Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Uczeni opracowali rodzaj zamka szyfrowego wielkości molekuły. Zamek uaktywnia się (otwiera) tylko wówczas, gdy zostaje wystawiony na działanie właściwego hasła – kombinacji cząstek chemicznych i światła.

W przyszłości, jak twierdzą naukowcy, taki zamek może posłużyć do zabezpieczenia ważnych informacji. Może być również pomocny w sytuacji, gdy organizm człowieka zostanie wystawiony na działanie pewnych związków chemicznych, np. gazów trujących czy broni biologicznej.

Specjalizujący się w chemii organicznej Abraham Shanzer i jego koledzy z izraelskiego Instytutu Weizmanna oparli swój wynalazek o molekułę FLIP. Zbudowana jest ona z tzw. łącznika, który naśladuje pewną część bakterii pozwalającą temu mikroorganizmowi przyczepić się do żelaza. Do łącznika umocowane są dwie molekuły – jedna może świecić na niebiesko, druga na zielono.

W sumie tworzy to zamek składający się z trzech „klawiszy”: molekuły kwasowej, składnika alkalicznego i światła ultrafioletowego.

Gdy taki zamek podda się działaniu odpowiedniej sekwencji sygnałów świetlnych i chemicznych, zacznie on emitować światło niebieskie. Inne sekwencja spowoduje świecenie na zielono. Całość działa podobnie do bankomatu: reaguje tylko na odpowiednie kombinacje szyfru.

