Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Gorąca herbata lub kawa eliminuje MRSA z nosa

Rekomendowane odpowiedzi

Picie gorącej herbaty lub kawy nie dopuszcza do zasiedlenia jamy nosowej przez metycylinoopornego gronkowca złocistego (MRSA od ang. methicillin-resistant Staphylococcus aureus).

Eric Matheson z Uniwersytetu Południowej Karoliny porównywał spożycie gorącej kawy i herbaty przez 5,5 tys. Amerykanów z obecnością MRSA w ich jamie nosowej. Skąd pomysł na badanie? Bazując na danych epidemiologicznych, naukowiec wiedział, że ok. 1% jego rodaków to nosiciele metycylinoopornego gronkowca złocistego, który nie powodując chorób, bytuje na skórze lub w nosie, pamiętał też, że eksperymenty laboratoryjne wykazały, że inhalacje z ekstraktu herbaty lub nakładanie go na skórę zmniejszają aktywność MRSA.

Na podstawie wymazów z nosa szybko ustalono, że MRSA występowały w jamie nosowej 1,4% badanej grupy. Gdy zastosowano podział próby na podstawie spożycia gorącej kawy i/lub herbaty, okazało się, że w porównaniu do grupy analizowanej jako niezróżnicowana całość, prawdopodobieństwo występowania MRSA w jamie nosowej osób pijących kawę lub herbatę było niższe mniej więcej o połowę, a u ludzi gustujących w obu rodzajach napojów aż o 67%.

Na razie zespół Mathesona nie wykazał, że jest to związek przyczynowo-skutkowy, wszyscy podejrzewają jednak, że tak. Nie ma też zgody co do tego, że zmniejszenie prawdopodobieństwa występowania metycylinoopornego gronkowca złocistego w jamie nosowej kawoszy czy miłośników herbaty zabezpiecza przed chorobami wywołanymi MRSA. W każdym razie akademicy rozpoczynają badania antybakteryjnych właściwości glioksalu, metyloglioksalu (in. aldehydu pirowinowego) oraz diacetylu kawy, a także kwasu taninowego i katechin herbaty.

W jaki sposób kawa lub herbata mogłyby wpływać na mikroflorę nosa czy skóry? Naukowcy uważają, że napoje aktywują układ odpornościowy, niewykluczone też, że bezpośrednio uszkadzają komórki bakteryjne. Poza tym oba napary zmniejszają wchłanianie żelaza, a MRSA potrzebują tego pierwiastka do wzrostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przyszłość to coś, co w dzisiejszym szybkim, dynamicznym i niestabilnym świecie interesuje niemal każdego z nas. Któż nie chciałby mieć możliwości spojrzenia kilkadziesiąt lat w przód i dowiedzenia się co czeka nas jako ludzkość?
      Dziś na podstawie aktualnych trendów spróbujemy przewidzieć, jak za trzydzieści lat wyglądać będzie branża, która towarzyszy większości ludzi każdego dnia. Dowiedzmy się więc wspólnie, jak w roku 2050 wyglądać będzie… kawa! Czy zgodnie z wieloma przewidywaniami za kilkadziesiąt lat ze względu na zmiany klimatyczne nie będzie jej w ogóle?
      Renesans robusty
      Zmiany klimatyczne to kwestia, której nie sposób pominąć, gdy mowa o przyszłości kawy. Rośliny kawowca są niesamowicie podatne na gwałtowne zmiany warunków. Już dziś widzimy skutki globalnego ocieplenia uderzające w branżę kawową w krajach rozwijających się. Nieurodzajne zbiory, susze, rozprzestrzeniające się choroby krzaków kawowca - z tym wszystkim rolnicy w krajach Globalnego Południa muszą mierzyć już dziś.
      Jakie jest rozwiązanie? Istnieją dwie najpopularniejsze odmiany kawy: jest to arabika i robusta. Ta pierwsza, powszechnie ceniona za delikatny i subtelny smak, jest odmianą szczególnie podatną na choroby, pasożyty czy nagłe zmiany warunków klimatycznych.
