Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Materiał opracowany w Oak Ridge National Laboratory może posłużyć do stworzenia bardziej pojemnych i bezpiecznych baterii, które będzie można ładować szybciej niż obecne baterie litowo-jonowe.

Zespół pracujący pod kierunkiem Hansana Liu, Gilberta Browna i Paransa Paranthamana odkrył, że dzięki tlenkowi tytanu można zwiększyć pojemność baterii litowo-jonowych, a przy okazji skrócić czas ich ładowania. W ciągu sześciu minut możemy załadować baterie do połowy pojemności, podczas gdy tradycyjne urządzenie załaduje się w tym czasie do 10% pojemności - mówi Liu.

Stop z ORNL jest też bardziej pojemny niż obecnie wykorzystywany tytanat litu. Pozwala bowiem na przechowanie 256, a nie jak dotychczas 165, miliamperogodzin na gram. Ponadto tlenki są bardzo bezpieczne i trwałe w użytkowaniu, co czyni nowy materiał świetnym rozwiązaniem np. dla pojazdów elektrycznych.

Głównym składnikiem materiału jest nowa architektura dwutlenku tytanu, znana jako mezoporowe mikrosfery TiO2-B, która składa się z mikrokanalików i porów pozwalających na swobodny przepływ jonów, co umożliwia szybkie ładowanie i rozładowywanie baterii. Tlenek tytanu został tutaj wzbogacony polimorficznym brązem.

Jak twierdzi Liu, nowy materiał może być tani i nadaje się do produkcji przy użyciu współcześnie wykorzystywanych technik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... i jak milion podobnych rewlucyjnych pmysłów ugrzęnie w zbiorach patentowych którejś korporacji, czekając na koniunkurę....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem ciekaw jak ma się z upakowaniem ampero-godzin wobec pojemności. To że baterie będą dzięki temu lżejsze o około 40% to dobra wiadomość dla modelarzy, ale czy da się w małej baterii do telefonu upchać tak ze 40% więcej energii? Dla różnicy paru procent nikt fabryki nie zbuduje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile to już razy naukowcy opracowali jakiś genialny pomysł a baterie jak hu***e były tak hu***e są. Może powinniśmy sobie nowego bożka postawić, Patenta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile to już razy naukowcy opracowali jakiś genialny pomysł a baterie jak hu***e były tak hu***e są. Może powinniśmy sobie nowego bożka postawić, Patenta

 

Nie rozumiem, przecież własicielowi patentu zależy na wdrożeniu rozwiązania bo albo uzyskuje przewagę konkurencyjną (taniej, lepiej) albo ma wpływy z tantiem. Postuluję, że jeśli jakiś patent nie jest wykorzystywany to pewnie nie daje przewagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem, przecież własicielowi patentu zależy na wdrożeniu rozwiązania bo albo uzyskuje przewagę konkurencyjną (taniej, lepiej) albo ma wpływy z tantiem. Postuluję, że jeśli jakiś patent nie jest wykorzystywany to pewnie nie daje przewagi.

Mnie też wydaje się to dziwne, rynek smartfonów w ostatnich latach zmienił się nie do poznania a baterie od lat jakie były, takie są. W dłuższą podróż zabieram zawsze drugą baterię i ładowarkę do niej bym mógł być spokojnym. Czekam z utęsknieniem na tę zapowiedzianą rewolucję.

