Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Czy lepsza jest karta kredytowa obciążona 1% odsetek, czy 0% odsetek? Logika podpowiada, że ta druga, ale... klienci będą woleć pierwszą. Mauricio Palmeira z Australii pokazuje, jak nasza zdolność porównywania „głupieje" w obliczu zera.

Wydaje się dość logiczne, że dla konsumenta tym lepiej, im więcej czegoś gratis. Albo im mniej musi zapłacić. Ale pod warunkiem, że to mniej to nie zero. Badanie przeprowadzone na australijskim Monash University demaskuje tę dziwną, sprzeczną z intuicją, właściwość naszego rozumowania.

Zdaniem Mauricio Palmeiry tłumaczy to, choć nie do końca, nasz wrodzony sposób porównywania, czyli branie pod uwagę różnicy względnej, a nie bezwzględnej. Przykładowo, jeśli klient ma do wyboru kartę kredytową kosztującą 45 dolarów rocznie, obciążoną odsetkiem 1%, a kartę kosztującą 15 dolarów, ale z odsetkami 20%, to wybiera dodatkowe trzydzieści dolarów opłaty w zamian za odsetki mniejsze o 19 punktów procentowych. Ale jeśli wybierać będzie pomiędzy kartą kosztującą 115 dolarów lub 145 dolarów, to różnica między nimi, choć nadal wynosząca 30$, będzie się wydawać mniejsza, wpływając na decyzję.

Dlatego 1% odsetek wydaje się dużo bardziej atrakcyjny niż 20% - to aż dwadzieścia razy mniej! Ale co będzie, gdy zaoferujemy kartę bez odsetek? Czy będzie ona jeszcze bardziej atrakcyjna? Otóż nie, bo ile razy 0% mniejsze jest niż 20%? Tutaj zawodzą nasze wrodzone umiejętności matematyczne. Zero eliminuje po prostu naszą skalę odniesienia. Podobnie sprawa ma się choćby z produktami 0% tłuszczu - wbrew intuicji nie brzmią one tak dobrze, jak choćby ten marny 1% tłuszczu.

Z taką wiedzą specjaliści od marketingu mogą oferować mniej korzystne bonusy, które brzmieć będą atrakcyjniej, a mniej skłonny do liczenia i analizowania klient da się „nabrać".

Studium opublikowano w Journal of Consumer Research.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca rozumiem. Czy pan Palmeira zrobił na ten temat jakieś konkretne badania, czy usiadł i napisał artykuł?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem rozwiązanie tego problemu może być trochę inne. Gdy otrzymujemy coś, co normalnie kosztuje XX% i nagle pojawia się za 0% , to włącza się wrodzona podejrzliwość, myśl że są jakieś ukryte koszta, haczyki dopisane w umowie małym druczkiem. Ludzie wolą mieć jasno napisane 1% i tyle, a nie 0%... i co? To jak z kredytami w marketach na zakupy z 0%, niby spoko... odsetek nie pobierają, ale na początku musimy zapłacić np. 10% wartości towaru, a potem jego cena rozbijana jest na dziesięć rat które spłacamy już bez żadnego oprocentowania. W sumie wyszło 10% zapłacone z góry...

 

Ludzie nie lubią promocji które wyglądają podejrzane, nikt nie daje za darmo, nawet żona :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie ma kart z zerowymi odsetkami... mając taką kartę nie trzeba by było w ogóle jej spłacać terminowo. Wybieram kartę do wysokości limitu powiedzmy 10000 i wsadzam te pieniądze na lokatę na rok.

 

Tylko debil nie chciałby takiej karty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co mają odsetki do niespłacania karty? Wystarczy że w umowie jest zapis, że raz w miesiącu trzeba spłacić 10% kwoty którą się pobrało, ale nie mniej niż 50zł, i  wystarczy.

 

Nie trzeba doliczać żadnych odsetek, banki wysyłają przypomnienie o zaległej spłacie od razu na drugi dzień gdy nie wpłynie, koszt wysłania przypomnienia wynosi 30zł i jest doliczany do rachunku. Nigdzie nie ma żadnych odsetek a bank zarabia :)

 

Może też pobrać kasę za "podpisanie umowy" lub "wydanie karty" 100 czy 200zł i odsetek tez nigdzie tu nie ma naliczonych...

