Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Dom ze średniowiecznym lokatorem na stałe

Rekomendowane odpowiedzi

Leif Bertwig, szwedzki pośrednik w handlu nieruchomościami, oferuje klientom dom na farmie z uwzględnionym w cenie średniowiecznym szkieletem. Posiadłość znajduje się w Visby na zachodzie Gotlandii. Powstała w 1750 r. na fundamentach opuszczonego w średniowieczu rosyjskiego kościoła, co wyjaśnia, czemu w piwnicy znajduje się grób ze szkieletem.

Cena wywoławcza za dom z 3 sypialniami i średniowieczną "pamiątką", doskonale widoczną przez przeszkloną podłogę przypominającą te muzealne, to 4,1 mln koron szwedzkich, czyli ok. 640 tys. dolarów.

Turyści zwiedzający malownicze okolice mogą skorzystać z oferty lokalnego muzeum, które organizuje wycieczki obejmujące oglądanie szkieletu w piwnicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Kilteasheen koło Loch Key w Irlandii archeolodzy pracujący pod kierownictwem Chrisa Reada z Institute of Technology w Sligo i Thomasa Finana z University of St. Louis odkryli szkielety dwóch mężczyzn z wczesnego średniowiecza, w których usta wciśnięto kamienie. Miało to zapobiec ich powstaniu z grobu jako duch czy zombi.
      Historię wykopalisk prowadzonych w tym miejscu przedstawiono w filmie dokumentalnym. W ramach projektu finansowanego przez Królewską Akademię Irlandzką archeolodzy wykopali w latach 2005-2009 sto trzydzieści siedem szkieletów. Szacuje się, że jest ich tu znacznie więcej – ok. 3 tysięcy. Kolejne pokolenia ludzi grzebano bowiem na sobie przez kilkaset lat.
      Mężczyźni z kamieniami w ustach zostali pochowani w różnych okresach VIII w. Jeden miał 40-60 lat, a drugi był znacznie młodszy – miał 20-30 lat. Ułożono ich obok siebie.
      Początkowo naukowcy sądzili, że natrafili na miejsce pochówku związane z czarną śmiercią, czyli epidemią dżumy, która spustoszyła Europę w XIV w. Gdy pod koniec średniowiecza grzebano kogoś z kamieniem w ustach, wskazywało to na rytuał związany z wampirami. Ludzie wierzyli wtedy, że wampiry przenoszą dżumę, żując po śmierci swoje całuny. Ponieważ jednak folklor wampiryczny pojawił się w Europie dopiero w XVI wieku, a jak wykazano za pomocą datowania radiowęglowego, szkielety pochodziły z VIII w., uznano, że chodziło o coś zupełnie innego. W owym czasie obawiano się duchów powstających z grobów, by polować na ukochanych lub osoby, do których żywiły urazę za życia.
      W tym przypadku kamienie w ustach miały działać jak bariera, powstrzymująca zjawy przed powstaniem z grobu – wyjaśnia Read, dodając, że dwaj tajemniczy mężczyźni mogli się dopuścić strasznych czynów (byli np. mordercami lub gwałcicielami) albo sami zginęli nagłą, niewyjaśnialną śmiercią, wzbudzając tym obawy innych obywateli. Usta były postrzegane jako główne wrota, przez które dusza opuszcza ciało po śmierci. Czasem dusza mogła powrócić do ciała i na powrót je ożywić albo ciało zawłaszczał zły duch.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kiedy akademicy z Uniwersytetu Stanowego Północnej Karoliny zbadali kilkaset hiszpańskich i portugalskich czaszek, które należały do osób żyjących na przestrzeni kilku wieków, okazało się, że różnice w budowie twarzoczaszki kobiet i mężczyzn stawały się coraz słabiej zaznaczone.
      Poszerzenie wiedzy na temat cech twarzoczaszki różnych grup regionalnych może nam pomóc w "wyciągnięciu" większej liczby danych z pozostałości kostnych lub w zidentyfikowaniu osoby na podstawie szczątków - przekonuje dr Ann Ross. Amerykanie analizowali ponad 200 czaszek z XVI- i XX-wiecznej Hiszpanii oraz ok. 50 z XX-wiecznej Portugalii. Okazało się, że różnice w budowie twarzoczaszki były w XX wieku słabiej zaznaczone niż w wieku XVI. Choć cechy twarzoczaszki obu płci ulegały w Hiszpanii zmianie, to w przypadku kobiet przekształcenia były bardziej zaznaczone. Budowa twarzy współczesnych Hiszpanek jest mocniejsza niż 400-500 lat temu. Specjaliści przypuszczają, że wynika to z lepszego odżywienia lub działania czynników środowiskowych.
