Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Za pięć lat Linux będzie napędzał Rosję?

Rekomendowane odpowiedzi

Premier Putin wydał polecenie, by do roku 2015 wszystkie rosyjskie agencje rządowe zakończyły migrację na oprogramowania opensource'owe. Rząd Rosji chce porzucić oprogramowanie Microsoftu na rzecz własnego systemu operacyjnego bazującego na Linuksie.

Migracja ma rozpocząć się w drugiem kwartale przyszłego roku od ustalenia przez Ministerstwo Komunikacji listy programów potrzebnych agendom rządowym. W tym samym czasie ministerstwa i inne agencje mają przedstawiić własne propozycje dotyczące wsparcia użytkownika oraz mechanizmów wspierających rozwój oprogramowania. Rozpocznie się też spis zasobów informatycznych poszczególnych urzędów. Już w drugim kwartale 2012 pierwsze urzędy mają pilotażowo przesiąść się na Open Source.

Rosyjski rząd chce stworzyć też własne repozytorium oprogramowania.

Zwolennicy Open Source twierdzą, że dotychczas wszelkie rosyjskie plany migracji nie dawały rezultatu z powodu braku wsparcia politycznego. Teraz ma się to zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lol, co 2 lata wychodzi takie rozporządzenie przez Putina lub Miediejewa, i zaraz pojawia się Pan z MS z wieeelką kopertą oraz planem dotacji Rosyjskiego szkolnictwa, lub wybudowaniem jakiegoś centrum badawczego. No i Mateczka Rosyja dalej siedzi na Windowsie ;)

 

Ciekawe za ile dni pojawi się news, że Ms szykuje wielką inwestycje w Rosji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ruscy zawsze chcieli być niezależni od USA ,zwłaszcza kiedy w ich skarbcu świecą pustki.

 

Sądze że chodzi tu o zmuszenie ms do przygotowania specjalnej taniej licencji dla Rosjan bądz oszczędności i przy okazji pokazanie jankesom że chcą być górą.

 

Trochę wydaje się to być śmieszne, kiedy większość Historii Rosyjskiej informatyki polegała na kradzieży Amerykańskich zdobyczy informatyki ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Migracja jest piekielnie droga. Dodatkowo, właściwie każdy projekt IT kończy się przekroczeniem budżetu i opóźnieniami.

No i opór materii. Szeregowy użytkownik przyzwyczajony do W* znajdzie 1001 powodów dla których jego stanowisko pracy nie może być wspierane Gnomem/Kde czy OpenOffice.

Wszyscy to wiedzą ;) Zgadzam się z przedmówcami że ta  zapowiedź to straszak. Zastanawiam czy USA nie uraziły czymś Rosji ostatnio, albo czy Rosja nie ma jakiegoś interesu do wygrania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to jaki ?

 

Zmusić MS do obniżenia specjalnie dla nich cen licencji na Winde ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I Rosja sobie radzi a taka Polska siedzi na laurach i marzy się jej Euro, które zakończy okres Kraju Niepodległego. Chyba, że ta waluta upadnie to nie zdążą Nas sprzedać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to jaki ?

 

Zmusić MS do obniżenia specjalnie dla nich cen licencji na Winde ;)

 

Jakoś w to wątpię. Przy tej skali zakupów ceny są zdumiewająco niskie i nie bardzo jest się o co bić. Zresztą taką groźbę to może rzucać byle szef kancelari w kierunku miejscowego przedstawiciela MSu i też zadziała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakoś w to wątpię. Przy tej skali zakupów ceny są zdumiewająco niskie i nie bardzo jest się o co bić. Zresztą taką groźbę to może rzucać byle szef kancelari w kierunku miejscowego przedstawiciela MSu i też zadziała.

Co to kilka/naście milionów USD w te czy wewte

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mogą zasilić kilka urzędniczych kieszeni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to kilka/naście milionów USD w te czy wewte

 

Tak właśnie jest. To są urzędnicy i wydają cudze pieniądze. Twój sposób rozumowania jest prawdziwy dla ~20 osobowej firmy gdzie właściciel wydaje własne pieniądze. A i to informatyk go przekona, że musi miec i7 choć i3 jest więcej niż wystarczający. Większe firmy wogóle stosują system wskaźnikowy. Np, koszty informatyki mniejsze niż 1% całości oznaczają degradację, większe niż 2,5% trwonienie szmalu. Jeśli OPEX na FTE w IT jest mniejszy niż $100K to jest tam za dużo ludzi, itd. Dopóki szef działu trzyma się w założonych wskaźnikach (dotyczy nie tylko IT) to jest OK

 

Wiekszy problem to "zapłacę 5$ za sztukę więcej ale połowa z tego dla mnie i mojego szefa".

 

Dlatego właśnie OS słabo przebija sie w biznesie (koszty sa drugorzędne) a oświadczenie Putina jest polityczne a nie ekonomiczne.