A jeśli jakaś duża firma płaci im za spowolnienie badań...to tylko czyste spekulacje, ale biorąc pod lupę rozwój poszczególnych dziedzin to akurat ten sektor powinien być na znacznie wyższym poziomie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Natężenie tendencji do błądzenia myślami zależy od pojemności pamięci roboczej.
      Daniel Levinson i Richard Davidson z University of Wisconsin-Madison oraz Jonathan Smallwood z Max Planck Institute for Human Cognitive and Brain Science prosili ochotników o wykonywanie jednej z prostych czynności. Należało naciskać klawisz, gdy na ekranie wyświetlała się dana litera albo naciskać guzik w tempie odpowiadającym oddechowi. Później psycholodzy porównywali natężenie błądzenia myślami.
      Celowo posłużyliśmy się zadaniami, które nie pochłaniają całej naszej uwagi. Zastanawialiśmy się przy tym, co ludzie robią z wolnymi zasobami - wyjaśnia Smallwood.
      Naukowcy co pewien czas pytali badanych, czy koncentrują się na zadaniu, czy myślą o czymś innym. Na końcu zmierzono pojemność pamięci roboczej. Należało zapamiętywać serie liter, które poprzeplatano łatwymi pytaniami matematycznymi.
      Ludzie z większą pojemnością pamięci roboczej częściej przyznawali się do błądzenia myślami w czasie wykonywania prostych zadań, przy czym poziom wykonania nie ulegał wcale obniżeniu.
      Studium wydaje się sugerować, że kiedy pozwalają na to okoliczności realizacji zadań, ludzie z dodatkowymi zasobami pamięci roboczej wykorzystują je do myślenia o czymś innym niż aktualnie wykonywana czynność - podkreśla Smallwood.
      Co ciekawe, gdy ludziom da się równie łatwe, ale wypełnione "rozpraszczami" (podobnie ukształtowanymi literami) zadanie, związek między pamięcią roboczą a błądzeniem myślami zanika. Skupienie całej uwagi na doświadczeniu wzrokowym zrównuje ludzi i eliminuje błądzenie myślami [...] - podkreśla Levinson.
      Psycholodzy sądzą, że mózg stara się po prostu alokować zasoby, by zająć się najbardziej palącymi problemami. Zdarza się jednak, że daje się on sprowadzić na manowce. Kiedy podczas czytania orientujemy się, że dziwnym trafem nie zrozumieliśmy ani jednego słowa z kilku stron książki, jest trochę tak, jakby uwaga została tak mocno wciągnięta w bujanie w obłokach, że zabrakło zasobów, by zapamiętać, że to czytanie jest celem - wspomina Levinson.
      Osoby z dużą pamięcią roboczą nie są wcale skazane na błądzenie myślami. Stanowi ona pewien zasób i należy go po prostu dobrze wykorzystać. Jeśli twoim priorytetem jest utrzymanie uwagi na zadaniu, możesz do tego wykorzystać pamięć roboczą.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Doktor Juan Carlos Colmenares z Instytutu Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk pracuje nad robiącą niezwykłe wrażenie metodą oczyszczania wody i odzyskiwania z niej pożytecznych związków chemicznych. Moja praca przypomina trochę alchemię. Biorę ‚magiczny proszek’, wsypuję do brudnej wody, mieszam i wystawiam na słońce. Po paru godzinach mam czystą wodę plus substancje, z których można zrobić użyteczne rzeczy, na przykład leki - mówi uczony.
      Już od końca lat 60. prowadzi się badania nad fotochemiczną degradacją zanieczyszczeń. W IChF PAN badane są fotokatalizatory oraz takie warunki reakcji, by mogła ona przebiegać bez udziału specjalistycznej aparatury i samoczynnie zatrzymywała się na wybranym etapie. Dzięki fotokatalizatorom zawierającym dwutlenek tytanu uczeni uzyskali już z zanieczyszczonej wody np. kwasy karboksylowe używane w farmacji i przemyśle spożywczym. Możliwy jest też rozkład biomasy do najprostszych substancji, np. wodoru czy dwutlenku węgla.
      W warunkach laboratoryjnych reakcje biomasy z udziałem fotokatalizatorów już teraz wyglądają obiecująco. W tym roku przystąpimy do pierwszych testów w pilotażowych fotoreaktorach biochemicznych Uniwersytetu w Kordobie w Hiszpanii. Reakcje będą tam przebiegały w cieczach o objętościach liczonych w dziesiątkach litrów - mówi Colmenares.
      Reakcje, nad którymi pracuje Hiszpan, zachodzą przy zwykłym ciśnieniu atmosferycznym, dobrym nasłonecznieniu i przy temperaturze około 30 stopni Celsjusza. Takie warunki wystepują naturalnie w wielu krajach na całym świecie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dwutlenek tytanu to jeden z „cudownych" materiałów współczesnej technologii. Przydaje się w roli katalizatora w wielu procesach chemicznych, stosowany jest także jako środek antybakteryjny i domieszkowany do farb, czy nawet w „cudownych" szczoteczkach do zębów, nie wymagających pasty. Jednym z ciekawszych zastosowań jest jego zdolność do neutralizowania szkodliwych tlenków azotu, na przykład emitowanych przez samochody. Naukowcy z Uniwersytetu w Eindhoven odkryli, jak domieszkować dwutlenek tytanu (TiO2) do betonu, uzyskując drogi które same neutralizują niemal połowę spalin samochodowych.
       
