Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Doświadczenie przebywania poza ciałem dość często występuje u osób zdrowych. O zjawisku tym jednak niewiele wiadomo. Nowe studium doktora Jasona Braithwaite'a z Uniwersytetu w Birmingham uchyliło nieco rąbka tajemnicy, wskazując na związki z niestabilnością neuroelektryczną w obrębie płata skroniowego i na błędy w reprezentacji ciała.

Brytyjczyk tłumaczy, że dzięki OOBE (od ang. out of body experience) możemy się sporo dowiedzieć o tym, jak odbieramy przebywanie w obrębie własnego ciała, a także co (i kiedy) się dzieje, że nasz umysł tworzy halucynację opuszczania ciała.

Naukowiec przeprowadzał eksperymenty na kilku osobach, z których część doświadczała OOBE. Okazało się, że u tych ostatnich znacznie częściej występowały zjawiska związane z neuroelektrycznymi anomaliami w obrębie płatów skroniowych, a także objawy dot. zaburzeń przetwarzania informacji płynących z ciała. Co ciekawe, badani wspominający o doświadczeniach przebywania poza ciałem mieli więcej problemów z wykonaniem zadań wymagających zmiany perspektywy obrazka wyświetlanego na ekranie komputera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak rozróżnić reakcję elektryczną mózgu podczas halucynacji wyjścia poza ciało, od reakcji podczas opuszczenia ciała (teoretycznego)?

 

Ani jednej ani drugiej nie znamy więc to co ten człowiek mierzy może być w rzeczywistości objawem prawdziwego oobe. Jedyne przesłanki naukowe które mogły by tłumaczyć oobe łącza je z fizyką kwantową , splątaniem itd. więc mogło by to powodować elektryczne zmiany w mózgu podczas wyjścia...

 

Zawsze denerwują mnie badania ze z góry założonym wynikiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokladnie!

proba naukowego wytlumaczenia czegos czego na razie nauka nie jest w stanei ugryzc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie dość prosto można by stwierdzić prawdziwość bycia w stanie oobe. Opisywano przypadki gdy ludzie przykuci do łóżka w szpitalach opowiadali, że widzieli to co znajdowało się od góry na lampach, szafach itp, rzeczy niedostępne z perspektywy chodzących ludzi. Pozosataje tylko kwestia wiarygodności tych opisów  ???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo trudno jest zorganizować niepodważalny eksperyment do udowodnienia oobe, po pierwsze nigdy nie zdarza się to w przewidywalny sposób, po drugie kiedy już się zdarzy, nawet jeśli świadkowie są teoretycznie obiektywni zawsze można zarzucić im kłamstwo i spisek. A jeśli chodzi o takie zjawiska, nawet jeśli istnieje 1% szans na to że to kłamstwo , ludzie przyjmują takie rozwiązanie łatwiej, bo nie zaprzecza całości wiedzy wtłaczanej im do tej pory do głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat z powyższym się nie zgodzę. Takie doświadczenia mogą być jak najbardziej przewidywalne. Wystarczy stymulować mózg za pomocą odpowiednich dźwięków, w odpowiednich warunkach i gotowe - oobe. Fakt stwierdzony naukowo, nie wiem dlaczego nie przeprowadzano takich badań na grupach ochotników w warunkach laboratoryjnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak rozróżnić reakcję elektryczną mózgu podczas halucynacji wyjścia poza ciało, od reakcji podczas opuszczenia ciała (teoretycznego)?

 

Może w ten sposób, że realne OOBE nie istnieją? To tylko zaburzenia percepcji, a ów eksperyment stara się jedynie odkryć wspólny mianownik wśród osób, które doświadczyły takiego stanu i upatruje jako jego przyczynę zjawiska zachodzące w płacie skroniowym.

 

nie wiem dlaczego nie przeprowadzano takich badań na grupach ochotników w warunkach laboratoryjnych.

 

Oficjalnie — zapewne z powodu etyki i niepewności czy po takiej stymulacji nie namieszamy komuś w „klepkach”. Nieoficjalnie — cóż spekuluje się o różnych projektach…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście jakoś nie jestem strasznie wierzącą czy niewierzącą osobą. Mogę powiedzieć, że mam jako taką własną religię.

