Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Trudno przecenić siłę, z jaką hollywoodzkie kino oddziałuje na powszechną wyobraźnię. Nie sposób też nie zauważyć, że kino - do czego ma zresztą prawo - chętnie traktuje realizm dość swobodnie. Czy jednak taka dowolność, prezentowana w wysokobudżetowych filmach science-fiction, nie przekracza ostatecznych granic? Na pewno może być szkodliwa, uznali naukowcy NASA, wybierając „2012" najbardziej antynaukowym i bzdurnym filmem w historii kinematografii.

Podobne dyskusje z wytykaniem błędów przetaczały się już wielokrotnie, jak choćby w przypadku „Dnia niepodległości", który był wręcz swego rodzaju chłopcem do bicia, a znajdowanie nielogiczności w tej produkcji stało się hobby wielu osób. Nigdy wcześniej jednak naukowcy związani z NASA nie poczuli się w obowiązku publicznego prostowania filmowych nonsensów i absurdów, dopiero kosztujący osiemset milionów dolarów katastroficzny „2012" skłonił ich do tego.

Oparty na popularnym w paranauce micie o tym, że koniec znanego kalendarza Majów oznacza koniec świata, który wypadnie w 2012 roku, zdobył wielką popularność i posiał niepewność wśród wielu ludzi. Pokazany „koniec świata", podparty pseudonaukowymi argumentami i pseudonaukowym językiem może wydawać się wiarygodny, a skutkiem tego są niezliczone listy i e-maile pisane między innymi do NASA przez zaniepokojonych widzów.

Donald Yeomans, zajmujący się w NASA badaniem bliskich asteroidów nazwał holywoodzki przebój „wyjątkowo nadzwyczajnym przykładem »złej nauki«". Niemożliwe jest - przykładowo - aby słoneczne neutrina w jakikolwiek sposób reagowały z jądrem Ziemi i wywoływały jakiekolwiek efekty, ponieważ nie reagują one z materią praktycznie w ogóle. Pokazane na filmie olbrzymie tsunami, przykrywające Mount Everest są nawet bez tego niemożliwe. Nie sposób nawet wyliczyć wszystkich filmowych absurdów, do których dochodzą jeszcze inne popularne w paranauce „teorie końca świata", jak choćby tajemnicza planeta Nibiru i inne. Dlatego NASA postanowiło, po raz pierwszy w historii, zamieścić w internecie materiały demaskujące antynaukowe nonsensy filmu 2012 - „2012: początek końca, albo dlaczego nie będzie końca świata?".

Na liście kandydatów do najgłupszego pod względem naukowym filmu, z „2012" rywalizowały takie produkcje jak „The Day After Tomorrow" (o globalnym ociepleniu), „Volcano" (o wulkanie pojawiającym się w Los Angeles), czy mieniące się filmami dokumentalnymi „What the Bleep Do We Know", „The Sixth Day", „Chain Reaction", „The Core". Na liście pojawił się nawet „Armageddon", mimo że powstawał przy wsparciu NASA.

Dla odmiany na liście filmów wiarygodnych naukowo znalazły się „Gattaca", „Metropolis", „Jurassic Park", „Contact" i „Blade Runner".

 

http://www.youtube.com/watch?v=ce0N3TEcFw0

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Programujcie się dalej (PM), to wasz świat się skończy na zyczenie własne,  moze nie tak spektakularnie ale na pewno skutecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trudno się nie zgodzić 2012 to szmira straszna, nie ma tam nic sensownego, film zbudowany jest wyłącznie z efektów specjalnych. Nie twierdzę że komuś mógł się podobać, tak jak może się podobać każdy film który ogląda się z kolegami i piwem ;-)