 

Podane liczby są wyssane z palca. Stosowne prawdziwe wskaźniki dla branży/regionu można uzyskac w firmach konsultingowych choc nie za darmo ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wytłumaczcie mi po co im Glonas? Żeby Obama przybiegł z walizką pieniędzy żeby korzystali z GPSa?

NA pewno nie.

Rosja zakłada jako ewentualność wojnę z USA i się do niej szykuje. Nie muszą być pewni tego ze będzie ale zakładają taką ewentualność. My tez wydajemy pieniądze na siły zbrojne. Tylko ze o ile my musimy się kolegować z USA (lub Rosją ale to ze wglądów historycznych raczej jest nie możliwe) to Rosja musi zakładać konflikt na linii Rosja-USA i nie mogą mieć wtedy Windowsa na pokładzie tak jak nie mogą  kierować pocisków w oparciu o GPSa. Potrzebują mieć pełną kontrole i to jest zasadnicza wartość dla Rosji.

Tam jest "insza kultura" jak Putin powiedział ze Chodorkowski to złodziej to dostał od niezawisłego sądu 13 lat, jak Putin powiedział ze przechodzą na Linuxa to jest to realna groźba dla Ms bo w Ms wiedza ze choćby tylko na złość bilowi przejdą.

Przejść na coś muszą i tak bo Windows jest dla nich niedopuszczalny długofalowo. A co mieli od Microsoftu wyssać to już pewnie wyssali. Poza tym w Rosji pewnie Ms chciał by być na etapie chowaj Windows do piwnicy (bo wtedy dopiero zaczyna zarabiać wcześniejsze zabiegi to inwestowanie w rynek). Być może nawet deklaracja Putina to oficjalna odpowiedź na Microsoftowe podchody które u nas skończyły się kolejkami po legalne Windowsy.

Co do kosztów wdrożenia będą ale może się okazać ze w cale nie będą wyższe niż w przyadku przejścia na W7. Kolejna sprawa to Rosji lepiej jest wydać dwa ruble u siebie niż rubla w USA bo z każdych dwóch rubli jeden wróci jako podatek.

Oporu materii mnie przewiduje. Szeregowy urzędnik dostanie komputer a jak mu się nie spodoba to przeniesienie do oddziału we Władywostoku czy Irkucku.

Co do firm consultingowych to ich pewnie nie zatrudnia i wyjedzie jeszcze taniej niż normalnie i pewnie skończą w terminie i bez przekroczenia budżetu. A nawet jeśli przekroczą to nikt się tym przejmował nie będzie bo zapłacimy za to my w cenie gazu.

Poza tym żadna nowa wersja Windowsów nie zmusi ich do zmiany sprzętu. I dalej mając swój system i robiąc na niego sterowniki mogą sobie pozwolić na zrobienie rosyjskiego jabłka które wytłuką im Chińczycy a wyjdzie parę dolarów za komputer.

Rosjanie peceta już kiedyś spiracili (my zresztą tez) w kazdym razie wyrugowanie Microsoftu pozwoli Rosji wyjść poza ze tak powiem main stream sprzętowy.

i kolejna sprawa może się to tak skończyć ze w momencie jak pudło przestanie być wystarczająco mocne zamiast kupować nowe stanie się za sprawa jednego kliknięcia terminalem a reszta zabawy "pójdzie w chmurę".

To sie moze nie podobać tak microsoftowi jak i reszcie producentów złomu. Bo yo był by jeden z większych gwoździ do trumny z napisem Ms. Nie wieszcze im szybkiego upadku ale jestem daleki od twierdzenia ze będą wiecznie trwać.

U nas nawet Microsoftu linuxem nie można postraszyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wytłumaczcie mi po co im Glonas? Żeby Obama przybiegł z walizką pieniędzy żeby korzystali z GPSa?

 

I tu widać różnicę. Nikt nie wyszedł i robił szumu wokół Glonas. Po prostu zrobili i już. Przeciętny człowiek nie ma pojęcia, że Rosjanie mają własny GPS. Ale każdy wie że będą mieli linuksa ;)

Widzisz różnicę?

 

Rosjanie peceta już kiedyś spiracili (my zresztą tez) w kazdym razie wyrugowanie Microsoftu pozwoli Rosji wyjść poza ze tak powiem main stream sprzętowy.

 

Niech mnie ktoś naprostuje. Peceta nie dało się spiratować bo IBM uwolnił BIOS i konstrukcję? Dlatego PC tak się upowszechnił a nie apple czy HP które były na rynku nieco wcześniej.

Pierwszy przypadek Open Source :P

Powszechne za to było kopiowanie mainframe'ów IBM (RIAD) i ICL (ODRA) ale ODRA była licencjonowana więc tylko kradziono system operacyjny i oprogramowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biosa to IBM miał waśnie zamkniętego. A spiracić to trzeba było nawet procesor bo Polska należała do krajów który miał na takie cuda embargo.

