Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Obecnie stosowana metoda pozyskiwania gazu łupkowego znacząco zwiększa zanieczyszczenie wody pitnej metanem. Kruszenie hydrauliczne polega na wpompowywaniu w skały mieszaniny wody, środków chemicznych i piasku. Pozwala to na pozyskanie metanu ze skał. Jednak rosnąca popularność tej metody (szacuje się, że do roku 2035 aż 47% gazu wydobywanego w USA będzie pozyskiwane tą metodą), rodzi coraz większe obawy o jej wpływ na środowisko. Właściciele domów położonych w pobliżu miejsc wydobycia skarżą się, że woda pitna zostaje zanieczyszczona metanem lub wodą używaną podczas kruszenia.

Biogeochemik Robert Jackson i jego koledzy z Duke University, przeprowadzili badania zawartości metanu w 60 studniach głębinowych w Pennsylvanii i stanie Nowy Jork.

Odkryli, że koncentracja metanu w 34 studniach położonych w odległości ponad 1 kilometra od miejsc wydobycia gazu łupkowego wynosiła około 1,1 miligrama na litr wody. Tymczasem w 26 studniach zlokalizowanych nie dalej niż 1 km od miejsca wydobycia stężenie metanu wynosiło średnio 19,2 miligrama na litr. Analizy węgla zawartego w metanie wykazały, że jest to ten sam gaz, który jest wydobywany podczas kruszenia hydraulicznego.

W USA dopuszczalna ilość metanu w wodzie pitnej nie jest ściśle regulowana. Urzędowe zalecenia mówią o potrzebie oczyszczania wody z metanu, gdy jej poziom waha się od 10 do 28 miligramów na litr.

Naukowcy przyznają, że nie wiedzą, w jaki sposób gaz z miejsc wydobycia przedostaje się do wody pitnej.

Robert Howarth z Cornell University mówi, że badania prowadzone na Duke są pierwszymi, które w obiektywny, naukowy sposób wykazały zwiększenie koncentracji metanu w wodzie pitnej wskutek wydobycia gazu łupkowego. Jego zdaniem jest to powód, by zastanowić się nad dopuszczalnością metody kruszenia hydraulicznego.

Badania Jacksona z pewnością zostaną wykorzystane w najbliższym czasie. Do 30 czerwca obowiązuje, wydane przez byłego gubernatora stanu Nowy Jork, moratorium na wykorzystanie kruszenia hydraulicznego w odwiertach horyzontalnych, w których używa się ponad 300 000 litrów płynu. Przed podjęciem decyzji o ewentualnym utrzymaniu moratorium władze przedstawią własne badania dotyczące wpływu tej metody na środowisko naturalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a polscy eksperci od [CENZURA - MB] mówią, że to bujdy!

 

Ciekawe ile w łapę z pod stołu im zaproponowano aby tak słodzili.

 

Nie wiem co oni tym chcą osiągnąć - oszczędności?

To może niech od razu gów** z pod siebie jedzą to będą mieli doszczędności.

Na co komu dolary jak z kranu mogą zacząć szczyny lecieć.

Czy już na prawdę nie potrafimy uczyć się na błędach innych?

 

Mam nadzieję, że rozsądek PO i twarda ręka Prezydenta nie pozwolą na zatrucie,

zanieczyszczenie naszego pięknego kraju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każda działalność techniczna powoduje jakieś tam szkody w środowisku, ale czy to znaczy, że mamy się cofnąć do epoki, gdy jedyną taką działalnością było łupanie kamienia? Z czegoś w końcu energię musimy pozyskiwać, a w przypadku gazu łupkowego ewentualne szkody wydają się stosunkowo małe, z całą pewnością mniejsze, niż dla np. węgla kamiennego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest wiec polityczny, wiec nie widzę większej potrzeby, aby używać takiego słownictwa.

Technologia pozyskiwania gazu łupkowego jest dosyć młoda, a nie wszystko da się sprawdzić na papierze albo w symulacjach komputerowych. Z czasem będą się pojawiały najprawdopodobniej pojawiały jakieś drobne problemy które z czasem będą eliminowane (bądź nie). Akurat przedostawanie się metanu do wód pitnych specjalnym problemem nie jest - metan jest gazem niemal całkowicie obojętnym dla organizmów żywych, nie ma zapachu, ani smaku, jest produkowany również przez ludzkie ciało w wyniku wielu procesów (zwłaszcza trawienia - co prawda przez bakterie w jelitach, ale gaz wypuszcza do atmosfery ludzkie ciało :) ). Jak to gaz jest przy tym dosyć mobilny - moim zdaniem tak na oko po prostu zasięg tego kruszenie jest trochę większy niż zamierzali twórcy tej metody, gaz w ten sposób uwolniony przeciska się przez szczeliny w skałach i styka się z wodami gruntowymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panie chemiku - świetnie to Pan opisał. Może tak moderator dodałby wagę głosu?