Dziwi mnie jednak że panowie naukowcy czepiają się takich filmów jak "Dzień niepodległości", jak dla mnie to jest wielka klasyka czysto rozrywkowa, tam chyba nic nie tłumaczą nauką, mało pseudonaukowych zwrotów itd. (hakowanie systemu obcych się nie liczy ;] ) , to tak jak by się czepiać "StarGate", "Kroniki Riddicka" czy "Solaris".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, chociaż „Dzień…” akurat nie jest wymieniony w notce prasowej, to głupot w nim masa – typu statek obcych przy podanych rozmiarach i masie musiałby być z litego złota, albo z jakichś ultraciężkich pierwiastków, skoro w środku był pusty, itp. Lista sporządzona przez czytelników „NF” zajmowała chyba stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Donald Yeomans, zajmujący się w NASA badaniem bliskich asteroidów nazwał holywoodzki przebój „wyjątkowo nadzwyczajnym przykładem »złej nauki«". Niemożliwe jest - przykładowo - aby słoneczne neutrina w jakikolwiek sposób reagowały z jądrem Ziemi i wywoływały jakiekolwiek efekty, ponieważ nie reagują one z materią praktycznie w ogóle.

 

No ale przecież w samej Kopalni była wiadomość o wpływie neutrin na proces rozpadu pierwiastków promieniotwórczych. Przyjmuje się, że rozpad tychże pierwiastków jest głównym źródłem rozgrzewania wnętrza Ziemi, a co za tym idzie: zmiana w ilości neutrin słonecznych wpływa pośrednio na temperaturę wnętrza Ziemi, a tym samym na procesy magmowe mające wpływ na ruchy tektoniczne skorupy ziemskiej. Co prawda wpływ ów w filmie "2012" był oczywiście znacznie przesadzony ponieważ wnętrze Ziemi ma znaczną pojemność cieplną i wpływ neutrin będzie praktycznie niezauważalny, ale jednak jest, więc stwierdzenie pana Donald Yeomansa jest nieprawdziwe.

http://kopalniawiedzy.pl/rozpad-radioaktywny-Slonce-Purdue-University-Stanford-University-Ephraim-Fischenbach-Peter-Sturrrock-Jere-Jenkins-neutrino-11200.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
hakowanie systemu obcych się nie liczy  ) , to tak jak by się czepiać "StarGate"

Tu się nie zgodzę ;), to była wierutna bzdura. W przypadku Stargate oni tam poświęcili wiele lat na dostosowanie swojej technologii do innej. To miało jakiś sens.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Eco_PL — od (domniemanego, bo to tylko domysł!) wpływu na rozpad izotopów promieniotwórczych do wywoływania końca świata droga daleka. Zauważ, że twój kaszel znacznie silniej wpływa na okoliczną materię niż neutrina. Ale końca świata jakoś nie powoduje, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu się nie zgodzę :P, to była wierutna bzdura. W przypadku Stargate oni tam poświęcili wiele lat na dostosowanie swojej technologii do innej. To miało jakiś sens.

być może, dawno Stargate nie oglądałem ;-)

wydaje mi się że jednak w tym naukowym krytykowaniu filmów powinno się krytykować nie za to widzimy tylko głównie za to co słyszymy. Zdzierżyć nie mogę filmu kiedy to co się dzieje tłumaczą nauką zupełnie przeinaczoną i nie mającą z nią wiele wspólnego. Krytyka tego co widzimy (np. filmy z UFO) jest bez sensu, prawie wszystko co widzimy u obcych możemy wytłumaczyć bardzo wysokim zaawansowaniem technicznym, skoro nie czepiamy się teleportacji w "Stargate" to dlaczego mam się czepiać takich rzeczy w "Dniu niepodległości". Już od dawna wiadomo że przy obecnym stanie wiedzy kontakt fizyczny z obcą cywilizacją jest niemożliwy a tele-komunikacyjny bardzo mało prawdopodobny, jednak tego nikt się nie czapia ;]

 

Oj, chociaż „Dzień…” akurat nie jest wymieniony w notce prasowej, to głupot w nim masa – typu statek obcych przy podanych rozmiarach i masie musiałby być z litego złota, albo z jakichś ultraciężkich pierwiastków, skoro w środku był pusty, itp. Lista sporządzona przez czytelników „NF” zajmowała chyba stronę.

