Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

W najbliższych dniach zostanie uruchomiony pierwszy system przewidywania "kosmicznej pogody". Informacje będą podawane przez założone w 2002 roku amerykańskie Center for Integrated Space Weather Modeling. Będzie ono z wyprzedzeniem od 1 do 4 dni podawało informację o strumieniach plazmy słonecznej oraz koronalnych wyrzutach masy, kierujących się w stronę Ziemi.

"Kosmiczna prognoza pogody" to pierwsze tego typu przedsięwzięcie. Pojawienie się tego typu informacji jest niezwykle ważne w związku z rosnącymi obawami o wpływ coraz bardziej aktywnego Słońca na ziemską infrastrukturę.

O problemach z tym związanych można poczytać w notkach Realna kosmiczna katastrofa oraz Nadchodzą słoneczne kłopoty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy w przypadku większego wybuchu, o którym mowa w artykule "Realna kosmiczna katastrofa" - wiedząc wcześniej o zbliżającym się "tajfunie zjonizowanych cząstek materii" - jesteśmy w stanie wyłączyć wszystkie urządzenia elektryczne i elektroniczne na ziemi na czas burzy i czy w ogóle to (turn off) ochroni naszą elektryczno-elektroniczno-informatyczną infrastrukturę? Bo jak to padnie, to Buszmeni będą w najlepszym położeniu na planecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
    ochroni naszą elektryczno-elektroniczno-informatyczną infrastrukturę?     

 

Co rozumiesz przez "naszą"?? (np: elektronika wyrzutni rakiet?? czy swój mózg??)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co rozumiesz przez "naszą"??

Np. to "waldi888231200" dzięki temu wiem że istniejesz ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Po pierwsze chcę się przywitać gdyż jestem nowy na tym forum. Powracając do tematu to na pewno w 100% nie da się uchronić całej elektroniki na naszej planecie i zjonizowane cząsteczki mogą uszkodzić niektóre systemy szczególnie satelitów, stacji kosmicznych i innych urządzeń elektronicznych na orbicie naszej jak i niektórych instalacji naziemnych ale mam nadzieje, że w czasy mroków średniowiecza taka burza słoneczna słoneczna nas nie przeniesie ;):P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  Po pierwsze chcę się przywitać gdyż jestem nowy na tym forum. Powracając do tematu to na pewno w 100% nie da się uchronić całej elektroniki na naszej planecie i zjonizowane cząsteczki mogą uszkodzić niektóre systemy szczególnie satelitów, stacji kosmicznych i innych urządzeń elektronicznych na orbicie naszej jak i niektórych instalacji naziemnych ale mam nadzieje, że w czasy mroków średniowiecza taka burza słoneczna słoneczna nas nie przeniesie[/size]       

Witam i proszę się szybko określić - przyjaciel czy wróg (oszczędzę na module rozpoznawania )  ;):P .

 

 

 

Czy wy wychowani pośród elektronicznego bajzlu wogóle nie dostrzegacie zagrozenia ze odopiednio silny impuls wykasuje wszystkim istotom pamięć a elektronikę oszczędzi?? i co z tego mój pies na telefonie moze spać godzinami a nie zadzwoni. Przemyślcie to sobie . Człowiek to delikatna istota.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość simian raticus

Jeśli "słońce się wypali" to ludzie będą się pożerać w tych ciemnościach, bo wegetarian już nie będzie . . . Pigmeje, Aborygeni i Masaje także dłużej pozyją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie określam się ani jako wróg ani jako przyjaciel. Chcę po prostu powymieniać się poglądami na forum oraz opiniami wszystkich tu zarejestrowanych. Co do tematu to słońce przez najbliższe 4,5 miliarda lat zamierza być spokojne i się nie wypali. Choć nigdy nic nie wiadomo co się może stać. A gdyby już tak się stało to nastąpiłaby zima nuklearna i Ziemia by zamarzła.

