Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Rozszerzający się wszechświat nie pozbawi astronomów pracy

Rekomendowane odpowiedzi

Astrofizycy zgodnie przyjmują, że np. za miliard lat ich koledzy po fachu nie będą w stanie obserwować pozostałości po Wielkim Wybuchu, nie będą dysponowali bowiem dowodami, jakie my już znaleźliśmy i możemy jeszcze znaleźć.

Jak wiemy, wszechświat się rozszerza, galaktyki oddalają się od siebie, a stosunkowo niedawno odkryto mikrofalowe promieniowanie tła - pozostałość po Wielkim Wybuchu.

Jednak za miliard lat wszystkie galaktyki oddalą się od siebie tak bardzo, że znajdą się poza obserwowalnym horyzontem, mikrofalowe promieniowanie tła ulegnie olbrzymiemu rozproszeniu i będzie niewykrywalne. Droga Mleczna zderzy się z galaktyką Andromedy, tworząc Mlecznomedę, tworząc jedną galaktykę, a wiele z jej gwiazd, w tym Słońce, przestanie istnieć.

Jednak teoretyk Avi Loeb z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics uważa, że nawet bez mikrofalowego promieniowania tła i bez widocznych galaktyk, możliwe będzie badanie rozszerzania się wszechświata i poznawanie jego przeszłości. Astronomowie z Mlecznomedy będą mogli używać w swojej pracy najdalszych dostępnych im źródeł światła, czyli superszybkich gwiazd.

Loeb mówi, że co mniej więcej 100 000 lat podwójny układ gwiazd znajduje się zbyt blisko czarnej dziury w centrum galaktyki. Jej obecność powoduje, że układ zostaje rozerwany, jedną gwiazdę wchłania czarna dziura, a druga jest odrzucana z prędkością ponad 1,6 miliona kilometrów na godzinę. To wystarczająco szybko, by opuścić galaktykę. Gdy już gwiazda znajdzie się na tyle daleko, że nie będzie działała na nią grawitacja galaktyki, będzie przyspieszana przez rozszerzanie się wszechświata. Jeśli w przyszłości astronomowie będą dysponowali odpowiednimi instrumentami, to dzięki takim gwiazdom zmierzą tempo ekspansji wszechświata. Badając takie superszybkie gwiazdy będą w stanie stwierdzić, kiedy powstała galaktyka, obliczyć wiek wszechświata i odnaleźć podstawowe parametry kosmologiczne. Będą zatem mogli, tak jak ma to miejsce obecnie, tworzyć teorie podobne do modelu Lambda-CDM.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiadomo czy nasz genialny gatunek sam się nie unicestwi a oni machają dziesięciocyfrową tabliczką...trochę się chłopcy zagalopowali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drobna uwaga z mojej strony do tych rewelacji. Czarna dziura w kosmosie, to miejsce, w którym występuje brak materii będącej środowiskiem do przemieszczania się fal elektromagnetycznych. Dowód, to dotarcie żaglowca słonecznego Ikaros  w pobliże Wenus, świadczące, że światło nie miało żadnego wpływu na podróż żaglowca, że fala elektromagnetyczna nie ma własności korpuskularnych. Dowód, to ustalenie przez sondy kosmiczne, że grawitacja ziemska jest największa nad górami, to ustalenie, iż w jaskiniach grawitacja zmniejsza się w głąb a nie zwiększa, więc w środku gwiazd i planet przyciąganie grawitacyjne ze wszystkich stron  się równoważy i jest zerowe. Nie ma więc żadnych sił fizycznych powodujących rzekome zapadanie się gwiazd w czarne dziury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak za miliard lat wszystkie galaktyki oddalą się od siebie tak bardzo, że znajdą się poza obserwowalnym horyzontem, mikrofalowe promieniowanie tła ulegnie olbrzymiemu rozproszeniu i będzie niewykrywalne.

 

Bardzo ciekawe i pouczające rozważania jak będzie wyglądał Kosmos za 10^9. Ale rozważania co będzie można badać.... Jaki poziom tła mikrofalowego będzie mierzalny... Jeśli zakładamy przeciętną trwałość cywilizacji na 10^5 lat to zgoda. Ale śmiem twierdzić że cywilizacja mająca za sobą 10^9 lat rozwoju będzie typu VII w skali Asimova i nikt nie będzie jej mówił co moze a czego nie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mnie zastanowiło to Słońce, raczej ma przed sobą jakieś 5 mld lat. Dalej, to co dziś jest nie mierzalne, już nawet za 1000 lat a nie 1 mld może być doskonale mierzalne i to z dużym zapasem. Więc nie tragikomizował bym.

