Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Najstarszy latający ssak

Rekomendowane odpowiedzi

Gdy przed 200 milionami lat na Ziemi pojawiły się pierwsze ssaki, planetą niepodzielnie rządziły dinozaury. Do niedawna jeszcze naukowcy przypuszczali, że ssakom udało się przetrwać tylko dzięki temu, że były małymi niewyspecjalizowanymi nocnymi stworzeniami. Dopiero po wyginięciu dinozaurów 65 milionów lat temu, ssaki mogły swobodnie się rozwijać.

W ciągu ostatnich lat naukowcy znaleźli jednak wiele dowodów na to, że ssaki wyspecjalizowały się wcześniej, niż dotychczas sądzono i przeżyły nie tylko dzięki temu, iż dinozaury niezbyt się nimi interesowały. Wśród takich wyspecjalizowanych ssaków można wymienić żywiące się insektami stworzenie przystosowane do kopania, czy też podobne do bobra zwierzę, które polowało na ryby.

Ostatnim odkryciem jest nieco podobna do polatuchy (latającej wiewiórki) Volitcotheria antiquus, 14-centymetrowe zwierzę, którego szczątki znaleziono w Mongolii Wewnętrznej. Najciekawsze w nim jest to, iż zwierzę posiadało płat skórny pomiędzy tylnymi a przednimi konczynami. To była wielka niespodzianka – mówi paleontolog Jin Meng z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku.

Płat skóry służył zwierzęciu do lotu ślizgowego. Potrafiło ono wchodzić na drzewa i, dzięki płatowi, przeskakiwać pomiędzy nimi. Meng uważa, że taka budowa ciała była też pomocna w ucieczce przed drapieżnikami, jak chociażby latające pterozaury.

Volitcotheria żyła w okresie od 164 do 130 milionów lat temu. Jest więc najstarszym znanym nam ssakiem przystosowanym do poruszania się w powietrzu. Dotychczas naukowcy uważali, że najstarszy jest nietoperz, którego odkryte w Wyoming szczątki oszacowano na 51 milionów lat.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kanadyjsko-chiński zespół naukowy opisał niezwykłą skamieniałość sprzed 125 milionów lat przedstawiającą mięsożernego ssaka atakującego większego od siebie roślinożernego dinozaura. Oba zwierzęta znajdują się w śmiertelnym uścisku. To jeden z pierwszych dowodów pokazujących, że ssaki polowały na dinozaury, mówi doktor Jordan Mallon, paleobiolog z Kanadyjskiego Muzeum Natury i współautor badań opublikowanych na łamach Scientific Journal.
      Skamieniałość, która znajduje się w Muzeum Szkolnym Weihai Ziguang Shi Yan, to dowód, że ssaki stanowiły dla dinozaurów większe zagrożenie, niż się uważa. I to w czasach, gdy dinozaury dominowały na Ziemi.
      Zaatakowany dinozaur do psitakozaur wielkości dużego psa. Napastnikiem był zaś Repenomamus robustus. Jeden z największych ówczesnych ssaków, zwierzę wielkości borsuka. Przed odkryciem skamieniałości naukowcy wiedzieli, że Repenomamus pożywiał się na psitakozaurach, gdyż w żołądkach ssaków znajdowano kości tych dinozaurów. Nie było jednak jasne, czy na nie polował, czy żywił się padliną. Współistnienie obu gatunków nie jest niczym nowym, ale nowością jest uwieczniona w skamieniałości scena polowania, wyjaśnia Mallon.
      Skamieniałość, przedstawiająca niemal kompletne szkielety obu zwierząt, została znaleziona w 2012 roku w Liujitun w prowincji Liaoning, miejscu zwanym „Pompejami chińskich dinozaurów". Znajduje się tam olbrzymia liczba skamieniałości zwierząt, które zostały nagle pogrzebane w wyniku osunięcia się ziemi po co najmniej jednej erupcji wulkanicznej.
      Badacze wykluczają, byśmy widzieli tutaj scenę pożywiania się ssaka na martwym dinozaurze. Na kościach dinozaura nie widać bowiem żadnych śladów ugryzień, zwierzęta są ze sobą splątane, a Repenomamus znajduje się na górze. Mamy tutaj do czynienia z walką o życie. Naukowcy nie wykluczają, że ssak zaczął pożerać jeszcze żywego dinozaura, gdy oba zwierzęta zginęły przysypane lawiną błotną.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ssaki to jedne z najbardziej znanych i rozpoznawalnych zwierząt. Niektóre ich gatunki stały się symbolami dzikiej przyrody i prób jej ochrony. Brak jest jednak ogólnie przyjętych zasad oceny ich łącznej biomasy. Zadania tego podjęli się eksperci z izraelskiego Instytutu Nauki Weizmanna, Uniwersytetu w Tel Awiwie oraz Uniwersytetu Ben-Guriona. Wyniki, uzyskane m.in. za pomocą algorytmu sztucznej inteligencji, mogą zaskakiwać.
