Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Trzej Królowie, Kacper, Melchior i Baltazar, przynieśli Jezusowi w darze kadzidło, złoto i mirrę. Ostatnio naukowcy zaczęli się zastanawiać, czy dzisiaj, w dobie supermarketów i nowoczesnych technologii, mogliby wybrać te same prezenty.

Kadzidło otrzymuje się z kadzidłowca (Boswellia). Jest to krzew lub niskie drzewo, występujące jako 10 gatunków na terenie Afryki Wschodniej i na Półwyspie Arabskim. Do tej pory nie udało się go ujarzmić i hodować, rośnie tylko tam, gdzie zasieje się samo.

Najbardziej cenioną żywicę (olibanum) daje Boswellia papyrifera z Etiopii i Erytrei. Z jednej rośliny można uzyskać od 1 do 3 kg surowca, cenionego m.in. przez firmy perfumeryjne. Zbiory trwają do końca czerwca. Trzeba zdążyć przed deszczem, ponieważ uważa się, że psuje on właściwości żywicy. Olibanum wykorzystuje się nie tylko jako składnik pachnideł, ale także w chińskiej medycynie. Za panaceum na wszelkie choroby uważają je też Arabowie, którzy żują i palą żywicę (np. podczas picia kawy). Według nich żucie zmniejsza pragnienie.
Drzewu natomiast przydaje się ona do walki z bakteriami czy grzybami.

Żywica kadzidłowca jest coraz cenniejsza z powodu niewłaściwego gospodarowania drzewami przez człowieka. Farmerzy, na których terenie rosną kadzidłowce, nie mogą pozyskiwać żywicy, gdyż na taką działalność wydawana jest specjalna koncesja. Chłopi wycinają więc niepotrzebne im rośliny. Te, które pozostają, są mocniej eksploatowane, a to, jak dowiodły badania Toona Rijkersa i jego zespołu z Uniwersytetu w holenderskim Wageningen, przyczynia się do osłabienia kwiatostanów i nasion. U drzew mocno eksploatowanych mniej niż 40% nasion stanowi pełnowartościowy "towar". Natomiast w przypadku drzew, z których przez ostatnie 10 lat nie pobierano żywicy, odsetek ten wynosi około 90 procent. Wkrótce więc kadzidłowce mogą zostać wytępione przez człowieka.

Mirrę otrzymuje się z suszonego soku balsamowca mirry (Commiphora abyssinica). To niewielkie drzewo występuje na terenie Etiopii i Jemenu. W Cesarstwie Rzymskim mirra była aż pięciokrotnie droższa od żywicy kadzidłowca. Podczas spalania wydziela przyjemny zapach, dlatego też stosowano ją podczas pogrzebów oraz do balsamowania zwłok.

Starożytni Grecy leczyli za jej pomocą stany zapalne jamy ustnej i schorzenia dróg oddechowych. Obecnie uważa się, że może być pomocna przy astmie. Można ją też stosować w dermatologii jako środek odkażający i przyspieszający gojenie.

W najbliższym czasie na pewno natomiast nie zabraknie złota. Ten cenny metal występuje w wielu krajach na świecie, a zasoby samych tylko okolic Johannesburga oceniane są na 70 tysięcy ton. Obecnie roczne wydobycie złota wynosi około 4000 ton.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby Trzej Mędrcy mieliby dzisiaj kupić dary to najprawdopodobniej wybraliby:

- telefon GSM 3G

- odtwarzacz MP3

- laptopa z Wi-Fi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na ETH Zurich powstało niezwykle lekkie, 18-karatowe złoto, do którego wytworzenia użyto plastikowej matrycy w miejsce stopu metali. Lekkie złoto znajdzie zastosowanie w jubilerstwie, przede wszystkim przy produkcji zegarków, gdzie niewielkie zwiększenie wagi może być bardzo uciążliwe ale posiadacza zbyt ciężkiego zegarka.
      Lekkie złoto to dzieło Leonie van't Hag z zespołu profesora Raffaele Mezzengi. Waży ono od 5 do 10 razy mniej niż standardowe 18-karatowe złoto, które jest zwykle wykonane z 3/4 złota i 1/4 miedzi. Taki stop ma gęstość około 15 g/cm3.
      Gęstość nowego materiału wynosi zaledwie 1,7 g/cm3 i wciąż jest to jak najbardziej prawdziwe 18-karatowe złoto. Zamiast stopu metali van't Hagn, Mezenga i ich zespół wykorzystali włókna proteinowe i polimer, z których utworzyli matrycę, na którą nałożyli cienkie nanokryształy złota. Same nanokryształy zawierają też wiele pustych niewidocznych gołym okiem przestrzeni. Uczeni opisali swoje badania na łamach Advanced Functional Materials.
      Cały proces produkcyjny przebiegał następująco: najpierw wszystkie składniki umieścili w wodzie, tworząc układ dyspersyjny. Po dodaniu soli zamienił się on w żel. Następnie wodę zastąpiono w nim alkoholem. Całość umieszczono w specjalnej komorze, gdzie w warunkach wysokiego ciśnienia i w atmosferze nadkrytycznego CO2 doszło do wymieszania się alkoholu i dwutlenku węgla. Po zmniejszeniu ciśnienia całość zamieniła się w homogeniczny aerożel. Następnie za pomocą wysokiej temperatury pozbyto się polimerów i nadano całości ostateczny kształt.
      To złoto ma właściwości plastiku. Gdy upadnie na twardą powierzchnię, wydaje taki dźwięk, jak tworzywo sztucznej. Jednak ma połysk złota, można go polerować i obrabiać jak złoto. Co więcej można też dopasować jego twardość do przewidywanych zastosowań. Można też zmienić jego kolor zmieniając kształt tworzących go nanocząstek. Jeśli np. użyjemy sferycznych nanocząstek, złoto będzie miało fioletowy połysk. Możemy w ten sposób uzyskać wszystkie rodzaje złota o potrzebnych nam właściwościach.
      Mezzenga mówi, że „plastikowe” złoto będzie szczególnie użyteczne w jubilerstwie i wytwarzaniu zegarków, gdzie dużą rolę odgrywa waga produktu. Nadaje się też do roli katalizatora, do zastosowania w elektronice czy w osłonach przed promieniowaniem.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Międzynarodowy zespół naukowy roztopił złoto w temperaturze pokojowej. Do odkrycia doszło przypadkiem.
      Ludvig de Knoop z Chalmers University of Technology chciał zobaczyć, jak na tomy złota wpływa największe powiększenie ich w mikroskopie elektronowym. Byłem naprawdę zaskoczony, mówił de Knoop. Tym, co go tak zadziwiło było odkrycie, że w temperaturze pokojowej, pod wpływem działania mikroskopu, wierzchnia warstwa złota uległa stopieniu.
      To niezwykłe zjawisko, które daje nam nową podstawową wiedzę o złocie, stwierdził uczony. Modelowanie komputerowe wykazało, że do stopienia złota nie doszło wskutek wzrostu temperatury, a w wyniku oddziaływania niedoskonałego pola elektrycznego, które wzbudziło atomy.
      Odkrycie, że złoto może w ten sposób zmienić swoją strukturę jest nie tylko spektakularne, ale też ma przełomowe znaczenie dla nauki, mówią naukowcy. Będzie to miało olbrzymi wpływ na nauki o materiałach.
      Uczeni odkryli też, że możliwe jest przełączanie pomiędzy strukturą stałą a stopioną, dzięki czemu mogą powstać nowe typy czujników, katalizatorów czy tranzystorów. Jako, że możemy kontrolować i zmieniać właściwości atomów na powierzchni otwierają się nam nowe możliwości zastosowań materiału, stwierdziła współautorka badań profesor Eva Olsson.