Od siebie dodam, że woda używana do wypłukiwania gazu używana jest wielokrotnie i wielokrotnie oczyszczana jest w procesach membranowych (odwrócona osmoza)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Akurat przedostawanie się metanu do wód pitnych specjalnym problemem nie jest...

 

Chłopie, nie rób z ludzi baranich łbów, jak specjalnym problemem nie jest?

chyba dla tego kto nie mieszka w okolicy jego wydobycia :)

 

Polska to nie USA czy Australia gdzie tysiące kilometrów to małe poletka.

 

Piszesz, że nie wszystko da się sprawdzić na papierze albo w symulacjach i

choćby dlatego nie ma co teoretyzować i nawijać ludziom makaron na uszy

tylko zaciągnąć opinię od ludzi którzy realnie doświadczają tej technologii i

jej skutków na codzień w swoim domu i okolicy  -  zamiast słuchać

brandzlowania ekspertów od gazu i chemii, którzy żadnego realnego

dośwaidczenia nie mają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego pipon, czy Ty masz jakieś doświadczenie w tym zakresie? Może dasz linka do Twojej pracy naukowej w tym zakresie?

Ps. Szczerze mówiąc, wnioskując po niezbyt wyszukanym języku, nie napisałeś jeszcze nawet pracy maturalnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego pipon, czy Ty masz jakieś doświadczenie w tym zakresie?

 

Po pierwsze nie jesteś moim kolegą, po drugie czytaj ze zrozumieniem.

Chyba już napisałem, że najlepiej zaciągnąć opinię u źródeł, czyli od ludzi

którzy na codzień w swoim domu doświadczają skutków tej technologii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat przedostawanie się metanu do wód pitnych specjalnym problemem nie jest - metan jest gazem niemal całkowicie obojętnym dla organizmów żywych, nie ma zapachu, ani smaku...

 

Podobnie jak acetylen. Ale zanieczyszczenia w nim zawarte są nieprzyjemne w naprawdę małych stężeniach.

Mnie bardziej niepokoją te mityczne "chemikalia" pompowanie wody, małe wybuchy jądrowe kruszące złoże wyglądają ok w porównaniu do "wody z chemikaliami".

 

BTW, Decyzja Francji o wstrzymaniu może być pierwszym(!) na KW przypadkiem wartym rozważenia z punktu widzenia teorii spiskowych. Niektóre państwa rozwój tej technologii mogą odbierać jako zagrożenie. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie znam składu gazu łupkowego - szczerze to nie wiem czy różni się jakoś znacząco składem od normalnego gazu ziemnego (ciężko mówić normalnego, bo skład przecież się zmienia od złoża do złoża), który swoją drogą jako tako również jest bezwonny - specyficzny zapach jest wynikiem jego domieszkowania, aby zapach uprzedzał zainteresowanych przed ewentualnym wybuchem, surowy gaz ziemny bywa jednak zanieczyszczony siarkowodorem, który posiada nieprzyjemny zapach oraz jest toksyczny - pytanie czy gaz łupkowy również go zawiera, oraz czy wraz z przeciekami gazu łupkowego on również przedostaje się wód gruntowych.

Z drugiej strony wykrycie takiego stężenia siarkowodoru jaki przedostawałby się wraz z metanem może leżeć nawet na granicy czułości aparatury analitycznej.

 

Nie należy ulegać mylnym stereotypom - tam gdzie jest chemia w jakiejkolwiek postaci tam środowisko uległo bezpowrotnemu zniszczeniu i przebywanie na tym terenie grozi poważnym uszczerbkiem na zdrowiu. Bardzo często okoliczni mieszkańcy nawet sobie nie zdają sprawy z tego że zakład w ich okolicy wykorzystuje albo produkuje bardzo toksyczne zw. chemiczne - przepisy BHP oraz normy różnych emisji są od wielu lat systematycznie zaostrzane, dlatego coraz trudniej coś wyczuć na węch :)

 

Ciężko powiedzieć co tam jest ładowane pod ziemie w tej wodzie - w podobnych instalacjach służących do wydobycia ropy naftowej stosuje się środki powierzchniowe czynne ( sole alkilofosforo amoniowe, alkilo amoniowe, sole sodowe kwasów karboksylowych - wariacje popularnego ludwika, który swoją drogą jest niezłym nawozem) albo roztwory prostych soli sodu i litu. Nie są to jakoś super wymyślne związki bo trzeba to stosować w b. dużych ilościach, więc stosuje się raczej związki już wcześniej sprawdzone i już produkowane wielko tonażowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- wariacje popularnego ludwika, który swoją drogą jest niezłym nawozem) albo roztwory prostych soli sodu i litu. Nie są to jakoś super wymyślne związki bo trzeba to stosować w b. dużych ilościach, więc stosuje się raczej związki już wcześniej sprawdzone i już produkowane wielko tonażowo.