Co do wykasowania pamięci żywych istot to niektórzy mogą się ukryć za jakąś barierą ochronną np: woda, a w ogóle to mogą nastąpić zaburzenia tymczasowe i cząstkowe utraty pamięci ;):P:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  Co do wykasowania pamięci żywych istot to niektórzy mogą się ukryć za jakąś barierą ochronną np: woda 

a Ty??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem gdzie wtedy będę ;) Ale powinna to być jakaś grubsza bariera wodna niż jezioro czy rzeka. Powinno to być jakieś morze lub bardzo głębokie jezioro. :P:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale powinniśmy się o tym dowiedzieć trochę wcześniej z wiadomości lub po prostu obserwując jakieś zaburzenia w jasności słońca lub działaniu sprzętów elektronicznych. A co do tego że reszta która nie będzie wiedziała o tym co się stało to grozi albo śmierć, utrata pamięci lub inne konsejwencję ;):P:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ale powinniśmy się o tym dowiedzieć trochę wcześniej z wiadomości lub po prostu obserwując jakieś zaburzenia w jasności słońca lub działaniu sprzętów elektronicznych.[/size] 

Niniejszym informuję ciebie  i wszystkich czytających ze dziś 28.01.2011r zaczęła się intensywna emisja ponad 70 pierwiastków  ze słońca która w ciągu trzech dni spowoduje ogólnoustrojowe zatrucie metalami (drogą wziewną) wszystkich mieszkańców planety. 

http://www.lmsal.com/solarsoft/latest_events/

i co teraz zrobisz??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mala uwaga do tego prognozowania. Otóż wybuchy na Słońcu jak i okresy jego aktywności można relatywnie łatwo przewidzieć na podstawie mojej teorii którą już tu zaprezentowałem.

Dla wielu będzie to może szokujące, ale Słońce nie świeci dla tego ze występują w jego wnętrzu reakcje syntezy jądrowej, ale dla tego ze jest rodzajem wzmacniacza oscylacji TG. Jest wiec mechanicznym urządzeniem zamieniającym wibracje na ciepło.

W związku z czym planety, w tym i Ziemia, są tez tego typu wzmacniaczami. W układzie słonecznym wytarza się pole złożone z obszarów w których oscylacje przyjmują rożne wartości. Jeśli trzy ciała niebieskie ustawia się w jednej linii to w tejże linii następuje konstruktywne wzmocnienie oscylacji przestrzeni.

Wybuchy słoneczne występują w tych miejscach gdzie rzut tej linii przecina powierzchnie Słońca.

 

Mozna się łatwo przekonać ze największe wybuchy na słońcu połączone z załamaniem się sieci prądu i telekomunikacyjnych na Ziemi wystąpiły właśnie dokładnie w takim momencie gdy Venus i Merkury ostawiają się w jednej linii. Pozostałe planety są rzadziej przyczyna tych erupcji, jeśli jednak ustawia się odpowiednio aby rzut trafił powierzchnie Słońca to wybuchy te są szczególnie silne.

 

Podaje link do małego programu symulującego Układ Słoneczny

 

http://www.fourmilab.ch/cgi-bin/Solar

 

jak i link z lista największych katastrof związanych z wybuchami na Słońcu.

 

http://www.solarstorms.org/SRefStorms.html

 

Jeśli pobawicie się trochę z tym symulatorem to zobaczycie ze w przyszłym roku oczekuje nas cala seria wybuchów na słońcu z kulminacja w okresie równonocy we wrześnio, około 22.09.2012.

 

Najbliższy wybuch może się jednak już zdarzyć 06.04.2011.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jeśli trzy ciała niebieskie ustawia się w jednej linii to w tejże linii następuje konstruktywne wzmocnienie oscylacji przestrzeni.[/size] 

To nie jest zadne wzmocnienie przestrzeni tylko zdmuchiwanie światłem pyłu słonecznego z górnych warstw atmosfery Venus (ciśnienie przy pow . 90atm.)

 

  Niniejszym informuję ciebie  i wszystkich czytających ze dziś 28.01.2011r zaczęła się intensywna emisja ponad 70 pierwiastków  ze słońca która w ciągu trzech dni spowoduje ogólnoustrojowe zatrucie metalami (drogą wziewną) wszystkich mieszkańców planety.  http://www.lmsal.com/solarsoft/latest_events/

