Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Fernando Wilson i Jim Stimpson z University of North Texas wyliczyli ile osób zginęło w wypadkach spowodowanych przez kierowców używających w czasie jazdy telefonu komórkowego.

Naukowcy uzyskali z National Highway Traffic Safety Administration dane dotyczące wypadków, a z Federal Communication Commision otrzymali informacje na temat liczby połączeń i wysyłanych SMS-ów. Z ich obliczeń wynika, że w latach 2001-2007 w USA życie straciło około 16 000 osób, gdyż kierujący pojazdami rozmawiali przez komórki lub wysyłali SMS-y.

Badacze zauważyli również, że na każdy milion nowych klientów telefonii komórkowej przypada 19-procentowe zwiększenie się liczby wypadków spowodowanych rozproszeniem się kierowcy. W 2008 roku śmierć poniosło z tego powodu 5870 osób. Już co szósty wypadek z ofiarą śmiertelną jest spowodowany rozproszeniem się kierowcy.

Jednocześnie nie opracowano dotychczas sposobu walki z osobami używającymi telefonów komórkowych podczas prowadzenia samochodu. Zakazy niewiele dają. O ile pijanych kierowców można złapać, gdyż ich zidentyfikowanie jest proste, to przyłapanie rozmawiającego kierowcy jest niemal niemożliwe. Policjant musiałby być świadkiem takiego wydarzenia. Dlatego też tam, gdzie wprowadzono zakazy, są one nieskuteczne, o czym świadczy minimalna liczba wystawionych mandatów.

Naukowcy nie mają pojęcia, jak walczyć z plagą, która staje się równie niebezpieczna jak plaga pijanych kierowców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wynika z tego, że selekcja naturalna działa. Z czasem osobniki, rozmawiające przez telefon podczas jazdy samochodem, wyginą. Ci, którzy są ostrożniejsi przekażą swoje geny potomstwu. Zmiana prawa wcale nie będzie konieczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wynika z tego, że selekcja naturalna działa. Z czasem osobniki, rozmawiające przez telefon podczas jazdy samochodem, wyginą. Ci, którzy są ostrożniejsi przekażą swoje geny potomstwu. Zmiana prawa wcale nie będzie konieczna.

Gdybyż to takie proste było, nie było by potrzeby zakazywania rozmawiania przez telefon, tutaj za to cierpią przede wszystkim osoby postronne, ot pasażer innego samochodu czy pieszy, który potruszał się nawet 100% zgodnie z przepisami ruchu drogowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy zamontować w każdym samochodzie "czarna skrzynkę" emitującą skuteczne sygnał zakłócający wewnątrz samochodu pracę telefonu komórkowego i po sprawie... :))

Każdy policjant sprawdi podczas kontroli drogowej, czy ten system jest sprawny, a jeśli nie uzna pojazd za technicznie niesprawny i uniemozliwi dalsza jazdę :D

Naukowcy nie mają pojęcia, jak walczyć z plagą, która staje się równie niebezpieczna jak plaga pijanych kierowców?

Też mi "naukowcy" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy pomysły mają i mogliby je zrealizować w miesiąc, bo technologie są dostępne od ręki. To politycy nie chcą podjąć realnej walki z problemem.

 

A poza tym zgadzam się z czesiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przecież jak rozmawia się z pasażerem to też kierowca rozprasza się. A jak pasażerka jest niczego sobie to czasem ( a może nierzadko) na nią spogląda, co w przypadku telefonu komórkowego nie zdarza się.

Powinno się zakazać rozmów z kierującym całkowicie, a kierującemu z pasażerami w szczególności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedyne możliwe rozwiązanie to, moim zdaniem, ograniczenia w stacjach przekaźnikowych. Tak, by np. nie odbierały sygnału z telefonu, który porusza się np. z prędkością ponad 20 km/h.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem bez sensu. Nie widzę powodu, dla którego miałbym nie mieć prawa do rozmowy jako pasażer samochodu, o jeździe autobusem w roli pasażera nie wspominając.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ prawo masz. Nie zawsze jednak warunki techniczne na to pozwalają. W windzie czy tunelu, ze względu na warunki techniczne, często nie ma sygnału. Dokładnie tak samo może być w samochodach. Wystarczy, by technologia nie była dostosowywana do potrzeb szybko poruszającego się telefonu. Tak, jak nie jest dostosowywana do potrzeb telefonu znajdującego się w szybie windy.