 

Jeśli do wód przedostaje się metan to może i cała reszta. Metan mi nie przeszkadza, ale Ludwik i sole litu w mojej wodzie będą bardzo mi przeszkadzały. Przypadki od Czernobyla przez wegierskie błoto alkaliczne po Fukushime, każą mi być sceptycznym. Pokazują, że do zapewnień naukowców i inżynierów należy podchodzić bardzo ostrożnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli do wód przedostaje się metan to może i cała reszta. Metan mi nie przeszkadza, ale Ludwik i sole litu w mojej wodzie będą bardzo mi przeszkadzały. Przypadki od Czernobyla przez wegierskie błoto alkaliczne po Fukushime, każą mi być sceptycznym. Pokazują, że do zapewnień naukowców i inżynierów należy podchodzić bardzo ostrożnie.

 

Czernobyl - brak wyobraźni i głupota (bo jak inaczej można nazwać kolejne wyłączanie zabezpieczeń? )

Węgierskie błoto - ktoś sobie zaoszczędził na utylizacji odpadów, co to ma wspólnego z zapewnieniami naukowców i inżynierów?

Fukushima - kataklizm trudny do opisania uderzył w bodaj prawie 30 letni reaktor który miał być wyłączony za kilka miesięcy z powodu wieku i niespełniania wszystkich norm bezpieczeństwa. To co nawiedziło Japonię, to była ostra jazda bez trzymanki na kolejce górskiej. A i tak reaktor to przetrwał, zniszczeniu uległ jedynie system chłodzący i z tego powodu mają nadal problemy.

 

Proste sole litowe i sodowe to dla mnie sól kuchenna :) Pcha się zasoloną wodę aby ograniczyć w niej rozpuszczalność innych związków.

A to że metan się przedostaje, to inne rzeczy również - jest mocno naciągane. Metan jest gazem, który w dodatku bardzo łatwo przenika przez wiele materiałów - jest o wiele bardziej "mobilny" niż inne związki występujące w złożu, czy też do niego wprowadzane. Jego obecność nie koniecznie świadczy o obecności tych strasznych chemikaliów.

 

Dzisiaj byłem uczestnikiem dosyć interesującej rozmowy na temat chemii w życiu. I konkluzją z dyskusji było to, iż podstawowym problemem jest to że ludzie są kiepsko wyedukowani jeżeli chodzi o chemię, budzi ona strach i lęk. Nie ukrywajmy, nie jest to prosty przedmiot w szkole i budzi pewną niechęć sam w sobie, dodatkowo wielu nauczycieli chemii w szkołach to nie są osoby z powołania, ale po prostu ludzie, którym nie udało się po studiach znaleźć pracy w zawodzie, to po prostu wzięli to co było a teraz trochę sfrustrowani szukają miejsca dla siebie.

Prawda jest taka że boimy się tego co jest nieznane i odruchowo odsuwamy to od siebie jak najdalej - tak samo chemii nie znamy więc chcemy być jak najdalej od niej - bo to jest złe, niedobre i w ogóle. Sami nie jesteśmy w stanie wydać obiektywnego osądu, a skomercjalizowane media (czego samego w sobie nie uważam za nic zdrożnego) sprzedają nam to co jest chwytliwe, czyli sensacje, a łatwiej zrobić sensację na strachu i koloryzowaniu rzeczywistości niż na obiektywnym przedstawieniu wszelkich aspektów sprawy. Dlatego też w wielu sprawach nadal się kierujemy odczuciami, a nie faktami i rzetelną analizą. To co wydaje się takie proekologiczne bardzo często takie nie jest i przynosi więcej szkody dla środowiska i dla ludzi, niż takie teoretycznie tradycyjne "brudne" metody.