Skala Asimova to jest dla gazetek z rodzaju "Widzę więcej i czuję więcej niż inni".

Natomiast jedno jest pewne. Za 1 mld lat Wszechświat będzie wyglądał inaczej. Czy będziemy my to już nie jest pewne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skala Asimova to jest dla gazetek z rodzaju "Widzę więcej i czuję więcej niż inni".

 

E tam, jakoś trzeba mierzyć poziom rozwoju. Kiedyś się go mierzyło produkcją stali i wydobyciem węgla Pomysł z ilością energii jaką cywilizacja może operować nie jest, imho, zły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sensowne są jedynie poziomy 0 i 1 w skali Kurdyszewa. Asimow poszedł całkowicie po bandzie proponując poziomy 4-7.

Więc generalnie o ile jest pewien sens w wiązaniu energii z rozwojem to skala jaką przyjęli jest nie dopuszczalna.

Co to za skala w której wszystkie możliwe do istnienia cywilizacje zawierają się w przedziale od 0 do 1,5, a mimo to skala jest aż do 7???

Wykorzystywana energia nie może być jedynym miernikiem rozwoju. Głównym tak, ale nie jedynym. A takie skalowanie jakie zrobili Asimow i Kurdyszew jest bezsensowne.

Zresztą gwiazda gwieździe nie równa, a skala nierówności to czasem 1 000 000. Czyli nie ma czego porównywać.

Dobra skala powinna odwzorowywać możliwe poziomy rozwoju w zakresie liczb dobrze rozumianych przez ludzi. np. 1-100, no może 1 do 20.

Więc będzie konieczne pewne przeskalowanie. Dalej nie tylko energią człowiek żyje i jej wielkością.

Ważne są wiedza i umiejętności. Tych nie można tak łatwo szacować. Jednak można przyjąć pewne założenia upraszczające.

1. Ilość przetwarzanej rocznie informacji, to jest na szczęście łatwe do oszacowania.

2. Poziom zaawansowania nauki, czyli znajomość podstawowych praw fizyki, wiemy ile wiemy ale nie wiemy czego nie wiemy i to jest problem, jak to wymierzyć. Łatwo wymierzyć cywilizacje na niższym szczeblu, można oszacować cywilizacje nie wiele nas wyprzedzające, ale jak nas dużo wyprzedzą to znowu problem jak to zmierzyć.

Ale wydaje mi się że jest miara, każda cywilizacja gromadzi informację, każda musi ją zapisywać. Poziom upakowania informacji na gram materii jest doskonałą miarą rozwoju technologicznego.\

Zatem cofam co pisałem. Miarą rozwoju technologicznego jest poziom upakowania informacji w przeliczeniu na gram materii, to jest najdoskonalsza miara. Przy czym mówmy tu o technologiach powszechnych, bo te technologię dotyczą całej cywilizacji a nie wybranych.

Więc gdy były tabliczki kamienne to tak średnio nie licząc ale szacując teraz, gęstość upakowania była rzędu 1 kB na 1 kg= 1 bajt na 1 gram.

Potem były książki, gęstość wzrosła do ok. 1000 B na gram.

Teraz mamy dyski twarde np. 3 TB i ok dajmy na to 1 kg, daje to gęstość ok 3 GB na gram.

Zróbmy skalę logarytmiczną i będziemy mieli że obecnie nasz rozwój technologiczny sięga 10.

Prawdopodobnie nie da się przekroczyć 20. Skala jest dobra.

Świadczy o znajomości podstaw fizyki, praw mikroświata, nie da się manipulować materią lepiej na tym podstawowym poziomie bez poznawania coraz lepszego tej jednej JEDYNEJ TEORII jeśli istnieje.