Niesamowicie wkurza mnie, gdy jakiś "naukowiec" za wszelką cenę próbuje udowodnić, że absolutnie człowiek jest tylko zlepkiem białek i innych tworów organicznych, a skoro przeżył coś mistycznego czy duchowego,  to od razu robi się z niego chorego psychicznie bądź umysłowo. Dlaczego niektórzy ludzie tak kurczowo trzymają się materializmu i za wszelką cenę chcą negować wartości innych?

Zainteresowanych temat polecam trylogię Roberta Monroe i nagrania z Monroe Institute, tzn. "Gateway Experience". Ja jeszcze tego nie osiągnąłem, ale się trenuje i powiem szczerze, że efekty daje olbrzymie w codziennym życiu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wprowadzając się w rozmaite stany generalnie odnoszę wrażenie,że efekty są raczej upośledzaniem mózgu niż uzyskaniem nowej, wartościowej poznawczo perspektywy. Przy czym nie miałem nigdy wrażenia bycia poza ciałem, poza tym jeszcze sporo doświadczeń przede mną :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbuj, jeżeli sam się nie przekonasz, to nikt cię nie przekona. Mam nadzieje że się dobrze bawisz podczas takich rzeczy. Ja działam z "The Gateway Experience" i powiem ci, że same przeżycia są fantastyczne, np. Focus 10 State jest nieziemski :) Baaardzo głęboki relaks :P Zauważyłem, że daje to inne ogromne efekty, bardzo mi się wzmocniła koncentracja, zdolność uczenia, poczucie osadzenia w rzeczywistości, więc i świadomość zarówno zewnętrzna jak i samego siebie. Mam dużo spokoju wewnętrznego. Bardzo gorąco polecam takie działania dla siebie i własnego umysłu naprawdę warto :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Focus 10: Mind Awake/Body Asleep", jakieś artykuły o tym masz po polsku? Jak to osiągałeś i w ogóle? Ja jak zasypiałem koło 23ciej, niedługo potem wstawałem, a potem zasypiałem znowu późno (koło 4/5tej) miewałem różne wesołe stany świadomego śnienia, widzenia siebie na łóżku itp. A tak poza tym to próbuję i czytam o różnych substancjach i potem sobie to analizuje (np. odczułem i dzięki temu lepiej pojąłem różnicę miedzy psychodelikami i dysocjantami), niestety mam problemy z zakupem "potężniejszych" środków  ::)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc tak, ogólnie o hemi-sync masz tutaj:

http://www.hemi-sync.pl/

Dalej instrukcje do ćwiczeń masz tutaj:

http://docs9.chomikuj.pl/88984214,0,0,Hemi-Sync---The-Gateway-Experience---instrukcja-PL.doc

Podczas tego nagrania nauczysz się wchodzenia w stan świadomości FOCUS 10. Jest to stan, w którym umysł jest czujny, a ciało głęboko zrelaksowane.

 

Do tego stanu przejdziesz przez osiągniecie najpierw FOCUS 3, a później stopniowe rozluźnienie i odprężenie całego ciała. Takie rozluźnianie pomaga zawsze w osiągnięciu pełnego relaksu dla ciała i umysłu. Przy tym stopniowym rozluźnianiu ciała będziesz kolejno zliczać do 10 skupiając uwagę na poszczególnych częściach ciała. Takie zliczanie i skupianie uwagi pomaga jeszcze bardziej się rozluźnić. Dokładniej. Jest to znane we wszystkich technikach relaksacyjnych.

 

W głębokim stanie relaksacji FOCUS 10 możesz czasem usłyszeć szmery krwi w tętnicach, może nastąpić spontaniczne odczuwanie czy słyszenie zdalne, niekiedy słychać, że pory skórne oddychają.

 

Rozluźniaj się swobodnie dalej. By wejść do stanu zwykłej świadomości "l", odliczaj od 10 do l (liczenie powrotne).

Zaczynasz od Focus 3, czyli pierwszego nagrana, a Focus 10 to drugie.