      Ross wyjaśnia, że skupiono się na żeńskich i męskich cechach czaszek, ponieważ może to pomóc w ustaleniu płci szczątków na podstawie budowy twarzoczaszki. Ma to szczególne znaczenie w przypadku niekompletnych szkieletów, a to ważne zarówno w przypadku badań akademickich, jak i kryminologicznych.
      Międzypłciowe różnice w obrębie twarzoczaszki były w populacjach hiszpańskiej i portugalskiej bardzo zbliżone, wskazując, że standardy opracowane do identyfikacji płci na podstawie hiszpańskich czaszek można stosować dla całego regionu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wyższe temperatury w pomieszczeniach zimą mogą się przyczyniać do epidemii otyłości w społeczeństwach rozwiniętych – dowodzą naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (Obesity Reviews).
      Naukowcy prześledzili dowody przemawiające za związkiem przyczynowo-skutkowym między zmniejszoną ekspozycją na zimno a wzrostem liczby przypadków otyłości w USA i Wielkiej Brytanii.
      Zmniejszona ekspozycja na zimno może dwojako wpływać ma zdolność utrzymania prawidłowej wagi. Po pierwsze, w takich warunkach spada wydatkowanie energii na utrzymanie odpowiedniej ciepłoty ciała. Po drugie, zmniejsza się zdolność organizmu do wytwarzania ciepła.
      Analizując dostępne dane, brytyjscy badacze stwierdzili, że temperatury w domu zimą wzrosły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Poza tym nastąpiło ujednolicenie temperatur w poszczególnych gospodarstwach domowych.
      Zespół doktor Fiony Johnson odniósł się też do funkcji brunatnej tkanki tłuszczowej, która spala tłuszcz i wytwarza w ten sposób ciepło. Wydaje się, że jej powstawanie w organizmie uruchamianie jest przez wystawianie na oddziaływanie niskich temperatur. Najnowsze badania wskazują, że zwiększenie ilości czasu spędzanego w cieple prowadzi do utraty tłuszczu brunatnego, co z kolei ogranicza zdolność spalania kalorii.
      Dr Johnson podkreśla, że przez wzrost oczekiwań związanych z komfortem cieplnym, powszechny dostęp do centralnego ogrzewania i klimatyzacji coraz rzadziej doświadczamy łagodnego stresu termicznego. Spalanie mniejszej liczby kalorii zaburza równowagę energetyczną ciała, a stąd już prosta droga do nadwagi i otyłości. Epidemiolog zwraca też uwagę na fakt, że poszukując środowiskowych przyczyn nieprawidłowej wagi, skupiliśmy się głównie na diecie i aktywności fizycznej, tym czasem inne czynniki mogą także odgrywać jakąś rolę.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rozwiązano zagadkę konia tajemniczej rasy, odkrytego przed paroma laty w Pompejach. Ku uciesze jednych i ku zmartwieniu drugich dwoje badaczy z Uniwersytetu w Cambridge wykazało, że to nie koń, lecz osioł.
      Gdy naukowcy analizowali DNA z pięciu szkieletów wykopanych w jednym z domów w 2004 r., początkowo myśleli, że natknęli się na nieznaną dotąd, wymarłą rasę konia. Susan Gurney i doktor Peter Forster udowodnili jednak, że mamy do czynienia ze zwykłą pomyłką laboratoryjną, ponieważ doszło do zmieszania materiału genetycznego osła oraz konia i stworzenia sztucznej hybrydy.
      Akademicy przekonują, że odkrycie nadal pozostaje ważne, gdyż wskazuje, że linia występujących we Włoszech osłów spokrewnionych z somalijskimi była hodowana na tych terenach przynajmniej od czasów Cesarstwa Rzymskiego (w innych państwach europejskich osły są często potomkami osłów nubijskich).