Wydaje się też sesnowne twierdzenie że mimo burzliwego rozwoju w ostatnich latach nie sposób rozwijać się z taką prędkością stale. W pewnym momencie dojdziemy do granic. Rozwój znacząco się spowolni. Nie w każdym zakresie oczywiście. Ale rozwój fizyki i technologii tak. Np. jeśli zaczniemy podróże po kosmosie to nastąpi gwałtowny rozwój kartografii, geografii, być może nauk społeczenych jeśli spotkamy inne cywilizacje i biologicznych. Ale fizyka, matematyka nie będą już miały za bardzo gdzie się rozwijać. Tak samo technologia. Wyobrażacie sobie? Za 1000 lat. Oto nasze największe odkrycie od 100 lat, udało nam się zwiększyć o 1 promil sprawność wydobycia rud żelaza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to za skala w której wszystkie możliwe do istnienia cywilizacje zawierają się w przedziale od 0 do 1,5, a mimo to skala jest aż do 7???

 

Zróbmy skalę logarytmiczną i będziemy mieli że obecnie nasz rozwój technologiczny sięga 10.

Prawdopodobnie nie da się przekroczyć 20. Skala jest dobra.

 

Na mocy I prawa Thikima (patrz pierwszy cytat) skala jest zła. Co ta za skala w której wszystkie możliwe cywilizacje nie przekraczają 20 a mimo to skala jest nieskończona?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyjaśniłem już dlaczego. Czytaj dokładnie. Nie chodzi o to że skala jest nieskończona, jak większość skal. Ja nigdzie nie pisałem że istnieją cywilizacje o rozwoju 20 ani 15 ani 12.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Że nie zrozumiałeś cytatu którym rzucasz to wyjaśnię go lepiej.

Co to za skala w której wszystkie cywilizacje zawrą się od 0 do 1,5 a fantaści jak Asimow prześcigają się w tworzeniu cywilizacji rzędu 2-7? Takich cywilizacji nie ma.

Pisząc inaczej: jakbyś mial skalę temperatur w której byś musiał podawać:

-rano temperatura wynosi 1,0000000234303 stopnia, w południe temperatura wzrośnie do 1,00000002343033 stopnia.

To po kilku próbach byś stwierdził że ta skala jest do kitu.

Łatwiej się mówi rano będzie 4 stopnie a wieczorem 22. Skala powinna być dopasowana do zjawisk jakie bada.

Skala Kurdyszewa nie jest. Wszystko z czym się zetkniemy będziemy określać liczbami od 0,1132423 do 1,53423534. Oprócz tego niektórzy będą żyć w świecie fantazji że istnieje cywlizacja 6,3446546.

W mojej skali sprawa jest prosta. Jesteśmy na poziomie 10. W ciągu kilkunastu lat powinniśmy dojść do 11. Potem nastąpi spowolnienie. Jakie cywilizacje możemy napotkać? Do 15 może. Osiągnięcie 20 uniemożliwiają prawa fizyki. To nie jest tak że da się rozwijać w nieskończoność jak u Kurdyszewa, kontrolować nieskończone energie.

Ponadto jak napisałem, gwiazda gwieździe nierówna. A ta nierówność ma czasem współczynnik 1 000 000. To chyba duży błąd.

U mnie nie ma żadnych gwiazd. Są tylko prawa fizyki mikroświata, które tworzą bariery technologiczne, niektóre do przejścia inne nie.

Prawa są wszędzie te same, a energia gwiazd różna.

Tak więc powtórzę, dużo lepszą metryką rozwoju technologicznego jest nie skala makro ale mikro, panowania nad mikroświatem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Że nie zrozumiałeś cytatu którym rzucasz to wyjaśnię go lepiej.

 

Jestem prawie pewien, że zrozumiałem. Dlatego oprotestowałem.

 

Co to za skala w której wszystkie cywilizacje zawrą się od 0 do 1,5 a fantaści jak Asimow prześcigają się w tworzeniu cywilizacji rzędu 2-7? Takich cywilizacji nie ma.

 

Jak na razie znamy tylko jedną cywilizacją - naszą. Trochę za wcześnie na wnioski?

 

Skala powinna być dopasowana do zjawisk jakie bada.

Skala Kurdyszewa nie jest.

 

Skala Kardaszewa oddaje jaki wpływ cywilizacja może mieć na otoczenie.

 

W mojej skali sprawa jest prosta. Jesteśmy na poziomie 10. W ciągu kilkunastu lat powinniśmy dojść do 11.