A tutaj masz linki do nagrań:

http://peb.pl/inne-utwory/94237-rapidshare-hemisync-gateway-experience-panuj-nad.html

 

Od Siebie:

- potrzeba czasu i cierpliwości na głębokie stany, ja słucham zmiennie 1 2 ostatnio 3, czyli "Advenced Focus 10", robię to od około 3 miesięcy

- absolutnie żadne substancje psychoaktywne, one raczej zabijają świadomość niż ją tworzą

- z moich własnych doświadczeń, wklejam ci coś, co ostatnio relacjonowałem koledze, też zainteresowanemu. Jest to prawdopodobnie najgłębszy stan jaki osiągnąłem:

Poczułem ogromną koncentrację, samoświadomość, brak poczucia większości ciała, a za razem... czułem ogromną szybkość z jaką mi faluje serce. Ono nie biło, ale płynęło, płynne ruchy energii fal roznosiły po moim ciele krew, która dudniła w tętnicach szyjnych. W skroniach. W oczach. Czułem rezonującą energię, niczym płynącego silniczka - mojego serca, które przemieszczało krew w pulsacje życia. Było to wspaniałe uczucie, poczucie kontroli, a za razem chęć uspokojenia organizmu i wprowadzenie go w wolną, spokojną pracę. Spowolnienie rytmu serca. Udało mi się

- na początku w Focus 3 może ci się bardzo kręcić w głowie

- często wychodzą lęki, albo strach i niepewność, szczególnie na początku

-lepiej żebyś miał w pokoju ciszę, wygodne łózko, słuchawki dobrej jakości i najlepiej puszczać z mp3. Komputer będzie ci bardzo przeszkadzał. Ach, i oczywiście najlepiej przewietrz pokój przed działaniem, dobrze jest świeże powietrze.

- cóż więcej... zacznij i baw się dobrze, bo początkowo to świetna zabawa, z czasem przychodzą ogromne postępy w codziennym życiu, sam pewnie zobaczysz jeżeli się utrzymasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz, w końcu nikt cię nie zmusza, to twoja decyzja czego chcesz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakich metod i do czego używasz Antyszwedzie? Mógłbyś opisać, albo podać link?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z takim zaparciem to nigdzie nie zajdziesz :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waldi kochanie Ty moje, jak się cieszę że cię widzę na forum :* <3

Nie wiem jak budda, ale ale jeden z Lamów napisał bardzo ciekawą książkę, która się zowie Mahamudra. Niedługo do niej siądę, już niedługo :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Waldi kochanie Ty moje, jak się cieszę że cię widzę na forum    

Ciągle żyję, więc jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszę, więc żyję !

 

powiedział chatbot  :)

 

Sprzątam, więc jestem.

Nie sprzątam, więc mnie nie ma.

 

A tak narysował kiedyś Mleczko dwa obrazki, a na jednym była pani z mopem  :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Echhhh...

Przynajmniej się dobrze bawicie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A tak narysował kiedyś Mleczko dwa obrazki, a na jednym była pani z mopem [/size] 

.. a kto to jest Mleczko?? nowy Jezus?? może chociaż prorok?? czy tylko dowcipny facet z ołówkiem do tego ze stabilnym płatem skroniowym ??

(niestabilny to miał Picasso i kilku innych)  .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Iluzja opuszczania ciała zdarza się i można ją wywołać bardzo łatwo eksperymentalnie u każdego. Ma ona wiele wspólnego z iluzją gumowej ręki, bowiem i tu, i tu dominującą rolę odgrywa przetwarzanie w mózgowych reprezentacjach ukł. wzrokowego.

 

Zrobił to kilka lat temu zespół ze Skandynawii (chyba Szwecji). Ochotnik (zdrowy) zakładał szczelne gogle, od których odchodziły kable. Wewnątrz tych gogli były monitorki. Badany stał. Przed nim ustawiona była kamera, która przkazywała do monitorków w goglach obraz. A obrazem tym był inny człowiek ubrany jak badany.

Teraz następowało najciekawsze.

