Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Kwasy tłuszczowe łagodzą zespół napięcia przedmiesiączkowego

Rekomendowane odpowiedzi

Tabletki z niezbędnymi kwasami tłuszczowymi zmniejszają nasilenie objawów zespołu napięcia przedmiesiączkowego (ang. premenstrual syndrome, PMS) – twierdzą brazylijscy badacze.

Edilberto Rocha Filho z Universidade Federal de Pernambuco zebrał grupę 120 kobiet w wieku od 17 do 37 lat, które uskarżały się na PMS. Studium trwało 8 miesięcy: półroczną terapię poprzedzały 2 miesiące przygotowań. Panie wylosowano do 3 grup. Pierwsza zażywała codziennie pigułkę z 1 g kwasów tłuszczowych, druga tabletkę z 2 g kwasów tłuszczowych, a trzecia placebo. Uczestniczki eksperymentu codziennie wypełniały skalę oceniającą nasilenie objawów zespołu napięcia przedmiesiączkowego.

W pigułkach znalazły się kwas gammalinolenowy (kwas γ-linolenowy, GLA), kwas oleinowy, kwas linolowy, inne nienasycone kwasy tłuszczowe oraz witamina E. Kobiety, które zażywały 2-g tabletki, wspominały o złagodzeniu objawów zarówno 3, jak i 6 miesięcy od rozpoczęcia leczenia. Nie odnotowano związanych z terapią efektów ubocznych. Nie zmienił się ogólny poziom cholesterolu.