 

W mojej ocenie, na Twojej skali jesteśmy w okolicy 23 - jeszcze parę dziesiątek lat i wykorzystywanie spinu będzie naturalne - Twoja skala skończy się zanim nasza cywilizacja zdoła pokonać grawitację własnej planety. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tylko jedną prośbę (ponownie), odpowiadając czytaj to odnośnie czego odpowiadasz.

Według Ciebie jesteśmy w pobliżu 23? Przecież bardzo wyraźnie napisałem że chodzi o technologię powszechnie używaną i dostępną. Jeśli masz dostęp do technologii w której w 1 g zgromadzono 10 do 23 bajtów danych to gratuluje Ci dobrego samopoczucia. Jestem oczywiście pod wrażeniem. Z pewnością wiele firm zapłaci Ci krocie za dostęp do takiej technologii. Ja niestety nie mam dostępu do takiej technologii. Stać mnie góra na dysk 3 TB. Mogę kupić kilka ale gęstości upakowania to nie zmienia. I w tej skali jest to ok. 10. No ale Ty masz technologię która pozwala upakować dane bilion razy gęściej niż na tym dysku. Tylko pozazdrościć. Ja póki co wolę jednak ten dysk.

Oczywiście dostrzegam też że być może fizyczna granica będzie trochę wyżej dla mojej metryki niż w przybliżeniu założyłem, może być i 23, 25. Co to zmienia? Nic. Dalej mamy liczby które każdy rozumie.

I do tego dodam, jeśli znamy tylko naszą cywilizację to chyba za wcześnie na wnioski o istnieniu cywilizacji na poziomie 7? Od kiedy to dowodem na to że coś istnieje jest to że tego nie znaleziono?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tylko jedną prośbę (ponownie), odpowiadając czytaj to odnośnie czego odpowiadasz.

Według Ciebie jesteśmy w pobliżu 23?

 

1 gram wodoru zawiera ~6e23 spinów do wykorzystania. I napisałem "dziesięciolecia" dzielą nas tej gęstości.

Uprasza się o stosowanie własnych zasad.

 

Nie sądzę bym zdołał Cię przekonać, że się mylisz.