      Szkielety koniowatych, które trzymano w stajniach przy Willi Niewinnych Kochanków (Casa dei Casti Amanti), nazywanej tak od widniejącego na ścianie domostwa fresku przedstawiającego zakochaną parę, zachowały się dobrze dzięki popiołowi wulkanicznemu. Uważa się, że willa należała do Kajusza Juliusza Polibiusza, bogatego polityka i piekarza. Wniosek nasuwa się sam, ponieważ w willi znaleziono otwarty piec oraz cztery żarna.
      Ekipa badała mitochondrialne DNA (mtDNA) każdego ze zwierząt. W przypadku czterech identyfikacja przebiegła szybko i bez zakłóceń, ale przy piątym szkielecie wydawało się, że natrafiono na typ DNA niewystępujący już współcześnie. Stąd teoria, że musi pochodzić od wymarłej rasy koni.
      Kiedy jednak Gurney przeanalizowała ponownie wywód, stwierdziła, że w laboratorium omyłkowo zanieczyszczono ośle mtDNA końskim, tworząc hybrydę, która de facto nigdy nie istniała. Specjalistka wyjaśnia na łamach Journal of Cellular Biochemistry, że początkowe nukleotydy (177) pasują do istniejących wzorców oślich, a pozostałe (193) do również istniejącej rasy konia. Przyglądając się wcześniejszym badaniom post factum, można rozpoznać dwa odrębne DNA osła i konia. W dodatku końskie DNA, które zostało nieumyślnie wmieszane w oślą informację genetyczną, jest tego samego rodzaju, co znalezione u konia z Herkulaneum [miasta zniszczonego wraz z Pompejami podczas wybuchu Wezuwiusza 24 sierpnia 79 roku]. Wskazywałoby to na źródło zanieczyszczenia.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pomiary zawartości przeciwutleniających polifenoli w butelkowanych napojach herbacianych wykazały, że jest ich tam mniej niż w przyrządzanej w domu filiżance zielonej bądź czarnej herbaty. W niektórych produktach stężenie pozostaje tak niskie, że by doścignąć przygotowywany własnoręcznie napar, należałoby wypić aż 20 przyniesionych ze sklepu opakowań.
      Konsumenci bardzo dobrze rozumieją koncepcję czerpania korzyści zdrowotnych z picia herbaty bądź spożywania innych herbacianych produktów. Istnieje jednak spory rozdźwięk między konstatacją, że konsumpcja herbaty jest zdrowa, a prawdziwą ilością dobroczynnych składników – polifenoli – w butelkowanych napojach herbacianych. Nasze analizy [...] pokazują, że zawartość tych przeciwutleniaczy jest skrajnie niska – tłumaczy dr Shiming Li z WellGen, Inc., który współpracował z profesorem Chi-Tang Ho. Co więcej, do sklepowych napojów na bazie herbaty dodaje się dużo cukru, przez co stają się tuczące.
      Za pomocą wysokosprawnej chromatografii cieczowej (ang. high-performance liquid chromatography, HPLC) zespół Li mierzył stężenie polifenoli w 6 kupionych w supermarketach markach napojów herbacianych. Okazało się, że w połowie z nich antyutleniaczy nie było właściwie w ogóle. W pozostałych wykryto śladowe ich ilości, co oznacza, że nie mogą one wpłynąć na zdrowie pijącego, chyba że negatywnie, biorąc pod uwagę zawartość cukru. Sam naukowiec przyznaje, że nie spodziewał się, że wchodzące w grę stężenia będą aż tak niskie.
      Sześć analizowanych przez Li sklepowych herbat zawierało, odpowiednio, 81, 43, 40, 13, 4 i 3 mg polifenolu na butelkę o pojemności 0,47 l. Dla porównania – w zaparzonej w domu zielonej bądź czarnej herbacie znajdziemy ich od 50 do 150 mg. Li wylicza, że przeciętna torebka herbaty waży ok. 2,2 g i zawiera mniej więcej 175 mg polifenoli. Te ostatnie ulegają jednak degradacji po zanurzeniu w gorącej wodzie. Sytuacja może się diametralnie zmienić, gdy producent zastosuje np. mniejszą ilość herbaty gorszej jakości lub zdecyduje się skrócić czas parzenia. Polifenole są gorzkie, więc by dotrzeć do jak największej liczby klientów, wytwórcy muszą utrzymywać cierpkość na minimalnym poziomie. Najprostszy sposób to dodanie mniejszych ilości herbaty, co sprawia, że przeciwutleniaczy jest co prawda niewiele, lecz napój staje się gładszy i słodszy.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...