, trafiając z rzekami do morza, dotykają zaś populację homarów.
       
      Jak trują alkilofenole
       
      Pancerzyk homara jest dla niego podstawowym czynnikiem przeżycia. Co jakiś czas rosnący skorupiak musi zrzucić stare okrycie i zanim wyrośnie mu nowy - jest szczególnie narażony na ataki drapieżników, infekcje, itp. Syntetyczne analogi hormonów powodują nieprawidłowy wzrost skorupiaków. Ich pancerze rosną zbyt wolno, zbyt często są zrzucane, wydłuża się też długość okresu, w którym homary pozbawione są tej ochrony. Dotknięte infekcją pancerza często zrzucają go przedwcześnie, stają się znów bardziej narażone na infekcje i tak koło się zamyka. Spowodowany alkilofenolami nieprawidłowa wzrost młodych osobników powoduje częste deformacje ciała, mniejszą sprawność, większą podatność na choroby. Zmniejsza się też rozmiar i płodność homarów. Dodatkowym problemem jest zrzucanie chorego pancerza. Samice noszą jaja ukryte pod pancerzem, jeśli w tym czasie nastąpi wymuszona chorobą wylinka - jaja giną.
      Wiadomo też, dlaczego właśnie homary są szczególnie narażone na szkodliwe działanie alkilofenoli: żywią się one niewielkimi żyjątkami, które filtrując wodę, kumulują w sobie duże ilości tych substancji.
      Nie ma niestety żadnej metody na ograniczenie strat poza eliminacją szkodliwych związków ze środowiska, zmniejszeniem ilości plastiku, itd. Choć trudne, byłoby to najlepsze rozwiązanie, bowiem wielokrotnie wykazywano szkodliwe działanie BPA na rozmnażanie wielu gatunków, między innymi gadów, czy płazów. Bisfenol A jest szkodliwy również dla człowieka, obwiniany jest między innymi za przedwczesne dojrzewanie kobiet. Tymczasem badania dowiodły, że 90% mieszkańców Stanów Zjednoczonych jest dotknięta skażeniem przez ten związek. Inne chemikalia z grupy alkilofenoli nie są gruntownie przebadane i nie jest znany ich długofalowy wpływ na człowieka. Jednak, jak ostrzega profesor Laufer, jeśli szkodzą one homarom, to nam z pewnością również, zaś zapewnienia producentów o ich nieszkodliwości mijają się z prawdą.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Berliński urolog profesor Frank Sommer wyświadczył przysługę wszystkim mężczyznom, którzy nie znoszą zakupów i najchętniej omijaliby okolice sklepów szerokim łukiem. Wg 42-letniego Niemca, mężczyzna plus zakupy równa się niepłodność...
      Naukowcy odkryli bowiem, że na niektórych paragonach kasowych znajduje się wystarczająco dużo bisfenolu A (ang. bisphenol A, BPA), by zaburzyć męską równowagę hormonalną. Dzieje się tak, ponieważ bisfenol jest słabym estrogenem. BPA wchodzi w skład substancji, dzięki której tusz staje się widoczny na wrażliwym na ciepło papierze termicznym. Wystarczy potrzymać wydruk w ręku, a potem dotknąć dłonią ust lub coś zjeść.
      BPA może przesunąć męski profil hormonalny w kierunku estrogenów. W dłuższej perspektywie prowadzi to do zmniejszenia libido, wzrostu brzuszka zamiast mięśni i ma niekorzystny wpływ na erekcję oraz potencję.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...