      Kawa robusta to odmiana dużo bardziej odporna, zdolna do przystosowania się do trudnych warunków. Już dziś palarnie kawy prowadzą eksperymenty nad produkcją robusty wysokiej jakości, niejako redefiniując stereotyp tej odmiany jako gorzkiej, kwaśnej i nieprzyjemnej w smaku. Istnieje duża szansa, iż za 30 lat na dobre rozpocznie się renesans robusty w jej nowym wydaniu, przeczącym dotychczasowym stereotypom. Warto obserwować małe palarnie, które tego typu eksperymenty prowadzą już dziś. Pijąc wysokojakościową robustę można się zaskoczyć wyjątkowym i nieoczywistym smakiem, który potrafi zaoferować ta kawa…
      Kawa jako towar luksusowy
      W nawiązaniu do naszego poprzedniego przypuszczenia: oczywistym jest, iż produkcja kawy będzie znacznie utrudniona, jeśli zmiany klimatyczne nie zostaną zatrzymane w przeciągu kilku lat poprzez przedsięwzięcie radykalnych, odważnych kroków ku ich niwelowaniu. Dlaczego? Chociażby dlatego, iż część terenów uprawnych będzie zwyczajnie zalana. Co za tym idzie, kawa nie będzie dostępna na wyciągnięcie ręki tak, jak jest to możliwe dzisiaj.
      Naukowcy prowadzą badania nad możliwością hodowli kawy w miejscach, gdzie nie było to dotychczas możliwe: przykładowo w laboratoriach na terenie Europy. Jest to jednak proces bardzo trudny i kosztowny.
      Czego możemy się więc spodziewać? Kawa z produktu powszechnie dostępnego stanie się raczej dobrem luksusowym, jej ceny pójdą w górę w sposób gwałtowny (pierwsze zalążki tego trendu widać już dziś), a za kubek kawy w kawiarni zapłacimy nawet trzykrotność kwoty, którą płacimy dziś.
      Czy roboty zastąpią baristów?
      W futurystycznych wizjach przyszłości często wyobrażano sobie świat, w którym ludzka praca jest zastępowana przez roboty. W sieci od kilku lat można natknąć się na filmiki pokazujące, jak kawa jest przygotowywana przez urządzenia mechaniczne (niektóre z nich są nawet zdolne do tworzenia latte artu). Tego typu rozwiązania można już wręcz spotkać w dużych, europejskich miastach.
      Jednak czy roboty faktycznie wyprą baristów z ich dotychczasowej roli? Zdaniem większości profesjonalistów jest to dość mało prawdopodobne. Częścią pewnej aury i uroku kawiarni jest właśnie kontakt z człowiekiem. Nie zmienia to faktu, iż automatyzacja postępuje. Jednak naszym zdaniem nie idzie ona w kierunku wyparcia osoby baristy, a raczej przyspieszenia, zwiększenia efektywności i wygody jego pracy. Jeszcze kilka lat temu przy parzeniu espresso barista musiał każdorazowo ubijać kawę w portafiltrze. Dziś po prostu wsadza portafiltr do automatycznego tampera, co minimalizuje ryzyko popełnienia błędu przy parzeniu kawy, a jednocześnie daje czas na poświęcenie uwagi innym czynnościom.
      Jaki będzie więc finalny wynik automatyzacji kawiarni? Naszym zdaniem, pozytywny. Automatyzacja najistotniejszych czynności procesu parzenia sprawi, iż większa uwaga poświęcona zostanie nam - gościom. To w tych warunkach najlepiej wybrzmi osobowość i gościnność baristy. Nie przejmując się szczegółami, takimi jak siła ubicia kawy czy czas parzenia, będzie on miał więcej czasu na szybką pogawędkę, żartowanie z gośćmi i dbanie o atmosferę lokalu - a dla nas, gości, jest to zmiana tylko i wyłącznie na plus!
      Czwarta fala kawy
      Czwarta fala kawy to zjawisko, które już się rozpoczęło, jednak w pełni rozwinie się w najbliższych latach. “Fale kawy” to termin stworzony, by opisywać, na co branża kawowa kładzie w danym okresie największy nacisk. Za nami trzecia fala, kiedy to królowała kawa najwyższej jakości speciality.
      W przeciągu kilku ostatnich lat rozpoczęła się jednak czwarta fala - przełożenie uwagi kawowego świata na producentów, a nie tylko konsumentów. Wzrost świadomości społecznej doprowadził do prób bezpośredniego sprowadzania zielonych ziaren z plantacji (z pominięciem pośredników), inwestowanie w lokalne społeczności i pewną społeczną odpowiedzialność, która idzie za pracą w branży, która przez lata oparta była na wyzysku.