Dwóch naukowaców dotykało (każdy osobno) pleców badanego (ochotnika) i osoby przed kamerą w tym samym czasie i tym samym miejscu. Badany widział tylko to co w kamerze (goglach), czyli dotykane cudze plecy i czuł dotyk na swoich plecach.

Z tą wyraźną rozbieżnością mózg musiał sobie jakoś poradzić, a ponieważ u naczelnych kora przetwarzająca sygnały wzrokowe jest dominująca (ok. 50% całej kory nowej)- mózg wybrał sygnał z "oczu" (a nie skóry) i stworzył iluzję wyjścia z ciała.

Najciekawsze stało się potem, bo w drugiej fazie dotykano tylko osobę przed kamerą, a mimo to ochotnik odczuwał dotyk na swoich plecach i doświadczał wyjścia z ciała.

Robiono to też z maneinem zamiast człowieka i zmieniano płeć osób kontrolnych (inny zespół) i też doznawano tej iluzji. Także wychodzi na to, że "Ja" jest efektem stanu chwilowego i warunków zewnętrznych- a nie czymś stałym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badacze z Australii odkryli rejon mózgu odpowiedzialny za rozpoznawanie znanych melodii. Zaskoczyło ich to, że spełnia on także ważną rolę w rozpoznawaniu sławnych twarzy.
      W studium prof. Johna Hodgesa z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii i doktorantki Sharpley Hsieh wzięło udział 27 pacjentów z demencją (ze zdiagnozowaną chorobą Alzheimera lub otępieniem semantycznym, w przypadku którego do wybiórczych postępujących zaburzeń językowych dołącza później otępienie) i 20-osobowa grupa kontrolna, czyli ludzie zdrowi.
      Naukowcy stwierdzili, że badani z demencją semantyczną (SD) nie są w stanie rozpoznać znanych melodii. Rezonans magnetyczny wykazał, że doszło u nich do znacznej atrofii przednich pól prawego płata skroniowego. Zlokalizowany za prawym uchem obszar powiązano kiedyś z rozpoznawaniem twarzy sławnych osób. U chorych z alzheimeryzmem nie stwierdzono atrofii tego obszaru.
      Problemy z dźwiękami nie ograniczają się tylko do popularnych utworów. Od dawna wiadomo, że pacjentom z SD sprawiają trudność odgłosy, z którymi spotykają się na co dzień. Jeśli usłyszą, dajmy na to, kumkającą żabę, nie mają pojęcia, co to jest – wyjaśnia jeden z członków zespołu dr Olivier Piguet z Neuroscience Research Australia. Dla odmiany, dysponujemy doniesieniami dotyczącymi osób z alzheimerem, które nawet na zaawansowanych etapach choroby nadal cieszą się muzyką. Chociaż mają oni określone kłopoty z pamięcią, ich zdolność zapamiętywania i rozpoznawania muzyki jest zachowana. To ważne dla rodziny i opiekunów, którzy mogą wykorzystać muzykę jako środek komunikacji i rozrywkę.
      Specjaliści z antypodów odtworzyli swoim ochotnikom m.in. Waltzing Matilda (piosenkę australijską wielokrotnie proponowaną na hymn narodowy), melodię Happy Birthday oraz motyw przewodni z Różowej pantery. Połączono je ze spreparowanymi na potrzeby eksperymentu utworami, utrzymanymi w tej samej tonacji i granymi w identycznym tempie, ale skomponowanymi z innej kombinacji nut. Zadanie badanych polegało na wskazaniu w parze powszechnie znanej melodii. Grupie kontrolnej udawało się to w 90% przypadków, chorym z alzheimerem niemal tak samo często, ale większość pacjentów z SD osiągała jedynie 60-proc. trafność. Tylko trzy osoby z ostatniej podgrupy osiągnęły lepsze rezultaty. Badanie MRI wykazało, że w porównaniu do reszty osób z demencją semantyczną, te trzy doświadczyły o wiele słabszej atrofii przednich pól prawego płata skroniowego.
      Ekipa poprosiła też badanych o wskazanie sławnej twarzy w 4-elementowym zestawie. Zaobserwowano silną korelację między wynikami w rozpoznawaniu znanych dźwięków a wynikami w testach wskazywania fizjonomii gwiazdy.
