Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Logo Red Bulla wpływa na zachowanie ludzi. Biorąc udział w grze komputerowej, osoby prowadzące bolid z charakterystycznym złoto-czerwonym wizerunkiem jechały bardziej agresywnie i podejmowały większe ryzyko. Doskonale wpisuje się to w taktykę marketingową marki, która wydaje się udzielać konsumentom (Journal of Consumer Psychology).

Profesorowie S. Adam Brasel i James Gips z Boston College zebrali grupę ochotników. Zasiadali oni w identycznie działającym samochodzie wyścigowym; każdy był jednak pomalowany na inne kolory i oznaczony innym logo, np. Coca-Coli czy Guinnessa. Ludzie umieszczeni w bolidach w kolorystyce i z logo Red Bulla przejawiali cechy często przypisywane marce: prędkość, moc, agresję i skłonność do podejmowania ryzyka.

Miało to zarówno swoje pozytywne, jak i złe strony. Czasem ryzykanci w imponującym tempie pokonywali bez przeszkód całą trasę, a niekiedy lekkomyślność doprowadzała do wypadku i straty cennego czasu. W kontekście osiągnięć widzimy, że ludzie ścigający się w bolidach Red Bulla jadą szybciej i bardziej agresywnie, czasem bezmyślnie i albo radzą sobie naprawdę doskonale, albo posuwają się za daleko i wypadają okropnie. Może być tylko wyśmienicie albo beznadziejnie. Pomiędzy nie ma zbyt wiele miejsca na cokolwiek innego – wyjaśnia Brasel, dodając, że wszystko odbywa się poza świadomością konsumentów. Amerykanie nazywają to zjawisko nieświadomym primingiem marki.

Duet z Bostonu udowodnił, że efekt primingu (zwiększenia dostępności pewnych kategorii poznawczych) wykracza poza sferę myślenia i kształtuje rzeczywiste działania konsumentów.

Red Bull budował tożsamość marki, sponsorując takie wydarzenia, jak wyścigi lotnicze czy uliczne zawody saneczkarskie. Na witrynie brandtags.net, gdzie internauci mogą wpisywać słowa lub frazy kojarzące im się z markami, hasła w rodzaju "prędkość", "moc", "podejmowanie ryzyka" czy "lekkomyślność" pojawiają się w odniesieniu do Red Bulla 10-krotnie częściej niż w przypadku 14 innych najpopularniejszych marek napojów.

