Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Według współczesnych teorii wszechświat narodził się wskutek Wielkiego Wybuchu, który miał miejsce 13,7 miliarda lat temu. Najnowsze odkrycie pozwala nam zobaczyć, co działo się przed Wielkim Wybuchem.

Jego autorami są fizyk z Oxford University Roger Penrose oraz Vahe Gurzadyan z Erewańskiego Instytutu Fizyki. W mikrofalowym promieniowaniu tła (CMB) znaleźli oni ślady zdarzeń, które miały miejsce przed Wielkim Wybuchem.

Mikrofalowe promieniowanie tła występuje w całym kosmosie. W latach 90. ubiegłego wieku odkryto, iż temperatura CMB charakteryzuje się anizotropią. To potwierdzałoby teorię Wielkiego Wybuchu, a zmiany w temperaturze CMB miały być zupełnie losowe, gdyż - jak się uważa - Wybuch spowodował, że promieniowanie jest niemal jednorodne.

Penrose i Gurzadyan odkryli jednak w CMB koncentryczne kręgi, w których różnice temperatur są znacznie mniejsze niż oczekiwane. To z kolei oznacza, że anizotropia mikrofalowego promieniowania tła nie jest całkowicie przypadkowa. Obaj naukowcy sądzą, że kręgi te to wynik zderzeń supermasywnych czarnych dziur. W wyniku takich kolizji miałyby być gwałtowanie uwalniane olbrzymie ilości energii. Te rozbłyski energii były izotropiczne.

I tutaj dochodzimy do najciekawszej części odkrycia. Otóż z wyliczeń obu naukowców wynika, że część z izotropicznych kręgów pochodzi sprzed Wielkiego Wybuchu. Uczeni zaznaczają, iż nie oznacza to, że Wybuch nie miał miejsca. Ich zdaniem odkrycie takie sugeruje, że żyjemy w cyklicznie zmieniającym się wszechświecie, w którym co jakiś czas dochodzi do Wielkiego Wybuchu. Kolizje czarnych dziur, o których była mowa powyżej, miały zaś miejsce pod koniec życia poprzedniego wszechświata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najzabawniejsze jest to że było to 2 tygodnie temu w odcinku Stargate Universe, gdzie cały serial opiera się na statku Pradawnych lecącym i zbierającym fragmenty przekazu ukrytego w mikrofalowym promieniowaniu tła. Serial leci już z rok. Z tym że wątek tej informacji jest wałkowany od dwóch tygodni.

Ciekawe nieprawdaż?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co z tym serialem, bo nie mam telewizji:P ale pamietam, ze Roger Penrose nie od dzis jest zwolennikiem twierdzenia, ze swiat nie powstal z niczego i z nikąd. Zwykle zajmuje on pozycje obroncy teorii, w których "to wszystko ma jakis głebszy sens". Wiecie co mam na mysli;) Osobiscie - nie wiem czy on ma rację. Zresztą czy ktokolwiek to wie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tym samym pomyślałem czytając ten artykuł (w sensie Stargate). Z tym, że oni szukają w strukturze tegoż promieniowania ręki stwórcy (niektórzy nazywają go Bogiem). Ale swoją drogą ciekawe czy jest to przypadek, czy scenarzysta jest nowym Juliuszem Vernem;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@thikim – jak dokładnie motyw z filmu odpowiada temu odkryciu? Bo to ciekawe. Muszę zerknąć, czy ten serial jest nowy, czy stary, nie znam go w ogóle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stargate Universe, tam szukają informacji, która miała by być świadomie przekazana przez nie wiadomo kogo (Boga, super rasę). A tu jest po prostu informacja o zderzeniach czarnych dziur, co miało wpływ na temperaturę ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TBH, to hipoteza informacji sprzed Big Bangu pojawiła się już w lemowym „Głosie Pana”, tam przekazywana jednak promieniowaniem tła neutrinowym, które wszakże jest swego rodzaju odpowiednikiem mikrofalowego w tej powieści. Tyle że tam „źródło” (miejsce dobiegania odróżniającego się sygnału) było jedno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile może żyć jeden Wszechświat - jeden Eon? Eon to niewyobrażalna jednostka czasu. Jest takie porównanie które może nas przybliżyć do tego wyobrażenia. Wyobraźmy sobie gołębia który raz dziennie muska skrzydłem górę wysokości Mount Everest, Eon kończy się z chwilą kiedy góra zostanie starta skrzydłem gołębia do poziomu morza... Niby nieskończoność, ale jednak nie, kiedyś jednak nastąpi ta chwila kiedy góra zniknie... I zacznie się nowy Eon, mam nadzieję oczywiście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to bardziej brzmi jak potwierdzenie teorii wielu wszechświatów. Być może przepis na nowy wszechświat to właśnie zderzenie się dwóch czarnych dziur. W każdym razie teraz trzeba się zastanowić jak powstał wszechświat #1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Stargate Universe, tam szukają informacji, która miała by być świadomie przekazana przez nie wiadomo kogo (Boga, super rasę). A tu jest po prostu informacja o zderzeniach czarnych dziur, co miało wpływ na temperaturę ;]

Istnienie informacji sprzed Wielkiego Wybuchu(WW) sugeruje, że przechodzi on kolejno fazy kurczenia i ekspansji. Nawiasem mówiąc nie zgadza się to z obecnymi pomiarami, wedle których Wszechświat powinien rozszerzać się w nieskończoność.I to może być wazne.

