Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Turbiny wiatrowe mogą być 10-krotnie bardziej wydajne

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy z California Institute of Technology (Caltech) twierdzą, że wydajność turbin wiatrowych można bardzo łatwo zwiększyć co najmniej 10-krotnie. Wystarczy... odpowiednio dobrać umiejscowienie turbiny. Specjaliści doszli do takich wniosków po przeprowadzeniu badań na eksperymentalnej 1-hektarowej farmie wiatrowej w pobliżu Los Angeles.

Badania prowadził zespół kierowany przez profesora Johna Dabiri, specjalisty ds. aeronautyki i bioinżynierii.

Na wspomnianej farmie stoją 24 wiatraki o wysokości 10 metrów. Wykorzystują one turbiny typu VAWT (vertical-axis wind turbines) o rozpiętości 1,2 metra każda. To turbiny o pionowej osi obrotu. Znane są od lat, jednak ich zastosowanie ograniczały możliwości technologiczne i materiałowe. Mają one jednak potencjalnie wyższą sprawność energetyczną od powszechnie stosowanych turbin o osi poziomej HAWT. Mają też prostszą konstrukcję, pracują przy wietrze wiejącym z różnych kierunków i o różnej sile. Pracują ponadto ciszej i są bezpieczniejsze.

Profesor Dabiri zauważa, że obecnie buduje się farmy wiatrowe, które wykorzystują turbiny HAWT. Muszą one stać w dużej odległości od siebie, nie tylko dlatego, by skrzydła nie zahaczały o siebie. Ruch wirnika zakłóca bowiem przepływ powietrza, przez co sąsiednia zbyt blisko umiejscowiona turbina, byłaby mniej efektywna. Ograniczenia te powodują, że na farmie korzystającej HAWT zdecydowana większość energii wiatru jest marnowana. Próbuje się temu zaradzić budując wysokie turbiny, które wykorzystują wiatr o wyższej energii. To z kolei oznacza wyższe koszty, większe problemy inżynieryjne i większy wpływ na środowisko.

Z wyliczeń Dabiriego wynika jednak, że wiatry wiejące na wysokości 10 metrów są na tyle silne, teoretycznie zapewniłyby całej ludzkości wielokrotnie więcej energii, niż jest zużywane. To pokazuje, jak ważne jest wyłapanie jak największej ilości energii wiatru pojawiającego się na obszarze farmy.

Dabiri uważa, że to tego celu najlepiej nadają się turbiny VAWT, gdyż można je umieszczać bardzo blisko siebie, przechwytując niemal całą energię wiatru z danej wysokości. Uczony, po obserwacji... ryb poruszających się w ławicy wysnuł wniosek, że VAWT można umieścić jeszcze bliżej siebie niż zwykle, jeśli sąsiadujące turbiny będą obracały się w przeciwnych kierunkach.

Latem ubiegłego roku Dabiri wraz ze swoim zespołem postanowili sprawdzić prędkość obrotową i wydajność 6 turbin ustawianych w różnych konfiguracjach. Jedna turbina znajdowała się w ustalonej pozycji, a 5 pozostałych przemieszczano. Testy wykazały, że ustawienie turbin w odległości 4 średnic wirnika od siebie, czyli około 5 metrów, całkowicie eliminowało aerodynamiczne interferencje pomiędzy nimi. W przypadku turbin HAWT odległość ta wynosi 20 średnic.

VAWT okazały się też znacznie bardziej wydajne. Można było z nich uzyskać 21-47 watów na każdy metr kwadratowy terenu. Z HAWT podobnej wielkości pozyskuje się 2-3 watów.

