Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Belgijski dostawca internetu Telenet, chcąc pochwalić się swoimi usługami TurboNet, TurboNet XL oraz FiberNet, zaprezentował listę najbardziej intensywnie korzystających zeń użytkowników. Widzimy na niej klienta, który w ciągu miesiąca pobrał... 2,7 terabajta danych. Kolejnych siedem osób pobrało po ponad 1 terabajcie.

Oczywiście na temat samego użytkownika oraz wykorzystywanych przezeń protokołów niewiele wiadomo, jednak można z niemal 100-procentową pewnością stwierdzić, że jeśli jest to osoba indywidualna, to tak olbrzymi ruch został wygenerowany dzięki korzystaniu z sieci P2P. To z kolei pokazuje, jak łatwo ISP mogą namierzać piratów. Wystarczy przyjrzeć się, która z osób prywatnych pobiera i udostępnia olbrzymie ilości danych, a następnie zweryfikować wykorzystywane przez nią protokoły.

Wymieniony przez belgijską firmę użytkownik jest z pewnością wyjątkowy. Obecnie uważa się, że intensywnie wykorzystujący internet posiadacz domowego łącza generuje ruch rzędu 50-60 gigabajtow miesięcznie.

Rekordzista korzysta z łącza TurboNet oferującego przepustowość do 30 megabitów na sekundę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie ściągał wszystkie istniejące distra Linuksa. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

albo wszytkie odcinki mody na sukces...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"... następnie zweryfikować wykorzystywane przez nią protokoły."

I okaze sie ze laczyl sie na rozne porty wielu adresow IP i pobieral szyfrowane dane.

To nie jest dowodem na piractwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że niby to jest dużo? Wg moich obliczeń codziennie jestem w stanie ściągnąć 260 GB czyli około 1/4 TB. Tak więc pobicie tego rekordu zajęłoby mi w przybliżeniu 12 dni. Na szczęście nie mam takich potrzeb :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pornolki zasysał pewnie albo mangę, anime czy hantai.

Dlaczego uważacie, że akurat piratów? Przecież na p2p można udostępniać wyłącznie własne filmy czy zdjęcia! "Olbrzymi ilości danych" wcale nie muszą być "pirackie", a łącze można własne obciążać rar'em ze zdjęc spakowanych z własnej studniówki ważącym 20 GB czy ile się tego napstryka.

Do księgi rekordow Guiness'a dać tego Belka i niech go ktoś przebije na takim łączu, albo mnożniku jak rekord będzie bity na potworniejszym Interneciku.

Zależy jakiej treści syf cyfrowy konsumuje. Jeśli do film w BR to mało, a jeśli w piśmie to . . . pobogosław Panie proboszczu przenjaświętszy jego mózgownicę!

A może on oglądał śćiągnięte RIP'y z TV programów rozrywkowych? Wtedy to zmarnował on download, a uploader transferek wysyłowy!

Jeśli p2p jest nałogiem to jak alkoholizm jest NIEULECZALNY! Nie wolno wtedy dla uzależnionego od p2p odcinać dostępu do Internetu jak i port'ów blokować! To tak jakby złodziejowi, który nic nie ukradł dłonie amputować! Zresztą biegły sądowy musi sprawdzić czy co na dysku się znajduje i pod jakimi nazwami! Sam pkiet widziany przez operatora, rożne znaczenia może mieć! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest dowodem na piractwo.

 