Takie molekularne zamki mogą być zbudowane w taki sposób, by reagować na różne kombinacje sygnałów świetlnych o różnej długości fali i różnym czasie trwania. To otwiera całkowicie nowe możliwości – mówi Shanzer.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Relikty drewnianych konstrukcji średniowiecznego mostu wzniesionego w połowie XV w. na Zamku krzyżackim w Malborku, znaleźli archeolodzy z firmy ANTIQUA, pracujący pod kierunkiem dr. Bogdana Bobowskiego. O swoich odkryciach naukowcy opowiedzą podczas rozpoczętej 16 listopada w Malborku XVIII Sesji Pomorzoznawczej za lata 2009-2011.
      Według badaczy, zachowane elementy drewniane wykonano przynajmniej w czasie dwóch faz funkcjonowania mostu.
      Najstarsze są bez wątpienia pozostałości z pierwszego mostu wiodącego do Bramy Nowej. Potwierdziły to wyniki analizy dendrochronologicznej, datującej jego elementy na lata około 1450-1453 - wyjaśnił PAP dr Bobowski.
      Ponadto archeolodzy natrafili na kilka młodszych drewnianych elementów budowlanych, wprowadzonych zapewne w trakcie napraw mostu w XVII wieku.
      Fosa zamkowa dostarczyła wielu interesujących zabytków. Są wśród nich monety z czasów krzyżackich, polskich i pruskich, jak i liczne militaria: groty bełtów (pociski do kusz), pociski ołowiane, kule kamienne. Spore nagromadzenie broni archeolodzy wiążą z potyczkami, które w tym miejscu rozegrały się w czasie Wojny Trzynastoletniej w dniach 5-6 czerwca 1457 roku.
      Niewątpliwie najciekawszym znaleziskiem, pozyskanym z dna fosy Bramy Nowej jest XV-wieczny koncerz - rodzaj długiego miecza, używanego zarówno przez jazdę, jak i piechotę. To broń przeznaczona do penetracji kolczug i niszczenia zbroi - uważa kierownik badań.
      Jego zdaniem, jest to niezwykle rzadkie znalezisko. W zbiorach polskich znajdowały się dotychczas dwa egzemplarze - jeden z Kalisza oraz drugi z przedrozbiorowej zbrojowni malborskiej, obecnie na Wawelu - dodał.
      Zabytek zachowany w całości, w dobrym stanie, został już poddany profesjonalnej konserwacji przez pracownię konserwatorską Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Po wstępnym oczyszczeniu okazało się, że broń zdobiły na głowni dwa złocone krzyże. Zabytek wzbogacił zbiory Muzeum Zamkowego w Malborku.
      Celem badań archeologicznych, które trwały od marca do lipca tego roku, było znalezienie odpowiedzi na wiele pytań związanych z historią najmłodszej części zamku - wału von Plauena, czyli fortyfikacji ziemno-murowanej, przystosowującej zamek do obrony przed bronią palną. To pod nim archeolodzy znaleźli średniowieczne relikty.
      Prace archeologiczne na Zamku krzyżackim w Malborku są realizowane w ramach zadania „Aktywizacja turystyczna wschodnich terenów zespołu zamkowego w Malborku", odbywającego się w ramach Regionalnego Programu operacyjnego Województwa Pomorskiego na lata 2007-2013. Zostały przeprowadzone przez Pracownię archeologiczną ANTIQUA.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zdjęcia satelitarne i fotografie lotnicze z południowo-zachodniej Libii ujawniły budowle pozostałe po Garamantach, północnoafrykańskim ludzie berberyjskim, który żył na obszarze dzisiejszej Sahary od ok. V w. p.n.e. do V w. n.e.
      Brytyjscy archeolodzy zaznaczają, że upadek reżimu Kaddafiego otworzył naukowcom drogę do badania przedislamskiego dziedzictwa Libii. Dzięki nowym zdjęciom zidentyfikowano pozostałości ponad 100 ufortyfikowanych gospodarstw i wiosek z budowlami przypominającymi zamki, a także kilka miast. Większość datuje się na 1-500 r. n.e.
      Archeolodzy z Uniwersytetu w Leicester zauważyli pozostałości suszonych cegieł z mułu, z których zbudowano kompleksy przypominające zamki. Zachowały się nawet ściany (ich wysokość sięgała 4 m), a także ślady osadnictwa, kopce nagrobne czy skomplikowane systemy irygacyjne. Badania naziemne, które przeprowadzono po zakończeniu analizy zdjęć, potwierdziły, że zabytki doskonale się zachowały i rzeczywiście są przedislamskie.
      To tak, jakby ktoś przyjechał do Anglii i nagle odkrył wszystkie średniowieczne zamki. Za czasów reżimu Kaddafiego pozostawały one niezauważone i nieodnotowane - opowiada szef projektu prof. David Mattingly.
      Zdjęcia satelitarne dały nam możliwość objęcia badaniami dużego regionu. Dowody sugerują, że przez lata klimat się nie zmienił, a mimo to widzimy, że ten nieprzyjazny krajobraz z zerowymi opadami deszczu był kiedyś gęsto zabudowany i uprawiany - dodaje dr Martin Sterry.
      Odkrycia Brytyjczyków podważają pogląd - datowany jeszcze na czasy rzymskie - że Garamantowie to nomadowie i wichrzyciele funkcjonujący na obrzeżach Cesarstwa. W rzeczywistości byli oni wysoce cywilizowani, żyli w dużych ufortyfikowanych osadach, głównie jako [...]  rolnicy. Tworzyli zorganizowane państwo z miastami i wioskami, językiem pisanym i supernowoczesnymi technologiami. Garamantowie byli pionierami w zakładaniu oaz i handlu transsaharyjskim - tłumaczy prof. Mattingly.
      Naukowcy, których przegoniła z Libii rewolucja, mają nadzieję, że już niedługo wrócą na stanowiska, by dokończyć badania. W pracach wspomagał ich libijski wydział starożytności.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W neogotyckim zamku Jaskółcze Gniazdo na Krymie odbywa się nietypowa wystawa. Zgromadzono na niej obrazy namalowane pod wodą. Wszyscy członkowie szkoły artystycznej są wytrenowanymi nurkami. Ich prace, przedstawiające pejzaże i zwierzęta z Morza Czarnego, powstały na głębokości 2-20 m.
      Malowanie pod wodą jest bardzo podobne do malowania na powierzchni. Przed zanurzeniem trzeba jednak pokryć płótno wodoodporną substancją. Nurkujący artyści podkreślają, że ludzkie oko jest wrażliwsze na barwę niż jakakolwiek soczewka w aparacie czy klisza. Ze względu na pojemność butli prace trzeba zakończyć w ciągu 40 minut. Poza tym malarz musi wziąć pod uwagę głębokość, na jakiej tworzy i jaki kolor widzi na palecie. Kolory zmieniają się bowiem na powierzchni i czerwony staje się brązowy, a nawet czarny - tłumaczy Denis Lotarew.
      Artyści nakładają farbę szpachelkami i pędzlami. Wokół nich przemykają ryby, przez co cała sytuacja wydaje się jeszcze bardziej surrealistyczna. Na końcu nurkowie wynurzają się na brzegu między skałami. W rękach nie mają jednak, jak ktoś mógłby się spodziewać, okazów miejscowej fauny czy flory albo artefaktów z wraków, ale średniej wielkości obrazy.
      W galerii na zamku większość obrazów powieszono tradycyjnie na ścianach, ale jeden umieszczono w centralnym akwarium. Prawdziwa gratka dla miłośników sztuki i nurkowania.
       