i co teraz zrobisz??[/size] 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście nasza planeta posiada swoją barierę ochronną jaką jest nasze pole magnetyczne. Dzięki niemu jesteśmy w miarę chronieni. Nasze pole magnetyczne pewną część materii oraz wiatru słonecznego kieruje ku biegunom dzięki czemu nie jesteśmy aż tak narażeni na działanie tych oto pierwiastków. Zawsze istnieje duże ryzyko, że my nawdychamy się tych pierwiastków i zachorujemy ale trzeba być dobrej myśli. A poza tym słońce codziennie emituje w przestrzeń kosmiczną  różne cząsteczki groźne i te mniej groźne więc uważam, że jesteśmy w miarę chronieni przez naszą magnetosferę. Co do słońca to tak naprawdę trudno przewidzieć co się stanie na jego powierzchni lub we wnętrzu jego. Działają na niego wielkie oddziaływania magnetyczne i nie wiadomo co się może zdarzyć w każdej sekundzie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Na szczęście nasza planeta posiada swoją barierę ochronną jaką jest nasze pole magnetyczne. Dzięki niemu jesteśmy w miarę chronieni. Nasze pole magnetyczne pewną część materii oraz wiatru słonecznego kieruje ku biegunom dzięki czemu nie jesteśmy aż tak narażeni na działanie tych oto pierwiastków. 

Ta bariera jest bardzo osłabiona , a szybkie cząstki ze słońca zobaczysz jutro za oknem (mają temperaturę (en.kinetyczną) miliona stopni co podniesie temperaturę powietrza wokół (obserwuj higrometr jutro - zrozumiesz wiecej) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W poprzedni piątek wystąpiła podwójna erupcja na Słońcu. Tutaj Link ze zdjeciami.

 

http://www.nasa.gov/mission_pages/sunearth/news/News012811-double.html

 

Obie erupcje wystąpiły w momencie kiedy Saturn Wenus und Jowisz ustawiły się prawie w jednej linii która przecięła powierzchnie Słońca w duch punktach. W tych tez punktach doszło do synchronicznego wybuchu na Słońcu.

 

Następny taki ciekawy punkt wystąpi 21.02.2001 kiedy ustawia się w jednej Lini Ziemia, Merkury Mars i Neptun. Wybuch będzie najprawdopodobniej jeszcze poważniejszy.   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Następny taki ciekawy punkt wystąpi 21.02.2001 kiedy ustawia się w jednej Lini Ziemia, Merkury Mars i Neptun.  

Irek trochę zaginasz czas. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W poprzedni piątek wystąpiła podwójna erupcja na Słońcu. Tutaj Link ze zdjeciami.

 

http://www.nasa.gov/mission_pages/sunearth/news/News012811-double.html

 

Obie erupcje wystąpiły w momencie kiedy Saturn Wenus und Jowisz ustawiły się prawie w jednej linii która przecięła powierzchnie Słońca w duch punktach. W tych tez punktach doszło do synchronicznego wybuchu na Słońcu.

 

Następny taki ciekawy punkt wystąpi 21.02.2011 kiedy ustawia się w jednej Lini Ziemia, Merkury Mars i Neptun. Wybuch będzie najprawdopodobniej jeszcze poważniejszy. 

 

 

Zanim to nastąpi już zaznacza się na tarczy słonecznej bardzo ciekawa forma geometryczna złożona z czterech centrów aktywności tworzących formę prostokąta

 

http://www.astrobox.net/index.html?http://www.astrobox.net/astro/sonnelive/index.php

 

W dwóch punktach widzimy duża aktywność. Są to punkty w których następuje właśnie projekcja interferencji oscylacji przestrzeni na powierzchnie słońca.

 

Po przeciwnej, niewidocznej dla nas strony, wysteruje podobna figura geometryczna przy czym strefy aktywności leżą na przeciwnych wierzchołkach prostokąta. Po obrocie Słońca o 180° ulegnie tez zamiana stref aktywności. Te które teraz nie są aktywne przejdą w stan aktywności i na odwrót.

 

Jest to bardzo spektakularny przykład prawdziwości mojej teorii i jednoznaczny dowód fałszywości założeń współczesnej fizyki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wiec jest tak jak przewidywałem. Mamy właśnie całkiem ładny wybuch na Słońcu i pierwsze problemy na Ziemi

 

http://www.abc.net.au/news/stories/2011/02/17/3141943.htm

 

Następna zapewne jeszcze większa erupcja oczekuje nas już za perę dni tym razem plama słoneczna o numerze 1161 szykuje się do wybuchu

 

http://www.spaceweather.com/images2011/17feb11/hmi4096_blank.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość simian raticus