A szum w koło GLONASS jest i to nieustanny bo na razie z tego jest tylko szum

a to Putin psu obroże zakłada

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Pies-Putina-juz-korzysta-z-rosyjskiej-nawigacji-satelitarnej,wid,10479834,wiadomosc.html?ticaid=1b834&_ticrsn=5

a to rosyjski iphone bedzie z glonasa korzystał

http://www.chip.pl/news/sprzet/telefony/2010/12/rosyjski-iphone-4-wykorzystujacy-do-nawigacji-system-glonass

a to spadły satelity http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80625,8769416,Trzy_rosyjskie_satelity_spadly_obok_Hawajow.html

A to z roboty wyrzucają za katastrofę http://www.tvn24.pl/1,1687706,druk.html

I tak dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biosa to IBM miał waśnie zamkniętego. A spiracić to trzeba było nawet procesor bo Polska należała do krajów który miał na takie cuda embargo.

 

Rzecz ginie w pomrokach dziejów. W tych czasach cierpiałem już na lumbago i niemca co wszystko chowa, ale można znaleźć ślady w osadach, że Apple sądziło się o naruszanie IP z każdym a IBM nie reagował na "komputery kompatybilne z IBM PC"

 

A szum w koło GLONASS jest i to nieustanny bo na razie z tego jest tylko szum [..]

 

Żółta kartka za nieczystą grę ;) Przykłady które podałeś dotyczą działającego Glonas. Poproszę o przykład: "hej Ameryko! albo dacie nam pół Alaski albo zbudujemy sobie Glonas"

Nie było czego negocjować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apple i IBM mogli się sadzić w PL czy Rosji nie wiadomo z kim i o co. Ja tego nie pamietam ale "moi mistrzowie" powiadali o nagrywaniu pirackich kaset z radia.

To w sumie było dla ameryki jak sól w d..e. Obalenie komunizmu było dla USA po prostu znalezieniem kolejnego rynku na coca-cole. Czy Windowsy i inne prawa autorskie. Tak naprawdę gospodarka USA już wiele lat temu powinna się przewrócić ale się nie przewraca bo ze tak powiem drenuje na rożne sposoby inne kraje głownie przez prawa autorskie. Weźmy taki rynek filmowe cały świat robi dobre filmy ale większość świata ogląda te z USA. Ale co to daje USA ? a no pozwala wysysać forsę z rożnych miejsc i kierować strumień do USA. I to jest podstawa gospodarki USA. Rosja takich filarów nie ma poza gazem i kałasznikowami, stad nasze lupki czy są czy nie ma ją niepokoją tak jak ewentualny gazoport czy rurociąg do Norwegi. A im więcej "demokracji" USA na świecie wprowadzi tym mniej będzie trzeba kałasznikowów poza tym rynek tym produktem już przesycili. USA ma coś co nazwał bym bonus pierwszego na świecie. Ale Rosja nie musi grac na umacnianie się może grać na osłabianie USA. Dla mnie to wybitna strategia. Ale nie nowa bo taka sama akcja była z nami jak nam przycięli swoje rynki na mięso. Tam się nikt nie przejmuje tym czy na rynku będzie mięso, jak będzie trzeba to nie będzie i tyle.

 

Co do samego IBM to liczył na to ze bios pozwoli mu zachować kontrole nad PC-tem pozwalając innym na robienie na tym jakiś biznesów, jednocześnie wspierając IBMa na rożne sposoby. Dominacja PC to wynik tego ze się IBM przeliczył. Zwycięstwo PCETA nie było wcale oczywiste szczególnie w zastosowaniach domowych. A jak by PECETY były dostępne dzięki biosowi na świecie po cenie IBMa to nie było by dziś ani PCta ani Microsoftu. Jak bym miał zgadywać to w alternatywnym świecie bym postawił na apple albo i na commodore. IBM nie reagował bo nie miał jak. Wszystko sam udostępnił a bios skopiowali tak ze IBM został wydmuchany. O ile pamietam nazwane to zostało Cleanroom a polegał ona tym ze jeden zespół "rozłożył" biosa na czynniki pierwsze i dokładnie opisał funkcjonowanie a drugi zespół w oparciu o ten opis napisał swój bios tak by nie naruszać patentów IBM a jednocześnie dać identyczną funkcjonalność.

 

Żółta kartka za nieczystą grę ;) Przykłady które podałeś dotyczą działającego Glonas. Poproszę o przykład: "hej Ameryko! albo dacie nam pół Alaski albo zbudujemy sobie Glonas"

Nie było czego negocjować.

Przykłady dotyczą sytemu o dość ograniczanej funkcjonalności. Można powiedzieć wręcz wersji demo. Nie ma takich przykładów bo Rosji nie chodzi o forsę od Microsoftu. Chcą niezależności glonas to przykład na dążenie do niezależności niezależnie od kosztów a nie dojenie wuja Samuela. Wuja doją przy okazji bo się wuj daje. Innej opcji jak wycieczka z walizką dolarów Ms nie ma, bo broni swojego długofalowego interesu a to jedyna lina obrony jaka ma. Jak go wypędza z Rosji to konsekwencje tego dla MS będą straszne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Będzie piękna, spektakularna klęska. No, chyba, że to rzeczywiście nic innego jak próba nacisku na MS.