 

A powracając do tematu całej dyskusji, przyszła mi do głowy jeszcze inna sprawa. To znaczy badacze przeprowadzili badania na zawartość metanu w wodzie, w pobliżu których prowadzone jest wydobycie => znajdują się tam duże złoża metanu. I tak mi się nasuwa pozornie idiotyczna zależność, w wodzie jest więcej metanu bo przeprowadzamy wydobycie gazu łupkowego, czy też może w wodzie jest więcej metanu bo woda znajduje się nad ogromnymi złożami metanu? - który jak wspominałem wcześniej jest całkiem ruchliwy - i które to wody zawsze były nasycone metanem.

Głupie pytanie, ale czy ktoś sprawdził ile tego metanu było tam przed rozpoczęciem wydobycia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czernobyl - brak wyobraźni i głupota (bo jak inaczej można nazwać kolejne wyłączanie zabezpieczeń? )

 

Gdybyś ich zapytał godzinę przed dowiedziałbyś się, że są doskonale przygotowani. A z opisu wynika, że druga drużyna przeprowadzająca test miała nikłe pojęcie o swoim reaktorze i jego charakterystyce zwłaszcza w kontekście zatrucia ksenonowego.

 

Węgierskie błoto - ktoś sobie zaoszczędził na utylizacji odpadów, co to ma wspólnego z zapewnieniami naukowców i inżynierów?

 

Nie wyobrażam sobie by można było składować odpady w tych ilościach bez stosownych pozwoleń.

Ktoś to policzył i dostał zgodę. Nie wiem - spekuluję.

 

 

Fukushima - kataklizm trudny do opisania uderzył w bodaj prawie 30 letni reaktor który miał być wyłączony za kilka miesięcy z powodu wieku i niespełniania wszystkich norm bezpieczeństwa.

To co nawiedziło Japonię, to była ostra jazda bez trzymanki na kolejce górskiej. A i tak reaktor to przetrwał, zniszczeniu uległ jedynie system chłodzący i z tego powodu mają nadal problemy.

 

Po Czernobylu a przed Żarnowcem nic tylko słyszałem o tym jakie to BWRy są bezpieczne i niezależnie od rodzaju awarii, wyciek moderatora i chłodziwa zarazem, przerywa reakcję.

Fukushima pokazała, że nie ma czegoś takiego jak bezpieczna energetyka jądrowa.

 

Proste sole litowe i sodowe to dla mnie sól kuchenna :) Pcha się zasoloną wodę aby ograniczyć w niej rozpuszczalność innych związków.

 

Co do szkodliwości soli litu to trzeba by zapytać miejscowych wiedzących. Ja jednak pragnę zwrócić Twoją uwagę na http://kopalniawiedzy.pl/estrogen-17-alfa-etynyloestradiol-EE2-zanieczyszczenie-wod-estrogenem-pigulki-antykoncepcyjne-Amber-Wise-Kacie-O-Brien-Tracey-Woodruff-12030.html

Nie boję się litu,sodu,surfactantów - boję sie skali w jakiej są używane.

 

to że ludzie są kiepsko wyedukowani jeżeli chodzi o chemię, budzi ona strach i lęk.

 

Nie mój przypadek. Z wykształcenia jestem chemikiem a pracę dyplomową robiłem właśnie z "ludwika" w czasch kiedy zorientowano się, (kolejny przykład arogancji), że sulfonowane alkiloaromaty nie są takie super jak się wydawało. Było tuż po tym, jak zorientowano się w szkodliwości DDT i negatywnym wpływie higieny na warstwę ozonową. Mając to na uwadze, zastanów się zanim postawisz cokolowiek na nieszkodliwość tej technologii.

 

 

Prawda jest taka że boimy się tego co jest nieznane i odruchowo odsuwamy to od siebie jak

najdalej - tak samo chemii nie znamy więc chcemy być jak najdalej od niej - bo to jest złe,

 

Nie wmawiaj ludziom, że są tępi i niewyedukowani. Wystarczy zmysł obserwacji by widzieć co się dzieje w otoczeniu przemysłu. A przemysł chemiczny to już wogóle...

 

 

Głupie pytanie, ale czy ktoś sprawdził ile tego metanu było tam przed rozpoczęciem wydobycia?

