Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wytypowano cechy idealnego robota-sprzątacza

Recommended Posts

Coraz popularniejsze stają się zautomatyzowane odkurzacze. Na razie nie mają, oczywiście, żadnej osobowości i zajmują się wyłącznie sprzątaniem, jednak w przyszłości zapewne się to zmieni. Nic więc dziwnego, że naukowcy postanowili sprawdzić, jaka osobowość byłaby, wg ludzi, najbardziej pożądana dla tego typu robota.

Holenderski zespół z Politechniki w Delft i Philips Research w Eindhoven przeprowadził kilkuetapowe badania. W pierwszej części wzięło udział 6 osób: 4 mężczyzn i 2 kobiety. Wybrano właśnie tych ludzi, ponieważ wydawali się idealnymi kandydatami do korzystania w przyszłości z odkurzających robotów. Wszyscy byli bardzo zapracowani i mieli wykształcenie techniczne lub związki z branżą technologiczną. Przeprowadzono z nimi częściowo ustrukturowany wywiad. Ochotników poproszono o ocenę cech robota-sprzątacza i wytypowanie najbardziej pożądanych. Okazało się, że powinien być spokojny, przyjazny i lubić rutynę (co ważne, całkowicie wykluczono gadatliwość).

W kolejnej części badania aktorzy mieli odgrywać robota przejawiającego sprecyzowane wcześniej pożądane cechy, wykorzystując do tego ruch i dźwięki. Ich poczynania utrwalono na wideo. Tym razem uwzględniono nieco większą próbę 8 kobiet i 7 mężczyzn, których można by opisać dokładnie tak samo jako poprzednią szóstkę: zapracowani i obznajomieni z najnowszymi technologiami. Zadanie ochotników polegało na ocenie cech sprzątaczy. Uzyskane wyniki potwierdziły ustalenia pierwszej tury badania. [...] Odkryliśmy, że ludzie wolą roboty spokojne, uprzejme, współpracujące, które działają skutecznie, systematycznie i lubią rutynę.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wybrano właśnie tych ludzi, ponieważ wydawali się idealnymi kandydatami do korzystania w przyszłości z odkurzających robotów. Wszyscy byli bardzo zapracowani i mieli wykształcenie techniczne lub związki z branżą technologiczną.

Założenie, że tacy ludzie będą idealnymi kandydatami jest co najmniej dziwne. Przecież takie odkurzacze mają kupować wszyscy. Poleganie na opiniach wąskiej grupy społeczeństwa przy planowaniu produktu jest niedorzeczne.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ciekawi mnie ile kosztowało EU przeprowadzenie tych intrygujących badań? Zespół badawczy jest fantastyczny: teoretycy  (politechnika w Delft) oraz praktycy (Philips Research) - myślę, że naciągnęli nas na naprawdę niezłą kwotę.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja uważam, że mój odkurzacz powinien być sangwinikiem. Nie chciałbym melancholika, bo jeszcze mi w depresję wpadnie i co wtedy? Terapia? Natomiast lodówka może mieć chłodne usposobienie flegmatyczne.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bo w licencjacie biorą udział amatorzy, a to robili fachowcy za publiczne pieniądze. Ta grupa miała autorytwatywnie zwiększoną reprezentatywność. To chyba jasne, skoro te badania tłumaczy się na obce języki i publikuje w prestiżowych kopalniach wiedzy - znaczy przeszły pomyślnie przez krytykę redakcyjną. To nie jest dział ciekawoski czy dziwnologia. Skoro redakcja zdecydowała się podpisać newsa nazwiskiem, to znaczy, że uznała, że to coś poważnego. Przecież nie chcieliby się ośmieszać.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bo w licencjacie biorą udział amatorzy, a to robili fachowcy za publiczne pieniądze. Ta grupa miała autorytwatywnie zwiększoną reprezentatywność. To chyba jasne, skoro te badania tłumaczy się na obce języki i publikuje w prestiżowych kopalniach wiedzy - znaczy przeszły pomyślnie przez krytykę redakcyjną. To nie jest dział ciekawoski czy dziwnologia. Skoro redakcja zdecydowała się podpisać newsa nazwiskiem, to znaczy, że uznała, że to coś poważnego. Przecież nie chcieliby się ośmieszać.