Mi to jednak pachnie imperialnym prężeniem muskułów przez państwo, które ma wszelkie warunki do tego, by być co najmniej taką potęgą jak USA, a jest w rzeczywistości takim Kongiem (dość prymitywna gospodarka oparta w całości na surowcach), tylko na większą skalę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mariusz Błoński

Ja na Rosję patrze z grubsza tak samo. Ale oni maja szerszą wizje to jak z zakusami na opla i inne firmy technologiczne. Oni starają się nadrabiać dystans ale korzystanie z Windowsa nie zbliża ich do tego. Programistów to oni maja akurat obiektywnie dobrych. Wiec potencjał jest. Rosji opłaca się wydawać pieniądze u siebie nim wypłyną za granice stad rosyjski "iPhone" i tak dalej.

Co do klapy to klapy być nie może bo jak by nie wyszło i tak ogłoszą sukces a urzędy będą działały tak samo do kitu jak działały.

Z prężeniem muskuł jest taka sprawa ze trzeba je mieć jak się nie ma to nie ma co prężyć. Żeby Putin mógł ugrać coś od Ms to Ms musi być przekonany o zagrożeniu z tej strony. A jeśli Ms dostrzeże zagrożenie to znaczy ze jednak jakiś potencjał jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  a jest w rzeczywistości takim Kongiem (dość prymitywna gospodarka oparta w całości na surowcach), tylko na większą skalę.[/size] 

Najwyraźniej Ich nie doceniasz , a to błąd ( który jak w sporcie, moze skończyć się nokautem).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@waldi: nie doceniam? A w którym momencie? Przecież Rosja liczy się na świecie tylko dlatego, że ma surowce i broń atomową. Innymi słowy surowce + jakaś tam siła militarna. To było dobre w XVIII wieku, ale teraz jest trochę inna epoka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I on i to właśnie chcą zmienić. Pieniądze z surowców zamiast przetransferować do USA za płytki z Windowsem chcą wydać u siebie. Pieniądze które wydają na samochody chcą wydać u siebie i tak dalej. To jest forma osłabienia reszty świata. Bo Rosja puki co jest surowcowym murzynem. Ma surowce sprzedaje je a pieniądze wydaje za granicą i to jest prawdziwy porblem Rosji a kolejny to Chiny za granicą. Oni w przeciwieństwie do nas maja potencjał żeby być samowystarczalnymi. A to z kolei osłabi na rożne sposoby pozycje USA (bo mniej forsy z Rosji do nich spłynie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że w tym kraju nigdy nie rozwinie się wielki biznes, dopóki nie rozwinie się realna demokracja. Popatrz, co zrobili z Chodorkowskim - jak tylko przestał postępować tak, jak to przewidział Kreml, zaraz się okazało, że kradnie ropę i zafundowano mu piekło rosyjskiego więzienia (jakby tego było mało, sąd stwierdził, że "resocjalizacja tego więźnia jest możliwa tylko w całkowitej izolacji od społeczeństwa" - naprawdę tak właśnie powiedzieli!).

 

Dopóki przedsiębiorcy nie poczują, że mogą w Rosji bezpiecznie inwestować, dopóty ich gospodarka nigdy nie wykorzysta nawet połowy swojego potencjału.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
nie doceniam? A w którym momencie? Przecież Rosja liczy się na świecie tylko dlatego, że ma surowce i broń atomową. Innymi słowy surowce + jakaś tam siła militarna. To było dobre w XVIII wieku, ale teraz jest trochę inna epoka.[/size]

Nie no to prawie nie ma nic, wystarczy ze tylko zdetonuje te swoje mozliwości u siebie i wszyscy z całej kulki ziemskiej ruszymy w nieznane  ;):P  niezaleznie od stopnia demokracji i poglądów. Surowce ba ... bez nich byśmy właśnie zamarzali i to jest ich problemem bo mając surowce mogą spokojnie olać jakąkolwiek zmianę czy ewolucję (rząd się wyzywi) a reszta jak chce zyć to ma pecha , ułatwień nie będzie.

Czyli stosując metodę kija(potencjał atomowy) i marchewki(gaz, ropa) mozna się dobrze bawić w ciu-ciu-babkę(wywiady) jeszcze bardzo długo.

 

Dopóki przedsiębiorcy nie poczują, że mogą w Rosji bezpiecznie inwestować, dopóty ich gospodarka nigdy nie wykorzysta nawet połowy swojego potencjału. 