      Warto tutaj podkreślić, że zmiana stanu skupienia na powierzchni zaszła w próbce o szerokości liczonej w nanometrach. Uzyskanie podobnego efektu na próbkach większych rozmiarów wymagałoby zastosowania napięcia elektrycznego, jakiego nie jesteśmy w stanie osiągnąć.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na University of Cambridge powstała technika pozyskiwania wysokiej jakości grafenu w temperaturze ponaddwukrotnie niższej niż dotychczas. Osiągnięcie to znakomicie ułatwi zastosowanie grafenu w praktyce.
      Zespół pracujący pod kierunkiem Roberta Weatherupa i Bernharda Bayera nałożył cienką warstwę złota na nikiel, na którym wzrasta grafen. To pozwoliło obniżyć temperaturę, w której tworzony jest grafen do zaledwie 450 stopni Celsjusza.
      Obecnie najlepszą znaną metodą pozyskiwania wysokiej jakości grafenu jest osadzanie z fazy gazowej. W tym celu podłoże z niklu lub miedzi, które działa jak katalizator, poddaje się działaniu gazu zawierającego węgiel. W temperaturze ponad 1000 stopni Celsjusza dochodzi do osadzenia się warstwy węgla na podłożu. Powstaje grafen.
      Metoda taka nie jest jednak pozbawiona wad. Wysokie temperatury niszczą część materiałów, które są wykorzystywane w produkcji elektroniki, przez co nie można z grafenu bezpośrednio tworzyć układów scalonych.
      Tymczasem, jak odkryli brytyjscy uczeni, wystarczy do niklu dodać mniej niż 1% złota, by można było obniżyć temperaturę pracy z grafenem do 450 stopni Celsjusza. Co więcej, pozyskany w ten sposób grafen jest lepszej jakości. W tradycyjnej technice produkcji grafen pojawia się na całej powierzchni niklu i poszczególne kawałki tworzą się niezależnie. Z czasem powiększają się i łączą ze sobą, ale miejsca połączeń są mniej doskonałe niż pozostała powierzchnia grafenu i elektrony nie poruszają się nich równie swobodnie.
      Tymczasem złoto blokuje wzrost grafenu. Pozwala zatem otrzymywać jednolite płachty, które rosły przez dłuższy czas, ale jako że nie napotkały na swojej drodze innych skrawków grafenu, nie łączyły się z nimi i nie występują w nich „szwy". Złoto pozwala zatem nie tylko na pozyskanie grafenu w znacznie niższej temperaturze, ale również na produkcję materiału o lepszych właściwościach.
      Uczeni z Cambridge przeprowadzili przy okazji szczegółowe badania nad wzrostem grafenu. Dowiedzieli się, że do osadzania się grafenu nie dochodzi tylko w czasie, gdy podłoże jest schładzane oraz że na wzrost wpływa nie tylko powierzchnia katalizatora, ale też obszar poniżej.
      Grafen wciąż jest przedmiotem laboratoryjnych badań i nie trafił jeszcze na linie produkcyjne. Jednak dzień jego rynkowego debiutu jest coraz bliżej. Idealnie byłoby, gdyby grafen udało się produkować bezpośrednio na izolatorze. Obecnie trzeba go przenosić z podłoża, na którym jest tworzony, na podłoże, gdzie ma powstać obwód. Problem w tym, że izolatory słabo sprawdzają się w roli katalizatorów do pozyskiwania grafenu z fazy gazowej. Badania nad wzrostem grafenu to wciąż młoda dziedzina wiedzy, ale rozwija się bardzo szybko - stwierdził Weatherup.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy przed trzema laty rozbito szajkę złodziei zabytków, znaleziono przy nich ossuarium z inskrypcją, która natychmiast wzbudziła zainteresowanie badaczy. Aramejski napis głosił bowiem Miriam, córka Jeszui, syna Kajfasza, kapłana z Maaziah z Beth Imri i wskazywał, że w tej kamiennej skrzynce, których żydzi używali do powtórnego pochówku samych kości, złożono szczątki wnuczki Kajfasza.
      Stare ossuaria zwykle nie były podpisywane. W tym przypadku niezwykły jest nie tylko fakt podpisania, ale wymienienie genealogii rodzinnej do trzech pokoleń wstecz oraz prawdopodobne wskazanie miejsce pochodzenia rodu.