To kwestia wyboru, co jest ważniejsze - przywilej poplotkowania przez telefon czy życie użytkowników dróg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ależ prawo masz. Nie zawsze jednak warunki techniczne na to pozwalają.

Wybacz, ale ta wymówka jest wprost absurdalna.

W windzie czy tunelu, ze względu na warunki techniczne, często nie ma sygnału. Dokładnie tak samo może być w samochodach. Wystarczy, by technologia nie była dostosowywana do potrzeb szybko poruszającego się telefonu. Tak, jak nie jest dostosowywana do potrzeb telefonu znajdującego się w szybie windy.

Taa... a siedząc w więzieniu masz prawo być wolnym, ale technologia wymiaru sprawiedliwości niekoniecznie musi istnieć i można ludzi zamykać niezależnie od prawa. Mariuszu drogi, tym razem akurat palnąłeś straszne głupstwo :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyż to takie proste było, nie było by potrzeby zakazywania rozmawiania przez telefon, tutaj za to cierpią przede wszystkim osoby postronne, ot pasażer innego samochodu czy pieszy, który potruszał się nawet 100% zgodnie z przepisami ruchu drogowego.

 

Rodzina jadąca samochodem zgodnie z przepisami i bez genetyki iście ryzykownej życie lub zdrowie stracim przez oszołoma niedojrzałego szarżującego po trasie (sprawca wypadku młody, a ofiara już dojrzała w miarę ze swojego psa uciekać musi na drzewo i ulega uszkodzeniom jak i obok niego siedzący syn). Sprawca kolizji do więzienia nie idzie, bo sąd głupi i kata gratem znowu. Selekcja naturalna zamiast głupiego osobnika zabrać to tego mądrzejszego śmierć powoluje w szeregi swoje. Pijacy z "urwanym filmem" potrafią popływać ostrożnie na wodach głębokich i się nie topiąc, gdy osoba zdrowa oraz trzeźwa w daleką trasę odpływa razem z kumplem koło siebie (jeden dostaje skurczu krtani czy mięśnia i popada w szok topiąc się i za rękę panicznie kompana od pływaczki łapie, gdzie następnie obydwaj pod wodę idą i tracą życie).

Z tego wychodzi, ze najbezpieczniej nie jeździc samochodem i nie pływać, a w domu siedzieć i życia nie ryzykować, bo namawianym się może być przez innych do zachowan ryzykownych czy w chodzenia w akcje podobne.

Formułę 1 oCZIPujeszcz ale nie luidzką głupotę! Czy przeżywają więc najmądrzejsi? A no nie! Ci, którym się udało lub do zgonu kamraci nie doprowadzili!

Winda urwać się może to schody trzeba wybrać dla zdrowia? A jak się schody zawalą? Czy na odcinkach śmiesznie krótkich jest sens jechac komunikacją miejską? Nie! lepiej spacer wybrać zdrowotni i więcej zaobserwowac można!

A jak się telefonów komórkowych nie lubi to się nosi ze sobą zakłocacz fal telefonicznych dzialający na wystarczy kilka metrów by osoby z którymi się przebywa nie były atakowane telefonami i wypadające z transu ciekawej czynności czy rozmowy.

Przecież odpalenie stacyjki w samochodzie, może aktywować zakłocacz fal gsm w tym aucie czy innej technologii i bezpieczenstwo zwiększać albo sms być czytany automatycznie przez "głosik" fonowy, gdy np. dwoniący otrzymuje komunikat, że odbiorca jest nie tyle  wtrybie offline czy niedostępny, a auto prowadzi, bo silnik zapalony i jeśli w korku zgasi i potrzeby nie ma marnowania energii to pojawia się online i jest gotowy do rozmowy.

 

Zgon czai się wszędzie i to głupia jednostka katem dla mądrej często jest!