      Izraelczycy oceniają, że łączna biomasa dzikich ssaków lądowych to zaledwie 22 miliony ton, a ssaków morskich to kolejne 40 milionów ton. Z obliczeń wynika, że większość masy dzikich ssaków stanowią parzystokopytne. Największą łączną masę – 2,7 miliona ton – ma jeleń wirginijski, którego populacja szacowana jest na 45 milionów osobników. Gatunkiem o drugiej największej masie (1,9 miliona ton) jest dzik ze światową populacją wynoszącą 30 milionów osobników. Następne pozycje na liście zajmują słoń afrykański (1,3 mln ton, 0,5 mln osobników), kangur olbrzymi (0,6 mln ton, 20 mln osobników) i mulak czarnoogonowy (0,5 mln ton, 7 milionów osobników). Na dalszych miejscach znajdziemy łosia, jelenia szlachetnego, sarnę europejską, kangura rudego i guźca zwyczajnego. Wymienione gatunki stanowią około 40% biomasy wszystkich ssaków lądowych na Ziemi.
      Autorzy badań podkreślają, że z powyższych szacunków usunęli trzy gatunki ssaków synantropijnych, czyli takich, które w dużej mierze wchodzą w interakcje z ludźmi i których zagęszczenie populacji jest znacznie większe w pobliżu siedzib ludzkich, niż poza nimi. Te usunięte gatunki to szczur śniady, szczur wędrowny oraz mysz domowa. Wielkość populacji tych zwierząt, ze względu na brak danych i ich rozpowszechnienie, jest bardzo trudna do oszacowania. Gatunki te uwzględniono w kategorii zwierząt udomowionych, jednak miały one minimalny wpływ na te dane. Na przykład masę całej populacji myszy domowej oszacowano na 1 milion ton.
      Te 22 miliony ton ssaków lądowych i 40 milionów ton ssaków morskich to zaledwie niewielka część wszystkich ssaków na Ziemi. Łączna ich masa jest bowiem zdominowana przez masę ssaków udomowionych, którą autorzy badań wyliczają na ok. 630 milionów ton oraz masę ludzi, oszacowana na około 390 milionów ton. To pokazuje, w jak olbrzymim stopniu ludzie zdominowali dziką przyrodę.
      Dzikie ssaki stanową zaskakująco niewielką część zwierząt na Ziemi, szczególnie w porównaniu z ludźmi i zwierzętami udomowionymi. Masa samych tylko krów została oszacowana na 420 milionów ton, a masa psów jest mniej więcej taka sama, jak wszystkich dzikich ssaków lądowych. Z kolei masa kotów jest dwukrotnie większa niż masa słoni afrykańskich i czterokrotnie większa niż masa łosi. Masa gryzoni, bez przypisanych do zwierząt udomowionych szczurów i myszy, to 7% masy ssaków lądowych, a masa mięsożerców to 3%. Jeśli zaś chodzi o masę ssaków morskich to ponad połowę stanowi masa fiszbinowców. Najbardziej licznymi ssakami są zaś nietoperze. Co prawda stanowią one jedynie 7% ich masy, ale za to około 66% liczebności.
      Eksperci zauważają, że to jedynie zgrubne szacunki, ale stanowią bardzo dobry punkt wyjścia do kolejnych, bardziej dokładnych wyliczeń. Pokazują też one, jak złudne jest przekonanie, że świat dzikich zwierząt jest liczny i szeroko rozpowszechniony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed 66 milionami lat na Ziemię spadła 10-kilometrowa asteroida, która przyniosła zagładę dinozaurom. Najnowsze dowody wskazują, że wywołała ona wielotygodniowe lub wielomiesięczne trzęsienie ziemi odczuwalne na całej planecie. ilość energii uwolniona w czasie tego trzęsienia wynosiła 1023 dżuli, czyli 50 000 razy więcej, niż podczas trzęsienia o sile 9,1 stopnia, które dotknęło Sumatrę w 2004 roku.
      Ślady tego trzęsienia znalazł Hermann Bermúdez, który specjalizuje się w badaniu granicy K-T (granica kreda-trzeciorzęd). Jest ona śladem wielkiego wymierania, które 66 milionów lat temu zakończyło mezozoik. W 2014 roku prowadził prace badawcze na kolumbijskiej wyspie Gorgonilla. Uczony odkrył wówczas warstwę sferuli (niewielkich kulek szkliwa oraz tektytów i mikrotektytów, które zostały wyrzucone do atmosfery w wyniku uderzenia asteroidy. Sferule tworzą się, gdy pod wpływem ciśnienia i temperatury wywołanych uderzeniem, dochodzi do roztopienia i rozkruszenia skorupy ziemskiej. W atmosferę wyrzucane są wówczas krople roztopionego materiału, który opada na powierzchnię.
