Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Specjaliści z meksykańskiego Narodowego Instytutu Antropologii i Historii uważają, że rzeźba sprzedana anonimowemu europejskiemu kolekcjonerowi za 2,9 mln euro jako majańska nie jest autentyczna. Francuski dom aukcyjny Drouot twierdzi, że figurka zamaskowanej postaci jest oryginalna i ma ponad 1000 lat, jednak Meksykanie podkreślają, że nie pasuje do stylu w sztuce z okresu, z którego miałaby pochodzić.

Instytut utrzymuje, że 66 przedmiotów, które sprzedano na poniedziałkowej aukcji, to także podróbki. Meksykańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało o zajściu francuskie władze.

Figurka [a właściwie jej twórca] próbuje odtworzyć prekolumbijskie cechy z majańskiego regionu południowo-wschodniego Meksyku, ale wysokość [165 cm], postawa, sztywne nogi i paski butów nie są charakterystyczne dla tej kultury.

Jacques Blazy, ekspert domu aukcyjnego ds. czasów prekolumbijskich, powiedział w wywiadzie udzielonym AFP, że sugestie Instytutu są śmieszne i bezpodstawne. Figurka jest ponoć dobrze znanym i przebadanym artefaktem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na stanowisku Kamiana Mohyła 1, w okolicach wioski Terpynia w obwodzie zaporoskim na Ukrainie, odkryto wyrzeźbione z kamieni mezolityczne wężowe głowy. Nadia Kotowa z Instytutu Archeologii Narodowej Akademii Nauk uważa, że służyły one do celów rytualnych.
      Obie głowy znaleziono nieopodal kości i krzemieni z mezolitu. W okolicy było sporo piaskowców, ale te dwa miały dziwny kształt, dlatego postanowiliśmy się im bliżej przyjrzeć.
      Starszą z głów odkryto w pobliżu paleniska, przy pryzmach muszli i krzemiennych narzędzi. Poddając datowaniu radiowęglowemu resztki z paleniska, naukowcy stwierdzili, że rzeźba pochodzi z 8300-7500 r. p.n.e.
      Główka mierzy 13 na 6,8 cm i waży 1215 g. Ma trójkątny kształt i płaską podstawę. Przy wypukłościach na górnej powierzchni wyrzeźbiono dwoje romboidalnych oczu. Szeroka długa kreska symbolizuje wargi. Niestety, w czasie wykopalisk uszkodzono nos.
      Drugą, mierzącą 8,5 na 5,8 cm i ważącą 428 g, głowę również znaleziono przy palenisku. Wg autorów artykułu z pisma Antiquity, pochodzi ona z circa 7400 r. p.n.e. Kotowa wyjaśnia, że kamień dobrze pasował do dłoni. Widać na nim 2 głębokie bruzdy, prawdopodobnie oczy, i coś w rodzaju nosa.
      Naukowcy nie potrafią powiedzieć zbyt wiele o ludziach, którzy pozostawili po sobie te rzeźby. Mieszkańcy stepów północno-zachodniego regionu Morza Azowskiego wykonywali kamienne i kościane narzędzia. Polowali z łukami [...]. Byli społeczeństwem łowiecko-zbierackim. Niestety, na razie nie wiemy zbyt wiele o ich kulturze.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tajwański artysta Chen Forng-shean, specjalista od miniatur, twierdzi, że stworzył najmniejszą rzeźbę smoka na świecie. Chciał w ten sposób uczcić rok 2012 - rok smoka. Jego figurka mierzy nieco ponad centymetr (1,27 cm).
      Smok został umieszczony w maleńkiej gablocie, w którą wmontowano lupę. Rzeźbiarz ujawnił, że pracował nad nim 3 miesiące. Największą trudność sprawiły mu ponoć łapy i pazury, a także paszcza z wąsami; wszędzie trzeba się było bowiem zmierzyć z bardzo drobnymi elementami. Smok wygląda, jakby znajdował się nad chmurami, bo to duch smoka.
      Figurka powstała z wykończonej złotą folią czarnej żywicy. Dla zademonstrowania rozmiarów osadzono ją na monecie, 2 dolarach tajwańskich. Zwiedzający byli pod wrażeniem kunsztu kaligraficznego artysty (symbole wkomponowano w otoczenie smoka).