Obecnie Dabiri z zespołem prowadzą podobne eksperymenty z użyciem 18 turbin VAWT. Ich celem jest udoskonalenie komercyjnych turbin i sposobu ich instalacji tak, by farmy wiatrowe stały się co najmniej 10-krotnie bardziej wydajne od obecnie stosowanych rozwiązań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, czemu tak wiele mówi się o wiatrakach, a mało o turbinach wodnych. Te drugie nie psują krajobrazu, a wzburzone morze oferuje spory potencjał energii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem z elektrowniami wodnymi jest taki, że wymagają one dodatkowej infrastruktury spiętrzającej wodę (zapora wodna), a wiatrak postawisz sobie teoretycznie na każdym polu. Natomiast elektrownie morskie (maremotoryczne) wykorzystujące fale pływowe lub prądy morskie, to jeszcze coś innego. Sporemu potencjałowi energii na przeszkodzie stają problemy techniczne związane ze zmęczeniem materiału.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warto też dodać, że nie znamy jeszcze możliwego wpływu elektrowni morskich na środowisko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście wszystko wpływa na środowisko, np. zatopiony statek może być ostoją dla wielu organizmów morskich, ale tego nie zaliczyłbym do wpływów negatywnych. Wydaje  mi się że poza ograniczeniami w żegludze, elektrownia z fal morskich nie będzie miała innych negatywnych następstw dla środowiska. O elektrowniach przegradzających prądy morskie nie wypowiadam się bo na razie wydaje się to być technologiczną mrzonką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Entuzjaści turbin wiatrowych zapominają zazwyczaj o jednym, ważnym fakcie. Otóż, ponieważ wiatr jest bardzo kapryśnym źródłem energii (wieje czasem za silnie, a czasem wcale), więc żeby skutecznie tą energią dysponować, trzeba albo ją magazynować, np. z wykorzystaniem elektrowni pompowych, albo pogodzić się z tym, że farmy wiatrowe będą tylko niewielką częścią całego systemu energetycznego, w którym muszą się znaleźć również inne elektrownie, takie, którw można w razie potrzeby szybko uruchomić i równie szybko zatrzymać.To daję pod uwagę zwłaszcza tym technicznym naiwniakom, którym marzy się budowa odpowiedniej (i to ogromnej) ilości farm wiatrowych, zamiast elektrowni atomowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...To daję pod uwagę zwłaszcza tym technicznym naiwniakom, którym marzy się budowa odpowiedniej (i to ogromnej) ilości farm wiatrowych, zamiast elektrowni atomowej.

Kurka, no aż się zalogowałem, od nie wiem jakiego czasu, żeby odpowiedzieć na ten "tekst".

 

Primo: pod uwagę technicznym "wymiataczom" daję fakt, że energia geotermii jest osiągalna przez całą dobę 365 dni w roku. Elektrownie słoneczne buduje się nawet w Kanadzie (o tym, że słońce jest/będzie dostępne non stop było nawet na kopalni - elektrownia orbitalna - no, ale to przyszłość). Ciekawe, że Niemcy rezygnują z atomu (mają 17 elektrowni) na rzecz energii odnawialnej... ale to przecież naiwniaki, nie wiedzą co czynią... My MUSIMY wybudować sobie 2, zbawią nas.

 

Secundo: pod uwagę ekonomicznym naiwniakom daję pod uwagę, że:

1) trzeba mieć technologie albo za nią zapłacić (tyle ile zażąda sprzedawca)

2) trzeba mieć paliwo albo za nie zapłacić  (tyle ile zażąda sprzedawca, żeby nie skończyło się jak z gazem z Rosji)

3) trzeba mieć wykształconych pracowników albo zapłacić za ich wykształcenie

4) trzeba mieć miejsce do przechowywania odpadów

5) jak się nie ma na to kasy to trzeba ją pożyczyć (100mld, po stawkach dziwnie mniejszych jak na zachodzie, a autostrady czy stadiony to u nas są najdroższe...)

6) jak się pożycza dużo kasy na długi okres to się oddaje jakieś 2x tyle (kto ma hipotekę ten wie)

7) zanim spłacimy tę pożyczkę to trzeba będzie elektrownie zamknąć... i za to zapłacić! (ponoć więcej jak za budowę)

8) szacowane pokrycie zapotrzebowania na energię w PL w 2021 to zaledwie od kilku do kilkunastu %

9) i ostatnie: budować elektrownie atomową w kraju, w którym nie potrafią zrobić autostrady, bezcenne.