 

Kto jest więc bardziej dostosowany! Przeżywajacy w warunkach ekstremalnych czy ryzykownych, niż ginący w warunkach bez zagrożeń żadnych, a sam sabie ryzykowną sytuację stwarzający.

 

Przecież nog nie uszkodzil by sobie uczniak lubiący spacery w lesie, a namawiany przez głupiego nauczyciela do gry w koszykówkę czy piłkę nożną, gdzie jest narażony na bol, zwichnięcia czy urazy poważne. A spacerem i tak by więcej osiągnąl, bo w lesie by nazbierał grzybków (witaminy mają), runa leśniego czy też skarb znalazł jakiś, a dana aktywnośc na lekcjach w-f byłaby stratą czasu, bo koordynacji sam by nabył po drzewach chodząc jak i uwagi lepszej, niż durne sporty zespołowe, gdy do gry w drużynie stworzona jednostka nie jest, bo w team'ie gra z głupszymi albo i jeszcze bardziej stworzonymi do pracy w pojedynkę.

 

Zresztą telefon źle używany lub bezsensownie często służyć wlaśnie do ploteczek durnych czy też montowania ekipy na libacje alkojholowe, które na dłuższa metę zdrowie popsują, a i do auta wsiąźc, można by jechać po alkohol, gdy on kończy się na libacji i wypadkowi ulec.

 

Dlatego więc nie ma sensu dróg lepszych budowac, bo one zmniejszyć selekcję naturalną mogą ale na krótką metę i Ci co odpasc mają to odpadną z czasem!

 

Skoro więzień ma prawo do telewizji i radia to tak samo musi mieć do internetu.

 

Pilot i kierowca ma życie swopje i pasażerów w rękach swoich i czynników losowych.

 

Wszystko ok może być ale kawalarz wbijający gwoźdź w asfalt może wyeliminować użytkownika tejże drogi jak strzał bazookmistrza w samolot.

 

Pływający i topiący się pod wpływem alkoholu przesadzili po prostu. Ten co się bał po pijaku pływać mądrzejszy jest? A po co pijak ryzykował skoro celu nie miał w tym większego? A no dla przyjemności! Pijacka euforia pływacka to się nazywa.

 

Policjanci (przyszli rekruci, obecni czy byli) też są ofiarami selekcji nauralnej jak i każdy na tej planecie.

 

A zadeklarowani onaniści oporni na selekcję naturalną i tak genów mogą nie przekazać, mimo życia wydłużonego, a Ci co skazani są na wyginięcie kopulują bardzo dużo, bo muszą i kandydatek w desperacji szukają i biorą te z wadami, gdzie potomstwo juz od maleńkości jest skazane na zgon szybszy.

 

Poza selekcją naturalną jeszcze seklekcja intelektualna instnieje. Ci co swój status społeczny zawyżają np. na portalu społecznościowym to tracją już anonimowośc w sieci Internet i mogą życie stracic z powodu psycho fana jakiegoś, starych zatargów czy ataku na dobra nagromadzone mniejsze czy też większe (chwalenie się to już prożniactwo i złodzieja przyciągnie zawsze, czyli podbicie swojego niskiego statusu społecznego i rodziców fotką przy "drogim" aucie ma charakter zawyżania swej samooceny). Socjologia i psychologia to bada cały czas bodajże i studentów męczy ankietami o tychże bezużytecznych spolecznie czy sieciowo portalikach, a auta i numery telefonów są ich cześcią głowną także).

Dresiarz-student, który na prawo jazdy sam nie zarobił czy na auto, a stary jego pienądze kosił na istnej glupocie na selekcję naturalną poddani są silnie (czyli jednak geny i osobowośc dziedziczna, a socjalizacja wytworzona w warunkach ją ksztaltujących umożliwiająca rozwój dalszy podbudowana genami z olbrzymią przewagą środowiska w którym przebywa i czynnikom majacych wpływ największy na mózg badanych osó:).