      Beton nasz powszedni
       
      Te same wątpliwości dotyczą innych nanocząstek, jakie bada doktor Anil Kumar Suresh wraz ze współpracownikami z Biological and Nanoscale Systems Group w amerykańskim Oak Ridge National Laboratory. Na podobnych zasadach stosuje się bowiem nanocząstki złota (Ag), tlenku cynku (ZnO) i dwutlenku ceru (CeO2). Dr Suresh tłumaczy, że szkodliwość nanocząstek jest trudna do określenia, zależy bowiem od bardzo wielu czynników: rozmiaru, kształtu, technologii produkcji i zastosowanych chemikaliów, związków chemicznych, które mogą pozostawać na ich powierzchni. Oszacowanie szkodliwości materiału pochodzącego od jednego producenta nic nam nie mówi o właściwościach formalnie takiego samego materiału, ale pochodzącego z innej firmy. Producenci tymczasem nie udzielają informacji o przeznaczeniu produktów, sposobach produkcji, czy transportu.
      W przypadku dwutlenku tytanu większość rodzajów nanocząsteczek jest szkodliwa, z wyjątkiem tych wytwarzanych metodami biologicznymi (przez grzyby lub bakterie, które prawdopodobnie pokrywają nanocząstki ochronnymi proteinami). Jednak wszystkie komercyjnie dostępne nanocząstki TiO2 produkowane są metodami chemicznymi. Co więcej, promieniowanie radiowe zwiększa ich szkodliwość nawet od dwudziestu do czterdziestu razy.
      Tymczasem domieszkowanie materiałów dwutlenkiem tytanu i innymi katalizatorami jest coraz bardziej powszechne, a nie ma właściwie żadnych badań nad długotrwałymi efektami ich stosowania. Nawet biorąc za dobrą monetę zapewnienia producenta, że mikrocząstki TiO2 nie mogą uwolnić się z materiału, pozostaje zbyt wiele niewiadomych. A tymczasem może się okazać, że długofalowe efekty okażą się brzemienne w skutki, jak to ostatnio dzieje się z ponoć „całkowicie bezpiecznym" Bisfenolem A.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przebywanie przez dłuższy czas w towarzystwie osób rozmawiających przez telefon komórkowy może być irytujące, o czym dobrze wiedzą korzystający z komunikacji miejskiej. Psycholodzy wyjaśnili, czemu się tak dzieje. Wysłuchiwanie tylko połowy konwersacji rozprasza w większym stopniu niż słyszenie obu stron. Oznacza to, że na inne zadania można wygospodarować mniejszą pojemność uwagi.
      Lauren Emberson, doktorantka z Uniwersytetu Cornella, zainteresowała się tym zagadnieniem, studiując jeszcze w Kanadzie. Dojeżdżając codziennie z daleka na uczelnię, zauważyła, że kiedy ktoś w autobusie rozmawiał przez komórkę, nie była w stanie niczego robić. W grę nie wchodziło nawet słuchanie muzyki.
      Na potrzeby eksperymentu Emberson nagrała rozmowy dwóch par współlokatorek z akademika. Każdą konwersację utrwalono zarówno w postaci dialogu, gdzie słuchacz miał dostęp do wypowiedzi każdej ze stron, jak i jego połówek, czyli kwestii tylko jednej kobiety. Doktorantka nagrała również monologi wszystkich studentek, które podsumowywały rozmowę. Ścieżki dźwiękowe odtwarzano badanym, gdy wykonywali na komputerze zadania wymagające uwagi, np. śledzili przesuwającą się na ekranie kropkę za pomocą kursora.
      Okazało się, że ochotnicy osiągali dużo gorsze wyniki, gdy słyszeli tylko rozmowy połówkowe. Autorka badań uważa, że opisywane zjawisko jest wywołane tendencją mózgu do ignorowania bodźców przewidywalnych, w tym przypadku dostępnej w całości konwersacji, i zwracania uwagi na wszystko, co zaskakuje, czyli półdialogu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Elektryczną szczoteczkę do zębów każdy już widział, wielu używało. Informacja o szczoteczce do zębów na baterie słoneczne nie wzbudzi też już wielkiego zainteresowania, chyba że usłyszymy, że taka szczoteczka nie potrzebuje pasty do zębów ani żadnego środka czyszczącego. Co, proszę, jak to ma niby działać?
      Pomysł rodem z kreskówki Jetsonowie nie jest jednak żartem. Dr Kunio Komiyama, stomatolog i profesor emeritus na kanadyjskim University of Saskatchewan oraz jego kolega z uczelni, Gerry Uswak, opracowali szczoteczkę czyszczącą zęby na zasadzie chemicznej reakcji, nazwanej dezynfekcją fotokatalityczną. Pierwszy prototyp, oparty na reakcji dwutlenku tytanu na światło, powstał już piętnaście lat temu, nowa wersja nazwana Soladey-J3X, ma być dwukrotnie efektywniejsza.
      Szczoteczka wygląda całkiem zwyczajnie, poza niewielkim ogniwem słonecznym w rączce, któremu wystarcza niewielka ilość światła, porównywalna do tej, która zasila małe kalkulatory. Wyłapywane przez ogniwo elektrony płyną przewodem do główki, gdzie w ustach zachodzi reakcja z kwasami zawartymi w ślinie. Reakcja rozbija płytkę kamienia nazębnego oraz zabija bakterie, między innymi te powodujące choroby przyzębia.
      Testy laboratoryjne potwierdziły skuteczność eliminowania dwóch gatunków bakterii. W tej chwili trwają testy porównujące skuteczność Soladey-J3X z tradycyjną pastą do zębów, ale do komercyjnej produkcji wynalazku szykuje już się pierwsza firma - japoński koncern Shiken.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...