Teraz popuśmy nieco wodze fantazji, cofnijmy się do fazy kurczenia Wszechświata przed Wielkim Wybuchem. Wszechświat ma dziesiątki jak nie setki miliardów lat. Isnieją w nim dużo bardziej zaawansowane cywilizacje niż nasza. Nie są w stanie zmienić losu Wszechświata ale są w stanie wpłynąć na warunki końcowe i początkowe Wielkiego Wybuchu np. poprzez powolną ale długotrwałą manipulację kursami czarnych dziur, tym samym doprowadzenie do zaplanowanej sekwencji zderzeń. Dlatego nawet takie coś może być informacją.

Jednak pofantazjujmy dalej, ale mniej. Nie są w stanie doprowadzać do zderzeń czarnych dziur. Jest to za trudne. Są w stanie niszczyć planety. Czy to nie wpłynie na promieniowanie tła? Wpłynie, jednak dużo słabiej niż zderzenia czarnych dziur.

Może w promieniowaniu tła, przy zbadaniu go 1000 razy dokładniej niż dzisiaj dojrzymy jeszcze zupełnie inne wzory i informację, o znacznie mniejszych zdarzeniach sprzed WW.

Stargate zaś jest o tym że dysponując dużo lepszymi urządzeniami pomiarowymi w promieniowaniu tła wykrte zostają zmiany o nielosowym charakterze. I póki co twórcy wcale nie narzucają że musi to być informacja od Boga, czy od zaawansowanej cywilizacji. Sugerują że może to być ślad praw fizyki które są poza naszym wyobrażeniem.

Informacje o serialu można znaleźć w google.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hm, strasznie dużo tu swobodnej (?) interpretacji. Wszechświat nie jest jednorodny - ten fakt od dłuższego czasu psuje większość modeli. Obecność kręgów w promieniowaniu tła (mam nadzieję, że to kręgi innego pochodzenia niż zbożowe ^^) jakby potwierdza tak nielubianą anizotropię. Czy to czarne dziury się zderzały czy Bóg grał w kręgle to się jeszcze zobaczy. Dopasuje sie model i żadne tam zderzenia nie będą potrzebne.

 

BTW. koncentryczne. hm, czy to znaczy, że możemy wyznaczyć środek Wszechświata?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z teorią wielkiego wybuchu mogę się zgodzić, ale pod warunkiem, że nie zostanie to zakwalifikowane do "stworzenia wszechświata" tylko do powstania kolejnej fazy bo sam akt stworzenia jest tak samo kuriozalny jak doskonałość Boga.

Wyobraźmy sobie niebyt, nie ma nic, zasad, praw fizyki, nie istnieje nic - ale czy może istnieć nic? Samo istnienie niczego jest czymś, ale załóżmy, że tak jest. Nagle powstaje wszechświat...ale jak? Skoro powstał to znaczy, że istniała wcześniej reguła dzięki, której mógł on zaistnieć co znaczy, że było coś. Paradoks stworzenia wszechświata.

Wniosek jest jeden Wszechświat istniał od zawsze tylko z biegiem czasu zmienia swą postać, czy to Bóg, czy super cywilizacja nie ma znaczenia, dlatego że obie formy nie kłócą się ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z teorią wielkiego wybuchu mogę się zgodzić,[...]

 

Daj spokój, normalna logika zawodzi w starciu z absolutami. Ingerencja istoty wyższej niewiele wyjaśnia bo powstaje pytanie o istotę istoty wyższej. Dość jałowe...

Big Bang jest prostą konsekwencją obserwowanego faktu rozbiegania się Wszechświata. A i tak nie bardzo się to zgadza obliczeniowo. Jakieś inflacje, ujemne energie.... Ot, model zasadniczo dobry :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jacenty! zapomniałes o czym mówia Penrose i ten Ormianin  i wcale to nie jest prosta konsekwencja,to chwilowa zagadka  w ciągu nieskończonego poznania;

tak w oóle ..,zgadzam sie z Twoim sceptycyzmem poznawczym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Daj spokój, normalna logika zawodzi w starciu z absolutami. Ingerencja istoty wyższej niewiele wyjaśnia bo powstaje pytanie o istotę istoty wyższej. Dość jałowe...

Big Bang jest prostą konsekwencją obserwowanego faktu rozbiegania się Wszechświata. A i tak nie bardzo się to zgadza obliczeniowo. Jakieś inflacje, ujemne energie.... Ot, model zasadniczo dobry :)

Jestem zadeklarowanym ateistą a zaproponowałem model dla wszystkich, osobiście jestem przekonany iż wszechświat był od zawsze. A big bang to takie co było pierwsze, jako czy kura :D Nie odpowiada i nie odpowie na sens stworzenia, więc nie zaprzątam sobie zbytnio tym mózgu.

Coś z niczego nie powstaje i nie potrzebuje LHC do poznania odpowiedzi, którą już mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomijając filozofię (a może nie) mam następującą hipotezę:

Obecnie Wszechświat jest w fazie rozszerzania co jest wynikiem Wielkiego Wybuchu, którego efekt na razie przewyższa grawitację, ale do czasu. W między czasie powstaje coraz więcej czarnych i są one coraz większe. Gdy już Wszechświat zacznie się zmniejszać to czarne dziury zaczną się zderzać i łączyć przez co będzie ich wówczas znacznie więcej, a zderzenia będą powodować rozbłyski (wybuchy...), które będą źródłem późniejszych kręgów takich ja te właśnie odkryte. Wszechświat mimo to będzie się dalej zmniejszał, ze względu na wzrastającą grawitację i zagęszczenie czarnych dziur, aż w końcu doprowadzi to do powstania takiego zagęszczania i tak potężnych czarnych dziur, których zderzenie wywoła wybuch silniejszy od panujących sił grawitacji. Tym samym nastąpił kolejnych Wielki Wybuch.