      Wyspa Gorgonilla, na której pracował Bermúdez, położona jest około 3000 kilometrów na południowy-zachód od miejsca uderzenia asteroidy. Pod powierzchnią oceanu, na głębokości około 2 kilometrów, przez miliony lat odkładały się osady. Gdy 3000 kilometrów od badanego miejsca upadła asteroida, doszło do deformacji osadów. Deformacja objęła osady na głębokości nawet do 15 metrów pod dnem morskim. Jej ślady są widoczne do dzisiaj. Jednak to nie wszystko. Zdeformowana jest również warstwa zawierająca sferule. A to oznacza, że wstrząsy spowodowane uderzeniem asteroidy musiały trwać po tym, gdy sferule opadły z atmosfery. Proces ich opadania trwał zaś całymi tygodniami lub nawet miesiącami. Zaraz nad warstwą sferuli widać zachowane spory paproci, pierwsze oznaki odradzającego się życia roślinnego po uderzeniu.
      Przekrój, który odkryłem na wyspie Gorgonilla, to wspaniałe miejsce do badania granicy K-T, gdyż jest jednym z najlepiej zachowanych takich miejsc oraz znajduje się głęboko pod powierzchnią oceanu, więc nie zostało zaburzone przez tsunami, mówi uczony.
      Gorgonilla to nie jedyne miejsce, w którym Bermúdez zauważył ślady gigantycznego trzęsienia ziemi. W odsłonięciu El Papalote w Meksyku widoczne są ślady upłynnienia gruntu, a w stanach Mississippi, Alabama i Teksas uczony znalazł uskoki i pęknięcia prawdopodobnie spowodowane wielkim trzęsieniem ziemi. W wielu miejscach znalazł też osady naniesione przez wielkie tsunami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Argentyńskiego Muzeum Historii Naturalnej informują o odkryciu szczątków jednego z największych mięsożernych dinozaurów. Olbrzym nazwany przez nich Maip macrothorax był największym z maniraptorów. Żywił się innymi dinozaurami, które rozrywał za pomocą przednich kończyn.
      Długość ciała zwierzęcia wynosiła 9–10 metrów, dinozaur ważył 5–6 ton. Aby utrzymać tak olbrzymią masę, kręgosłup Maip amcrothoraxa zbudowany był z wielkich kręgów połączonych skomplikowanym systemem mięśni, ścięgien i więzadeł. Dzięki temu drapieżnik mógł stać i biegać na tylnych łapach. Na kręgach i żebrach dinozaura zachowały się struktury, do których były przymocowane więzadła. Dla specjalistów to okazja do zdobycia informacji, które rzadko są dostępne. Pozwalają bowiem przynajmniej częściowo zrekonstruować układ tkanek miękkich.
      Szczątki dinozaura znaleziono na południe od El Calafate. Panują tam bardzo niskie temperatury i widać stamtąd Andy. A olbrzymi dinozaur, ścigający swoją ofiarę, był zapowiedzią jej śmierci. Dlatego też nowo odkryty gatunek zyskał nazwę „Maip” pochodzącą od diabolicznej postaci z mitologii Tehuelche, która mieszka w górach i zabija za pomocą mrozu. Mitologiczny Maip reprezentuje też cień nadchodzącej śmierci. Z kolei „macrothorax” od rozmiarów jamy klatki piersiowej, której szerokość dochodziła do 1,4 metra.
      Megaraptory swój rozkwit przeżywały w kredzie, występowały głównie na południowych obszarach grobu. Pierwszym opisanym przedstawicielem tego rodzaju był Megaraptor namunhuaiiquii znaleziony w argentyńskiej prowincji Neuquén. Kolejne megaraptory znajdowano w Australii, Japonii czy Tajlandii.
      Wiemy, że zwierzęta te polowały na inne dinozaury, miały nisko sklepioną, wydłużoną czaszkę, w której znajdowało się ponad 60 ostrych zębów. Megaraptory mają długą elastyczną szyję oraz sprawne dobrze rozwinięte kończyny przednie zakończone potężnymi pazurami służącymi do chwytania i rozrywania ofiary.
