Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Podczas zakończonej właśnie ceremonii w Miami, ICANN przekazał ostatnią pulę adresów IPv4. Oznacza to symboliczny koniec internetu posługującego się tym protokołem. W ciągu kilku miesięcy, gdy lokalni rejestratorzy wyczerpią należące do nich pule, przyznawane będą tylko adresy IPv6.

Każdy z pięciu regionalnych rejestratorów otrzymał po około 16 milionów adresów. Gdy i one się wyczerpią, lokalni dostawcy internetu nie będą w stanie komunikować się z siecią za pomocą samych tylko IPv4. Będą musieli korzystać ze specjalnych mechanizmów, co może niekorzystnie odbić na wydajności sieci.

IPv4 korzysta z 32-bitowych adresów, co daje około 4 miliardów 300 milionów możliwych kombinacji. Wszystkie one zostały rozdzielone. Z kolei IPv6 wykorzystuje 128-bitowe adresy. To oznacza, że liczba możliwych kombinacji wynosi 2128. Trudno nawet wyobrazić sobie, że pulę tę można będzie kiedykolwiek wyczerpać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od 2^128 bardziej zapierające dech w piersiach jest: "340 282 366 920 938 463 463 374 607 431 768 211 456 kombinacji", lub z angielska: "340 undecillion, 282 decillion, 366 nonillion, 920 octillion, 938 septillion, 463 sextillion, 463 quintillion, 374 quadrillion, 607 trillion, 431 billion, 768 million, 211 thousand and 456 combinations".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorąc pod uwagę przewidywania Gatesa gotyczące potrzebnej w przyszłości ilości RAMu można by się tego "na oko" spodziewać, ale to jest już zbyt duża liczba żeby pula szybko się skończyła - atomów na ziemii jest 4*10^51, a tych adresów ~3*10^38.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od 2^128 bardziej zapierające dech w piersiach jest: "340 282 366 920 938 463 463 374 607 431 768 211 456 kombinacji", lub z angielska: "340 undecillion, 282 decillion, 366 nonillion, 920 octillion, 938 septillion, 463 sextillion, 463 quintillion, 374 quadrillion, 607 trillion, 431 billion, 768 million, 211 thousand and 456 combinations".

 

bardziej obrazowo: IPv4  to ~8 adresów/m2 ; IPv6 to ~6*1023 adresów/m2

Wliczając powierzchnię oceanów ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IPv4  to ~8 adresów/m2

IPv4  to ~8,42e-06 adresów/m2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IPv4  to ~8,42e-06 adresów/m2

 

Jasne masz rację, oczywiście ~8 na km2

 

Licząc tylko powierzchnię lądu to ~40 na km2 co w połączeniu z klasami prywatnymi powinno starczyć ;) Ale najwyraźniej nie starcza :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tytuł zbyt wyolbrzymiony. Poza tym po pierwsze, to IANA dokonała przekazania (aczkolwiek fakt, to integralna część ICANN). Po drugie dokonano tylko rezerwacji klas na rzecz RIR-ów. Faktyczna alokacja adresów za tym jeszcze nie idzie (szacunkowy „koniec” IPv4 nastąpi pod koniec października). Po trzecie żaden koniec nie nastąpi, nic nie wybuchnie, nic nie przestanie działać. ;-)

 

http://www.iana.org/assignments/ipv4-address-space/ipv4-address-space.xml

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A takie sobie straszenie. Nic wielkiego się nie dzieje. Internet działać nieprzestanie przestanie się tylko rozwijać i to wcale nie wiadomo w jakim zakresie. Nikt do tego nie che dopuścić bo spadek dynamiki wzrostu może wywołać kolejny kryzys z powodu przewartościowania web 2.0 które opiera się na tym ze utrzymana zostanie dynamika wzrostu w jakimś tam horyzoncie czasowym (jak dla mnie to już zaczynamy się o nieskończony horyzont ocierać). Stad wszyscy krzyczą ze bedzie katastrofa tym głośniej im bardziej na tym wózku siedzą.

Jak by była taka potrzeba to problem rozwiązał by się sam na co wszyscy liczyli przez 15 lat. Wsparcia dla IPv6 nie ma w śród ludzi i to jest poważny porblem.