 

pozdrawiam technicznych debeściaków

:)

 

radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość simian raticus

Smarowanie w wodzie i nierdzwene łożyska . . .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe, że Niemcy rezygnują z atomu (mają 17 elektrowni) na rzecz energii odnawialnej... ale to przecież naiwniaki, nie wiedzą co czynią...

To akurat żaden argument. Socjalista rozporządza nie swoimi pieniędzmi, więc rachunek ekonomiczny i rozsądek ma głęboko w poważaniu, gdy plebs rzuca swoje wymagania :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To akurat żaden argument. Socjalista rozporządza nie swoimi pieniędzmi, więc rachunek ekonomiczny i rozsądek ma głęboko w poważaniu, gdy plebs rzuca swoje wymagania :)

Pytanie co to znaczy "gdy plebs rzuca swoje wymagania" ? Masz na myśli to, że takie "wymagania" mają dopiero po katastrofie w Japonii? Jeśli tak to "niestety", ale plany zamknięcia mieli już przed katastrofą... ale co mi tam, znaj "pańskie serce: :P nawet jeśli to nie jest argument to co powiesz na pozostałe?

Ile elektrowni geotermalnych (24/7) można wybudować za 100 mld?

Ile słonecznych?

(nie jestem entuzjastą wiatrowych po przeczytaniu ciekawego art. w WiZ o tym, że jednak odbierając energię wiatru przyczyniamy się do zwiększenia średniej temp. o 2st. C na obszarze tej elektrowni co źle wpływa na środowisko wokół. O hałasie, "pejzażu", zabijaniu ptaków/nietoperzy i niestałości wiatrów nie wspomnę.)

I ile wcześniej można by zaspokoić nasze potrzeby energetyczne w PL zanim podobno (patrz autostrady A4, A2 itd.) w 2021 powstanie u nas pierwsza siłownia atomowa?

No sorry, Francja jak ma 58 siłowni to może sobie wybudować jeszcze parę... nam ta jedna/dwie nie jest do niczego potrzebna. Musimy gonić Europę zachodnią w rozwoju, ale czy koniecznie musimy iść dokładnie tą samą drogą i popełniać te same błędy?

 

pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ale :) Ja nie napisałem nic na temat słuszności korzystania z energii jądrowej (i tym razem ominę ten temat szerokim łukiem). Napisałem jedynie, że w żadnym wypadku nie wolno zakładać, że określone rozwiązania są prawidłowe, kiedy wprowadzają je urzędnicy państwowi :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ale :) Ja nie napisałem nic na temat słuszności korzystania z energii jądrowej (i tym razem ominę ten temat szerokim łukiem). Napisałem jedynie, że w żadnym wypadku nie wolno zakładać, że określone rozwiązania są prawidłowe, kiedy wprowadzają je urzędnicy państwowi :P

Masz rację... nie mniej jeśli miałbym wybrać pomiędzy zaufaniem do naszych "urzędników", a zagranicznych (obojętnie, wschód czy zachód) to chyba wybrał bym zagranicznych. Przy czym lepiej by było powiedzieć polityków, bo urzędnicy często działają tak jak im każe beznadziejne polskie prawo, a nie ze złośliwości.

