Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Cztery miesiące temu zlokalizowany na przedmieściach Pekinu luksusowy hotel Pingxi Royal Mansion udostępnił swoim gościom najdroższy w Azji apartament. Za jednodniowy pobyt trzeba zapłacić, bagatela, 220.000 yuanów, czyli ok. 28 tys. dolarów.

Szefostwo hotelu musiało jednak opuścić ceny, ponieważ żaden chętny nie zabukował miejsca. Guo Liang, menedżer Pingxi Royal Mansion, powiedział AFP, że przewiduje się specjalne 20-proc. zniżki dla klientów, którzy zawczasu zarezerwują apartament.

Wystrój hotelu o powierzchni 6 tys. metrów kwadratowych stanowią antyki w stylu imperialnym. W takim otoczeniu każdy klient ma się czuć jak król.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Za jednodniowy pobyt trzeba zapłacić, bagatela, 220.000 yuanów, czyli ok. 28 tys. dolarów.

 

U mnie możesz się przespać za 120 000 zł/ noc ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli pod prysznicem gościom hotelowym wyświetla się w czasie rzeczywistym zużycie prądu, to choć nie oni płacą, zaczynają wprowadzają znaczące cięcia.
      W ramach eksperymentu mierniki z wyświetlaczami zamontowano w 265 pokojach z 6 szwajcarskich hoteli. Urządzenia mierzyły ilość prądu zużywaną do podgrzania i przepompowania wody w kilowatogodzinach (kWh). Autorzy raportu z Nature Energy podkreślają, że jak widać, nie tylko zachęty finansowe wpływają na to, ile energii oszczędzamy.
      Technologie z informacją zwrotną dostarczaną w czasie rzeczywistym mogą sprzyjać zmianie zachowania i dużym oszczędnościom nawet w kontekstach, gdzie nie ma żadnych zachęt finansowych [w hotelu płaci się za pokój, nie za zużycie prądu] - wyjaśnia Verena Tiefenbeck z Politechniki Federalnej w Zurychu.
      Badanie wykazało, że w trakcie niemal 20 tys. kąpieli (19.596) goście korzystający z łazienek wyposażonych w wyświetlacze zużywali średnio 11,4% energii mniej niż osoby nieotrzymujące takiej informacji zwrotnej.
      Naukowcy wyliczyli, że oszczędności związane z miernikami sprawiają, że ich koszt zwróciłby się po 2 latach.
      Tiefenbeck dodaje, że mierniki wpływają na gości hotelowych podobnie jak kartki z prośbą o ponowne wykorzystanie ręczników. Ani korzystając ponownie z tych samych ręczników, ani zmniejszając zużycie prądu pod prysznicem, ludzie nie zyskują finansowo. Do zmiany ich zachowania wystarczy sam komunikat, że hotel jako instytucja stara się dbać o środowisko. Jedyna różnica jest taka, że dzięki wyświetlaczom jesteśmy w stanie zmierzyć oszczędności.
      Kampanie środowiskowe nie powinny się koncentrować na korzyściach finansowych, które mogą wywierać nieproporcjonalnie dużą presję na ludzi biednych lub działać odwrotnie, niż chcieliby reklamodawcy; dużo osób może w końcu powiedzieć: a co mi tam, stać mnie na to.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Bay van der Bunt, holenderski kolekcjoner starych alkoholi, zdecydował się na sprzedaż całości swoich zbiorów. Wśród 5 tys. przeznaczonych na aukcję butelek znajduje się m.in. najdroższy na świecie koniak. Wyprodukowano go w 1795 r. w Brugerolle. Jest cenny nie tylko ze względu na wiek, ale i na historyczne koleje losu - towarzyszył bowiem wojskom napoleońskim podczas podboju Europy.
      Kolekcjonowanie rozpoczął w 1880 r. prapradziadek Baya. Biznesmen nie chce wyprzedawać zbiorów po kawałku, dlatego nastawia się na transakcję z pojedynczym klientem. Liczy, że zostanie ona przeprowadzona do końca br. Van der Bunt obawia się, że w przyszłości ktoś mógłby wypić "jego" trunki. To prawdziwe barbarzyństwo - komentuje. Agent Bart Laming ma więc zadbać o to, by kupił je raczej kolekcjoner niż koneser praktyk.
      W 1990 r. Holender kupił 3-litrową butelkę jeroboam za 26,3 tys. euro. W ciągu 22 lat wartość koniaku wzrosła ponad 5-krotnie - do 137, 2 tys. euro - głównie w wyniku pojawieniu się na rynku handlarzy alkoholem Rosjan i Chińczyków. Wiele wskazuje na to, że najdroższy koniak świata trafi do przedstawiciela którejś z tych nacji.
      Poniżej zamieszczamy krótki reportaż o kolekcji van der Bunta. Jest po holendersku, ale okazja do zobaczenia tylu cennych butelek naraz nadarza się naprawdę rzadko.
       
