Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Podanie hormonu stresu kortyzolu pomaga przezwyciężyć lęk wysokości – twierdzą naukowcy z Uniwersytetów w Bazylei i Saarbrücken.

Ludzi dotkniętych fobiami poddaje się tzw. odwrażliwianiu (desensytyzacji). Chory wchodzi w kontakt ze złagodzoną wersją obiektów lęku, co pomaga w zmniejszeniu intensywności strachu. Fobię uznaje się za reakcję wyuczoną, której można się oduczyć. Eksperymenty na zwierzętach sugerowały, że proces wygaszania jest wspomagany przez glukokortykoidy, do których należy wspomniany wcześniej kortyzol. Mając to na uwadze, Dominique de Quervain postanowił sprawdzić, czy identyczny zabieg sprawdzi się także w przypadku ludzi. W programie odwrażliwiania wzięło udział 40 osób z lękiem wysokości. Na godzinę przed każdą z trzech sesji ochotnicy połykali 20 mg hormonu lub placebo (nikt nie wiedział, do jakiej grupy go wylosowano). Za pomocą wirtualnego kasku wyświetlano coraz bardziej przerażające sytuacje. Badanych poproszono również o wejście na 3 kondygnacje zewnętrznych schodów.

Po 3-5 dniach osoby, którym podano kortyzol, odczuwały o wiele mniejszy lęk zarówno przed realną, jak i wirtualną wysokością. Ustalono to dzięki kwestionariuszowi (Acrophobia Questionnaire, AQ) i pomiarom reakcji skórno-galwanicznej – pod wpływem kortyzolu następował mniejszy wzrost przewodnictwa. Po miesiącu różnice te nadal się utrzymywały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Poziom hormonu stresu, kortyzolu, jest wyższy u kobiet, które rodzą jesienią i zimą, niż u tych, rodzących wiosną i latem. Badania przeprowadzone na Cardiff University mogą wyjaśniać, dlaczego zaburzenia umysłowe częściej dotykają osób urodzonych w zimie.
      Poziom kortyzolu u matki rośnie w czasie ciąży. Nasze badania pokazują, że dzieci urodzone jesienią i zimą są bezpośrednio przed porodem wystawione na działanie wyjątkowo wysokich dawek kortyzolu. U kobiet rodzących jesienią i zimą poziom kortyzolu w ślinie jest średnio o 20% wyższy, niż u rodzących wiosną i latem, mówi profesor Ros John z School of Biosciences na Cardiff University.
      Już wcześniej powiązano wyższy poziom kortyzolu u ciężarnych z wyższym ryzykiem zaburzeń umysłowych u dzieci. Nasze badania mogą więc wyjaśniać, dlaczego u osób urodzonych zimą zaburzenia takie występują częściej. Nie wyjaśniają one jednak, dlaczego u rodzących w okresie jesienno-zimowym występuje wyższy poziom hormonu stresu, dodaje uczony.
      Nauka od dawna wie o sezonowych zmianach zachowania całych populacji. Jednak znacznie mniej wiadomo o sezonowych zmianach zachowania u ciężarnych kobiet. Dlatego też naukowcy z Cardiff wykorzystali długoterminowe dane z badań Grown in Wales, dzięki którym mogli sprawdzić zależność pomiędzy porą roku, koncentracją kortyzolu w ślinie, objawami depresji i niepokoju, wagą urodzeniową dzieci oraz wagą łożysk. Okazało się, że istnieje związek pomiędzy porą roku, a koncentracją kortyzolu w ślinie w chwili porodu. Nie zauważono natomiast związku pomiędzy porą roku a objawami zaburzeń umysłowych u matek, wagą dziecka czy wagą łożyska.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Im bardziej dany człowiek boi się pająków, tym większe mu się one wydają. Psycholodzy tłumaczą, że wpływ fobii na percepcję obiektów, których ludzie się lękają, powoduje, że strach się utrzymuje (Journal of Anxiety Disorders).