EOT

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Astrofizyk Avi Loeb z Uniwersytetu Harvarda ma nadzieję, że zorganizowanej przez niego ekspedycji udało się zebrać szczątki pierwszego znanego meteorytu pochodzącego spoza Układu Słonecznego. Uczony wraz ze współpracownikami przez 10 dni przeczesywał za pomocą specjalnego magnetycznego urządzenia dno oceaniczne u wybrzeży Papui Nowej Gwinei. Udało się zebrać ponad 700 metalicznych sferuli, które będą badane zarówno w laboratorium Loeba, jak i w 2 niezależnych laboratoriach, które poprosił o pomoc. Miejsce poszukiwań zostało wybrane dzięki analizie danych z Departamentu Obrony oraz odczytów z dwóch pobliskich stacji sejsmicznych.
      Loeb sądzi, że wiele ze sferuli, drobnych kulek szklanych ze stopionego meteorytu, pochodzi spoza Układu Słonecznego. Jeśli analizy laboratoryjne wykażą, że ich skład jest różny od wszystkiego, co dotychczas znaleźliśmy, będzie do silna przesłanka na poparcie hipotezy uczonego. Jeśli ma rację, będziemy mieli do czynienia z trzecim – po asteroidzie Oumuamua i komecie Borisov – znanym nam gościem spoza Układu Słonecznego i pierwszym, którego szczątki opadły na Ziemię.
      Każdego roku na Ziemię opada ponad 5000 ton mikrometeorytów. Mamy więc olbrzymią liczbę sferuli z kosmosu, inne powstają w wyniku erupcji wulkanicznych oraz zanieczyszczeń emitowanych przez człowieka. Potrafimy odróżnić materiał pochodzący z Ziemi od materiału z przestrzeni kosmicznej. Możemy być też w stanie odróżnić ten z Układu Słonecznego od materiału spoza niego.
      Meteoryt IM1 (od Interstellar Meteor 1) eksplodował nad Pacyfikiem 8 stycznia 2014 roku. Loeb uważa, że przeszukał obszar, na który mogły spaść jego szczątki oraz nie wyklucza, że udało mu się je zebrać. Wielu astronomów powątpiewa jednak w jego słowa. Zwracają uwagę, że nie wiadomo, czy IM1 pochodził spoza Układu Słonecznego, a jeśli nawet tak, to czy jakiekolwiek jego szczątki dotarły do Ziemi. Profesor Steven Desch z Arizona State University zwraca uwagę, że zgodnie z jego wyliczeniami, a opierał się na danych z Departamentu Obrony, meteor wszedł w atmosferę z prędkością 45 km/s. Jeśli składał się z żelaza, to jeszcze w atmosferze odparowało 99,9999% jego masy. Znalezienie pozostałości po nim jest więc niezwykle mało prawdopodobne, tym bardziej, że rozproszyły się one na powierzchni wielu kilometrów kwadratowych.
      Loeb odpowiada, że wraz ze studentami opublikował artykuł, w którym – na podstawie obliczeń – wskazywali miejsce, gdzie powinny znajdować się tysiące sferuli. I rzeczywiście, znaleźliśmy je, mówi. Uczony dodaje, że dopiero analizy laboratoryjne pozwolą na rozstrzygnięcie sporu.
      Na razie spór trwa. Niektórzy przypominają, że dane z czujników Departamentu Obrony są niejednokrotnie niedokładne, gdyż wojsko nie udostępnia surowych odczytów z tajnych urządzeń. Przypominają, że niejednokrotnie pojawiały się twierdzenia o znalezieniu meteorytów spoza Układu Słonecznego i nigdy się one nie potwierdziły. Loeb odpowiada, że tym razem jest inaczej, gdyż US Space Command wykonało bezprecedensowy ruch i poinformowało NASA, że przeprowadzone obliczenia – mówiące o pochodzeniu meteorytu z przestrzeni międzygwiezdnej – są prawidłowe.
      Wyniki badań laboratoryjnych, które rozstrzygną spór, powinniśmy poznać w ciągu najbliższych tygodni.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Astronomowie z Indii i Kanady zarejestrowali emisję radiową w paśmie 21 cm pochodzącą z wyjątkowo odległej galaktyki. Ich osiągnięcie otwiera drogę do lepszego poznania wszechświata, szczególnie jego odległych części. Daje ono np. nadzieję na znalezienie odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób w odległych galaktykach powstają gwiazdy. Galaktyki emitują różne rodzaje sygnałów radiowych. Dotychczas mogliśmy rejestrować ten konkretny sygnał tylko z bliższych galaktyk, co ograniczało naszą wiedzę, mówi Arnab Chakraborty, doktorant na kanadyjskim McGill University.
