Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Platon użyczył swego imienia pozbawionej pierwiastków zmysłowych miłości platonicznej, ale w swej najnowszej książce historyk nauki dr Jay Kennedy z Uniwersytetu w Manchesterze dowodzi, że grecki filozof nigdy nie był adwokatem miłości nieobejmującej uprawiania seksu.

Platona – Einsteina greckiego złotego wieku – długo posądzano o popieranie miłości bez seksu, inaczej miłości platonicznej, ale najnowsze badanie ujawnia, że filozof nie należał bynajmniej do świętoszków. Odkodowane symbole pokazują, że Platon nie był wcale adwokatem platonicznej miłości; nawoływał raczej do obrania pośredniej ścieżki. Dla niego moralność oznaczała umiarkowanie – chciał, by ludzie unikali zarówno rozpasania, jak i abstynencji.

Przed Platonem seks wiązano z chucią i płodzeniem potomstwa. Platon zmienił tory historii zachodniej seksualności i niektórzy twierdzą, że odkrył poniekąd romantykę, ale dla niego pasja erotyczna była siłą duchową pomagającą odnaleźć prawdziwych siebie w głębokiej ludzkiej więzi. Eros, miłość, był siłą twórczą, która inspirowała sztukę, literaturę i nauki.

Dr Kennedy złamał platoński kod w zeszłym roku, gdy niespodziewanie zauważył, że kluczem do zrozumienia tekstów filozofa i matematyka jest muzyka. Stąd wziął się tytuł najnowszej książki Brytyjczyka "Muzyczna struktura platońskich dialogów". Przedstawił w niej doktryny zawarte m.in. w "Uczcie" – dialogu poświęconym głównie miłości.

Historyk nauki wyjaśnia, że nauczyciel Platona, Sokrates, spędził ponoć sam na sam noc z symbolem seksu starożytnych Aten, ale oparł się pokusie. Platon opowiedział tę historię [w "Uczcie", gdzie nauczycielką miłości jest dla Sokratesa Diotyma], by pokazać, że prawdziwa miłość odwołuje się do ducha, nie ciała. Na tej postawie wielu sądziło, że Platon był przeciwny seksowi, a mit platońskiej miłości bardzo się rozpowszechnił. Platon celebrował jednak erotyzm i homoseksualizm i podzielał grecki pogląd, że nagie ciało jest piękne, dlatego historycy długo debatowali nad jego poglądami.

Ponieważ Sokratesa skazano na karę śmierci za bezbożność i demoralizowanie młodzieży, Platon bał się, że podzieli jego los, zakodował więc swoją filozofię za pomocą systemu symboli muzycznych. Podzielił swoje pisma na 12 części, umieszczając w każdej jednej dwunastej znaki notacji instrumentalnej. Dźwięki brzmiące harmonijnie [z nutą podstawową] kojarzył z pozytywnymi ideami, np. miłością i dobrocią, a dysonansowe z negatywnymi, takimi jak odrzucenie, kłótliwość oraz zło. Wzorce muzyczne są ukrytym komentarzem […], który ujawnia nam, jakie postaci i idee sobie upodobał.

W "Uczcie" urywki traktujące o próbie przehandlowania seksu, także za przysługę, są opatrzone dźwiękami dysonansowymi, co wskazuje na dezaprobatę myśliciela. Natomiast fragment dotyczący pasji erotycznej zrodzonej z trwałej miłości do drugiej duszy opatrzono symbolem dźwięku konsonansowego. Oznacza to, że akceptował seks jako część autentycznej miłości.

Termin "platoniczna miłość" ukuto 500 lat temu. W renesansie odkładanie seksu na później czy umniejszanie jego roli było ważnym krokiem w kierunku równouprawnienia kobiet. W czasach, gdy panie traktowano jak maszyny do rodzenia dzieci, platoniczna miłość oznaczała dłuższe zaloty i odroczenie zagrożeń związanych z porodem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorszym i najgłupszym sposobem przekazania swojej filozofii jest zaszyfrowanie jej  tak, by szyfr został złamany po 2,4 tys lat przez profesora pragnącego udowodnić, że jednak wykonuje jakąś pracę.

