Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Podróż na Marsa grozi utratą wzroku

Recommended Posts

Lot na Marsa może być niebezpieczny dla zdrowia astronautów. Amerykańska Akademia Oftalmologii ostrzega, że długotrwały pobyt w przestrzeni kosmicznej może skończyć się utratą wzroku.

Z badań opublikowanych na łamach pisma Opthalmology dowiadujemy się, że 60% astronautów, którzy brali udział w długotrwałych misjach - trwających około 6 miesięcy - miało później problemy ze wzrokiem. Podobne kłopoty spotkały 27% astronautów, którzy przebywali w przestrzeni kosmicznej krótko. U niektórych problemy utrzymywały się przez wiele lat, u innych wzrok szybko powracał do normy.

Na potrzeby raportu szczegółowo zbadano 7 astronautów i przeprowadzono wywiady z 300 kolejnymi.

NASA już zwróciła uwagę na pogorszenie się widzenia w kosmosie i na Międzynarodową Stację Kosmiczną wysłano dziesiątki par okularów.

Naukowcy uważają, że przyczyną kłopotów ze wzrokiem jest najprawdopodobniej brak grawitacji. Przyczynia się on też do innych objawów znanych pod nazwą Syndromu adaptacji do przestrzeni kosmicznej (Space Adaptation Syndrome), takich jak wymioty, nudności i utrata orientacji w przestrzeni. Przyczyną tych objawów jest przemieszczanie się płynów ustrojowych, przede wszystkim płynu mózgowo-rdzeniowego, który wędruje w stronę głowy i wywiera ucisk na mózg i oczy.

Załogowa misja na Marsa może potrwać trzy lata, co stwarza poważne niebezpieczeństwo utraty wzroku przez astronautów.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Biorąc pod uwagę jak niszczący dla zdrowia jest długotrwały brak ciążenia wypadałoby zdecydować się na jakąs odmianę latającej wirówki zanim opanujemy wytwarzanie grawitacji z ZPMów

Share this post


Link to post
Share on other sites

Problem w tym, ze stosunkowo mały pojazd kosmiczny sprawia, że taka wirówka również miałaby niewielką średnicę... może się okazać, że różnica siły odśrodkowej między głową a nogami jest kilkukrotna...

Na głowę działa 0.3g a na nogi 1,7g... średnio człowiek waży tyle co na Ziemi, ale problem nie jest rozwiązany, bo płyny nadal mogą się nadmiernie zbierać w czaszce. Tak mi się przynajmniej wydaje...

 

Zmiany "ciążenia" też by się średnio odbijały na samopoczuciu i zdolności do pracy...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Niekoniecznie, wystarczy zbudować długi wysięgnik, na jego końcach moduły o równoważnej masie, w jego środku tunel do przemieszczania się z jednej strony na drugą w razie potrzeby i takie coś może się obracać na promieniu nawet 100 metrów, a siła G powinna być bardzo wyrównana.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Niekoniecznie, wystarczy zbudować długi wysięgnik, na jego końcach moduły o równoważnej masie, w jego środku tunel do przemieszczania się z jednej strony na drugą w razie potrzeby i takie coś może się obracać na promieniu nawet 100 metrów, a siła G powinna być bardzo wyrównana.

100 metrów ? musiałbyś całą bazę ISS wystrzelić na Marsa, inaczej astronauci musieliby bardzo dużo spacerować w kosmosie. Rozwiązanie na obecny stan wiedzy nierealne, mała wirówka - jest bardziej realna, ale praktyczna tylko jeśli będziemy się czołgać ;-)

Ogólnie to misja na Marsa to strasznie kosmicznie niepraktyczny pomysł - NA szczęście to nie tak że te pieniądze się marnują, NASA wydaje je na nowe technologie i pomysły. Na dziś czy nawet na 2020 rok (o ile nie zdarzy się jakiś przełom technologiczny) wcielenie pomysłu załogowego lotu na Marsa jest bezsensowne i zmarnotrawiłoby tylko kasę i prawdopodobnie ludzkie życie.

Share this post


Link to post
Share on other sites
NA szczęście to nie tak że te pieniądze się marnują, NASA wydaje je na nowe technologie i pomysły.

bla, bla, bla, urzędnicza propaganda... równie dobrze możemy posadzić małpę przed komputerem i liczyć, że prędzej czy później, siłą statystyki, uda się wklepać kod rozwiązujący problemy ludzkości.