      Co zmieni się w tej kwestii w ciągu trzydziestu lat? Można mieć nadzieję, iż farmerzy i palarnie wejdą w symbiotyczne relacje, które z jednej strony zaowocują kawą najwyższej jakości dla konsumentów, z drugiej zaś rozwojem przemysłu kawowego w krajach rozwijających się. Wzrost popularności idei direct trade to najlepsza prognoza tego, co nas czeka.
      Jaki będzie świat kawy w roku 2050?
      Odpowiedź na to pytanie przyniesie nam tylko czas. Na podstawie widocznych trendów udało nam się wysnuć kilka przewidywań. Przed branżą kawową stoi trudna przyszłość, jednak jest to również szansa na rozwój. Można mieć nadzieję, iż nie będzie to szansa zmarnowana i kawa pozostanie w naszych filiżankach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wypijanie 2-3 filiżanek kawy dziennie jest powiązane z dłuższym życiem i niższym ryzykiem chorób układu krążenia, czytamy na łamach European Journal of Preventive Cardiology wydawanego przez Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne. Stwierdzenie takie jest prawdziwe zarówno w odniesieniu do kawy mielonej, rozpuszczalnej i bezkofeinowej.
      Uzyskane wyniki sugerują, że picie umiarkowanych ilości kawy powinno być elementem zdrowego trybu życia, mówi autor badań, profesor Peter Kistler z Baker Heart and Diabetes Research Institute w Melbourne.
      Uczony analizował związek pomiędzy piciem różnych rodzajów kawy, a przypadkami arytmii, chorób układu krążenia i śmierci. Wykorzystał przy tym dane z UK Biobank obejmujące osoby w wieku 40–69 lat. Pod uwagę wzięto 449 563 osoby, który mediana wieku wynosiła 58 lat. W momencie przystąpienia do badań u żadnej z nich nie zdiagnozowano arytmii czy innej choroby układu krążenia. Badanych pytano o to ile filiżanek kawy dziennie piją oraz czy jest to kawa mielona, rozpuszczalna czy bezkofeinowa.
      Po wypełnieniu ankiety podzielono ich na 6 grup: osób które nie piły kawy w ogóle, takich które piły mniej niż 1, 1, 2-3, 4-5 oraz ponad 5 filiżanek dziennie. Najczęściej pitym rodzajem kawy była rozpuszczalna, którą spożywało 198 062 uczestników badań. Następnie najbardziej popularną była kawa mielona (82 575 osób) oraz bezkofeinowa (68 416 osób). Kawy nie piło 100 510 badanych, którzy posłużyli jako grupa kontrolna.
      Naukowcy, porównując dane pomiędzy poszczególnymi grupami, brali pod uwagę takie czynniki ryzyka jak wiek, płeć, pochodzenie etniczne, masa ciała, występowanie cukrzycy, podwyższonego ciśnienia, bezdechu sennego, spożywanie herbaty, alkoholu i palenie papierosów.
      Losy badanych śledzono średnio przez 12,5 roku. W tym czasie zmarło 27 809 osób. Okazało się, że wszystkie rodzaje kawy są powiązane z niższa śmiertelnością. Największa redukcja ryzyka zgonu występowała wśród osób, które wypijały 2-3 filiżanek kawy dziennie. W porównaniu z osobami niepijącymi kawy ryzyko zgonu było aż o 27% niższe wśród osób pijących kawę mieloną. Dla kawy bezkofeinowej redukcja ryzyka zgonu wyniosła 14%, a dla kawy rozpuszczalnej – 11%.
      W czasie badań choroby układu krążenia (pod uwagę brano chorobę niedokrwienną serca, niewydolność serca oraz udar niedokrwienny) zdiagnozowano u 43 173 osób. Tutaj również wszystkie rodzaje kawy były powiązane z mniejszym ryzykiem zachorowania, a największa redukcja ryzyka wystąpiła przy spożyciu 2-3 filiżanek dziennie. Wśród osób pijących kawę mieloną zmniejszenie ryzyka zachorowania wyniosło 20%, dla pijących kawę rozpuszczalną było to 9%, a w przypadku miłośników kawy instant wynosiło 6%.
      Arytmia wystąpiła u 30 100 osób. W tym jednak przypadku redukcja ryzyka wystąpiła u pijących kawę mieloną i rozpuszczalną, ale nie bezkofeinową. W porównaniu z osobami niepijącymi kawy największa redukcja ryzyka (o 17%) miała miejsce przy spożywaniu 4-5 filiżanek kawy mielonej, oraz 2-3 filiżanek kawy instant (o 12%).