Oczywiście, że nie jest dowodem. Ale to tylko pokazuje, że gdyby ISP chcieli, to są w stanie z - moim zdaniem - 99,9% pewnością identyfikować podejrzanych o piractwo. A zmiany portów, szyfrowanie i takie tam możemy sobie między bajki włożyć. I postawić na półce obok bajce o dostępie do kodu źródłowego Linuksa, co jest niezwykle przydatne dla przeciętnego użytkownika. Bo ile osób tak naprawdę stosuje techniki uniemożliwiające ich identyfikację przez sieć? Pewnie tyle samo, co samodzielnie modyfikuje na swoje potrzeby jądro Linuksa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, wszystko jest kwestią definicji piractwa, czy mówimy o pobieraniu na własny użytek, czy też o zarabianiu na procederze. Tak naprawdę prawdziwy pirat, zarabiający kasiorkę na pirackich treściach wcale nie musi mieć mocno obciążonego łącza - raz pobrał i potem sprzedawał, albo "i wrzucił na rapidshare". Tutaj w przypadku tych 3TB można mówić z 90% pewnością o chorobliwym ściąganiu wszystkiego, co się rusza, bez jakiejkolwiek możliwości na przejrzenie tych treści. Szczególnie, że 1 minuta mp3 w dobrej jakości  =~1,5mb, filmu w znośnej jakości ~8mb, ergo 1TB  filmów = ~2100h = 91 dni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dostawca internetu Telenet, chcąc pochwalić się swoimi usługami...

Typowa reklama pozytywna.Jak dojdą do fazy billboardowej,ściągacz będzie dłuuugonogą blondynką o wielkich "płucach" zasssssssysającą... mądre treści.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To był downloader uzalezniony już zapewne! Na bank to była mania! Użytkownik ten miał geny zbierackie, a i może był kolejkcjonerem. Inna teza to, że dorwał się do neta i musiał zaległosci nadrobić. Jeśli p2p chodzi na kompie to warto obraz plyty Linuksa trzymać na dysku pod PC lub na PS3 np., bo zawsze się chętny znajdzie co possie go.

Kidyś piraci podkładali dubbing samodzielnie, a w papierki zmaiast płyty na stoiskach koło stadionów kupywało się Metal Slug na PSX, a w pudełku była gra tłoczona Chicken Run jak się po po przyjeździe do domu otwierało folię posmarowaną klejem, która odczyt CD utrudniała.

Tyle, że to mógłby być sztucznie stworzony plik w jednej całości i dość krótki, więc jego obejrzenie mogloby trwać nawet do 1H! Więc mylisz się waldi888231200 pisząc:

Myślę ze zaznajomienie się z treścią tych 3Tb zajmie mu kilka miesięcy.

, bo nie wiemy jakiej treści to dane były na logikę patrząc i rozum chlopski czy przewidując, a potomkiem Nostradamusa nie jestes zapewne? Możemy tylko przypuszczać i domniemywać stawiając hipotezy cóż ten "ssak tam ciekawego POsysał?".

Ładny upload skroił i ktoś mu go dał, a i plik mógłbyc legalnej treści, bo zakładać nie wolno, że nie legal to był i wszystkicch użytkowników p2p nie można obwiniać o piractwo tak jak i kierowców drogowych piratami nazywać nie wolno jak i płynącęgo własnej roboty czółnem, które ma napis "Nautilus" żeglarza z opaską na oku i zamontowaną armatkę z dwoma kulami wytopionymi oraz małą beczólkę prochu jeśli na innych nie napada wdzierajac się na pokład to "piratem" nie jest.

 

Człowiek kradnący alkohol by się napić ze sklepu czy włamyweacz rozwalajacy szybe, tnący kraty czy łomem uszkadzajacy drzwi i wyłączajacy alarm i finalnie kradnący kilka zupek chińskich, bo był głodny, a pieniądze wydał na alkohol zaspokajal tylko swoją potrzebę (jeśli grzyby wyzbierane w lesie czy jagody, a nie ma pola 2 hektary by ziemniaków zasiać i się wyżywić oraz nie stać go na kartę wędkarską by ryb nałowic, a wędki nie ma i uczulenie na ryby ma w dodatku czy zabijać ryb nie lubi (obcinać im głów, patroszyć i skrobać z łusek).

Skoro materiały z p2p nie są towarami pierwszej potrzeby to nie są nią także perfumy, makijaż, alkohol, nikotyna, kawa, czapka bejzbolówka, gdy słońca nie ma, okulary przeciwsłoneczne założone w szkole, gdzie budynek ma dobre oświetlenie [maskowanie kaca?].