 

"Trala la la! Ole ole! Będą jeszcze nie raz karambole! O ja pi.rdole! iodę lepiej na pole zasadzić fasole i podkarmić ciuchem mole, bo to od wszystkiego bardziej wole!".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rozmawianie przez telefon komórkowy przez 30 lub więcej minut w tygodniu jest powiązane ze znacznym wzrostem ryzyka nadciśnienia, poinformowali chińscy naukowcy na łamach European Heart Journal – Digital Journal. Decydująca dla zdrowia serca jest liczba minut spędzona na rozmowie. Im więcej minut rozmawiamy, tym większe ryzyko. Liczba lat użytkowania telefonu czy też używanie zestawów głośnomówiących nie miały wpływu na ryzyko rozwoju nadciśnienia. Konieczne są dalsze badania, by potwierdzić uzyskane przez nas wyniki, mówi profesor Xianhui Quin z Południowego Uniwersytetu Medycznego w Kantonie.
      Nadciśnienie to jeden z najważniejszych czynników rozwoju chorób układu krążenia i zgonów na całym świecie. Cierpi nań około 1/5 ludzkości, co pokazuje, jak ważne są badania w kierunku zidentyfikowania przyczyn nadciśnienia.
      Telefony komórkowe są najbardziej chyba rozpowszechnionym gadżetem elektronicznym na Ziemi. Powstaje zatem pytanie o bezpieczeństwo ich użytkowania, szczególnie przez osoby korzystające z nich bardzo intensywnie. Niektóre badania prowadzone na hodowlach komórkowych sugerują, że długoterminowa ekspozycja na fale elektromagnetyczne emitowane przez telefony komórkowe prowadzi do stresu oksydacyjnego, stanu zapalnego czy uszkodzenia DNA. Chińscy uczeni zaczęli zastanawiać się, czy w ten sposób telefony mogą przyczyniać się do rozwoju nadciśnienia. Już wcześniej przeprowadzone badania wykazały, że 35-minutowa ekspozycja prawej półkuli mózgu na pole elektromagnetyczne emitowane przez telefon komórkowy prowadzi do wzrostu ciśnienia spoczynkowego o 5–10 mmHg. Jednak były to badanie prowadzone na małej próbce 10 osób, a jego głównym celem było sprawdzenie krótkoterminowego wpływu telefonów na ciśnienie.
      Chińczycy przeanalizowali dane z UK Biobank dotyczące 212 046 osób w wieku 37–73 lat. W momencie rejestracji w bazie danych żadna z tych osób nie miała zdiagnozowanego nadciśnienia. Za użytkowników telefonów komórkowych uznano osoby, które co najmniej raz w tygodniu przez nie rozmawiały. Losy badanych śledzono średnio przez 12 lat. Po tym czasie nadciśnienie zdiagnozowano u 13 984 osób. Gdy następnie sprawdzono częstotliwość użytkowania telefonów przez te osoby, okazało się, że rozmowa przez telefon przez 30 lub więcej minut w tygodniu była powiązana z o 12% wyższym ryzykiem rozwoju nadciśnienia, niż u badanych, którzy rozmawiali krócej niż 30 minut.
      W swoich badaniach naukowcy uwzględnili takie czynniki jak płeć, wiek, BMI, rasę, rodzinną historię nadciśnienia, poziom wykształcenia, palenie papierosów, poziom lipidów i glukozy we krwi, używane leki i szereg innych czynników.
      Z badań dowiadujemy się, że – generalnie rzecz biorąc – użytkownicy telefonów komórkowych narażeni są na o 7% wyższe ryzyko rozwoju nadciśnienia w porównaniu do osób, które telefonów nie używają, a ci, którzy rozmawiają przez co najmniej 30 minut w tygodniu, rozwijają nadciśnienie o 12% częściej, niż ci, którzy rozmawiają krócej. Ryzyko rośnie wraz z czasem spędzanym na rozmowie. Na przykład jeśli rozmawiamy przez 1–3 godzin w tygodniu, to jest ono wyższe o 13%, przy rozmowach trwających 4–6 godzin wzrasta o 16%, a jeśli rozmawiamy więcej niż 6 godzin tygodniowo, to ryzyko rozwoju nadciśnienia jest o 25% większe, niż przy rozmowach trwających krócej niż 30 minut w tygodniu.