 

Co do atomu, tj. tylko taka moja mała irytacja wywołana ostatnią "kampanią" jak to my jesteśmy niby "skazani na atom" i związanego z tym posta Amur49... tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zużyte łopaty turbin wiatrowych stanowią coraz poważniejszy problem ekologiczny. Obecnie są składowane na wysypiskach, a ich liczba szybko rośnie. A co, gdyby można było je... zjeść? Podczas odbywającego się właśnie spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego naukowcy z Michigan State University (MSU) zaprezentowali nowy materiał na łopaty, które po zużyciu można by przerobić na nowe łopaty lub zamienić w szereg innych produktów, w tym w żelki spożywcze.
      Piękno naszego wynalazku polega na tym, że po zakończeniu cyklu życia łopaty, materiał, z którego została wykonana można rozpuścić na części składowe i użyć znowu. I tak bez końca, mówi doktor John Dorgan, jeden z twórców nowego materiału.
      Łopaty turbin są wykonywane z włókna szklanego. Niektóre firmy opracowały co prawda technologię przerabiania włókna na mniej wartościowy materiał, ale większość łopat kończy na składowiskach. A z tym jest coraz większy problem. Jako, że turbiny są tym bardziej efektywne, im są większe, produkuje się je coraz większe. Co gorsza wiele firm wymienia łopaty na długo przed przewidywanym czasem ich eksploatacji, by zamontować większą turbinę.
      Dogan i jego koledzy stworzyli materiał na łopaty składający się z włókna szklanego oraz syntetycznego i naturalnego polimeru z roślin. Powstała w ten sposób żywica na tyle wytrzymała, że można ją wykorzystywać w turbinach czy przemyśle motoryzacyjnym. Następnie materiał taki został rozpuszczony do świeżego monomeru, usunięto z niego mechanicznie włókno szklane, a z monomeru wykonano nowy materiał o – co niezwykle ważne – identycznych właściwościach jak materiał oryginalny.
      Co interesujące, nowy materiał może znaleźć wiele innych zastosowań, w zależności od domieszek. Naukowcy stworzyli jego wersję, która nadaje się do wykonania blatów kuchennych i kranów. Można go też kruszyć i wykorzystywać w technologii formowania wtryskowego.
      Bardzo interesującą cechą nowego materiału jest też możliwość przetworzenia go na produkt o wyższe wartości. Za pomocą odpowiednich technik materiał ze zużytych łopat turbin można przerobić na szkło akrylowe (PMMA), z którego powstaną szyby czy reflektory samochowowe, a z kolei PMMA można przerabiać na superchłonny polimer wykorzystywany w pieluszkach. Możliwe jest też uzyskanie mleczanu potasu, który po oczyszczeniu zostanie wykorzystany w żelkach czy napojach. Uzyskaliśmy z naszego materiału mleczan potasu jakości spożywczej. Taki sam, jaki jest używany w moich ulubionych żelkach, mówi Dorgan.
      Naukowcy z Michigan chcą teraz wyprodukować łopaty do turbin średniej wielkości, by przeprowadzić testy polowe. Zauważają, że obecnie na rynku brak jest odpowiedniej ilości bioplastiku, by zaspokoić ew. zapotrzebowanie na nowe turbiny. Na początku ich produkcja musiałaby być dość ograniczona z tego powodu, mówi Dorgan.