 

Niesprawdzono. Geniusze w USA nie zrobili badań środowiska przed rozpoczęciem eksploatacji i moja paranoja ma solidną pożywkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a czy ktoś z was Geniusze widział darmowy film GasLand , w którym jest ten problem szeroko opisany na podstawie empirycznych badań okolic, z których wydobywa się ten surowiec? Polecam obejrzenie tego filmu, a dopiero później opiniowanie o tym, że chemia w glebie jest nieszkodliwa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są doniesienia od ludzi ze służb specjalnych o tym że nasila się pseudoekologiczna propagandowa akcja Rosji przeciw gazowi łupkowemu. Efekty tej akcji widać już w tym wątku. Ogromne pieniądze sa przekazywane organizacjom ekologicznym na walkę z gazem łupkowym, a stawka jest ogromna - monopol Rosji vs niezalezność energetyczna takich krajów jak Polska. Jesteśmy w oku cyklonu ścierajacych sie interesów i wielką naiwnością jest powtarzanie niesprawdzonych pseudoekologicznych lęków. W ten sam sposób zdyskredytowano idee siłowni jądrowej w Polsce, która jest o wiele czystsza i bezpieczniejsza dla środowiska niż kopalnie węgla kamiennego i oparte na nich elektrownie. Ale jak łatwo jest nastraszyć atomem i łupkami to widzimy wszyscy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside (UC Riverside) dokonali niespodziewanego odkrycia. Silny gaz cieplarniany, metan, nie tylko ogrzewa Ziemię, ale i... ją ochładza. Nowo odkrytego zjawiska nie uwzględniono jeszcze w modelach klimatycznych.
      Gazy cieplarniane tworzą w atmosferze Ziemi warstwę przypominającą koc, która blokuje promieniowanie długofalowe, przez co utrudnia wypromieniowywanie ciepła przez planetę ogrzewaną przez Słońce. To prowadzi do wzrostu temperatury na powierzchni. Naukowcy z UC Riverside zauważyli niedawno, że znajdujący się w atmosferze metan absorbuje krótkofalowe promieniowanie ze Słońca. To powinno ogrzewać planetę. Jednak – wbrew intuicji – absorpcja promieniowania krótkofalowego prowadzi do takich zmian w chmurach, które mają niewielki efekt chłodzący, mówi profesor Robert Allen. Na podstawie przygotowanego modelu komputerowego naukowcy obliczyli, że dzięki temu efektowi chłodzącemu metan kompensuje ok. 30% swojego wpływu ocieplającego.
      Z tym zjawiskiem wiąże się też drugi, niespodziewany, mechanizm. Metan zwiększa ilość opadów, ale jeśli weźmiemy pod uwagę jego efekt chłodzący, to ten wzrost opadów powodowany przez metan jest o 60% mniejszy, niż bez efektu chłodzącego.
      Oba rodzaje energii, długofalowa z Ziemi i krótkofalowa ze Słońca, uciekają z atmosfery w większej ilości niż są do niej dostarczane. Atmosfera potrzebuje więc mechanizmu kompensującego ten niedobór. A kompensuje go ciepłem uzyskiwanym z kondensującej się pary wodny. Ta kondensacja objawia się w opadach. Opady to źródło ciepła, dzięki któremu atmosfera utrzymuje równowagę energetyczną, mówi Ryan Kramer z NASA. Jednak metan zmienia to równanie. Zatrzymuje on w atmosferze energię ze Słońca, przez co atmosfera nie musi pozyskiwać jej z opadów. Ponadto absorbując część energii metan zmniejsza jej ilość, jaka dociera do powierzchni Ziemi. To zaś zmniejsza parowanie. A zmniejszenie parowania prowadzi do zmniejszenia opadów.
      Odkrycie to ma znaczenie dla lepszego zrozumienia wpływu metanu i być może innych gazów cieplarnianych na klimat. Absorpcja promieniowania krótkofalowego łagodzi ocieplenie i zmniejsza opady, ale ich nie eliminuje, dodaje Allen.
      W ostatnich latach naukowcy zaczęli bardziej interesować się wpływem metanu na klimat. Emisja tego gazu rośnie, a głównymi jego antropogenicznymi źródłami są rolnictwo, przemysł i wysypiska odpadów. Istnieje obawa, że w miarę roztapiania się wiecznej zmarzliny, uwolnią się z niej olbrzymie ilości metanu. Potrafimy dokładnie mierzyć stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze. Musimy jak najlepiej rozumieć, co te wartości oznaczają. Badania takie jak te prowadzą nas do tego celu, mówi Ryan Kramer.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Polska ma bardzo małe zasoby wody pitnej, dowiadujemy się z opublikowanego przez GUS raportu „Polska na drodze zrównoważonego rozwoju”. Są one tak małe, że znajdują się poniżej poziomu bezpieczeństwa wodnego. Według ONZ krajami zagrożonymi niedoborami wody są te, w których zasoby świeżej wody wynoszą poniżej 1,7 tys. m3 na mieszkańca. W UE do takich krajów należą Polska, Czechy, Cypr i Malta.
