Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Wiele osób wie, że woda morska blokuje fale radiowe, co jest sporym utrudnieniem np. dla marynarki podwodnej. Ale wady można przekuć w zalety - laboratoria naukowe amerykańskiej marynarki wojennej pracowały antenę z morskiej wody.

Pomysł jest tak oczywisty, że aż dziw, że nikt nie wpadł na niego wcześniej. Skoro słona woda (na przykład morska) ma pewne cechy metali: potrafi przewodzić prąd i ulega indukcji magnetycznej, to czemu jej tak nie potraktować? Naukowcy SPAWAR (Space and Naval Warfare Systems Command) stworzyli tak antenę tanią i prostą, konfigurowalną na życzenie. Pompa wodna zasysa morską wodę i wyrzuca w górę skoncentrowany strumień wody, która działa niczym maszt radiowy; u podstawy znajduje się jeszcze magnetyczny rdzeń oraz połączenie z urządzeniem radiowym. I tyle!

Prototyp, wyrzucający strumień wody wysoki na 60 stóp (18 metrów), odbiera fale radiowe o częstotliwości od 2 do 400 MHz w promieniu co najmniej 50 kilometrów. Wysokość i grubość strumienia wody można oczywiście regulować, można też tworzyć większą liczbę takich anten. Na lądzie można osiągnąć taki sam efekt, korzystając ze słonej wody, pompowanej w plastikowej rurze.

Celem wynalazku jest między innymi zmniejszenie liczby anten na pokładzie jednostek morskich: typowy okręt wojenny wyposażony jest w 80 anten działających na różnych częstotliwościach, które zajmują dużo miejsca, powodują wzajemne zakłócenia, a także zwiększają widoczność jednostki na radarach. Wodna antena, którą można szybko i łatwo skalować, lub w ogóle wyłączyć, byłaby nieoceniona.

Antena taka może się okazać niezastąpiona także w sytuacjach awaryjnych, jak na przykład podczas klęsk żywiołowych, gdzie istniejąca infrastruktura telekomunikacyjna zostaje zniszczona. Wystarczy bowiem niewielka pompa z rdzeniem oraz niewielka ilość prądu - z generatora lub baterii słonecznych - by zastąpić zniszczone anteny stacjonarne.

O wynalazku opowiada jeden z konstruktorów:

 

http://www.youtube.com/watch?v=9tIZUhu21sQ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Admirale wykryto grupę bojową nieprzyjaciela! Odpalać torpedy!!! O k.........a to wieloryby no to nas teraz "zieloni" urządzą :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha, ha, właśnie! Można by zainstalować wielorybom nadajniki, a wydmuchiwana przez nie woda robiła by za anteny. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten artykuł jest straszny :) To jest jakaś masakra

 

Po pierwsze jak taką antenę nastroić? Przecież ona zmienia swoje parametry w sposób ciągły nie wspominając już o wpływie innych czynników. Jak ktoś widział jak mu stroją antenę CB to wie jakie różnice długości bata wpływają na zmianę strojenia anteny.

 

Łączność na 30 km co za wyczyn nie ma to tamto w sam raz na ocean :D Szczególnie ze ten drugi koleś miał porządną standardowa antenę długości notabene kilku centymetrów. Kolejna sprawa to anteny się zakłócają jak nadają jednocześnie takie anteny będą tak samo się zakłócać bo antena z wody zasad fizyki nie zmienią. Rozmieszczenie anten to problem który cały czas pozostaje.

To nie jest poważne, jak wykorzystać taką antenę w przyadku klęski żywiołowej bez podręcznego wiadra soli? nie mówię już o prądzie do napędu pompy pewnie jakieś co najmniej 150W, A tam z filmu miała na pewno więcej. Jeszcze mały kieszonkowy generator najlepiej trójfazowy by się przydał no ale wtedy to już zamiast konstruowania wodnej anteny szedł bym może w stronę helikoptera albo poduszkowca zależnie od dostępności taśmy klejącej i sznurówek. PO co kombinować jak to czego ten gość używa to ręczna aparatura na baterie do tego nie trzeba żadnych cudów to porostu działa w warunkach klęski żywiołowej.

 

Ja poproszę w takim wykonaniu dipol pół falowy pętlowy bo mi odpowiada jego charakterystyka. Ekspertem od budowy anten nie jestem ale znam kliku co rożne cuda na dachach stawiali i spokojnie mogę powiedzieć ze z tego nic dobrego nie będzie to troszkę jak z budową miecza świetlnego niby już w ciemności wygląda ale to jakaś forma prowizorki cały czas. Można to też porównać do robienia bicza z g..a.