Nawet NASA, racjonaliści (oni się zajmuję rzeczami planety ziemia tylko) wszelacy i naukowcy nie wiedzą jeszcze i się nie dowiedzą, że we "wszechświecie" jest nieskończona liczna słońc i "obcych cywilizacji". Brakuje tylko każdemu wystarczająco mocy by dolecieć jedni do drugich! Nie jesteśmy jedynymi żywymi organizmami w kosmosie! UFOlogia to pseudonauka - wymysl toksykomaniaków i fantastów. Olbrzymia larwa biała gwałcąca blondynkę w filmie Galaxy of Terror to science fiction na podbudowie. Inny typ rozrodu, pierwiastki, wojny i marnotrawione zasoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Problem grzania korony słonecznej pozostaje nierozwiązany od 80 lat. Z modeli obliczeniowych wynika, że temperatura we wnętrzu Słońca wynosi ponad 15 milionów stopni, jednak na jego widocznej powierzchni (fotosferze) spada do około 5500 stopni, by w koronie wzrosnąć do około 2 milionów stopni. I to właśnie ta olbrzymia różnica temperatur pomiędzy powierzchnią a koroną stanowi zagadkę. Jej rozwiązanie – przynajmniej częściowe – zaproponował międzynarodowy zespół naukowy z Polski, Chin, USA, Hiszpanii i Belgii. Zdaniem badaczy za podgrzanie części korony odpowiadają... chłodne obszary na powierzchni.
      W danych z Goode Solar Telescope uczeni znaleźli intensywne fale energii pochodzące z dość chłodnych, ciemnych i silnie namagnetyzowanych regionów fotosfery. Takie ciemniejsze regiony mogą powstawać, gdy silne pole magnetyczne tłumi przewodzenie cieplne i zaburza transport energii z wnętrza naszej gwiazdy na jej powierzchnię. Naukowcy przyjrzeli się aktywności tych chłodnych miejsc, przede wszystkim zaś włóknom plazmy powstającym w umbrze, najciemniejszym miejscu plamy słonecznej. Włókna te to stożkowate struktury o wysokości 500–1000 kilometrów i szerokości około 100 km. Istnieją one przez 2-3 minuty i zwykle ponownie pojawiają się w tym samym najciemniejszym miejscu umbry, gdzie pola magnetyczne są najsilniejsze, wyjaśnia profesor Vasyl Yurchyshyn z New Jersey Institute of Technology (NJIT).
      Te ciemne dynamiczne włóka obserwowane były od dawna, jednak jako pierwsi byliśmy w stanie wykryć ich oscylacje boczne, które są powodowane przez szybko poruszające się fale. Te ciągle obecne fale w silnie namagnetyzowanych włóknach transportują energię w górę i przyczyniają się do podgrzania górnych części atmosfery Słońca, dodaje Wenda Cao z NJIT. Z przeprowadzonych obliczeń wynika, że fale te przenoszą tysiące razy więcej energii niż ilość energii tracona w aktywnych regionach atmosfery. Rozprzestrzenianie się tej energii jest nawet o 4 rzędy wielkości większa niż ilość energii potrzebna do utrzymania temperatury korony słonecznej.
      Wszędzie na Słońcu wykryto dotychczas różne rodzaje fal. Jednak zwykle niosą one ze sobą zbyt mało energii, by podgrzać koronę. Szybkie fale, które wykryliśmy w umbrze plam słonecznych to stałe i wydajne źródło energii, które może podgrzewać koronę nad plamami, wyjaśnia Yurchyszyn. Odkrycie to, jak mówią naukowcy, nie tylko zmienia nasz pogląd na umbrę plam, ale również jest ważnym krokiem w kierunku zrozumienia transportu energii i podgrzewania korony.
      Jednak, jak sami zauważają, zagadka grzania korony słonecznej nie została rozwiązania. Przepływ energii pochodzącej z plam może odpowiadać tylko za podgrzanie pętli koronalnych, które biorą swoje początki z plam. Istnieją jednak inne, wolne od plam, regiony Słońca powiązane z gorącymi pętlami koronalnymi. I czekają one na swoje wyjaśnienie, dodaje Cao.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zespół naukowców z Wielkiej Brytanii, Australii i USA opisuje na łamach Nature Astronomy wyniki swoich badań nad asteroidami, z których wynika, że ważnym źródłem wody dla formującej się Ziemi był kosmiczny pył. A w procesie powstawania w nim wody główną rolę odegrało Słońce.