Kanibal z Rotenburga natomiast miał potrzebę zjedzenia mięsa, czyli to była potrzeba podstawowa! Rodzinka z Teksańskiej Masakry Piłą Spalinową także gustowała w mięsie jednostek własnego gatunku.

Były tutaj opisane na forum kijanki w kurczącym się w małym oczku wodnym zjadajace martwych pobratyńców padających z braku tlenu - to samo jest w świece homo sapiens i tylko jeden czeka by drugi padl i na nim przyzerowac! To nie durny śpiewak telewizyjny padajacy na kolana robiący rajd bez nakolanników po wylakierowanym i gładkim parkiecie czy celebryta tańczący z durnym wyrazem twarzy ale PRZESYT i NADMIAR!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      BEREC, agenda Unii Europejskiej odpowiedzialna za regulacje na rynku telekomunikacyjnym poinformowała, że w UE powszechnie blokuje się dostęp do internetu. Według BEREC w ramach praktyk zarządzania ruchem najczęściej ogranicza się przepustowość lub blokuje w ogóle protokół P2P oraz telefonię internetową (VoIP). Ta ostatnia jest blokowana przede wszystkim w sieciach telefonii komórkowej i wynika to z zapisów w umowach zwieranych z klientami.
      Badania przeprowadzone przez BEREC pokazują, że około 25% dostawców internetu usprawiedliwia blokowanie czy ograniczanie ruchu względami „bezpieczeństwa i integralności“ sieci. Około 33% stosuje różne techniki zarządzania ruchem, gdyż obok standardowych usług świadczą też usługi wyspecjalizowane, np. oferują obok internetu telewizję czy telefonię.
      Obecnie BEREC prowadzi analizę uzyskanych danych. Zostaną one sprawdzone, skonsolidowane i na ich podstawie powstanie szczegółowy raport, który zostanie przedstawiony w drugim kwartale bieżącego roku.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że nie wolno żądać od dostawców internetu prewencyjego filtrowania ruchu P2P. Zdaniem sędziów, działania takie naruszają kilka unijnych dyrektyw.
      Decyzja taka została wydana w związku z procesem, jaki belgijska organizacja SABAM wytoczyła Scarlet, której klienci pobierali pirackie materiały. Sąd w Brukseli nakazał Scarlet zainstalowanie filtrów monitorujących ruch w firmowej sieci.
      Firma odwołała się do Trybunału Sprawiedliwości, powołując się na zapisy dyrektywy nt. handlu elektronicznego oraz podstawowe prawa człowieka. Trybunał w całości uznał argumentację przedsiębiorstwa.
      Powołując się na dyrektywy 2000/31/EC, 2001/29/EC, 2004/48/EC, 95/46/EC i 2002/58/EC Trybunał orzekł, że zabraniają one nakładania na dostawców internetu obowiązku instalowania systemu, który filtruje całą komunikację elektroniczną, w szczególności P2P, który odnosi się do wszystkich użytkowników, który jest działąniem prewencyjnym, którego koszt obciąża w całości ISP oraz który jest założony na czas nieokreślony.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Producentom filmów zagraża nowy rodzaj piractwa. Internauci coraz częściej rezygnują bowiem z P2P na rzecz nielegalnych płatnych serwisów. Można z nich za 5 dolarów miesięcznie pobierać nieograniczoną liczbę filmów.
      W Sieci pojawiają się coraz liczniejsze witryny zakładane w Rosji, Niemczech, Kolumbii i innych krajach. Można kupić na nich pirackie pliki, witryny takie zarabiają na reklamach, najczęściej wbrew woli reklamowanych firm. Agencje pośredniczące w sprzedaży reklam umieszczają je na witrynach cieszących się dużą popularnością, nie sprawdzając ich zawartości.
