Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Idealna Krwawa Mary

Rekomendowane odpowiedzi

Choć Krwawa Mary wydaje się dość prostym drinkiem, wg dr. Neila Da Costy z firmy International Flavours and Fragrances z New Jersey, pod względem chemii smaku jest najbardziej złożonym koktajlem świata, bo na kubki smakowe oddziałują setki różnych związków. Na 241. konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Chemicznego specjalista ujawnił, co pozwala uzyskać idealny napój. Kluczem są świeże składniki oraz wstrząsanie z lodem lub podawanie na lodzie. Jakość samej wódki nie jest już tak istotna.

Jak twierdzi Da Costa, Krwawa Mary jest wysoce niestabilna i szybko się rozkłada. Do zepsucia efektu wystarczy odczekanie przed podaniem czy wypiciem zaledwie 30 min. Spora ilość lodu pomaga jednak spowolnić reakcje zachodzące w soku pomidorowym. To ważne, ponieważ w pomidorach naturalnie występuje kwas cytrynowy, a w niedojrzałych kwas szczawiowy, dodatkowo złe utrwalanie stwarza dobre warunki dla drobnoustrojów przetrwalnikujących, np. Bacillus thermoacidurans i Clostridium pasteurianum. W schładzaniu nie chodzi wyłącznie o kwasy, ale także o inne związki niekorzystnie zmieniające smak.

Amerykanin przekonuje, że intensywny, ostry smak choćby sosów Worcestershire i Tabasco maskuje smak wódki, dlatego można nie porywać się na najdroższy trunek. Drink jest tak skomplikowany, ponieważ odpowiada niemal całemu zakresowi rozróżnianych przez człowieka smaków. Wyczuwa się w nim słodycz, słoność, kwaskowość i umami, brak tylko goryczy. Sok pomidorowy musi być świetnej jakości, bo stanowi gros objętości koktajlu i stanowi dominującą nutę smakową.

W Krwawej Mary znajduje się wiele zdrowych składników: sok pomidorowy zawiera przeciwutleniacz likopen, a chrzan stanowi źródło izotiocyjanian allilu, który wykazuje właściwości antybakteryjne i w niskich stężeniach zapobiega nowotworom.

Większość składników analizowano pod kątem kluczowych związków lotnych, które parując ze szklanki, generują aromat. Podobnie postąpiono ze związkami nielotnymi, pozostającymi w cieczy i tworzącymi tam unikatowy smak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wolę Krwawą Mery nie mieszaną. Nalewa się do połowy szklaneczki spirytusu, a następnie delikatnie, po ściance soku pomidorowago, który spływa na dno, nie mieszając się ze spiryusem. Wychyla się jednym haustem - pycha. Ale oczywiście - używać, nie nadużywać !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wolę Krwawą Mery nie mieszaną. Nalewa się do połowy szklaneczki spirytusu, a następnie delikatnie, po ściance soku pomidorowago, który spływa na dno, nie mieszając się ze spiryusem. Wychyla się jednym haustem - pycha. Ale oczywiście - używać, nie nadużywać !!!

 