      Kofeina jest najbardziej znanym składnikiem czynnym kawy, ale napój ten zawiera ponad 100 aktywnych składników. Bardzo możliwe, że to inne czynniki niż kofeina odpowiadają za korelację pomiędzy piciem kawy, chorobami układu krążenia i długością życia. Nie powinniśmy zniechęcać do picia kawy, a raczej cieszyć się nią, jako elementem zdrowego życia, mówi profesor Kistler.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Płeć oraz metoda przygotowania kawy mogą być kluczowymi elementami, które decydują o związku spożycia kawy ze zwiększonym poziomem cholesterolu we krwi. Kawa zawiera związki chemiczne, o których wiadomo, że podnoszą poziom cholesterolu. Autorzy najnowszych badań chcieli sprawdzić, czy sposób przygotowania kawy ma jakiś wpływ na poziom cholesterolu.
      Norwescy naukowcy przyjrzeli się danym 21 083 osób, które w latach 2015–2016 wzięły udział w Tromsø Study. To trwające od 1974 roku długoterminowe badania populacyjne mieszkańców miasta Tromsø. Uczestników badań pytano m.in. o to ile kawy piją dziennie oraz w jaki sposób ją przygotowują. Pobierano od nich też próbki krwi, ważono ich i mierzono. Naukowcy sprawdzali również inne czynniki podniesionego poziomu cholesterolu, takie jak dieta, styl życia, spożywanie alkoholu, aktywność fizyczną i inne.
      Okazało się, że kobiety piły średnio mniej niż 4 filiżanki kawy dziennie, a mężczyźni niemal 5 filiżanek. Szczegółowa analiza danych wykazała istnienie związku pomiędzy spożyciem kawy a poziomem cholesterolu we krwi, ale związek ten zależał od płci i sposobu przygotowania kawy.
      Spożywanie 3–5 filiżanek kawy dziennie było silnie związane z podwyższonym poziomem cholesterolu, szczególnie u mężczyzn. W porównaniu z osobami, które w ogóle nie piły kawy, średni poziom cholesterolu i wypijających 3–5 filiżanek espresso był u kobiet wyższy o 0,09 mmol/l, a u mężczyzn o 0,16 mmol/l.
      Z kolei w przypadku kawy z zaparzacza French Press zaobserwowano, że przy spożyciu 6 lub więcej filiżanek dziennie poziom cholesterolu wzrastał o 0,30 mmol/l u kobiet i 0,23 mmol/l u mężczyzn. Jeszcze inaczej wyglądały pomiaru cholesterolu wśród osób pijących kawę z ekspresu przelewowego. W takim przypadku u kobiet pijących co najmniej 6 filiżanek kawy średni poziom cholesterolu rósł o 0,11 mmol/l. U mężczyzn nie zanotowano zaś wzrostu.
      Okazało się również, że kawa instant również zwiększa poziom cholesterolu u obu płci, ale nie jest on zależny od ilości wypijanej kawy.
      Naukowcy zwracają tez uwagę, że Norwegowie – a to oni byli brani pod uwagę – piją kawę z większych filiżanek niż np. Włosi. Autorzy badań sądzą, że różne rodzaje kawy również w różny sposób będą wpływały na wzrost poziomu cholesterolu. Kawa zawiera ponad 1000 różnych związków chemicznych. Poziom każdego z nich zależy od gatunku kawy, sposobu jej palenia, sposobu zaparzania oraz ilości spożytego napoju, stwierdzają autorzy badań. Przypominają też, że inne badania pokazały, iż te same związki chemiczne, które zwiększają poziom cholesterolu we krwi, jednocześnie mają działanie przeciwzapalne, chronią wątrobę i zmniejszają ryzyko nowotworów oraz cukrzycy. To pokazuje, że zawarte w kawie związki mogą jednocześnie działać na różne sposoby, dodają.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowatorskie badania, których wyniki opublikowano właśnie na łamach PNAS (Proceedings of the National Academy of Sciences) wykazały, że do zapewnienia smacznej aromatycznej kawy konieczne są ptaki i owady. Bez tych zwierząt, z których część musi przebyć tysiące kilometrów, plony kawy mogą być nawet o 25% mniejsze, a uprawiający ją rolnicy tracą do 1066 USD na hektarze.