Dlatego wydaje mi się, że jeden z największych filozofów starożytności zaszyfrował "wiadomości" , bo zastosowany sposób zwyczajnie wprowadza w błąd jego "uczniów".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Platon twierdził, że świat zbudowany jest z „najpiękniejszych” brył. I, jak dowodzą najnowsze badania, miał dużo racji. Okazuje się bowiem, ze wszystko, od potężnych gór lodowych po niewielkie skały, ma tendencje do rozpadania się w sześciany. Odkrycie to sugeruje, że istnieje uniwersalna zasada fragmentacji całości i działa ona od skali planetarnej po mikroskopijną.
      To piękny przykład połączenia czystej matematyki, wiedzy materiałowej i geologii, komentuje badania Sajit Datta, inżynier z Princeton University, który nie był w nie zaangażowany.
      Punktem wyjścia do najnowszego odkrycia była wcześniejsza praca z roku 2006. Wówczas to matematyk Gabor Domokos z Budapesztańskiego Uniwersytetu Technologii i Ekonomii pomógł w przeprowadzeniu dowodu na istnienie gömböca, trójwymiarowej bryły, która gdy spoczywa na płaskiej powierzchni ma tylko jeden stabilny i jeden niestabilny punkt równowagi. W związku z tym gömböc na płaskiej powierzchni spoczywa zawsze w tej samej pozycji.
      Podczas dalszych prac nad tym problemem Domokos i jego zespół zauważyli, że kamienie przesuwane w dół rzeki czy ziarna piasku wydmuchiwane przez wiatr dążą z czasem do osiągnięcia kształtu gömböca, chociaż nigdy go nie osiągają. Gömböc to część natury, ale jednocześnie to tylko ideał, mówi Domokos.
      Naukowiec postanowił lepiej przyjrzeć się kształtom występującym w naturze. Wraz z kolegami rozpoczął symulacje komputerowe, w ramach których pod najróżniejszymi kątami dzielili sześcian wzdłuż 50 dwuwymiarowych płaszczyzn. W ten sposób „pocięli” sześcian an 600 000 kawałków i odkryli, że fragmenty te dążą do formy sześcianu, chociaż niekoniecznie którykolwiek z nich tę formę osiągał. Wyniki symulacji spowodowały, że naukowcy zaczęli podejrzewać, iż kształt sześcianu jest uniwersalnym wzorcem fragmentacji. Postanowili więc to sprawdzić.
      Naukowcy udali się na górę Hármashatárhegy, na której występują złoża dolomitu. Tam liczyli wierzchołki w pęknięciach w skałach. Okazało się, że większość pęknięć tworzyła kształty podobne do kwadratów, niezależnie od tego, czy były to pęknięcia naturalne czy też spowodowane przez dynamit, który w przeszłości był tutaj używany.
      Ostatnim etapem badań było modelowanie przy użyciu komputera. Symulowano pękanie materiału materiału skalnego w 3D w idealnych warunkach, kiedy to skała jest równo rozciągana we wszystkich kierunkach. Symulacje wykazały, że w takim przypadku skały pękają tworząc wielościany, które po uśrednieniu okazują się sześcianami.
      Oczywiście można zwrócić uwagę, że wiele materiałów w naturze nie rozpada się na sześciany. Dość wspomnieć mikę, która rozpada się na płatki, czy też bazalt, który tworzy spektakularne heksagonalne kolumny Giant’s Causeway w Irlandii Północnej.
      Dzieje się tak, gdyż prawdziwe materiały nie występują w idealnej formie, jaką przyjęto do symulacji. Zwykle w ich strukturze wewnętrznej są różnego typu zanieczyszczenia czy inne struktury, które powodują inny sposób rozpadu. Mika tworzy płatki, gdyż materiał ten jest słabszy w jednym z kierunków. Jednak z uśrednionego statystycznie punktu widzenia, skały są dalekimi cieniami idealnych sześcianów, mówi współautor najnowszych badań, Douglas Jerolmack, geofizyk z University of Pennsylvania.
      Niektóre spostrzeżenia zawarte w najnowszych badaniach są trudne do przyjęcia. Trzeba mieć dobre pojęcie o abstrakcyjnych teoriach dotyczących procesów zachodzących na ziemi, by rzeczywiście zrozumieć, co się z tym wiąże. Geologom czasem trudno będzie to pojąć i wyciągnąć z tego jakieś korzyści, mówi Anne Voigtländer, geolog z Niemieckiego Centrum Nauk o Ziemi.
