Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Amerykanom kończą się adresy IP

Rekomendowane odpowiedzi

Jesteś aspołeczny. Każdy będzie musiał mieć taką lodówkę. Bo po pierwsze umożliwi to znaczną redukcję CO2 przez optymalizowanie zapasów. Można zabronić oświetlenia żarowego można też nakazać oszczędność na bezsensownym chłodzeniu.

Aspołeczny? wiem. Co do dalszej części komenta, to ja wiem lepiej czego mi trzeba niż jakieś durne algorytmy. Tak więc "prawie jak inteligentne" lodówki przyczynią się do wzrostu emisji CO2 a nie spadku. Inna sprawa że z tego co się orientuję Wpływ takowego na ocieplenie się klimatu (którego póki co coś nie widać, lodowce rosną zamiast się topić) został obalony, "niewęglowa" energetyka też się rozwija

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak mi właśnie przyszło do głowy. Lodówka ma zamawiać pod względem zużycia tak? rozumiem więc że wraz z ustawowym nakazem kupna takiej lodówki (co w sumie może się zdarzy,c bo absurdalne, odgórnie narzucone rozwiązania to to co politycy i urzędnicylubią najbardziej) będzie też ustawowy jadłospis? do różnych potraw potrzebne są różne składniki, czego ten komputer nijak nie uwzględni (bo niby skąd miałby wiedzieć jaka będzie pojutrze zupa czy też co będzie na drugie?)

 

Konkluzja: chcesz jeść różnorodnie, i nie płacić za produkty które i tak się zepsują? nie pozwalaj sprzętowi AGD robić zakupów, a najlepiej odetnij go od i-netu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[...] będzie też ustawowy jadłospis?

 

Już dawno powinien być. Grubasy tak jak palacze kosztują nas bardzo dużo kasy. To problem społeczny i tylko państwo może go rozwiązać. Niech mi JKM wybaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już dawno powinien być. Grubasy tak jak palacze kosztują nas bardzo dużo kasy. To problem społeczny i tylko państwo może go rozwiązać. Niech mi JKM wybaczy.

No to fajnie, postulujesz powrót do komuny i kartek na żywność... JKM na pewno by ci wybaczył ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już dawno powinien być. Grubasy tak jak palacze kosztują nas bardzo dużo kasy. To problem społeczny i tylko państwo może go rozwiązać. Niech mi JKM wybaczy.

 

Rozwiązanie dla palaczy i alkoholików jest dość proste: trułeś się za własne pieniądze? to lecz się też za własne!!Służba zdrowia i tak wymaga stworzenia od nowa bo to co jest teraz zwyczajnie nie działa. Co zaś się tyczy grubasów, to potrzebna jest promocja aktywnego trybu życia (czyli ogólnodostępne obiekty sportowe) a nie urzędowy jadłospis (który znająć życie i polityków przyniesie skótki odwrotne od oczekiwanych, ale za to "krewni i znajomi królika" zarobią. Potem powstanie  sejmowa speckomisja śledcza, która niczego nie wyjaśni ale za to powinna dostać nobla z medycyny bo przesłuchiwani dokładnie pamiętają z czym, kiedy i o czym gadali parę lat wcześniej. Ale to już nie jest dyskusja na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to fajnie, postulujesz powrót do komuny i kartek na żywność... JKM na pewno by ci wybaczył ;D

 

No czy tak nie byłoby prościej? Administracja za mnie decyduje ile mogę zjeść, zużyć zasobów, a także moment kiedy społeczne koszty jednostki są wyższe niż korzyści. W dobie komputerów centralne planowanie nie powinno być już takie zawodne. A lodówka podpięta do sieci doskonale się w to wpisuje.

 

Niniejszym oznajmiam, że nic co napisałem w tym wątku, włączając ten post, nie było na poważnie. Po prostu stek bzdur, banałów i truizmów z którymi każdy z nas może się zapoznać np. czytając komentarze na onecie. Ach, no i piszę to z kompa za 49,99 (według cen allegro).

:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niniejszym oznajmiam, że nic co napisałem w tym wątku, włączając ten post, nie było na poważnie. Po prostu stek bzdur, banałów i truizmów z którymi każdy z nas może się zapoznać np. czytając komentarze na onecie. Ach, no i piszę to z kompa za 49,99 (według cen allegro).

:)

Proponuję przestać żartować, jeszcze przeczyta to Tusk albo co gorsza Kaczyński i weźmie na poważnie. U nas u parlamencie sami socjaliści (ew socialiści z domieszką komunizmu czyli PiS), więc scenariusz z obowiązkową lodówką decydującą za nas co kupić wcale nie jest taki nierealny. Zwłaszcza jak za regulacje się wielki bra... eż paradon Bruksela weźmie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście ze będą decydować co kupić. Jeszcze chętniej ile kupić, Sytuacja idealna jest wtedy jak obywatel nic nie oszczędza a wszystko wydaje a jeszcze lepiej bierze kredyt na bieżącą konsumpcje. Każdy mający oszczędności jest "wrogiem postępu". Jeśli nie chce wydawać trzeba go do tego przymusić karząc kupować drogie żarówki, dopłacając do jakiś dziennych źródeł energii żeby było drożej. Wymuszając jakieś normy emisji spalin na samochodach i przymuszając do wymiany samochodów rożnymi "zachętami". Problem jest taki ze to kiedyś pier...e i wszystko będzie na kartki choć były już pomysły by każdego człowieka opodatkować za emisje CO2. Chodzi o pieniądze a nie o ekologie. Jeśli by było inaczej w Europie obowiązywał by zakaz produkcji aut niespełniających norm spalin a jest tylko zakaz sprzedaży. U nas obecne obowiązuje norma euro 5 dla nowych samochodów a w planach jest już euro 6 natomiast w Polsce produkuje się spokojnie ciężarówki z silnikami spełniającymi normę euro 2 na eksport. Ale dzięki temu Europa się "rozwija".. bo firma transportowa kupuje droższe auto droższe w obsłudze, koszty transportu rosną bo paliwo wiezie taka sama droższa  w eksploatacji ciężarówka dziki temu np jogurcik w sklepie jest dla końcowego klienta droższy i tak mamy papierowy wzrost PKB napchany papierowymi pieniędzmi. I wzrastają przy okazji wpływy z podatków.

Dla tego właśnie to lodówka powinna decydować o zakupach a nie człowiek bo mógł by działać racjonalnie ze swojego punktu widzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co zaś się tyczy grubasów, to potrzebna jest promocja aktywnego trybu życia (czyli ogólnodostępne obiekty sportowe)

Czyli państwo ma się postarać.

 

a nie urzędowy jadłospis

Czyli państwo ma się nie wtrącać.że obywatel się przejada.

 

Rozwiązanie dla palaczy i alkoholików jest dość proste: trułeś się za własne pieniądze? to lecz się też za własne!!

Alkoholk konający pod płotem,bez środków do życia,gdy trafi do szpitala, MUSI być leczony przez państwo (humanitaryzm,Kodeks etyki lekarskiej,et cetera)

 

A państwo to MY  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może rozwiązanie kompleksowe. Dać sobie spokój z złudzeniami i zlikwidować publiczną opiekę zdrowotną (jako wyjątkowo drogą i skrajnie nieefektywną), i zastąpić ją prywatnymi ubezpieczalniami. Przy czym zasady jak w przypadku samochodów czyli podstawowe ubezpieczenie obowiązkowe (w zakresie ustalanym przez państwo, aktualnie nazywa się to chyba koszyk świadczeń podstawowych) a jak ktoś zechce to sobie dodatkowe wykupi zależne już tylko od zapisów umowy. Stawki przy obu typach naturalnie zależne od ubezpieczyciela, dzięki czemu zarówno problem obżarstwa jak i legalnych używek zostanie kompleksowo zminimalizowany (zaporowe stawki ze względu na zwiększone ryzyko choroby). Zdrowie jest usługą i politycy muszą to w końcu zrozumieć.