      W Unii Europejskiej najlepsza sytuacja pod względem zasobów wody słodkiej występuje w Chorwacji. Tam na mieszkańca przypada 28,8 tys. m3 wody. Kolejne na liście są Finlandia (20 tys. m3), Szwecja (19,3 tys. m3) oraz Łotwa (18,9 tys. m3), a pierwszą piątkę zamyka Słowenia (15,5 tys. m3). Z kolei cztery kraje znajdują się poniżej poziomu bezpieczeństwa wodnego. Są to Polska (1,6 tys. m3), Czechy (1,5 tys. m3), Cypr (0,4 tys. m3) oraz Malta (0,2 tys. m3).
      Głównym źródłem zaopatrzenia w wodę są w naszym kraju wody powierzchniowe. W 2019 r. pobraliśmy 7,4 km3 wód powierzchniowych oraz 1,8 km3 wód podziemnych. Większość, bo aż 70% zużył przemysł, 20% spożytkowano na potrzeby gospodarki komunalnej, a 10% wykorzystuje się do nawodnień w rolnictwie, leśnictwie oraz napełniania stawów rybnych.
      W naszych rzekach płynie też woda gorszej jakości niż średnia europejska. Do określenia jakości wód używa się pomiaru biochemicznego zapotrzebowania tlenu (BZT). Pokazuje on, ile tlenu potrzebują mikroorganizmy, by rozłożyć substancje organiczne znajdujące się w wodzie. To wskaźnik, który pokazuje też, jak ścieki są podatne na biologiczne oczyszczanie.
      Im wyższy poziom BZT, tym większe zanieczyszczenie. W Polsce do rozkładu substancji organicznych potrzebne jest 2,74 mg tlenu na litr wody. To znacznie więcej niż średnia w Europie, która wynosi 2 mg/litr. Pod względem zanieczyszczenia jesteśmy niewiele lepsi od krajów o najbardziej zanieczyszczonych rzekach jak Rumunia czy Cypr, gdzie BTZ to 3mg/l. Sporo nam za to brakuje do prymusów – Irlandii i Słowenii. W krajach tych BTZ to >1 mg/l.
      Z dobrych wiadomości można dodać, że nie grozi nam stres wodny. W Polsce wykorzystujemy 6,87% odnawialnych zasobów wody pitnej. To co prawda więcej niż w roku 2010, kiedy odsetek ten wynosił 5,62%, ale wciąż mniej niż średnia dla Europy wynosząca 8,39%. Za wysoki poziom stresu wodnego uznaje się poziom przekraczający 20%. Jednak wskaźnik ten nie uwzględnia przestrzennego i sezonowego zróżnicowania dostępności do wody.
      Najlepiej ilustruje to przykład całego globu. W skali świata ludzie pobierają rocznie 17% odnawialnych zasobów słodkiej wody. Nie można mówić więc o stresie wodnym. Jednak różnice regionalne są dramatyczne. W Afryce Północnej pobierane jest niemal 102,9% odnawialnych zasobów wody pitnej. Na częściej sytuacja się poprawia, gdyż kilka lat temu było to o 5 punktów procentowych więcej. Jednak niedobory wody zaczynają grozić Azji Środkowej, gdzie pobiera się 87,9% odnawialnych zasobów wody pitnej, podczas gdy jeszcze niedawno było to 79,5%. Z problemami może borykać się też Azja Południowa, gdzie pobór ten wynosił 70,7% w roku 2017, podczas gdy w roku 2015 było to 63,2%.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W wiecznej zmarzlinie i hydratach w głębi oceanów, uwięzione są olbrzymie ilości węgla. Od dawna słyszymy, że, w miarę wzrostu temperatury na Ziemi, węgiel ten może zostać uwolniony w postaci metanu – bardzo silnego gazu cieplarnianego – gwałtowanie przyspieszy globalne ocieplenie. Jednak ostatnie badania wskazują, że ten czarny scenariusz może się nie ziścić.
      Gdy rośliny się rozkładają, w glebie pojawia się węgiel. Jednak gdy jest bardzo zimno, materia organiczna zamarza, a węgiel zostaje w niej uwięziony i nie trafia do atmosfery. Z taką sytuacją mamy do czynienia na Syberii, Alasce i północy Kanady, tam, gdzie występuje wieczna zmarzlina. Jednak w wiecznej zmarzlinie uwięzione jest też bardzo dużo zamrożonej wody. Gdy wieczna zmarzlina zaczyna się roztapiać, gleba zostaje zalana wodą i powstaje środowisko o niskiej zawartości tlenu. W połączeniu z zawartym w glebie węglem tworzą się idealne warunki dla mikroorganizmów, które żywią się węglem i uwalniają metan do atmosfery.
