Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Ból synestetyczny - związki z nietypowym EEG

Rekomendowane odpowiedzi

Niektórzy ludzie odczuwają ból innych osób. Najnowsze badania aktywności elektrycznej mózgu ujawniły, dlaczego się tak dzieje.

Ból synestetyczny występuje głównie u chorych, którzy stracili własną kończynę. Nie jest to zwykły ból fantomowy, ponieważ nie występuje spontanicznie, ale pod wpływem obserwowanego lub wyobrażonego bólu. Wyobrażenia bólu mogą uruchomić np. widok noża, siekiery czy odgłosy pracujących elektronarzędzi.

Obserwowanie/wyobrażanie sobie bólu aktywuje te same obszary, co przetwarzanie "osobistego" bólu. Umożliwia to tzw. system neuronów lustrzanych. Dzięki specjalnym mechanizmom hamującym w zwykłych okolicznościach aktywacja nie jest jednak tak silna jak przy rzeczywistym bólu. Bernadette Fitzgibbon z Monash University i jej zespół udowodnili, że u synestetyków bólowych dochodzi jednak do inhibicji mechanizmów hamujących.

Australijczycy zbadali za pomocą EEG 8 osób po amputacjach, które doświadczały zarówno bólu fantomowego, jak i synestetycznego, 10 pacjentów po amputacji, u których występował wyłącznie ból fantomowy oraz grupę kontrolną 10 zdrowych ludzi. Wszystkim pokazywano w czasie eksperymentu zdjęcia rąk i nóg w bolesnych i bezpiecznych sytuacjach.