Każdy film ma wpadki, ale szukanie ich w czysto fantastycznych rzeczach jest głupie przykłady z wiki na temat DN:

* "brak napędu statków mniejszych od statku-matki" - a może mają jakiś napęd o którym nie wiemy?

* "macierzysty statek w rzeczywistości powodowałby widoczne zmiany pola grawitacyjnego na Ziemi," - statek może być wykonany z super-nowoczesnych materiałó, w odpowiednich miejscach super lekkich, w innych ciężkich, do tego może to tylko jakaś sztuczka - typu hologram powiększający albo złudzenie przez zakrzywienie światła ;-)

* całkowite i natychmiastowe zniszczenie głównego statku (obiektu o obwodzie określonym na 500 km) przez jedną głowicę atomową nie jest możliwe ze względu na jej zbyt małą siłę," - kolejny bezsensowny argument - w kosmosie nigdy nie przetestowano ładunków jądrowych to też dokładnie nie wiemy jak się zachowują, do tego bomba termojądrowa swoją moc ma a największe (fakt że ta w filmie nie jest olbrzymia jakaś) potrafiłyby rozwalić pół Polski. W środku statku na pewno by nie trzebabyło tak dużo, energia takiego wybuchu wystarczyłaby żeby rozszczelnić różne rury z paliwem, itp. itd. ;)

 

Koledzy chyba się zgadzają - nie chodzi o to żeby w każdym filmie Sci-Fi czepiać się czy próbować wytłumaczyć takie rzeczy, lecz o to żeby nie próbowali wszystkiego tłumaczyć "nauką", a jeśli już tłumaczą niech znajdą jakieś znośne dla nauki wytłumaczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koledzy chyba się zgadzają - nie chodzi o to żeby w każdym filmie Sci-Fi czepiać się czy próbować wytłumaczyć takie rzeczy, lecz o to żeby nie próbowali wszystkiego tłumaczyć "nauką", a jeśli już tłumaczą niech znajdą jakieś znośne dla nauki wytłumaczenie.

 

Wymaganie naukowej wiarygodności od filmów S-F uważam za mocno przesadzone, ale można się domagać by "nowinki naukowe" nie były sprzeczne w ramach scenariusza. Doskonałym przykładem autorefleksji i jednocześnie lekką drwiną z fanów jest Wormhole X-Treme! s5e12  SG-1. Osobiście płakałem ze śmiechu gdy jedna z aktorek pytała skoro jest w innej fazie i jest niewidzialna oraz przenika przez ściany to dlaczego nie spada przez podłogę. A już żaden znany mi scenariusz nie radzi sobie paradoksami podróży w czasie ;). Nie ma co się zżymać. Należy podziwiać widowisko :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy film ma wpadki, ale szukanie ich w czysto fantastycznych rzeczach jest głupie

Tiaa, ja się głupio ciesze  ;), jak znajduję TAM jakąś niedorzeczność.

Zaczną kręcić SF naukowo poprawne i przyjemności aktywnie-umysłowego oglądania filmów, nie będzie  :P 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może NASA powinna zająć się prostowaniem i innych dziedzin życia. Taki np Picasso nie potrafił namalować kobiety, a później pójdzie jakiś dzieciak do muzeum z wycieczką szkolną i nieszczęście gotowe - przejmie się, napisze list do NASA, a ci biedacy będą musieli prostować, wysłać żywy model aby zaprezentować stan normalny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
statek może być wykonany z super-nowoczesnych materiałó, w odpowiednich miejscach super lekkich, w innych ciężkich, do tego może to tylko jakaś sztuczka - typu hologram powiększający albo złudzenie przez zakrzywienie światła

Jaki hologram i _ultralekkie_ materiały, skoro w filmie (OIDP) podana jest jego dokładna (gigantyczna) masa? Tłumaczenie tego technologią obcych nie ma sensu, skoro ewidentnie szkopuł w tym, że scenarzystom lub konsultantom (o ile byli tacy) nie chciało się wykonać prostego obliczenia na poziomie szkoły podstawowej. Można sobie wymyślać super-technologie, bo od tego jest s-f, ale pod warunkiem, że są one wewnętrznie spójne i nie przeczą (z czystego lenistwa) elementarnej logice.