       
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nokia poinformowała, że ograniczy produkcję telefonów w swoich dotychczasowych fabrykach i częściowo przeniesie ją do Azji, gdzie urządzenia będą składane. Mniej pracy będą miały zakłady w Finlandii, Meksyku i na Węgrzech, a to oznacza, że zwolnienia mogą dotknąć nawet 4000 osób. Przeniesienie składania urządzeń do Azji pozwoli nam szybciej dostarczać je na rynek - oświadczyła Nokia. Pozwoli to też na lepszą współpracę z dostawcami i szybsze wprowadzanie nowych rozwiązań.
      Rozumiemy, że planowane zmiany będą trudne dla naszych pracowników. W okresie przejściowym chcemy pomóc im oraz lokalnym społecznościom - stwierdził Niklas Savander, wiceprezes Nokii ds. rynków. Zapewnił jednocześnie, że dotychczasowe fabryki nadal będą odgrywały ważną rolę łańcuchu produkcji.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mrówki chętnie by korzystały z darmowych jadłodajni w postaci pajęczych sieci, jednak pająki nie zamierzają się poddać bez walki, dlatego nasączają nici związkiem odstraszającym mrówki - 2-pirolidonem (butyrolaktamem).
      Mark Elgar z Uniwersytetu w Melbourne i Daiqin Li z Narodowego Uniwersytetu Singapurskiego badali 21 pająków Nephila antipodiana, które żyjąc na południowym wschodzie Azji, dzielą środowisko z licznymi gatunkami mrówek. W jedwabiu wykryto 2-pirolidon. Wcześniej znajdowano go w sieciach innych pająków, ale funkcja tego związku pozostawała nieznana.
      W kolejnym etapie eksperymentu biolodzy utworzyli 3 mosty, na których końcu umieszczono przynętę w postaci muchy. Dwa mosty skonstruowano z nici pozbawionej 2-pirolidonu, a 3. z niemodyfikowanej przędzy. Okazało się, że mrówki tłumnie pokonywały wyjałowione nici, nie umiały sobie jednak poradzić z jedwabiem z dodatkiem 2-pirolidonu.
      Polanie wyjałowionych nici 2-pirolidonem powodowało, że mrówki nie chciały już wracać tą drogą z łupem. Elgar sądzi, że butyrolaktam musi mieć dla nich wyjątkowo odstręczającą woń bądź smak.
      Elgar i Li zajęli się tym zagadnieniem, gdy zauważyli, że mrówki bardzo rzadko żerują na sieciach azjatyckich krzyżakowatych, mimo że dysponują wieloma metodami okiełznania ofiary, na kontynencie występuje duża różnorodność pająków z rodziny Araneidae, a sama pajęczyna i jej właściciel mają dla mrówek sporą wartość odżywczą. Uwzględniając zmiany ontogenetyczne w wytwarzaniu alkaloidu pirolidynowego, panowie uważają, że nie jest on zwykłym produktem ubocznym przędzenia nici, ale reakcją przystosowawczą na obecność wrogów. Związek występuje bowiem w niciach dorosłych i większych młodych pająków, ale już nie u maluchów, których jedwab jest zbyt cienki, by mrówki mogły go pokonać.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z opublikowanych w magazynie Social Science and Medicine badań pt. Physician-Leaders and Hospital Performance: Is There an Association? wynika, że najlepsze wyniki osiągają te szpitale, którymi kierują lekarze. Od pewnego czasu pojawiały się wątpliwości, czy menedżerowie nie posiadający wykształcenia medycznego są na pewno lepszymi dyrektorami placówek zdrowia niż lekarze. Tezę taką zakwestionowano m.in. w zamówionym przez brytyjskie National Health Service badaniach o nazwie Darzi Report, nawet jednak one nie dały wystarczających dowodów.
      Teraz doktor Amanda Goodall z Instytutu Badań nad Pracą z Bonn zebrała bazę danych dotyczących 300 najlepszych szpitali w USA. Następnie szczegółowo sprawdziła zarówno wykształcenie jak i historię pracy każdego z dyrektorów. Szczególnie skupiła się na wynikach uzyskiwanych przez szpitale w zwalczaniu nowotworów, chorób przewodu pokarmowego oraz chirurgii serca.
      Badania doktor Goodall wykazały, że przeciętny szpital prowadzony przez lekarza osiągał o około 25% lepsze wyniki niż przeciętny szpital prowadzony przez osobę bez wykształcenia medycznego.
      Przez ostatnie kilkadziesiąt lat rady nadzorcze szpitali coraz chętniej decydowały się na zatrudnienie na stanowisku dyrektora menedżera bez wykształcenia medycznego. Wyniki tych badań to sygnał, że taka strategia jest niewłaściwa - mówi Goodall.
      Uczona dodaje: Z badań wynika, że wyróżniające się szpitale są zwykle kierowane przez osoby z wykształceniem medycznym. Zaskoczyło mniej, jak silna była ta zależność.
      Barry Silbaugh, prezes Amerykańskiej Szkoły Lekarzy Menedżerów stwierdził: Uważnie zapoznaliśmy się z badaniami doktor Goodall, gdyż w końcu dostarczono mocny dowód na to, że szefami szpitali powinni być lekarze. Od dawna forsujemy taką ideę.
      Doktor Goodall zauważa, że konieczne są dalsze badania, które ewentualnie pozwolą potwierdzić i wyjaśnić, dlaczego szpitale zarządzane przez lekarzy uzyskują lepsze wyniki.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...