 

Jeśli mamy do rozwiązania problem, to skupmy się na nim, nie rozwiązujmy go przy okazji osiągania nikomu do niczego niepotrzebnego celu!

Share this post


Link to post
Share on other sites

  USA za Nixona (choć hasło rzucił Kennedy), kiedy rodził się program Apollo, była w stałym trendzie wzrostu gospodarczego, a  przegrywała z Rosjanami w wyścigu kosmicznym.

    Lądowanie na Księżycu podbudowało ego narodu (niebagatelne znaczenie) i pozostawiło w spadku takie spektakularne wynalazki jak pieluszki jednorazowe, dżojstik, poduszkę z pamięcią kształtu, czujnik dymu itp.

    Nie sądzę aby teraz, po ostatnich kryzysach, pomysł lotu na Marsa znalazł budżet i społeczne przyzwolenie.

  Ale skoro doszły problemy okulistyczne, w trosce o marsonautów, Obama będzie mógł dyplomatycznie wycofać się ze swojej obiecanki.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Raczej: bardziej intensywnie przyśpieszać, bo ciążenie zależy od przyśpieszenia, a nie od prędkości.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nadzieję w tej sprawie dają badania prowadzone nad nowymi rodzajami napędów jonowych a raczej nowymi źródłami ich zasilania - czyli energią jądrową (program Prometeusz) i energią z antymaterii. Dzięki temu podróż na marsa znacznie się skróci i nie będzie potrzeba czekania na okna startowe czy latanie okrężną trasą w celu wykonania asysty grawitacyjnej... co do podróży między gwiezdnych to chyba trzeba będzie wykombinować sztuczną grawitację.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Raczej: bardziej intensywnie przyśpieszać, bo ciążenie zależy od przyśpieszenia, a nie od prędkości.

No właśnie, trzeba lecieć ze stałym przyspieszeniem 1G do mniej więcej połowy drogi a potem zrobić rewers i wyhamowywać czyli lecieć ze stałym opóźnianiem 1G aż do celu :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

No właśnie, trzeba lecieć ze stałym przyspieszeniem 1G do mniej więcej połowy drogi a potem zrobić rewers i wyhamowywać czyli lecieć ze stałym opóźnianiem 1G aż do celu :)

 