 

ps co do ektyki lekarskiej, to takowa jest w ich portfelach co doskonale widać na przykładzie aborcjii. Ten sam lekarz leczący publicznie odmawia, ale po zakończeniu dyżuru prywatnie za opłatą żadnych oporów niema.

 

 

Państwo to my? Śmiechu warte,  Skoro państwo to my to czemu do władzy pchają się głównie socjaliści (potencjalny wyjątek to UPR, ale tylko pod względem gospodarki a że  władzy nie byli więc nie wiadomo co by z niezłych ideałów w praniu zostało), a wyjątkowo droga w utrzymaniu demokracja jest w zasadzie obowiązkowa?

 

ps skoro i tak oftopikuję to porównaj sobie to co politycy gadają przed wyborami z tym co potem robią, widocznie od reszty towarzystwa różni się tylko PiS, który chce nam nawet te resztki wolności co nam zostały zabrać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ps skoro i tak oftopikuję to porównaj sobie to co politycy gadają przed wyborami z tym co potem robią, widocznie od reszty towarzystwa różni się tylko PiS, który chce nam nawet te resztki wolności co nam zostały zabrać.

O to to, skoro już tak oftopujemy, to za pisu był jeden z najmniejszych deficytów, zmniejszono podatki, odmrożona progi podatkowe (kolejna obniżka), zmniejszono składkę rentową.

 

Jedyny rząd który faktycznie zmniejszył podatki. Narodowo-socjalistyczny prowadził politykę liberalną. Mam bardzo poważny dysonans poznawczy.  Czy jest jakiś sposób pomiaru oftopa? Zaczęliśmy od IP....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

waldi

:) rozumiem Twój kontekst.

Akurat tutaj MY = państwo = nasze (moje,Twoje) pieniądze.

sig

Masz takie idealistyczne podejście do rzeczywistości,jak ja w wieku 18-24 lat.

W tym wieku tak się ma  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

waldi

Akurat tutaj MY = państwo = nasze (moje,Twoje) pieniądze.

Eeeeeeee moje? To dlaczego nie mogę decydować na co pójdą?  Na chwilę obecną państwowe pieniądze to w większości zmarnowane pieniądze (choćby opieka społeczna. bezrobocie mamy nie dlatego że nie ma pracy, ale dlatego że niektórzy wykalkulowali sobie że dostają na tyle socjalnej pomocy, że praca im się nie opłaca). Przestały być moje jak mi je państwo pod postacią takiego czy innego haraczu zabrało.

 

ps może jednak faktycznie wróćmy do IP, bynajmniej nie lodówkowego :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eeeeeeee moje?

Twoje.W zakupionej wczoraj butelce piwa (mleka,mineralki,Red Bulla) był zawarty podatek VAT,który państwo wydało jak chciało.

Tzn wydało w Twoim imieniu na szczytny cel :)

(to tak a propos IP lodówki).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ps skoro i tak oftopikuję to porównaj sobie to co politycy gadają przed wyborami z tym co potem robią, widocznie od reszty towarzystwa różni się tylko PiS, który chce nam nawet te resztki wolności co nam zostały zabrać.

Po czym wystarczy zobaczyć jak wygląda to u polityków za granicą i chętnie bym oddał sprawowanie władzy niemieckim czy amerykańskim politykom :/

 

Eeeeeeee moje? To dlaczego nie mogę decydować na co pójdą?  Na chwilę obecną państwowe pieniądze to w większości zmarnowane pieniądze (choćby opieka społeczna.)

Pieniądze są marnowane z innego powodu - urzędas jest rozliczany za ilość a nie efektywność wydawania pieniędzy, owszem mają jakieś tam "limity", kt mogą przeznaczyć na dane zamówienie, ale nadal wydanie całej dostępnej gotówki = zwiększenie przyszłorocznego budżetu, zaoszczędzenie kilku groszy = zmniejszenie budżetu...

 

bezrobocie mamy nie dlatego że nie ma pracy, ale dlatego że niektórzy wykalkulowali sobie że dostają na tyle socjalnej pomocy, że praca im się nie opłaca).