      Dla użytkowników korzystanie z podobnych serwisów może być znacznie bardziej niebezpieczne niż używanie sieci P2P. Nie ma bowiem gwarancji, że firmy okradające producentów filmów nie okradną konta użytkownika, który opłaca subskrybcję. Nie ma też pewności, że w serwowanych plikach nie zostanie umieszczony szkodliwy kod.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jedną z najbardziej frustrujących czynności związaną z obsługą komputera jest oczekiwanie na ściągnięcie pliku. Chris Harrison z Carnegie Mellon University uważa, że frustrację można zmniejszyć stosując wizualną sztuczkę, która oszuka nasz mózg sugerując, iż pobieranie odbywa się o 10% szybciej niż w rzeczywistości.
      Harrison i jego zespół postanowili wykorzystać wcześniejsze badania, z których wynika, że regularna stymulacja wywołuje efekt "zakrzywienia czasu", a sposób w jaki postrzegamy ruch jest zależny od kontekstu. Biorąc to pod uwagę uczeni stworzyli serię animowanych pasków postępu, z których jedne pulsowały z różną prędkością zmieniając kolor od jasno- do ciemnoniebieskiego, a w innych jasnoniebieskie prążki z różną prędkością wędrowały z lewa na prawo lub z prawa na lewo.
      Paski pokazano następnie 20 ochotnikom. Każdy z nich przedstawiał pobieranie pliku, które trwało dokładnie 5 sekund. Wielu badanych stwierdziło jednak, że tam, gdzie pulsowanie było szybsze, szybciej też odbywało się pobieranie. Ponadto ochotnicy stwierdzili też, że plik był pobierany szybciej wówczas, gdy kolor na pasku postępu przesuwał się w lewo, niż gdy biegł w prawo.
      Nieco podobnej sztuczki używa Apple. W Mac OS X prążki w pasku postępu przesuwają się ze stałą prędkością w lewo. Jednak z badań Harrisona wynika, że ta stała prędkość jest niekorzystna dla postrzegania tempa pobierania. Wielu osobom pobieranie wydawało się szybsze, gdy w miarę jego postępu kolor przesuwał się coraz wolniej.
      Podczas drugiego z eksperymentów postanowiono sprawdzić efekt "zakrzywiania czasu" i porównywano pasek ze zwalniającymi w miarę pobierania prążkami, z paskiem jednolitym. W czasie testu pobieranie z paskiem prążkowanym było stopniowo spowalniane, a z paskiem jednolitym - pozostawiane bez zmian. Iluzja świetnie zadziałała. Badani stwierdzili, że pobieranie trwało tak samo długo, mimo iż w rzeczywistości tam, gdzie pasek był prążkowany zajęło ono w pierwszym przypadku 5,61 sekundy, a w drugim 16,75 sekundy wobec, odpowiednio, 5 i 15 sekund przy pasku jednolitym. Uzyskano zatem iluzoryczne przyspieszenie pobierania o ponad 10 procent.
      Badania zespołu Harrisona zostaną zaprezentowane podczas 2010 Conference on Human Factors in Computing Systems.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykański sąd apelacyjny uznał, że Whitney Harper nie może powoływać się na zapis Copyright Act z 1976 roku, który opisuje kategorię "innocent infringment".  Pani Harper została oskarżona o nielegalne pobranie z sieci P2P 37 utworów. Sąd pierwszej instancji uznał linię obrony mówiącą o "innocent infringment" i zmniejszył minimalną grzywnę 750 dolarów za nielegalnie pobrany utwór do kwoty 200 USD.
      Jednak sąd apelacyjny odrzucił taki wyrok. Stwierdził bowiem, że zasada "innocent infringment" dotyczy sytuacji, w której naruszający prawo autorskie wykaże, iż zrobił to nieświadomie i nie miał żadnych podstaw, by przypuszczać, że łamie prawo. Tymczasem, jak stwierdził sąd, ostrzeżenia o prawach autorskich są powszechnie znane i były wydrukowane na opakowaniu płyty, którą oskarżona nielegalnie skopiowała. Innymi słowy sąd uznał, że nawet w przypadku gdy nie mamy dostępu do samego opakowania - Harper przyznała, że kopiowała z sieci P2P - to powszechność ostrzeżeń i dostępność informacji na ten temat powodują, że nie można powoływać się na zasadę "innocent infringment".
      Pani Harper będzie musiała zapłacić zatem 750 USD od każdego nielegalnie pobranego utworu.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...