Oczywiście. Trzeba mieć jeszcze na to paliwo oraz paliwo na wyniesienie paliwa, itd. Problem znany już Ciołkowskiemu sto lat temu. Dopóki nie skonstruujemy efektywnego napędu pozostaje nam wirówka.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Problem tkwi w tym, że NASA chce zbudować dom od dachu. Niech zlecą, albo zajmą się stworzeniem sztucznej grawitacji.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Weteran badań Marsa, łazik Curiosity, od pewnego czasu wykonuje zdjęcia chmur na Czerwonej Planecie. Niedawno przysłał na Ziemię wyjątkowe obrazy, w tym pierwszą sfotografowaną na Marsie tak wyraźną śreżogę, czyli promienie słoneczne przeświecające przez warstwę chmur.
      Większość chmur na Marsie znajduje się na wysokości nie większej niż 60 km. Jednak chmury na najnowszych obrazach wydają się być znacznie wyżej, gdzie jest wyjątkowo zimno. Dlatego naukowcy przypuszczają, że tworzy je zamarznięty dwutlenek węgla.
      Obserwując kiedy, gdzie i na jakich wysokościach formują się marsjańskie chmury, naukowcy mogą dowiedzieć się więcej na temat składu atmosfery Czerwonej Planety, jej temperatury oraz wiejących w niej wiatrów.
      Przed kilkoma tygodniami łazik sfotografował nawet chmury iryzujące. Iryzacja oznacza, że cząstki znajdujące się w danej części chmury są identycznej wielkości. Patrząc na zmiany koloru, widzimy zmiany wielkości cząstek, a to pokazuje nam ewolucję chmury w czasie, wyjaśnia Mark Lemmon ze Space Science Institute w Boulder.
      Łazik Curiosity trafił na Marsa w sierpniu 2012 roku. Pracuje w kraterze Gale i dotychczas przebył ponad 29 kilometrów po powierzchni Czerwonej Planety. Bada tam pierwiastki niezbędne do powstania życia, poszukuje śladów procesów biologicznych, przygląda się składowi powierzchni Marsa, prowadzi badania ewolucji atmosfery, obiegu wody i promieniowania na powierzchni planety. To czwarty z pięciu łazików, jakie NASA wysłała na Marsa i, obok Perseverance, jeden z dwóch obecnie działających.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Systemy podtrzymywania życia, woda, żywność, habitaty, instrumenty naukowe i wiele innych elementów będzie niezbędnych do przeprowadzenia załogowej misji na Marsa. Jednym z najważniejszych z nich są systemy produkcji energii. Te obecnie stosowane w misjach kosmicznych są albo niebezpieczne – wykorzystują rozpad pierwiastków promieniotwórczych – albo też niestabilne wraz ze zmianami pór dnia i roku, bo korzystają z energii słonecznej.
      Wybór miejsca lądowania każdej z misji marsjańskich to skomplikowany proces. Eksperci muszą bowiem określić miejsca, których zbadanie może przynieść jak najwięcej korzyści i w których w ogóle da się wylądować. W przypadku misji załogowych sytuacja jeszcze bardziej się skomplikuje, gdyż dodatkowo będą musiały być to miejsca najlepiej nadające się do życia, np. takie, w których można pozyskać wodę.
      Grupa naukowców pracujących pod kierunkiem Victorii Hartwick z NASA wykorzystała najnowsze modele klimatyczne Marsa do przeanalizowania potencjału produkcji energii z wiatru na Czerwonej Planecie. Dotychczas podczas rozważań nad produkcją energii na Marsie nie brano pod uwagę atmosfery. Jest ona bowiem bardzo rzadka w porównaniu z atmosferą Ziemi.
      Ku swojemu zdumieniu naukowcy zauważyli, że pomimo rzadkiej marsjańskiej atmosfery wiejące tam wiatry są na tyle silne, by zapewnić produkcję energii na dużych obszarach Marsa.
      Badacze odkryli, że w niektórych proponowanych miejscach lądowania prędkość wiatru jest wystarczająca, by stanowił on jedyne lub uzupełniające – wraz z energią słoneczną bądź jądrową – źródło energii. Pewne regiony Marsa są pod tym względem obiecujące, a inne – interesujące z naukowego punktu widzenia – należałoby wykluczyć biorąc pod uwagę jedynie potencjał energii wiatrowej lub słonecznej. Okazało się jednak, że energia z wiatru może kompensować dobową i sezonową zmienność produkcji energii słonecznej, szczególnie na średnich szerokościach geograficznych czy podczas regionalnych burz piaskowych. Co zaś najważniejsze, proponowane turbiny wiatrowe zapewnią znacznie bardziej stabilne źródło energii po połączeniu ich z ogniwami fotowoltaicznymi.