 

Taki np Picasso nie potrafił namalować kobiety

Skąd twierdzenie że nie potrafił? To, że nie widziałeś namalowanej przez niego realistycznie kobiety (bo zapewne widziałeś góra 2-3 obrazy), to nie znaczy, że takich obrazów nie było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
że są one wewnętrznie spójne i nie przeczą (z czystego lenistwa) elementarnej logice. [/size] 

"Elementarna logika" - sugerowałoby to powszechność jej występowania ale tak nie jest  ;) .

 

 

01+01=10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA wybrała sześć niewielkich amerykańskich firm, które w sumie otrzymają 20 milionów dolarów na rozwój technologii usuwania odpadów z niskiej orbity okołoziemskiej oraz rozwiązania problemu pyłu osiadającego na urządzeniach pracujących poza Ziemią. Prowadzone przez nas misje wymagają innowacyjnych rozwiązań złożonych wyzwań pojawiających się podczas pobytu w kosmosie. Niewielkie firmy mogą mieć wielki wpływ na rozwiązanie problemów od dawna gnębiących przemysł kosmiczny, mówi Jenn Gustetic,  dyrektor ds. wstępnych innowacji i partnerstwa w NASA Space Technology Mission Directorate.
      Sześć wspomnianych firm współpracowało już z NASA w ramach programu Small Business Innovation Research. W jego ramach NASA przeznacza co roku 180 milionów USD na współpracę z amerykańskimi przedsiębiorstwami zatrudniającymi mniej niż 500 osób. Pieniądze od agencji kosmicznej pozwalają im na dalsze rozwijanie obiecujących technologii. Każda z firm wybranych do współpracy w bieżącym roku ma mniej niż 60 pracowników.
      Na niskiej orbicie okołoziemskiej ludzie pozostawiają coraz więcej śmieci. To zepsute satelity i ich fragmenty czy pozostałości po wystrzeliwaniu kolejnych misji. Odpady te zmuszają pojazdy kosmiczne do manewrowania, zagrażają bezpieczeństwu astronautów i satelitów. Z czasem cała orbita może stać się bezużyteczna. Cztery z wybranych przedsiębiorstw proponują technologie, które mają rozwiązać ten problem.
      Firma Busek otrzyma 3,4 miliona USD na rozwój technologii autonomicznego deorbitowania niewielkich satelitów przy użyciu nietoksycznego paliwa. Z kolei CU Aerospace ma za 2,6 miliona USD stworzyć napęd wielokrotnego użytku do niewielkich misji przechwytujących odpady na orbicie. Firmie Flight Works przyznano 4 miliony dolarów na rozwinięcie technologii tankowania na orbicie pojazdów zajmujących się usuwaniem odpadów, a Vestigo Aerospace ma zademonstrować działający żagiel Spinnaker, który – montowany za pomocą prostego połączenia mechanicznego i elektrycznego – będzie rozwijany po zakończeniu misji małych (do 180 kg) satelitów, zwiększając w ten sposób opór stwarzany przez atmosferę i pozwalając na szybsze, przewidywalne i całkowicie pasywne deorbitowanie takich pojazdów.
      Przyszłe misje NASA będą obejmowały roboty podróżujące po powierzchni Marsa i Księżyca. Osiadający na tych urządzeniach pył może znacząco skrócić czas ich pracy czy doprowadzić do awarii instrumentów naukowych. Pył jest też niebezpieczny dla urządzeń, które będą potrzebne podczas misji załogowych. Rozwiązaniem tego problemu mają zająć się dwa kolejne przedsiębiorstwa. Firma Applied Material System Engineering ma za 2,6 miliona USD zademonstrować system nakładania w przestrzeni kosmicznej swojej powłoki ograniczającej osadzanie pyłu, a ATSP Innovations otrzyma 3,2 miliona USD na stworzenie prototypowego materiału odpornego na ekstremalne temperatury, ciśnienia i pył obecne na powierzchni planet, księżyców, asteroid i komet.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA tymczasowo straciła kontakt z Voyagerem 2, drugim najodleglejszym od Ziemi pojazdem kosmicznym wysłanym przez człowieka. Przed dwoma tygodniami, 21 lipca, popełniono błąd podczas wysyłania serii komend do Voyagera, w wyniku czego jego antena odchyliła się o 2 stopnie od kierunku wskazującego na Ziemię. W tej chwili Voyager, który znajduje się w odległości niemal 20 miliardów kilometrów od naszej planety, nie może odbierać poleceń ani przesyłać danych.