Uważa się, że Wielki Wybuch nastąpił z nieskończenie małego obiektu, ale czy są na to dowody. Ja właśnie uważam, że Wielki Wybuch to raczej rozpoczęcie fazy rozszerzania bardzo małego wszechświata składającego się prawie z samych czarnych dziur, w którym zderzenia czarnych dziur w końcu doprowadzą do ponownego Wielkiego Wybuchu. Trzeba pamiętać, że czarne dziury to relatywnie małe obiekty astronomiczne, np. czarna dziura o masie Słońca miała by promień około 3km. Tak więc np. Wszechświat o rozmiarach naszego Układu Słonecznego można uważać z punkt w porównaniu do rozmiarów obecnego Wszechświata. Ale taki mały wszechświat może być na tyle "gorący" i niestabilny, że w efekcie doprowadza do Wielkiego Wybuchu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
których zderzenie wywoła wybuch silniejszy od panujących sił grawitacji. Tym samym nastąpił kolejnych Wielki Wybuch.

Od kiedy to zderzające się czarne dziury wybuchają? Poza tym jednym SZCZEGÓŁEM zdajesz się mieć rację :) Uwolnienie dużej ilości energii, ok. Zwłaszcza w postaci fal grawitacyjnych. Ale nie wybuch, tylko połączenie. Wybuch to raczej rozerwanie czegoś.

No i po prostu czarna dziura, środek to osobliwość z nieskończenie silną grawitacją. Jak jakiś wybuch może być silniejszy od nieskończenie silnej grawitacji? Wyobraź to sobie tak:

Dwie czarne dziury. Prawie dwie próżnie z centrum o nieskończonej gęstości, wielkości mniejszej niż atom. I takie obiekty o średnicy miliardów kilometrów(horyzont zdarzeń) z masą w objętości mniejszej niż atom(dalej nazwę to "supermasywnym atomem" aby nie powtarzać, chociaż na myśli nie mam żadnych atomów) się zderzają.

Zderzenie to w zasadzie zderzenie pól grawitacyjnych i z tego mamy energię. A później spotykają się te dwa "supermasywne atomy" i powstaje jeden supermasywny atom. Poza olbrzymim grawitacyjnym zaburzeniem nie mamy żadnego wyrzutu masy=eksplozji z wnętrza hozyzontu zdarzeń. Horyzonty łączą się i na tym nasza obserwacja kończy się.

Samymi czarnymi dziurami nie da się wytłumaczyć powstania wszechświata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem zadeklarowanym ateistą a zaproponowałem model dla wszystkich, osobiście jestem przekonany iż wszechświat był od zawsze.

 

Wszechświat był zawsze = został stworzony przez Pradawnego = nie można sięgnąć przed Big Bang. To są stwierdzenia równoproduktywne jeśli chodzi o przyczynę. Zamykają dyskusję. Ja na przykład uważam, że Natura nie znosi próżni. Kiedy gęstość spada poniżej wartości krytycznej (jeden Wszechświat właśnie zamarzł) Natura eksploduje ze złości. I mamy Big Bang - prawda jak zgrabnie?

Kosmologicznie ma to tę samą wartość jak: Na początku nie było niczego więc bóg X uciął bogowi Y ....

Dlatego Twoje wyjaśnienie uważam za gorsze od mojego. Bo moje ma tę dodatkową zaletę, że jest moje :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Kolizje czarnych dziur, o których była mowa powyżej, miały zaś miejsce pod koniec życia poprzedniego wszechświata."

Hi,hi tymi dziurami sir Penrose burzy swoją poprzednią (bardzo spójną) teorie.

W skrócie:

Wszechświat zgodnie z obserwacjami (i drugą zasadą termodynamiki) rozszerza się coraz bardziej,czarne dziury pochłaniają całą materie,a następnie same wyparowują promieniowaniem Hawkinga.Cała przestrzeń Wszechświata wypełnia się tylko promieniowaniem.Tam gdzie nie ma materii nie ma ODLEGŁOŚCI i czasu.Skoro nie ma odległości cały monstrualnie wielki Wszechświat JEST PUNKTEM.Wtedy następuje kolejny Big Bang.

Ciekaw jestem jego osobistego komentarza.

ps

Kiedy gęstość spada poniżej wartości krytycznej (jeden Wszechświat właśnie zamarzł) Natura eksploduje ze złości. I mamy Big Bang

Właśnie o to chodziło w teorii Penrose'a  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie, co dokładnie sugeruje Penrose ze swoim kolegą? Twierdza oni, że możemy odebrać wiadomość z przed powstania osobliwość początkowej będącej zarazem początkiem naszego świata. Czym w takim razie była osobliwość początkowa. W LHC próbuje się poszukiwać odpowiedzi na pytanie - jakie  warunki panowały w pierwszych chwilach. Naukowcy tam pracujący chyba zakładają, że pierwszym co się pojawiło w naszym świecie, było "coś" wielkości punktu i posiadającego - delikatnie mówiąc - niezerową masę. To co stało się w następnej chwili, było czymś w rodzaju nadęcia się tego punktu do możliwie największych rozmiarów jakie umożliwiały ówczesne prawa fizyki oraz powstające wówczas warunki - Można mieć na myśli gęstość materii oraz panujące ciśnienie. Czym właściwie mógł być taki punkt początkowy, osobliwość? Dobre pytanie:) Pomijając całe zawiłości strunowych teorii, można założyć że osobliwość początkowa musiała zawierać pełną informację o budowie powstającego właśnie Świata. Musiała zawierać tę informację, ponieważ każde zdarzenie, które miało miejsce po punkcie "zero", musiało być jego chronologiczną konsekwencją. Co to oznacza, że chwila późniejsza jest konsekwencja wcześniejszej - chyba wiemy - przejście z jednego stanu w drugi itd. chyba to znamy jajko raz ugotowane na twardo nie stanie się z powrotem miękkie i nie ulegnie np potłuczeniu i rozlaniu z powodu upadku ze stołu na podłogę. To konsekwencja obecności wielkości zwanej entropią:)