      Rok smoka rozpocznie się 23 stycznia. Poprzedni rok smoka obchodziliśmy w roku 2000.
       
      http://www.youtube.com/watch?v=_kQ2bXXd6e4
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prawnicy Maurizio Raugei i Luigi Andronio przygotowują na zlecenie włoskiego ministra kultury i sztuki Sandra Bondiego pozew, z którego wynika, że rzeźba Dawida dłuta Michała Anioła należy do państwa, a nie Florencji, gdzie przechowuje się ją w Accademia di Belle Arti.
      Gra jest warta świeczki, ponieważ rokrocznie do dzieła sztuki przybywa ok. 1,5 mln osób, które za przywilej oglądania biblijnego Dawida płacą ponad 12,5 mln dolarów. By rzeźba zmieniła swojego właściciela (a może powróciła do prawowitego?), mecenasi muszą się przekopać przez stosy nagromadzonych przez stulecia dokumentów. Już teraz wskazują jednak, że utworzonej w ramach Wielkiego Księstwa Toskanii rady miejskiej nie można uznać za spadkobierczynię Republiki Florenckiej, za czasów której powstało dzieło sztuki (przypomnijmy, że prace nad Dawidem trwały do 1504 r., a Księstwo Toskanii powstało dopiero w 1531).
      Początkowo w 1501 r. Michał Anioł podpisał umowę na wykonanie rzeźby z zarządem katedry, lecz ostatecznie posąg stanął obok wejścia do Pałacu Starego na placu della Signoria, gdzie mieściła się siedziba lokalnego rządu. Dawid symbolizował odwagę Republiki Florenckiej w kontaktach z potężniejszymi sąsiadami i spoglądał butnie w stronę Rzymu.
      Raugei i Andronio twierdzą, że od zjednoczenia Włoch 17 marca 1861 r. rzeźba należy do państwa. Podkreślają, że kiedy w latach 70. XIX w. oryginalny posąg przenoszono z placu do galerii, miasto nie zgłaszało żadnych zastrzeżeń, a prawnicy działający wtedy w imieniu rady miasta stwierdzili w nocie: Nie ma żadnych wątpliwości, że skoro nie istnieją już żadne pierwotne państwa ani republiki, to rzeźba Dawida stanowi dziedzictwo państwa włoskiego. Dzisiejszy burmistrz Florencji Matteo Renzi podkreśla jednak, że dysponuje dokumentami, z których wynika, że posąg jest własnością miasta. Ogłasza publicznie chęć spotkania z Bondim, by podyskutować o sprawie i uniknąć dziecinnych sprzeczek.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie IBM-a stworzyli najmniejszą w historii trójwymiarową mapę kuli ziemskiej. Jest ona tak mała, że na kryształku soli zmieściłoby się 1000 takich map. Naukowcom udało się to osiągnąć dzięki wykorzystaniu nowej przełomowej techniki. Do tworzenia wzorów użyli bowiem niewielkiego zaostrzonego kawałka krzemu, którego czubek był o 100 000 razy mniejszy od czubka zaostrzonego ołówka. Dzięki temu mogli uzyskać wzory o wielkości zaledwie 15 nanometrów. Nowa technika posłuży w przyszłości do taniego i prostego tworzenia obiektów przydatnych w elektronice, medycynie, biologii czy optoelektronice.
      Pracownicy IBM-a, chcąc zaprezentować możliwości nowej techniki, stworzyli m.in. replikę szczytu Matterhorn w skali 1:5 000 000 000. Trójwymiarowa góra wyrzeźbiona w szkle ma wysokość 25 nanometrów. Kolejnym ich osiągnięciem było wyrzeźbienie w polimerze mapy kuli ziemskiej o wymiarach 22x11 mikrometrów. Mapa składa się z 500 000 pikseli o powierzchni 20 nm2 każdy, a jej tworzenie zajęło jedynie 2 minuty 23 sekundy.
      Nowa technika pozwala też tworzyć obiekty dwuwymiarowe. By to udowodnić w krzemie wyrzeźbiono logo IBM-a, zagłębiając się przy tym w materiał na 400 nanometrów.