 

Kolejna sprawa do katastrofy daleko bo po pierwsze adresy jeszcze są. Po drugie wiele z nich jest ze tak powiem odłogowana. Po trzecie ludzie maja poważne ilości adresów "zachomikowane" i chomikują dalej na wszelki wypadek tak by IP v6 był problemem kogoś innego. Paradoksalniej to nawet dla niektórych dobrze bo zwiększą się bariery wejścia w pewne gałęzie rynku bo albo będzie problem adresy skołować albo będzie komuś trzeba za to zapłacić i adres IP stanie się poważną wartością samą w sobie a posiadający zarobią na wynajmie.

Ludzie sobie jakoś poradzą po prostu jak braknie adresów to adres PUB w sieci osiedlowej będzie za dopłata (jak już zresztą bywa) a nie standardem. Tepsa też jak zobaczy "dolarki" przed oczami to może przełknąć problemy z tym związane i zamknąć większość ruchu z neo w adresacji lokalnej z zewn IP na życzenie i za dopłata. No oczywiście było by to strzelanie w stopę i krok raczej w tył niż w przód ale nawet taka partyzantka może się gdzieniegdzie opłacić bardziej niż IP v6. Bo to są przede wszystkim koszta.

Wizja katastrofy bym się nie przejmował bo ludzie sobie zawsze jakoś poradzą. a web 2.0 tak czy siak musi mieć swoją klapę, a z technicznych względów im wcześniej tym lepiej bo im się balon bardziej nadmucha tym mocniej w końcu  pie.....e.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szerokie rozpowszechnienie się internetu i technologii komunikacyjnych przyciąga ludzi do centrów miast. Zachodzi więc zjawisko odwrotne, niż przewidywano u zarania internetu i ery informacyjnej, informują naukowcy z Uniwersytetu w Bristolu.
      Pomimo tego, że internet pozwala nam na niezwykle łatwy dostęp do wszelkich informacji i umożliwia łatwe i szybkie nawiązanie kontaktu z osobami z drugiego końca świata, jego rozwój nie doprowadził do odpływu ludności z miast. Wręcz przeciwnie, specjaliści zauważyli odwrotne zjawisko. Coraz większe rozpowszechnienie się technologii informacyjnych prowadzi zwiększenia koncentracji ludzi w miastach.
      Nie od dzisiaj wiemy, że np. przedsiębiorstwa działające na uzupełniających się polach, mają tendencje do grupowania się na tym samym obszarze, gdyż zmniejsza to koszty działalności. Technologie informacyjne miały to zmienić.
      Doktor Emmanouil Tranos z Univeristy of Bristol i Yannis M. Ioannides z Tufts Univeristy przeanalizowali skutki zachodzących w czasie zmian dostępności i prędkości łączy internetowych oraz użytkowania internetu na obszary miejskie w USA i Wielkiej Brytanii. Geografowie, planiści i ekonomiści miejscy, którzy na początku epoki internetu rozważali jego wpływ na miasta, dochodzili czasem do dziwacznych wniosków. Niektórzy wróżyli rozwój „tele-wiosek”, krajów bez granic, a nawet mówiono o końcu miasta.
      Dzisiaj, 25 lat po komercjalizacji internetu, wiemy, że przewidywania te wyolbrzymiały wpływ internetu i technologii informacyjnych w zakresie kontaktów i zmniejszenia kosztów związanych z odległością. Wciąż rosnąca urbanizacja pokazuje coś wręcz przeciwnego. Widzimy, że istnieje komplementarność pomiędzy internetem a aglomeracjami. Nowoczesne technologie informacyjne nie wypchnęły ludzi z miast, a ich do nich przyciągają.
      Artykuł Ubiquitous digital technologies and spatial structure; an update został opublikowany na łamach PLOS One.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Europie skończyła się pula adresów IPv4. Dzisiaj o godzinie 15:35, 25 listopada 2019 roku przyznaliśmy ostatnie adresy IPv4. Tym samym pula adresów IPv4 uległa wyczerpaniu, oświadczyła RIPE NCC, organizacja zajmująca się zarządzaniem zasobami internetowymi dla Europy, Bliskiego Wschodu i części Azji.
