-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z Pacific Northwest National Laboratory (PNNL) i LCW Supercritical Technologies pozyskali z wody morskiej pięć gramów tzw. yellocake, sproszkowanego półproduktu uzyskiwanego zwykle z obróbki rud uranowych. Firma LCW z Idaho, która specjalizuje się w technologiach czystej energii, opracowała specjalne włóka akrylowe, które przyciągają i wiążą uran naturalnie występujący w wodzie morskiej. Firma szuka teraz dofinansowania do eksperymentów, które wraz z PNNL, chce prowadzić na wodach Zatoki Meksykańskiej. Są on znacznie cieplejsze niż wykorzystywane dotychczas wody Sequim Bay w stanie Waszyngton, dzięki czemu można z nich będzie pozyskać 3–5 razy więcej uranu, co uczyni całą technologię bardziej atrakcyjną ekonomicznie.
Inżynierowie z LCW za pomocą środków chemicznych zmienili zwykłą przędzę w adsorbent, który selektywnie przyciąga uran. Co więcej, nowy materiał można wielokrotnie wykorzystywać. Przędza jest tania, a jak zapewnił Chien Wai, prezes LCW Supercritical Technologies, do produkcji adsorbentu nadaje się nawet przędza odpadowa. Właściwości adsorbentu są odwracalne, dzięki czemu bardzo łatwo można wyekstrahować z niego uran. Wstępne analizy kosztów pokazują, że pozyskiwanie uranu tą metodą może być konkurencyjne cenowo wobec pozyskiwania go z rudy.
Woda morska zawiera około 3 części uranu na miliard. Szacuje się, że w wodzie morskiej znajduje się co najmniej cztery miliardy ton uranu. To około 500 razy więcej niż w znanych nam złożach rud uranowych. Pozyskiwanie uranu z wody morskiej wiązałoby się ze znacznie mniejszym zanieczyszczeniem środowiska niż pozyskiwanie go z rud. Ponadto włókna opracowane przez LCW mogą być potencjalnie wykorzystywane też do pozyskiwania innego cennego pierwiastka, wanadu.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Nawet, gdy jest się zwierzęciem pływającym w morzu, można liczyć na dostawę słodkiej wody pitnej. Przekonuje nas o tym choćby styl życia węży morskich, których tajemnice badali specjaliści z University of Florida.
Dokonane odkrycie obala mit o zdolności węży morskich do regularnego przyjmowania wody morskiej. Dotychczas uważano bowiem, że wysoka zawartość soli w wodzie nie jest problemem, gdyż gady te usuwają jej nadmiar dzięki wyspecjalizowanym gruczołom. Prosty eksperyment pokazał jednak, że jest zupełnie inaczej.
Nasze eksperymenty pokazaują, że [węże morskie] w rzeczywistości odwadniają się w wodzie słonej i piją wyłącznie wodę słodką lub silnie rozcieńczoną mieszaninę o małej zawartości wody słonej, wynoszącej 10-20% - tłumaczy Harvey Lillywhite, jeden z autorów odkrycia.
Badanym gatunkiem były kraity indyjskie (Bungarus caeruleus) - gady prowadzące mieszany, wodno-lądowy tryb życia. Zwierzęta przetrzymywano przez dwa tygodnie w klatce zanurzonej w zbiorniku, w którym je złapano, po czym zostały one zważone. Znaczny ubytek masy ciała sugerował, że doszło do poważnego odwodnienia ich organizmów.
Kolejnym etapem eksperymentu było przeniesienie węży na 20 godzin do akwarium wypełnionego wodą słoną, lecz taka zmiana nie miała większego wpływu na ich masę. Sytuacja zmieniła się za to diametralnie, gdy przenoszono je do wody słodkiej lub silnie rozcieńczonej wody morskiej. Zwierzęta wyraźnie wówczas przybierały na wadze w bardzo krótkim czasie, co świadczy o odtworzeniu zapasów wody w organizmie.
Autorzy eksperymentu przedstawiają dwie możliwe metody zdobywania dostępu węży morskich do wody słodkiej. Pierwszy z nich to korzystanie z przybrzeżnych strumieni i rzek. Ich wody nie mieszają się od razu z wodą słodką, dzięki czemu istnieją spore obszary wypełnione wodą o stosunkowo niskiej, akceptowalnej zawartości soli. Drugie rozwiązanie tego problemu wynika z różnicy gęstości wody słonej i słodkiej. Ponieważ woda słodka, pochodząca np. z opadów, ma gęstość mniejszą od słonej, zaraz po deszczu utrzymuje się w pobliżu powierzchni. Stwarza to idealną okazję do uzupełnienia niedoboru płynów.