      Na poziom ryzyka wpływa też profil genetyczny. Osoby, które mają genetyczne predyspozycje do rozwoju nadciśnienia i rozmawiają przez telefon ponad 30 minut w tygodniu narażają się na o 33% wyższe ryzyko niż ci, którzy nie mają predyspozycji genetycznych i rozmawiają krócej niż 30 minut tygodniowo.
      Nasze badania sugerują, że rozmawianie przez telefon komórkowy nie zwiększa ryzyka rozwoju nadciśnienia, o ile rozmawiamy krócej niż przez 30 minut w tygodniu, mówi profesor Qin.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Alpach Berneńskich odkryto rzymskie artefakty, które wg specjalistów, są ofiarami dla bóstw. Skarb odnaleziono dzięki wspinaczowi, który latem 2020 r. zdobywał Ammertenhor poza wyznaczonymi szlakami. Gdy natrafił na monetę, powiadomił Służbę Archeologiczną Kantonu Berno (Archäologische Dienst des Kantons Bern), która przeprowadziła wykopaliska.
      Podczas wykopalisk na wysokości ok. 2600 m n.p.m. odkryto 100 monet, 27 małych kryształów górskich, 59 rzymskich gwoździ do butów, broszę oraz fragment tabliczki wotywnej w kształcie liścia. Znalezione monety datują się na okres od rządów Tyberiusza (22–30) po rządy Arkadiusza (395–408).
      Okazjonalnie znajduje się w Alpach pojedyncze rzymskie monety. To stanowisko jest wyjątkowe z dwóch powodów: lokalizacji i liczby monet - powiedziała Newsweekowi Regula Gubler, menedżerka naukowa projektu. Częściej znajduje się artefakty - monety czy brosze - na przełęczach. Nasze stanowisko leży [jednak] daleko od obszarów zamieszkanych (zarówno w czasach rzymskich, jak i obecnie), na wysokości 2590 m n.p.m., i zdecydowanie nie jest przełęczą.
      Gubler wyjaśniła, że stanowisko jest zlokalizowane na płaskowyżu między dwoma szczytami. W dodatku znajduje się o parę godzin wędrówki od najbliższej drogi i z dala od szlaków wspinaczkowych. Specjalistka podkreśliła, że z tego powodu zaopatrzenie dla mieszkających w obozie archeologów transportowano drogą powietrzną.
      Naukowcy podejrzewają, że mamy do czynienia ze świętym miejscem, do którego ludzie udawali się, by złożyć ofiarę błagalną bądź dziękczynną. Kryształy górskie występują naturalnie w tej okolicy. Wg Gubler, ich obecność mogła sprawić, że lokalizacja wydawała się odpowiednia do celów rytualnych. Rzymianie cenili kryształy górskie, Pliniusz Starszy poświęcił im dużo miejsca w swojej „Historii naturalnej”. A o tym, że mamy do czynienia z ofiarą, a nie z przypadkowo zgubionym mieszkiem z pieniędzmi, świadczy nie tylko odosobnienie miejsca znalezienia, ale przede wszystkim kompozycja skarbu. Wchodzące w jego skład monety odpowiadają temu, co znajdujemy w świątyniach.
      Skądinąd wiemy, że Rzymianie oddawali cześć lokalnym bóstwom. W pobliskim mieście Thun, które po rzymskim podboju z 58 roku stało się jednym z głównych centrów administracji w regionie, istniał kompleks świątynny, w którym znaleziono tabliczkę z dedykacją dla żeńskich bóstw Alp. Odkrycie wysoko w górach dowodzi, że Rzymianie nie tylko z daleka oddawali cześć bogom Alp, ale wybierali się na długie wędrówki, by złożyć im ofiarę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W okręgu Huanchaco w peruwiańskiej prowincji Trujillo znaleziono kolejnych 76 pochówków dzieci, które zostały złożone w ofierze. To już 6. na tym obszarze masowy pochówek dzieci zabitych w ceremonialny sposób. Odkrycia dokonano na stanowisku archeologicznym Pampa La Cruz.