To naświetla pewne niezamierzone konsekwencje reklamy środowiskowej i product placement. Mamy do czynienia z efektem, którego istnienia jako reklamodawcy nie byliśmy świadomi lub go ignorowaliśmy. Wszystkie otaczające nas marki mają prawdopodobnie większy wpływ na nasze zachowanie, niż nam się wydaje – podsumowuje Brasel.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A skąd wiadomo, że to było działanie nieświadome?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W danym momencie swojego życia ludzie wracają do nie więcej niż 25 miejsc. Takie wnioski płyną z badań nad aspektami ludzkiego zachowania. Autorzy artykułu Evidence for a conserved quantity in human mobility, opublikowanego w Nature Human Behaviour, przeanalizowali zachowania 40 000 osób.
      Początkowo przeanalizowaliśmy trasy około 1000 studentów. Okazało się, że wracają oni do ograniczonej liczby miejsc, nawet jeśli te miejsca z czasem się zmieniły. Sądziłam, że pomiędzy studentami a szerokim przekrojem populacji znajdziemy różnice. Ale ich nie było. Gdy później śledziliśmy 40 000 osób z całego świata, wyniki były takie same. Tego się nie spodziewaliśmy. Byliśmy zaskoczeni, mówi doktor Laura Asessandretti z University of London, która prowadziła swoje badania wraz z doktor
      Andreą Baronchelli z tej samej uczelni i profesorem Sune Lehmannem z Uniwersytetu Technicznego DTU w Danii.
      Badania wykazały, że ludzie ciągle eksplorują nowe miejsca. Przeprowadzają się do nowego domu, znajdują nową ulubioną restaurację czy bar, zaczynają chodzić na inną siłownię. Jednak w danym czasie liczba regularnie odwiedzanych miejsc wynosi 25. Jeśli jakieś miejsce jest dodawane, to inne znika.
      Ludzie ciągle starają się zachować równowagę pomiędzy swoją ciekawością nowych rzeczy, a lenistwem. Chcemy wybrać się do nowych miejsc, ale jednocześnie, chcemy odwiedzać stare, które lubimy. Pomyślmy o restauracjach czy salach ćwiczeń. Cały czas odwiedzamy nowe i opuszczamy stare. Odkryliśmy, że dynamika ta ma pewną niespodziewaną cechę. Odwiedzamy stałą liczbę miejsc i nie ma to nic wspólnego z brakiem czasu. Znaleźliśmy pewne dowody wskazujące, że jest to związane z innymi ograniczeniami w życiu, takimi jak np. z liczbą aktywnych interakcji społecznych, jakie jesteśmy w stanie podtrzymać. Jednak potrzebne są dalsze badania, by się o tym przekonać, mówi doktor Baronchelli.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      U pacjentów z chorobami serca, którzy zażywają obniżające poziom cholesterolu statyny, o wiele rzadziej rozwija się depresja (Journal of Clinical Psychiatry).
      Prof. Mary Whooley z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco oceniała częstość występowania depresji w grupie 965 chorych na serce osób. Okazało się, że pacjenci zażywający statyny znacznie rzadziej mieli kliniczną depresję. By dokładniej przyjrzeć się nowo odkrytemu zjawisku, przez dodatkowe 6 lat śledzono losy 776 chorych bez depresji - w grupie tej 520 osób zażywało statyny, a 256 nie. Wśród chorych leczonych statynami depresja rozwinęła się u 18,5%. Dla porównania, zdiagnozowano ją u 28% grupy niezażywającej statyn. Po przeliczeniu oznacza to, że u ludzi korzystających z dobrodziejstw statyn ryzyko wystąpienia depresji jest aż o 38% niższe.
      Whooley podkreśla, że w miarę upływu czasu różnice między grupami stawały się coraz silniej zaznaczone: u pacjentów zażywających statyny ryzyko zachorowania na depresję stawało się coraz mniejsze, a u chorych z innym planem terapeutycznym coraz wyższe. Sugeruje to, że statyny wywierają długoterminowy wpływ ochronny, być może zapobiegając miażdżycy tętnic mózgu, która w innym razie przyczyniłaby się do [rozwoju czy wpływałaby na natężenie] objawów depresyjnych.
      Statyny korzystnie wpływają na śródbłonek (wyściółkę) naczyń krwionośnych, przez co stają się one mniej sztywne i lepiej dostosowują się do zmiennych potrzeb organizmu. Trzeba jednak kolejnych studiów, by dokładniej poznać mechanizm wpływu tych leków. Pani profesor nie wyklucza również, że pacjenci zażywający statyny są ogólnie zdrowsi od osób, które ich nie łykają i z jakiegoś powodu nie bierzemy tego pod uwagę, mimo że wzięliśmy poprawkę na różne czynniki, np. palenie, aktywność fizyczną i poziom cholesterolu.
      Gdyby w przyszłości potwierdziło się, że statyny chronią przed depresją, można by w ten sposób podwyższać nastrój u pacjentów z chorobami serca i poprawiać funkcje sercowo-naczyniowe u chorych z depresją. Odkrycie dotyczące statyn wydaje się tym ważniejsze, że wcześniej Whooley wykazała, że depresyjni sercowcy rzadziej się gimnastykują i mają mniejszą motywację do brania leków, przez co rośnie ryzyko zawału czy udaru.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Skłaniając ludzi do myślenia w szybkim tempie, można ich zachęcić do podejmowania ryzyka. Amerykańscy psycholodzy uważają, że współczesne filmy o wartkiej akcji czy migające światła w kasynie wywierają na nas taki właśnie wpływ.
      W ramach wcześniejszych badań prof. Emily Pronin z Princeton University wykazała, że można zmienić tempo myślenia i że myślenie w żywszym tempie wprowadza ludzi w dobry nastrój. Wiedząc to, Amerykanka zastanawiała się, czy myśląc szybko, jesteśmy bardziej skłonni podejmować ryzyko. Stąd pomysł na 2 eksperymenty.
