Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Komercyjne baterie słoneczne, mimo wielu ciekawych odkryć, wciąż nie powalają swoją wydajnością, a przez to również opłacalnością. Być może szybciej od paneli wysokowydajnych doczekamy się mniej efektywnych, ale za to bardzo tanich. Obiecują to australijscy naukowcy z University of Melbourne i przemysłowcy. Na wdrożenie ich rewolucyjnej technologii otrzymali grant w wysokości pięciu milionów dolarów od rządu stanu Wiktoria.

Powstało już konsorcjum VICOSC (Victorian Organic Solar Cell Consortium), w skład którego, oprócz uniwersyteckich badaczy University of Melbourne, CSIRO i Monash University, weszły firmy BlueScope Steel, Securency International, Innovia Films oraz Robert Bosch South East Asia (wymieniając tylko te największe).

Rewolucyjność proponowanej technologii to wytwarzanie tanich ogniw słonecznych w procesie drukowania. Doktor David Jones z Bio21 Institute, koordynator konsorcjum, uważa, że pomysł zrewolucjonizuje przemysł energetyczny, pozwalając na korzystanie z energii słonecznej praktycznie wszędzie. Kiedy cena dla końcowego odbiorcy stanie się wystarczająco przystępna, technologia VICOSC będzie w naturalny sposób wypierać z wielu zastosowań nie tylko tradycyjne, krzemowe ogniwa, ale także paliwa kopalne. Malejące zasoby węgla i ropy oraz presja na ograniczanie emisji gazów cieplarnianych będzie dodatkowo wspierać ten trend.

Wynalezione w Australii organiczne ogniwa słoneczne w tuszu działają doskonale w skali laboratoryjnej i doświadczalnej, następnym i logicznym krokiem jest więc komercjalizacja technologii. Potrzeba do tego opracowania technologii wytwarzania tuszu i nadrukowywania ogniw na skalę przemysłową oraz zapewnienie odpowiedniej wytrzymałości. W tym bez wątpienia pomoże sojusz z doświadczonymi przedsiębiorstwami. A także rządowy zastrzyk finansowy, dzięki któremu stan Wiktoria ma nadzieję rozwinąć się gospodarczo i uniezależnić się od konwencjonalnej energetyki. Drukowane baterie słoneczne, według planu, mają pojawić się w sprzedaży za około pięć lat.

Warto przypomnieć, że technika drukowania ma być wykorzystywania również w innych dziedzinach. Trwają w wielu laboratoriach i firmach prace nad drukowaniem obwodów elektronicznych, czy wyświetlaczy. Połączenie takich technologii może zaoferować nam bajecznie tanie elektroniczne gadżety, niewiele droższe od kawałka tektury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu nie podali jak to działa. A gdybym dostał taki grant to opracowałbym metodę nanoszenia warstwy światłoczułej na płytę dwustronnie drukowaną za pomocą wałka malarskiego na wysięgniku. Mam tez pomysł na malowanie natryskowe warstwy światłoczułej na szkle solarnym ale to już inna bajka i za kilka milionów dolarów to nawet nie będę o tym wspominał  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą opłacalnością może być różnie - niedawno czytałem, że już się przecięły krzywe cen prądu z energii słonecznej i jądrowej (co znaczy, że prąd z "atomu" jest droższy). Niemcy i Czesi stawiają domy z dachami wyłożonymi panelami ogniw, a pod Nachodem stoi normalna farma słoneczna (też na fotoogniwach).

 

http://theenergycollective.com/oshadavidson/40559/study-solar-power-cheaper-nuclear

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą opłacalnością może być różnie - niedawno czytałem, że już się przecięły krzywe cen prądu z energii słonecznej i jądrowej (co znaczy, że prąd z "atomu" jest droższy).

Z mojego punktu widzenia: Energia słoneczna to super sprawą, o ile ma się do dyspozycji ponad 300 dni słonecznych w roku, w Polsce niestety tak dobrze nie ma, wystarczy popatrzeć na ostatnie mokre lata. W efekcie małej ilości dni słoncznych może się okazać, że po obniżeniu wydajności ogniw w ogóle nie będą działały, albo cena za kilowata będzie na podobnym poziomie jak teraz przy zdecydowanie większej powierzchni potrzebnej do pozyskania energii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prosty eksperyment: weź kalkulator na baterie słoneczne i sprawdź, czy zadziała w pochmurny dzień.

http://www.eceo.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=97:zalety-i-wady-energii-sonecznej&catid=1:latest-news

"Do wad należy również mała gęstość dobowa strumienia energii promieniowania słonecznego, która nawet w rejonach równikowych wynosi zaledwie 300 W/m2, zaś w Polsce nie przekracza 100 W/m2 (czyli 1000 kWh/m2 w skali roku)."

