Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Od czego zależy nasze postrzeganie przynależności rasowej innych osób? Według powszechnego, również wśród naukowców, mniemania to głównie kwestia barwy. Dwóch australijskich psychologów udowodniło w swoim badaniu, że kolor skóry wcale nie odgrywa decydującej roli w przypisywaniu człowieka do rasy.

Jest wiele cech morfologicznych różniących ludzi o różnym pochodzeniu: kształt twarzy, rozmieszczenie i wielkość jej elementów, wreszcie wzrost. Kolor skóry jest wprawdzie tylko jednym z nich, ale najłatwiej opisywalnym a przy tym powszechnie używanym w klasyfikacji: ten człowiek jest biały, tamten czarny, żółty lub czerwony, dlatego uważany jest za najistotniejszy wyróżnik. Dotychczasowe badania również zdawały się to potwierdzać. Kevin Brooks i Scott Gwinn z Macquarie University zadali kłam temu mniemaniu w swoim eksperymencie.

W badaniu dwóm grupom uczestników pokazywano wybrane twarze osób różnych ras. Wszystkie umieszczone były w otoczeniu twarzy o mocno odmiennym kolorze, więc dzięki złudzeniu optycznemu raz wydawały się jaśniejsze a raz ciemniejsze. Jedna grupa ankietowanych miała oceniać kolor skóry centralnej twarzy, druga zaklasyfikować ją jako typową bardziej dla Afrykanina lub Europejczyka. Pomimo że różnica w postrzeganiu odcienia skóry była wyraźna w klasyfikowaniu twarzy przez pierwszą grupę, w grupie drugiej nie zaobserwowano różnic w klasyfikacji postrzeganych twarzy do rasy.