:D:) piszesz jakby w Polsce mozna było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo wszystko w Polsce jest bez porównania prościej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Tolo: wiele krajów może być samowystarczalnymi. Np. takie USA. Sami się wyżywią, ubiorą itp. itd. Tylko, że to nie jest zbyt mądre, bo kupienie jest często lepsze od produkowania u siebie. Bawiąc się w takie fanaberie tylko mogą sobie zaszkodzić. To, co robi Putin, to rodzaj centralnego planowania. Zupełnie  bez sensu. Te same zasoby można wykorzystać znacznie lepiej, inwestując w coś, czego zagranica nie ma i co można będzie jej sprzedać, zamiast tworzyć kolejny niepotrzebny byt.

A piękna spektakularna klęska będzie nie tylko dlatego, że bez sensu marnuje się zasoby, ale przede wszystkim dlatego, że tak poważnej migracji nie możesz zadekretować na zasadzie - wszystko i do określonej daty. Nie wszystko się da, nie wszystko jest rozsądnie, nie wszystko jest ekonomiczne i nie wszystko da się w tak krótkim czasie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mikroos nie mierz Rosji europejską miarą bo każdy kto próbował się na tym przejechał.

Nasz kraj też się do inwestycji nie nadaje co to z kraj w którym się wszytko zmienia co chwile nawet Vat o ubezpieczalniach społecznych nawet nie wspominając, a wszystko zależy od interpretacji urzędnika i ten sam przepis jest rożnie interpretowany w rożnych miejscach? Jak biznes nie będzie miał wyjścia to się tam pojawi żeby zarobić. McDonalda już tam maja.

 

Rosji nie jet potrzebna demokracja. Oni niestety najlepiej działają jak stoi ktoś nad nimi z silną ręka co więcej oni to jak by lubią. Wcale im rządy autorytarnie nie przeszkadzają. Jak z Białorusią tam na Łukaszenkę ludzie naprawdę głosowali co nam się może wydawać dziwne. A biznes jest bardzo elastyczny jak zarabia pieniądze to się dostosuje. Jak nie będzie polegać na paragrafach to na łapówkach. Przedsiębiorcy już poczuli ze mogą inwestować opłacalnie w Rosji reszta to tylko analiza ryzyka.

 

Nie chodzi o to żeby się samemu wyżywić czy ubrać chodzi o to żeby ociągnąć taki poziom samowystarczalności żeby forsa zostawała u nich. Mając surowce mogą budować  sobie dobrobyt starczy ze tego nie przechuśtają na przykład w USA bo wtedy tak naprawdę sprzedają surowce żeby USA zarabiało. My na przykład takiej możliwości nie mamy i musimy się przejmować rożnymi pierdołami. To jak z Chinami to tez jest zupełnie inny świat.

 