Może lekko by porównać własnie takie gotowanie jajka na twardo do  ewolucji świata - Osobliwość początkowa, to surowe jajko- cała ewolucja swiata, to proces gotowania go na twardo. Proces wydaje się nieodwracalny, ale też posiada pewne stałości i o by przede wszystkim chodziło - aby ukazać te pewniki. Aby mogło powstać jajo na twardo musiał być przeprowadzony proces, w którym jajo surowe zamieniło się w twarde. Żadna magia - znamy to z kuchni:D Co to znaczy w naszym porównaniu? Jajo surowe, to osobliwość początkowa posiadająca dobrze określony stan, zmieniła się ona w jajo twarde. Właściwie uczestniczymy obecnie w procesie gotowania tego jaja:) ono jeszcze nie jest całkiem "na twardo" (Swoją drogą takie lubie najbardziej:)) Powiedzmy ze cały okres istnienia Świata to czas potrzebny na ugotowanie jajka na twardo:) na koniec będzie twarde i tyle:) Wszystkie zdarzenia, które mają miejsce pomiędzy tymi dwoma stanami, to własnie cała ewolucja Świata - od wielkiego wybuchu, aż po wielki kres (czymkolwiek miałby on być). Bazując na tym prymitywnym modelu można łatwiej myśleć o tym, czym był początek znanego nam Wszechświata. Jajo surowe przechodzące do stanu jajka na twardo. Nie ma możliwości, żeby np ugotować muchę albo kilka much lub pomieszać je do tego z kisielem i uzyskać w efekcie jajko na twardo... Wydaje się to logiczne, a przynajmniej takiej logiki jesteśmy niewolnikami... Określony rodzaj zdarzeń może zajść tylko w określony sposób i zaczynając od pewnego dobrze znanego stanu początkowego przejść do następnego również dobrze znanego(określonego) stanu. Trochę to odstaje od teorii kwantowych, ale logika ma "gdzieś" teorie kwantowe:) zresztą z wzajemnością jak wiemy( tzn. teoria kwantowa nie musi być całkiem logiczna, mamy na myśli -koty Schroedingera i splątania jakoweś:D). Wróćmy do punktu "zero". Wierzymy, że miał on ściśle określony stan i nie był np jednocześnie jajkiem surowym, muchą lub kilkoma. Nie był też od razu jajem twardym, bo wtedy nie mógłby przejść do stanu jaja twardego, no bo nie miałoby co przechodzić - bo twierdzimy, że coś się zmienia a nie trwa jednolicie? prawda. Hehe:D to tylko czynnik czasu:)

 

Roger Penrose i jego przyjaciel oraz prawdopodobnie wielu ich zwolenników - przypuszczają, że to czym stanie się gotujące się się jajko jest dobrze zdefiniowane, bo w jajku surowym znajduje się informacja o tym czym ma się ono stać na końcu procesu gotowania. Myśle że Roger Penrose - w pewnym sensie - zjada własny ogon próbując nam zasugerować, że w surowym jajku jest coś więcej niż surowe jajko...

Wraca to samo pytanie, czym był punkt początkowy (osobliwość)? Chyba dobrze pamiętam, że sam R. Penrose posługiwał się pojęciem przestrzeni fazowej. Taka przestrzeń fazowa, to piękna sprawa:) bezdenna objętość możliwości. Tak, dokładnie! W tym nieokreślenie dużym obszarze przestrzeni fazowej znajdują się różniste ciekawostki w zdecydowanej większości będące całkowicie poza zasięgiem naszej wyobraźni:) Co tam np możemy mieć w takiej przestrzeni fazowej? i po co nam ona? Otóż to:) Odpowiedź na pochodzenie stanu początkowego Wszechświata. Wyobrazić sobie można, że poza znanym nam światem znajduje się przestrzeń fazowa, zawiera ona niewyobrażalnie duży zbiór różnych "recept" kulinarnych:) Powiedzmy, że mogło się zdarzyć, ze jedna z takich recept stała się przyczynkiem istnienia naszego wszechświata. Przestrzeń fazowa to jednak coś znacznie bogaciej wypełnionego potencjalnymi możliwościami niż możemy to sobie wyobrazić. Co to znaczy, a znaczy to np ze moze w niej się znajdować np recepta na świat, w którym gotując muchę lub kilka otrzymamy np jajko na twardo. W przestrzeni fazowej - krótko mówiąc - można znaleźć na przykład różne modele światów. Nie bądźmy jednak naiwni. Przestrzeń fazowa to również zbiór całkiem innych, nieokreślonych dla ludzkiego umysłu obiektów. Spróbujmy pomyśleć o przestrzeni fazowej jak o olbrzymiej łące. Potrafimy sobie wyobrazić że łąka składa się z pojedynczych źdźbeł trawy, jednak już nie jest nam łatwo wyobrazić sobie liczebności tych źdźbeł. Wiecie co mam na myśli? Można myśleć o przestrzeni fazowej jak o olbrzymiej po horyzont łące i można sobie wyobrażać poszczególne jej składniki, jednak ogarnięcie wszystkich istniejących potencjalnie możliwości znajduje się poza ludzkim zasięgiem. Nie znajduje się natomiast poza naszym zasięgiem wyobrażenie sobie możliwości istnienia takiego praktycznie nieskończonego zbioru, jakim może być przestrzeń fazowa.