      Piguet uważa, że rejon za prawym uchem nie jest miejscem przechowywania przez mózg znanych dźwięków i twarzy, ale obszarem zaangażowanym w unikatowość. Gdyby jego przypuszczenia się potwierdziły, rejon ten uaktywniałby się także w odpowiedzi na znane krajobrazy, np. Wielki Kanion Kolorado, czy obiekty architektoniczne, w tym wieżę Eiffla.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Spoglądanie na własne ciało zmniejsza ból - twierdzą naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego i Università degli Studi di Milano - Bicocca.
      Psycholodzy wykazali, że widok dłoni ogranicza ból odczuwany podczas dotykania skóry gorącymi obiektami. Co więcej, poziom bólu zależy od tego, na jak dużą wygląda ręka: im większa, tym większe jej działanie przeciwbólowe. Obraz ciała, jaki tworzy sobie mózg, ma silny wpływ na natężenie doświadczanego bólu - podkreśla główna autorka studium Flavia Mancini.
      Podczas eksperymentu 18 osobom na lewej dłoni umieszczano sondę ciepła. Jej temperaturę stopniowo podwyższano, a wolontariusze mieli nacisnąć stopą pedał, gdy tylko zaczną odczuwać ból. Brytyjsko-włoski zespół posłużył się układem luster, by manipulować tym, co badani widzą. Ludzie mieli zawsze spoglądać w lewo, ale ich oczom ukazywała się albo własna dłoń, albo umieszczony w jej miejscu drewniany obiekt. Okazało się, że zwykły widok własnej ręki zmniejszał poziom bólu. Próg bólowy podczas patrzenia na rękę był o ok. 3°C wyższy niż podczas patrzenia na inny obiekt.
      W kolejnym etapie eksperymentu naukowcy wykorzystali zwierciadła wklęsłe i wypukłe, by dłoń powiększyć lub pomniejszyć. Kiedy ręka wydawała się większa, badani tolerowali większe natężenie ciepła, nim stwierdzali, że odczuwają ból. Gdy dłoń wyglądała na mniejszą, ból zgłaszano przy niższych temperaturach, w porównaniu do sytuacji postrzegania jej w normalnych rozmiarach. Sugeruje to, że źródeł bólu należy poszukiwać w częściach mózgu odpowiadających za reprezentowanie rozmiarów ciała, a zabiegi akademików wpłynęły zapewne na przestrzenną mapę skóry.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mózgowa reprezentacja naszego ciała bardzo różni się od tego, jak wygląda ono w rzeczywistości, np. palce są tam krótsze, a dłonie grubsze.
      Naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego uważają, że przyczyną zaobserwowanego zjawiska mogą być różnice w sposobach mapowania informacji z różnych rejonów skóry. Nasze wyniki demonstrują dramatyczne zaburzenia kształtów dłoni, które wyglądają bardzo podobnie u wszystkich badanych. Dłoń jest reprezentowana jako szersza, a palce jako krótsze niż w rzeczywistości. Odkrycie to może się również odnosić do innych części ciała – wyjaśnia dr Matthew Longo.
      Wolontariuszy proszono o położenie lewej dłoni pod blatem i pokazanie, gdzie znajdują się kostki i czubki palców. Umieszczona ponad stanowiskiem kamera nagrywała położenie 10 punktów wskazywanych podczas eksperymentu. Łącząc je wszystkie razem, Brytyjczycy odtworzyli mózgowy model dłoni. Co ciekawe, wydaje się on zachowywać kilka cech pierwszorzędowych reprezentacji czuciowych, takich jak homunculus Wildera Penfielda.