      W wyniku zmiany położenia anteny Voyager nie ma łączności z Deep Space Network (DSN), zarządzaną przez NASA siecią anten służących do łączności z misjami międzyplanetarnymi. W skład DSN wchodzą trzy ośrodki komunikacyjne, w Barstow w Kalifornii, w pobliżu Madrytu i Canberry. Rozmieszczono je tak, by każda misja w głębokim kosmosie miała łączność z przynajmniej jednym zespołem anten. Ośrodek z Canberry, którego jedna z anten jest odpowiedzialna za komunikację z sondą, będzie próbował skontaktować się z Voyagerem, w nadziei, że uda się nawiązać łączność.
      Na szczęście NASA zabezpieczyła się na tego typu przypadki. Kilka razy w roku Voyagery resetują położenie swoich anten tak, by mieć łączność z Ziemią. Najbliższy reset nastąpi 15 października. Jeśli więc wcześniej nie uda się połączyć z Voyagerem, będzie można się z nim skomunikować za 2,5 miesiąca.
      Voyager 2 został wystrzelony 20 sierpnia 1977 roku. Odwiedził Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna, a w 2018 roku opuścił heliosferę i wszedł w przestrzeń międzygwiezdną, dostarczając intrygujących wyników badań. NASA nie po raz pierwszy nie ma kontaktu z sondą. W 2020 roku agencja nie kontaktowała się z nią przez 8 miesięcy, gdyż remontowana była antena DSS 43 w pobliżu Canberry, której zadaniem jest wymiana informacji z sondą.
      Voyagery zasilane są radioizotopowymi generatorami termoelektrycznymi, które zamieniają w prąd elektryczny ciepło generowane przez rozpad plutonu-238. Zapasy plutonu stopniowo się wyczerpują, więc naukowcy wyłączają kolejne zużywające prąd urządzenia. Najprawdopodobniej obie sondy stracą zasilanie w 2025 roku. Do tej pory jednak naukowcy spróbują wycisnąć z nich najwięcej, jak się da.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed laty pisarze domagali się stworzenia systemu opłat czy rekompensat związanych z niezwykłą łatwością kopiowania i rozpowszechniania ich utworów w świecie cyfrowym. Wiele osób korzystało bowiem z ich pracy nie płacąc twórcom dzieł. Teraz twórcy znowu protestują, a jednym z powodów jest... sztuczna inteligencja.
      Gildia Pisarzy Ameryki (Writers Guild of America – WGA), związek zawodowy skupiający głównie osoby pracujące w przemyśle filmowym i telewizyjnym, rozpoczęła strajk po tym, jak nie doszła do porozumienia z reprezentującą amerykański przemysł rozrywkowy organizacją Alliance of Motion Picture and Television Producers. Jednym z elementów sporu jest istnienie narzędzi takich jak ChatGPT. WGA chce zakazu wykorzystywania tego typu algorytmów do tworzenia historii i scenariuszy do filmów i programów.
      Członkowie WGA obawiają się, że przemysł zacznie wykorzystywać algorytmy sztucznej inteligencji do tworzenia scenariuszy, które następnie będą jedynie „wygładzane” przez ludzi. A do tego potrzeba będzie znacznie mniej twórców niż obecnie, co negatywnie wpłynie na zatrudnienie i zarobki w tym dziale gospodarki. WGA proponuje również, by żaden skrypt filmowy czy telewizyjny, który jest objęty grupową umową związkowa, nie był być wykorzystywany do trenowania algorytmów SI. To zresztą echo szerszego sporu dotyczącego tego, czy koncerny stojące za takimi narzędziami jak ChatGPT mają prawo bez zgody właściciela praw autorskich wykorzystywać tekst do trenowania swoich algorytmów. W ten sposób bowiem nie płacą za cudzą pracę, a czerpią z niej zyski.