 

 

Moją wypowiedź oparłem o reportaż niemiecki, w którym gość posiadał farmę paneli słonecznych, wystarczyło kilka dni bez słońca, aby dokładał, zamiast zarabiać na interesie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówiąc bardziej łopatologicznie- gość postanowił na łące usadowić komercyjnie panele słoneczne, po polsku CELEM ZARABIANIA, jednak wystarczy aby przez kilka dni było pochmurnie, a na panelach nic nie zarobi (w tym czasie), nie wgłębiałem się bardziej w temat, bo i po co - będzie tak daleko to się będę zastanawiał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słabo wydajnie ogniwa są mało efektywne bo zajmują dużą powierzchnie i chociażby przez to ze trzeba je czasem myć.

Problemem nie jest dostarczanie prądu a zbilansowanie sieci ze względu na rożny pobór o rożnych porach dnia. Szczyt poboru przypada na popołudnie gdy ogniwa słonecznie dają mało prądu albo wcale. Wiec to tylko takie gadanie. Bo obok farmy słonecznej trzeba wybudować elektrownie szczytowo pompową która wypompuje wodę na górę w dzień a odda po południu. Kolejny porblem elektronie takie pompują w nocy dodatkowo poprawiają zbilansowanie sieci bo pobierają prąd wtedy kiedy jest go nadmiar.

Prąd który jest lub go nie ma w zależności od tego czy świeci słonce czy nie jest bezwartościowy bo żeby miał wartość trzeba postawić obok coś co da prąd jak nie będzie słońca. Problemem nie jest brak prądu ale jego szczytowe zużycie które przypada wtedy gdy słońca nie ma co jest jak by logiczne.

 

A co do porównywania kosztów to można robić rożne sztuczki na przykład porównywać moc zainstalowaną a nie rzeczywista wydajność. Elektrownia atomowa jest w stanie oddać zainstalowaną moc prawie w całości i to w razie potrzeby. Natomiast elektrownia słoneczna jest w stanie oddać moc maksymalną tylko w dzień i to słoneczny. Poza tym energia słoneczna jako energia zielona jest szeroko dotowana i porównywanie kosztu dotowanej energii z niedotowaną nie ma z grubsza sensu. Bo jest po pierwsze realnie droższa pod drugie płaca za to wszyscy a po trzecie w cenie energii jądrowej. To tylko księgowa manipulacja kosztami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh TOLO - prąd jest sprzedawany komercyjnej elektrowni, która ma obowiązek ten prąd odkupić, tak więc ciebie jako wytwórcy prądu nie interesują opisane dylematy z optymalnym wykorzystaniem pozyskanej energii. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ on mnie interesuje jak najbardziej, a nawet jak nie interesuje to co najmniej jako odbiorce prądu kosztuje. Poza tym jak będzie wystarczający udział zielonej energii to skończy się dzień dziecka bo nikt nie kupi "złamanej kilowatogodziny" ponad tyle ile ma ustawowo być. Zaczną monitorować parametry prądu i się skończy biznes bo albo będą odcinać dostawców jako sprzedających byle co albo obniżać ceny skupu energii. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co wyczytałem zielona energia jest na razie dotowana przez UE, chyba Przemek Kobel o tym pisał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca czym innym jest dotacja na postawienie wiatraka dla kowalskiego a czym innym wymóg udziału procentowego energii odnawialnej bo to jest porblem elektrowni czy dystrybutora bo musi albo palić w piecach jakąś słomą (czy inną biomasą) albo kupić energie z zielonym świadectwem na rynku. I to jest tak ze elektrownia skupuje zielona energie płacąc jak za prąd i dokładając jeszcze dwu krotność wartości prądu za to że zielone a to się bilansuje w cenie prądu dla końcowego odbiorcy przecież nikt do tego interesu nie dopali. Jest wymóg to spełnia. Efekt tego jest taki ze wartość wyprodukowanego prądu jest taka sama, jednak kosztuje to więcej  co daje pozorny wzrost PKB bo wzrost jest nominalny ale nic więcej nie powstało bo to co zostało wyprodukowane zostało wyprodukowane drożnej, A potem przychodzi kryzys i się okazuje ze jesteśmy w g..e po uszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesiowi chyba chodziło o to, że zakupując np zestaw solarny dostajesz 45% dofinansowania z UE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesiowi chyba chodziło o to, że zakupując np zestaw solarny dostajesz 45% dofinansowania z UE.

Chyba nie do końca :) chodziło o paradoks, gdzie kilowatogodzina zielonej energii była drożej sprzedawana, niż wartość rozrachunkowa zwykłej kilowatogodziny.