      Naukowcy od dawna szukają źródeł wody na Ziemi. Jedna z teorii mówi, że pod koniec procesu formowania się naszej planety woda została przyniesiona przez planetoidy klasy C. Już wcześniej naukowcy analizowali izotopowy „odcisk palca” planetoid typu C, które spadły na Ziemię w postaci bogatych w wodę chondrytów węglistych. Jeśli stosunek wodoru do deuteru byłby w nich taki sam, co w wodzie na Ziemi, byłby to silny dowód, iż to właśnie one były źródłem wody. Jednak uzyskane dotychczas wyniki nie są jednoznaczne. Woda zawarta w chondrytach w wielu przypadkach odpowiadała wodzie na Ziemi, jednak w wielu też nie odpowiadała. Częściej jednak ziemska woda ma nieco inny skład izotopowy niż woda w chondrytach. To zaś oznacza, że oprócz nich musi istnieć w Układzie Słonecznym co najmniej jeszcze jedno źródło ziemskiej wody.
      Naukowcy pracujący pod kierunkiem specjalistów z University of Glasgow przyjrzeli się teraz planetoidom klasy S, które znajdują się bliżej Słońca niż planetoidy C. Przeanalizowali próbki pobrane z asteroidy Itokawa i przywiezione na Ziemię w 2010 roku przez japońską sondę Hayabusa. Dzięki najnowocześniejszym narzędziom byli w stanie przyjrzeć się strukturze atomowej poszczególnych ziaren próbki i zbadać pojedyncze molekuły wody. Wykazali, że pod powierzchnią Itokawy, w wyniku procesu wietrzenia, powstały znaczne ilości wody. Odkrycie to wskazuje, że w rodzącym się Układzie Słonecznym pod powierzchnią ziaren pyłu tworzyła się woda. Wraz z pyłem opadała ona na Ziemię, tworząc z czasem oceany.
      Wiatr słoneczny to głównie strumień jonów wodoru i helu, które bez przerwy przepływają przez przestrzeń kosmiczną. Kiedy jony wodoru trafiały na powierzchnię pozbawioną powietrza, jak asteroida czy ziarna pyłu, penetrowały ją na głębokość kilkudziesięciu nanometrów i tam mogły wpływać na skład chemiczny skład i pyłu. Z czasem w wyniku tych procesów jony wodoru mogły łączyć się z atomami tlenu obecnymi w pyle i skałach i utworzyć wodę.
      Co bardzo ważne, taka woda pochodząca z wiatru słonecznego, składa się z lekkich izotopów. To zaś mocno wskazuje, że poddany oddziaływaniu wiatru słonecznego pył, który opadł na tworzącą się Ziemię, jest brakującym nieznanym dotychczas źródłem wody, stwierdzają autorzy badań.
      Profesor Phil Bland z Curtin University powiedział, że dzięki obrazowaniu ATP (Atom Probe Tomography) możliwe było uzyskanie niezwykle szczegółowego obrazu na głębokość pierwszych 50 nanometrów pod powierzchnią ziaren pyłu Itokawy, który okrąża Słońce w 18-miesięcznych cyklach. Dzięki temu zobaczyliśmy, że ten fragment zwietrzałego materiału zawiera tyle wody, że po przeskalowaniu było by to około 20 litrów na każdy metr sześcienny skały.
      Z kolei profesor John Bradley z University of Hawai‘i at Mānoa przypomniał, że jeszcze dekadę temu samo wspomnienie, że źródłem wody w Układzie Słonecznym może być wietrzenie skał spowodowane wiatrem słonecznym, spotkałoby się z niedowierzaniem. Teraz wykazaliśmy, że woda może powstawać na bieżąco na powierzchni asteroidy, co jest kolejnym dowodem na to, że interakcja wiatru słonecznego z pyłem zawierającym tlen prowadzi do powstania wody.
      Pył tworzący mgławicę planetarną Słońca był poddawany ciągłemu oddziaływaniu wiatru słonecznego. A z pyłu tego powstawały planety. Woda tworzona w ten sposób jest zatem bezpośrednio związana z wodą obecną w układzie planetarnym, dodają autorzy badań.