 

Co się wiec stało na początku? Wielki wór możliwości - jakim jest przestrzeń fazowa - uchylił wąską szczelinę, małe oczko lub czymkolwiek to było. To "coś" pozwalało na przejście na "drugą stronę" tylko jednego możliwego kwantu informacji, tą informacją była sama osobliwość początkowa. Taka jaką ją znamy( na tyle na ile ją oczywiście jesteśmy w stanie znać:D). Co to oznacza dla przestrzeni kwantowej? prawdopodobnie zupełnie nic:) jest ona bowiem nadal pełna różnych a czasem wręcz nader podobnych elementów. Pewna ilość tych elementów, to mogą być różne modele wszechświatów. Pewna ilość elementów zbioru przestrzeni fazowej  może stanowić jakieś byty znajdujące się zupełnie poza naszymi możliwościami poznawczymi. Nie stanowi to jednak naszego problemu:) Dla nas istotne wydaje się to, że pewna "recepta" na budowę naszego świata przeniknęła z przestrzeni fazowej

(przenikniecie "osobliwości" z przestrzeni fazowej jest tylko pewnym uproszczeniem, ponieważ określenie "przeniknąć" zakłada istnienie pewnego nadrzędnego punktu czasowego. Gdy tym czasem przestrzeń fazowa nie musi posiadać wymiaru czasowego, w związku z tym również i punktów czasowych posiadać nie musi.)

 

Przestrzeń fazowa to jakby obszar nieokreśloności, coś co zawiera w sobie wszystko co jesteśmy sobie w stanie wyobrazić i niestety - dla naszych rozumów - znajduje się tam również nieokreślenie więcej różnej innej informacji.

 

Co nam daję próba zrozumienia budowy przestrzeni fazowej? Ano to, że dzięki temu możemy próbować zrozumieć znaczenie osobliwości, która zapoczątkowała nasz wszechświat. Punktem wyjścia była pewna recepta, pewien obiekt "podarowany" nam przez przestrzeń fazową. Specyfika tego podarunku wydaje się polegać na tym, że ma on pewne określone dla nas własności i nie wziął się znikąd, tylko właśnie z przestrzeni fazowej.

 

Co właściwie chce nam zasugerować Penrose? Czy chce powiedzieć, że nie ma przestrzeni fazowej, lub że nie ma ona żadnego znaczenia? Chce powiedzieć, że wszechświat wziął się z poprzedniego wszechświata i tak bez końca?

 

Coś mi się nie chce wierzyć, że On właśnie to chciał powiedzieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rok rocznie wybucha w Galaktyce 200 gwiazd Nowych, oznacza to ze przez czas istnienia Ziemi wybuchło ich ok. 400 mld gdy tymczasem ilość gwiazd w naszej Galaktyce szacuje się na 150 mld. co oznacza ze zachodzi systematyczny proces twozenia i rozpadu gwiazd ( o budowie wszechświata P.Parenago 1951).

Przypomina to gotującą się zupę a nie jednorazowy akt stworzenia czy wielkiego wybuchu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W mitologii indyjskiej Brahma demiurg, rodzi się z kwiatu lotosu wyrastającego z pępka śpiącego Wisznu; kiedy już wszechświat zostanie stworzony, budzi się Wisznu i bierze go w opiekę na czas jednej kalpy, kosmicznego cyklu trwającego 4 320 000 000 lat ziemskich; po czym Śiwa niszczy go.

 

Czas trwania wszechświata jest ograniczony i równa się długości życia Brahmy, które trwa 311 040 000 000 000 ziemskich lat, a stanowi 100 "lat Brahmy". Szacuje się, że aktualnie trwa 51. dzień Brahmy.

Źródło: wikipedia

 

Ktoś pytał wcześniej o długość życia wszechświata. To proszę.

 

Mnie to ciekawi skąd u nich w ogóle pojawiło się pojęcie wszechświata, nie mówiąc już o takich dużych liczbach. Jeśli przecież w czasach późniejszych niż początek hinduizm, Kopernik walczył z płaskością ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Kiedy gęstość spada poniżej wartości krytycznej (jeden Wszechświat właśnie zamarzł) Natura eksploduje ze złości. I mamy Big Bang

 

Koncepcja mi się podoba. Ale wolałbym stwarzanie śmiechem, muszę pomyśleć. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zdaniu:

Co to oznacza dla przestrzeni kwantowej?

oczywiscie mialo być " ...przestrzeni fazowej..." a nie "kwantowej:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rok rocznie wybucha w Galaktyce 200 gwiazd Nowych, oznacza to ze przez czas istnienia Ziemi wybuchło ich ok. 400 mld gdy tymczasem ilość gwiazd w naszej Galaktyce szacuje się na 150 mld....

Waldi... jest jakis bład w twoim rozumowaniu o tej zupie. Z powszechnie panujacych teorii w panujacych podczas formowania sie galaktyki warunkach powstają gwiazdy i inne twory, które nas nie interesuja w tym momencie. W twoim zalozeniu tempo "umierania" gwiazd jest jednostajne, przyjałeś pewna stalą liczbe i przemnozyles przez wiek ziemii, ale dla czego?