 

Nie wiem, czy to był sarkazm, ale zakładając, że nie był:

 

Kompletnie nie masz racji! W tej grupie nie ma różnicy między 1/6 respondentów a błędem statystycznym, który normalnie wynosi 2%. Słyszałeś kiedyś o tym naukowcu, który wygenerował komputerowo tekst o żerowej treści, który został opublikowany w Popular Science i cytowany kilka razy? Niestety, zniknął podział klasowy, ale to nie uczyniło automatycznie wszystkich inteligentnymi. Wielu "naukowców" to a) debile, :) darmozjady defraudujące pieniądze, c) członkowie towarzystwa wzajemnej adoracji. Przykład: na konferencji w Pobierowie poloniści (robiący doktoraty) mi powiedzieli, że żeby się tam dostać na doktorat, trzeba się z kimś przespać. W Lublinie na doktoraty przyjmują prawie tylko swoich krewnych. Nie bez powodu najnowsza ustawa o szkolnictwie wyższym zabrania krewnym być w jednym pionie administracyjnym, czy też utrudnia żonom dziekanów zakładanie własnych katedr. Sam miałem kiedyś opublikowany artykuł tylko dlatego, że mnie redaktor lubił - fakt faktem, sądzę, że ten artykuł nie był zły, ale ów redaktor go przepuścił bez czytania. W piśmie, które jest cytowane za granicą...

 

Naprawdę uważasz, że sześć osób, które są naukowcami i wybierają technologię zamiast wielu innych dziedzin życia są najlepszą grupą reprezentatywną dla ogółu ludzi w kwestiach BEHAWIORALNYCH? Sam jestem naukowcem i do tego technologiem z zamiłowania, i wielokrotnie spostrzegłem, że stosunek większości ludzi do komunikacji z komputerem czy w ogóle jego obsługą jest kompletnie różny od mojego. Za to znajomi z politechniki myślą tak jak ja. Tylko że to ja i ludzie z politechniki jesteśmy marginesem, a nie na odwrót.

 

Co więcej, Kopalnia Wiedzy jest portalem o ciekawostkach. To jest amatorski portal w Internecie z b. krótkimi artykułami, gdzie prawie nigdy nie ma konkretnych danych naukowych i żadnej bibliografii. Nie mówię, że jest zły - lubię codziennie tu zaglądać - ale autorytetem gabarytu, o jakim mówisz, to Kopalnia Wiedzy raczej nie jest. Za to rzeczą, którą jeden z ciekawszych profesorów zawsze nam powtarzał, było: "Nie ufajcie bezwzględnie naukowcom, większość z nas to zwykłe gnidy."

Share this post


Link to post
Share on other sites

PS. Mój kolega napisał licencjat mając 12 publikacji naukowych. A artykuł obecny, który piszemy, będzie miał grupę reprezentatywną do 1000 osób ankietowanych (długie ankiety), a nie mamy na to żadnej kasy. Tak więc Twoje kryteria są dziwne, albo ja naprawdę nie załapałem dowcipu, ale tutaj się tłumaczę przepłynięciem trzech i pół kilometra - krew mi odpłynęła albo co.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Osobowość?! Co za absurd… To ma wyjechać spod szafy lub ze ściany gdy nie ma nikogo w domu, zebrać paproszki, wymienić sobie worek wyrzucając stary do kosza (tym już mogłaby zajmować się stacja dokująca), a nie czytać mi książkę czy przytulać na dobranoc.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Popieram WhizzKida w całej rozciągłości :)

 

Poza tym, jak już dotykać tak dziwnego tematu (słusznie zauważył Wilk), to co za problem zaprogramować robotowi nie wiem... z dziesięć osobowości? I żeby każdy mógł coś sobie wybrać? Obecne układy pamięci są tak małe, że bez najmniejszego problemu zmieści się znacznie więcej podkładów głosowych.

 

Idąc za ciosem, może do robota powinno dawać się ściągać z internetu paczki głosowo-behawioralne? Przy wielu współczesnych gadżetach jest to standard..