      Drugie wielkie źródło metanu, hydraty metanu, znajduje się w głębi oceanów. Do ich uformowania się potrzebna jest bowiem niska temperatura i wysokie ciśnienie. Jeśli temperatura wody wzrośnie, hydraty zostaną zdestabilizowane, rozpadną się i uwolnią metan.
      Naukowcy od dawna obawiają się roztapiania wiecznej zmarzliny i destabilizacji hydratów metanu. Dlatego też postanowili sprawdzić, jak sytuacja wyglądała w przeszłości. Grupa z laboratorium profesora Wasilija Petrenko, na czele której stał Michael Dyonisius, zbadała rdzenie z lodowca Taylor na Antarktydzie. Uwięzione tam powietrze sprzed 8–15 tysięcy lat pozwalało na zbadanie składu ziemskiej atmosfery z przeszłości. To okres, który jest częściowo podobny do obecnego. Ziemia przechodziła wówczas z epoki chłodniejszej do cieplejszej. Jednak wówczas zmiana była naturalna. Teraz jest ona napędzana przez działalność człowieka i przechodzimy z epoki cieplejszej do jeszcze cieplejszej, mówi Dyonisius.
      Jak dowiadujemy się ze Science, uczeni, badając węgiel-14 w swoich próbkach stwierdzili, że uwalnianie metanu do atmosfery było wówczas małe. Prawdopodobieństwo destabilizacji starych rezerwuarów węgla i pojawienia się silnego ociepleniowego sprzężenia zwrotnego również i dzisiaj jest małe, mówi Dyonisius. Zdaniem badaczy, podczas ocieplenia związanego z końcem epoki lodowej emisja metanu do atmosfery była niewielka, gdyż na Ziemi istnieją naturalne bufory zabezpieczające.
      W przypadku hydratów (klatratów) metanu, takim buforem jest sam ocean. Jeśli doszłoby do ich rozpadu, większość uwolnionego metanu zostanie rozpuszczone i utlenione w wodzie przez mikroorganizmy. Tylko niewielka jego część trafi do atmosfery. Jeśli zaś chodzi o metan z wiecznej zmarzliny, to jeśli uformuje się on wystarczająco głęboko w glebie, to może on zostać utleniony przez bakterie, zanim z gleby się wydostanie. Może też nigdy nie powstać i węgiel z wiecznej zmarzliny uwolni się w postaci dwutlenku węgla.
      Naukowcy zauważyli jednocześnie, że w przeszłości ocieplający się klimat spowodował uwalnianie się większej ilości metanu z mokradeł. I takiego scenariusza możemy się spodziewać. Jednak, jak mówi profesor Petrenko, antropogeniczna emisja metanu jest obecnie 2-krotnie większa niż emisja z mokradeł. Nasze dane wskazują, że nie powinniśmy się martwić olbrzymią ilością metanu, która może uwolnić się w wyniku globalnego ocieplenia. Powinniśmy martwić się metanem emitowanym przez człowieka.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ubiegłym roku ponownie wzrósł poziom metanu w atmosferze. Naukowcy nie potrafią wyjaśnić, dlaczego tego potężnego gazu cieplarnianego jest od lat coraz więcej. W roku 2018 jego koncentracja wzrosła o 10,77 części na miliard (ppb). To drugi największy wzrost od dwóch dekad.
      Metan żyje w atmosferze znacznie krócej niż dwutlenek węgla, jednak wywołuje znacznie silniejszy efekt cieplarniany. Od 2007 roku obserwowany jest wzrost stężenia tego gazu, a w ciągu ostatnich 4 lat zjawisko to przyspieszyło.
      Euan Nisbet z Royal Holloway University w Londynie mówi, że wzrost ten bardzo martwi naukowców. A jeszcze bardziej niepokojący jest fakt, że nikt nie potrafi powiedzieć, co napędza rosnącą koncentrację metanu.
      Nie wiemy, jaki proces jest odpowiedzialny za to, że ilość metanu rośnie tak szybko, mówi Ed Dlugokencky z amerykańskiej Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA). Z opinią tą zgadza się Keith Shine z Reading University. Bardzo niepokojący jest fakt, że tempo wzrostu koncentracji metanu – po okresie dość powolnego wzrostu – zbliża się do tego z lat 80. A jeszcze bardziej martwi to, że nie rozumiemy przyczyn tego wzrostu.