      Co więcej, odkrycie to wskazuje na obfite źródło wody dla przyszłych misji załogowych. Oznacza to bowiem, ze woda może znajdować się w na pozornie suchych planetach. Jednym z głównych problemów przyszłej załogowej eksploracji kosmosu jest problem znalezienia wystarczających ilości wody. Sądzimy, że ten sam proces wietrzenia, w wyniku którego woda powstała na asteroidzie Itokawa miał miejsce w wielu miejscach, takich jak Księżyc czy asteroida Westa. To zaś oznacza, że w przyszłości astronauci będą mogli pozyskać wodę wprost z powierzchni planet, dodaje profesor Hope Ishii.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy od dawna wiedzą, że duży koronalny wyrzut masy na Słońcu może poważnie uszkodzić sieci energetyczne, doprowadzając do braków prądu, wody, paliwa czy towarów w sklepach. Znacznie mniej uwagi przywiązują jednak do tego, jak takie wydarzenie wpłynie na internet. Jak się okazuje, skutki mogą być równie katastrofalne, a najsłabszym elementem systemu są podmorskie kable łączące kraje i kontynenty.
      Przed kilkunastu laty amerykańskie Narodowe Akademie Nauk przygotowały na zlecenie NASA raport dotyczący skutków wielkiego koronalnego wyrzutu masy, który zostałyby skierowany w stronę Ziemi. Takie wydarzenie mogłoby pozbawić ludzi wody, towarów w sklepach, transportu publicznego i prywatnego, uniemożliwić działanie szpitali i przedsiębiorstw, doprowadzić do wyłączenia elektrowni. Jak wówczas informowali autorzy raportu same tylko Stany Zjednoczone poniosłyby w ciągu pierwszego roku straty rzędu 2 bilionów dolarów. Przywrócenie stanu sprzed katastrofy potrwałoby 4-10 lat.
      Katastrofy naturalne zwykle są najbardziej odczuwane przez najbiedniejsze państwa. Wielki koronalny wyrzut masy jest zaś tym bardziej niebezpieczny, im bardziej rozwinięte państwo i im bardziej uzależnione jest od sieci energetycznej i – jak się okazuje – internetu.
      Koronalne wyrzuty masy to gigantyczne obłoki plazmy, które co jakiś czas są wyrzucane przez Słońce w przestrzeń kosmiczną. Mają one masę miliardów ton i posiadają silne pole magnetyczne, które może uszkadzać satelity, sieci energetyczne i zakłócać łączność radiową.
      Ludzkość nie ma zbyt wielu doświadczeń z tego typu wydarzeniami. W marcu 1989 roku w Kanadzie 6 milionów osób było przez 9 godzin pozbawionych prądu właśnie z powodu burzy na Słońcu. Jednak wiemy, że wyrzuty koronalne mogą być znacznie silniejsze. Najpotężniejsze znane nam tego typu zjawisko to wydarzenie Carringtona z 1859 roku. Kilkanaście godzin po tym, jak brytyjski astronom Richard Carrington zaobserwował dwa potężne rozbłyski na Słońcu, Ziemię zalało światło zórz polarnych.
      Przestały działać telegrafy, a Ameryce Północnej, gdzie była noc, ludzie mogli bez przeszkód czytać gazety, doszło do kilku pożarów drewnianych budynków telegrafów, igły kompasów poruszały się w sposób niekontrolowany, a zorze polarne widać było nawet w Kolumbii. Jednak wydarzenie to miało miejsce na długo przed rozwojem sieci energetycznych. Obecnie tak silny rozbłysk miałby katastrofalne skutki.
      Podczas zakończonej niedawno konferencji SIGCOMM 2021 profesor Sangeetha Abdu Jyothi z University of California Irvine, wystąpiła z odczytem Solar Superstorms. Planning for an Internet Apocalypse. Przedstawiła w nim wyniki swoich badań nad wpływem wielkiej chmury szybko poruszających się namagnetyzowanych cząstek słonecznych na światowy internet.
      Z badań wynika, że nawet gdyby stosunkowo szybko udało się przywrócić zasilanie, to problemów z internetem doświadczalibyśmy przez długi czas. Dobra wiadomość jest taka, że lokalna i regionalna infrastruktura internetowa nie powinna zbytnio ucierpieć. Światłowody same w sobie są odporne na tego typu wydarzenia. Znacznie gorzej byłoby z przesyłaniem danych w skali całego globu.
      Największe zagrożenie czyha na kable podmorskie. Przesyłają one dane przez tysiące kilometrów, a co 50–150 kilometrów są na nich zainstalowane wzmacniacze. I o ile sam podmorski kabel nie byłby narażony, to wielka burza słoneczna mogłaby uszkodzić te wzmacniacze. Gdy zaś doszłoby do uszkodzenia odpowiednich ich liczby, przesyłanie danych stałoby się niemożliwe. Co więcej, kable podmorskie są uziemiane co setki lub tysiące kilometrów, a to stwarza dodatkowe zagrożenie dla wzmacniaczy. Jakby jeszcze tego było mało, budowa geologiczna morskiego dna jest bardzo różna, i w niektórych miejscach wpływ burzy słonecznej na kable będzie silniejszy niż w innych. Zapomnijmy też o przesyłaniu danych za pomocą satelitów. Wielki rozbłysk na Słońcu może je uszkodzić.