To nie ten kraj - w takich niemczech to się dopiero dzieje, szczególnie że tam możesz przez całe życie "żyć" z pomocy społecznej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wy nie rozumiecie że Amerykanie mieli jak dotąd owiele większą pulę adresów IP od wszystkich innych państw razem wziętych.

Dopiero teraz obudzili się z letargu i dobrze pokarało ich za pychę to że opiekują się DNS-ami to nie uprawnia ich do posiadania tak iwelkiej puli adresów IP.

A przez to USA nie wspierało IPV6 bo sami jak dotąd nie mieli z tym zadnych problemów.

Inna sprawa że niestety IPV6 jest tak zbudowany ze ułatwi inwigilacje urzytkowników z czego niestety ucieszy się przemysł fonograficzny oraz inen oszołomy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

opiekują się DNS-ami to nie uprawnia ich do posiadania tak iwelkiej puli adresów IP.

Stworzyli internet, więc byli tymi równiejszymi przy podziale. Z każdym innym państwem też by tak było

Inna sprawa że niestety IPV6 jest tak zbudowany ze ułatwi inwigilacje urzytkowników z czego niestety ucieszy się przemysł fonograficzny oraz inen oszołomy.

???? Można jakieś szczegóły? i co to za uRZytkownicy? tudzież inen. Polecam Firefoksa, ma sprawdzanie pisowni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po ponad dwóch latach prac obie izby amerykańskiego Kongresu przyjęły CHIPS and Science Act, ustawę, która ma zachęcić do inwestycji w amerykański przemysł półprzewodnikowy. Przewiduje ona wydatkowanie z budżetu federalnego 52 miliardów USD w ciągu pięciu lat i zezwala na udzielenie 25-procentowej ulgi podatkowej na budowę lub rozbudowę zakładów produkujących półprzewodniki lub urządzenia do ich wytwarzania. Ustawa to część pakietu o wartości 280 miliardów dolarów, który ma zwiększyć konkurencyjność USA na polu nowych technologii.
      Ze wspomnianych 52 miliardów dolarów 39 miliardów przeznaczono na granty na budowę nowych fabryk, 11 miliardów trafi do federalnych programów badawczych zajmujących się półprzewodnikami, a 2 miliardy zostanie wydatkowane na projekty obronne związane z mikroelektroniką. Dodatkowo 200 milionów dolarów otrzyma Narodowa Fundacja Nauki, a pieniądze te mają zostać przeznaczone na promowanie wzrostu siły roboczej w przemyśle półprzewodnikowym. Departament Handlu ocenia, że do roku 2025 USA będą potrzebowały dodatkowych 90 000 osób pracujących w tym przemyśle. Twórcy ustawy przeznaczyli też 500 milionów dolarów na koordynację z zagranicznymi partnerami rządowymi rozwoju technologii bezpieczeństwa informatycznego, telekomunikacyjnego, działań na rzecz łańcucha dostaw w przemyśle półprzewodnikowym, w tym na rozwój bezpiecznych technologii komunikacyjnych, półprzewodnikowych i innych.
      Eksperci mówią, że ustawa będzie miała olbrzymi wpływ na rozwój przemysłu półprzewodnikowego w USA. Zwracają uwagę przede wszystkim na ulgę podatkową, dzięki której warunki budowy fabryki półprzewodników w USA będą podobne, jak budowa za granicą. Ustawa nie tylko ma stworzyć wiele dobrze płatnych miejsc pracy czy zapobiec w USA niedoborom półprzewodników, których cały świat doświadczył w związku z przerwaniem łańcuchów dostaw w czasie pandemii. Nie mniej ważne jest bezpieczeństwo. Obecnie 90% najbardziej zaawansowanych półprzewodników produkowanych jest na Tajwanie. Chiny uznają ten kraj za swoją zbuntowaną prowincję i ciągle grożą jej „odzyskaniem”. Dlatego też Państwo Środka z uwagę przygląda się wojnie na Ukrainie. Jeśli Zachód dopuści, by Rosja podbiła Ukrainę, może to zachęcić Chiny do ataku na Tajwan. Nawet jeśli taki atak by się nie powiódł, mógłby on wywołać długotrwałe problemy z dostawami półprzewodników.