      Opisywane studium stanowi część projektu, w ramach którego próbuje się ustalić, jak, gdy oczy są zamknięte, mózg dowiaduje się, gdzie znajdują się poszczególne części ciała (umiejętność tę nazywa się propriocepcją). Neurolodzy uważają, że do poprawnego działania tego zmysłu konieczne są dane docierające z mięśni i stawów, lecz także modele kształtu i rozmiarów każdej części ciała. By np. stwierdzić, gdzie znajduje się czubek palca, mózg musi dysponować wiedzą na temat możliwych kątów ustawienia stawów w ramieniu i dłoni, a także informacjami o długości śródręcza, palców itp.
      Dr Longo podkreśla, że wszyscy doskonale wiemy, jak wygląda nasza ręka. Badani byli bardzo dokładni, wskazując zdjęcie swojej dłoni w większym zestawie fotografii z różnymi zniekształceniami proporcji. Jest zatem jasne, że istnieje też świadomy obraz wzrokowy ciała, ale wydaje się, że nie jest on wykorzystywany do czucia położenia.
      W eksperymencie akademików z UCL ludzie szacowali, że ich dłonie są o ok. 2/3 szersze i o ok. 1/3 krótsze niż w rzeczywistości. Naukowcy przypuszczają, że przyczyną jest sposób reprezentowania różnych partii skóry. Odkrycia te mogą się odnosić do zaburzeń psychicznych związanych z obrazem ciała, np. anoreksji, ponieważ najwyraźniej istnieje ogólna tendencja do postrzegania ciała jako szerszego, niż jest naprawdę. Nasi zdrowi ochotnicy mieli generalnie adekwatny wzrokowy obraz własnego ciała, ale wykorzystywany podczas propriocepcji mózgowy model dłoni był silnie zniekształcony. Zaburzona percepcja może u pewnych ludzi wybić się na pierwszy plan [...].
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Historie o piorunach kulistych - przedziwnych tworach energetycznych, które potrafią przenikać przez okna i mury, czasem eksplodują - są rzadkie, ale na tyle liczne, że raczej nie kwestionowano ich istnienia. Gorzej z wyjaśnieniem tego fenomenu, który wygenerował tyle dziwnych teorii, w znacznej części będących najwyżej na pograniczu nauki. Poważne teorie mówiły o bańkach plazmy, czy zjonizowanego gazu, niepoważne o energetycznych żywych istotach. Alexander Kendl i Joseph Peer z Uniwersytetu w Innsbrucku poważnie sądzą, że pioruny kuliste... nie istnieją. Odnotowane zaś zjawiska to jedynie halucynacje.
      Pierwsze doniesienia o piorunach kulistych pojawiły się w 1754 roku, kiedy to w rosyjskim Sankt Petersburgu dr Richmann zginął od uderzenia pioruna, usiłując powtórzyć eksperyment Beniamina Franklina z latawcem. Przez dwa i pół stulecia nie odkryto literalnie nic na ich temat, nie istnieją chyba żadne wiarygodne zdjęcia tego fenomenu, żadna powstała teoria nie tłumaczyła dobrze ich obserwowanych właściwości. Zaskakująca, ale poparta dowodami konkluzja austriackich uczonych przecina te spekulacje jak węzeł gordyjski.
      Punktem odniesienia była przezczaszkowa stymulacja magnetyczna (transcranial magnetic stimulation - TMS), narzędzie pozwalające pobudzać wybrane obszary mózgu za pomocą silnego pola magnetycznego. TMS stosowano w terapii niektórych schorzeń, a także podczas badań mózgu. Podczas pobudzania mózgu polem elektromagnetycznym odnotowuje się częste i powtarzalne halucynacje w postaci kul światła. Zmieniając parametry pola można u poddawanych zabiegowi osób wywołać również wrażenie poruszania się świetlnych kul. Pioruny kuliste, wg naukowców z Insbrucku, to ten sam fenomen.
      Ale co go powoduje? Odpowiedź jest prosta: uderzenie pioruna. Wyładowanie elektryczne o tej mocy generuje bardzo silne pole magnetyczne. Ale to nie wystarczy, inaczej pioruny kuliste byłyby masowo obserwowane. Piorun musi nie tylko uderzyć wystarczająco blisko, żeby spowodować fenomen, nie może jednocześnie uderzyć zbyt blisko, inaczej spowoduje śmierć lub porażenie potencjalnych obserwatorów. Przede wszystkim pole magnetyczne musi trwać przez dłuższy czas oraz posiadać odpowiednią częstotliwość i wysokość fali.