      Jerolmack zgadza sie z tym, że niektóre aspekty badań są bardziej filozoficzne niż praktyczne. Jednak, jak zauważa, badania te mogą pomóc geologom w przewidzeniu, jak płyn będzie przemieszczał się w skałach podczas wydobywania ropy naftowej czy w obliczeniu rozmiarów pęknięć klifów i odrywania się od nich fragmentów skał.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pozbawione seksu samce muszek owocowych (Drosophila melanogaster) szukają ukojenia w alkoholu. Prof. Troy Zars, neurobiolog z University of Missouri, uważa, że zidentyfikowanie molekularnych i genetycznych mechanizmów kontrolowania zapotrzebowania na nagrodę może potencjalnie wpłynąć na rozumienie uzależnień od narkotyków i alkoholu u ludzi.
      Ostatnio akademicy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco zademonstrowali, że samce D. melanogaster, które wielokrotnie spółkowały w ciągu kilku dni, nie wykazywały preferencji w kierunku pożywienia zawierającego alkohol. Jeśli jednak samiec został odrzucony przez wybrankę lub nie miał dostępu do samic, pociąg do pokarmu zmieszanego z 15% alkoholem był u niego bardzo silny. Biolodzy uważają, że etanol zaspokajał zapotrzebowanie na fizyczną nagrodę.
      Podczas eksperymentów na UCSF samce D. melanogaster umieszczano albo w pojemnikach z dziewicami, albo z samicami, które już spółkowały. Podczas gdy te pierwsze szybko kopulują, te drugie tracą zainteresowanie amorami na czas oddziaływania substancji zwanej peptydem seksu. Samce wstrzykują ją w czasie spółkowania razem ze spermą.
      Odrzucone samce przestawały podejmować próby zdobycia samicy. Nie odzyskiwały wigoru i chęci nawet po umieszczeniu w pojemniku z dziewicami. Gdy zawiedzeni w miłości trafiali do pojemnika, gdzie mieli do dyspozycji 2 słomki: jedną zapewniającą czyste pożywienie, drugą z dostępem do jedzenia z domieszką alkoholu, można było zauważyć, że niezaspokojenie seksualne zwiększało chęć korzystania z procentów.
      Amerykanie tłumaczą, że kopulacja podwyższa, a deprywacja zmniejsza poziom neuropeptydu F (NPF). Z kolei aktywacja lub inhibicja układu NPF ogranicza albo wzmacnia preferencje alkoholowe. Uzyskane wyniki łączą zatem doświadczenia seksualne (społeczne), aktywność układu NPF i spożycie etanolu. Sztuczna aktywacja neuronów NPF jest nagradzająca sama w sobie i eliminuje zdolność nagradzającą alkoholu. Wg naukowców, aktywność osi NPF-receptor NPF oddaje stan układu nagrody muszki i odpowiednio modyfikuje zachowanie.
      Podczas doświadczeń Heberlein, Shohat-Ophir i inni zauważyli, że analogiczne zachowania da się wywołać za pomocą manipulacji genetycznych. Aktywując produkcję neuropeptydu F w mózgach samców, które nigdy nie spółkowały, można sprawić, że zachowują się one jak osobniki zaspokojone seksualnie, co przejawia się m.in. ukróceniem spożycia alkoholu. Z drugiej strony, obniżenie liczby receptorów NPF u samców po kopulacji sprawia, że zachowują się, jakby doznały odrzucenia (objawia się to wzmożonym piciem).
      Jako komentator ustaleń ekipy doktora Galita Shohata-Ophira Zars podkreśla, że pokusa przełożenia wyników badań na muszkach na człowieka jest ogromna, zwłaszcza że u ssaków występuje homolog neuropeptydu F - neuropeptyd Y (NYP). Na razie jednak trudno ferować ostateczne wyroki w tej sprawie.