      Jedną z możliwych przyczyn jest globalne ocieplenie, powodujące, że więcej metanu uwalnia się z tropikalnych mokradeł, co dodatkowo przyspiesza ocieplenie. Nie jestem pewien, ale wygląda na to, że ocieplenie zaczęło napędzać samo siebie, dodaje Nisbet. Na razie jednak brak dowodów, na potwierdzenie tej hipotezy.
      Inni specjaliści zwracają uwagę, że nie wiadomo nawet, czy ten dodatkowy metan pochodzi z naturalnych źródeł, jak na przykład z cieplejszych i bardziej wilgotnych mokradeł, czy też ze źródeł antropogenicznych, jak bardziej intensywna uprawa ryżu czy spalanie paliw kopalnych. Niewykluczone też, że to połączenie tych wszystkich czynników.
      Jakby jeszcze tego było mało, im więcej wiemy o metanie, tym bardziej groźny się on okazuje. Jeszcze w 1990 roku podczas prezentacji raportu klimatycznego dla ONZ oceniano, że 1 tona metanu ma taki wpływ na ocieplenie klimatu jak 21 ton CO2. Niedawno naukowcy stwierdzili, że metan jest 28-krotnie silniejszym gazem cieplarnianym niż dwutlenek węgla, a dowody, którymi obecnie dysponujemy sugerują, że 1 tona metanu może odpowiadać nawet 35 tonom CO2.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Stany Zjednoczone, Bangladesz, Kanada, Meksyk, Ghana i Szwecja utworzyły koalicję, która pod kierunkiem Programu Środowiskowego ONZ będzie prowadziła działania mające na celu zmniejszenie emisji innych niż dwutlenek węgla zanieczyszczeń, przyczyniających się do powstawania efektu cieplarnianego.
      Przed miesiącem informowaliśmy, że naukowcy z Goddard Institute for Space Studies opublikowali wyniki badań, z których wynika, że można niemal natychmiastowo spowolnić globalne ocieplenie redukując emisję metanu i sadzy. Wprowadzenie tego pomysłu w życie jest o tyle proste, że wystarczy wyeliminować zaledwie 14 źródeł metanu i sadzy, by uzyskać znaczącą poprawę. Ponadto, w przeciwieństwie do propozycji eliminacji dwutlenku węgla, ograniczenie emisji metanu i sadzy nie pociągnie ze sobą tak wysokich kosztów i nie zagrozi rozwojowi gospodarczemu szczególnie słabiej rozwiniętych państw.
      Sześć wspomnianych krajów chce walczyć z emisją metanu, sadzy oraz fluorowanych węglowodorów (HFC). Te zanieczyszczenia wywierają silny efekt cieplarniany, jednak pozostają w atmosferze zaledwie przez kilka dni lub tygodni. Zatrzymanie ich emisji będzie oznaczało natychmiastowe spowolnienie ocieplenia. Uczeni szacują, że jeśli plan się powiedzie, to do roku 2050 średnie globalne temperatury wzrosną o 0,5 stopnia Celsjusza mniej niż się obecnie przewiduje. Dodatkowe korzyści z ich wyeliminowania z powietrza to większe zbiory roślin uprawnych oraz uratowanie życia setek tysięcy osób, które umierają z powodu chorób układu oddechowego i sercowo-naczyniowego.
      Jeśli koalicja będzie prężnie działała i dołączą do niej inne kraje, niewykluczone, że uda się zintensyfikować międzynarodowe wysiłki na rzecz walki z globalnym ociepleniem.
      Co ciekawe, badania nad zanieczyszczeniami, które krótko są obecne w atmosferze, a wywierają wpływ na klimat, prowadzone są co najmniej od dekady. Jednak dopiero teraz politycy zainteresowali się tym zagadnieniem.
      Sporów politycznych nie da się jednak całkowicie uniknąć. Z jednej strony sporo metanu emituje przemysł wydobywczy, szczególnie gazowy. Można się więc spodziewać opozycji z jego strony. Z kolei Indie już wcześniej wyrażały sprzeciw wobec skupiania się na sadzy w obawie, że zmniejszy to nacisk na kraje wysoko uprzemysłowione, które są największymi emitentami CO2. Indie i Chiny sprzeciwiają się też ograniczeniom emisji HFC, mimo, że związki te wywołują tysiące razy silniejszy efekt cieplarniany niż dwutlenek węgla.
      Finansowanie prac wspomnianej na wstępie grupy wzięły na siebie na razie Stany Zjednoczone i Kanada, które zadeklarowały, odpowiednio, 10 i 3 miliony dolarów. Wiadomo też, że Norwegia rozważa przyłączenie się do nowej inicjatywy.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...