 

Aby nie gmatwać:

np. teraz płacisz za kwh 50gr

ale elektrownia daje "producentowi" za zieloną kwh 55gr...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Biolodzy z kilku krajów jako pierwsi zebrali próbki jadu ośmiornic z Antarktydy, odkrywając przy okazji 4 nowe gatunki tych zwierząt. Dzięki badaniom właściwości trucizn być może uda się w przyszłości opracować nowe leki, zwłaszcza że jady są nadal skuteczne przy temperaturach poniżej zera, gdy większość tego typu substancji traci swoje właściwości.
      W projekcie wzięli udział specjaliści z Uniwersytetów w Melbourne i Hamburgu oraz Norweskiego Uniwersytetu Technologii i Nauki. Ich uwagę przyciągnęły jady głowonogów, m.in. ośmiornic, mątw i kałamarnic. Szefem zespołu był doktor Bryan Fry z Bio21 Institute. Podkreśla on, że nadal pozostaje tajemnicą, jak jadowite zwierzęta przystosowały swoją broń do działania przy ujemnych temperaturach. Powinno się to wyjaśnić w następnej fazie eksperymentu, kiedy biolodzy będą rozpracowywać biochemiczne sztuczki ośmiornic.
      Analizy ujawniły, że w jadach antarktycznych ośmiornic znajduje szereg toksyn, z których dwóch w ogóle wcześniej nie znano. Odkryliśmy dwa niewielkie białka o bardzo intrygujących właściwościach, potencjalnie użytecznych przy projektowaniu leków, ale trzeba poczekać na kolejne wyniki.
      Opisywane studium to pokłosie zeszłorocznego odkrycia Fry'ego, że wszystkie ośmiornice z Antarktydy są jadowite. Zrozumienie budowy i sposobu działania jadów ośmiornic może pomóc w uzyskaniu leków na rozmaite dolegliwości, np. przeciwbólowych, antyalergicznych i onkologicznych.
      Dzięki finansowaniu z Departamentu ds. Antarktydy przy Ministerstwie Ochrony Środowiska (Australian Antarctic Division, AAD) naukowcy złapali 203 ośmiornice. Następnie sporządzili profile genetyczne wszystkich osobników, ustalając ich przynależność gatunkową i zebrali próbki jadów, by je przeanalizować w laboratorium.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Oddziaływania chaotyczne to zagadnienie z którym rozwój nauki i technologii nie może sobie dotąd poradzić. Żadna teoria, ani moc obliczeniowa nie pozwala na przykład na przewidywanie ruchu cząstek wody w fali rozbijającej się o brzeg, czy zawirowań przepływu powietrza na styku z powierzchnią pojazdu podczas ruchu. Przynajmniej tak było do tej pory, ponieważ naukowcy z Uniwersytetu Melbourne deklarują, że stworzyli model pozwalający przewidywać zachowanie powietrza przy powierzchni poruszających się pojazdów.
      Ograniczanie oporu powietrza polega dziś głównie na dobieraniu odpowiedniego kształtu karoserii samochodu, czy kadłuba samolotu lub statku. Tymczasem to chaotyczny ruch powietrza (lub wody) na styku z poruszającym się ciałem jest obecnie głównym czynnikiem hamującym. Ludzka technika dopiero niedawno podjęła próby skopiowania doskonałych w tym względzie rozwiązań natury, jak skóra rekinów lub delfinów. Kostiumy dla pływaków wzorowane na rekiniej skórze pozwoliły nawet na ustanowienie nowych rekordów sportowych. Takie drobne sukcesy były jednak raczej efektem metody prób i błędów, lub kopiowania gotowych rozwiązań przyrody bez zrozumienia ich działania. Być może teraz się to zmieni, jeśli teoria zespołu naukowców z Wydziału Inżynierii Mechanicznej pod kierunkiem Ivana Marusica zostanie wykorzystana w praktyce.
      Modele pozwalające symulować zawirowania w obszarze styku gaz (ciecz) - ciało stałe mogą być przełomem technologicznym. Dość powiedzieć, że w przypadku lotnictwa opór powietrza jest odpowiedzialny aż za połowę zużywanego paliwa. Nawet więc niewielkie jego zmniejszenie to poważne oszczędności: mniejsze koszty, mniejsza emisja dwutlenku węgla, itd.
      Rozwiązanie na pewno zresztą szybko zostanie wykorzystane nie tylko w przemyśle lotniczym, ale i samochodowym, kosmicznym, czy wreszcie w sporcie. Inne możliwe obszary jego zastosowania to hydraulika (mniejszy opór wody, czy ropy przy tłoczeniu rurami), lepsze modele meteorologiczne i lepsze prognozy pogody, zapewne jeszcze wiele innych.
      Artykuł na ten temat został przyjęty do publikacji przez magazyn Science. Jeśli model stworzony przez australijskich naukowców jest naprawdę dobry, zapewne dość szybko zobaczymy gotowe rozwiązania w przemyśle. Inżynierowie od dawna na to czekają.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...