Przeciez to jest zaleznosć krzywej rosnacej, a nie liniowa jak sugerujesz! Skąd wymyslasz, ze ilosc umierajacych gwiazd byla taka sama przed setkami i miliardami lat jaką obserwujemy teraz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W jednym z laboratoriów na Imperial College London odtworzono wirujący dysk plazmy, z tych, jakie otaczają czarne dziury i tworzące się gwiazdy. Eksperyment pozwala lepiej modelować procesy, zachodzące w takich dyskach, a naukowcy mają nadzieję, że dzięki temu dowiedzą się, jak rosną czarne dziury i powstają gwiazdy.
      Gdy materia zbliża się do czarnej dziury, jest rozgrzewana i staje się plazmą, czwartym stanem materii składającym się z naładowanych jonów i wolnych elektronów. Zaczyna też się obracać, tworząc dysk akrecyjny. W wyniku obrotu powstają siły odśrodkowe odrzucające plazmę na zewnątrz, jednak siły te równoważy grawitacja czarnej dziury.
      Naukowcy chcą poznać odpowiedź na pytanie, w jaki sposób czarna dziura rośnie, skoro materia – w formie plazmy – pozostaje na jej orbicie. Najbardziej rozpowszechniona teoria mówi, że niestabilności w polu magnetycznym plazmy prowadzą do pojawienia się tarcia, plazma traci energię i wpada do czarnej dziury.
      Dotychczas mechanizm ten badano za pomocą ciekłych wirujących metali. Za ich pomocą sprawdzano, co dzieje się, gdy pojawi się pole magnetyczne. Jednak metale te zamknięte są w rurach, co nie oddaje w pełni swobodnie poruszającej się plazmy.
      Doktor Vincente Valenzuela-Villaseca i jego zespół wykorzystali urządzenie Mega Ampere Generator for Plasma Implosion Experiments (MAGPIE) do stworzenia wirującego dysku plazmy. Za jego pomocą przyspieszyli osiem strumieni plazmy i doprowadzili do ich zderzenia, w wyniku czego powstała obracająca się kolumna plazmy. Odkryli, że im bliżej środka, tym plazma porusza się szybciej. To ważna cecha dysków akrecyjnych.
      MAGPIE generuje krótkie impulsy plazmy, przez co w utworzonym dysku dochodziło tylko do jednego obrotu. Jednak liczbę obrotów będzie można zwiększyć wydłużając czas trwania impulsów plazmy. Przy dłużej istniejących dyskach możliwe będzie też zastosowanie pól magnetycznych i zbadanie ich wpływu na plazmę. Zaczynamy badać dyski akrecyjne w nowy sposób, zarówno za pomocą Teleskopu Horyzontu Zdarzeń, jak i naszego eksperymentu. Pozwoli nam to przetestować różne teorie i sprawdzić, czy zgadzają się one z obserwacjami, mówi Valenzuela-Villaseca.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Physical Review Letters.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Supermasywna czarna dziura, pędząca z prędkością 1 650 000 kilometrów na godzinę, przemieszcza się przez przestrzeń międzygalaktyczną, ciągnąc za sobą gigantyczny ogon gwiazd i materii gwiazdotwórczej. Niezwykły, jedyny taki znany nam obiekt, zauważył przypadkiem Teleskop Kosmiczny Hubble'a.
      Za czarną dziurą o masie 20 milionów mas Słońca podąża ogon z nowo narodzonych gwiazd. Ma on długość 200 000 lat świetlnych, jest więc dwukrotnie dłuższy niż średnica Drogi Mlecznej i rozciąga się od czarnej dziury, aż po jej galaktykę macierzystą, z której się wydostała. W ogonie musi znajdować się olbrzymia liczba nowo powstałych gwiazd, gdyż całość ma aż połowę jasności swojej galaktyki macierzystej.
      Astronomowie nie są oczywiście w stanie dostrzec samej czarnej dziury, ale widzą skutki jej oddziaływania. Widzą zatem długi ogon gwiazd i materii gwiazdotwórczej, na którego jednym końcu znajduje się oddalona od nas o 7,5 miliarda lat świetlnych galaktyka RCP 28, a na drugim wyjątkowo jasno świecący obszar. Naukowcy przypuszczają, że obszar ten to albo dysk akrecyjny wokół czarnej dziury, albo też gaz, który został podgrzany do wysokich temperatur przez wdzierającą się w niego, pędzącą z olbrzymią prędkością czarną dziurę. Gaz na czele czarnej dziury jest podgrzewany przez falę uderzeniową generowaną przez czarną dziurę pędzącą z prędkością ponaddźwiękową, mówi Pieter van Dokkum z Yale University.
      To był całkowity przypadek. Przyglądałem się obrazom z Hubble'a i zobaczyłem niewielką smużkę. Pomyślałem, że to promieniowanie kosmiczne wywołało zaburzenia obrazu. Jednak, gdy wyeliminowaliśmy promieniowanie kosmiczne, smużka nadal nam była. I nie wyglądała jak coś, co wcześniej widzieliśmy, dodaje van Dokkum.
      Naukowcy postanowili się bliżej przyjrzeć tajemniczemu zjawisku i wykorzystali spektroskop z W. M. Keck Observatories na Hawajach. Zobaczyli jasną strukturę i po badaniach doszli do wniosku, że została ona utworzona przez supermasywną czarną dziurę, która wydobyła się ze swojej galaktyki.
      Zdaniem van Dokkuma i jego zespołu, wyrzucenie czarnej dziury to skutek licznych kolizji. Do pierwszej z nich doszło około 50 milionów lat temu, gdy połączyły się dwie galaktyki. Ich supermasywne czarne dziury utworzyły układ podwójny i zaczęły wirować wokół siebie. Po jakimś czasie doszło do zderzenia z kolejną galaktyką. Ta również zawierała supermasywną czarną dziurę. Utworzył się niestabilny układ trzech czarnych dziur. Około 39 milionów lat temu jedna z nich przejęła część pędu z dwóch pozostałych i została wyrzucona z galaktyki.