 

Kiedyś bawiliśmy się częstotliwościomierzem jak znajomy nadawał to wyświetlał nośną a anteną był spinacz zaczynaliśmy od metra drutu a potem bawiliśmy się w byle co na spinaczu jeszcze wyświetlał nośną. Nadawać można nawet na balustradzie z balkonu czy wieszaku ale niestety lodówka może stać się odbiornikiem niczym metalowa płytka w głowie :D W kazdym razie nie o to w tym sporcie chodzi.

 

Co do wykorzystania tego na łodzi podwodnej to najlepiej ta antena będzie działać pod woda :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Pacific Northwest National Laboratory (PNNL) i LCW Supercritical Technologies pozyskali z wody morskiej pięć gramów tzw. yellocake, sproszkowanego półproduktu uzyskiwanego zwykle z obróbki rud uranowych. Firma LCW z Idaho, która specjalizuje się w technologiach czystej energii, opracowała specjalne włóka akrylowe, które przyciągają i wiążą uran naturalnie występujący w wodzie morskiej. Firma szuka teraz dofinansowania do eksperymentów, które wraz z PNNL, chce prowadzić na wodach Zatoki Meksykańskiej. Są on znacznie cieplejsze niż wykorzystywane dotychczas wody Sequim Bay w stanie Waszyngton, dzięki czemu można z nich będzie pozyskać 3–5 razy więcej uranu, co uczyni całą technologię bardziej atrakcyjną ekonomicznie.
      Inżynierowie z LCW za pomocą środków chemicznych zmienili zwykłą przędzę w adsorbent, który selektywnie przyciąga uran. Co więcej, nowy materiał można wielokrotnie wykorzystywać. Przędza jest tania, a jak zapewnił Chien Wai, prezes LCW Supercritical Technologies, do produkcji adsorbentu nadaje się nawet przędza odpadowa. Właściwości adsorbentu są odwracalne, dzięki czemu bardzo łatwo można wyekstrahować z niego uran. Wstępne analizy kosztów pokazują, że pozyskiwanie uranu tą metodą może być konkurencyjne cenowo wobec pozyskiwania go z rudy.
      Woda morska zawiera około 3 części uranu na miliard. Szacuje się, że w wodzie morskiej znajduje się co najmniej cztery miliardy ton uranu. To około 500 razy więcej niż w znanych nam złożach rud uranowych. Pozyskiwanie uranu z wody morskiej wiązałoby się ze znacznie mniejszym zanieczyszczeniem środowiska niż pozyskiwanie go z rud. Ponadto włókna opracowane przez LCW mogą być potencjalnie wykorzystywane też do pozyskiwania innego cennego pierwiastka, wanadu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nawet, gdy jest się zwierzęciem pływającym w morzu, można liczyć na dostawę słodkiej wody pitnej. Przekonuje nas o tym choćby styl życia węży morskich, których tajemnice badali specjaliści z University of Florida.
      Dokonane odkrycie obala mit o zdolności węży morskich do regularnego przyjmowania wody morskiej. Dotychczas uważano bowiem, że wysoka zawartość soli w wodzie nie jest problemem, gdyż gady te usuwają jej nadmiar dzięki wyspecjalizowanym gruczołom. Prosty eksperyment pokazał jednak, że jest zupełnie inaczej.
      Nasze eksperymenty pokazaują, że [węże morskie] w rzeczywistości odwadniają się w wodzie słonej  i piją wyłącznie wodę słodką lub silnie rozcieńczoną mieszaninę o małej zawartości wody słonej, wynoszącej 10-20% - tłumaczy Harvey Lillywhite, jeden z autorów odkrycia. 
      Badanym gatunkiem były kraity indyjskie (Bungarus caeruleus) - gady prowadzące mieszany, wodno-lądowy tryb życia. Zwierzęta przetrzymywano przez dwa tygodnie w klatce zanurzonej w zbiorniku, w którym je złapano, po czym zostały one zważone. Znaczny ubytek masy ciała sugerował, że doszło do poważnego odwodnienia ich organizmów. 
      Kolejnym etapem eksperymentu było przeniesienie węży na 20 godzin do akwarium wypełnionego wodą słoną, lecz taka zmiana nie miała większego wpływu na ich masę. Sytuacja zmieniła się za to diametralnie, gdy przenoszono je do wody słodkiej lub silnie rozcieńczonej wody morskiej. Zwierzęta wyraźnie wówczas przybierały na wadze w bardzo krótkim czasie, co świadczy o odtworzeniu zapasów wody w organizmie.
      Autorzy eksperymentu przedstawiają dwie możliwe metody zdobywania dostępu węży morskich do wody słodkiej. Pierwszy z nich to korzystanie z przybrzeżnych strumieni i rzek. Ich wody nie mieszają się od razu z wodą słodką, dzięki czemu istnieją spore obszary wypełnione wodą o stosunkowo niskiej, akceptowalnej zawartości soli. Drugie rozwiązanie tego problemu wynika z różnicy gęstości wody słonej i słodkiej. Ponieważ woda słodka, pochodząca np. z opadów, ma gęstość mniejszą od słonej, zaraz po deszczu utrzymuje się w pobliżu powierzchni. Stwarza to idealną okazję do uzupełnienia niedoboru płynów.