      Uczony zauważa, że nie powinniśmy mieć oporów przed jedzenie słodyczy, które kiedyś były turbiną wiatrową. Atom węgla pochodzący z rośliny jest takim samym atomem węgla jak ten pochodzący z paliw kopalnych. To część globalnego obiegu węgla. My wykazaliśmy, że możemy z biomasy stworzyć wytrzymałe tworzywo sztuczne, a następnie zamienić je na pożywienie, stwierdza uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gwałtowne wiatry, jakich w ostatnim czasie doświadczyła Polska, nie są w naszym kraju niczym niezwykłym. Zdarzały się już w przeszłości. Jak tłumaczy profesor Szymon Malinowski, ta tak zwana eksplozyjna cyklogeneza jest charakterystyczna dla naszego klimatu i czasem się powtarza. Wyjątkowe jest jednak nasilenie takich zjawisk i częstotliwość ich występowania. A także fakt, że towarzyszyły im trąby powietrzne oraz częste wyładowania atmosferyczne. Te dwa ostatnie zjawiska to w lutym rzadkość.
      Jeszcze do niedawna okresem przejściowym, w którym dochodziło do aktywizacji cyklogenezy był u nas marzec, miesiąc przejścia z zimy do wiosny. Polska była krajem zacisznym. Przeciętna prędkość wiatru w naszym kraju wynosiła 3,5 m/s (12,6 km/h). Do takiego wiatru są przyzwyczajone i drzewa, i zwierzęta, i ludzie, i przystosowaliśmy do niego infrastrukturę. Tymczasem wieje coraz silniej i coraz częściej. Dlatego też stajemy się krajem latających dachów. W kraju zacisznym nie ma bowiem potrzeby budowania tak solidnych dachów jak w krajach, gdzie silny wiatr to niemal codzienność. Tymczasem gdy średnia prędkość wiatru zaczyna rosnąć, a silne wiatry stają się nową normą, okazuje się, że nasze budownictwo nie jest na to przygotowane. Około 90% dachów w Polsce nie jest gotowych na zmierzenie się z wiatrem o prędkości 40 m/s, czyli 144 km/s. Tymczasem takie porywy będą coraz częstsze. I charakterystyczny polski dach, który nie jest solidnie zakotwiony, może sobie z nim nie poradzić. Podobnie zresztą jak nie poradzą sobie linie energetyczne czy drzewa.
      Oczywiście te wspomniane 40 m/s to nie jest polski rekord prędkości wiatru. Ten został pobity w Lublinie 20 lipca 1931 roku. Wiatr zrzucał wówczas wagony z torów, wyginał konstrukcje stalowe i wyrywał drzewa z korzeniami. Jego prędkość dochodziła do 100 m/s czyli 360 km/h. To było jednak trąba powietrzna, czyli zupełnie inne i całkowicie nieprzewidywalne zjawisko. Bardzo silne wiatry, przekraczające 60 m/s, czyli ponad 216 km/h są notowane na szczytach Karkonoszy. Jednak, powtórzmy, tam panują specyficzne warunki. Problemem nie są zaś specyficzne górskie warunki czy wyjątkowo rzadkie trąby powietrzne. Problemem są zmieniające się warunki, które powodują, że musimy w Polsce przygotować się zarówno na wzrost prędkości wiatru, coraz częstszego pojawiania się silnych i bardzo silnych wiatrów oraz wzrost maksymalnej prędkości wiatru.
      Za silne wiatry, których ostatnio doświadczaliśmy, odpowiadają niże tworzące się nad Atlantykiem na południe od Islandii. Nie napotykają na swojej drodze żadnych przeszkód, więc przemieszczają się nad Europę. Nad kontynentem, w zetknięciu z chłodniejszym powietrzem, wywołują wichury. W przeszłości wiatry te zdążyły osłabnąć przed dotarciem do Polski. To się jednak zmieniło. I przez to niże, jeden po drugim, docierają nad nasz kraj. Niże te stają się też coraz większe i głębsze. Przez to pojawia się duża różnica ciśnień pomiędzy północą a południem Polski. A to napędza wiatr.
      Ta widoczna gołym okiem i odczuwalna zmiana to skutek ocieplającego się klimatu. Emitując olbrzymie ilości gazów cieplarnianych do atmosfery przykryliśmy Ziemię dodatkową warstwą izolującą. Ona to powoduje, że mniej energii dostarczanej przez Słońce jest wypromieniowywane w przestrzeń kosmiczną. Ta zatrzymana energia gromadzi się w oceanach czy atmosferze i musi znaleźć ujście, rozproszyć się. A rozprasza się m.in. poprzez gwałtowniejsze burze i wiatry.