      Wielcy producenci już od pewnego czasu zwiększają swoją obecność w USA. GlobalFoundries rozbudowuje kosztem 1 miliarda USD swoje zakłady w Malcie w stanie Nowy Jork, TSMC buduje kosztem 12 miliardów dolarów fabrykę w Arizonie, samsung planuje wydać 17 miliardów USD na fabrykę w pobliżu Austin i zapowiada, że w przyszłości może zainwestować w USA nawet 200 miliardów dolarów. Intel zapowiedział budowę fabryki w Ohio. Firma chce na nią wydać 20 miliardów USD, ale mówi wprost, że wielkość inwestycji będzie zależna od dofinansowania na podstawie CHIPS Act. Koncern zapowiedział też, że – przy odpowiednim wsparciu rządowym – jest gotów zainwestować kolejnych 100 miliardów USD w ciągu najbliższych 10 lat.
      Ustawa będzie miała olbrzymi wpływ na innowacje w USA, mówi Russell T. Harrison, dyrektor amerykańskiego oddziału Instytutu Inżynierów Elektryków i Elektroników, który od początku był zaangażowany w prace nad tym aktem prawnym.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Stany Zjednoczone są najlepszym miejscem pracy dla inżynierów oprogramowania. Firma Codingame przeprowadziła ankiety wśród społeczności składającej się z 2 milionów programistów oraz osób zajmujących się rekrutowaniem pracowników na potrzeby sektora IT i wykazała, że w USA inżynierowie oprogramowania zarabiają najlepiej na świecie.
      Średnia pensja inżyniera oprogramowania pracującego w Stanach Zjednoczonych wynosi 95 879 dolarów rocznie. Co więcej, ponad 40% takich osób zarabia ponad 100 000 USD rocznie,  a zarobki 5% przekraczają 200 000 dolarów rocznie.
      Bardzo dobrze można zarobić też w Szwajcarii. Tam średnia pensja inżyniera oprogramowania wynosi 90 426 USD. Następna jest Kanada z pensją 71 193 dolarów, a na czwartym miejscu uplasowała się Wielka Brytania, gdzie przeciętny inżynier oprogramowania może liczyć na roczne zarobki wynoszące 68 664 USD. Nasi bezpośredni sąsiedzi, Niemcy, uplasowali się na 6. miejscu z przeciętnymi zarobkami 61 390 dolarów, na dziewiątej pozycji znajdziemy Francję (47 617 USD/rok), a pierwszą dziesiątkę zamyka Hiszpania (39 459 dolarów).
      Autorzy ankiety nie brali pod uwagę ani kosztów życia w poszczególnych krajach, ani specjalizacji, w których można najwięcej zarobić. Trzeba też pamiętać, że samo porównanie zarobków nie mówi nam wszystkiego. Koszt życia w Szwajcarii jest na przykład znacznie wyższy niż w Wielkiej Brytanii, więc mimo sporej różnicy w zarobkach, poziom życia inżynierów w obu krajach może być bardzo podobny.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gliniana tabliczka sprzed 3600 lat z fragmentem tekstu Eposu o Gilgameszu, która była przedmiotem kilkuletniej batalii sądowej pomiędzy amerykańskimi władzami, domem aukcyjnym Christie's i siecią sklepów z antykami Hobby Lobby, została zwrócona Irakowi. Ceremonia przekazania zabytku odbyła się w Smithsonian Institution w Waszyngtonie.