 

Co do samego badania.. Mam dziwne podejrzenie, że te 6 osób oraz kolejną grupę to naukowcy sobie wytypowali spośród siebie, a całe badanie jest szopką służącą wyciągnięciu kasy.. Nie tak dawno na KW był artykuł o niemieckich naukowcach, którzy sprawdzali ile urazów głowy w komiksach o Asterixie było śmiertelnych.. Takie badania, to sobie można robić hobbystycznie, za darmo, po godzinach. W przeciwnym razie jest to marnotrawienie pieniędzy obywateli i zwyczajnie zaniedbywanie pracy, za które osoba na stanowisku bardziej fizycznym dostałaby niemal od ręki (a w niektórych zakładach od ręki) zwolnienie dyscyplinarne.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Naturalne jaskinie to ważne cele przyszłych misji NASA. Będą one miejscem poszukiwań dawnego oraz obecnego życia w kosmosie, a także staną się schronieniem dla ludzi, mówi Ali Agha z Team CoSTAR, który rozwija roboty wyspecjalizowane w eksploracji jaskiń. Jak wcześniej informowaliśmy, na Księżycu istnieją gigantyczne jaskinie, w których mogą powstać bazy.
      Team CoSTAR, w skład którego wchodzą specjaliści z Jet Propulsion Laboratory i California Instute of Technology to jednym z zespołów, który przygotowuje się do wzięcia udziału w tegorocznych zawodach SubT Challenge organizowanych przez DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych).
      CoSTAR wygrał ubiegłoroczną edycję SubT Urban Circuit, w ramach której roboty eksplorowały tunele stworzone przez człowieka. Teraz coś na coś trudniejszego i mniej przewidywalnego. Czas na naturalne jaskinie i tunele.
      Specjaliści z CoSTAR i ich roboty pracują w jaskiniach w Lava Beds National Monument w północnej Kalifornii. Jaskiniowa edycja Subterranean Challenge jest dla nas szczególnie interesująca, gdyż lokalizacja taka bardzo dobrze pasuje do długoterminowych planów NASA. Chce ona eksplorować jaskinie na Księżycu i Marsie, w szczególności jaskinie lawowe, które powstały w wyniku przepływu lawy. Wiemy, że takie jaskinie istnieją na innych ciałach niebieskich. Kierowany przez Jen Blank zespół z NASA prowadził już testy w jaskiniach lawowych i wybrał Lava Beds National Monument jako świetny przykład jaskiń podobnych do tych z Marsa. Miejsce to stawia przed nami bardzo zróżnicowane wyzwania. Jest tam ponad 800 jaskiń, mówi Ben Morrell z CoSTAR.
      Eksperci zwracają uwagę, że istnieje bardzo duża różnica w dostępności pomiędzy tunelami stworzonymi przez człowieka, a naturalnymi jaskiniami. Z jednej strony struktury zbudowane ludzką ręką są bardziej rozwinięte w linii pionowej, są wielopiętrowe, z wieloma poziomami, schodami, przypominają labirynt. Jaskinie natomiast charakteryzuje bardzo trudny teren, który stanowi poważne wyzwanie nawet dla ludzi. Są one trudniej dostępne, z ich eksploracją wiąże się większe ryzyko, są znacznie bardziej wymagające dla systemów unikania kolizji stosowanych w robotach.
      Agha i Morrell mówią, że jaskinie lawowe ich zaskoczyły. Okazały się znacznie trudniejsze niż sądzili. Stromizny stanowią duże wyzwanie dla robotów. Powierzchnie tych jaskiń są niezwykle przyczepne. To akurat korzystne dla robotów wyposażonych w nogi, jednak roboty na kołach miały tam poważne problemy. Przed urządzeniami stoją tam zupełnie inne wyzwania. Zamiast rozpoznawania schodów i urządzeń, co było im potrzebne w tunelach budowanych przez człowieka, muszą radzić sobie np. z nagłymi spadkami czy obniżającym się terenem.
      Miejskie tunele są dobrze rozplanowane, nachylone pod wygodnymi kątami, z odpowiednimi zakrętami, prostymi korytarzami i przejściami. Można się tam spodziewać równego podłoża, wiele rzeczy można z góry zaplanować. W przypadku jaskiń wielu rzeczy nie można przewidzieć.