Podobnie robi się ze śmietaną a drink to, nomen omen, Upadły Anioł ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W nowym barze tolerancja na alkohol może być niższa. Psycholodzy odkryli, że picie alkoholu w nieznanym miejscu powoduje, że tracimy zahamowania w większym stopniu niż pijąc cały czas w znanym otoczeniu, czyli np. ulubionym pubie czy klubie (Alcohol and Alcoholism).
      Akademicy z Uniwersytetu w Birmingham zaobserwowali, że podczas wykonywania zadania na komputerze ludzie spożywający alkohol w nowym otoczeniu o 50% rzadziej powstrzymują się od niewłaściwej reakcji.
      Od lat 50. dywagowano, że tolerancja na alkohol rozwija się w znanych środowiskach, ale dotąd udawało się to wykazać jedynie w badaniach na zwierzętach. Demonstrując, że stopień rozhamowania zmienia się w różnych środowiskach, Brytyjczycy udowodnili, że ludzka tolerancja na alkohol również jest większa w znajomym otoczeniu.
      Podczas eksperymentu naukowcy częstowali 24 studentów drinkami. Odbyły się trzy sesje, by mogli się przyzwyczaić do danych warunków. W drugiej z zaaranżowanych scenerii także podawano napoje. Było to jednak placebo, ponieważ smakowały one tak samo jak alkohol, ale go nie zawierały. By przetestować zdolność powstrzymywania się, psycholodzy częstowali badanych drinkami w jednej z dwóch scenerii: tam, gdzie pili uprzednio alkohol lub tam, gdzie wcześniej raczyli się napojami bezalkoholowymi. Podczas picia studenci wykonywali na komputerze zadanie. Poinstruowano ich, że gdy na ekranie wyświetli się "szczęśliwe słowo", mają naciskać klawisz. Gdy jednak zobaczą "wyraz smutny", powinni się powstrzymać od naciskania. Niezdolność powstrzymania się wskazywała na rozhamowanie.
      Specjaliści z Birmingham stwierdzili, że gdy ochotnicy pili alkohol w warunkach, w których wcześniej pili napój placebo, niepoprawnie naciskali guzik ok. 12 razy na sesję. Gdy jednak spożywali drinki w warunkach, w których pili go już wcześniej, liczba popełnianych błędów spadała o połowę (do 6).
      Działania przy komputerze to jedno, ktoś mógłby jednak zapytać, jak się to ma do realnego życia. Wbrew pozorom wiąże się z nim na wiele sposobów. W końcu to utrata samokontroli powoduje, że wiele osób wdaje się w bójki lub prowadzi samochód w stanie nietrzeźwym. Okazuje się też, że ilość alkoholu w ośrodkowym układzie nerwowym nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na rozhamowanie. Wystarczy zmiana otoczenia, by działanie człowieka diametralnie się zmieniło. W znanym środowisku mózg przewiduje, że będzie pity alkohol i nastąpi hiperpobudzenie, dlatego próbuje temu przeciwdziałać. W nowym pubie nie może się tego spodziewać i reaguje inaczej, co wskazuje, że tolerancja stanowi wypadkową człowieka i jego właściwości biologicznych oraz wpływu zmiennych środowiskowych.
      Niestety, w drugim objętym studium eksperymencie zastosowano inne zadanie komputerowe, które wiązało się z uzyskaniem przez badanych takich samych wyników w otoczeniach znanym i nieznanym. Komentatorzy sugerują, że mogło ono być za mało czułe i warto powtórzyć badanie, by rozstrzygnąć wątpliwości.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      PB&C, koktajl mleczny amerykańskiej firmy lodziarskiej Cold Stone Creamery, to aż 2010 kalorii. W takiej sytuacji nie dziwi, że shake znalazł się na pierwszym miejscu listy dwudziestu najgorszych napojów USA miesięcznika Men's Health.
      Zwycięzca powstaje z masła orzechowego, lodów czekoladowych oraz mleka. Jak informuje na swojej witrynie internetowej producent, znajduje się w nim 68 g tłuszczów nasyconych i 153 g cukru. Dziennikarze Men's Healtha wyliczają, że jeden PB&C stanowi energetyczny odpowiednik 68 plastrów bekonu.
      Srebrny medal przypadł produktowi sieci Smoothie King. Tamtejszy Peanut Power Plus Grape dostarcza organizmowi 1498 kal. Na trzecim miejscu rankingu uplasował się Triple Thick Chocolate Shake McDonalda z 1160 kaloriami.
      Próbując się ustosunkować do prasowych doniesień, rzecznik firmy Cold Stone Creamery podkreślił, że klienci cukierni mogą również wybierać z całej gamy dietetycznych koktajli, które zawierają mniej tłuszczu i nie są aż tak tuczące (110 kalorii to przecież niemal 20-krotna różnica).
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rodzaj spożytego alkoholu wpływa na to, jak bardzo po zakrapianym przyjęciu czy drinku będzie nam się chciało jeść (Pharmacology, Biochemistry and Behaviour).