      W ramach studium zespołu z Uniwersytetu Stanowego Ohio ochotnicy 5-krotnie spotykali się z żywymi pająkami - ptasznikami. Po zakończeniu każdej z sesji mieli ocenić rozmiary zwierzęcia. Okazało się, że im silniej ktoś się obawiał pająków, tym większe mu się wydawały. To napędza strach, utrwala go i sprawia, że trudno go przezwyciężyć - opowiada dr Michael Vasey, dodając, że podstawowym mechanizmem obronnym osoby z fobią jest unikanie. To jednak pułapka, ponieważ unikając, nie można się przekonać, że się mylimy, a postrzeganie obiektu fobii jako większego niż w rzeczywistości dodatkowo napędza unikanie. To prawdopodobnie jedno ze zjawisk odpowiadających za uporczywość fobii. Dodatkowo sprawę utrudnia fakt, że bojąc się czegoś, uważamy, że obiekty/scenariusze, których się obawiamy, są bardziej prawdopodobne od innych.
      W eksperymencie Amerykanów wzięło udział 57 osób z arachnofobią. Na przestrzeni 8 tygodni pięć razy spotykały się one z różnymi gatunkami ptaszników. Ich wielkość wahała się od 2,5 do nieco ponad 15 cm. Pająki umieszczano w odkrytym akwarium. Na początku sesji badani mieli stać w odległości 3,6 m (12 stóp) od zwierzęcia, później proszono ich, by się przybliżali. Kiedy stali już przy akwarium, mieli poprowadzić ptasznika wzdłuż jego ścianek najpierw za pomocą 20-cm, a następnie krótszego wskaźnika.
      W trakcie próby psycholodzy prosili ochotników o ocenę natężenia strachu na skali od 0 do 100. Po jej zakończeniu należało wymienić ewentualne objawy paniki oraz myśli związane ze zmniejszeniem strachu i przyszłymi spotkaniami z pająkami. Następnie badani oceniali gabaryty pająków, rysując na kartce pojedynczą linię. Miała ona oznaczać długość od czubka przednich odnóży do czubka tylnych odnóży.
      Analiza wykazała, że im wyższy uśredniony wskaźnik lęku w czasie spotkania z pająkiem, tym wyższe oszacowania jego wielkości (pająk wydawał się o wiele większy niż w rzeczywistości). Taką samą dodatnią zależność zidentyfikowano w przypadku wyników z kwestionariusza samoopisu i oceny wielkości. Rezultaty potwierdzono w czasie późniejszych badań na większej próbie osób z różnym nasileniem lęku przed pająkami. Wszystko wskazuje na to, że fobia zmienia nie tylko postrzeganie, ale i automatyczną postawę wobec obiektu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      U niemowląt z niskim stężeniem hormonu stresu kortyzolu w ślinie na późniejszym etapie życia rozwija się mniej alergii. Wyniki badań zespołu z Karolinska Institutet ukazały się w grudniowym numerze Journal of Allergy and Clinical Immunology.
      W ostatnich dziesięcioleciach liczba przypadków dziecięcych alergii znacznie wzrosła, zwłaszcza na Zachodzie. Uznaje się, że odpowiada za to kombinacja czynników środowiskowych i związanych ze stylem życia, która występuje w czasie ciąży i we wczesnym dzieciństwie.
      Czynniki psychologiczne i hormon stresu kortyzol są związane z chorobami alergicznymi. Nasze studium wykazało, że dzieci, u których w niemowlęctwie występuje niskie stężenie kortyzolu w ślinie, w porównaniu do rówieśników, rzadziej chorują na alergie w 1.-2. roku życia - wyjaśnia dr Fredrik Stenius.
      Wcześniej szwedzki zespół opisał związek między antropozoficznym stylem życia (wg Steinera) a niższą zachorowalnością na alergie u dzieci w wieku szkolnym. Teraz natrafiliśmy na ślad podobnej korelacji w rodzinach niemowląt, które hołdują tym samym zasadom. Takie maluchy mają niższy poziom kortyzolu.
      W Szwecji ludzie prowadzący antropozoficzny tryb życia spożywają pokarmy zawierające dużo kwasu mlekowego, np. kiszone warzywa i jogurty, nie szczepią dzieci - wyjątkiem są polio i tężec (na odrę choruje ponad połowa takich maluchów) - preferują karmienie piersią oraz unikają zażywania antybiotyków czy leków przeciwbólowych.
      Ekipa Steniusa oceniała związek między poziomem kortyzolu w ślinie w 6. miesiącu życia a objawami alergii w pierwszych 2 latach życia. Próbki śliny pobrano od 203 półrocznych niemowląt. Poza tym w wieku 6, 12 i 24 miesięcy pobierano próbki krwi, które następnie analizowano pod kątem specyficznych przeciwciał IgE. Dane nt. symptomów alergii uzyskano w czasie kilkakrotnego badania.