      Obecnie nie mamy modeli pokazujących dokładnie, co mogłoby się stać. Lepiej rozumiemy wpływ koronalnego wyrzutu masy na sieci energetyczne. Jednak one znajdują się na lądach. Jeszcze trudniej jest przewidywać, co może stać się na dnie morskim, mówi Abdu Jyothi.
      Koronalne wyrzuty masy są bardziej niebezpieczne dla wyższych szerokości geograficznych, tych bliższych biegunom. Zatem Polska czy USA ucierpią bardziej niż położony w pobliżu równika Singapur. A Europa i Ameryka Północna będą miały większe problemy z internetem niż Azja.
      Internet zaprojektowano tak, by był odporny na zakłócenia. Gdy dojdzie do awarii w jednym miejscu, dane są automatycznie kierowane inną drogą, by omijać miejsce awarii. Ale jednoczesna awaria w kilku czy kilkunastu kluczowych punktach zdestabilizuje całą sieć. Wszystko zależy od tego, gdzie do niej dojdzie. Wspomniany tutaj Singapur jest hubem dla wielu azjatyckich podmorskich kabli telekomunikacyjnych. Jako, że położony jest blisko równika, istnieje tam mniejsze ryzyko awarii w razie wielkiej burzy słonecznej. Ponadto wiele kabli w regionie jest dość krótkich, rozciągają się z huba w różnych kierunkach. Tymczasem kable przekraczające Atlantyk czy Pacyfik są bardzo długie i położone na wyższych, bardziej narażonych na zakłócenia, szerokościach geograficznych.
      Niestety, podmorskie kable rzadko są zabezpieczane przed skutkami wielkich zaburzeń geomagnetycznych, takich jak burze słoneczne. Nie mamy doświadczenia z takimi wydarzeniami, a właściciele infrastruktury priorytetowo traktują cyberataki czy katastrofy naturalne mające swój początek na Ziemi i to przed nimi zabezpieczają swoje sieci.
      Abdu Jyothi zauważa jednak, że o ile wielkie koronalne wyrzuty masy są niezwykle rzadkie, a jeszcze rzadziej są one skierowane w stronę Ziemi, to stawka jest tutaj bardzo duża. Długotrwałe zaburzenie łączności w skali globalnej miałoby negatywny wpływ niemal na każdy dział gospodarki i niemal każdego człowieka na Ziemi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Astrofizycy z Uniwersytetu Harvarda opublikowali na łamach The Astrophysical Journal Letters teorię, zgodnie z którą Słońce było kiedyś częścią układu podwójnego. Nasza gwiazda miała krążącego wokół niej towarzysza o podobnej masie. Jeśli teoria ta zostanie potwierdzona, zwiększy to prawdopodobieństwo istnienia Obłoku Oorta w takim kształcie, jak obecnie przyjęty i będzie można uznać teorię mówiącą, że tajemnicza Dziewiąta Planeta (Planeta X) została przez Układ Słoneczny przechwycona, a nie uformowała się w nim.
      Autorzy nowej teorii – profesor Avi Loeb i jego student Amir Siraj – postulują, że obecność towarzysza Słońca w klastrze, w którym gwiazdy się uformowały, pozwala wyjaśnić istnienie Obłoku Oorta. Naukowcy mówią, że dotychczasowe teorie pozostawiały wiele niewyjaśnionych zagadnień związanych z Obłokiem Oorta. Przyjęcie, że Słońce było częścią układu podwójnego, pozwala wyjaśnić liczne wątpliwości. Tym bardziej, że nie jest to wcale nieprawdopodobne. Większość gwiazd podobnych do Słońca zaczyna życie w układach podwójnych, mówią uczeni.
      Jeśli Obłok Oorta rzeczywiście został utworzony z obiektów przechwyconych dzięki pomocy towarzysza Słońca, to będzie to niosło istotne implikacje dla naszego rozumienia uformowania się Układu Słonecznego. Układy podwójne znacznie efektywniej przechwytują różne obiekty niż pojedyncze gwiazdy. Jeśli Obłok Oorta rzeczywiście tak się utworzył, będzie to znaczyło, że Słońce miało towarzysza o podobnej masie, stwierdza Loeb.