      Badania są pierwszymi, w których wykazano na podstawie eksperymentu polowego przeprowadzonego na 30 farmach uprawiających kawę, że łączny pozytywny wpływ ptaków i pszczół na uprawy kawy jest większy, niż każdego z tych czynników z osobna. Dotychczas naukowcy po prostu wyliczali wpływ każdego z czynników, a potem dodawali to do siebie, mówi główna autorka badań Alejandra Martinez-Salinas z Centro Agronómico Tropical de Investigación y Enseñanza (CATIE) w Kostaryce. Ale natura to system pełen interakcji, synergii i transakcji wymiennych. Pokazujemy ekologiczne i ekonomiczne znaczenie tych interakcji, a to jeden z pierwszych realistycznych eksperymentów w dużej skali przeprowadzonych na prawdziwych polach uprawnych.
      Na potrzeby eksperymentu badacze wybrali z USA i krajów Ameryki Łacińskiej wybrali 30 farm uprawiających kawę i manipulowali na nich wpływem zwierząt na uprawy. Robili to, między innymi, uniemożliwiając ptakom lub owadom dostęp do roślin za pomocą sieci czy pułapek. W ten sposób przetestowali cztery scenariusze. W pierwszym z nich dostęp do roślin miały tylko ptaki, które mogły w ten sposób kontrolować populację owadów szkodzących uprawą. W drugim dostęp miały tylko owady zapylającą, w trzecim zablokowano dostęp zarówno ptakom jak i zapylaczom, a w czwartym kawa była uprawiana w warunkach całkowicie naturalnych, z dostępem i ptaków, i zapylaczy.
      Okazało się, że tam, gdzie dostęp do kawy miały i ptaki, i zapylacze, ziarna były większe, bardziej jednorodne, miały więcej smaku oraz było ich więcej niż w innych przypadkach. Natomiast w sytuacji, gdy ani zapylacze, ani ptaki nie miały dostępu do upraw, plony spadały o niemal 25%.
      Badania pokazują, jak ważne jest zachowanie bioróżnorodoności. Ptaki, pszczoły i miliony innych gatunków pomagają nam przetrwać na Ziemi, zapewniają nam lepsze życie, a stoją w obliczu takich zagrożeń jak utrata habitatów czy zmiany klimatu, mówi Natalia Aristizábal. Jednym z najbardziej zaskakujących spostrzeżeń było stwierdzenie, że wiele gatunków ptaków, które chronią kostarykańskie uprawy kawy przed szkodnikami to gatunku, które przylatują z Kanady i USA. Zwierzęta przebyły więc tysiące kilometrów, a dzięki nim klienci z USA czy Kanady mogą cieszyć się smaczniejszą i tańszą kawą.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Superbakteria MRSA – gronkowiec złocisty oporny na metycylinę – to jedno z najpoważniejszych zagrożeń w systemie opieki zdrowotnej. Szczepy MRSA są oporne na wiele antybiotyków. U osób zdrowych wywołują zwykle problemy skórne. Jednak dla osób osłabionych mogą stanowić śmiertelne zagrożenie. MRSA wywołują wiele poważnych infekcji wewnątrzszpitalnych. To najbardziej znani przedstawiciele rozrastającej się rodziny „koszmarnych bakterii”.
      Pierwszy szczep MRSA zidentyfikowano w 1960 roku w Wielkiej Brytanii. W samej Europie powoduje obecnie około 171 000 poważnych infekcji rocznie. Dotychczas sądzono, że przyczyną pojawienia się superbakterii było używanie antybiotyków. Okazuje się jednak, że MRSA mogły pojawić się już 200 lat temu. A to potwierdza wnioski z przeprowadzonych przed 9 laty badań, których autorzy zauważyli, że antybiotykooporność może pojawić się bez kontaktu z antybiotykami.
      Międzynarodowy zespół naukowy, prowadzony przez specjalistów z University of Cambridge, znalazł dowody, że MRSA pojawił się w naturze już 200 lat temu, na długo zanim na masową skalę zaczęliśmy używać antybiotyków u ludzi i w hodowli zwierząt. Zdaniem naukowców oporność na antybiotyki pojawiła się u gronkowca złocistego (Staphylococcus aureus), żyjącego na skórze jeży, na której żyły też grzyby z gatunku Trichophyton erinacei. Grzyby te wytwarzają własne antybiotyki. Na skórze jeży spotkały się więc dwa organizmy, które zaczęły toczyć walkę o przetrwanie.