Pod koniec badań w pierwszej grupie nasilenie symptomów PMS zmniejszyło się o 64%, w grupie drugiej o 74%, a w kontrolnej grupie placebo zaledwie o 16%.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Uniwersytecie Australii Zachodniej (UWA) powstał preparat farmaceutyczny z midazolamem, lekiem podawanym jako premedykacja przez zabiegami chirurgicznymi, w którego skład wchodzi maskująca gorzki smak czekolada. Dzięki temu dzieci chętnie go zażywają, a skuteczność leku nie odbiega od wersji standardowej.
      Jak tłumaczą Australijczycy, oczywiście w tabletce znajduje się nie tylko czekolada. Kilka składników działa synergicznie, by jednocześnie zamaskować gorzki lek i zapewnić stabilność w temperaturze pokojowej.
      Zespół UWA testował 150-osobową grupę. Okazało się, że większość dzieci dostających tabletkę smakującą jak czekolada wyrażała chęć ponownego zażycia.
      Dr Sam Salman podkreśla, że niekorzystny smak wielu leków, w tym midazolamu, stanowi poważną trudność w terapii dzieci. Wiele dzieci ma opory przed zażyciem leków, w tym wykorzystywanych do premedykacji (mają one bardzo gorzki smak, który często trudno zamaskować). To może powodować niepokój u chorych maluchów, rodziców i personelu medycznego oraz narażać na szwank skuteczność leku, a także i tak już nadwątlone zdrowie. Nieważne, jak silny jest lek: jeśli dziecko nie będzie go chciało przyjąć, nie będzie skuteczny.
      Salman dodaje, że stworzenie dobrze smakującego leku nie jest proste i nie polega po prostu na stopieniu czekolady i włożeniu do niej leku. Potrzeba dopracowanej formuły, który m.in. zamaskuje smak, będzie miała długi czas przydatności do spożycia i nie zmniejszy skuteczności substancji czynnej.
      Prof. farmacji Lee Yong Lim i anestezjolog dziecięcy Britta Regli-von-Ungern-Sternberg podkreślają, że preparat odniósł sukces (smak czekoladowej formy wolało 5-krotnie więcej dzieci) i został dobrze przyjęty także przez pielęgniarki i rodziców.
      W Szpitalu Pediatrycznym w Perth prowadzone są wstępne testy tej samej formuły z innym lekiem. Tutaj wyniki również są dobre, więc Australijczycy myślą o badaniach z antybiotykami.
      Do plusów opisywanego preparatu zalicza się dokładność dawkowania (w porównaniu do płynów), a także możliwość roztopienia czy przeżucia w przypadku dzieci z zaburzeniami połykania. Oprócz tego preparat można długo przechowywać w warunkach niechłodniczych.
      Obecnie ekipa szuka partnera przemysłowego, który pomoże w komercjalizacji produktu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzielenie tabletek może mieć poważne konsekwencje kliniczne dla pacjentów, zwłaszcza w przypadku leków, dla których różnica między dawką terapeutyczną a toksyczną jest niewielka (Journal of Advanced Nursing).
      Naukowcy z Uniwersytetu w Gandawie poprosili 5 ochotników o podzielenie ośmiu tabletek trzema technikami: z wykorzystaniem specjalnego narzędzia, nożyczkami i nożem kuchennym. Pigułki miały różne kształty i rozmiary.
      Okazało się, że w przypadku 31% odciętych kawałków dawka była inna od wymaganej. Najdokładniejsza była specjalna gilotynka do cięcia, ale i tutaj w 13% dochodziło do błędów.
      Dlaczego dzieli się leki? Robi się to z wielu powodów: aby zwiększyć elastyczność dawki, ułatwić przełknięcie tabletki [w sprzedaży są nawet narzędzia, w których występuje zarówno przecinacz, jak i rozdrabniacz] i z powodu oszczędności dla pacjenta [...] – wyjaśnia szefowa zespołu badawczego dr Charlotte Verrue. Belgijka podkreśla, że większość tabletek nie nadaje się do cięcia, dlatego dobrze by było, gdyby producent pomyślał o rozszerzeniu wachlarza dostępnych gramatur, a także o płynnych wersjach różnych leków. Warto bowiem zauważyć, że nawet specjalne wyżłobienie na tabletce nie gwarantuje uzyskania właściwej dawki substancji czynnej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Żel antykoncepcyjny z nestoronem, który przechodzi właśnie pierwsze testy, wydaje się dobrą alternatywą dla pigułki. Zawiera hormony, a uzyskane dotąd wyniki wskazują, że jest skuteczny i dobrze tolerowany. Co ważne, nie powoduje wzrostu wagi ani trądziku. Preparat należy nałożyć na brzuch, uda, ramiona i barki. Szybko się wchłania i nie pozostawia filmu na skórze.
      Specjaliści uważają, że żel firmy Antares Pharma nadaje się dla kobiet karmiących piersią, ponieważ w odróżnieniu od pigułek dwuskładnikowych nie przenika do mleka. Dr Ruth Merkatz z centrum badawczego Population Council w Nowym Jorku przeprowadziła najnowsze badania na grupie 18 kobiet w wieku dwudziestu i trzydziestu kilku lat. Studium wykazało, że optymalna dawka żelu wynosi 3 mg dziennie. W ciągu 7-miesięcznego testu żadna z pań nie zaszła w ciążę. Nestorone zahamował dojrzewanie komórek jajowych.
      Merkatz przyznaje, że jeśli wszystko dobrze pójdzie, na pewno w przyszłości testy obejmą o wiele więcej kobiet.
      Nestoron wykazuje niewielką aktywność po podaniu doustnym. Jest jednak bardzo skuteczny, jeśli administruje się go parenteralnie, czyli pozajelitowo, zwłaszcza jeśli stosuje się postaci o przedłużonym działaniu. Wg ekspertów, jest wtedy 10-100-krotnie silniejszym gestagenem od progesteronu. Ponieważ nestoron nie łączy się z globuliną wiążącą hormony płciowe (SHBG), jest szybko usuwany z organizmu kobiety. Przed żelem Antares Pharmy dostępne były krążki dopochwowe (także testowane przez Ruth Merkatz) czy implanty podskórne z nestoronem.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie z Uniwersytetu Florydzkiego opracowali prototyp pigułki, która wysyła potwierdzenie, że została połknięta. Naukowcy dodali do standardowej tabletki mikrochip i ulegającą strawieniu antenkę.
      Amerykanie mają nadzieję, że podobne pigułki będą wkrótce produkowane na dużą skalę i automatycznie powiadomią lekarzy, opiekunów i naukowców prowadzących testy kliniczne, że lek zażyto.
      To sposób monitorowania, czy pacjent zażywa medykament o czasie – wyjaśnia prof. Rizwan Bashirullah. Bardzo przydatny zresztą, gdyż ludzie często zapominają lub odmawiają połknięcia leków, a czasem nawet fałszują wyniki. Można sobie wyobrazić, jaki to koszt, gdy weźmie się pod uwagę hospitalizację, kosztowne procedury medyczne czy "sabotowanie" testów klinicznych.
      Badania wykazały, że pacjenci z chronicznymi chorobami przeważnie zażywają mniej więcej połowę przepisanych medykamentów. Bashirullah opowiada, że niesystematyczność w przyjmowaniu leków to poważny problem dla autorów testów klinicznych. Wyniki ulegają bowiem skrzywieniu albo są zupełnie bezużyteczne. W rezultacie naukowcy często wymagają wzrokowego potwierdzenia, że pigułka została połknięta, a to niezwykle kosztowne, gdy w studium bierze udział kilkuset albo nawet kilka tysięcy ochotników. Jak widać, odwołanie się do pomocy nowoczesnych technologii miało naprawdę duży sens.
      Bashirullah, doktorant Hong Yu, prof. Chris Batich oraz Neil Euliano z Convergent Engineering, firmy z siedzibą w Gainesville, zaprojektowali i przetestowali system złożony z dwóch podstawowych elementów. Standardową białą pigułkę pokryli etykietą z wytłoczonymi srebrnymi paskami. To one składają się na antenę, która została nadrukowana za pomocą nietoksycznego tuszu, zawierającego przewodzące nanocząstki srebra. Tabletkę wyposażono również w mikrochip rozmiarów kropki.
      Gdy pacjent połknie tabletkę, ta komunikuje się z drugim istotnym elementem systemu – urządzeniem noszonym np. przy pasku. Niewykluczone, że w przyszłości będzie ono stanowić część telefonu komórkowego lub zegarka. Informacja jest przekazywana dalej do komputera/komórki.
      Naukowcy z Florydy zaznaczają, że pigułka nie potrzebuje baterii, gdyż urządzenie każdego pacjenta wysyła pulsy elektryczne o niskim napięciu, które są odbierane przez chip i go doładowują. Dzięki temu tabletka może wysłać sygnał via antena.
      Antena ulega strawieniu, a mikrochip zostaje wydalony, ale nie przed potwierdzeniem zażycia pigułki. Prototyp tabletki przeszedł pomyślnie testy na modelach ludzi i nieboszczykach. Amerykanie zasymulowali też warunki panujące w żołądku, by stwierdzić, co pozostaje w przewodzie pokarmowym po antence. Dzięki temu ustalono, że ilości srebra są śladowe (stężenie tego pierwiastka nie przekracza poziomu wykrywanego w wodzie z kranu).
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...