      Dr Anna Kokavec z La Trobe University tłumaczy, że choć wszyscy wiemy, jak na człowieka wpływa alkohol, to dodatkowa wartość odżywcza białego i czerwonego wina oraz piwa także determinuje reakcję organizmu na procenty. Sprawy będą się mieć jeszcze inaczej, gdy pomiesza się kilka rodzajów alkoholu. Tę kwestię należałoby więc zbadać dogłębniej w przyszłości.
      Australijczycy skupili się na wpływie poszczególnych napojów alkoholowych na oś podwzgórze-przysadka-nadnercza. Reguluje ona funkcje biochemiczne organizmu i odpowiada za syntezę hormonów steroidowych – kortyzolu i siarczanu dehydroepiandrosteronu (DHEAS). Hormony te oddziałują na nasz apetyt, uczenie się oraz tworzenie się wspomnień. Potrzebujemy dostatecznego wydzielania się kortyzolu, by poczuć głód.
      Wyniki eksperymentu świadczą o tym, że alkohol wpływa na oba wymienione hormony. Poza tym ich niskie stężenia mogą prowadzić do specyficznych deficytów poznawczych, związanych z regularnym spożywaniem napojów wyskokowych.
      Uczestników eksperymentu podzielono na 4 grupy. Każda piła tylko jeden rodzaj alkoholu: białe wino, wino czerwone, piwo light bądź piwo zwykłe. W ciągu 135 minut ochotnicy wypijali 4 standardowe drinki. Poziom hormonów DHEAS i kortyzolu mierzono im co 45 min.
      Po spożyciu alkoholu u wszystkich spadło stężenie kortyzolu. Mimo że pościli przez pół dnia, osłabiła się ich chęć na zjedzenie czegokolwiek. Alkohol zwyczajnie hamuje apetyt, dlatego tak często wśród alkoholików widuje się ofiary niedożywienia.
      Poziom DHEAS był zmienny, a schemat wahań zależał od rodzaju wypitego alkoholu. Po piwie stężenie hormonu początkowo spadało, a potem rosło. Kokavec sądzi, że działo się tak, ponieważ chmielowy napój zawiera węglowodany, które zwiększają stężenie insuliny we krwi. Gdy insulina obniży zawartość glukozy, do akcji znów wkracza DHEAS i pojawia się ssanie w żołądku.
      Czerwone wino oszukuje organizm, by myślał, że je, dlatego zarówno poziom DHEAS, jak i kortyzolu spada. Ciało szybko się jednak orientuje, że wino to nie pokarm, stężenie hormonów zaczyna więc rosnąć, co wzmaga apetyt.
      Białe wino kompletnie wyłącza oś podwzgórze-przysadka-nadnercza, dlatego stężenie DHEAS "nie odbija się od dna" i głód jest przez cały czas niewielki.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Psycholodzy twierdzą, że sposób, w jaki ludzie trzymają swoje drinki, ujawnia cechy ich osobowości. Na podstawie technik picia można wyodrębnić osiem podstawowych typów.
      Dr Glenn Wilson z Królewskiego College'u Londyńskiego obserwował w zeszłym miesiącu ponad 500 gości barów sieci Walkabout. Naukowiec przyglądał się mowie ciała i wskazówkom dotyczącym otwartości. I tak z oparów dymu papierosowego wyłonili się bohaterowie jego analiz: Flirciarz, Plotkarz, Żartowniś, Strachajło/Nieśmiały, Królowa Lodu, Playboy, Macho i Zastarszony.
      Najbardziej podatni na zagadywanie byli, oczywiście, Flirciarz, Playboy i Żartowniś. Pozostali wydawali się bardziej zdystansowani, a do Zastraszonych lepiej się w ogóle nie zbliżać. Prosty akt trzymania drinka mówi o nas o wiele więcej, niż nam się wydaje czy też chcielibyśmy wyjawić, dlatego zawsze należy o tym pamiętać.
      1. Flirciarz to zazwyczaj kobieta, więc lepiej mówić o Flirciarze. Trzyma kieliszek delikatnie, z prowokacyjnie rozstawionymi palcami. Może umieszczać drinka nad rowkiem oddzielającym piersi, by zwrócić na nie uwagę. Nierzadko zerka znad obrzeża naczynia, chcąc nawiązać kontakt wzrokowy podczas sączenia alkoholu. Zdarza się, że bawi się drinkiem, np. zanurzając w nim palec, a następnie oblizując. Jej serce najlepiej podbić równie kokieteryjnym zachowaniem.
      2. Plotkarze to także w większości kobiety. Mają tendencję do zbijania się w grupy i obgadywania innych. Członkini klubu wzajemnej adoracji trzyma kieliszek z winem za czaszę, nie za nóżkę. Gestykuluje nim i wskazuje za jego pomocą różne obiekty i osoby. Pochyla się nad drinkiem, by móc konspiracyjnie szeptać z koleżankami. Grupa Plotkar jest ze sobą silnie związana, nie należy więc liczyć na to, że uda się do nich zbliżyć (jeśli ktoś miałby na to w ogóle ochotę).
      3. Żartowniś może być zarówno kobietą, jak i mężczyzną. Takie osoby piją dla towarzystwa i bardzo je cenią. Są serdeczne, dużo się śmieją. Wybierają alkohole butelkowane i popijają krótkimi łykami, by móc cały czas aktywnie uczestniczyć w rozmowie. Butelka jest trzymana luźno zaraz za szyjką. Wg psychologa, taka osoba zawsze chętnie powita w swoim gronie kogoś nowego. By ją do siebie przekonać, wystarczy rozśmieszyć imprezowiczów.