      Przedstawiciele UNESCO uważają, że tabliczka z zapisaną językiem akkadyjskim sekwencją snu ze słynnego poematu, została ukradziona z muzeum w 1991 roku podczas Wojny w Zatoce. W 2003 roku w Londynie kupił ją amerykański handlarz antykami. W 2007 roku sprzedano ją z fałszywym świadectwem, na którym czytamy, że pochodzi ona „ze skrzyni z różnymi artefaktami z brązu” zakupionymi w 1981 roku. Tabliczka wielokrotnie zmieniała właściciela, trafiła z powrotem do Londynu. I to właśnie tam na aukcji w 2014 roku kupili ją przedstawiciele Hobby Lobby. Właściciel tej sieci, Steve Green wydał na zabytek niemal 2 miliony dolarów. W 2018 roku trafiła ona do założonego przez niego Muzeum Biblii, a rok później została zajęta przez amerykańskie władze i prokuratura wydała nakaz jej konfiskaty. Przedstawiciele Hobby Lobby nie sprzeciwili się nakazowi, gdy dowiedzieli się, że zabytek został dwukrotnie nielegalnie wwieziony na teren USA. Nielegalnie, gdyż z fałszywym świadectwem pochodzenia.
      Hobby Lobby wytoczyło jednak proces domowi aukcyjnemu Christie's twierdząc, że doszło do złamania warunków umowy, gdyż świadomie wystawiono na aukcję zrabowane dzieło sztuki. Sąd jednak nie znalazł dowodów na to, by przedstawiciel Christie's, kupując tabliczkę w 2007 roku wiedział, że istnieją podejrzenia co do jej pochodzenia.
      Hobby Lobby ma w ostatnich latach wyraźnego pecha odnośnie swoich zakupów. Przed rokiem okazało się, że wszystkie 16 rzekomych fragmentów zwojów znad Morza Martwego, będących w posiadaniu Muzeum Biblii, to fałszywki. Tutaj firma padła ofiarą oszustów. Natomiast w 2017 roku, gdy władze USA skonfiskowały firmie tysiące glinianych tabliczek i pieczęci, które na zamówienie Hobby Lobby trafiły do USA, okazało się, że przedsiębiorstwo wykazało się co najmniej niefrasobliwością, gdyż podczas transakcji działy się rzeczy, które od razu powinny wzbudzić podejrzenia. Ale nie wzbudziły. Efekt? Firma zapłaciła 1,6 miliona dolarów za ponad 5500 tabliczek, pieczęci i innych zabytków, zostały one skonfiskowane przez władze, na Hobby Lobby nałożono w ramach ugody grzywnę w wysokości 3 milionów USD i poddaną ją szczególnemu nadzorowi.
      Z kolei przed 3 miesiącami firma pozwała do sądu byłego profesora Uniwersytetu Oksfordzkiego twierdząc, że sprzedał on jej za 7 milionów dolarów egipskie papirusy, które wcześniej ukradł z uniwersyteckiego archiwum.
      Tabliczka fragmentem eposu o Gilgameszu to najważniejszy z ponad 17 000 zabytków, które władze USA przejęły w ostatnich latach na swoim terenie i zwróciły Irakowi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykański Departament Sprawiedliwości wydał nakaz konfiskaty starożytnej glinianej Tabliczki ze snem Gilgamesza. Przyczyną konfiskaty jest jej nielegalne wwiezienia na teren USA i sprzedaż firmie Hobby Lobby ze sfałszowanymi informacjami o pochodzeniu. Licząca około 3500 lat gliniana tabliczka z zapisaną językiem akkadyjskim sekwencją snu ze słynnego poematu. Tabliczka była wystawiana w Muzeum Biblii. To nie pierwszy problem prawny dotyczący zabytków, w który zamieszana jest firm Hobby Lobby.
      Konfiskata tabliczki to część działań, których celem jest zwrócenie do Iraku jak największej liczby zabytków ukradzionych w tym kraju od czasu amerykańskiej inwazji. Wiadomo na przykład, że w kwietniu 2003 w ciągu zaledwie 36 godzin z Muzeum Narodowego Iraku w Bagdadzie ukradziono co najmniej 15 000 przedmiotów. W najbliższym czasie samolotem premiera Iraku ma wrócić 17 000 przedmiotów, które z czasem w różny sposób trafiły do USA.