      Wspomniane masowe pochówki datowane są na lata 1050–1500. Dzieci były poświęcane w ceremoniach związanych z ważnymi momentami tworzenia się, rozwoju i konsolidacji społeczności kultury Chimu. Najnowsze znalezisko składa się z Kopca I, w którym pochowano 25 dzieci i Kopca II, gdzie pochowanych zostało 51 ofiar. W sumie na badanym terenie odkryto szczątki 302 dzieci złożonych w ofierze.
      W Kopcu I zauważono też, że 5 młodych kobiet zostało pochowanych w pozycji siedzącej i ułożone mniej więcej w kształt okręgu. Archeolodzy próbują rozszyfrować znaczenie takiego ułożenia ciał. Kopiec I to zresztą najwcześniejszy ze znanych pochówków ofiarnych. Jego powstanie związane jest z jakimś wydarzeniem z lat 1050–1100 i składano tam ofiary do roku 1200. Pochowane tutaj dzieci ułożono stopami na zachód, głowami na wschód. Są zwrócone plecami do morza. Taki sposób ułożenia dotyczy wszystkich ciał z tego kopca.
      W Kopcu II 90% ofiar zostało zabitych podczas jednego wydarzenia. „Na zdjęciu lotniczym z 1942 roku widać, że kopiec otoczony jest polami i kanałami kultury Chimu. Obecnie już tego nie widać. Ofiarę z dzieci złożono, by poświęcić nowo zakładane pola uprawne", mówi dyrektor Programa Arqueológico Huanchaco, Gabriel Prieto Burméster.
      Zdaniem naukowca ofiary 1. i 2., w ramach których poświęcano dzieci, mają podobne podłoże. Natomiast ofiara 3., która miała miejsce w latach 1200–1300, związana jest z wydarzeniem, podczas którego kultura Chimu dokonała postępu wojskowego i terytorialnego na północ. Tutaj w ramach ofiary poświęcono dzieci, które zostały złożone do grobów przyozdobione piórami. Ponadto, sądząc po deformacjach czaszek, dzieci te mogły przybyć z Lambayeque, doliny Jequetepeque lub Chicama. Możliwe też, że jedna para została przywieziona z Casmy, dodaje uczony. Z kolei uroczystości ofiarne 4. oraz 5., do których doszło w latach 1300–1450, były powiązane z konsolidacją imperium Chimu. Widzimy tutaj dzieci pochowane w czymś, co przypomina mundur. Miały opaski na biodrach, kolorowe kamizelki i nakrycia głowy przypominające turbany. To okres szczytowej potęgi Chimu, przypomina Prieto. Ostatnie z wydarzeń, ofiara 6., miało miejsce już po podporządkowaniu sobie Chimu przez Inków. Ofiary złożono pomiędzy rokiem 1450 a 1500.
      Dzięki odkryciom w Pampa La Cruz wiemy, że ofiary z ludzi, przede wszystkim z dzieci, były ważnym elementem religii Chimu i służyły do celebrowania i podkreślania wielkości imperium. Dowodem na to jest sześć opisanych przez nas wydarzeń związanych ze składaniem ofiar, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      To kobiety mają większe predyspozycje do tego, by być lepszymi kierowcami niż mężczyźni - ocenia psycholog z Instytutu Transportu Samochodowego dr Ewa Odachowska. Dodaje, że jest to zasługa m.in. wyższego poziomu estrogenu, który gwarantuje lepsze funkcjonowanie czołowych płatów mózgu.
      Instytut Transportu Samochodowego powołując się na dane Komendy Głównej Policji zaznacza, że to mężczyźni najczęściej są sprawcami wypadków drogowych. W samym ubiegłym roku spowodowali oni 73,2 proc. wypadków, podczas gdy kobiety były sprawcami 22,9 proc. Mężczyźni w większym stopniu (66,3 proc.) powodowali również wypadki będąc pieszymi. Dla porównania kobiety spowodowały 31,6 proc. takich wypadków.
      Dane ITS wskazują, że kobiety powodują jeden wypadek na 6,7 mln przejechanych kilometrów, a mężczyźni – raz na 4,7 mln km. Oznacza to, że mężczyźni są sprawcami wypadków 1,5 razy częściej niż kobiety – mówi Anna Zielińska z Polskiego Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS.