      Naukowcy podeszli do znaleziska wstrzemięźliwie. Niejednokrotnie bowiem zdarzało się, że złodzieje, by podnieść wartość zabytków, fałszowali je dodając zdobienia czy napisy. Tak było niedawno z rzekomym ossuarium Jakuba, syna Józefa, który był bratem Jezusa.
      O sprawdzenie autentyczności zabytku poproszono doktora Boaz Zissu z Uniwersytetu Bar Ilan oraz profesora Yuvala Gorena z Uniwersytetu w Tel Awiwie.
      Obaj uczeni opublikowali właśnie wyniki swoich badań. Wynika z nich jednoznacznie, że ossuarium jest autentyczne.
      Naukowcy podkreślają, że napis wskazuje bardzo dokładnie o kogo i z jakiego rodu chodzi. W ossuarium złożono kości potomkini słynnego rodu kapłańskiego, który bardzo aktywnie działał w I wieku ne. Jeden z członków tego rodu, arcykapłan Józef Bar Kajfasz, jest szczególnie znany ze względu na swoją rolę w procesie i ukrzyżowaniu Jezusa - napisali uczeni w swoim artykule. Tutaj rodzi się pytanie, czy Miriam była wnuczką arcykapłana Kajafsza, który sądził Jezusa. Józef Bar Kajfasz oznacza bowiem Józef syn Kajfasza. Arcykapłan, przewodniczący Sanhedrynu, miał zatem na imię Józef, a z czasem stał się znany jako Kajfasz, również dla odróżnienia go od męża Marii, Józefa. Miriam prawdopodobnie nie była zatem wnuczką słynnego arcykapłana, łączył ich inny stopień pokrewieństwa.
      Maaziah to nazwa ostatniej z 24 zmian kapłanów, którzy służyli w Świątyni w Jerozolimie. Z ossuarium po raz pierwszy dowiadujemy się, że rodzina Kajfasza została przypisana do zmiany Maaziah.
      Z kolei „z Beth Imri" może być interpretowane na dwa sposoby. Albo jest to nazwisko rodu kapłańskiego, synów wymienionego w Biblii Immera, albo też - co bardziej prawdopodobne - to miejsce pochodzenia zmarłej lub jej rodziny. Badacze identyfikują je w okolicach istniejącego obecnie miasta Beit Ummar na północ od góry Hebron. Wiadomo, że w czasach Drugiej Świątyni istniało tam osadnictwo.
      Niestety, złodzieje okradając grób z ossuarium uniemożliwili zbadanie zabytku w kontekście, w jakim występował. Nie poznamy zatem całej jego historii.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wyciąg z kadzidłowca Boswellia frereana może być skutecznym środkiem na reumatoidalne zapalenie stawów i chorobę zwyrodnieniową stawów.
      Dr Emma Blain z Uniwersytetu w Cardiff podkreśla, że Walijczycy od dawna współpracowali z pewną somalijską społecznością, która stosowała ekstrakt z kadzidłowca jako tradycyjny środek na choroby stawów. Nasze badania skoncentrowały się na tym, czy wyciągi te mogą pomóc w usunięciu wywołującego ból stanu zapalnego. B. frereana rośnie dziko wyłącznie w Somalii i przez miejscowych jest nazywana Maydi. Próbki badane przez zespół z Cardiff należały do doktora Ahmeda Alego z Compton Group (urodzonego w Somalilandzie).
      Naukowcy uważają, że zdołali wykazać, że zastosowanie ekstraktu z rzadkiego kadzidłowca rzeczywiście hamuje wytwarzanie związków prozapalnych, co zapobiega rozkładowi tkanki chrzęstnej. By zidentyfikować substancję czynną, w ramach naszego eksperymentu wykorzystaliśmy innowacyjne metody chemicznej ekstrakcji. Mając za sobą ten etap, możemy nadal charakteryzować jej chemiczną tożsamość i porównywać korzyści ze stosowania środka ziołowego z działaniem innych leków przeciwzapalnych stosowanych w leczeniu chorób zapalnych stawów – ujawnia dr Ali.
      Wiemy, że wyciąg ogranicza stan zapalny w naszym modelu laboratoryjnym. Teraz próbujemy zdobyć fundusze, by określić mechanizm działania i sprawdzić, czy uda się rozpocząć testy kliniczne. W Somalii żywicę kadzidłowca żuje się jak gumę, wiemy więc, że nie jest toksyczna - podsumowuje Blain.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...