      Naukowcy przeanalizowali hipotetyczny system, w którym wykorzystane zostają panele słoneczne oraz turbina Enercon E33. To średniej wielkości komercyjny system o średnicy wirnika wynoszącej 33 metry. Na Ziemi może ona dostarczyć 330 kW mocy. Z analiz wynika, że na Marsie dostarczałaby średnio 10 kW.
      Obecnie szacuje się, że 6-osobowa misja załogowa będzie potrzebowała na Marsie minimum 24 kW mocy. Jeśli wykorzystamy wyłącznie ogniwa słoneczne, produkcja energii na potrzeby takiej misji będzie większa od minimum tylko przez 40% czasu. Jeśli zaś dodamy turbinę wiatrową, to odsetek ten wzrośnie do 60–90 procent na znacznych obszarach Marsa. Połączenie wykorzystania energii słonecznej i wiatrowej mogłoby pozwolić na przeprowadzenie misji załogowej na tych obszarach Czerwonej Planety, które wykluczono ze względu na słabą obecność promieniowania słonecznego. Te regiony to np. obszary polarne, które są interesujące z naukowego punktu widzenia i zawierają wodę.
      Autorzy badań zachęcają do prowadzenia prac nad przystosowaniem turbin wiatrowych do pracy w warunkach marsjańskich. Tym bardziej, że wykorzystanie wiatru może wpłynąć na produkcję energii w wielu miejscach przestrzeni kosmicznej. Hartwick mówi, że jest szczególnie zainteresowana potencjałem produkcji energii z wiatru w takich miejscach jak Tytan, księżyc Saturna, który posiada gęstą atmosferę, ale jest zimny. Odpowiedź na tego typu pytania będzie jednak wymagała przeprowadzenia wielu badań interdyscyplinarnych.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Przed rokiem, 24 grudnia,  pracujący na Marsie lądownik InSight zarejestrował trzęsienie o magnitudzie 4. Dopiero później udało się ustalić, że przyczyną trzęsienia był jeden z największych zaobserwowanych upadków meteorytów. Teraz na łamach Science opisano wyniki badań.
      Przyczynę trzęsienia udało się ustalić po przeanalizowaniu zdjęć wykonanych przed trzęsieniem i po nim przez Mars Reconnaissance Orbiter (MRO). Na fotografiach widać nowy krater uderzeniowy. Stało się to rzadką okazją do zbadania upadku meteorytu i wywołanego nim trzęsienia na Marsie.
      Naukowcy oceniają, że meteoroid, który spadł na Czerwoną Planetę, miał od 5 do 12 metrów średnicy. Taki obiekt spłonąłby w ziemskiej atmosferze, jednak atmosfera Marsa jest około 100-krotnie rzadsza, więc nie uchroniła swojej planety przed uderzeniem. W wyniku kolizji powstał krater o średnicy 150 i głębokości 21 metrów. Część wyrzuconego zeń materiału wylądowała 37 kilometrów dalej. Dzięki danym sejsmologicznym z InSight oraz zdjęciom wiemy, że to jeden z największych kraterów, jaki utworzył się na oczach człowieka w Układzie Słonecznym.
      Oczywiście na Marsie znajduje się olbrzymia liczba większych kraterów, jednak powstały one przed jakąkolwiek misją na Czerwoną Planetę. Co jednak niezwykle interesujące, w wyniku uderzenia na powierzchnię wyrzucony zostały duże kawałki lodu, który był pogrzebany bliżej marsjańskiego równika niż lód, jaki mieliśmy okazję dotychczas oglądać. Ma to znaczenie dla planowania przyszłych misji załogowych.
      Misja InSight od listopada 2018 roku bada wnętrze Marsa. Zmierzyła m.in. średnicę jego jądra. Głównym źródłem informacji na temat budowy wnętrza Czerwonej Planety są fale sejsmiczne, dzięki którym można poznać rozmiary, skład oraz głębokość, na jakiej znajdują się poszczególne jej warstwy. Od rozpoczęcia badań InSight wykrył 1318 trzęsień, z których część była spowodowana upadkami meteorytów. Jednak trzęsienie z grudnia ubiegłego roku było pierwszym, przy którym wystąpiły fale powierzchniowe, które pozwoliły na szczegółowe badanie skorupy Marsa.
      Niestety, misja InSight wkrótce dobiegnie końca. W ciągu ostatnich miesięcy na panelach słonecznych lądownika nagromadziło się dużo pyłu, więc drastycznie spadła ilość docierającej doń energii. Najprawdopodobniej za około 6 tygodni InSight się wyłączy.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Webba dostarczył pierwsze zdjęcia Marsa. Naukowcy zyskali dodatkowe dane, które uzupełniają to, co wiedzieliśmy o Czerwonej Planecie dzięki badaniom prowadzonym dotychczas za pomocą innych teleskopów, łazików i orbiterów. Ze swojego stanowiska obserwacyjnego, punktu libracyjnego L2, Webb może obserwować i szczegółowo rejestrować spektrum światła takich zjawisk jak burze pyłowe, zmiany pogody czy pór roku.