      Głównym elementem nowej techniki jest 500-nanometrowy kawałek zaostrzonego krzemu, którego czubek liczy kilka nanometrów szerokości. Ostrze jest podobne do tych używanych w mikroskopach sił atomowych. Umieszczono je na elastycznym ramieniu, które pozwala na skanowanie powierzchni z dokładnością 1 nanometra. Odpowiednia kombinacja siły i temperatury pozwala na rzeźbienie w materiale.
      Obecnie nowa technika pozwala na osiągnięcie rozdzielczości rzędu 15 nanometrów, niewykluczone jednak, że uda się ją udoskonalić i zwiększyć rozdzielczość.
      Już teraz ma ona olbrzymie zalety w porównaniu z tradycyjną litografią. Przede wszystkim wymaga użycia urządzeń o znacznie prostszej konstrukcji, dzięki czemu jest od 5 do 10 razy tańsza. Ponadto teoretycznie może oferować bardzo wysokie rozdzielczości. Tymczasem współczesne techniki litograficzne w miarę postępu technologicznego i zwiększania wymagań, sprawiają coraz więcej problemów z ich dostosowaniem do nowych technologii.
      Na potrzeby nowej techniki inżynierowie IBM-a zbadali też dwa nowe substraty, które mogą być przez nią wykorzystywane. Pierwszy to molekularne szkło, które pod koniec lat 90. ubiegłego wieku teoretycznie opracował Mitsuru Ueda z Yamagata University w Japonii i zaproponował użycie go jako fotorezystu. Zostało ono później wyprodukowane przez Chrisa Obera z Cornell University. Szkło takie składa się z molekuł podobnych do płatków śniegu. Każda z nich ma około nanometra średnicy i kształt sfery. Gdy wspomniane krzemowe ostrze zostanie rozgrzane do temperatury wyższej niż 330 stopni Celsjusza, dochodzi do przerwania wodorowych wiązań utrzymujących molekuły razem. Przez to molekuły zaczynają uciekać z powierzchni szkła, co pozwala na rzeźbienie trójwymiarowych obiektów.
      Drugi z materiałów to polimer PPA wynaleziony w latach 80. przez Hiroshi Ito. Również i w nim pod wpływem temperatury część materiału zostaje odparowana. Dochodzi przy tym do rodzaju "reakcji łańcuchowej", dzięki której tempo powstawania wzorów jest szybsze niż sam ruch krzemowego ostrza.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Hiszpańscy naukowcy z politechniki i uniwersytetu w Walencji znaleźli w północnej Gwatemali (w pobliżu granicy z Meksykiem) stiukową rzeźbę głowy, która mierzy u podstawy 3 metry. Przez wiele lat znajdowała się ona pod gęstą warstwą roślinności. Odkrycie to sugeruje, że wspomniane okolice stanowiły część miasta Majów.
      Archeolodzy natknęli się na rzeźbę w ruinach Chilonché w departamencie Petén, a konkretnie w tunelu utworzonym przez szabrowników. Członkowie zespołu, którzy specjalizują się w konserwacji zabytków, twierdzą, że głowa pochodzi z wczesnego okresu klasycznego (300-600 r. n.e.) i jest znacznie starsza od innych artefaktów z tego stanowiska. Oznacza to, że samo miasto liczy sobie więcej lat niż dotąd sądzono. Rzeźba doskonale się zachowała, można na niej podziwiać niektóre z oryginalnych kolorów.
      Profesor Gaspar Muñoz Cosme sądzi, że rzeźba ma coś wspólnego z mitologią Majów i przedstawia jednego z bogów, np. podziemi. Hiszpan podkreśla, że znalezisko pozwala zdobyć więcej danych dotyczących majańskiej architektury tego okresu. Naukowcy będą szukać kolejnych głów, ponieważ przedstawiciele tej południowoamerykańskiej cywilizacji często posługiwali się symetrycznym ułożeniem wielu obiektów tego samego rodzaju.
      Departament Petén znajduje się w pobliżu słynnych miast Majów, np. Tikal czy Nakum. Chilonché nie badano wcześniej zbyt intensywnie, głównie dlatego, że w regionie tym mieszkają liczni poszukiwacze artefaktów, którzy sprzedają je potem na czarnym rynku, oraz szmuglerzy, przewożący do Meksyku kokainę. Gdy Hiszpanie zdali sobie sprawę z wartości znaleziska, poprosili gwatemalskie władze o wzmożenie ochrony stanowiska.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...