      Związek między stężeniem kortyzolu w ślinie w niemowlęctwie a uwrażliwieniem alergicznym i alergiami wskazuje na rolę zmiany działania osi podwzgórze-przysadka-nadnercza w etiologii tego typu chorób.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Okazuje się, że masaże lubimy nie tylko my, ludzie. Ctenochaetus striatus, ryby morskie z rodziny pokolcowatych, są pierwszymi nienaczelnymi, o których wiemy, że także poddają się takim zabiegom.
      Marta Soares z Instituto Superior de Psicologia Aplicada (ISPA) w Lizbonie zauważyła, że wargatki sanitarniki (Labroides dimidiatus) oferują zestresowanym i pobudzonym C. striatus coś więcej niż oczyszczanie z pasożytów skórnych - kiwając się w przód i w tył, pocierają klienta za pomocą płetw brzusznej i piersiowej.
      Portugalczycy postanowili sprawdzić, czy C. striatus uspokajają się, bo korzystnie wpływa na nie sam kontakt z inną rybą, czy to raczej masowanie sprawia im przyjemność. Pokolce podzielono na dwie grupy po osiem osobników. Każdą rybę na krótko umieszczano w niewielkim wiadrze, co miało ją zestresować. Potem zwierzęta przenoszono do akwarium z modelem wargatka. W jednej grupie model ryby czyściciela był nieruchomy, w drugiej poruszał się do przodu i do tyłu.
      Ryby z obu grup szybko podpływały do modelu, ale tylko w przypadku poruszającego się modelu ustawiały się w taki sposób, by skorzystać z masażu płetwami. U C. striatus z masowanej grupy wydzielało się mniej hormonu stresu kortyzolu.
      Wygląda więc na to, że sam kontakt fizyczny, bez aspektu społecznego, wystarczy, by poprawić samopoczucie, a nawet, pośrednio, stan zdrowia. U ryb to coś naprawdę niezwykłego.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chińscy uczeni wykazali, że stres wywołany u młodych rezusów poprzez oddzielenie ich od matek wpływał negatywnie na ich życie nawet trzy lata później. Małe rezusy zabierano matkom z różnych powodów - samicom brakowało mleka, by karmić młode, były zbyt niedoświadczone lub też młode były zbyt słabe albo panowały bardzo niekorzystne warunki pogodowe.
      Naukowcy porównali 22 rezusy wychowywane przez matki z 13 małpami, które przebywały przez miesiąc w inkubatorze, a później zostały umieszczone w jednym pomieszczeniu ze swoim rówieśnikiem. Po około siedmiu miesiącach wszystkie małpy umieszczono w bardziej naturalnym środowisku, w którym grupy były przemieszane wiekowo, a zwierzęta mogły swobodnie przemieszczać się pomiędzy zamkniętymi pomieszczeniami a klatkami stojącymi na zewnątrz budynków.
      Okazało się, że zwierzęta, które oddzielono od matek, wykazywały związane z tym problemy przez nawet trzy lata. Wolniej reagowały na stres, były bardziej podatne na depresję, mniej się poruszały, ssały palce i kciuki, wykazywały więcej lęku w porównaniu ze zwierzętami wychowywanymi przez matki. Stwierdzono również, że we włosach zwierząt oddzielonych w młodości od matek jest mniej kortyzolu - hormonu pomagającemu organizmowi zareagować na stres - a kortyzol z krwi słabiej wspomaga ciało w reakcjach.
      Xiaoli Fenga oraz Lina Wang z Uniwersytetu w Hongkongu uważają, że przyczyną zaburzeń u małp są zmiany w mózgu wywołane w młodości uwalnianiem kortyzolu w odpowiedzi na sytuację stresową, jaką był brak matki. Mogło to doprowadzić do słabszego rozwoju niektórych obszarów mózgu, takich jak hipokamp. Powrót małp do normalnego życia społecznego nie jest w stanie całkowicie odwrócić tych zmian.
      Wyniki badań są zbieżne z tym, co wiemy o ludziach, którzy w dzieciństwie przeżywali jakiś poważny stres związany z wykorzystywaniem bądź złym traktowaniem. Również i homo sapiens wykazują wówczas długoterminowe problemy, np. depresję czy zachowania aspołeczne.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...