      Jakby tego było mało, sytuację mogą pogarszać tworzące się cumulonimbusy. To chmury burzowe, mogące nieść ze sobą bardzo niebezpieczne i gwałtowne zjawiska, jak tornada. Jednak, aby do tak niebezpiecznych zjawisk doszło, cumulonimbus musi bardzo rozbudować się w pionie, a do tego potrzebuje ciepła. Dlatego cumulonimbusy w Polsce wywołują gwałtowne zjawiska pogodowe dopiero wiosną, a w pełni pokazują swoją moc latem. Jednak klimat się ociepla, a wraz z nim możemy spodziewać się, że i zimowe cumulonimbusy będą coraz groźniejsze.
      Pojedyncze zjawiska pogodowe, nawet te najbardziej gwałtowne, nie dają odpowiedzi na pytanie, co się dzieje. Jednak tutaj widzimy wyraźny zmieniający się trend, znamy przyczyny tej zmiany i wiemy, że w kolejnych dziesięcioleciach będziemy doświadczali coraz bardziej gwałtownych zjawisk pogodowych. Będzie rosła prędkość wiatru i coraz częściej będziemy mierzyli się z silnymi, gwałtownymi porywami.
      Polska jeszcze niedawno była krajem zacisznym. Teraz musimy przystosować nasze budownictwo do nowych warunków atmosferycznych. Zacząć można od dachów, bo to one są najczęściej tym elementem budynku, który pierwszy poddaje się naporowi wiatru. A zerwany dach może uszkodzić kolejne budynki, infrastrukturę i zagrozić ludziom. Nawet gdyby ludzkość w ciągu najbliższych dekad zredukowała emisję gazów cieplarnianych niemal do zera, to klimat będzie potrzebował kolejnych dziesięcioleci, by powrócić do równowagi. Musimy się więc na to przygotować.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Opadające krople deszczu trą o powietrze, przez co energia kinetyczna zarówno kropli jak i powietrza zamieniana jest w energię cieplną i zostaje rozproszona. Grupa matematyków policzyła ilość rozpraszanej w ten sposób energii i ze zdumieniem odkryła, że opady deszczu mogą być bardzo istotnym składnikiem ogólnego bilansu energetycznego atmosfery.
      Matematycy Olivier Pauluis z New York University oraz Juliana Dias z Narodowej Administracji Oceanów i Atmosfery (NOAA) wykorzystali dane uzyskane przez program Tropical Rainfall Measurement Mission (TRMM). Z ich obliczeń wynika, że pomiędzy 30. stopniem szerokości północnej a 30. stopniem szerokości południowej, rozproszenie energii wskutek tarcia kropli deszczu o powietrze średnio 1,8 wata na metr kwadratowy. Spadające krople wody i kryształki lodu stanowią minimalną część masy atmosfery, jednak, jak się okazuje, prowadzą do rozproszenia olbrzymich ilości energii.
      Specjaliści przewidują, że w miarę jak klimat będzie się ocieplał, opady staną się bardziej intensywne. Co więcej krople będą miały dłuższą drogę do przebycia, gdyż para wodna będzie kondensowała na większych wysokościach. Pauluis uważa, że na każdy stopień wzrostu temperatury ilość rozpraszanej energii wzrośnie o kilka procent. Wyliczenia te są zgodne z wcześniejszymi modelami klimatycznymi. Spodziewamy się, że wraz ze wzrostem temperatury wielkoskalowe cyrkulacje powietrza w tropikach, takie jak komórka Hadleya czy komórka Walkera osłabną - mówią uczeni. Można zatem spodziewać się osłabnięcia pasatów, które są częścią obu komórek.
      Nie osłabną za to huragany. Są one bowiem zależne nie od energii zgromadzonej w atmosferze a od temperatury powierzchni oceanów. Eksperci zapowiadają wzrost siły tych wiatrów.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jak klimat wpływa na sposób myślenia ludzi? W jakich warunkach najlepiej pracowało się Schubertowi i Wagnerowi? Wg naukowców ze znanych brytyjskich uczelni można się tego dowiedzieć, analizując przedstawienia pogody w klasycznej muzyce orkiestrowej od XVII w. po współczesność.