      Celem SubT Challenge oraz zespołu CoSTAR jest stworzenie w pełni autonomicznych robotów do eksploracji jaskiń. I cel ten jest coraz bliżej.
      Byliśmy bardzo szczęśliwi, gdy podczas jednego z naszych testów robot Spot [Boston Dynamics – red.] w pełni autonomicznie przebył całą jaskinię. Pełna autonomia to cel, nad którym pracujemy zarówno na potrzeby NASA jak i zawodów, więc pokazanie, że to możliwe jest wielkim sukcesem, mówi Morrell. Innym wielkim sukcesem było bardzo łatwe przełożenie wirtualnego środowiska, takiego jak systemy planowania, systemy operacyjne i autonomiczne na rzeczywiste zachowanie się robota, dodaje. Jak jednak przyznaje, zanotowano również porażki. Roboty wyposażone w koła miały problemy w jaskiniach lawowych. Dochodziło do zużycia podzespołów oraz poważnych awarii sprzętu. Ze względu na epidemię trudno było sobie z nimi poradzić w miejscu testów, stwierdza ekspert.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Badacze z Rutgers University stworzyli kierowanego USG robota do pobierania krwi, który radził sobie z tym zadaniem tak samo dobrze, a nawet lepiej niż ludzie. Odsetek skutecznych procedur wyliczony dla 31 pacjentów wynosił 87%. Dla 25 osób z łatwo dostępnymi żyłami współczynnik powodzenia sięgał zaś aż 97%.
      W urządzeniu znajduje się analizator hematologiczny z wbudowaną wirówką. Może ono być wykorzystywane przy łóżkach pacjentów, a także w karetkach czy gabinetach lekarskich.
      Wenopunkcja, czyli nakłuwanie żyły, by wprowadzić igłę bądź cewnik, to częsta procedura medyczna. W samych Stanach rocznie przeprowadza się ją ponad 1,4 mld razy. Wcześniejsze badania wykazały, że nie udaje się to u 27% pacjentów z niewidocznymi żyłami, 40% osób bez żył wyczuwalnych palpacyjnie i u 60% wyniszczonych chorych.
      Powtarzające się niepowodzenia związane z wkłuciem pod kroplówkę zwiększają ryzyko zakażeń czy zakrzepicy. Czas poświęcany na przeprowadzenie procedury się wydłuża, rosną koszty i liczba zaangażowanych w to osób.
      Takie urządzenie jak nasze może pomóc pracownikom służby zdrowia szybko, skutecznie i bezpiecznie pozyskać próbki, zapobiegając w ten sposób niepotrzebnym komplikacjom i bólowi towarzyszącemu kolejnym próbom wprowadzenia igły - podkreśla doktorant Josh Leipheimer.
      W przyszłości urządzenie może być wykorzystywane w takich procedurach, jak cewnikowanie dożylne, dializowanie czy wprowadzanie kaniuli tętniczej.
      Kolejnym etapem prac ma być udoskonalenie urządzenia, tak by zwiększyć odsetek udanych procedur u pacjentów z trudno dostępnymi żyłami. Jak podkreślają Amerykanie, dane uzyskane w czasie tego studium zostaną wykorzystane do usprawnienia sztucznej inteligencji w robocie.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Robot z piórami gołębia to najnowsze dzieło naukowców z Uniwersytetu Stanforda. Korzysta ono z dodatkowego elementu, ułatwiającego ptakom latanie – możliwości manipulowania rozstawem piór i kształtem skrzydeł.
      David Lentink ze Stanforda przyglądał się sposobowi pracy skrzydeł, poruszając skrzydłami martwego gołębia. Zauważył, że najważniejszy dla zmiany kształtu skrzydeł są kąty poruszania się dwóch stawów: palca i nadgarstka. To dzięki ich zmianie sztywne pióra zmieniają kształt tak, że zmienia się cały układ skrzydeł, co znakomicie pomaga w kontroli lotu.
      Korzystając z tych doświadczeń Lentink wraz z zespołem zbudowali robota, którego wyposażyli w prawdziwe pióra gołębia.