      4. Nieśmiali są bardzo wycofani. Nigdy nie wypuszczają drinka z rąk, bo boją się, że ktoś go wtedy zabierze. Tacy ludzie chowają dłonie, a naczynie z alkoholem stanowi dla nich rodzaj społecznej podpory. Nigdy nie opróżniają szklanki czy kieliszka do końca, by w razie czego mieć na podorędziu jeszcze jeden łyk. Drink jest nieduży, często podaje się do niego słomkę, którą można mieszać ciecz w przerwach między piciem. Sposób i tempo picia są dostosowane do otoczenia. Nieśmiali rzadko coś inicjują i proponują od siebie. Da się ich rozbroić komplementami, które podbudowują ego. Trzeba się do nich zbliżać z wyczuciem, spokojnie.
      5. Królowa Lodu to, oczywiście, kobieta. Jest zawsze chłodna i zdystansowana. Pije z kieliszka na wino lub niskiej szklanki. Trzyma je pewnie, a ręka ułożona w poprzek ciała tworzy zniechęcającą barierę.
      6. Playboya opisywać właściwie nie trzeba. Zazwyczaj decyduje się na butelki lub drinki w wysokich szklankach (to takie falliczne à propos). Wykorzystuje je jako sugestywne rekwizyty. Jest zaborczy i nawiązuje kontakt dotykowy z towarzyszkami.
      7. Macho wie, jak się go postrzega. Pije piwo z butelki lub cydr. Pewny siebie i arogancki, często posługuje się terytorialnymi gestami, by zagarnąć dla siebie jak najwięcej przestrzeni. Wilson tłumaczy, że przejawia się to np. odsuwaniem od siebie drinka i wychylaniem do tyłu na krześle.
      8. Zastraszony, przeważnie mężczyzna, bywa wojowniczy (w końcu atak to najlepsza metoda obrony). Duża szklanka lub butelka stanowią symboliczną broń. Są trzymane pewnie, a Zastraszony często macha nimi, mówiąc, przed czyimś nosem. Tacy ludzie są często przemądrzali i wdają się w potyczki słowne. Wrogość wyrażają też za pomocą niewybrednych żartów.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Może to zabrzmieć zaskakująco, ale osoby otyłe odczuwają podczas jedzenia... mniej intensywną przyjemność. Jak twierdzi odkrywca tego zjawiska, osoby te zjadają więcej, by zrekompensować utracone doznania, a efektem tego jest wzrost masy ciała.
      Odkrycia dokonali naukowcy z Instytutu Naukowego stanu Oregon. Badacze zaprosili do udziału w badaniu czterdzieści trzy studentki w wieku 18-22 lat oraz trzydzieści trzy nastolatki w wieku 14-18 lat. Poszczególne kobiety posiadały bardzo różny wskaźnik masy ciała, od wskazującego na wyraźną niedowagę aż po wartości charakterystyczne dla osób otyłych.
      Zasadnicza część testu polegała na analizie aktywności ciała prążkowanego kresomózgowia - jednejgo z obszarów mózgu intensywnie wydzielającego dopaminę, jeden z neuroprzekaźników wywołujących uczucie przyjemności. Jako bodziec stymulujący układ nerwowy wykorzystano słodki koktajl mleczny, zaś do oceny aktywacji ciała prążkowanego wykorzystano technologię rezonansu magnetycznego.
      Badacze zaobserwowali, że osoby otyłe odczuwały znacznie mniejszą radość z wypicia koktajlu. Zdaniem prowadzącego eksperyment dr. Erika Stice'a efektem tego zjawiska jest próba kompensacji utraconej przyjemności poprzez przyjmowanie większej porcji pokarmu.
      Istotny wpływ na ograniczenie przyjemności ze spożywania słodkiego napoju może mieć także czynnik genetyczny. Głównym "podejrzanym" jest gen nazwany Taq1, a dokładniej mówiąc: jego wariant opisywany jako Taq1A1. Od pewnego czasu wiadomo, że nosicielstwo tej wersji genu wiąże się ze zmniejszeniem liczby receptorów dopaminy na komórkach nerwowych, przez co przyjemne doznania są znacznie osłabione.
      Jak ocenia jeden z czołowych ekspertów w dziedzinie badań nad dopaminą, dr Nora Volkow, udowodnienie związku pomiędzy genem Taq1 oraz aktywacją ciała prążkowanego może być istotne z punktu widzenia poszukiwania przyczyn otyłości. Zdaniem badaczki eksperyment przeprowadzony przez naukowców z Oregonu jest ważny, gdyż pomaga zrozumieć przyczyny podatności na otyłość oraz zmiany w funkcjonowaniu mózgu prowadzące do niekontrolowanego wzrostu masy ciała.
      Zidentyfikowanie osób odczuwających zmniejszoną przyjemność płynącą z jedzenia mogłoby pozwolić na objęcie ich specjalną kontrolą lekarską. Jedną z form opieki nad takimi pacjentami mogłoby być poszukiwanie alternatywnych metod pobudzania ciała prążkowanego, np. z wykorzystaniem aktywności fizycznej. Jak ocenia dr Stice, jest to bardzo istotne, gdyż pozwala na uniknięcie uzależnienia od spożywania nadmiernych ilości pożywienia.
      Szczegółowych informacji o badaniu wykonanym przez naukowców z Oregonu dostarcza czasopismo Science.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...