      Mars, ze względu na swoją niewielką odległość, jest jednym z najjaśniejszych obiektów na niebie, zarówno w zakresie światła widzialnego, jak i podczerwieni. To dla Webba poważny problem. Teleskop został zbudowany z myślą o obserwowaniu najdalszych, niezwykle słabo świecących obiektów. Blask Marsa może oślepiać Webba, prowadząc do nasycenia detektorów podczerwieni. Dlatego też na potrzeby obserwacji Czerwonej Planety opracowano technikę, w ramach której używa się bardzo krótkich czasów ekspozycji i dokonuje pomiarów tylko części światła docierającego do czujników Webba. To wszystko wspomagany jest specjalnymi metodami analizy danych.
      Pierwsze zdjęcia Marsa przysłane przez Webba pokazują fragment wschodniej półkuli planety. Sfotografowany on został przez instrument NIRcam w dwóch zakresach długości fali 2,1 µm i 4,3 µm. Na fotografii 2,1 µm dominuje odbite światło słoneczne, dlatego jest ono podobne do fotografii wykonanych w zakresie widzialnym przez Mars Orbitera. Z kolei fotografia w zakresie 4,3 µm powstała dzięki ciepłu emitowanemu przez planetę. Odpowiada ono temperaturze powierzchni i atmosfery.
      Najjaśniejsze miejsca to te, na które promienie słoneczne padają pod największym kątem. Jasność spada w kierunku biegunów, widać też, że półkula północna, na której panuje właśnie zima, jest chłodniejsza. Na zdjęcie 4,3 µm wpływa też pochłaniający ten zakres fal dwutlenek węgla w atmosferze. Widać to np. w Basenie Hellas, najlepiej zachowanej strukturze uderzeniowej na Marsie. Jest on ciemniejszy właśnie ze względu na CO2. Basen położony jest niżej, panuje w nim wyższe ciśnienie, które prowadzi do pojawienia się zjawiska pochłaniania promieniowania w zakresie 4,1–4,4 µm. Analiza światła rejestrowanego przez Webba pozwala więc astronomom na zdobycie dodatkowych informacji o powierzchni i atmosferze planety.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Zdaniem dwojga naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis, atmosfera Marsa uformowała się w sposób, który przeczy współczesnym teoriom. Do takich wniosków doszli Sandrine Peron i Sujoy Mukhopadhyay, którzy przeprowadzili nowe analizy pochodzącego z wnętrza Marsa meteorytu Chassigny.
      Układ Słoneczny powstał z mgławicy gazu i pyłu, które utworzyły Słońce i planety. Chronologię jego powstawania można odtworzyć badając ilość poszczególnych pierwiastków i stosunki ich izotopów.
      Obecne teorie mówią, że planety skaliste, jak Mars, uzyskały pierwiastki lotne – jak np. wodór, tlen czy gazy szlachetne – z otaczającej je mgławicy przedsłonecznej podczas wczesnych etapów formowania się. Pierwiastki te najpierw rozpuściły się w płaszczu planety skalistej – który wówczas był jednym wielkim oceanem magmy – a gdy magma stygła i się krystalizowała, doszło do jej odgazowania i te pobrane z mgławicy pierwiastki trafiły do atmosfery planet, skąd powoli uciekały w przestrzeń kosmiczną. Dodatkowym źródłem pierwiastków lotnych w planetach skalistych były zaś meteoryty skaliste, chondryty, które rozbijały się o ich powierzchnię.
      Jeśli taka teoria jest prawdziwa, to należałoby się spodziewać, że pierwiastki, jakie znajdziemy we wnętrzu planety, pochodzą głównie z mgławicy protoplanetarnej lub są mieszaniną pierwiastków z mgławicy i chondrytów. Natomiast pierwiastki lotne w atmosferze powinny pochodzić głównie z chondrytów, gdyż te pochodzące z mgławicy zdążyły się w dużej mierze ulotnić.
      Peron i Mukhopadhyay zbadali izotopy kryptonu w meteorycie. Jako że stosunki izotopów kryptonu w mgławicy przedsłonecznej i w chondrytach są różne, badanie pozwala ustalić, skąd pochodzi krypton we wnętrzu Marsa. Okazało się, że we wnętrzu Marsa znajduje się krypton pochodzący z chondrytów, a nie z mgławicy.
      Odkrycie to wskazuje, że chondryty dostarczały pierwiastki lotne do wnętrza Marsa znacznie wcześniej, niż sądzono, jeszcze w czasie, gdy obecna była mgławica przedsłoneczna. Dlatego też naukowcy z UC Davis uważają, że pierwiastki lotne w atmosferze planety nie pochodzą z odgazowania płaszcza, a zostały przechwycone bezpośrednio z mgławicy. Ta zaś przestała istnieć około 10 milionów lat po narodzinach Układu Słonecznego. To zaś rodzi pytanie, w jaki sposób pierwiastki te przetrwały przez tak długi czas w atmosferze. Być może zaraz po uformowaniu na Marsie panowały niskie temperatury i pierwiastki zostały uwięzione w czapach lodowych na biegunach planety.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...