      http://www.youtube.com/watch?v=DTO5cO-VaF0
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykańsko-szwedzki zespół naukowców złamał szyfr, nad którym specjaliści łamali sobie głowy przez kilka dziesięcioleci. Ukryty w uniwersyteckich archiwach Copiale Cipher to zapisany na 105 stronach manuskrypt zamknięty w zielono-złotych brokatowych oprawach. Po trzystu latach od powstania w końcu wiemy, jakie treści zapisali autorzy księgi.
      Dokument okazał się opisem rytuałów i poglądów politycznych tajnego XVIII-wiecznego towarzystwa działającego w Niemczech, którego członkowie byli zafascynowani oftalmologą i chirurgią oczu. Wydaje się jednak, że sami nie byli lekarzami specjalizującymi się w leczeniu oczu.
      To daje większe możliwości ludziom, którzy badają historię idei politycznych i historię tajnych stowarzyszeń. Historycy uważają, że tajne stowarzyszenia odgrywały znaczącą rolę w wielu rewolucjach, ale to wszystko trzeba zweryfikować. Ta działalność wywrotowa to jedna z przyczyn, dla których tyle dokumentów jest zaszyfrowanych - mówi Kevin Knight z University of Southern California.
      Aby rozszyfrować manuskrypt Knight i Beata Megyesi oraz Chiristiane Schaefer ze szwedzkiego Uniwersytetu w Uppsali najpierw przepisali liczący sobie 75 000 słów tekst tak, by jego znaki były rozpoznawalne dla komputera.
      Tekst składa się z dziwnych symboli oraz z liter greckich oraz rzymskich. Dodatkową trudnością był brak informacji o tym, w jakim języku spisano Copiale Cipher. Naukowcy najpierw wyizolowali greckie oraz rzymskie litery i na tej podstawie komputer miał dokonać próby złamania szyfru. Trwało to sporo czasu i zakończyło się całkowitym fiaskiem - mówi Knight. Po tym, jak komputer próbował złamać szyfr, korzystając z bazy danych 80 różnych języków, uczeni doszli do wniosku, że litery rzymskie dodano tylko po to, by zmylić ewentualne próby łamania tekstu.
      Naukowcy wyeliminowali rzymskie znaki i postawili hipotezę, że podobnie wyglądające symbole oznaczają tę samą literę lub grupę liter. Próby łamania przyniosły pierwszy sukces. Oczom ekspertów ukazały się niemieckie wyrazy oznaczające „ceremonia inicjacji" oraz „tajny rozdział". Dalsze prace pozwoliły na odczytanie całości tekstu.
      Uczeni chcą wykorzystać swoje oprogramowanie do złamania innych szyfrów. Być może uda im się odczytać listy Zodiaka, seryjnego mordercy, który nigdy nie został złamany. Na cel biorą też „Kryptosa", znajdującą się na terenie siedziby CIA rzeźbę z zaszyfrowanymi wiadomościami  czy Manuskrypt Voynicha.
      Knight mówi jednak, że tak naprawdę największym problemem jest język potoczny. Uczony jest jednym z czołowych światowych ekspertów w dziedzinie automatycznego przekładu tekstów i mówi, że nauczenie komputera wykonywania dobrych tłumaczeń to najpoważniejsze wyzwanie, z jakim się zmaga.
      Knight wraz z Sujithem Ravim próbują podejść do automatycznych tłumaczeń jak do problemów kryptograficznych, stąd jego zainteresowanie tą właśnie tematyką.
      Copiale Cipher i jego tłumaczenie można obejrzeć w sieci.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Marc Tobias zaprezentował banalnie proste sposoby na przełamanie zabezpieczeń jednych z najlepszych zamków biometrycznych. Może i zdobywają one nagrody, ale brak im podstawowych zabezpieczeń. Są sprytne, ale nie są bezpieczne - powiedział dziennikarzom AFP, którzy przyglądali się, jak Tobias pokonuje jedne z najlepszych zamków.
      Ofiarą eksperta padł m.in. Biolock 333, który skanuje odciski palców i wpuszcza tylko autoryzowane osoby. Tobias otworzył go... kawałkiem papieru wepchniętym w szczelinę na klucz. Z kolei otwierany cyfrowym kodem Amsec EX1014 poddał się po wsunięciu z szczelinę drzwi cienkiego paska metalu i naciśnięciu nim znajdującego się wewnątrz zamka guzika resetującego kody.
      Marc Tobias wraz ze swoim kolegą Tobiasem Bluzmanisem pokazali również, jak można oszukać zdobywający liczne nagrody fiński zamek iLoq. Działa on w ten sposób, że w czasie wkładania klucza do zamka generowana jest energia elektryczna, za pomocą której sprawdzany jest kod bezpieczeństwa w chipie umieszczonym w kluczu. Tylko posiadacz uwierzytelnionego klucza może otworzyć drzwi. Kod jest natychmiast resetowany po wyjęciu klucza z zamka, gdyż wewnątrz zamka znajduje się niewielki haczyk, który jest uruchamiany przez klucz.
      Atak, który może być przeprowadzony przez osobę z zewnątrz, polega na pożyczeniu klucza i lekkim opiłowaniu czubka, by nie dotykał haczyka. Następnie za pomocą zestawu narzędzi, które w USA można kupić za około 60 USD można zniszczyć haczyk, uzyskując dostęp do pomieszczenia chronionego zamkiem iLoq. Bez wspomnianego haczyka zamek można otworzyć każdym kluczem lub nawet śrubokrętem, gdyż bez przeprowadzenia resetu pozostaje on w pozycji otwartej. Dodatkową zaletą tej metody jest fakt, że iLoq zapisuje, kto i kiedy wchodził do chronionego pomieszczenia. Po zniszczeniu haczyka ostatni wpis dotyczyłby osoby, od której włamywacz pożyczył klucz.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...