      Emisja w paśmie 21 centymetrów pochodzi z atomów wodoru, który szczególnie interesuje naukowców. Atomowy wodór to podstawowy budulec gwiazd, ma też olbrzymi wpływ na ewolucję galaktyk. Zatem, by lepiej zrozumieć ewolucję wszechświata, naukowcy chcą zrozumieć ewolucję gazu w różnych punktach jego historii. A dzięki indyjskiemu Giant Metrewave Radio Telescope oraz wykorzystaniu techniki soczewkowania grawitacyjnego udało się zarejestrować emisję z atomów wodoru znajdujących się w bardzo odległej galaktyce.
      Dotychczas najbardziej odległą galaktyką, dla której zarejestrowano emisję w paśmie 21 cm, był obiekt oddalony od nas o 4,1 miliarda lat. Przesunięcie ku czerwieni tej galaktyki wynosiło z=0.376. Przesunięcie ku czerwieni to zjawisko polegające na wydłużaniu się fali promieniowania elektromagnetycznego w miarę oddalania się źródła emisji od obserwatora. W przypadku światła widzialnego falami o największej długości są fale barwy czerwonej, stąd nazwa zjawiska. Kanadyjsko-indyjski zespół zarejestrował teraz emisję z galaktyki, dla której z wynosi 1.29, co oznacza, że jest ona oddalona od nas o 8,8 miliarda lat świetlnych. Przechwycony sygnał został z niej wyemitowany, gdy wszechświat liczył sobie zaledwie 4,9 miliarda lat. Ze względu na gigantyczną odległość, do chwili, gdy przechwyciliśmy sygnał, emisja z pasma 21 cm przesunęła się do pasma 48 cm, mówi Chakraborty.
      Zarejestrowanie tak słabego sygnału z tak wielkiej odległości było możliwe dzięki zjawisku soczewkowania grawitacyjnego, w wyniku którego fale emitowane ze źródła są zaginane jak w soczewce przez obecność dużej masy – na przykład galaktyki – pomiędzy źródłem a obserwatorem. W tym przypadku soczewkowanie wzmocniło sygnał 30-krotnie, dzięki czemu mogliśmy zajrzeć tak głęboko w przestrzeń kosmiczną, wyjaśnia profesor Nirupam Roy. Badania wykazały, że masa wodoru atomowego w obserwowanej galaktyce jest niemal dwukrotnie większa niż masa gwiazd.
      Uzyskane wyniki dowodzą, że już za pomocą obecnie dostępnych technologii jesteśmy w stanie coraz bardziej szczegółowo badać coraz odleglejsze obszary wszechświata i śledzić jego ewolucję.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu w Kopenhadze, badając populacje gwiazd poza Drogą Mleczną, dokonali odkrycia, które może zmienić nasze rozumienie wielu procesów astronomicznych, w tym tworzenia się czarnych dziur, powstawania supernowych oraz tego, dlaczego galaktyki umierają.
      Od lat 50. ubiegłego wieku przyjmuje się, że populacje gwiazd w innych galaktykach są podobne do tej, którą obserwujemy w Drodze Mlecznej – składają się one z gwiazd o dużej, średniej i małej masie. Duńscy naukowcy, na podstawie obserwacji 140 000 galaktyk do których analizy wykorzystano liczne zaawansowane modele, doszli do wniosku, że rozkład mas gwiazd w innych galaktykach wcale nie jest podobny do tego, co obserwujemy w najbliższym sąsiedztwie. Okazało się, że w odległych galaktykach gwiazdy mają zwykle większą masę niż w Drodze Mlecznej i u jej sąsiadów.
      Masa gwiazd wiele nam mówi. Jeśli zmienimy masę gwiazd, zmieni się też liczba supernowych oraz czarnych dziur powstających z masywnych gwiazd. Zatem uzyskane przez nas wyniki oznaczają, że musimy jeszcze raz rozważyć wiele naszych założeń, gdyż odległe galaktyki wyglądają inaczej niż nasza, mówi główny autor badań, Alber Sneppen z Instytutu Nielsa Bohra.
      Założenie, że rozkład wielkości i mas gwiazd z w odległych galaktykach jest taki sam jak w naszej, przyjęto przed około 70 laty dlatego, że nie wyliśmy w stanie wystarczająco szczegółowo galaktyk tych badać. Widzieliśmy jedynie wierzchołek góry lodowej i od dawna podejrzewaliśmy, że założenie, iż inne galaktyki wyglądają jak nasza, nie jest zbyt dobrym założeniem. Nikt jednak nie próbował dowieść, że w innych galaktykach populacje gwiazd wyglądają inaczej. Nasze badania pozwoliły nam to wykazać, a to otwiera drogę do lepszego zrozumienia tworzenia się galaktyk i ich ewolucji, wyjaśnia profesor Charles Steinhardt.