      Wielkie studia filmowe i telewizyjne oraz serwisy internetowe nie chcą przystać na powyższe żądania. Są przeciwne stawianiu twardych granic dotyczących wykorzystywania przez nie systemów sztucznej inteligencji.
      WGA to nie jedyny reprezentant pracowników przemysłu filmowego, który wyraża obawy związane z rozwojem SI. Także związki zawodowe reprezentujące aktorów obawiają się, że systemy SI mogą być w coraz większym stopniu wykorzystywane w rozrywce. I nie są to obawy pozbawione podstaw. WGA stawia tutaj bardzo ważne pytanie. Kto zyska, a kto straci na rozwoju takich systemów, mówi Sarah Myers West z AI Now Institute w Nowym Jorku.
      Coraz więcej grup zawodowych czuje się zagrożonych przez rozwój systemów sztucznej inteligencji. Maszyny w najbliższych latach będą mogły zastąpić ludzi w wykonywaniu coraz większej liczby czynności. Niedawno IBM poinformował, że z czasem przestanie rekrutować ludzi na stanowiska, na których mogą być zastąpieni przez sztuczną inteligencję. Jako, że rozwoju SI nie można powstrzymać, kluczową staje się odpowiedź na pytanie, kto będzie ten rozwój kontrolował i jak będzie on przebiegał.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA i DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych) poinformowały o rozpoczęciu współpracy, której celem jest zbudowanie jądrowego silnika termicznego (NTP) dla pojazdów kosmicznych. Współpraca będzie odbywała się w ramach programu DRACO (Demonstration Rocket for Agile Cislunar Operations), który od jakiegoś czasu prowadzony jest przez DARPA.
      Celem projektu jest stworzenie napędu pozwalającego na szybkie manewrowanie, przede wszystkim przyspieszanie i zwalnianie, w przestrzeni kosmicznej. Obecnie dysponujemy pojazdami, które są w stanie dokonywać szybkich manewrów na lądzie, w wodzie i powietrzu. Jednak w przestrzeni kosmicznej brakuje nam takich możliwości. Obecnie używane kosmiczne systemy napędowe – elektryczne i chemiczne – mają spore ograniczenia. W przypadku napędów elektrycznych ograniczeniem jest stosunek siły ciągu do wagi napędu, w przypadku zaś napędów chemicznych ograniczeni jesteśmy wydajnością paliwa. Napęd DRACO NTP ma łączyć zalety obu wykorzystywanych obecnie napędów. Ma posiadać wysoki stosunek ciągu do wagi charakterystyczny dla napędów chemicznych oraz być wydajnym tak,jak napędy elektryczne. Dzięki temu w przestrzeni pomiędzy Ziemią a Księżycem DRACO ma być zdolny do szybkich manewrów.
      Administrator NASA Bill Nelson powiedział, że silnik może powstać już w 2027 roku. Ma on umożliwić szybsze podróżowanie w przestrzeni kosmicznej, co ma olbrzymie znacznie dla bezpieczeństwa astronautów. Skrócenie czasu lotu np. na Marsa oznacza, że misja załogowa mogłaby zabrać ze sobą mniej zapasów, ponadto im krótsza podróż, tym mniejsze ryzyko, że w jej trakcie dojdzie do awarii. Jądrowy silnik termiczny może być nawet 4-krotnie bardziej wydajny niż silnik chemiczny, a to oznacza, że napędzany nim pojazd będzie mógł zabrać cięższy ładunek i zapewnić więcej energii dla instrumentów naukowych. W silniku takim reaktor jądrowy ma być wykorzystywany do generowania ekstremalnie wysokich temperatur. Następnie ciepło z reaktora trafiałoby do ciekłego paliwa, które – gwałtownie rozszerzając się i uchodząc z duża prędkością przez dysze – będzie napędzało pojazd.