      Robot to urządzenie badawcze. Dzięki niemu naukowcy z USA mogą prowadzić eksperymenty bez udziału zwierząt. Zresztą wielu testów i tak nie udało by się przeprowadzić wykorzystując zwierzęta. Na przykład uczeni zastanawiali się, czy gołąb może skręcać poruszając palcem tylko przy jednym skrzydle.
      Problem w tym, że nie wiem, jak wytresować ptaka, by poruszył tylko jednym palcem, a jestem bardzo dobry w tresurze ptaków, mówi Lentink, inżynier i biolog z Uniwersytetu Stanforda. Robotyczne skrzydła rozwiązują ten problem. Testy wykazały, że zgięcie tylko jednego z palców pozwala robotowi na wykonanie zakrętu, a to wskazuje, że ptaki również mogą tak robić.
      Uczeni przeprowadzili też próby chcąc się dowiedzieć, jak ptaki zapobiegają powstaniu zbyt dużych przerw pomiędzy rozłożonymi piórami. Pocierając jedno pióro o drugie zauważyli, że początkowo łatwo się one z siebie ześlizgują, by później się sczepić. Badania mikroskopowe wykazały, że na krawędziach piór znajdują się niewielkie haczyki zapobiegające ich zbytniemu rozłożeniu. Gdy pióra znowu się do siebie zbliżają, haczyki rozczepiają się. W tym tkwi ich tajemnica. Mają kierunkowe rzepy, które utrzymują pióra razem, mówi Lentink.
      Uczeni, aby potwierdzić swoje spostrzeżenia, odwrócili pióra i tak skonstruowane skrzydło umieścili w tunelu aerodynamicznym. Pęd powietrza utworzył takie przerwy między piórami, że wydajność skrzydła znacznie spadła.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Profesor Alon Chen stanął na czele dwóch grup badawczych – jednej z Wydziału Neurobiologii Instytutu Nauki im. Weizmanna, drugiej z Instytutu Psychiatrii im. Maxa Plancka – których celem było zbadania osobowości myszy. Chcieli dzięki temu opracować zestaw obiektywnych skal pomiarowych, który z kolei pozwoliłby lepiej zrozumieć to, co czyni zwierzęta indywidualnościami i odpowiedzieć na pytania dotyczące związku pomiędzy genami a zachowaniem. Wyniki ich badań zostały opublikowane w Nature Nerroscience.
      Naukowcy wciąż spierają się o to, jak genetyka wpływ a na nasze zachowania. Osobowość może być czymś, co spaja genetykę i epigenetykę.
      Z definicji osobowość jest czymś, co jest zarówno indywidualne, jak i w dużej mierze pozostaje stabilne przez całe życie. U ludzi osobowość określa się na podstawie szczegółowych kwestionariuszy. Zwierzęta ich, oczywiście, nie wypełnią. Zatem ich osobowość, o ile taką posiadają, można określić na podstawie zachowania.
      Naukowcy obserwowali kilka grup myszy w warunkach laboratoryjnych. Każde ze zwierząt zostało oznaczone, miało do dyspozycji żywność, schronienie, zabawki itp. Uczeni pozwolili im na pełną swobodę. Zachowanie zwierząt przez wiele dni filmowano, a następnie analizowano. W sumie naukowcy zauważyli 60 różnych rodzajów zachowania, takich jak sposób zbliżania się do innych, pogoń za innymi lub ucieczkę, dzielenie się żywnością lub też odganiania innych od niego, ukrywanie się lub eksplorację terenu itp.
      Następnie stworzono algorytm, który na podstawie zachowań miał określić osobowość każdej z myszy. Działało to nieco podobnie jak algorytmy do wyznaczania osobowości ludzi. Jak pamiętamy, u ludzi istnieje pięć czynników osobowości: neurotyczność, ekstrawersja, otwartość na doświadczenie, ugodowość i sumienność. Każdy z nich ma też swoje przeciwieństwo. Dla każdego z tych czynników przyznaje się na skali pewną liczbę punktów i na tej podstawie określa osobowość.
      Okazało się, że u myszy istnieją cztery czynniki osobowości. Również i u nich każdy z nich ma swoje przeciwieństwo. Gdy każdemu z zachowań każdej z myszy przyznano odpowiednie liczby punktów, okazało się, że myszy mają indywidualne osobowości, na podstawie których można przewidzieć ich zachowania.