      Naukowcy wykorzystali katalog COSMO, wielką międzynarodową bazę danych zawierającą ponad milion obserwacji światła z galaktyk, od takich znajdujących się w naszym najbliższym sąsiedztwie, po obiekty odległe o 12 miliardów lat świetlnych. Autorzy analizy twierdzą na przykład, że odkryli, dlaczego w pewnym momencie galaktyki przestają tworzyć nowe gwiazdy. Teraz, gdy lepiej określiliśmy masy gwiazd, widzimy nowy wzorzec. Najmniej masywne galaktyki tworzą gwiazdy, a bardziej masywne ich nie tworzą. To wskazuje, że istnieje uniwersalny trend opisujący śmierć galaktyk, mówi Sneppen.
      Z badań wynika również, że większość galaktyk posiada bardziej masywne populacje gwiazd, niż sądzono. Ze szczegółami pracy można zapoznać się na łamach The Astrophysical Journal.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Międzynarodowy zespół astronomów odkrył właśnie najbardziej odległą znaną galaktykę. Może być ona domem najstarszych gwiazd we wszechświecie. Obiekt HD1, który ma wciąż status kandydata na galaktykę, znajduje się w odległości 13,5 miliarda lat świetlnych od Ziemi. To już kolejne w ostatnim czasie niezwykłe odkrycie. Niedawno informowaliśmy o zauważeniu przez Teleskop Hubble'a najstarszej gwiazdy we wszechświecie.
      Badacze nie są pewni charakteru HD1. Gdy ją odkryli, zauważyli niepodziewanie jasną emisję w ultrafiolecie. To wskazuje na zachodzenie bardzo energetycznych procesów. Tym, co przede wszystkim przychodzi do głowy, jest powstawanie gwiazd. Takie też założenie przyjęto na początku. Jednak gdy wykonano odpowiednie obliczenia okazało się, że galaktyka musiałaby tworzyć gwiazdy z nieprawdopodobną prędkością ponad 100 rocznie. To co najmniej 10-krotnie szybciej niż można się spodziewać po tego typu galaktykach. Dlatego też uczeni zaczęli podejrzewać, że w HD1 nie powstają standardowe gwiazdy.
      Pierwsza generacja gwiazd (gwiazdy III populacji), które tworzyły się we wszechświecie była bardziej masywna, jaśniejsza i cieplejsza niż współczesne gwiazdy. Jeśli przyjmiemy założenie, że w HD1 powstają gwiazdy III populacji, wówczas łatwiej wyjaśnić właściwości tej galaktyki. Trzeba pamiętać, że gwiazdy III populacji emitowały więcej ultrafioletu niż późniejsze populacje, a to może wyjaśniać niezwykle jasną emisję HD1 w paśmie ultrafioletowym, mówi Fabio Pacucci, jeden z autorów badań. Alternatywnym wyjaśnieniem dla ilości emitowanego promieniowania UV przez HD1 jest przyjęcie, że wewnątrz galaktyki istnieje supermasywna czarna dziura o masie 100 milionów razy większej niż masa Słońca. Wchłania ona otaczającą ją materię, podgrzewając ją i wywołując m.in. emisję w ultrafiolecie. Jeśli rzeczywiście w HD1 znajduje się supermasywna czarna dziura, byłby to najbardziej odległy znany nam obiekt tego typu.
      HD1 to wielkie dziecko w porodówce wczesnego wszechświata. Ma niemal dwukrotnie większe przesunięcie ku czerwieni niż rekordowo odległy kwazar. To niezwykłe osiągnięcie, dodaje współautor badań, Avi Loeb.
      Galaktyka została odkryta po ponad 1200 godzinach obserwacji za pomocą Subaru Telescope, VISTA Telescope, UK Infrared Telescope oraz Spitzer Space Telescope. Zauważenie HD1 wśród ponad 700 000 innych obiektów było trudne. Charakterystyka przesunięcia ku czerwieni HD1 odpowiada bardzo dobrze galaktyce położonej w odległości 13,5 miliarda lat świetlnych, wyjaśnia Yuichi Harikane z Uniwersytetu Tokijskiego, który jako pierwszy zauważył HD1. Obserwacje za pomocą wspomnianych teleskopów potwierdzono przy użyciu ALMA (Atacama Large Milimeter/submilimeter Array). Badania pokazały, że rzeczywiście HD1 znajduje się w odległości 100 milionów lat świetlnych dalej, niż dotychczasowa rekordzistka wśród galaktyk – GN-z11.
      Odkrywcy z niecierpliwością czekają teraz na rozpoczęcie pracy naukowej przez Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST). Pozwoli on na ostatecznie potwierdzenie odległości, w jakiej znajduje się HD1. Jeśli obecne wnioski się potwierdzą, będzie to najdalsza i najstarsza ze znanych nam galaktyk. Ponadto JWST pozwoli na bardziej szczegółową jej analizę, dzięki czemu uczeni będą mogli stwierdzić czy któraś z ich hipotez – o produkcji gwiazd III populacji lub o istnieniu supermasywnej czarnej dziury – jest prawdziwa.