Co do fanaberii to sprawa jest taka ze jak im wyjdzie to jeszcze średni interes ale jak pójdą z nimi inni nie popełniając ich błędów to mocno mogą USA kopnąć w kostkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pojawienie się ludzi w obu Amerykach – ostatnich kontynentach zasiedlonych przez H. sapiens – jest przedmiotem intensywnych badań, a ostatnio naukowcy mogą korzystać z coraz bardziej wyrafinowanych narzędzi genetycznych. Nie od dzisiaj wiemy, że Amerykę zasiedlili mieszkańcy wschodniej Syberii, jednak zdobywamy coraz więcej danych wskazujących, że migrowali tam ludzie z różnych części Eurazji. Naukowcy z Chińskiej Akademii Nauk przedstawili właśnie dowody, na migrację z dzisiejszych północnych wybrzeży Chin do Ameryki oraz na Wyspy Japońskie.
      Naukowcy skupili się na dziedziczonym w linii żeńskiej mitochondrialnym DNA. Typ D4h3a (typowa dla mieszkańców Ameryki) oraz D4h3b (zidentyfikowany dotychczas tylko we Wschodnich Chinach i Tajlandii) sugerują, że źródło genomu wczesnych mieszkańców Ameryk było bardziej zróżnicowane. Przeanalizowaliśmy 216 współczesnych i 39 prehistorycznych D4h. Nasze badania ujawniły, że doszło dwóch epizodów migracji D4h z północnych wybrzeży Chin. Jeden miał miejsce podczas maksimum ostatniego zlodowacenia, a drugi podczas wycofywania się lodowca, co ułatwiło rozprzestrzenianie się ludzi na różne obszary, w tym do Ameryk i na Wyspy Japońskie. Dystrybucja wzdłuż wybrzeży amerykańskiego typu D4h3a i japońskich D4h1a oraz D4h2, w połączeniu z archeologicznymi podobieństwami pomiędzy północnymi Chinami, Amerykami i Japonią, wspiera hipotezę o takim rozprzestrzenianiu się ludzi, czytamy na łamach Cell Reports.
      Historia zasiedlania Ameryk jest więc bardziej złożona, niż się wydaje. Do poprzednio opisywanych przodków z Syberii, Australomelanezji i Azji Południowo-Wschodniej należy dodać też pulę genetyczną z północnych wybrzeży Chin, mówi główny autor badań, antropolog molekularny Yu-Chun Li.
      Chińscy naukowcy poszukiwali śladów genetycznych, które mogły połączyć paleolitycznych mieszkańców Azji Wschodniej z mieszkańcami Chile, Peru, Boliwii, Ekwadoru, Brazylii, Meksyku i Kalifornii. Przyjrzeli się ponad 100 000 współczesnych i 15 000 starych próbek DNA i znaleźli w nich próbki pochodzące od 216 współczesnych i 39 prehistorycznych przedstawicieli wspomnianego typu genetycznego. Zidentyfikowali dwa epizody migracji z północnych wybrzeży Chin do Ameryki. W obu przypadkach migracja odbyła się drogą prowadzącą wybrzeżem Pacyfiku, a nie śródlądowym korytarzem wolnym od lodu.
      Do pierwszej migracji doszło pomiędzy 26 000 a 19 500 lat temu, podczas maksimum zlodowacenia. Druga migracja miała zaś miejsce między 19 000 a 11 500 lat temu. W tym czasie populacja człowieka szybko się zwiększała, co sprzyjało pojawianiu się impulsów migracyjnych. Prawdopodobnie na wzrost populacji wpływ miał koniec zlodowacenia i polepszające się warunki klimatyczne.
      Niespodzianką było zaś odkrycie związku genetycznego pomiędzy mieszkańcami Ameryki i Japonii. Wszystko wskazuje na to, że podczas drugiego epizodu migracji część ludzi przeszła do Ameryki, a część na Wyspy Japońskie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W skali globu dane na temat migracji są obarczone poważnymi błędami. Tymczasem informacje takie mogą być niezwykle przydatne, na przykład dla rządów krajów, które z migracją muszą się mierzyć.
      W świątecznym numerze PNAS (Proceedings of the National Academy of Sciences) dwóch naukowców z University of Washington zaprezentowało nową metodę statystyczną oceny przepływu ludności pomiędzy krajami. Ich analizy wykazały, że poziom migracji, definiowanej jako przeniesienie się do innego państwa i pozostanie tam przez co najmniej rok, jest wyższy niż się ocenia. Jednocześnie jest dość stabilny. W latach 1990–2015 migracja zmieniała się w przedziale 1,1–1,3 procent populacji. Ponadto od roku 1990 do domów powróciło około 45% migrantów. To znacznie więcej niż pokazują inne szacunki.
      Lepsza ocena zjawiska migracji pomoże zarówno samym migrantom, jak i ludziom, którzy się nimi zajmują, stwierdza autor nowych badań, profesor statystyki i socjologii Adrian Raferty.
      Przygotowanie się na migracje nie jest proste. Potrzebujesz wszystkiego, od infrastruktury medycznej i personelu po szkoły podstawowe. Rządy potrzebują więc dokładnych informacji demograficznych, by się przygotować, dodaje uczony.
      Gdy przyjrzymy się danym uzyskanym za pomocą nowej metody zauważymy, że najwięcej ludzi migruje w ramach tych samych kontynentów i regionów geograficznych. Widoczne są tutaj dwa wyjątki. Mieszkańcy Ameryki Łacińskiej i Karaibów przenoszą się przede wszystkim do Ameryki Północnej, a mieszkańcy Oceanii migrują głównie do Europy. W przypadku wszystkich innych kontynentów i regionów największa migracja odbywa się wewnątrz nich.