      Jeśli okaże się, że neuropeptyd Y jest przetwornikiem między stanem psychicznym a tendencją do nadużywania alkoholu i narkotyków, będzie można opracować metody terapii bazujące na hamowaniu receptorów NYP - wyjaśnia dr Ulrike Heberlein z UCSF. Trwają właśnie testy kliniczne, w ramach których sprawdza się, czy podanie neuropeptydu Y usuwa niepokój i inne zaburzenia nastoju. Skądinąd wiadomo bowiem, że w depresji i zespole stresu pourazowego, jednostkach chorobowych, które dość często wiążą się z nadużywaniem alkoholu i narkotyków, poziom neuropeptydu Y w mózgu spada. Manipulowanie poziomem NYP nie wydaje się jednak takie proste, ponieważ występuje on w całym mózgu i jak zademonstrowały badania na gryzoniach, wpływa na wiele funkcji, w tym odżywianie i sen.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Media szeroko rozpisują się o zjawisku sextingu, które ma być bardzo rozpowszechnione wśród dzieci i młodzieży. Polega ono na wysyłaniu treści i obrazów o podtekście seksualnym. Rysowany przez dziennikarzy obraz może przerażać wielu rodziców. Dowiadujemy się bowiem, że sextingiem zajmuje się znaczący odsetek młodych ludzi.
      Tymczasem w piśmie Pediatrics ukazały się wyniki dwóch badań przeprowadzonych przez naukowców z University of New Hampshire, z których wynika, że media nadmiernie rozdmuchują całkowicie marginalne zjawisko.
      Podczas pierwszego z badań specjaliści z uniwersyteckiego Centrum Badań nad Przestępczością Wobec Dzieci przepytali za pośrednictwem internetu 1560 osób w wieku 10-17 lat. Ankietowani mieli opowiedzieć o swoich doświadczeniach z sextingiem. Pytano ich czy tworzyli takie wiadomości, odbierali je, byli przedstawiani na zdjęciach lub filmach z podtekstem seksualnym, które rozsyłano za pośrednictwem internetu lub sieci komórkowych.
      Okazało się, że jedynie 2,5% badanych było w ubiegłym roku w jakiś sposób zaangażowanych w sexting, a tylko 1% brał udział w działaniach, które mogły w jakiś sposób naruszać przepisy dotyczące dziecięcej pornografii. Działania te miały związek z tworzeniem, przesyłaniem czy pokazywaniem obrazów, na których widać piersi, genitalia lub pośladki.
      Wiele osób słyszało o takich przypadkach, ponieważ budzą one zainteresowanie, ale w rzeczywistości jest w nie zaangażowana niewielka mniejszość - mówi profesor psychologii Kimberly Mitchell, główna autorka badań.
      Podczas drugich badań uczeni sprawdzili policyjne statystyki dotyczące młodych ludzi zatrzymanych przez policję w 675 przypadkach zgłoszonego sextingu. W większości tego typu przypadków w ogóle nie doszło do naruszeń surowego amerykańskiego prawa. Zatrzymań dokonano w 36% spraw, w których sexting wykorzystano do takich działań jak np. szantaż. Tam, gdzie takie wydarzenia nie miały miejsca, zatrzymań dokonano jedynie w 18% przypadków. Ponadto nastolatkowie trafiający do rejestru przestępców seksualnych to w zdecydowanej większości sprawcy poważniejszych przestępstw, jak np. napaści na tle seksualnym.
      Większość policjantów rozsądnie podchodzi do przypadków sextingu i nie traktuje ich sprawców jako przestępców - mówi Jasnis Wolak, współautorka badań.
      Wbrew twierdzeniom mediów i wywoływanych nimi obawom rodziców czy nauczycieli, seksualne zdjęcia młodych ludzi rzadko są rozpowszechniane. Naukowcy stwierdzili, że w 90% przypadków takie filmy czy fotografie trafiły tylko i wyłącznie do osoby, dla której były przeznaczone. Nawet w tych przypadkach, które były badane przez policję, 66% obrazów nie trafiło do szerokiej widowni.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Porzucenie instynktownej rywalizacji na rzecz współpracy przynosi samcom delfinów butlonosych korzyści w postaci większej liczby samic, z którymi uprawiają seks. Jo Wiszniewski z Macquarie University zaobserwował, że te samce, które podejmują współpracę z innymi, tworząc grupy w celu poszukiwania samic, odnoszą większe sukcesy. To pokazuje, że delfiny mogą współpracować w celu zmaksymalizowania korzyści reprodukcyjnych - mówi Wiszniewski.
      Naukowiec informuje, że grupy liczą od 2 do 4 samców. Niektóre „sojusze" są zawierane na jeden sezon, inne trwają całymi latami. Zawieranie tego typu sojuszy jest bardzo złożonym procesem, gdyż wymaga wysokiego poziomu wzajemnej tolerancji, współpracy i koordynacji działań.