Mimo że postrzegając ludzkie rasy posługujemy się odniesieniem do barwy skóry, odgrywa ona mniejszą rolę od innych cech - podsumowują wyniki autorzy studium, opublikowanego w periodyku Perception. Główną rolę odgrywa kształt twarzy i jej proporcje. Jest to dokładnie na odwrót, niż dotychczas uważano.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Medialny hałas wokół dziury ozonowej, jaki panował kilka lat temu, po raz pierwszy uświadomił ludziom niebezpieczeństwa promieniowania ultrafioletowego. Od tego czasu powszechne stało się używanie opalaczy z filtrami UV. Jednym ze składników kremów do opalania jest cynk, pojawiły się więc wątpliwości, czy nie przenika on do organizmu i czy nie może wywołać skutków ubocznych. Do tej pory trudno było to jednak dobrze ocenić, cynk jest jednym z mikroelementów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania naszego metabolizmu. Jest więc on obecny stale w naszym organizmie i trudno odróżnić cynk przyswajany z pożywieniem od ewentualnie wchłoniętego przez skórę.
      Problem od strony technicznej rozwiązał profesor Brian Gulson, wykładowca na australijskim Macquarie University. Podczas badań, we współpracy z CSIRO, Australian National University oraz Australian Photobiology Testing Facility. Zespół badawczy wykorzystał specyficzny, stabilny izotop cynku o wysokiej czystości, co pozwoliło odróżnić go od cynku pochodzącego z innych źródeł i śledzić jego obecność w organizmie.
      W próbie terenowej, mającej naśladować naturalne warunki, grupie badanych osób płci obojga przez pięć dni, dwa razy dziennie aplikowano krem z filtrem UV, zawierający cynk. Od wszystkich pobierano próbki moczu i krwi i oznaczano w nich poziom cynku, w tym cynku pochodzącego z kremu.
      Dzięki tej technice po raz pierwszy bezspornie udało się wykryć w organizmie obecność cynku aplikowanego na skórę. Odkryto jego ślady u wszystkich badanych osób. Obecność śledzonego cynku wzrastała sześć dni po zakończeniu próby, jego ilość rosła liniowo wraz z każdą dawką. Jednocześnie porównywano zdolność penetracji cynku w zwykle stosowanej postaci od cynku w postaci nanocząsteczek - w tym drugim przypadku jego wchłonięta dawka była minimalnie większa.
      Jednak ilość cynku znalezionego we krwi była raczej niewielka: mniej niż 0,001% aplikowanej dawki i prof. Gulson uspokaja, że nie zmienia to wyraźnie całkowitej ilości tego pierwiastka, jaka normalnie znajduje się w organizmie, tym bardziej, że jego obecność w produktach podlega ścisłym rygorom. Przypomnijmy, że zalecana dzienna dawka cynku w diecie to 20 miligramów.
      Nie ma jeszcze odpowiedzi na zasadnicze pytanie o różnicę w aktywności cynku w postaci rozpuszczalnej i w postaci nanocząsteczek, badania zajmą jeszcze sporo czasu. Autorzy studium, opublikowanego w periodyku Toxicological Sciences, sugerują dalsze, długookresowe i szerokie badania przekrojowe.
      Jednocześnie uspokajają, że nie ma żadnych poszlak na szkodliwość kremów z zawartością cynku i zalecają normalne stosowanie filtrów UV, ponieważ zagrożenie nowotworami skóry jest bez wątpienia większe.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wbrew pozorom nie wszystkie pająki budują sieci, by potem jedynie czatować, aż coś się w nich zaplącze. Wiele gatunków pająków poluje polegając jedynie na swojej szybkości i zwinności - to tak zwane skakuny. W jaki sposób wykrywają one i namierzają swoje ofiary tak skutecznie? Pająki takie jak australijski Servaea vestita potrafią, skacząc, chwytać muchy w locie. Muszą przecież polegać jedynie na wzrokuy.
      Zbadaniem skuteczności wzroku Servaea vestita zajął się australijski naukowiec z Uniwersytetu Macquariego, Daniel Zurek, ze swoimi współpracownikami. Złapanym osobnikom tego zaledwie dwunastomilimetrowego pajęczaka zaklejono dwie z trzech par oczu przy pomocy dentystycznego kleju silikonowego: największą, centralną parę, oraz położoną z tyłu, zapewniającą widzenie dookolne. Pozostawiono mu jedynie mniejszy przedni komplet oczu, uważany za pomocniczy, lub dodatkowy.
      Osobniki z tak upośledzonym widzeniem, w liczbie 51 sztuk, poddano próbie: pokazywano im wyświetlane wzory z kropek, oraz latające na uwięzi muchy z ich ulubionego gatunki. W każdym z przypadków okazywało się, że skuteczność małych drapieżców nie uległa pogorszeniu. Nie tylko bez cienia wątpliwości odróżniały prawdziwe muchy od „zmyłek", ale nie miały też problemu ani z oceną odległości, ani trajektorii lotu. Servaea vestita łapały swoje ofiary w mgnieniu oka, w sposób trudny do zauważenia dla obserwatorów.
      Wynika z tego, „dodatkowa" para oczu była co najmniej niedoceniana i jest w pełni zdolna do samodzielnego funkcjonowania. Do tej pory uważano, że mniejsze pary oczu u wszystkich skakunów służą jedynie do odróżniania natężenia światła i detekcji ruchu. Fascynujące jest - zdaniem badaczy - w jaki sposób te malutkie pajączki, z niewielkim mózgiem, wielokrotnie mniejszym od mózgu pszczoły, potrafiły wykształcić tak doskonały wzrok, zarówno z bezbłędnym wykrywaniem ruchu, jak i postrzeganiem głębi oraz rozróżnianiem drobnych szczegółów, co dotychczas wydawało się domeną dużych zwierząt. A w dodatku obejmujący pełne 360º, co musi wymagać dość sporej „mocy obliczeniowej".
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W związku z ciągłymi postępami technologicznymi już jakiś czas temu wśród naukowców zajmujących się relacjami człowieka z komputerami pojawiło się pytanie, czy zbyt złożone obrazy mogą sabotować uczenie.
      Iwan Kartiko, doktorant z Macquarie University, postanowił przetestować tę hipotezę. Sprawdzał, czy obrazy mrówek użyte w programie edukacyjnym wykorzystującym wirtualną rzeczywistość mogą się stać tak złożone wzrokowo, że ostatecznie utrudnią opanowywanie, przetwarzanie i przechowywanie nowego materiału.
      Badacz opracował serię symulacji, dzięki którym studenci drugiego roku psychologii mieli poznać umiejętności nawigacyjne mrówek z rodzaju Cataglyphis. Studenci nie dysponowali uprzednią wiedzą na temat mrówek ani ich metody nawigowania bez punktów orientacyjnych – podkreśla Kartiko.
      Badani patrzyli, jak 3 rodzaje coraz bardziej złożonych mrówczych awatarów poruszają się po pozbawionym wszelkich wskazówek ekranie, słuchając przy tym wyjaśnienia, jak owady tego dokonują. Mrówki były dwuwymiarowe, przypominały postaci z kreskówek bądź stworzenia widywane w naturze.
      Okazało się, że bez względu na wygląd awatarów nie występowały istotne statystycznie różnice w ilości zachowanych informacji, które następnie wykorzystywano podczas rozwiązywania problemów. Zgodnie z przyjętym na początku założeniem, Kartiko spodziewał się raczej, że różnice wystąpią. Na kolejnych etapach badań Australijczyk chce wzbogacić tło i sprawdzić, czy to będzie miało z kolei wpływ na uczenie.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...