      Więcej na temat odkrycia można przeczytać w artykule A Search for H-Dropout Lyman Break Galaxies at z~12-16. Natomiast w autorzy artykułu Are the Newly-Discovered z∼13 Drop-out Sources Starburst Galaxies or Quasars? zastanawiają się nad charakterem HD1.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Międzynarodowy zespół naukowy, na którego czele stoją uczeni z Holandii, informuje, że nie znalazł śladów ciemnej materii w galaktyce AGC 114905. Obecnie powszechne jest przekonanie, że galaktyki mogą istnieć wyłącznie dzięki ciemnej materii, której oddziaływanie utrzymuje je razem.
      Przed dwoma laty Pavel Mancera Piña i jego zespół z Uniwersytetu w Groningen poinformowali o zidentyfikowaniu sześciu galaktyk, zawierających niewiele lub nie zawierających w ogóle ciemnej materii. Wówczas usłyszeli od swoich kolegów, by lepiej poszukali, a przekonają się, że musi tam ona być. Teraz, po prowadzonych przez 40 godzin obserwacjach za pomocą Very Large Array (VLA) uczeni potwierdzili to, co zauważyli wcześniej – istnienie galaktyk bez ciemnej materii.
      AGC 114905 znajduje się w odległości 250 milionów lat świetlnych od Ziemi. To skrajnie rozproszona galaktyka (UDG – ultra diffuse galaxy) karłowata, ale określenie „karłowata” odnosi się w jej przypadku do jasności, a nie wielkości. Galaktyka jest bowiem wielkości Drogi Mlecznej, ale zawiera około 1000-krotnie mniej gwiazd. Przeprowadzone obserwacje i analizy przeczą przekonaniu, jakoby wszystkie galaktyki, a już na pewno karłowate UDG, mogły istnieć tylko dzięki utrzymującej je razem ciemnej materii.
      Pomiędzy lipcem a październikiem 2020 roku naukowcy przez 40 godzin zbierali za pomocą VLA dane dotyczące ruchu gazu w tej galaktyce. Na podstawie obserwacji stworzyli grafikę pokazującą odległość gazu od galaktyki na osi X oraz jego prędkość obrotową na osi Y. To standardowy sposób badania obecności ciemnej materii. Tymczasem analiza wykazała, że ruch gazu w AGC 114905 można całkowicie wyjaśnić odwołując się wyłącznie do widocznej materii.
      Tego oczekiwaliśmy i spodziewaliśmy się, gdyż potwierdza to nasze wcześniejsze obserwacje. Problem jednak pozostaje, gdyż obecnie obowiązujące teorie mówią, że AGC 114905musi zawierać ciemną materię. Nasze obserwacje wskazują, że jej tam nie ma. Po kolejnych badaniach mamy zatem coraz większą rozbieżność między teorią a obserwacjami, stwierdza Pavel Mancera Piña.
      Naukowcy próbują więc wyjaśnić, co stało się z ciemną materią. Wedle jednej z wysuniętych przez nich hipotez, AGC 114905 mogłaby zostać pozbawiona ciemnej materii przez wielkie sąsiadujące z nią galaktyki. Problem w tym, że nie ma takich galaktyk. Zeby wyjaśnić ten brak ciemnej materii na gruncie powszechnie akceptowanego modelu kosmologicznego Lambda-CDM musielibyśmy wprowadzić do niego parametry o ekstremalnych wartościach, znajdujących się daleko poza akceptowanym zakresem. Również na gruncie alternatywnego modelu – zmodyfikowanej dynamiki newtonowskiej – nie jesteśmy w stanie wyjaśnić ruchu gazu w tej galaktyce.
      Uczeni mówią, że istnieje pewne założenie, które mogłoby zmienić wnioski z ich badań. Założeniem tym jest kąt, pod jakim sądzą, że obserwowali AGC 114905. Jednak kąt ten musiałby się bardzo mocno różnić od naszych założeń, by we wnioskach było miejsce na istnienie ciemnej materii, mówi współautor badań Tom Oosterloo. Tymczasem zespół badań kolejną UDG. Jeśli i tam nie znajdzie śladów ciemnej materii, będzie to bardzo silnym potwierdzeniem dotychczasowych spostrzeżeń.
      Warto tutaj przypomnieć, że już 3 lata temu donosiliśmy, że zespół z Yale University odkrył pierwszą galaktykę bez ciemnej materii. Metoda wykorzystana przez Holendrów jest bardziej wiarygodna i odporna na zakłócenia.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...