Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Recommended Posts

Gąsienice motyli z rodziny kraśnikowatych (Zygaenidae) i roślina zwana komonicą zwyczajną (Lotus corniculatus) okazały się ciekawym przykładem konwergencji. Wytwarzają dwa glukozydy cyjanogenne - linamarynę i lotaustralinę - w ten sam sposób, w dodatku i w jednym, i w drugim przypadku potrzeba do tego 3 genów.

Gąsienica motyla może bez uszczerbku na zdrowiu zjadać gorzkie od glukozydów liście komonicy, dlatego naukowcy sądzili, że tak właśnie zdobywa materiał do wytworzenia cyjanowodoru. Okazało się jednak, że gdy larwy hodowano na liściach, w których nie zachodziła cyjanogeneza, w ich ciałach i tak znajdowały się odpowiednie związki.

Zespół Bjerga Jensena z Uniwersytetu w Kopenhadze ustalił, że zarówno gąsienice, jak i rośliny samodzielnie produkują 2 glukozydy cyjanogenne: linamarynę i lotaustralinę. Co więcej uzyskują je z identycznych aminokwasów waliny oraz izoleucyny. Duńczycy wiedzieli, że komonica przekształca aminokwasy dzięki 3 genom, dlatego postanowili sprawdzić, czy podobne nie znajdują się przypadkiem również w skórze gąsienicy. Okazało się, że larwa dysponuje co prawda trzema genami, ale o innych  sekwencjach niż u rośliny. Duńczycy odkryli, że mimo to oba organizmy wytwarzają podobnie ukształtowane białka (enzymy).