      To gorzkie przypomnienie, że gdy używamy antybiotyków, powinniśmy robić to rozważnie. W naturze istnieją wielkie rezerwuary, w których mogą przetrwać bakterie oporne na antybiotyki. Z tych rezerwuarów jest bardzo krótka droga do zwierząt hodowlanych, a od nich do ludzi, mówi doktor Mark Homles, jeden z autorów artykułu Emergence of methicillin resistance predates the clinical use of antibiotics, w którym opisano wyniki badań.
      Zostały one przeprowadzone przez wielki zespół naukowy, w skład którego weszli specjaliści z Wielkiej Brytanii, Danii, Szwecji, Hiszpanii, Czech, Francji, Finlandii, Niemiec, USA i Szwajcarii.
      Badania postanowiono rozpocząć, kiedy okazało się, że wiele jeży w Danii i Szwecji jest nosicielami MRSA z genem mecC (mecC-MRSA). To jeden z genów dających bakterii oporność na antybiotyki. mecC-MRSA został po raz pierwszy odkryty u krów mlecznych, a następnie u ludzi, co sugerowało, że do pojawienia się opornego na metycylinę gronkowca złocistego doszło w wyniku powszechnego stosowania antybiotyków u zwierząt hodowlanych, a następnie bakteria przeszła na ludzi. Kolejne badania pokazały, że mecC-MRSA występuje u wielu innych gatunków zwierząt hodowlanych w całej Europie, ale nie tak często, jak u krów. To tylko potwierdziło przypuszczenia, co do źródła pochodzenia superbakterii.
      Jednak odkrycie szerokiego występowania meC-MRSA u jeży skłoniło naukowców do bliższego przyjrzenia się tej kwestii. Autorzy postawili więc hipotezę o naturalnym pochodzeniu MRSA, a wsparciem dla niej były badania przeprowadzone wcześniej w północno-zachodniej Europie i w Nowej Zelandii, z których wiemy, że skóra jeży jest często skolonizowana przez T. erinacei, który wytwarza substancję podobną do penicyliny.
      By sprawdzić hipotezę o naturalnym pochodzeniu MRSA, jej pojawieniu się u jeży i związku pomiędzy MRSA a T. erinacei, naukowcy przeprowadzili szczegółowe badania 244 próbek gronkowca złocistego (S. aureus) pobranych od jeży w Europie i Nowej Zelandii oraz 913 próbek S. aureus pochodzących z innych źródeł. Na tej podstawie spróbowali odtworzyć historię ewolucyjną, dynamikę rozprzestrzeniania się oraz potencjał zoonotyczny mecC-MRSA, czyli zdolność patogenu zwierzęcego do zarażenia ludzi. Badano też potencjał do wystąpienia naturalnej selekcji mecC-MRSA w kierunku antybiotykoopornosci w wyniku oddziaływania T. erinacei.
      Nasze badania wykazały, że jeże są naturalnym rezerwuarem zoonotycznych linii mecC-MRSA, którego pojawienie się poprzedza epokę antybiotyków. To przeczy powszechnie przyjętemu poglądowi, jakoby szeroka antybiotykooporność to fenomen współczesny, który jest napędzany przez wykorzystywanie antybiotyków w medycynie i weterynarii, czytamy w podsumowaniu badań.
      Wykazały one, na przykład, że w Danii mecC-MRSA występuje znacznie częściej u jeży niż u zwierząt hodowlanych, a liczba przypadków zakażeń w tym kraju jest niska. Ponadto większość linii mecC-MRSA brakuje genetycznych markerów adaptacji do infekowania ludzi i przeżuwaczy. Wyraźnym wyjątkiem jest tutaj linia CC425:B3.1, która w Anglii południowo-zachodniej przeszła z jeży na krowy mleczne. Przed naszymi badaniami uważano, że krowy mleczne są najbardziej prawdopodobnym rezerwuarem mecC-MRSA i głównym źródłem zoonozy u ludzi. [...] Obecne badania wskazują, że większość linii rozwojowych mecC-MRSA bierze swój początek u jeży, a krowy mleczne i inne zwierzęta hodowlane prawdopodobnie są pośrednikiem i wektorem zoonotycznych transmisji.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...