 

Sposobów na chrupnięcie klienta jest wiele. :D Dlatego więc 0% zawsze wydaje się podejrzane...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale co będzie, gdy zaoferujemy kartę bez odsetek? Czy będzie ona jeszcze bardziej atrakcyjna? Otóż nie, bo ile razy 0% mniejsze jest niż 20%?

 

Przypomina to nieco bój o ograniczenie wydatków np. w administracji publicznej poprzez przejście na opensource (pomijając oczywiście koszty wdrożenia i szkoleń).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie ma kart z zerowymi odsetkami...

W realu może nie ma (nie wiem), ale w badaniu mogły być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z australijskiego Monash University we współpracy z uczonymi z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis wpadli na trop odkrycia, które może pozwolić na opracowanie taniego i prostego sposobu rozkładu wody na tlen i wodór. To pozwoliłoby na pozyskiwanie wodoru i wykorzystywanie go jako paliwa.
      Profesor Leone Spiccia z Monash mówi, że celem badań było znalezienie sposobu na tani rozkład wody na tlen i wodór przy użyciu energii słonecznej. Uczeni zaczęli szczegółowo badać różne techniki katalizy, chcąc jak najlepiej naśladować procesy wykorzystywane przez rośliny. Wówczas zauważyli, że być może istnieje prostszy sposób.
      Najtrudniejszym elementem pozyskiwania paliwa z wody jest rozbicie jej na wodór i tlen. Nasz zespół opracował ogniwo korzystające z katalizatora bazującego na manganie i, jak się wydaje, odkrył w ten sposób odpowiednią metodę. Okazało się, że całą pracę wykonuje birnezyt [jeden z tlenków manganu - red.]. Podobnie jak inne elementy ze środka tablicy okresowej, mangan może istnieć w wielu stopniach utlenienia. W tym przypadku odpowiadają one liczbie atomów tlenu, z którymi może być połączony atom metalu - mówi Spiccia.
      Gdy do ogniwa podłączyliśmy napięcie elektryczne, doszło do rozbicia wody na tlen i wodór, a gdy naukowcy przyjrzeli się całemu procesowi za pomocą zaawansowanych metod spektroskopowych okazało się, że mangan rozłożył się na znacznie prostszy materiał zwany birnezytem. Jest on dobrze znany geologom jako czarny nalot na wielu skałach - dodaje uczony.
      Podczas całego cyklu mangan przechodzi na zmianę w dwa stopnie utlenienia. Najpierw za pomocą prądu elektrycznego zmienia się z manganu(II) w mangan(IV) w birnezycie. Następnie pod wpływem promieni słonecznych powraca do manganu(II). Dzięki tej przemianie manganu dochodzi do utlenienia wody oraz produkcji gazowego tlenu, protonów i elektronów.
      Doktor Rosalie Hocking, która brała udział w badaniach, mówi, że tak może wyglądać naturalny biogeologiczny cykl obiegu manganu w oceanach, a to z kolei może pomóc nam zrozumieć procesy zachodzące w roślinach, które wykorzystują właśnie mangan. Naukowcy czynili olbrzymie wysiłki w kierunku stworzenia bardzo skomplikowanych molekuł zawierających mangan, by naśladować rośliny. Tymczasem okazało się, że chodzi o powszechnie występujący materiał, który jest na tyle trwały, że wytrzymuje intensywne użytkowanie - mówi Hocking.
      Cała reakcja przebiega w dwóch etapach. Najpierw dwie molekuły wody są utleniane, tworząc molekułę tlenu (O2), cztery protony i cztery elektrony. Następnie protony i elektrony łączą się tworząc dwie molekuły wodoru (H2).
      Uczeni mają nadzieję, że z czasem ich odkrycie doprowadzi do powstania taniej metody pozyskiwania wodoru.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W realność powstania sztucznej inteligencji niektórzy powątpiewają, inni są o jej powstaniu przekonani, spodziewając się nawet, że przewyższy ona poziom człowieka. Trudno jednak zweryfikować jej ewentualne powstanie, czy choćby ocenić, czy zbliżamy się do celu, skoro nie istnieją żadne testy potrafiące ocenić inteligencję maszyny, nie mówiąc już o porównaniu jej z inteligencją człowieka.