      Dr Karen Aplin z Uniwersytetu Oksfordzkiego jest fizykiem, a dr Paul Williams z Uniwersytetu w Reading zajmuje się meteorologią. Poza tym oboje pasjonują się muzyką, a Aplin gra nawet w orkiestrze i przekonuje, że zjawiska meteorologiczne można przedstawiać dźwiękiem równie sugestywnie jak pociągnięciami pędzla na płótnie. Para akademików przeprowadziła pilotażowe studium w wolnym czasie. Raport z ich prac ukaże się w piśmie Weather.
      Odkryliśmy, że środowisko [silnie] wpływa na to, jaką pogodę kompozytorzy decydują się przedstawiać. Wpasowując się w narodowy stereotyp, brytyjscy kompozytorzy nieproporcjonalnie często obrazują zmienną pogodę i burzowe wybrzeże – opowiada dr Williams.
      Przodownikami pogodowej muzyki są Brytyjczycy, za nimi plasują się Francuzi i Niemcy. Generalnie najczęściej w kompozycjach pojawia się motyw burzy, być może dlatego, że muzycy traktują ją jak alegorię zawirowań emocjonalnych (jak w Interludiach Czterech Mórz z opery Peter Grimes Benjamina Brittena). Na drugim miejscu pod względem częstości przedstawiania znajduje się wiatr. Miewa on różne natężenie: od poruszającej drzewami łagodnej bryzy (np. na początku trzeciej części Symfonii fantastycznej Berlioza; nosi ona tytuł Wśród pól) po antarktyczny huragan w Symfonii antarktycznej Ralpha Vaughana Williamsa.
      Aplin i Willimas sporządzili wykres, na którym rozrysowali moment opracowania instrumentów do uzyskiwania określonych dźwięków (np. tonitruonu, czyli arkusza blachy do naśladowania odgłosu grzmotów, albo maszyny wiatrowej). Sporządzili też wykres przedstawiający wpływ pogody na różnych kompozytorów.
      Straussa inspirowały blask słońca i alpejskie krajobrazy. Berlioz, Schubert i Wagner także byli zależni od pięknej pogody (wysokiego ciśnienia). Wtedy powstawały ich najlepsze dzieła. Wagner wspominał ponoć o wywołanej nieciekawą aurą bezczynności: Ta pogoda jest okropna. Moje prace trzeba było odłożyć na 2 dni, bo mózg uparcie odmawia swoich usług.
      Akademicy chwalą się, że ich analiza kulturowych reakcji na pogodę przed zmianą klimatu stanowi świetną bazę do przyszłych porównań.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Profesor Ian Young, rektor Australia National University stanął na czele zespołu, który przeprowadził najbardziej kompleksowe badania dotyczące prędkości wiatrów wiejących nad oceanem oraz wysokości powstających fal. Innymi członkami grupy badawczej byli profesor Alex Babanin i doktor Stefan Zieger ze Swinburne University.
      Szczegółowe analizy danych satelitarnych wykazały, że zarówno największe prędkości wiatrów jak i wysokość najwyższych fal dramatycznie wzrosły w ciągu ostatnich 23 lat. U południowych wybrzeży Australii średnia wysokość 1% najwyższych fal zwiększyła się w tym czasie z 5 do 6 metrów - mówi Young.
      Największe przyrosty widać wśród najgwałtowniejszych zjawisk, ale rośnie też siła zjawisk lokujących się w środku skali - dodaje.
      Australijczycy obliczyli, że w skali globalnej prędkość najszybszych wiatrów wzrosła o 10 procent, a wysokość najwyższych fal zwiększyła się o 7% w rejonach równikowych i o 14% w innych regionach.
      Uzyskane przez nas wyniki mają znaczenie zarówno dla nadmorskich budowli jak i dla żeglugi. Mogą mieć też głęboki wpływ na transfery energii pomiędzy oceanami a atmosferą, a jej przepływ to jedna z wielkich niewiadomych zmian klimatycznych - dodaje Young.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...