      Wyczerpanie się puli IPv4 nie jest zaskoczeniem, przewidywano je od dawna.
      RIPE NCC informuje jednocześnie, że fakt wyczerpania się puli IPv4 nie oznacza, iż adresy takie nie będą w przyszłości przyznawane. Organizacja będzie bowiem zajmowała się odzyskiwaniem zwolnionych adresów. Można je pozyskać od firm, które przestały działać czy też od sieci, które zrezygnowały z używania części przyznanych adresów. Odzyskane numery IPv4 będą przyznawane członkom RIPE NCC w kolejności ich zapisywania się na listę oczekujących. Trafią one wyłącznie do tych, którzy wcześnie n ie otrzymali żadnych adresów IPv4 do RIPE NCC. Ocenia się, że każdego roku odzyskanych zostanie kilkaset tysięcy adresów. To kropla w morzu potrzeb.
      Adresy IPv4 to 32-bitowe numery wykorzystywane do identyfikowania urządzeń podłączonych do internetu. Na całym świecie jest zatem 232 (4,2 miliarda) takich adresów, jednak do sieci podłączonych jest tak wiele urządzeń, że zaczyna brakować numerów IPv4. W 2012 roku IANA (Internet Assigned Numbers Authority) przyznało RIPE NCC ostanią przysługującą tej organizacji pulę IPv4. Od tamtej pory były tylko kwestią czasu, kiedy pula się wyczerpie.
      Następcą IPv4 jest IPv6. Wykorzystuje on 128-bitowe numery, zatem liczba adresów wynosi tutaj 2128 (340 undecylionów czyli 340 miliardów miliardów miliardów miliardów). Problem jednak w tym, że pomimo powtarzanych od wielu lat ostrzeń, IPv6 został wdrożony w niewielkim stopniu. Jedynie 24% ruchu internetowego korzysta z nowego systemu, a w bieżącym roku odsetek ten spadł w porównaniu z rokiem ubiegłym.
      Bez powszechnego zaimplementowania IPv6 grozi nam sytuacja, w której rozwój internetu zostanie niepotrzebnie ograniczony, nie przez brak inżynierów, sprzętu czy inwestycji, ale przez brak unikatowych identyfikatorów sieciowych, ostrzega RIPE NCC.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Iskra
      Dokładnie 50 lat temu, późnym wieczorem 29 października 1969 roku na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA) dwóch naukowców prowadziło pozornie nieznaczący eksperyment. Jego konsekwencje ujawniły się dopiero wiele lat później, a skutki pracy profesora Leonarda Kleinrocka i jego studenta Charleya Kline'a odczuwamy do dzisiaj.
      Kleinrock i Kline mieli do rozwiązania poważny problem. Chcieli zmusić dwa oddalone od siebie komputery, by wymieniły informacje. To, co dzisiaj wydaje się oczywistością, przed 50 laty było praktycznie nierozwiązanym problemem technicznym. Nierozwiązanym aż do późnego wieczora 29 października 1969 roku.
      Jeden ze wspomnianych komputerów znajdował się w UCLA, a drugi w oddalonym o 600 kilometrów Stanford Research Institute (SRI) w Menlo Park. Próby nawiązania łączności trwały wiele godzin. Kline próbował zalogować się do komputera w SRI, zdążył w linii poleceń wpisać jedynie  „lo”, gdy jego maszyna uległa awarii. Wymagała ponownego zrestartowania i ustanowienia połączenia. W końcu około godziny 22:30 po wielu nieudanych próbach udało się nawiązać łączność i oba komputery mogły ze sobą „porozmawiać”. Wydaje się jednak, że pierwszą wiadomością wysłaną za pomocą sieci ARPANETu było „lo”.
       