      Badania wykazały, że nowa metoda jest dokładniejsza niż pozostałe. Jej autorzy przeprowadzili testy, które polegały na ocenie tej migracji, na temat której istnieją dobre wiarygodne dane, a uzyskane wyniki porównano z tymi danymi. Okazało się, że nowy model myli się w mniejszym stopniu niż inne.
      Model Raferty'ego i jego byłego studenta, Azose'a, pokazuje wyższą migrację niż inne modele przede wszystkim dlatego, że wykazuje wyższą niż inne migrację powrotną. Na przykład model ten twierdzi, że w latach 1990–2015 w każdym pięcioletnim okresie do domów powracało 67–87 milionów migrantów. Dla porównania, inny szeroko używany model, który oblicza minimalną ratę migracji, stwierdza, że w pięcioletnim okresie do domów powraca 34–46 milionów migrantów.
      Azose i Raferty rozbili też migrację na emigrację, migrację powrotną i migrację tranzytową, gdy migrant przemieszcza się pomiędzy dwoma krajami, z których żaden nie jest jego krajem urodzenia. Naukowcy wyliczają, że w latach 1990–2015 ponad 60% ruchu migracyjnego stanowiła emigracja. Migracja tranzytowa nigdy nie przekroczyła 9%, a migracja powrotna to aż 26–31 procent ruchu migrantów. W sumie w ciągu wspominanych 15 lat do swoich krajów rodzinnych powróciło około 45% migrantów.
      Interesująco wygląda zestawienie największych ruchów migracyjnych w latach 2010–2015. Największa emigracja miała wówczas miejsce z Meksyku do USA (2,1 miliona osób), z Syrii do Turcji (1,5 miliona) i z Syrii do Libanu (1,2 miliona). W tym samym czasie migracja powrotna objęła 1,3 miliona osób, które z USA wróciły do Meksyku, 380 000 wyjechało ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich do Indii, a 358 000 przeniosło się z Ukrainy do Rosji. Z kolei migracja tranzytowa wyglądała następująco: z terytoriów palestyńskich do Jordanii za pośrednictwem Libii (141 000), z Sudanu Południowego do Etiopii za pośrednictwem Sudanu (73 000) oraz z Iraku do USA za pośrednictwem Syrii (55 000).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania genetyczne ujawniły niespodziewane informacje na temat przybycia człowieka do Ameryki Środkowej i Południowej. Dowiadujemy się z nich, że w przeszłości doszło do dwóch nieznanych wcześniej epizodów wymiany genetycznej pomiędzy Ameryką Północną a Południową. Jeden z tych epizodów zaważył na składzie genetycznym całego kontynentu.
      Uzyskane wyniki wskazują, że przedstawiciele kultury Clovis, najstarszej szeroko rozpowszechnionej kultury Ameryki Północnej, mieli większy wpływ demograficzny na południe, niż dotychczas sądzono.
      W ramach najnowszych badań przeanalizowano genom 49 osób z Ameryki Środkowej i Południowej. Wiek analizowanych próbek sięgał nawet 11 000 lat. Wcześniej podobnej jakości analizy udawało się dokonać w przypadku próbek nie starszych niż 1000 lat.
      Międzynarodowy zespół naukowców, na którego czele stali specjaliści z Harvard Medical School opublikował wyniki swoich badań na łamach periodyku Cell. Dowiadujemy się z nich, że DNA spokrewnione z kulturą Clovis znaleziono na terenie dzisiejszych Belize, Chile i Brazylii. Pochodziło ono sprzed 9–11 tysięcy lat.
      Głównym naszym odkryciem było spostrzeżenie, że przedstawiciele północnoamerykańskiej kultury Clovis pochodzącej sprzed około 12 800 lat byli spokrewnieni z najstarszymi mieszkańcami Chile, Belize i Brazylii. To wspiera hipotezę mówiącą, że ludzie, którzy rozprzestrzenili kulturę Clovis po Ameryce Północnej, dotarli też do Ameryki Środkowej i Południowej, mówi Cosimo Posth z Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka.
      Jednak u współczesnych mieszkańców Ameryki Południowej nie ma pozostałości genetycznych po twórcach kultury Clovis. Nie ma ich też w materiale młodszym niż 9000 lat. To było nasze drugie odkrycie. Wykazaliśmy, że co najmniej 9000 lat temu doszło do wymiany genów na skalę kontynentalną, mówi profesor David Reich z Harvard Medical School.
      U obecnych mieszkańców Ameryki Południowej wyraźnie widać pokrewieństwo genetyczne z ludźmi, którzy dokonali wspomnianej wymiany. To zjawisko wyraźnie odmienne od tego, co widzimy w zachodniej Eurazji czy w Afryce, gdzie pozostało niewiele miejsc o tak długotrwałym dziedzictwie genetycznym.
      Drugi, nieznany dotychczas epizod migracji, widoczny jest w genomie starożytnych mieszkańców kalifornijskich Channel Islands, którzy – jak się właśnie okazało – już przed co najmniej 4200 laty byli spokrewnieni genetycznie z ludźmi zamieszkującymi Andy na południu dzisiejszego Peru.
      Naukowcy uważają, że jest bardzo mało prawdopodobne, by doszło do migracji z Channel Islands do Ameryki Południowej. Ich zdaniem pokrewieństwo genetyczne pomiędzy tymi regionami to skutek ruchów ludnościowych, które miały miejsce tysiące lat wcześniej. Prawdopodobnie miało to miejsce tysiące lat wcześniej, a my po prostu nie dysponujemy szczątkami, które by to  pokazywały. Istnieją dowody archeologiczne wskazujące, że około 5000 lat temu w Środkowych Andach doszło do dużych ruchów ludnościowych. Rozprzestrzenianie się poszczególnych podgrup może wyjaśniać, dlaczego znajdujemy to pokrewieństwo pochodzące z późniejszych okresów, wyjaśnia Nathan Nakatsuka z Harvard Medical School.