W pierwszej grupie w przypadku określonych elektrod zaobserwowano zmniejszenie amplitudy potencjałów wywołanych bodźcem swoistym (ang. event-related potential, ERP), a w zapisie z elektrody centralnej pośrodkowej zmniejszenie wielkości amplitudy w zakresie fal alfa i theta. Pierwsze ze wskazanych zjawisk wskazuje na inhibicję przetwarzania obserwowanego bólu (strategia ochronna w postaci np. unikania), podczas gdy drugie sugeruje rozhamowanie procesów kontrolnych, które może prowadzić do wzrostu aktywacji neuronów lustrzanych i bólu synestetycznego. Szczegółowe wyniki badań zespołu Fitzgibbon opublikowano w piśmie Social Cognitive and Affective Neuroscience.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Czujnik Kinect już od dawna wykorzystywany jest znacznie szerzej, niż przewidział to jego producent. Tym razem niezależny badacz Benjamin Blundell postanowił użyć go do... leczenia bólów fantomowych.
      Ból fantomowy dotyka osób z amputowanymi kończynami. Mózgowi wydaje się bowiem, że nieistniejąca kończyna została „zamrożona“ w nienaturalnej, często bolesnej pozycji. Obecnie do walki z bólem fantomowym wykorzystuje się m.in. specjalne pudełko z lustrem. Pacjent wkłada tam zdrową kończynę, która odbija się w lustrze, widać zatem dwie kończyny. Gdy pacjent porusza zdrową kończyna, porusza się też jej odbicie. Z czasem można w ten sposób przekonać mózg, że i nieistniejąca kończyna się poruszała, zmieniła pozycję, co prowadzi do zaniknięcia bólu.
      Blundell postanowił zmienić pudełko na coś bardziej nowoczesnego. Jego zdaniem wystarczy Kinect, okulary 3D oraz zewnętrzny żyroskop. Odpowiednie oprogramowanie przekłada ruchy zdrowej kończyny na ruchy nieistniejącej, by uzyskać efekt terapeutyczny.
      Wynalazek znajduje się dopiero we wczesnej fazie testów. Jest on jednak na tyle zaawansowany, że prezentacja jego możliwości odbędzie się podczas konferencji nt. teorii komputerowych systemów graficznych i ich zastosowania, GRAPP 2012.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczestnicy gry papier, kamień, nożyce nieświadomie naśladują ruchy dłoni przeciwnika, znacznie zwiększając prawdopodobieństwo, że runda zakończy się remisem.
      Naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego przeprowadzili eksperyment z udziałem 45 osób, które grały w papier, kamień, nożyce w warunkach dwojakiego rodzaju: raz obaj gracze mieli zawiązane oczy, a raz tylko jeden z nich. Zorganizowano trzy 70-minutowe sesje. Każdemu wolontariuszowi zapłacono 5 funtów za udział w badaniu i obiecano więcej pieniędzy, jeśli dobrze wypadnie w ogólnym rozrachunku. Zawodnicy, którzy wygrywali większość rund w czasie 60-etapowego meczu, dostawali niewielką nagrodę finansową (2,5 funta), dlatego choć mogli woleć remis od przegranej, pożądany wynik gwarantowało jedynie obustronne unikanie remisów.
      W sytuacji, gdy obaj badani mieli zasłonięte oczy, liczbę remisów dało się przewidzieć na podstawie rachunku prawdopodobieństwa (stanowiły one 1/3, czyli 33,3%), jednak gdy rozgrywki odbywały się w parach, gdzie jedna z osób widziała, a druga miała przepaskę na oczach, liczba remisów była wyższa niż 1/3 (36,3%), co sugerowało, że wbrew własnemu interesowi widzący naśladuje przeciwnika. Psycholodzy stwierdzili, że najczęściej naśladowano wykonany przez niewidzącego gracza gest oznaczający nożyce i kamień.
      Od momentu, kiedy się rodzimy, często stykamy się z sytuacjami, kiedy wykonanie jakiegoś działania pozwala z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć, że zaraz zobaczymy kogoś robiącego dokładnie to samo [lub sami będziemy kogoś naśladować] – opowiada Richard Cook, podając przykład rodziców powtarzających miny niemowląt. Takie doświadczenie sprawia, że impuls naśladowania staje się tak uwewnętrzniony, że często bywa nieświadomy.
      Psycholodzy zebrali dotąd sporo przekonujących dowodów, że obserwowanie działań niezwiązanych z zadaniem sprawia, że wzrasta prawdopodobieństwo osobistego zaangażowania w takie samo działanie. Nie było jednak wiadomo, czy tzw. automatyczne naśladownictwo (ang. automatic imitation) jest naprawdę automatyczne, czy też w grę wchodzi celowe działanie. Najłatwiej można to było sprawdzić w kontekście gry strategicznej, gdzie naśladownictwo zmniejszało zyski. Zespół Cooka jako pierwszy wykazał, że powtarzanie działań odbywa się poza udziałem woli imitatora i jest automatyczne w takim sensie, że trudno się od tego powstrzymać. Zjawisko to zachodzi dzięki neuronom lustrzanym, które uaktywniają się zarówno wtedy, gdy człowiek sam wykonuje daną czynność, jak i podczas obserwacji kogoś innego. Naukowcy uważają, że istnienie silnego komponentu społecznego powinno zostać uwzględnione w teorii gier.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Międzynarodowy zespół naukowców badał mózg człowieka doświadczającego zjawiska doliny niesamowitości. Ludziom, którzy oglądali nagrania wideo 1) androida Repliee Q2, który wzbudzał w nich odrazę/lęk, 2) człowieka oraz 3) robota wyglądającego jak robot, wykonywano funkcjonalny rezonans magnetyczny. Wyniki sugerują, że przyczyną nieprzyjemnych wrażeń w zetknięciu z androidem jest niezgodność pomiędzy wyglądem a ruchami.
      Ayse Pinar Saygin z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego postanowiła sprawdzić, czy układ postrzegania działania (ang. action perception system, APS) jest bardziej dostrojony do ludzkiego wyglądu czy ruchu. Zbadano 20 osób w wieku od 20 do 36 lat, które nie pracowały z robotami i nie wyjeżdżały do Japonii, gdzie częściej można spotkać roboty i gdzie cieszą się one większą akceptacją społeczną. Ze studium wykluczono też ludzi, którzy mieli przyjaciół lub rodzinę w Kraju Kwitnącej Wiśni. Ochotnikom pokazano 12 filmów z Repliee Q2, która wykonywała codzienne czynności: machała, sięgała po szklankę z wodą lub podnosiła kartkę ze stołu. Wyświetlano także filmy z osobą, na której wyglądzie wzorowano androida. Wykonywała ona te same czynności, co Repliee Q2, podobnie zresztą jak uproszczona wersja androida (pozbawiono ją wierzchniej warstwy, widać było przewody, metalowe łączenia itp.). Pojawiał się więc człowiek wyglądający i poruszający się jak człowiek, robot wyglądający jak człowiek, lecz wykonujący mechaniczne ruchy i robot wyglądający i działający jak robot.