      Dokonane odkrycie może być bardzo istotne dla przetrwania wielu gatunków zwierząt. Nietrudno bowiem przewidzieć, że zmiana ilości opadów oraz obszarów ich występowania, do której może dojść wraz z zachwianiem klimatu, może znacząco wpływać na ich fizjologię. Problem ten może dotyczyć nie tylko węży, lecz nawet całych ekosystemów morskich.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykańscy naukowcy twierdzą, że zimna fuzja jądrowa działa. To, co od lat wydawało się naukowym oszustwem, zaczyna nabierać realnych kształtów.
      Przed laty ogłoszono już, iż udało się uzyskać zimną fuzję, czyli reakcję jądrową w temperaturze pokojowej. Odkrycie takie oznaczałoby, że ludzkość zyska olbrzymie źródło taniej i bezpiecznej energii. Metoda zaproponowana w 1989 roku przez Stanleya Ponsa i Martina Fleischmanna nigdy nie została niezależnie zweryfikowana. Od tej pory o zimnej fuzji mówiono w kontekście wielkiej naukowej porażki, jeśli nie oszustwa.
      Dwójka naukowców z należącego do amerykańskiej Marynarki Wojennej Space and Naval Warfare Systems Center (Spawar), Stanislaw Szpak i Pamela Mosier-Boss, poinformowała, że udało im się doprowadzić do reakcji jądrowej w niskiej temperaturze. Twierdzą przy tym, że zastosowana przez nich metoda może być z łatwością zweryfikowana przez innych naukowców.
      Szpak i Boss mówią, że ich metoda polega na pokryciu cienkiego drutu warstwą palladu i deuteru, a następnie poddanie go działaniu pola elektrycznego i magnetycznego. Przeprowadzone przez nich testy wykazały, że udało im się osiągnąć sukces.
      Jeśli odkrycie to zostanie zweryfikowane przez inne zespoły naukowe, możemy być świadkami wielkiego przełomu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Do tej pory plastikowe śmiecie były bardzo kłopotliwym ładunkiem wszelkiego rodzaju statków. Po pierwsze, zajmowały cenne miejsce, po drugie, trzeba je było ze sobą wozić do momentu zawinięcia do portu. Od dziś wszystko może się zmienić, ponieważ chemicy z Uniwersytetu Południowego Mississippi (USM) wynaleźli plastikowy materiał, który rozpuszcza się w wodzie morskiej. Wystarczy więc bez wyrzutów sumienia wyrzucić opakowania za burtę, a natura zajmie się nimi sama...
      Biodegradowalnych plastików nie testowano jeszcze w wodzie słodkiej. Dotychczasowe doświadczenia z tworzywem przedstawiono na krajowej konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Chemicznego.
      Wiele zespołów pracuje nad biodegradowalnymi plastikami, ale my jako jedyni zajmujemy się plastikami rozpuszczalnymi w wodzie morskiej — chwali się szef badaczy Robson F. Storey.
      Tradycyjne materiały plastikowe rozkładają się latami, a powstające substancje mogą być toksyczne dla flory i fauny morskiej. Nowe plastiki znikają w ciągu 20 dni, a produkty uboczne są bezpieczne dla środowiska.
      Studium ekipy Storeya jest finansowane przez Naval Sea Systems Command (NAVSEA).
      Nowy plastik otrzymano, łącząc poliuretan z PLGA (kopolimerem kwasu DL-polimlekowego i kwasu glikolowego albo, inaczej mówiąc, polilaktydem glikolidem). PLGA stosuje się m.in. w szwach chirurgicznych. Zmieniając skład chemiczny plastiku, naukowcy uzyskali materiały różniące się właściwościami mechanicznymi, od delikatnych tworzyw przypominających gumę po bardzo sztywne i twarde.
      W wodzie morskiej zachodzi hydroliza do nietoksycznych substancji (wszystkie one występują w naturze). W zależności od składu, są to: woda, dwutlenek węgla, kwas mlekowy, kwas glikolowy, kwas bursztynowy, kwas kapronowy oraz L-lizyna.
      Wynaleziony przez Amerykanów plastik jest cięższy od zasolonej wody. Dlatego opada na dno, co powinno zabiec wynoszeniu go przez fale na plaże.
      Na razie produkt nie jest jeszcze całkowicie przygotowany do rozpoczęcia sprzedaży. Najpierw należy zoptymalizować właściwości plastiku, uwzględniając ważne zmienne środowiskowe, np. temperaturę, wilgotność i skład wody morskiej. Aby można go było używać, trzeba też zmienić międzynarodowe prawo morskie, które zabrania zostawiania plastikowych ładunków na wodzie.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...