      Zielińska odnosi się w ten sposób do podnoszonych często argumentów, że statystyki mówiące o tym, że kobiety jeżdżą bezpieczniej wynikają z tego, że aktywnie kierujących kobiet jest zdecydowanie mniej.
      Specjaliści z ITS zauważają, że wrodzone odmienności w strukturze mózgu sprawiają, że kobiety i mężczyźni w odmienny sposób przetwarzają informacje, co w efekcie daje inne zdolności, spostrzeżenia i prowadzi do różnorodnych zachowań.
      Wiele analiz pokazuje, wbrew obiegowym opiniom, że to kobiety mają wszelkie predyspozycje, by być lepszymi kierowcami niż mężczyźni. Testy oceniające cechy dobrego kierowcy, przeprowadzone m.in. przez angielskich naukowców, którzy przebadali pod tym kątem kilkudziesięcioosobową grupę kobiet i mężczyzn potwierdzają, że dzięki wyższemu poziomowi estrogenu, który gwarantuje lepsze funkcjonowanie czołowych płatów mózgu, kobiety wypadają lepiej w testach pamięci przestrzennej, koncentracji, podzielności uwagi, a także – co istotne – znajomości przepisów - zaznacza psycholog z Instytutu Transportu Samochodowego dr Ewa Odachowska.
      Jak dodaje kobiety jeżdżą bardziej zachowawczo, ostrożnie i są spokojniejsze oraz częściej stosują się do kodeksu drogowego.
      Eksperci zaznaczają, że męski hormon - testosteron sprawia, że mężczyźni mają lepsze wyczucie perspektywy i lepiej czytają mapy, ale hormon ten może przyczyniać się do częstego przekraczania dozwolonej prędkości i szybkiej jazdy.
      To, że kobiety mogą być lepszymi kierowcami, niż mężczyźni wynika z faktu, że nie poszukują one zachowań wywołujących silne doznania i nie mają tendencji do podejmowania ryzykownych działań. Zdając sobie sprawę z tego, iż zachowanie takie wymaga dużej odporności i niższej wrażliwości, nie podejmują decyzji, które narażałyby je i innych uczestników ruchu na tak znaczne koszty emocjonalne - zaznacza Odachowska.
      ITS zauważa jednak, że według niektórych badań kobiety - szczególnie młode - energiczne zmieniają sposób jazdy, coraz częściej jeżdżąc ryzykownie, agresywnie oraz częściej wsiadają za kierownicę po alkoholu.
      Tymczasem organizm kobiety produkuje mniej enzymu rozkładającego cząsteczki alkoholu w żołądku, a zatem upijają się one szybciej, a skutki zdrowotne są często w ich przypadku poważniejsze - zwracają uwagę eksperci. Jak dodają, mężczyźni w większości przypadków są lepsi od kobiet jeżeli chodzi o technikę jazdy, ale - jak podkreślają - sama technika jazdy nie decyduje o bezpiecznej jeździe.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mieszkaniec Gorzowa Wielkopolskiego odzyskał wzrok po... wypadku samochodowym. Wcześniej, przez ponad 20 lat był niewidomy. Janusz Góraj przechodził przez ulicę, gdy na przejściu dla pieszych potrącił go samochód.
      Upadłem na maskę samochodu, uderzyłem głową o tę maskę, później osunąłem się na jezdnię, mówił w wywiadzie dla Polsat News.
      Pan Góraj stracił wzrok z powodu ostrej alergii. Nie widział na jedno oko, w drugim widział tylko światło i kontury obiektów.
      Po wypadku został odwieziony do szpitala. Podczas pobytu w nim zaczął odzyskiwać wzrok w lewym oku. Dwa tygodnie później widział już wszystko wyraźnie.
      Ani pan Janusz, ani lekarze nie potrafią wyjaśnić, co się stało. Niewykluczone, że wzrok odzyskał dzięki lekom podawanym mu w trakcie leczenia ortopedycznego.
      Teraz mężczyzna odzyskał samodzielność. Znalazł też pracę ochroniarza w szpitalu, w którym odzyskał wzrok.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...