      Już wcześniej obserwowano takie zachowania wśród ssaków, jednak nie było wiadomo, dlaczego podejmują one współpracę. Odkryliśmy, że większość samców, którzy zostali ojcami, była członkami współpracujących grup - mówi Wiszniewski.
      Takiego poziomu współpracy jak u delfinów nie obserwujemy u większości zwierząt. Te badania pokazują nam, jak działają tego typu związki - dodaje uczony.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Samce australijskich koników polnych Kosciuscola tristis zmieniają kolor powierzchni ciała w odpowiedzi na zmianę temperatury zewnętrznej. Gdy robi się cieplej niż 15 st. Celsjusza, owad przestaje być czarny i zabarwia się na turkusowo. Naukowcy wiedzą o tym od trzydziestu kilku lat, ale dzięki ostatnim badaniom Kate Umbers z Macquarie University wiemy dokładnie, co, w jakich warunkach i dlaczego się dzieje.
      W serii eksperymentów Australijka oceniała wpływ temperatury otoczenia, pory dnia i temperatury wnętrza ciała na kolor samców K. tristis. Okazało się, że koniki kameleonie zmieniają barwę głównie w odpowiedzi na temperaturę otoczenia i że przejście od czarnego do turkusowego zachodzi 10-krotnie szybciej niż od turkusowego do czarnego: pierwsza z przemian dokonuje się w ciągu 38 min, a druga aż w ciągu 6,5 godz. Co ważne, zmiana koloru jest niezależna od temperatury wewnętrznej, ponieważ temperatura ciała zmienia się dużo prędzej (w ciągu 10 minut), a zmiana koloru przebiega we własnym, znacznie wolniejszym tempie.
      Tylko samce K. tristis potrafią szybko i odwracalnie zmienić kolor. To bardzo rzadka umiejętność w świecie owadów. Przemiana zaczyna się przy 15°C, a powyżej 25 stopni konik jest już całkowicie turkusowy. Przy pośrednich wartościach temperatury jest częściowo czarny, częściowo zielonobłękitny. Umber wykorzystywała koło barw, które pozwalało jej dokładnie ocenić barwę owadów. Histologia różnych faz ubarwienia koników jest znana od 1975 r. W fazie turkusowej gęsta warstwa silnie odbijających promienie mikroskopijnych granulek o średnicy 0,17 mikrometra znajduje się w dystalnej części komórek oskórka (te ziarna są przezroczyste). Pod spodem leży warstwa większych ciemnobrązowych ziaren o średnicy 1 μm. W fazie czarnej następuje odwrócenie warstw i jądro komórkowe zostaje wyniesione nad błonę podstawną, na której wcześniej spoczywało. W fazach przejściowych granulki znajdują się w pozycjach pośrednich. Transport ziaren zachodzi za pośrednictwem mikrotubul.
      W pogodne dni K. tristis stają się turkusowe po 2-3 godzinach od świtu i zaczynają się robić czarne późnym popołudniem. Noc spędzają w formie czarnej. Badanie wykazało, że oddzielone od reszty ciała fragmenty konika zmieniały kolor tak jak owad jako całość, od początku wiadomo więc było, że proces nie może być kontrolowany przez hormony czy mózg. Szybko okazało się, że wszystko rozgrywa się w oskórku.
      Co ciekawe, samice dysponują tym samym mechanizmem co samce, ale właściwie go nie wykorzystują, ponieważ w upale stają się co najwyżej nieco jaśniejsze. Ponieważ temperatura wewnętrzna nie idzie w parze ze zmianą koloru, nie o termoregulację w tym wszystkim chodzi. O co zatem? Skoro coś pojawia się u jednej płci, a u drugiej nie, wyjaśnieniem może być seks i rozmnażanie. Umbers zauważyła, że samce w fazie turkusowej stają się agresywne. Gdy napotykają wtedy innego samca, zaczyna się zacięta walka z tarzaniem i gryzieniem. Gromady samców zbierają się w okolicy samicy, gdy ta składa jaja.
      W świetle uzyskanych wyników Umbers uważa, że turkusowy sygnalizuje agresję i siłę fizyczną. Samce o jaskrawszym odcieniu odstraszają bledszych konkurentów. Australijka zauważyła, że walczące samce mają podobny stopień jaskrawości, równy bije się zatem z równym.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...