      Uczeni podkreślają, że ich obecne odkrycia mogą być dopiero wierzchołkiem góry lodowej. Już w niedalekiej przyszłości coraz doskonalsza technika może pozwolić na odkrycie kolejnych tajemnic. Konieczne będzie zdobycie szczątków ludzkich starszych niż 11 000 lat. Chociaż nawet okres 3–11 tysięcy lat temu nie jest dobrze zbadany. Brakuje nam danych z Amazonii, Karaibów i północnych części Ameryki Południowej. Nie wiemy zatem, jak populacja z tamtych terenów ma się do terenów już zbadanych. Uzupełnienie tej wiedzy powinno być priorytetem, uważa profesor Reich.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Jackson Laboratory prowadzili badania na młodych myszach z genetyczną podatnością na jaskrę. Zauważyli, że jednorazowe potraktowanie pojedynczego oka promieniami rentgena zapewnia przeważnie całkowitą ochronę przed chorobą prowadząca do postępującego i nieodwracalnego uszkodzenia nerwu wzrokowego i komórek zwojowych siatkówki. W dodatku ochronę na całe życie...
      Doktorzy Gareth Howell i Simon John posłużyli się też metodami genomicznymi, które miały pozwolić określić, jakie szlaki ulegają zmianie na samym początku choroby.
      Około 10 lat temu laboratorium Johna wykazało, że przygotowujące do przeszczepu szpiku kostnego napromienianie całego ciała zapewnia ochronę przed jaskrą. Rok później jaskry nie wykryto w 97% napromienianych oczu, w porównaniu do 20% oczu w grupie kontrolnej. Niecodzienne spostrzeżenie pokrywa się z obserwacjami epidemiologów śledzących losy osób, które przeżyły zrzucenie bomb atomowych na Nagasaki i Hiroszimę. O ile ekspozycja na promieniowanie zwiększała zapadalność na raka tarczycy i inne nowotwory, o tyle wydawała się chronić przed jaskrą.
      Ostatnie badanie laboratorium Johna demonstruje, że zabezpieczająco działa również napromienianie pojedynczego oka. W dodatku sprawdzają się dawki niższe niż zastosowane poprzednio. Zanim jednak przejdziemy do działań na ludziach, trzeba przeprowadzić badania na innych modelach zwierzęcych. Pozwolą one na ocenę skuteczności oraz bezpieczeństwa tego typu zabiegów.
      Studium wykazało, że w odpowiedzi na wczesny stres tkankowy do nerwu wzrokowego i siatkówki migrują monocyty, które wydzielają substancje uszkadzające nerw wzrokowy. Wnikanie monocytów, największych z leukocytów, wydaje się częściowo kontrolowane przez komórki śródbłonka, a więc wysoce wyspecjalizowaną wyściółkę naczyń. Radioterapia zmienia reakcję komórek endothelium na stres.
      Choć potrzeba dalszych badań, by zrozumieć, w jaki sposób napromienianie zapewnia długoterminową ochronę, wydaje się, że utrudnia ono przyleganie i migrację monocytów w rejony oka podatne na uszkodzenie nerwu - podsumowuje Howell.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Żółw skórzasty to największy z żyjących obecnie żółwi morskich. Ma on też największy zasięg. Jednocześnie jest gatunkiem krytycznie zagrożonym. Od roku 1980 we wschodniej części Oceanu Spokojnego populacja tego żółwia spadła o ponad 90%. Przyczyną szybkiego zmniejszania się populacji jest najprawdopodobniej rybołówstwo.
      Żółwie skórzaste są długowiecznymi zwierzętami. Wiadomo, że podróżują przez całe oceany. I to właśnie te długie podróże powodują, że często wpadają w sieci rybaków. Mimo wysiłków przyrodników i ekologów populacja tych zwierząt szybko się zmniejsza. Spadek liczebności jest bardzo szybko i niezwykle ważne jest podjęcie działań zapobiegających wyginięciu gatunku - mówi doktor James Spotila z Drexel University.
      Dlatego też uczeni postanowili sprawdzić trasy migracji żółwi, by zidentyfikować te obszary oceanów, na których są one narażone na największe niebezpieczeństwo. Badaniom poddano dwie populacje. Jedna z nich gniazduje u wybrzeży Kostaryki i Meksyku, druga u wybrzeży Indonezji. Oznakowano też żółwie żerujące u wybrzeży Kalifornii. W sumie nadajniki satelitarne przyczepiono 135 zwierzętom, a do współpracy zaprzęgnięto Narodową Administrację Oceanów i Atmosfery (NOAA), NASA oraz agencje kosmiczne z wielu różnych krajów. Okazało się, że zwierzęta gniazdujące w Indonezji przypływają na żer na Morze Południowochińskie, w południowo-wschodnie obszary Australii oraz na zachodnie wybrzeże USA. To zwiększa ich szanse na znalezienie obfitości pożywienia, jednak z drugiej znacznie zwiększa ryzyko przypadkowego zaplątania się w sieci.
      Z kolei żółwie z Meksyku i Kostaryki płyną na południowy Pacyfik i tam się żywią meduzami. To powoduje, że z jednej strony mogą wpadać w sieci rybackie, a z drugiej, ze względu na mniejszy wybór źródeł pożywienia, są bardziej wrażliwe na wszelkie zmiany liczby meduz.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...