      Departament Sprawiedliwości poinformował w oświadczeniu, że wspomniana tabliczka została w 2003 roku kupiona przez amerykańskiego handlarza antykami w Londynie. Ten kupił ją od sprzedawcy monet. Tabliczka trafiła następnie do USA. Tabliczka była tak zanieczyszczona, że początkowo nie było wiadomo, co się na niej znajduje. Po oczyszczeniu eksperci zdali sobie sprawę, że mają do czynienia z fragmentem poematu o Gilgameszu. W 2007 roku tabliczka została sprzedana z fałszywym świadectwem pochodzenia, na którym czytamy, iż pochodzi ona ze „skrzyni z różnymi artefaktami z brązu” zakupionymi na aukcji w 1981 roku. Tabliczka jeszcze wielokrotnie zmieniała właściciela i powróciła do Londynu. Tam, w 2014 roku została zakupiona na aukcji przez przedstawicieli Hobby Lobby. Amerykańskie organy ścigania zajęły tabliczkę w 2019 roku, gdy była wystawiana w Muzeum Biblii. Teraz prokurator Jacquelin M. Kasulis ze Wschodniego Okręgu dla Nowego Jorku wydała oficjalny nakaz jej konfiskaty. W oświadczeniu DoJ czytamy, że Hobby Lobby zgodziła się na konfiskatę tabliczki, biorąc pod uwagę fakt, że została ona nielegalnie wwieziona na teren USA w roku 2003 i 2014.
      Warto w tym miejscu przypomnieć, że przed 4 laty władze skonfiskowały tysiące glinianych tabliczek i pieczęci, które zostały przywiezione do USA na zamówienie Hobby Lobby. Natomiast w ubiegłym roku okazało się, że wszystkie 16 zwojów pokazywanych w Muzeum Biblii jako fragmenty zwojów znad Morza Martwego, to współczesne fałszywki, za które firma słono zapłaciła.
      Prezes firmy Hobby Lobby, Steve Green, który jest inicjatorem Muzeum Biblii tłumaczył wówczas, że niewiele wiedział o zabytkach i zaufał nieodpowiednim ludziom. Jednak część ekspertów bardzo krytycznie podchodzi do działań Hobby Lobby. Papirolog Roberta Mazza z Manchester University mówiła w ubiegłym roku podczas konferencji Towarzystwa Literatury Biblijnej, że rodzina Greenów inwestuje miliony dolarów w legalny i nielegalny rynek zabytków, nie mają pojęcia o historii, zabytkach, wartości kulturowej i problemów z przechowywaniem takich obiektów. Pani Mazza nazwała takie działanie przestępstwem przeciwko kulturze i wiedzy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W latach 30. XX wieku Stany Zjednoczone doświadczyły Dust Bowl. Był to kilkuletni okres katastrofalnych susz na Wielkich Równinach i związanych z tym burz piaskowych. W wyniku Dust Bowl zginęło około 7000 osób, ponad 2 miliony ludzi zostało bezdomnymi, a około 3,5 miliona porzuciło dotychczasowe domy i przeniosło się w inne regiony USA.
      Produkcja pszenicy w latach 30. spadła o 36%, a kukurydzy o 48%. Do roku 1936 straty gospodarcze sięgnęły kwoty 25 milionów USD dziennie, czyli 460 milionów współczesnych dolarów.
      Dust Bowl był spowodowany nieprawidłową gospodarką ziemią na Wielkich Równinach. Wcześniejsze dekady to okres pojawiania się coraz większej ilości sprzętu mechanicznego w rolnictwie. To ułatwiło zajmowanie kolejnych obszarów pod uprawy. Pługi coraz głębiej wzruszały wierzchnią warstwę gleby, a naturalne dla tego obszaru trawy, których głębokie systemy korzeniowe zatrzymywały wilgoć w glebie, zostały zastąpione roślinami uprawnymi o płytkich korzeniach. Gdy w latach 30. nadeszła susza, gleba, której nie wiązały już korzenie traw, łatwo zamieniała się w pył, który z łatwością przemieszczał się z wiatrem. Nastała epoka wielkich burz pyłowych. Chmury pyłu zasypywały wszystko na swojej drodze, niszcząc uprawy. Dopiero gdy skończył się okres susz i zaczęło więcej padać, zakończył się też Dust Bowl.