      Gdy pojedyncza czarna dziura odleciała w jedną stronę, dwie pozostałe krążące wokół siebie czarne dziury zostały odrzucone w drugą stronę. Po przeciwnej stronie galaktyki naukowcy zauważyli bowiem coś, co może być oddalającym się układem dwóch czarnych dziur, a w samym centrum galaktyki nie zauważono obecności żadnej czarnej dziury.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki teleskopowi Gemini North na Hawajach udało się wykryć najbliższą Ziemi czarną dziurę. Obiekt Gaia BH1 ma masę 10-krotnie większą od Słońca i znajduje się w odległości 480 parseków (ok. 1560 lat świetlnych) od Ziemi w Gwiazdozbiorze Wężownika.
      Dziurę odkryto dzięki temu, że krąży wokół niej żółty karzeł typu widmowego G o masie 0,93 mas Słońca i metaliczności podobnej do słonecznej. Jest to więc gwiazda tego samego typu, co Słońce. Weź Układ Słoneczny, wsadź czarną dziurę tam, gdzie jest Słońce, a Słońce tam, gdzie jest Ziemia i masz obraz tego układu, wyjaśnia główny autor badań Kareem El-Badry, astrofizyk z Center for Astrophysics | Harvard & Smithsonian i Instytutu Astronomii im. Maksa Plancka. Okres orbitalny gwiazdy wokół Gai BH1 wynosi aż 185,6 ziemskich dni, jest więc dłuższy niż jakikolwiek znany nam okres orbitalny w podobnym układzie.
      Wielokrotnie ogłaszano odkrycie podobnych systemów, jednak niemal wszystkie te stwierdzenia zostały z czasem obalone. Tutaj mamy pierwsze jednoznaczne odkrycie w naszej galaktyce gwiazdy typu słonecznego na szerokiej orbicie wokół czarnej dziury o masie gwiazdowej, dodaje El-Badry.
      Obecne modele astronomiczne nie wą w stanie wyjaśnić, w jaki sposób mógł powstać taki system. Przede wszystkim dlatego, że skoro mamy czarną dziurę o masie 10-krotnie większej od masy Słońca, to musiała ona powstać z gwiazdy o masie co najmniej 20-krotnie większej od masy Słońca. To oznacza, że mogła ona istnieć zaledwie przez kilka milionów lat. Jeśli zaś obie gwiazdy – czyli ta, która zamieniła się w czarną dziurę i ta, która wokół niej krąży – powstały w tym samym czasie, to bardziej masywna z gwiazd na tyle szybko powinna zmienić się w czerwonego olbrzyma, pochłaniając towarzyszącą gwiazdę, że towarzyszka nie zdążyłaby wyewoluować do etapu gwiazdy ciągu głównego podobnej do Słońca. Nie wiadomo, jak towarzyszka czarnej dziury przetrwała etap czerwonego olbrzyma drugiej z gwiazd. Modele teoretyczne, które zakładają taką możliwość, mówią, że gwiazda o masie Słońca powinna znajdować się na znacznie ciaśniejszej orbicie wokół czarnej dziury.
      To oznacza, że w naszym rozumieniu tworzenia się i ewolucji czarnych dziur w układach podwójnych znajdują się spore luki, co sugeruje, że istnienie niezbadana dotychczas populacja czarnych dziur w takich układach.
      Trzeba tutaj przypomnieć, że rok temu poinformowano, iż wokół czerwonego olbrzyma V723 Mon, w odległości 460 parseków (ok.1500 lat świetlnych) od Ziemi, krąży najbliższa nam czarna dziura. Po jakimś czasie okazało się, że w układzie tym nie ma czarnej dziury.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczeni z MIT, LIGO oraz University of New Hampshire obliczyli ilość ciężkich pierwiastków jaka powstaje podczas łączenia się czarnych dziur z gwiazdami neutronowymi i porównali swoje dane z ilością ciężkich pierwiastków powstających podczas łączenia się gwiazd neutronowych. Hsin-Yu Chen, Salvatore Vitale i Francois Foucart wykorzystali przy tym zaawansowane systemy do symulacji oraz dane z obserwatoriów fal grawitacyjnych LIGO-Virgo.
      Obecnie astrofizycy nie do końca rozumieją, w jaki sposób we wszechświecie powstają pierwiastki cięższe niż żelazo. Uważa się, że do ich tworzenia dochodzi w dwojaki sposób. Około połowy takich pierwiastków powstaje w czasie procesu s zachodzącego w gwiazdach o niewielkiej masie (0,5–10 mas Słońca) w końcowym etapie ich życia, gdy gwiazdy te znajdują się w fazie AGB. Są wówczas czerwonymi olbrzymami. Dochodzi tam do nukleosyntezy, kiedy to w warunkach niskiej gęstości neutronów i średnich temperaturach nuklidy wyłapują szybkie neutrony.
      Z kolei mniej więcej druga połowa ciężkich pierwiastków powstaje w szybkim procesie r, podczas wybuchu supernowych i kilonowych. Dochodzi wówczas do szybkiego wychwyceniu wielu neutronów, a następnie serii rozpadów, które prowadzą do powstania stabilnego pierwiastka. Do pojawienia się tego procesu potrzebne są wysokie temperatury i bardzo gęste strumienie neutronów. Naukowcy spierają się jednak co do tego, gdzie zachodzi proces r.
      W 2017 roku LIGO-Virgo zarejestrowały połączenie gwiazd neutronowych, które doprowadziło do olbrzymiej eksplozji zwanej kilonową. Potwierdzono wówczas, że w procesie tym powstały ciężkie pierwiastki. Istnieje jednak możliwość, że proces r ma też miejsce zaraz po połączeniu się gwiazdy neutronowej z czarną dziurą.