      Takie warunki mogą powstać dzięki powtarzającym się wyładowaniom. Takie długie, pulsujące wyładowania, trwające do około dwóch sekund, są naturalnym, choć rzadkim zjawiskiem. Impulsy o częstotliwości od jednego do pięćdziesięciu herców - analogiczne do tych wytwarzanych podczas zabiegów TMS - mogą indukować zmienne napięcia w mózgu.
      Wyliczenia wskazują, że fenomen może występować w ściśle określonych warunkach: pulsujące, ciągłe wyładowanie pioruna powyżej sekundy, w odległości od 20 do 100 metrów - tylko wtedy parametry pola elektromagnetycznego są zbliżone do sztucznej stymulacji magnetycznej. Szacuje się, że taki typ wyładowań stanowi 1-5% uderzeń piorunów. Obecność ludzi w odpowiedniej odległości trudno oszacować, ale na pewno nie zdarza się to często, ponadto halucynacja pojawia się maksymalnie u około jednego procenta spośród nich - tych, którym tak bliskie wyładowanie nie zaszkodzi. Przebywanie wewnątrz budynków lub pojazdów nie przeszkadza występowaniu zjawiska. Popularność zaś doniesień o tajemniczych piorunach kulistych zdecydowanie sprzyja takiej właśnie interpretacji postrzeganych, nietypowych zjawisk. Wyliczenia i argumentacja naukowa zapewne nie przekonają wszystkich miłośników cudacznych teorii. Cóż, ludzie nie lubią jak im nauka odbiera legendy.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Obawę przed przytyciem widać na skanach kobiecego mózgu – donoszą badacze z Brigham Young University (Personality and Individual Differences).
      Kiedy na podstawie odpowiedzi w kwestionariuszu gromadzono grupę kobiet do badań, u żadnej nie stwierdzono historii zaburzeń odżywiania, wszystkie zdawały się też nie przejmować obrazem ciała. Gdy jednak wśród innych fotografii nieznajomych pokazano im zdjęcie obcej kobiety z nadwagą, na obrazach uzyskanych dzięki rezonansowi magnetycznemu widać było, że doszło do uaktywnienia obszarów związanych z tożsamością i samorefleksją. U mężczyzn w podobnej sytuacji nie wystąpiło analogiczne zjawisko. Okazuje się zatem, że gdzieś pod powierzchnią czai się u pań lęk przed przybraniem na wadze, a obraz ciała zdaje się centralny dla ja – wyjaśnia Mark Allen, który zrealizował studium ze studentem Tylerem Owensem i prof. Diane Spangler.
      Spangler i Allen pracowali wspólnie nad projektem usprawnienia leczenia zaburzeń odżywiania dzięki śledzeniu postępów za pomocą obrazowania mózgu. Kiedy anorektyczki bądź bulimiczki widziały kogoś z nadwagą, rozświetlał się ośrodek samorefleksji – przyśrodkowa kora przedczołowa. Sugerowało to maksymalne nieszczęście i, w niektórych przypadkach, odrazę do siebie. W ramach najnowszego studium zespół chciał zbadać zjawisko w grupie kontrolnej kobiet bez zaburzeń odżywiania, które w testach uzyskały wyniki z zakresu normy. Ku zaskoczeniu wszystkich nawet one przejawiały coś, co Allen nazywa podklinicznymi zaburzeniami obrazu ciała. To skłoniło Amerykanów do powtórzenia eksperymentu z udziałem mężczyzn. Choć aktywność mózgu kobiet [z grupy kontrolnej] nie wyglądała jak w pełni rozwinięte zaburzenia odżywiania, przypominała je jednak bardziej niż w przypadku mężczyzn – podkreśla Allen.
      Spangler uważa, że kobiety są zewsząd bombardowane informacjami na temat idealnego wyglądu. To zaś wpływa na ich postrzeganie siebie. [...] Nauka fałszywego spojrzenia na własną osobę zwiększa jednostkowe ryzyko zaburzeń odżywiania i nastroju.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...