      Naukowcy z Columbia University i NASA postanowili zbadać, jak na ponowny Dust Bowl zareagowałby obecnie rynek żywności. Trzeba bowiem pamiętać, że USA są wielkim producentem i eksporterem żywności. Chcieliśmy sprawdzić, jak wieloletni spadek produkcji u dużego eksportera wpłynąłby na międzynarodowy handel i dostępność pożywienia, mówi doktor Alison Heslin, główna autorka badań.
      We współczesnym zglobalizowanym systemie handlowym problemy pojawiające się w jednym miejscu nie są ograniczane granicami państwowymi. Załamanie produkcji może wpływać na partnerów handlowych, których bezpieczeństwo żywności zależy od importu, dodaje uczona.
      Naukowcy stworzyli dwie alternatywne symulacje światowego handlu pszenicą. Następnie wprowadzili do nich czteroletni okres Dust Bowl ograniczony wyłącznie do USA.
      W pierwszym z modeli kraje najpierw użyły swoich rezerw, a następnie skompensowały niedobory zwiększając import i zmniejszając eksport. W ten sposób doszło do rozniesienia się fali niedoborów. W drugim ze scenariuszów przyjęto, że USA początkowo zmniejszają tylko eksport, na czym cierpią wszyscy partnerzy, a następnie wszystkie kraje kompensują niedobory zwiększając import.
      Analizy wykazały, że obecny wpływ Dust Bowl byłby podobny jak podczas oryginalnego Dust Bowl.
      Okazało się, że w ciągu czterech pierwszych lat Dust Bowl USA wyczerpałyby 94% swoich rezerw żywnościowych. Również wszystkie bez wyjątku kraje, które kupują pszenicę w USA, wyczerpałyby swoje rezerwy, mimo tego, że same nie doświadczyłyby spadku plonów. Oczywiście zapasy te byłyby też uzupełniane, ale i tak wielkość posiadanych rezerw znacząco by się skurczyła w porównaniu ze stanem wyjściowym.
      Skupiliśmy się na całym zestawie możliwych wydarzeń, szczególnie na zmianach w handlu, użyciu rezerw strategicznych oraz spadkach w konsumpcji, wyjaśnia profesor Jessica Gephard, współautorka badań. Zauważyliśmy, że doszłoby do zmiany umów handlowych, kraje kupujące zboże w USA zaczęłyby kupować je gdzie indziej, a na całym świecie doszłoby do spadku strategicznych rezerw pszenicy. W wielu wypadkach rezerwy te zostałyby całkowicie wyczerpane. To wskazuje, że takie wydarzenie spowodowałoby nie tylko wzrost cen w USA, ale też daleko poza granicami Stanów Zjednoczonych, dodaje Gephart.
      Z symulacji wynika, że trwający 4 lata Dust Bowl spowodowałby, że światowe rezerwy pszenicy spadłyby o 31%. Pod koniec 4-letniego okresu na świecie byłoby od 36 do 52 krajów, których rezerwy skurczyłyby się o ponad 75% w porównaniu do okresu sprzed Dust Bowl. Z kolei 10 krajów o największych rezerwach (Chiny, USA, Indie, Iran, Kanada, Rosja, Maroko, Australia, Egipt i Algieria) doświadczyłyby spadku rezerw o 15-22%.
      Jako, że świat posiada duże zapasy zboża, początkowo Dust Bowl nie wpłynąłby na poziom konsumpcji. Nawet kraje, które nie posiadają rezerw zboża byłyby w stanie początkowo zapewnić niezmienny poziom dostaw na rynek.
      Nasze wyniki pokazują, że ryzyka związane ze zmianami klimatycznymi nie dotyczą wyłącznie samego klimatu i lokalnie występujących ekstremalnych warunków pogodowych. To również ich wpływ na światowy handel. W kontekście bezpieczeństwa żywności wykazaliśmy, że posiadane rezerwy mogą, na pewien czas, stanowić bezpieczny bufor, jednak w miarę ich wyczerpywania mogą pojawić się niedobory żywności, mówi Heslin.
      Obecnie USA są trzecim największym na świecie eksporterem pszenicy. Zapewniają 13,6% dostaw na światowe rynki. Większymi eksporterami są jedynie Rosja (21,1%) i Kanada (14,2%).

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...