       
      Trudne początki
      Początków ARPANETU możemy szukać w... Związku Radzieckim, a konkretnie w wielkim osiągnięciu, jakim było wystrzelenie Sputnika, pierwszego sztucznego satelity Ziemi. To był dla Amerykanów policzek. Rosjanie pokazali, że pod względem technologicznym nie odstają od Amerykanów. Cztery lata zajęło im nadgonienie nas w technologii bomby atomowej, dziewięć miesięcy gonili nas w dziedzinie bomby wodorowej. Teraz my próbujemy dogonić ich w technice satelitarnej, stwierdził w 1957 roku George Reedy, współpracownik senatora, późniejszego prezydenta, Lyndona Johnsona.
      Po wystrzeleniu Sputnika prezydent Eisenhower powołał do życia Advanced Research Project Agency (ARPA), której zadaniem była koordynacja wojskowych projektów badawczo-rozwojowych. ARPA zajmowała się m.in. badaniami związanymi z przestrzenią kosmiczną. Jednak niedługo później powstała NASA, która miała skupiać się na cywilnych badaniach kosmosu, a programy wojskowe rozdysponowano pomiędzy różne wydziały Pentagonu. ARPA zaś, ku zadowoleniu środowisk naukowych, została przekształcona w agencję zajmującą się wysoce ryzykownymi, bardzo przyszłościowymi badaniami o dużym teoretycznym potencjale. Jednym z takich pól badawczych był czysto teoretyczny sektor nauk komputerowych.
      Kilka lat później, w 1962 roku, dyrektorem Biura Technik Przetwarzania Informacji (IPTO) w ARPA został błyskotliwy naukowiec Joseph Licklider. Już w 1960 roku w artykule „Man-Computer Symbiosis” uczony stwierdzał, że w przyszłości ludzkie mózgi i maszyny obliczeniowe będą bardzo ściśle ze sobą powiązane. Już wtedy zdawał on sobie sprawę, że komputery staną się ważną częścią ludzkiego życia.
      W tych czasach komputery były olbrzymimi, niezwykle drogimi urządzeniami, na które mogły pozwolić sobie jedynie najbogatsze instytucje. Gdy Licklider zaczął pracować dla ARPA szybko zauważył, że aby poradzić sobie z olbrzymimi kosztami związanymi z działaniem centrów zajmujących się badaniami nad komputerami, ARPA musi kupić wyspecjalizowane systemy do podziału czasu. Tego typu systemy pozwalały mniejszym komputerom na jednoczesne łączenie się z wielkim mainframe'em i lepsze wykorzystanie czasu jego procesora. Dzięki nim wielki komputer wykonywać różne zadania zlecane przez wielu operatorów. Zanim takie systemy powstały komputery były siłą rzeczy przypisane do jednego operatora i w czasie, gdy np. wpisywał on ciąg poleceń, moc obliczeniowa maszyny nie była wykorzystywana, co było oczywistym marnowaniem jej zasobów i pieniędzy wydanych na zbudowanie i utrzymanie mainframe’a.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dokładnie przed 50 laty, 29 października 1969 roku, dwaj naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, wykorzystali nowo powstałą, rewolucyjną sieć ARPANET, do przesłania pierwszej wiadomości. Po wielu nieudanych próbach około godziny 22:30 udało się zalogować do komputera w oddalonym o 600 kilometrów Stanford Research Institute.
      Wieloletnia podróż, która rozpoczęła się od... wysłania Sputnika przez Związek Radziecki i trwa do dzisiaj w postaci współczesnego internetu, to fascynująca historia genialnych pomysłów, uporu, porażek i ciężkiej pracy wielu utalentowanych ludzi. Ludzi, wśród których niepoślednią rolę odegrał nasz rodak Paul Baran.
      To, co rozpoczęło się od zimnowojennej rywalizacji atomowych mocarstw, jest obecnie narzędziem, z którego na co dzień korzysta ponad połowa ludzkości. W ciągu pół wieku przeszliśmy od olbrzymich mainframe'ów obsługiwanych z dedykowanych konsol przez niewielką grupę specjalistów, po łączące się z globalną siecią zegarki, lodówki i telewizory, które potrafi obsłużyć dziecko.
      Zapraszamy do zapoznania się z fascynującą historią internetu, jednego z największych wynalazków ludzkości.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uniwersytet Hebrajski w Jerozolimie udostępni całe archiwum Alberta Einsteina. Dzięki internetowi będziemy mogli zapoznać się zarówno z listami miłosnymi uczonego, jak i z jego notatkami, które tworzył pracując nad swoimi teoriami.
      Od 2003 roku w sieci dostępnych jest około 900 zdjęć manuskryptów oraz niekompletny spis obejmujący około połowy archiwum. Teraz, dzięki pieniądzom z Polonsky Foundation, która wcześniej pomogła zdigitalizować prace Izaaka Newtona, zapoznamy się z 80 000 dokumentów i innych przedmiotów, które zostawił Einstein.
      Projekt digitalizacji całości archiwów rozpoczęto 19 marca 2012 roku. Uruchomiono witrynę alberteinstein.info, na której można będzie zapoznawać się ze spuścizną fizyka. Obecnie można na niej oglądać 2000 dokumentów, na które składa się 7000 stron.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...