      To nie pierwsza amerykańska próba opracowania jądrowego silnika termicznego. Na początku lat 60. ubiegłego wieku rozpoczęto projekt NERVA (Nuclear Engine for Rocket Vehicle Application). Projekt zaowocował powstaniem pomyślnie przetestowanego silnika. Jednak ze względu na duże koszty, prace nad silnikiem zakończono po 17 latach badań i wydaniu około 1,4 miliarda USD.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wczoraj rozpoczął pracę powołany przez NASA 16-osobowy zespół, którego zadaniem jest prowadzenie niezależnych badań nad niezidentyfikowanymi zjawiskami powietrznymi (UAP). Jako UAP definiowane są obserwacje zjawisk, których nie można zidentyfikować jako statek powietrzny lub znane zjawisko atmosferyczne. Wstępna faza pracy zespołu potrwa 9 miesięcy.
      W tym czasie, na podstawie danych z cywilnych agend rządowych, z przedsiębiorstw prywatnych i innych źródeł członkowie zespołu mają opracować plan dalszych działań analizujących UAP. Zespół skupi się na analizie danych jawnych, a pełny raport z jego pracy zostanie opublikowany w połowie przyszłego roku. Prace mają położyć podwaliny pod badania UAP przez NASA i inne organizacje. Będą one niezależne od badań prowadzonych przez Pentagon.
      W 2021 roku ukazał się rządowy raport dotyczący 144 niezidentyfikowanych obiektów latających. Spotkał się on z olbrzymim zainteresowaniem, w maju Kongres zorganizował publiczne przesłuchanie dotyczące UAP, a niedługo później Pentagon ogłosił powołanie specjalnego biura badającego UAP. Dotychczas jednak większość badań tego typu jest jednak prowadzonych przez wojsko i służby wywiadowcze. NASA chce przyjrzeć się UAP z czysto naukowego punktu widzenia. Wyjaśnienie takich zjawisk może mieć bowiem znaczenie dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego. Dlatego też przedstawiciele zespołu nie stawiają żadnych wstępnych hipotez. Jego przewodniczący mówi, że brak dowodów, by UAP miały pochodzenie pozaziemskie, ale przyznaje, że są to zjawiska, których nie rozumiemy. Chcemy zebrać więcej dowodów, stwierdza.
      Na czele zespołu stanął fizyk teoretyczny David Spergel. Obecnie jest prezydentem Simons Foundation, a w przeszłości był założycielem i dyrektorem Flatiron Institute for Computational Astrophysics. Jednym z jego współpracowników jest profesor Anamaria Berena, która pracuje m.in. dla SETI Institute i Blue Marble Space Institute of Science, gdzie specjalizuje się w zagadnieniach komunikacji złożonych systemów biologicznych, astrobiologią i poszukiwaniem bio- oraz technosygnatur. Z kolei Federica Bianco to profesor fizyki i astrofizyki w University of Delaware i zastępca głównego naukowca tworzonego właśnie Vera C. Rubin Observatory. W zespole znajdziemy też profesor oceanografii Paulę Bontempi, która przez 18 lat pracowała a NASA, gdzie kierowała badaniami nad oceanami. Z kolei Reggie Brothers od wielu lat zajmuje stanowiska menedżerskie w sektorze prywatnym, wcześniej zaś był podsekretarzem ds. nauki i technologii w Departamencie Bezpieczeństwa Wewnętrznego i zastępcą sekretarza obrony ds. badawczych w Pentagonie. Do zespołu powołano też byłego astronautę Scotta Kelly'ego, dziennikarkę naukową Nadię Drake czy Matta Mountaina, prezydenta The Association of Universities for Research and Astronomy, konsorcjum niemal 50 uniwersytetów i instytucji badawczych, które pomagają NASA w budowie i obsłudze obserwatoriów, w tym Teleskopów Hubble'a i Webba.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...