      Jednak, jak pamiętamy, osobowość jest generalnie czymś niezmiennym. Naukowcy postanowili sprawdzić, czy tak jest też w przypadku myszy. By to zrobić, grupy wymieszano. To stresująca sytuacja dla zwierząt. Uczeni zaobserwowali, że niektóre z zachowań zwierząt się zmieniły, czasem zmiana była dramatyczna, jednak gdy obliczono punkty dla takich zachowań okazało się, że osobowości pozostały te same.
      Na podstawie opracowanych przez siebie liniowych skal uczeni stworzyli trójkąt osobowości, w którego rogach znajdowały się zachowania archetypiczne. Na przykład dla myszy wiejskich zachowaniem archetypicznym jest unikanie ludzi i nieżerowanie w ich obecności. Myszy miejskie są przyzwyczajone do obecności ludzi i wręcz ich szukają, by się przy nich pożywić. Gdy myszy laboratoryjne zbadano za pomocą takiego trójkąta osobowości okazało się, że te zachowania archetypiczne nie są wyuczone, a wrodzone. Zauważyliśmy, że zachowania te, wraz z wszelkimi swoimi odcieniami, są naturalne. Nie zaniknęły one u naszych myszy, mimo że od wielu pokoleń żyją one w laboratorium i prawdopodobnie nie przeżyłyby na wolności, mówi doktor Oren Forkosh.
      Kolejne analizy wykazały istnienie w mózgach myszy wzorców ekspresji genów, które pozwoliły naukowcom na zidentyfikowanie wielu genów powiązanych z konkretnymi czynnikami osobowości.
      Nasza metoda otwiera nowe możliwości badawcze. Jeśli będziemy w stanie zidentyfikować geny leżące u podstaw czynników osobowości i dowiemy się, w jaki sposób zachodzi dziedziczenie pewnych aspektów osobowości, będziemy w stanie diagnozować i leczyć problemy związane z nieprawidłowym działaniem tych genów. Być może w przyszłości uda się nawet stworzyć spersonalizowaną psychiatrię. Na przykład bylibyśmy w stanie przepisać zindywidualizowaną terapię dla osoby z depresją. Ponadto możemy użyć tej metody do porównywania osobowości wśród różnych gatunków, a to pozwoliłoby nam więcej dowiedzieć się o zwierzętach, z którymi współdzielimy świat, dodaje Forkosh.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie z amerykańsko-chińskiego zespołu zbudowali miękkiego robota z funkcjami neurobiomimetycznymi. Naukowcy twierdzą, że to pierwszy krok w kierunku bardziej złożonego sztucznego układu nerwowego.
      Prof. Cunjiang Yu z Uniwersytetu w Houston podkreśla, że dzięki temu w przyszłości powstaną protezy, które będą się bezpośrednio łączyć z nerwami obwodowymi w tkankach biologicznych, zapewniając sztucznym kończynom funkcje neurologiczne. Osiągnięcie autorów publikacji z pisma Science Advances przybliża też perspektywę miękkich robotów, które będą potrafiły myśleć i podejmować decyzje.
      Akademicy z ekipy Yu dodają, że ich odkrycia przydadzą się zarówno specjalistom z dziedziny neuroprotetyki, jak i obliczeń neuromorficznych (chodzi o przetwarzanie dużych ilości danych przy niewielkim zużyciu energii; a wszystko to za pomocą urządzeń naśladujących elektryczne działanie sieci nerwowych).
      Czerpiąc inspiracje z natury, naukowcy zaprojektowali tranzystory synaptyczne, czyli tranzystory działające podobnie do neuronów, które spełniają swoje funkcje nawet po rozciągnięciu o 50%.
      Podczas testów tranzystor umożliwiał np. powstanie potencjału postsynaptycznego pobudzającego czy zjawiska facylitacji (ang. paired-pulse facilitation, PPF), a także realizował funkcje pamięciowe.
      Koniec końców miękki robot został wyposażony w odkształcalną sztuczną skórę z gumy wrażliwej na nacisk i tranzystorów synaptycznych. Dzięki temu był w stanie "wyczuwać" interakcje ze środowiskiem zewnętrznym i odpowiednio na nie reagować.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...