      Na początku eksperymentu, jeszcze poza skanerem MRI, wolontariuszom pokazano po jednym filmie z każdego scenariusza i powiedziano, kto jest kim. Podczas oglądania androida w obu półkulach rozświetlała się część płata ciemieniowego, która łączy korę wzrokową przetwarzającą ruchy ciała z rejonem kory ruchowej zawierającym neurony lustrzane. Wg naukowców, mózg uaktywniał się, wykrywając niezgodność między ludzkim wyglądem a ruchem w stylu robota. Mózg nie wydaje się nastawiony na zwracanie szczególnej uwagi na sam biologiczny wygląd lub biologiczny ruch. Wydaje się za to, że sprawdza, czy zostają spełnione oczekiwania, czyli czy wygląd i ruch są odpowiednie. Gdy androidy staną się bardziej popularne, niewykluczone, że nasz mózg się do nich przyzwyczai i zestawienie biologiczny wygląd-mechaniczny ruch nie będzie traktowane jako niespójność. Saygin uważa, że badanie mózgowych reakcji potencjalnych odbiorców androida pozwoli w przyszłości zaoszczędzić pieniądze, które w innym razie wydano by na źle odbierane projekty. Obecnie trwają prace nad tańszym od rezonansu magnetycznego EEG. Podczas eksperymentów naukowcy postarają się wskazać istotne elementy zapisu aktywności elektrycznej (m.in. odpowiedniki zwiększonej aktywności płatów ciemieniowych).
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wyłączyłem żelazko, czy mi się tylko wydawało? Błogosławiony, kto nie ma kłopotów z pamięcią, ale chyba nie ma takich. Fałszywe wspomnienia pojawiają się na różne sposoby, a naukowcy przypadkowo znaleźli jeszcze jeden: przyglądanie się temu, co robią inni.
      Zespół niemieckich i kanadyjskich psychologów przeprowadzał serię badań nad powstawaniem fałszywych wspomnień. Zajmowali się właśnie rolą wyobrażeń w modyfikowaniu pamięci, kiedy nieoczekiwanie odkryli ciekawe zjawisko: przyglądanie się komuś powodowało, że wykonywaną przez niego czynność po pewnym czasie przypisujemy sobie. Zaskoczeni, zmienili program badań i postanowili przyjrzeć się temu bliżej.
      W serii eksperymentów uczestnicy wykonywali drobne, proste czynności, następnie oglądali na wideo osoby również wykonujące drobne czynności - niektóre takie same, niektóre odmienne. Po dwóch tygodniach każdy z badanych miał sobie przypomnieć i wskazać, które czynności wykonywał. Oglądanie cudzych akcji na wideo, jak się okazało, często powodowało przypisywanie ich samemu sobie. Efekt pozostawał nawet wtedy, gdy badani byli uprzedzeni o jego istnieniu i możliwości zafałszowania wspomnień w ten sposób.
      Uczeni byli zdumieni takim efektem. Mimo że nie występuje on zawsze, oznacza, że nasza pamięć jest jeszcze bardziej zawodna, niż myśleliśmy.
      Na temat mechanizmu zafałszowywania pamięci badacze jedynie spekulują. Sądzą, że w grę może wchodzić „symulacja" oglądanych czynności, dokonywana przez tzw. neurony lustrzane - odpowiedzialne za mentalne „wczuwanie się" w innych ludzi celem przewidzenia ich postępowania oraz za naukę obserwowanych czynności. Oznaczałoby, że cenny mechanizm lustrzanych neuronów ma nieoczekiwane efekty uboczne.
      Autorami studium opublikowanego w periodyku Psychological Science są Gerald Echterhoff z Jacobs University Bremen, Isabel Lindner z University of Cologne, Patrick S.R. Davidson z University of Ottawa oraz Matthias Brand z University of Duisburg-Essen.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Neurony lustrzane, które uaktywniają się zarówno podczas samodzielnego wykonywania jakiejś czynności, jak i podczas obserwowania czyichś działań, zdążono już powiązać z empatią, moralnością, siłą oddziaływania filmów erotycznych, a nawet autyzmem. O ile jednak u małp można było obserwować aktywność pojedynczych neuronów tego typu, o tyle ich istnienie u ludzi wykazano bardzo okrężną drogą, bo podczas ogólnego badania funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI).
      Ilan Dinstein z New York University uważa, że jest to podejście niedokładne, a uzyskane w ten sposób wyniki wcale nie muszą być prawdziwe. Gdy widzimy, że podczas działania i obserwowania działania innej osoby uaktywnia się ten sam rejon mózgu, wcale nie mamy gwarancji, że wyładowują się te same neurony. Dlatego przypisywanie im np. odpowiedzialności za autyzm jest, wg niego, przedwczesne.
      By sprawdzić, które neurony uaktywniają się w czasie samodzielnej gry i obserwowania zabawy w kamień, nożyce, papier, nowojorczycy i akademicy z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle zebrali grupę ochotników. Na czas eksperymentu umieszczono ich w skanerze fMRI.
      Wolontariusze rozgrywali aż 360 partii z przeciwnikiem nagranym na wideo. W tym czasie program komputerowy uczył się rozpoznawać wzorce aktywności mózgowej, powiązane z wykonywaniem określonego gestu i obserwowaniem go w wykonaniu drugiej osoby. Obserwowano 3 rejony: korę ruchową, wzrokową i przednią bruzdę śródciemieniową (ang. anterior intraparietal sulcus, aiPS), która zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami, miała być siedliskiem licznych neuronów lustrzanych.
      Po zakończeniu nauki badacze sprawdzali, czy na podstawie analizy samej aktywności program potrafi stwierdzić, czy człowiek gestykuluje, czy ogląda ruchy czyichś dłoni. Podczas analizy aktywności kory wzrokowej program z dużą trafnością (72%) typował obserwowany gest. Równie dobrze nazywał gest wykonywany przez ochotnika, odcyfrowując wzorce aktywności jego kory ruchowej. Gdyby aiPS rzeczywiście była siedliskiem neuronów lustrzanych, powinna się uaktywniać jednakowo podczas działania i w czasie obserwacji działań, a komputer powinien umieć określić gest widziany przez wolontariusza i na odwrót. Tymczasem trafność oszacowań graniczyła z przypadkiem.
      Wg Dinsteina świadczy to o tym, że aiPS jest w dużej mierze zapełniona mieszanką neuronów ruchowych i wzrokowych, które lekceważono we wcześniejszych badaniach. Oznacza to, że neurony lustrzane są rzadsze niż do tej pory sądzono.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...