      W 1. uczestnicy odczytywali na głos stwierdzenia wyświetlane na ekranie komputera. Prędkość wyświetlania można było kontrolować i czasem była ona 2-krotnie większa od zwykłego tempa czytania, a czasem 2-krotnie mniejsza. Później ochotnicy mieli nadmuchać serię wirtualnych balonów. Każde dmuchnięcie dodawało do banku kolejne 5 centów, jednocześnie zwiększało się jednak ryzyko pęknięcia. Jeśli dana osoba przestawała dmuchać przed pęknięciem, zachowywała zebrane pieniądze. Jeśli nie, ulatniały się one razem z powietrzem z pękniętego balonu. Okazało się, że osoby, które zmuszono do czytania z prędkością większą od przeciętnej, dmuchały dłużej niż reszta i z większym prawdopodobieństwem traciły pieniądze.
      W drugim eksperymencie badani oglądali 3 filmiki wideo. Każdy przedstawiał neutralne sceny - np. wodospady, iguany czy miasta - ale zróżnicowano je ze względu na średnią długość ujęcia. Tempo było więc bardzo duże (jak w klipach muzycznych), średnie (jak w typowym filmie hollywoodzkim) albo plasowało się między nimi. Po obejrzeniu nagrań uczestnicy studium wypełniali kwestionariusz z pytaniami dotyczącymi prawdopodobieństwa angażowania się w najbliższym półroczu w ryzykowne zachowania, np. seks bez zabezpieczeń. I tym razem stwierdzono, że im większe tempo filmu i myślenia, tym większa skłonność do podejmowania ryzyka.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Predyspozycja do choroby wieńcowej może być przekazywana z ojca na syna. Jest bowiem dziedziczona za pośrednictwem chromosomu płciowego Y (The Lancet).
      Naukowcy z University of Leicester analizowali dane 3233 niespokrewnionych mężczyzn, którzy wzięli udział badaniach British Heart Foundation Family Heart Study (BHF-FHS) i West of Scotland Coronary Prevention Study (WOSCOPS). Okazało się, że 90% brytyjskich chromosomów Y należy do dwóch haplogrup (grup podobnych ze względu na pochodzenie haplotypów, a więc serii alleli położonych w określonym miejscu chromosomu): 1) haplogrupy I i 2) R1b1b2.
      Międzynarodowy zespół zajął się 11 markerami pewnego rejonu chromosomu Y. Na tej podstawie każdy z 3233 chromosomów Y przypisywano do którejś z 13 linii - haplogrup (w sumie zidentyfikowano 9 haplogrup). Następnie prześledzono związek między rodzajem haplogrupy a ryzykiem choroby wieńcowej. Ponadto prowadzono funkcjonalne analizy oddziaływania chromosomu Y na transkryptom (ogół cząsteczek mRNA) monocytów i makrofagów mężczyzn biorących udział w jeszcze jednym studium: Cardiogenics Study.
      Ryzyko choroby wieńcowej u mężczyzn z chromosomem z haplogrupą I było o 50% wyższe niż u innych mężczyzn, przy czym pozostawało ono niezależne od tradycyjnych czynników ryzyka, takich jak podwyższony poziom cholesterolu, wysokie ciśnienie i palenie. Naukowcy uważają, że haplogrupa I oddziałuje na układ odpornościowy i pojawienie się/przebieg stanu zapalnego. Analiza transkryptomu pokazała, że mężczyźni z haplogrupą I różnią się od pozostałych pod względem ekspresji 19 szlaków molekularnych.
      Jesteśmy podekscytowani uzyskanymi wynikami, ponieważ umieszczają chromosom Y na mapie genetycznej podatności na chorobę wieńcową. Mamy nadzieję, że uda się głębiej przeanalizować chromosom Y, by znaleźć specyficzne geny i ich warianty, które odpowiadają za ten związek - zaznacza dr Maciej Tomaszewski. Co istotne, odkrycie może doprowadzić do opracowania nowych sposobów zapobiegania i leczenia chorób serca u mężczyzn.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kobiety urodzone przez matki powyżej 39 r. r.ż. oraz wyższe i szczuplejsze od przeciętnej dziewczynki przed okresem dojrzewania mają wyższą gęstość piersi. Oznacza to podwyższone ryzyko rozwoju raka piersi (Breast Cancer Research and Treatment).
      Studium naukowców z Carlos III Health Institute (ISCIII) objęło próbę 3574 kobiet w wieku 45-68 lat. Wykorzystano dane zgromadzone w ramach badań przesiewowych, prowadzonych w 7 wspólnotach autonomicznych Hiszpanii: Aragonii, Kastylii i León, Katalonii, Galicii, Nawarze, Walencji i na Balearach.
      Podczas mammografii posłużono się projekcją pionową (tzw. kraniokaudalną, z wiązką wzdłuż pionowej osi sutka), która obrazuje centralną część gruczołu. Oceną gęstości mammograficznej zajmował się jeden radiolog. Bazował przy tym na 6-stopniowej skali Boyda (wg Boyda, na każdy 1% wzrostu zawartości gęstych struktur w mammogramie przypada 2-proc. wzrost ryzyka raka piersi). Informacje o wczesnych etapach życia zebrano podczas wywiadu.
      U 811 kobiet (23%) stwierdzono V stopień gęstości mammograficznej (powyżej 50%), a u 5% próby VI (gęstość przekraczała 75%). U kobiet urodzonych przez matki mające więcej niż 39 lat, a także u dziewczynek wyższych i szczuplejszych przed pokwitaniem od przeciętnej rówieśnicy w dorosłości częściej występowała wyższa gęstość mammograficzna piersi. Niższa gęstość współwystępowała z wyższą wagą przedpokwitaniową, niską wagą urodzeniową i wcześniejszą pierwszą miesiączką.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...