      Istnieje oczywiście zaproponowany dawno temu „test Turinga", ale jest on mocno umowny, nie daje żadnej odpowiedzi na temat stopnia rozwoju, nie pozwala nawet ocenić, czy dzisiejsze programy są inteligentniejsze od wczorajszych. Testy IQ przeznaczone dla ludzi nadają się zaś tylko dla ludzi. Co w tej sytuacji zrobić?
      Należy stworzyć lepsze, uniwersalne zestawy testów na inteligencję - orzekli hiszpańscy i australijscy naukowcy zrzeszeni w projekcie „Anytime Universal Intelligence" i tak też zrobili. Ich metoda badania ma odmienne założenia niż tradycyjny test psychometryczny, czy test na przekroczenie pewnego poziomu - jak test Turinga. Test, który opracowali José Hernández-Orallo z Polytechnic University of Valencia i David L. Dowe z Monash University w Clayton opiera się o koncepcje matematyczne i obliczeniowe. Korzysta on z interaktywnych zadań, których pozom trudności oceniany jest poprzez liczenie tzw. złożoności Kołmogorowa - czyli ilości zasobów obliczeniowych, koniecznych do pisania obiektu lub informacji.
      Jak opisują wyjątkowe cechy swojego testu jego autorzy: nie wymaga on wyczerpania określonej serii zadań, lecz może być przerwany w dowolnym momencie - jednak im dłuższy czas wykonywania, tym większa jego dokładność. Druga zaleta jest taka, że można go zaaplikować każdemu: zarówno człowiekowi (czy to dorosłemu, czy nie), zwierzęciu, jak też bytowi niebiologicznemu: robotowi czy programowi, a w przyszłości nawet istotom pozaziemskim. No i oczywiście da się dzięki niemu uchwycić ten moment, kiedy ewentualnie inteligencja maszynowa prześcignie ludzką. Ale wtedy pewnie to ona będzie badać nas.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ogólnych zarysach działanie naszego systemu odpornościowego jest znane. Wciąż jednak zagadką są niektóre, poszczególne mechanizmy jego funkcjonowania. Australijskim naukowcom udało się odkryć sekret perforyny, białka-włamywacza.
      Perforyna (Perforin-1, białko kodowane przez gen PRF1) jest drobnym ale istotnym elementem. Przystępuje ona do ataku, kiedy system immunologiczny rozpozna już i oznaczy „wrogie" elementy: bakterie, czy nieprawidłowe komórki. Bez niej zniszczenie zagrożenia nie byłoby możliwe, perforyna bowiem przełamuje barierę ochronną oznaczonych komórek, wpuszczając przez stworzone mikropory enzymy, które niszczą komórki uznane za szkodliwe. Jak dokładnie ten proces przebiega - nie wiedziano do tej pory.
      Zespół australijskich naukowców z Monash University pod kierunkiem Jamesa Whisstocka jako pierwszy rozgryzł ten mechanizm. Przy pomocy synchrotronu poznano strukturę proteiny, zaś przy pomocy mikroskopii krioelektronowej zbadano właściwości otworu, który perforyna robi w błonie atakowanej komórki.
      Co ciekawe, działanie perforyny przypomina analogiczną broń, której używa wiele gatunków bakterii, jak laseczki wąglika, listerię, czy streptokoki. Profesor Joe Trapani uważa, że struktura perforyny jest ewolucyjnie wyjątkowo stara i przetrwała nawet dwa miliardy lat, zaś profesor Whisstock uważa wręcz, że system odpornościowy zwierząt przejął i wykorzystał ten mechanizm właśnie od bakterii.
      Nieprawidłowe działanie perforyny może być przyczyną wielu chorób, zarówno niedostatecznej odporności, czy białaczki, jak i chorób autoimmunologicznych. Poznanie jej właściwości daje nadzieję na opracowanie metod jej „regulacji", wreszcie wykorzystania tego naturalnego mechanizmu do zwalczania trudnych w leczeniu chorób: raka, malarii czy cukrzycy. Dlatego na dalsze badania australijski zespół otrzymał grant w wysokości miliona dolarów od funduszu Wellcome Trust poprzez program ARC Super Science Fellowship.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...