      Przyjęcie teorii o układzie podwójnym ma też znaczenie dla wyjaśnienia pojawienia się życia na Ziemi. Obiekty z zewnętrznych części Obłoku Oorta mogły odgrywać istotną rolę historii Ziemi. Mogły dostarczyć tutaj wodę i spowodować zagładę dinozaurów. Zrozumienie ich pochodzenia jest bardzo ważne, przypomina Siraj.
      Obaj naukowcy podkreślają, że ich teoria ma też znacznie dla wyjaśnienia zagadki Planety X. Dotyczy to nie tylko Obłoku Oorta ale również ekstremalnie dalekich obiektów transneptunowych, takich jak Dziewiąta Planeta. Nie wiadomo, skąd one pochodzą, jednak nasz model przewiduje, że jest więcej obiektów o orbitach takich jak Dziewiąta, stwierdza Loeb.
      Obecnie nie posiadamy instrumentów, które pozwoliłyby zaobserwować Obłok Oorta czy Dziewiątą Planetę. Jednak już w przyszłym roku ma zacząć działać Vera C. Rubin Observatory (VRO). Będzie ono w stanie zweryfikować istnienie Dziewiątej Planety. Jeśli VRO potwierdzi, że Dziewiąta Planeta istnieje i została przechwycona oraz zaobserwuje podobnie przechwycone planety karłowate, wtedy model binarny zyska przewagę nad obecnymi teoriami o początkach Słońca, mówi Siraj.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Słońce wydaje się znacznie mniej aktywne niż inne podobne mu gwiazdy. Do takich zaskakujących wniosków doszedł międzynarodowy zespół astronomów, który przeanalizował dane z Teleskopu Kosmicznego Keplera. Odkrycie, dokonane przez grupę kierowaną przez Timo Reinholda z Instytutu Badań Układu Słonecznego im. Maxa Plancka, pozwoli na lepsze zrozumienie ewolucji naszej gwiazdy.
      Ludzkość od wieków obserwuje Słońce i od dawna wiemy, że znaczących zmianach liczby plam na nim występujących. Wiemy też, że im więcej plam, tym większa aktywność gwiazdy i tym silniejsze gwałtowne wydarzenia, jak wyrzuty masy. Specjaliści spodziewali się, że inne gwiazdy podobne do Słońca zachowują się w podobny sposób na tym samym etapie życia.
      Nie jesteśmy w stanie obserwować plam na innych gwiazdach, jednak przemieszczanie się plam na powierzchni gwiazd powoduje zmiany ich jasności. Dzięki temu możemy obserwować aktywność magnetyczną odległych gwiazd. Zespół Reinholda postanowił wykorzystać te dane do porównania aktywności Słońca z innymi podobnymi mu gwiazdami.
      Teleskop Kosmiczny Keplera badał i rejestrował zmiany w jasności 150 000 gwiazd. W tym samym czasie sonda Gaia obserwowała gwiazdy i określała ich pozycję oraz ruch we wszechświecie. Teraz uczeni przeanalizowali te dane i na ich podstawie zidentyfikowali 369 gwiazd o temperaturze, masie, wieku, składzie chemicznymi i prędkości obrotowej podobnych do Słońca. Okazało się, że – wbrew oczekiwaniom – większość tych gwiazd jest znacznie bardziej aktywnych od Słońca. Średnia wartość zmian ich jasności była aż 5-krotnie większa niż zmiany jasności naszej gwiazdy.
      Naukowcy proponują dwa możliwe wyjaśnienia tak wielkiej różnicy. Jedno z nich zakłada, że zmiany jasności niektórych gwiazd podobnych do Słońca są tak niewielkie, iż Kepler ich nie zauważył, co sztucznie zwiększyło średnią dla całej grupy. Drugie wyjaśnienie brzmi, że mamy tu do czynienia z prawdziwymi średnimi zmianami jasności, a to sugeruje, że w przeszłości Słońce również przechodziło okres tak dużej aktywności. To drugie przypuszczenie jest zgodne z wcześniejszymi badaniami, które wskazywały, że gwiazdy z ciągu głównego, gdy zbliżają się do połowy okresu swojego istnienia, znacznie zmniejszają swoją aktywność utrzymując wcześniejszą prędkość obrotową.
      Zespół Reinholda ma zamiar wyjaśnić te kwestie, wykorzystując w tym celu przyszłe pomiary, jakie będą dokonywane przez instrumenty TESS i PLATO.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...