      Naukowcy spekulują, że gdy gwiazda neutronowa jest rozrywana przez pole grawitacyjne czarnej dziury, w przestrzeń kosmiczną zostaje wyrzucona olbrzymia ilość materiału bogatego w neutrony. Powstaje wówczas idealne środowisko do pojawienia się procesu r. Specjaliści zastrzegają jednak, że w procesie tym musi brać udział czarna dziura do dość niewielkiej masie, która dość szybko się obraca. Zbyt masywna czarna dziura bardzo szybko wchłonie materiał z gwiazdy neutronowej i niewiele trafi w przestrzeń kosmiczną.
      Chen, Vitale i Foucart jako pierwsi porównali ilość ciężkich pierwiastków, jakie powstają w wyniku obu typów procesu r. Przetestowali przy tym liczne modele, zgodnie z którymi proces r mógłby zachodzić.
      Większość symulacji wykazała, że w ciągu ostatnich 2,5 miliarda lat w wyniku łączenia się gwiazd neutronowych przestrzeń kosmiczna została wzbogacona od 2 do 100 razy większą ilością ciężkich pierwiastków niż w wyniku kolizji czarnych dziur z gwiazdami neutronowymi. W modelach, w których czarna dziura obracała się powoli, połączenia gwiazd neutronowych dostarczały 2-krotnie więcej ciężkich pierwiastków, niż połączenia czarnej dziury z gwiazdą neutronową. Z kolei tam, gdzie czarna dziura obraca się powoli i ma niską masę – poniżej 5 mas Słońca – połączenia gwiazd neutronowych odpowiadają aż za 100-krotnie więcej ciężkich pierwiastków powstających w procesie r. Do tego, by połączenia czarnych dziur z gwiazdami neutronowymi odpowiadały za znaczną część pierwiastków powstających w procesie r konieczne jest istnienie czarnej dziury o małej masie i szybkim obrocie. Jednak dane, którymi obecnie dysponujemy, raczej wykluczają istnienia takich czarnych dziur.
      Autorzy badań już planują poprawienie swoich obliczeń dzięki danym z udoskonalanych LIGO i Virgo oraz z nowego japońskiego wykrywacza KAGRA. Wszystkie trzy urządzenia powinny ponownie ruszyć w przyszłym roku. Dokładniejsze obliczenia tempa wytwarzania ciężkich pierwiastków we wszechświecie przydadzą się m.in. do lepszego określenia wieku odległych galaktyk.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Astrophysical Journal Letters.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zjawiska istotne dla czarnych dziur, eksplozji supernowych i innych ekstremalnych wydarzeń kosmicznych mogą zostać odtworzone na Ziemi, twierdzą naukowcy z Pinceton University, SLAC National Accelerator Laboratory oraz Princeton Plasma Physics Laboratory. Dowodzą oni, że współczesna technologia pozwala na uzyskanie procesów kaskadowych opisywanych przez elektrodynamikę kwantową (QED cascades). Procesy takie leżą u podstaw eksplozji supernowych czy szybkich rozbłysków radiowych, w czasie których w ciągu milisekund emitowane jest tyle energii, ile Słońce emituje w ciągu kilku dni.
      Kenan Qu, Sebastian Meuren i Nahaniel J. Fisch poinfornowali na łamach Physical Review Letters, o uzyskaniu pierwszego teoretycznego dowodu, że interakcja laboratoryjnego lasera z gęstym strumieniem elektronów doprowadzi do pojawienia się kaskad. Wykazaliśmy, że to, o czym sądzono, iż jest niemożliwe, w rzeczywistości jest możliwe. To zaś pokazuje, że zjawisko, którego dotychczas nie mogliśmy bezpośrednio obserwować, można uzyskać za pomocą najnowocześniejszych laserów i urządzeń do generowania strumienia elektronów, mówi główny autor artykułu, Kenan Qu.
      Zderzenie silnego impulsu laserowego ze strumieniem elektronów o wysokiej energii prowadzi do powstania gęstej chmury par elektron-pozyton, które zaczynają wchodzić w interakcje. To zaś powoduje kolektywne zachowanie się plazmy, co z kolei wpływa na to, jak pary te wspólnie reagują na pola elektryczna lub magnetyczne.
      Plazma, zjonizowana materia przypominająca gaz, zawiera swobodne cząstki – jony i elektrony – i stanowi około 99% widzialnego wszechświata. Napędza ona reakcje w gwiazdach, a zachodzące w niej procesy są silnie zależne od pól elektromagnetycznych.
      "Poszukiwaliśmy sposobów, na odtworzenie warunków, w jakich powstaną pary elektron-pozyton o gęstości na tyle dużej, by doszło do kolektywnego zachowania się plazmy", mówi Qu. Już znacznie wcześniej wiedziano, że wystarczająco silne lasery, pola magnetyczne lub elektryczne mogą doprowadzić do pojawienia się wspomnianych procesów kaskadowych. Jednak wyliczenia pokazywały, że uzyskanie tak intensywnych promieni laserowych, pól magnetycznych i elektrycznych jest poza naszymi możliwościami.
      Okazuje się, że połączenie współczesnych technologii laserowych z relatywistycznymi strumieniami elektronów wystarczy, by zaobserwować takie zjawisko, mówi profesor Nat Fisch. Kluczem jest tutaj wykorzystanie lasera, który spowolni pary elektron-pozyton tak, by ich masa spadła, przez co zwiększy się ich wpływ na częstotliwość plazmy i wzmocni kolektywne zachowania plazmy. Wykorzystanie już dostępnych technologii jest tańsze, niż próba zbudowania lasera o olbrzymiej intensywności.
      Teraz autorzy badań chcą sprawdzić swoją przewidywania w SLAC National Accelerator Laboratory. Właśnie trwają tam prace nad laserem o umiarkowanej intensywności, a źródło elektronów już się tam znajduje. Jeśli dowiedziemy prawdziwości naszych obliczeń, zaoszczędzimy miliardy dolarów, dodaje Qu.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...