Choć to nie pierwszy przypadek konwergencji u przedstawicieli roślin i zwierząt, po raz pierwszy wykazano, że tak różne organizmy dochodzą do podobieństwa pod jakimś względem za pomocą dokładnie tych samych sposobów - linamaryna i lotaustralina powstają bowiem z aminokwasów w wyniku takich samych reakcji chemicznych.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Mniejsza różnorodność czasowników i rzeczowników w raportach finansowych może pomóc w wychwyceniu bańki spekulacyjnej. Kiedy język używany przez analityków i dziennikarzy staje się coraz bardziej podobny, rynek akcji jest prawdopodobnie przeszacowany.
      Po zbadaniu 18 tys. artykułów opublikowanych na witrynach internetowych The New York Timesa, BBC oraz Financial Timesa naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Dublińskiego stwierdzili, że przed pojawieniem się bańki spekulacyjnej czasowniki i rzeczowniki wykorzystywane przez komentatorów finansowych upodobniają się do siebie, a tuż po jej pęknięciu dochodzi do zróżnicowania języka. Nasze analizy pokazują, że trendy w używaniu słów przez dziennikarzy ekonomicznych są ściśle skorelowane ze zmianami w najważniejszych indeksach giełdowych: DJI, NIKKEI-225 i FTSE-100 – podkreśla prof. Mark Keane.
      Sporządzając dzięki modelowi komputerowemu wykres dystrybucji słów wykorzystywanych w raportach finansowych publikowanych online w latach 2006-2010, byliśmy w stanie zidentyfikować coś, co nazywamy konwergencją czasowników i rzeczowników […]. Nasze studium pokazuje, że reporterzy unifikowali język – posługując się sformułowaniami w rodzaju "akcje znowu drożeją" czy "odnotowano nowe szczyty" – w miarę jak ich komentarze stawały się jednakowo pozytywne przed krachem z 2007 roku. Keane dodaje, że reporterzy odnosili się też do mniejszej niż zwykle liczby zdarzeń rynkowych. Profesor uważa, że skupiali się po prostu na zestawie kilku szybko rosnących akcji.
      Aaron Gerow, jeden ze współautorów raportu, dywaguje, że skoro Google może przewidywać sprzedaż samochodów na postawie najczęstszych wyników wyszukiwania, a system rekomendacji książek i płyt Amazona bazuje na łączeniu tytułów/kategorii przeglądanych i kupowanych produktów, czemu nie wsłuchiwać się w język komentatorów finansowych, by wspomóc przewidywanie rynków akcji.
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Wbrew obiegowej opinii, małżonkowie nie upodobniają się do siebie w miarę upływu czasu. Zamiast tego ludzie starają się wybierać partnera na podstawie wspólnych cech osobowościowych (Personality and Individual Differences).
      Badania pokazują, że małżonkowie są do siebie bardziej podobni niż losowo wybrane osoby. Może to odzwierciedlać zjawisko upodobniania lub wzajemnego przyciągania [podobieństw]. Naszym celem było przeprowadzenie studium, które rozstrzygnęłoby ten dylemat – opowiada Mikhila Humbad z Uniwersytetu Stanowego Michigan. Współpracowali z nią naukowcy z macierzystej uczelni oraz University of Minnesota.
      Psycholodzy analizowali dane 1296 małżeństw. Pochodziły one z Minnesockiego Centrum Badania Bliźniąt i Rodzin. Akademicy wzięli pod uwagę wiele cech osobowościowych i stwierdzili, że w większości przypadków mężowie i żony nie stawali się do siebie bardziej podobni w miarę przybywania wspólnie przeżytych lat. Oznacza to, że efekt podobieństwa lepiej wyjaśnić doborem niż stopniową konwergencją (od łac. convergere, zbierać się, upodabniać się).
      Jedynym wyjątkiem od reguły były wzorce związane z agresją. To ma sens, gdy o tym pomyślimy. Jeśli jedna z osób ma skłonność do przemocy, druga może reagować w podobny sposób i stawać się z biegiem czasu bardziej agresywna.
      Poślubienie kogoś podobnego do siebie zwiększa prawdopodobieństwo przekazania pewnych cech potomstwu – podsumowuje Humbad.
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Amerykańscy naukowcy odkryli, że kręgowce dysponujące czerwoną krwią wyewoluowały dwukrotnie niezależnie od siebie (Proceedings of the National Academy of Sciences).
      Ewolucja konwergencyjna to proces powstawania analogicznych cech w grupach odlegle spokrewnionych organizmów, np. skrzydeł u nietoperzy i ptaków. Ostatnio biolodzy z University of Nebraska-Lincoln stwierdzili, że konwergencja doprowadziła do wykształcenia dwóch mechanizmów transportowania tlenu przez krew, by podtrzymać metabolizm tlenowy.
      Zespół prof. Jaya Storza analizował genom wielu kręgowców i doszedł do wniosku, że bezżuchwowce (Agnatha) - minogokształtne i śluzicokształtne oraz wymarłe rzędy Osteostraci, Heterostraci, Coelolepida - i szczękowce (Gnathostomata) inaczej rozwiązały ten sam problem fizjologiczny. Analiza porównawcza wykazała, że wybrały różne białka prekursorowe, które miały spełniać funkcję przenoszących tlen hemoglobin, nadających krwi charakterystyczny czerwony kolor.
      Linie bezżuchwowców i szczękowców oddzieliły się od siebie ok. 500 mln lat temu w kambrze (miało to miejsce mniej więcej 30 mln lat po pojawieniu się pierwszego strunowca). Pojawienie się białek transportujących tlen ma związek z wielkością organizmu. Owady radzą sobie bez podobnego rozwiązania, ponieważ są na tyle małe, by w całości polegać na pasywnej dyfuzji tlenu w układzie tchawek. Ma to swoje plusy i minusy, jako że między innymi dlatego insekty tylko nieznacznie przekraczają magiczną granicę długości 3 cali (7,62 cm).
      Wytworzenie 500 mln lat temu hemoglobin jako białek transportujących tlen otworzyło drogę ewolucji metabolizmu tlenowego (co ważne, natura wzięła się na więcej niż jeden sposób). To z kolei ułatwiło zwiększenie złożoności budowy wewnętrznej i rozmiarów ciała. Hemoglobiny bezżuchwowców i szczękowców powstały niezależnie, ale funkcjonują podobnie. [...] Białka te wyewoluowały swe dotyczące przenoszenia tlenu właściwości z różnych właściwości przodków [z innego materiału wyjściowego].
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...