      Maip amcrothorax to już kolejny dinozaur znaleziony w Estancia La Anita, kilka kilometrów na południe od miasta El Calafate. W 2019 roku znaleziono tam szczątki dwóch przedstawicieli gatunku Nullotitan glacieris. To niemal 25-metrowej długości dinozaury roślinożerne. Obok nich odkryto szczątki niewielkiego zwierzęcia z gatunku Isasicursor santacrucensis. Ten dinozaur chodziło na tylnych łapach. Dotychczas, na podstawie kilku izolowanych zębów, przypuszczano, że w okolicy mogą znajdował się też pozostałości jakiegoś megaraptora. Teraz przypuszczenie się potwierdziło
      Autorzy odkrycia piszą na łamach Scientific Reports, że Maip amcrothorax był bliżej spokrewniony z megaraptorami z obecnej Ameryki Południowej. Zwierzęta z Azji i Australii były jego dalszymi kuzynami. Zdaniem odkrywców, południowoamerykańskie megaraptory wyewoluowały z mniejszych form pośrednich, o długości ciała 5–6 metrów, a szczyt ich osiągnięć ewolucyjnych przypadł na kredę. Maip był największym znanym megaraptorem i jednym z ostatnich, które zamieszkiwały Ziemię przed zagładą dinozaurów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ssaki spożywające mięso są bardziej narażone na nowotwory niż ssaki roślinożerne, wynika z badań przeprowadzonych na tysiącach zwierząt z ogrodów zoologicznych. Zrozumienie, dlaczego roślinożercy są mniej narażeni na nowotwory może pomóc w opracowaniu metod ochrony ludzi przed tymi chorobami.
      Orsolya Vincze i jej koledzy z węgierskiego Centrum Badań Ekologicznych przeanalizowali wyniki sekcji zwłok 110 148 zwierząt ze 191 gatunków ssaków, które padły w ogrodach zoologicznych. Naukowcy chcieli oszacować ryzyko zgonu z powodu nowotworów. Okazało się, że ssaki mięsożerne są bardziej narażone na nowotwory niż ssaki, które jedzą mięso rzadko lub nigdy.
      Najmniej narażoną grupą były parzystokopytne, do których należą owce czy krowy. Z kolei zwierzęciem najbardziej narażonym na zgon z powodu nowotworu był niewielki australijski kowari. W 16 na 28 badanych przypadków zgonów tych zwierząt przyczyną był nowotwór. Z kolei wśród padłych 196 antylop indyjskich i 213 mar patagońskich  nie stwierdzono żadnego przypadku nowotworu.
      Takie wyniki podważają powszechne przekonanie, że większe dłużej żyjące zwierzęta są bardziej narażone na nowotwory, gdyż mają więcej komórek, które mogą mutować i więcej czasu, by do tych mutacji doszło. Wydaje się, że ryzyko nowotworu jest w dużej mierze związane z dietą. Badacze zastrzegają jednak, że koniecznie jest zweryfikowanie, czy zjawisko zaobserwowane wśród zwierząt z ogrodach zoologicznych dotyczy również zwierząt dziko żyjących.
      Dlaczego jednak jedzenie mięsa miałoby być powiązane z większym ryzykiem rozwoju nowotworów? Vincze mówi, że jedną z przyczyn mogą być wirusy znajdujące się w mięsie. Niektóre z nich mogą powodować nowotwory. Wiadomo ma przykład, że u niektórych trzymanych w niewoli lwów nowotwory pojawiły się w z powodu papillomawirusów obecnych w spożywanym przez nie mięsie krów. Inną przyczyną mogą być zanieczyszczenia. W organizmach znajdujących się wyżej w łańcuchu pokarmowym zanieczyszczeń gromadzi się więcej, przypomina Beata Ujvari z Deakin University w Australii, która również brała udział w badaniach. Ponadto, zauważa uczona, zwierzęta mięsożerne spożywają więcej tłuszczu, mniej włókien i mają mniej zróżnicowany mikrobiom jelit niż roślinożercy. A wszystkie te czynniki są powiązane, przynajmniej u ludzi, z większym ryzykiem nowotworów.
      Ujvari dodaje, że obserwacje ze świata zwierząt niekoniecznie muszą odnosić się też do ludzi. Mamy inny styl życia i rzadko jemy surowe mięso. Przypomina jednak, że już wcześniej badania prowadzone wśród ludzi wykazały związek pomiędzy spożywaniem mięsa a nowotworami.
      Obecnie nie jest jasne, dlaczego – jak się wydaje – parzystokopytne są szczególnie odporne na rozwój nowotworów. Ale naukowców szczególnie interesują antylopa indyjska i mara patagońska. Jeśli dowiemy się, dlaczego u tych gatunków nowotwory występują tak rzadko, wykorzystamy tę wiedzę, by chronić samych siebie przed nowotworami.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...