Dokonane odkrycie może być bardzo istotne dla przetrwania wielu gatunków zwierząt. Nietrudno bowiem przewidzieć, że zmiana ilości opadów oraz obszarów ich występowania, do której może dojść wraz z zachwianiem klimatu, może znacząco wpływać na ich fizjologię. Problem ten może dotyczyć nie tylko węży, lecz nawet całych ekosystemów morskich.
-
By KopalniaWiedzy.pl
Amerykańscy naukowcy twierdzą, że zimna fuzja jądrowa działa. To, co od lat wydawało się naukowym oszustwem, zaczyna nabierać realnych kształtów.
Przed laty ogłoszono już, iż udało się uzyskać zimną fuzję, czyli reakcję jądrową w temperaturze pokojowej. Odkrycie takie oznaczałoby, że ludzkość zyska olbrzymie źródło taniej i bezpiecznej energii. Metoda zaproponowana w 1989 roku przez Stanleya Ponsa i Martina Fleischmanna nigdy nie została niezależnie zweryfikowana. Od tej pory o zimnej fuzji mówiono w kontekście wielkiej naukowej porażki, jeśli nie oszustwa.
Dwójka naukowców z należącego do amerykańskiej Marynarki Wojennej Space and Naval Warfare Systems Center (Spawar), Stanislaw Szpak i Pamela Mosier-Boss, poinformowała, że udało im się doprowadzić do reakcji jądrowej w niskiej temperaturze. Twierdzą przy tym, że zastosowana przez nich metoda może być z łatwością zweryfikowana przez innych naukowców.
Szpak i Boss mówią, że ich metoda polega na pokryciu cienkiego drutu warstwą palladu i deuteru, a następnie poddanie go działaniu pola elektrycznego i magnetycznego. Przeprowadzone przez nich testy wykazały, że udało im się osiągnąć sukces.
Jeśli odkrycie to zostanie zweryfikowane przez inne zespoły naukowe, możemy być świadkami wielkiego przełomu.
-
By KopalniaWiedzy.pl
Do tej pory plastikowe śmiecie były bardzo kłopotliwym ładunkiem wszelkiego rodzaju statków. Po pierwsze, zajmowały cenne miejsce, po drugie, trzeba je było ze sobą wozić do momentu zawinięcia do portu. Od dziś wszystko może się zmienić, ponieważ chemicy z Uniwersytetu Południowego Mississippi (USM) wynaleźli plastikowy materiał, który rozpuszcza się w wodzie morskiej. Wystarczy więc bez wyrzutów sumienia wyrzucić opakowania za burtę, a natura zajmie się nimi sama...
Biodegradowalnych plastików nie testowano jeszcze w wodzie słodkiej. Dotychczasowe doświadczenia z tworzywem przedstawiono na krajowej konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Chemicznego.
Wiele zespołów pracuje nad biodegradowalnymi plastikami, ale my jako jedyni zajmujemy się plastikami rozpuszczalnymi w wodzie morskiej — chwali się szef badaczy Robson F. Storey.
Tradycyjne materiały plastikowe rozkładają się latami, a powstające substancje mogą być toksyczne dla flory i fauny morskiej. Nowe plastiki znikają w ciągu 20 dni, a produkty uboczne są bezpieczne dla środowiska.
Studium ekipy Storeya jest finansowane przez Naval Sea Systems Command (NAVSEA).
Nowy plastik otrzymano, łącząc poliuretan z PLGA (kopolimerem kwasu DL-polimlekowego i kwasu glikolowego albo, inaczej mówiąc, polilaktydem glikolidem). PLGA stosuje się m.in. w szwach chirurgicznych. Zmieniając skład chemiczny plastiku, naukowcy uzyskali materiały różniące się właściwościami mechanicznymi, od delikatnych tworzyw przypominających gumę po bardzo sztywne i twarde.
W wodzie morskiej zachodzi hydroliza do nietoksycznych substancji (wszystkie one występują w naturze). W zależności od składu, są to: woda, dwutlenek węgla, kwas mlekowy, kwas glikolowy, kwas bursztynowy, kwas kapronowy oraz L-lizyna.
Wynaleziony przez Amerykanów plastik jest cięższy od zasolonej wody. Dlatego opada na dno, co powinno zabiec wynoszeniu go przez fale na plaże.
Na razie produkt nie jest jeszcze całkowicie przygotowany do rozpoczęcia sprzedaży. Najpierw należy zoptymalizować właściwości plastiku, uwzględniając ważne zmienne środowiskowe, np. temperaturę, wilgotność i skład wody morskiej. Aby można go było używać, trzeba też zmienić międzynarodowe prawo morskie, które zabrania zostawiania plastikowych ładunków na wodzie.
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.